Studies in the Scriptures

Tabernacle Shadows

 The PhotoDrama of Creation

 

WYKŁADY
PISMA ŚWIĘTEGO

Seria VI - Nowe Stworzenie

 

 WYKŁAD III

POWOŁANIE NOWEGO STWORZENIA

NIKT JAK TYLKO "POWOŁANI" SIĘ KWALIFIKUJĄ - ODKĄD TO "WYSOKIE POWOŁANIE" SIĘ ROZPOCZĘŁO - WEZWANIE DO POKUTY NIE JEST WEZWANIEM DO BOSKIEJ NATURY - POWOŁANIE ŻYDÓW - POWOŁANIE EWANGELICZNE - DLACZEGO NIE WIELU JEST POWOŁANYCH "MĄDRYCH", "MOŻNYCH" LUB "WIELKICH" - WYWYŻSZENIE POLEGA NA PRAWDZIWEJ POKORZE - CHARAKTER JEST WARUNKIEM POWOŁANIA - PODCZAS TYSIĄCLECIA ŚWIAT NIE BĘDZIE POWOŁYWANY, LECZ BĘDZIE MU ROZKAZANE - NOWE STWORZENIE JEST POWOŁYWANE, CZYLI PRZYCIĄGANE PRZEZ OJCA - CHRYSTUS JEST NASZĄ MĄDROŚCIĄ - CHRYSTUS NASZYM USPRAWIEDLIWIENIEM - ODRÓŻNIENIE USPRAWIEDLIWIENIA RZECZYWISTEGO OD PRZYPISANEGO - CZY "NOWE STWORZENIE" POTRZEBUJE USPRAWIEDLIWIENIA - PODSTAWA DO USPRAWIEDLIWIENIA - USPRAWIEDLIWIENIE ŚWIĘTYCH STAREGO TESTAMENTU RÓŻNI SIĘ OD NASZEGO - USPRAWIEDLIWIENIE W WIEKU TYSIĄCLECIA - CHRYSTUS ZA NAS OFIAROWANY - POŚWIĘCENIE SIĘ PODCZAS TYSIĄCLECIA - DWA RÓŻNE OFIAROWANIA W FIGURZE LEWITÓW - NIE MIELI DZIAŁU W ZIEMI - "WIELKIE MNÓSTWO" - DWOJAKIE POŚWIĘCENIE - ZE STRONY CZŁOWIEKA - ZE STRONY BOGA - DOŚWIADCZENIE RÓŻNI SIĘ OD TEMPERAMENTU - POŚWIĘCENIE TO NIE DOSKONAŁOŚĆ, ANI UCZUCIE - "KTÓRY UZDRAWIA WSZYSTKIE CHOROBY TWOJE" - POTRZEBA ŁASKI - JAK USPRAWIEDLIWIENIE POGRĄŻONE JEST W POŚWIĘCENIU - OFIAROWANIE OD ZAKOŃCZENIA SIĘ CZASU "WYSOKIEGO POWOŁANIA" - WYZWOLENIE KOŚCIOŁA CZYLI ZBAWIENIE.

SPOSOBNOŚĆ stania się członkami Nowego Stworzenia i uczestniczenia w przywilejach tegoż, jako też i błogosławieństwach i chwale, nie jest otwartą dla rodzaju ludzkiego w ogóle, lecz jedynie dla klasy "powołanych". Fakt ten jest wyraźnie zaznaczony w Piśmie Świętym. Izrael według ciała, był powołany od Boga, aby się stał Jego szczególnym ludem, odłączonym od innych narodów ziemi, jako napisano: "Tylkom was samych poznał (uznał) ze wszystkich rodzajów ziemi" (Asom 3:2). Izrael nie był powołany do "wysokiego", czyli "niebieskiego powołania", dlatego nie spotykamy w Piśmie Świętym wzmianki o rzeczach duchowych w obietnicach czynionych temu narodowi. Jego powołanie było przygotowaniem do stanu, w którym ostatecznie znalazły się ostatki tego narodu, które skorzystały z powołania do "wielkiego zbawienia, które (to powołanie) wzięło początek opowiadania przez samego Pana od tych, którzy Go słyszeli, nam jest potwierdzone" (Żyd. 2:3). Zatem o warunkach wysokiego powołania, czyli niebieskiego powołania, nie mamy się dowiadywać w księgach Starego, lecz Nowego Testamentu; chociaż w miarę tego, jak oczy naszego wyrozumienia widzą "głębokie rzeczy Boże", możemy zauważyć, jak Pan Bóg w postępowaniu z Izraelem, dał mu pewne figury i typy, mające służyć za naukę dla duchowego nasienia, które zostało powołane do niebieskiego stanu, a jak nas Paweł Apostoł zapewnia, to Izrael, jego prawa i Boska z nim działalność, były cieniem, czyli figurą lepszych rzeczy i należących do tych, co zostali powołani, aby się stać członkami Nowego Stworzenia.

Ponieważ Chrystus Pan, tak we wszystkich rzeczach jak i w planie Bożym, był najprzedniejszym, zatem było potrzeba, by On był pierwszym, głównym Arcykapłanem, by stał się przewodnikiem dla Nowego Stworzenia - Synów Bożych - Wodzem ich zbawienia i przykładem, aby według Niego mogli się kształtować i w ślady Jego postępować, i dlatego widzimy jasną przyczynę, dlaczego Święci Starego Testamentu nie mogli mieć udziału w Nowym Stworzeniu. Słowa naszego Pana odnośnie Jana Chrzciciela to potwierdzają: "Zaprawdę powiadam wam: nie powstał z tych, co się z niewiast rodzą, większy nad Jana Chrzciciela; ale który jest najmniejszym w Królestwie niebieskim większy jest niżeli on" (Mat. 11:11). Także i apostoł Paweł mówiąc o zasługach, wierze i szlachetnym charakterze świętych żyjących w wiekach minionych, dowodzi: "Bóg o nas coś lepszego przejrzał, aby oni bez nas, nie stali się doskonałymi" - Żyd. 11:40.

Powinniśmy pamiętać, że nikt nie może być powołanym, jeżeli znajduje się pod przekleństwem z powodu przestępstwa Adama. Aby można być powołanym do "wysokiego powołania", najpierw potrzeba być uwolnionym z pod przekleństwa Adama, to jest być usprawiedliwionym, a czego Izrael nie mógł osiągnąć przez składanie ofiar, ponieważ krew wołów i kozłów nie mogły gładzić grzechów, lecz były jedynie figurą na lepsze ofiary, które mogą w rzeczywistości zadowolić wymagania sprawiedliwości za grzechy rodzaju ludzkiego. Z tego powodu powołanie nie mogło się rozpocząć prędzej, aż Pan nasz zapłacił okup - "kupił nas Swoją drogocenną krwią". Nawet apostołowie byli powołani i przyjęci do Nowego Stworzenia tylko w sposób stopniowy, aż Zbawiciel zapłacił okup, wstąpił do nieba i przedstawił za nich ofiarę Ojcu. Dopiero wtedy, a nie prędzej, w dniu Zielonych Świątek, Ojciec uznał wierzących i spłodził ich z Ducha Świętego, aby się stali "Nowym Stworzeniem". Prawda, że Pan Jezus powiedział Faryzeuszom: "Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty" (Mat. 9:13), lecz musimy zauważyć tu wielką różnicę między wezwaniem ludzi do pokuty, a wezwaniem do wysokiego powołania, do Boskiej natury i współdziedzictwa z Chrystusem. Grzesznicy nie są powoływani do tak wielkiego stanowiska, którzy z natury są "dziećmi gniewu", zatem od wszystkich powołanych najpierw jest wymagane, by zostali usprawiedliwionymi przez drogocenną krew Chrystusową.

Zgodnie z tym czytamy wstęp listu Pawła do Rzymian (Rzym. 1:7). List ten jest adresowany: "Wszystkim, którzy są w Rzymie, umiłowanym Bożym powołanym, świętym" - to jest, by się stali świętymi, uczestnikami Boskiej natury itd. Wstęp listu do Koryntian, tak jest pisany: "Zborowi Bożemu, który jest w Koryncie, poświęconym w Chrystusie Jezusie, powołanym świętym, ze wszystkimi, którzy wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa na wszelkim miejscu" (1 Kor. 1:2). Wyszczególnienie tego powołania jest wzmiankowane w wierszu dziesiątym, w którym jest powiedziane, kto powołuje: "Wiernyć jest Bóg, przez którego jesteście powołani ku społeczności Syna Jego Jezusa Chrystusa, Pana naszego". To wskazuje na społeczność i jedność z Nim. Myśl jest ta, iż wezwanie wyszło w tym celu, by wyszukać z pomiędzy ludzi takich, którzyby się stali jedno ze swym Zbawicielem, jako Nowe Stworzenie, współdziedzice Jego chwały, czci i nieśmiertelności, która była Mu dana jako nagroda za Jego wierność.

Tutaj przypominamy sobie słowa Apostoła, który powiedział, iż możemy się stać współdziedzicami Chrystusowymi, lecz jedynie na pewnych warunkach, to jest: "Jeśli tylko z Nim cierpimy, abyśmy też z Nim byli uwielbieni" (Rzym. 8:17). W liście do Koryntian (1 Kor. 1:24) apostoł Paweł wykazuje, iż powołanie, o którym on mówi, nie jest bynajmniej tym samym powołaniem, które do pewnego czasu odnosiło się jedynie do Żydów, a słowa jego wykazują, że nie wszyscy są powołani: "Lecz samym powołanym, i Żydom i Grekom każemy Chrystusa, który jest mocą Bożą, i mądrością Bożą" - zaś dla niepowołanych Żydów był kamieniem obrażenia, a dla niepowołanych Greków głupstwem. W liście do Żydów (Żyd. 9:14,15), Paweł Apostoł wykazuje, że wezwanie wieku Ewangelii nie mogło być pierwej głoszone, dopóki nasz Pan nie zapieczętował swoją śmiercią Nowego Testamentu: "Dlatego jest Nowego Testamentu Pośrednikiem, aby, gdyby śmierć nastąpiła na odkupienie owych występków, które były pod pierwszym testamentem (Prawem Zakonu), ci, którzy są powołani wzięli obietnicę wiecznego żywota".

NIE WIELU JEST POWOŁANYCH MĄDRYCH, 
WIELKICH LUB UCZONYCH

Z porządku rzeczy moglibyśmy przypuszczać, że tego rodzaju powołanie mogłoby odnosić się jedynie do najlepszych członków upadłego rodzaju ludzkiego, najzacniejszych, najszlachetniejszych, uzdolnionych i najcnotliwszych, lecz słowa apostoła wykazują przeciwnie: "Widzicie zaiste powołanie wasze bracia, iż nie wiele zacnego rodu, ale co głupiego jest u świata tego, to wybrał Bóg, aby zawstydził mocnych; a podłego rodu u świata i wzgardzone wybrał Bóg, owszem te rzeczy, których nie masz, aby te, które są, zniszczył, aby się nie chlubiło żadne ciało przed obliczem Jego" (1 Kor. 1:26-29). Paweł apostoł mówi też, dlaczego tak Bóg postanowił, to jest, aby nikt nie mógł się chlubić, że, w jaki bądź sposób zasłużył na takie wielkie błogosławieństwa. Cała ta sprawa zamierzoną jest, by służyła tak aniołom jak i ludziom za przykład, co Bóg może uczynić, jak moc Jego może przemienić niski i upadły charakter na wzniosły, szlachetny, czysty, i to nie siłą, lecz przeistaczającą mocą prawdy - oddziaływującą w sercach tych, co zostali powołani i zachęceni obietnicami i nadzieją przed nimi wystawioną, sprawując w nich chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania swego. Ten Boski porządek nie tylko sprawuje chwałę Bożą, lecz także wyrabia pokorę i wieczne dobro tych, których On ma błogosławić. Pismo Święte Nowego Testamentu w różnych miejscach wykazuje, że to powołanie i skutek tegoż nie zależy od człowieka, lecz od łaski Bożej, dlatego można łatwo zauważyć, że to powołanie przyjmuje więcej ludzi z niskiego stanu, aniżeli z wysokiego.

Pycha jest ważnym czynnikiem w upadłej ludzkiej naturze i ustawicznie potrzeba się z nią borykać. Zwłaszcza ci, co z natury są mniej upadłymi od innych - szlachetniejszymi - czują się tym samym wyższymi nad innych i pysznią się z tego. Gdy się nawet zdarzy, iż niektórzy z tej klasy szukają Boga i starają się od Niego osiągnąć niektóre błogosławieństwa łaski, to jednak spodziewają się, że Bóg udzieli im je i przyjmie ich na innych warunkach aniżeli tych, co są niskiego stanu. Boską jednak regułą jest doskonałość; a ktokolwiek nie dochodzi do tego poziomu jest potępiony, a każdy z potępionych musi udać się do Zbawiciela i korzystać z tej samej ofiary za grzechy, bez względu czy grzech pierworodny odbił się na nim mniej lub więcej. Warunki powrócenia do łaski Bożej okazują się bardziej przyjaznymi dla złych i więcej upadłych członków rodu ludzkiego, niż dla zacniejszych i stosunkowo lepszych od tamtych. Słabi i upadli więcej odczuwają potrzebę Zbawiciela, ponieważ więcej oceniają swoją niedoskonałość i wady; podczas gdy mniej upadli czują się w pewnej mierze zadowolonymi ze swego stanu i są mniej skłonnymi do zgięcia kolana przed krzyżem Chrystusowym i przyjąć usprawiedliwienie jako dar Boży i zbliżyć się do tronu łaski, by otrzymać miłosierdzie i pomoc. Polegają oni raczej na własnym wyrozumieniu i pojęciu będąc z siebie zadowolonymi, a to właśnie jest dla nich przeszkodą, by wejść przez ciasną bramę i na wąską drogę.

Bóg zapewne ocenia pokorę tych, co powołuje, by się stali członkami Nowego Stworzenia. Święty Piotr wskazuje na to, gdy mówi: "Uniżajcie się tedy przed Wszechmocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego" (1 Piotra 5:6). Paweł Apostoł wskazuje zaś na wzór wystawiony w Chrystusie Jezusie, który wielce się uniżył, bo przyjął niższą naturę, zgodził się umrzeć i to śmiercią krzyżową ... dlatego też Bóg nader Go wywyższył. Apostoł Piotr mówi dalej, dlaczego mamy poddać się pod Wszechmocną rękę Bożą, bo "Bóg się pysznym sprzeciwia, a pokornym łaskę dawa" (1 Piotra 5:5). Widzicie zatem powołanie wasze bracia, że nie wiele uczonych i możnych jest powołanych, ale przeważnie ubogich w dobra tego świata, lecz bogatych w wierze. Tak jak Pan Bóg ocenia pokorę, tak również ocenia i wiarę. On żąda, aby ci, co mają stać się Nowym Stworzeniem nauczyli się ufać Bogu, i aby Jego łaska była dla nich dostateczną, a przez tę moc, którą On im udziela jako rzecz niezbędną do ich wywyższenia, aby mogli osiągnąć zwycięstwo, do którego ich powołuje.

CHARAKTER JEST WARUNKIEM POWOŁANIA

Chociaż Pan Bóg nie powołuje wielu mądrych i uczonych, to jednak nie mamy rozumieć, aby lud Boży miał być upadłym i głupim w tym znaczeniu, by czynił zło, był zdegradowanym i upadłym. Przeciwnie, Bóg stawia przed tymi, których powołuje, najwyższe zasady, bo powołuje ich do świątobliwości, czystości, wierności i zasad sprawiedliwości; by oceniali te rzeczy w swych sercach i pokazali to swym życiem, by opowiadali cnoty Tego, który ich powołał z ciemności do dziwnej Swojej światłości (2 Piotra 1:3; 1 Piotra 2:9). Świat tych ludzi może znać jedynie ze strony ciała, i według tego zapatrywania może nie są zacniejszymi od innych; jednak, jeżeli ich Bóg powołał i przyjął, to nie dlatego, iż Mu się podobali z wyglądu ciała, ale ze względu na ich ducha, umysł, ich chęci, inaczej mówiąc dla ich stanu "serca". Z tego wynika, że od chwili, gdy przyjmują łaskę Bożą w Chrystusie, to jest przebaczenie swych grzechów, i ofiarowują się Bogu, od tej chwili zostają uwolnieni od wszystkich swych słabości i niedoskonałości odziedziczonych po rodzicach; Bóg na nich patrzy jako na przykrytych zasługami Chrystusowymi, które zakrywają wszelkie ich wady i ułomności. Nowy zmysł, nowa wola, jest tym "Nowym Stworzeniem", które Bóg powołał, przyjął, z którym jedynie się też i liczy.

Zaiste, nowy zmysł gdy się rozwija, to okaże się szlachetnym, zacnym, sprawiedliwym, i stopniowo będzie zyskiwał mocy nad ciałem, tak, że ci, co nie uznają Nowego Stworzenia, tak jak nie poznali naszego Pana, będą się ostatecznie dziwić widząc ich dobre uczynki, życie świętobliwe i ducha zdrowego rozumu, chociaż te rzeczy mogły być przypisywane im jako złe chęci i zamiary. Mimo stopniowego rozwoju nowego umysłu, nakłaniającego się do jedności i zgody z umysłem Bożym, to jednak może nigdy nie osiągnąć zupełnej kontroli nad swoim ciałem śmiertelnym, z którym są związani, chociaż będzie ich ustawicznym usiłowaniem, chwalić Boga w swych ciałach, duchu i umyśle, który jest Boży - 1 Kor. 6:20.

Zauważmy tu niektóre z tych rzeczy wyszczególnionych i ograniczonych, a odnoszących się do charakteru "Nowego Stworzenia". Tych, którzy zostali powołani, Paweł Apostoł napomina pisząc do Tymoteusza - lecz stosuje się to do wszystkich - "Bojuj on dobry bój wiary, chwyć się żywota wiecznego, do któregoś też powołany" (1 Tym. 6:12). Nie możemy się spodziewać, aby Nowe Stworzenie mogło odnieść zwycięstwo bez prowadzenia walki z nieprzyjacielem - szatanem, jak również z grzechem otaczającym go dookoła, i słabościami własnego ciała, pomimo, iż ono jest przyodziane zasługą sprawiedliwości Chrystusowej na warunkach Przymierza Łaski. Apostoł także napomina tychże, mówiąc: "Abyście chodzili godnie Bogu, który was powołał do swego Królestwa i do chwały" (1 Tes. 2:12). Nowe Stworzenie powinno nie tylko ocenić swoje powołanie i ostateczną nagrodę w Królestwie chwały, lecz powinno także pamiętać, iż w doczesnym życiu jest przedstawicielem Boga i Jego sprawiedliwości, i powinno się starać postępować zgodnie z tym, jako czytamy: "A jako Ten, który was powołał, święty jest, i wy bądźcie świętymi we wszelkim obcowaniu; dlatego, że napisano: Świętymi bądźcie, iżem jest święty" (1 Piotra 1:15,16). W tymże liście (1 Piotra 2:9) czytamy: "abyście opowiadali cnoty Tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości".

Duchowy Izrael - Nowe Stworzenie - nie został poddany w niewolę jakiegoś szczególnego prawa, jak to miało miejsce z Izraelem według ciała, lecz znalazł się pod "zakonem wolności", aby miłość tego Nowego Stworzenia dla Pana mogła się objawiać nie tylko w dobrowolnym unikaniu rzeczy niepodobających się Bogu, ale także w dobrowolnym ofiarowaniu ludzkich praw i korzyści w służbie prawdy i sprawiedliwości, w służbie Bożej i dla braci. Zgodnie z tym Apostoł Paweł pisze: "Bo nas Bóg nie powołał do nieczystości, ale ku poświęceniu" (1 Tes. 4:7). Również pisze do Galatów (Gal. 5:13): "Albowiem wy ku wolności powołani jesteście bracia! Tylko pod zasłoną tej wolności, ciału nie pozwalajcie", by to miało być okazją do czynienia złego, ale raczej używajcie wolności ku ofiarowaniu i poświęcaniu doczesnych praw na dobro prawdy i w służeniu jej; abyście się tym sposobem mogli stać ofiarnikami królewskiego kapłaństwa, które z czasem będzie miało udział w Królestwie Bożym, jako współdziedzice z Chrystusem, by rozdzielać Boskie błogosławieństwa światu.

Wiele miejsc Pisma Świętego wykazują, że powołanie do "Nowego Stworzenia" jest powołaniem do chwały, czci i nieśmiertelności (Filip. 3:14; 2 Piotra 1:3; itp.), lecz wszędzie jest także pokazane, że droga to tego Królestwa jest wąską, jest to droga prób, doświadczeń i ofiar, tak dalece, iż jedynie ci, co zostali spłodzeni z Jego ducha, owszem, napełnieni tymże duchem, będą zdolni zwyciężyć i ostatecznie otrzymać chwałę, do której też zostali powołani, a co jest uczynione możebnem dla powołanych przez Tego, który obiecał: "Dosyć masz na łasce Mojej; albowiem moc Moja wykonywa się w słabości".

Nie powinniśmy też myśleć, o jakim innym powołaniu, lecz pamiętać oświadczenie Apostoła Pawła: "Jesteście powołani w jednej nadziei powołania waszego" (Efez. 4:4), zatem byłoby niewłaściwym mniemać, że ktokolwiek może mieć jaki wybór w tej sprawie. Co się tyczy świata, to w przyszłym wieku powołania nie będzie. Bóg nie będzie wyszukiwał szczególnej klasy, wyróżniającej się od innych ludzi i do szczególnego stanowiska. Zamiast powoływania świata w ciągu Tysiąclecia, Bóg rozkaże im - rozkaże posłuszeństwo prawu i zasadom sprawiedliwości, i od każdego będzie wymagane posłuszeństwo panującemu rządowi, w przeciwnym razie otrzyma właściwą karę, a karą ostateczną będzie zupełne wytracenie z pomiędzy ludu, jako napisano: "Wszelka dusza, któraby nie słuchała Onego Proroka, z ludu wytracona będzie" - umrze wtórą śmiercią, z której nie będzie nadziei powstania więcej.

Nie można też powiedzieć, aby był drugie powołanie podczas wieku Ewangelicznego, chociaż, jak już to widzieliśmy poprzednio, znajduje się między świętymi druga klasa - Lud Wielki (Obj. 7:9-14), "którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu, pokolenia, ludzi i języków", którzy będą służyli Bogu w Świątyni Jego przed tronem, a nie tak jak Oblubienica, która będzie na tronie i członkami, czyli żywymi kamieniami tej świątyni. Lecz ta druga klasa nie ma innego, oddzielnego powołania. Ona mogła również otrzymać tę chwałę, tj. Boską naturę, gdyby okazała się we wszystkim jak tamci posłusznymi. Klasa ta w końcu okaże się zwycięską, co okazane jest przez danie im palm - symbolu zwycięstwa. Brak gorliwości stał się im przeszkodą, by stać się współdziedzicami z Chrystusem w chwale i uczestnikami jako Nowe Stworzenia, a przez to zostali pozbawieni wielkiej radości, pokoju i zadowolenia, które należą do zwycięzców, a które posiadają już w teraźniejszym - doczesnym życiu. Stanowisko przez nich zajmowane w wielu względach podobne będzie do poziomu aniołów.

Co się tyczy powołania, to nasuwa się jeszcze myśl, że czas tegoż jest ograniczony, jak się o tym wyraża Apostoł: "Dziś, jeślibyście głos Jego usłyszeli, nie zatwardzajcież serc waszych" (2 Kor. 6:2; Żyd. 3:15). Ten przyjemny dzień, rok, lub epoka, rozpoczęła się od czasu Pana Jezusa i Jego ofiarowania się. On został powołany do tej chwały, Sam jej sobie nie przywłaszczył. "Nikt sobie tej czci nie bierze, tylko ten, który bywa powołany od Boga" (Żyd. 5:4). Człowiek musiałby być nader śmiałym, gdyby przywłaszczył sobie prawo do przemiany natury - z ludzkiej na Boską, a będąc członkiem upadłego rodu Adama, uczestnikiem utraconego prawa do życia, by rościł sobie pretensje do współdziedzictwa z Chrystusem we wszelkiej czci i chwale, który będąc powołanym, stał się wiecznym prawem dziedzicem.

Koniec tego powołania, czyli "Dnia Zbawienia", lub "czasu przyjemnego", musi się na pewno skończyć, tak jak się on zaczął. Bóg określił i postanowił pewną liczbę, która ma stanowić Nowe Stworzenie, a jak liczba ta zostanie dopełnioną, dzieło wieku Ewangelicznego się skończy. Możemy także zauważyć, że jak tylko właściwa liczba zostanie powołaną, to i samo powołanie musi ustać, bo nie byłoby odpowiednim dla Boga powoływać choćby jednego członka więcej, niż On postanowił, a także Bóg przewidział, iż wielu z powołanych okaże się nieodpowiednimi, przeto nie będą mogli swego powołania i wybrania uczynić pewnym, a zatem okaże się potrzeba, by zostali zastąpieni innymi. Zgoda z samym sobą wymaga, aby Wszechmocny nie lekceważył Swoje stworzenie, przeto wysłanie zaproszenia, tj. powołania - które, gdyby kto przyjął, ażeby to stało się nieważnym. Pismo Święte wykazuje, że dla każdego z tej ograniczonej liczby członków Królewskiego Kapłaństwa, jest przeznaczoną korona od chwili przyjęcia powołania i poświęcenia się; przeto niewłaściwą byłoby rzeczą przypuszczać, żeby Pan Bóg miał powiedzieć, że teraz jeszcze dla niego korony nie ma, lecz musi czekać, aż ktoś okaże się niewiernym i straci prawo do korony. Napomnienie naszego Pana mówi: "Trzymaj co masz, aby nikt nie wziął korony twojej" (Obj. 3:11). Ten tekst uczy, że nie tylko oznaczoną będzie liczba koron, lecz, że ci, co nie okazali się wiernymi uczynionemu przymierzu, zostaną odrzuceni, a inni w tymże czasie osiągną ich korony.

Według naszego wyrozumienia, ogólne powołanie do społeczności z naszym Zbawicielem jako członków Nowego Stworzenia Bożego ustało w roku 1881. Nasze pojęcie w tym względzie jest, że wielka liczba w różnych denominacjach chrześcijaństwa, na ów czas uczyniła zupełną z siebie ofiarę Bogu, lecz nie okazała się wierną swemu przymierzu ofiarowania. Z tych jeden po drugim, w miarę jak ich próba doszła do pełnej miary, a okazali się niegodnymi, zostali odrzuceni od społeczności z powołanym gronem, aby z tych, którzy w międzyczasie poświęcili się Bogu, aczkolwiek nie objęci ogólnym powołaniem mogli być dopuszczeni do zupełnej społeczności z Chrystusem w Jego dziedzictwie, aby ci z kolei, byli znów wypróbowani i jeśliby nie okazali się godnymi, zostali podobnie odrzuconymi, a miejsce ich zostało zastąpione innymi, którzy znajdowali się w usposobieniu poświęcenia. Widocznie, iż od roku 1881, z powodu takiego porządku rzeczy, nie było potrzeby na ogólne powołanie. Ci, co teraz zostają dopuszczeni, mogą tak samo otrzymać prawa i przywileje bez podpadania pod ogólne powołanie, czyli zaproszenie, które skończyło się w roku 1881. Oni są dopuszczeni, ponieważ skorzystali z nastręczającej się im sposobności i zgłosili się na miejsce tych, co opuścili swoje stanowisko. Naszym oczekiwaniem jest, że to przystępowanie i odstępowanie będzie trwało tak długo, aż ostatni członek nowego porządku stworzenia będzie wypróbowanym, i okaże się godnym, a wtedy wszystkie korony będą rozdane na wieczne czasy.

Apostoł mówi: "Wy bracia nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił" (1 Tes. 5:4). Zgodnie ze wszystkimi orzeczeniami Pisma Świętego, nasza myśl jest, że w tym czasie żniwa wieku Ewangelicznego, znajomość planu Bożego, obecności Syna Człowieczego, jak i pracy żniwiarskiej, stanie się udziałem wszystkich poświęconych Bogu ludzi. Tym sposobem "Teraźniejsza Prawda" stanie się próbą i doświadczeniem właściwego stanu serca poświęconych, podobnie jak głoszenie Ewangelii, obecność Mesjasza, żniwo wieku żydowskiego, były doświadczeniem dla Izraela przy pierwszym przyjściu Chrystusa. Spodziewamy się, że ci, co dochodzą do znajomości prawdy i dają dowody szczerej wiary w drogocenną krew Chrystusa, poświęcili się na służbę Bogu, i którzy jasno pojmują plan Boży, powinni być uważani jako mający dowód, że zostali przyjęci od Boga jako przyszli dziedzice z Jezusem Chrystusem, choćby się poświęcili po roku 1881. Jeżeli się kto poświęcił przed czasem skończenia się powołania, to możemy się spodziewać, że po tak długim czasie mógł dojść do prawdziwego stanu poświęcenia, a zatem znajomości teraźniejszej prawdy i jego duchowej łączności z Panem. Jeżeli zaś w roku 1881, lub przedtem, nie znajdowali się pomiędzy poświęconymi, to wynikałoby z tego, że zostali obecnie przyjęci do społeczności klasy powołanych na miejsce któregoś z poprzednio powołanych, któremu brakło gorliwości - który był dla sprawy zupełnie obojętnym - i dlatego został usunięty - aby miał swój właściwy udział w nadchodzącym czasie ucisku, z którego mógłby czerpać dla siebie cenne nauki, posiadając już ćwiczenie i pojęcie odpowiedzialności nabyte ze Słowa Bożego, aby po wyjściu z tego wielkiego okresu ucisku zdobyć miejsce w "Wielkiej Kompanii", ponieważ powinien był dobrowolnie i chętnie starać się przez ucisk uzyskać miejsce z Chrystusem na tronie.

W JAKI SPOSÓB BÓG POWOŁUJE

"Lecz z niego wy jesteście w Chrystusie Jezusie, który się nam stał mądrością od Boga i sprawiedliwością i poświęceniem i oswobodzeniem" 
- 1 Kor. 1:30.

CHRYSTUS NASZĄ MĄDROŚCIĄ

Mądrość jest tu podana jako pierwsza, i w tym znaczeniu jest ona najważniejszym stopniem prowadzącym do zbawienia. Przypowieści mędrca zgadzają się z tym, gdy mówi: "Mądrość jest najważniejszą rzeczą ... za wszystką majętność twoją nabywaj roztropności". Bez względu jak dobrego możemy być usposobienia, lub na ile słabymi, lub mocnymi, to jednak mądrość jest najpierwszą i najgłówniejszą do właściwego postępowania. To w ogóle jest przyjęte pomiędzy ludźmi. Wszyscy inteligentni ludzie starają się być coraz umiejętniejszymi i mądrzejszymi; nawet tacy, co obierają sobie najgłupszą drogę, choć ta droga jednak na razie nie wydaje się im być niemądrą. Coś podobnego stało się z Ewą; pragnęła ona wiedzy, mądrości i umiejętności, a że owoc z drzewa zakazanego zdawał się być narzędziem do uzyskania mądrości, więc stało się dla niej pokusą do nieposłuszeństwa swojemu Stwórcy. Zatem jak ważną jest rozumna rada, by być prowadzonym przez mądrość i przez jej ścieżki pokoju.

Jeżeli więc matka Ewa potrzebowała rozumnego przewodnika w jej stanie doskonałym, o ile więcej my, jej upadłe, niedoskonałe dzieci, potrzebujemy przewodnika. Ojciec nasz Niebieski, powołując nas do uczestnictwa w Nowym Stworzeniu, przewidział wszystkie nasze potrzeby, i że nasza mądrość nie jest dla nas dostateczną, że Szatan używa swojej mądrości i swych zwolenników, by nam szkodzić - starając się przedstawić światłość za ciemność, a ciemność by się okazała światłością; dlatego to nasz tekst pokazuje, iż Chrystus jest naszą mądrością. Zanim możemy przystąpić do Boga, zanim otrzymamy korzyści pojednania, lub staniemy się synami, potrzebujemy pomocą, kierownictwa, mądrości, aby oczy naszego wyrozumienia zostały otworzone, byśmy mogli pojąć, co Bóg dał nam w Synu Swoim.

Abyśmy mogli mieć ucho ku słuchaniu mądrości pochodzącej z góry, szczerość serca jest niezbędnie potrzebną. Musimy koniecznie posiadać pokorę, w przeciwnym razie będziemy myśleć o sobie więcej niż powinniśmy, a przez to nie dopatrzymy się własnych słabości, wad, iż nie jesteśmy godnymi z Boskiego punktu zapatrywania.

Musimy także być szczerymi - otwartymi - gotowymi przyznać się do naszych słabych stron. Z tego punktu widzimy, że takich ludzi opatrzność Boża prowadzi do Jezusa, jako Zbawiciela. Chociaż z początku mało kto pojmuje właściwie filozofię pojednania, dla nas dokonanego, to jednak każdy musi przyznać, iż jest "dzieckiem gniewu jak inni" - czyli, że jest grzesznikiem, że Pan Bóg przyjął ofiarę Chrystusa jako zadośćuczynienie za nasze grzechy, że sinością Jego jesteśmy uleczeni, że przez Jego posłuszeństwo zostaliśmy od Ojca przyjęci, że nasze grzechy zostały włożone na Niego i On poniósł je na drzewo krzyżowe, i że Jego zasługi i sprawiedliwość zostały nam przypisane jako szata sprawiedliwości. Tym sposobem, Chrystus musi stać się dla nas mądrością, zanim zdołamy to pojąć i zrozumieć, a przez przyjęcie Jego zasług być od Boga usprawiedliwionymi, przyjętymi, poświęconymi, a z czasem wyswobodzonymi i uwielbionymi. Lecz Chrystus nie przestaje być naszą mądrością, gdy postąpimy stopień wyżej, bo wtedy staje się naszym usprawiedliwieniem. Potrzebujemy Go w dalszym ciągu za naszą Mądrość i za naszego Doradcę. Pod Jego kierunkiem potrzebujemy poznać mądrość, by dopatrzyć się potrzeby zupełnego ofiarowania się i postępować w tym ofiarowaniu, życiem świętobliwym, poświęconym, wypełniając wolę Bożą. Na każdym kroku, który czynimy, mądrość jest główną rzeczą. W całym życiu poświęcenia, czyli ofiarowania, każdy krok naszej pielgrzymki ku Miastu Świętemu, wymaga mądrości, która jest z góry, a którą apostoł opisuje, iż "najprzód jest czysta, potem spokojna, mierna, powolna, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nie posądzająca i nie obłudna" (Jakub 3:17). "Mądrość z góry jest najpierw czystą, potem spokojną". Tylko ziemska mądrość dyktuje "pokój za wszelką cenę", i zagłusza sumienie, aby samolubny pokój można zachować. Mądrość, która jest czystą, jest także szczerą, nie podstępną, otwartą, miłuje światłość a nienawidzi ciemności, grzechu, nie sprzyja niczemu, co nie może być wyprowadzone na jaw, bo uważa to za uczynki ciemności, które są złymi. Jest spokojną na tyle, ile się zgadza ze sprawiedliwością i czystością: pragnie pokoju, zgody i jedności. Odkąd pokój nie jest pierwszym, przeto w pokoju może być tylko moralnie i w zupełnej zgodzie z tymi rzeczami, które są szczere, czyste i dobre.

Mądrość pochodząca z góry jest łagodną, a nie ordynarną, grubowatą, tak w swoich planach, jak i sposobie obchodzenia się. Jednak jej łagodność następuje po czystości i pokoju. Posiadający ją nie są najpierw łagodnymi, a następnie czystymi i spokojnymi, lecz najpierw czystymi i poświęconymi w prawdzie. Pragną pokoju i starają się go zachować z innymi, przeto są łagodnymi, łatwo dającymi się ubłagać, lecz jedynie w zgodzie z czystością, pokojem i łagodnością; nie może się zgodzić lub zezwolić na czynienie złego, bo duch mądrości pochodzący z góry zabrania tego rodzaju postępowania.

Mądrość z góry jest pełną miłosierdzia i dobrych owoców, raduje się w miłosierdziu, które jest głównym elementem Boskiego charakteru i próbuje go naśladować. Miłosierdzie i wszystkie owoce Ducha Świętego na pewno pochodzą z serca, w którym rozwijają się i dojrzewają, oświecając go mądrością z góry, lecz miłosierdzie, chociaż lituje się nad błądzącymi i nie rozmyślnie czyniącymi zło i stara się im pomóc, to jednak nie może sympatyzować lub uznawać rozmyślnie źle czyniących, ponieważ mądrość nie jest to okazywanie najpierw miłosierdzia, ale czystości. Zatem miłosierdzie, według tej mądrości, może jedynie być okazywane względem nieświadomie czyniących zło.

Miłość pochodząca z góry nie jest stronniczą. Stronniczość byłaby niesprawiedliwością, a czystość, pokój, łagodność, miłosierdzie, owoce Ducha Świętego mądrości pochodzącej z góry, nie pozwalają by mieć wzgląd na osoby, z wyjątkiem, gdy charakter okazuje ich rzeczywistą wartość. Zewnętrzne rysy - wygląd człowieka, kolor skóry itp. rzeczy są ignorowane przez Ducha Bożego - Ducha mądrości, który nie ma względu na osobę, nie jest stronniczym, lecz pragnie tego, co jest najpierw czyste, spokojne, łagodne, prawdziwe, gdziekolwiek by to nie było, i pod jakimikolwiek warunkami.

Mądrość pochodząca z góry nie jest stronniczą, ale jest tak czystą, spokojną, łagodną, tak miłosierną względem wszystkich, iż nie potrzebuje być obłudną, lecz zmuszoną jest nie zgadzać się i nie mieć żadnej społeczności ze wszystkim, co jest złe, grzeszne, ponieważ jest w zgodzie z tym, co jest czystym, spokojnym i łagodnym, a w takich razach nie ma miejsca dla obłudy.

Mądrość pochodząca z góry odnosi się do wszystkich tych spraw, które Bóg nam udzielił przez Syna Swego; nie tylko w sprawie odkupienia, lecz także w okazaniu łask Ducha Świętego i posłuszeństwo Ojcu, a tym samym uczy nas, tak przez Swoje Słowo, jak i przykład. Co więcej, mądrość ta przychodzi do nas przez nauki apostołów, jako przedstawicieli Chrystusowych, jak również przez wszystkich tych, co otrzymali tego Ducha mądrości, pochodzącego z góry, i którzy starają się ustawicznie, aby ich światłość tak świeciła, ażeby ich uczynki chwaliły Ojca, który jest w Niebiesiech.

CHRYSTUS NASZYM USPRAWIEDLIWIENIEM

Do pewnego stopnia już omawialiśmy na innym miejscu pojednanie między Bogiem a człowiekiem, przez które nasz Pan stał się dla wszystkich, którzy Go uznają, usprawiedliwieniem. Tutaj jednak pragniemy rozpatrzyć bardziej szczegółowo znaczenie tego wyrazu. Usprawiedliwienie przez większość ludu Bożego nie zdaje się zupełnie pojęte. Pierwsza myśl, jaka się zawiera w wyrazie "usprawiedliwienie", jest: 1). sprawiedliwość, lub zasada dobrego; 2). że coś takiego nie jest w zupełnej zgodzie z tą zasadą, nie odpowiedniego do wymagań tej zasady; 3). przyprowadzenie tego, co nie jest w harmonii, do właściwej, czyli sprawiedliwej zasady. Za ilustrację może posłużyć waga: na jednej stronie ciężar reprezentowałby Sprawiedliwość; na drugiej stronie posłuszeństwo człowieka, które powinno odpowiadać równowadze, czyli równać się z ciężarem Sprawiedliwości. Ciężar posłuszeństwa okazuje się niedostatecznym i dla zrównoważenia Sprawiedliwości potrzeba coś dodać. Według tej ilustracji widzimy Adama pierwotnie stworzonego doskonałym w harmonii z Bogiem i Jemu posłusznym. To miał być jego właściwy stan, w którym miał zawsze pozostawać. Lecz przez grzech popadł pod wyrok Boski i został odrzucony, ponieważ nie zastosował się do Boskiego prawa - zasady. Odtąd jego rodzaj "w nieprawości poczęty, a w grzechu zrodzony", znalazł się na niższym jeszcze poziomie niż on sam, bardziej jeszcze oddalony od zasady wymaganej przez Sprawiedliwość. Zatem byłoby bezużytecznym, dla którego z potomków Adama żądać od Stwórcy ponownej próby, dla okazania czy nie mógłby wypełnić wymagań nieograniczonej Sprawiedliwości. Uważamy, że jeżeli doskonały człowiek przez nieposłuszeństwo utracił swoje stanowisko, my, będąc niedoskonałymi i upadłymi, zapewne nie moglibyśmy mieć ani nadziei by wypełnić wymagania Sprawiedliwości - zrównoważenia samych siebie - to jest usprawiedliwienia się przed Bogiem - "albowiem wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej", w której nasz pierwszy rodzic Adam był pierwotnie stworzony.

Zatem jeżeli widzimy, że cały rodzaj ludzki jest niesprawiedliwym, wszyscy ludzie niedoskonałymi, i że nikt uczynkami swoimi nie może zadowolić wymagań Sprawiedliwości, to możemy być pewnymi, że nikt "brata swego żadnym sposobem nie odkupi, ani może dać Bogu okupu jego zań" (Ps. 49:8). Nikt nie mógłby dopełnić niedostatków drugiego, ponieważ nikomu nie zbywa zasług, czyli wagi cnoty przeważającej, którą by mógł oddać na rachunek drugiego, a nawet nie posiada dostatecznej wagi dla siebie samego, "bo wszyscy zgrzeszyli i niedostaje im". Zachodzi, więc pytanie: Czy Bóg może przyjąć, lub mieć coś do czynienia z człowiekiem niesprawiedliwym, upadłym, którego już potępił i uznał za niegodnego Jego łaski, i że musi umrzeć jako niegodny żywota? Jednak Pan Bóg pokazuje nam sposób, jak On może być sprawiedliwym (potępiając człowieka), a zarazem usprawiedliwiającym tego, co wiarą przystępuje do Jezusa. Pokazuje, iż On postanowił Chrystusa - Pośrednika Nowego Przymierza, i że Chrystus kupił świat ofiarą drogocennej Swojej krwi, i że we właściwym czasie (w Tysiącleciu) Chrystus ujmie wielką władzę nad ziemią, błogosławić będzie wszystkie rodzaje ziemi znajomością prawdy i udzieli każdemu możność dojścia do podobieństwa Bożego, na które był stworzony pierwszy nasz rodzic Adam, lecz utracił je przez grzech. Dzieło przyprowadzenia rodzaju ludzkiego do doskonałości, będzie dziełem usprawiedliwienia istotnego - dla odróżnienia od przypisanego usprawiedliwienia, czyli "usprawiedliwienia z wiary", przypisanego Kościołowi w wieku Ewangelii. Istotne usprawiedliwienie rozpocznie się z początkiem Tysiącletniego Królowania naszego Pana i będzie postępowało w miarę, aż każdy człowiek otrzyma zupełną sposobność powrócenia do pierwotnej doskonałości utraconej w Adamie, z dodatkowym doświadczeniem, które okaże się mu pomocnym. Dzięki niech będą Bogu za to istotne usprawiedliwienie, które rzeczywiście wyprowadzi posłusznych i chętnych, do doskonałości fizycznej, umysłowej i moralnej!

Teraz jednak zastanawiamy się nad Nowym Stworzeniem, i jakie kroki Bóg przedsięwziął odnośnie usprawiedliwienia tej klasy, którą powołuje z całego rodzaju ludzkiego do uczestnictwa w Boskiej naturze, do chwały i nieśmiertelności. Ci, podobnie jak i świat potrzebują usprawiedliwienia, ponieważ tak jak inni z urodzenia są "dziećmi gniewu". Bóg nie może mieć nic do czynienia ze światem, podczas, gdy znajduje się pod przekleństwem śmierci z powodu grzechu, dla tej samej przyczyny nie mógłby mieć nic do czynienia i z tymi, których powołuje, by się stali Nowym Stworzeniem. Jeżeli świat musi być pierwej usprawiedliwionym - przyprowadzony do doskonałości, zanim Pan Bóg może być znowu z nim pojednany, to jakby mógł mieć jakąś społeczność z Kościołem, lub powoływać do dziedzictwa z Jego Synem, jeżeliby nie był pierwej usprawiedliwionym? Trzeba przyznać, że usprawiedliwienie jest wstępem do naszego powołania, do Nowego Stworzenia, lecz pytanie: Jak nasze usprawiedliwienie może być uskutecznione? Czy musimy być przyprowadzeni do absolutnej istotnej doskonałości, fizycznej, umysłowej i moralnej? Odpowiadamy: Nie potrzebujemy być. Bóg nie postanowił dla nas istotnego usprawiedliwienia, lecz postanowił innego rodzaju usprawiedliwienie, które Pismo Święte nazywa "usprawiedliwieniem z wiary", nie istotne, lecz przypisane usprawiedliwienie. Bóg postanowił, że jeśliby kto podczas okresu panowania grzechu i śmierci usłyszał o poselstwie łaski i miłosierdzia w Chrystusie, i żałował za swoje grzechy, i na ile to możebne, naprawił popełnione zło; takim, zamiast by wrócili do rzeczywistej ludzkiej doskonałości, Pan Bóg przypisuje usprawiedliwienie i przykrywa ich wady zasługą Chrystusa. W obejściu się z nimi uważa za sprawiedliwych, usprawiedliwiając ich z wiary.

Ta przypisana sprawiedliwość, czyli usprawiedliwienie z wiary, jest ważne tak długo, dopóki ten, co wierzy, stara się czynić wolę Bożą (a jeżeliby wiara i posłuszeństwo ustały, usprawiedliwienie w tej chwili przestaje być przypisywane). Lecz usprawiedliwienie z wiary nie ustaje, jeżeli dzieło Poświęcenia idzie dalej. Pozostaje przy nas i nie tylko przykrywa nas od przestępstwa Adamowego, lecz zakrywa wszystkie nasze słabości i niedoskonałości naszych myśli, słów i uczynków, które wynikają ze słabości ciała, odziedziczonych po rodzicach (lecz nie rozmyślne). Tym sposobem lud Boży jest przykryty aż do końca ich drogi w ich wszystkich doświadczeniach i próbach, które są im niezbędnie potrzebne, jako kandydatom na członków Nowego Stworzenia. Zgodnie z tym Paweł apostoł oświadcza: "Przetoż teraz żadnego potępienia nie masz tym, którzy będąc w Chrystusie Jezusie nie według ciała chodzą, ale według Ducha", bez względu, że skarb nowej natury zawarty jest w naczyniu glinianym, i z tego powodu dzieją się mimowolne błędy; lecz gdyby nie były one przykryte szatą sprawiedliwości Chrystusowej, nie byłaby nam przypisaną sprawiedliwość, czyli nie bylibyśmy usprawiedliwieni przez wiarę, a w takim razie zostalibyśmy potępieni jako niegodni żywota wiecznego pod każdym względem.

My potrzebujemy to usprawiedliwienie i będzie ono naszą szatą tak długo, dopóki trwamy w Chrystusie będąc jeszcze w ciele; lecz ustanie zupełnie, gdy się skończą nasze doświadczenia i zostaniemy przyjęci jako zwycięzcy i otrzymamy udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu, jak to apostoł Paweł wyjaśnia: posiane jest w skazitelności, w niesławie i słabości, ale będzie wzbudzone nieskazitelne, w mocy i chwale, w zupełnym podobieństwie do naszego Pana, który jest Duchem Ożywiającym, istnym wyobrażeniem istności Ojcowskiej. Po dojściu do takiej doskonałości, przypisanie sprawiedliwości nie będzie więcej potrzebne, bo wówczas będziemy istotnie sprawiedliwymi, istotnie doskonałymi. To nie robi różnicy, że doskonałość Nowego Stworzenia będzie na wyższym poziomie, aniżeli doskonałość świata, to jest nie stanowi różnicy, co się tyczy usprawiedliwienia; ci, którzy dojdą do ludzkiej doskonałości będą również doskonałymi (gdy to dzieło zostanie uzupełnione), lecz na niższym poziomie od duchowych. Ci, którzy teraz są powołani do Boskiej natury, aby ich powołanie i próba jako synów Bożych, mogły być ważnymi, zostają usprawiedliwieni z wiary, lecz aktualnie nie będą usprawiedliwieni, czyli doskonałymi, aż przy Pierwszym Zmartwychwstaniu - wówczas otrzymają zupełność żywota i doskonałość, w której nic z teraźniejszych słabości i niedoskonałości nie będzie. Teraz zaś doskonałość jest tylko przypisaną.

PRZYCZYNA, CZYLI PODSTAWA NASZEGO USPRAWIEDLIWIENIA

Z powodu niedostatecznego badania i porównywania Słowa Bożego, powstaje wiele zamieszania w umysłach odnośnie tego przedmiotu. Niektórzy na przykład cytują słowa apostoła, iż jesteśmy "usprawiedliwieni z wiary" (Rzym. 5:1; 3:28; Gal. 3:24) i utrzymują, iż wiara ma wielką wagę przed Bogiem, ponieważ pokrywa nasze niedoskonałości. Inni zaś cytują inne słowa apostoła, że jesteśmy "usprawiedliwieni z łaski" (Rzym. 3:24; Tytus 3:7) i twierdzą, że Bóg usprawiedliwia, oczyszcza każdego, bez względu na jego zasługi, wiarę lub uczynki. Są jeszcze inni, co wykazują, iż Pismo Święte mówi, że jesteśmy "usprawiedliwieni przez krew Jego" (Rzym. 5:9; Żyd. 9:14; 1 Jana 1:7) z tego powodu, że krew Chrystusa jest przyczyną usprawiedliwienia wszystkich ludzi, bez względu na ich wiarę i posłuszeństwo. Inni znowu, również opierając się na Piśmie Świętym, mówią, że Chrystus "powstał z martwych, dla usprawiedliwienia naszego" (Rzym. 4:25), na tej podstawie, że usprawiedliwienie przychodzi na nas przez zmartwychwstanie. Są jeszcze inni, co także dowodzą, że Pismo Święte uczy, iż "człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków" (Jakub 2:24), i pomimo wszystkiego, co jest powiedziane, nasze uczynki decydują, czy jesteśmy w łasce, czy w niełasce u Boga.

Faktem jest, że te wszystkie orzeczenia są prawdziwe i przedstawiają różne strony jednej i tej samej sprawy, podobnie jak na budynek można patrzeć: na jego front, tył lub boki. Apostołowie w różnych czasach omawiając różne fazy tego przedmiotu, w ten sposób się wyrażali. Naszą zaś rzeczą jest, by wszystkie te wyrażenia złożyć razem, i dopatrzyć się całej prawdy, co się tyczy usprawiedliwienia.

Przede wszystkim jesteśmy usprawiedliwieni z łaski. Stwórca nie był wcale obowiązany, by nas uwolnić od nałożonej na człowieka kary. Pan Bóg przewidział upadek zanim nas stworzył, ulitował się nad nami i w tym względzie przygotował plan naszego odkupienia przez Baranka zabitego od założenia świata, a to wszystko Bóg uczynił z łaski swojej. Przez jakikolwiek sposób zostało przeprowadzone nasze pojednanie z Bogiem, wszystko stało się z Jego łaski.

Następnie jesteśmy pojednani przez krew Chrystusa, przez Jego dzieło odkupienia - Jego śmierć - czyli, że łaska Boża została objawioną względem nas w tym, że "Jezus Chrystus z łaski Bożej, za wszystkich śmierci skosztował", a tym sposobem zapłacił dług za Adama. Odkąd cały rodzaj ludzki przez Adama stał się uczestnikiem jego przestępstwa, ostatecznym wynikiem będzie zmazanie grzechu całego świata. Upewnijmy się, co do tego punktu, jak co do pierwszego, że łaska Boża działa jedynie przez Chrystusa: "Kto ma Syna, ma żywot, kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota", lecz zostaje pod przekleństwem śmierci - 1 Jana 5:12.

Po trzecie, że Chrystus Jezus zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia, jest również prawdziwym, bo to było częścią Boskiego planu, by Mesjasz nie tylko miał być odkupicielem ludu, lecz by go błogosławił i przyprowadził do harmonii z Bogiem. Chociaż śmierć Jezusa była najważniejszą, jako podstawa naszego pojednania, to jednak nie mógłby się stać przyczyną błogosławieństw i restytucji, gdyby pozostał w śmierci - umarłym. Przeto Ojciec Niebieski, jak postanowił, aby Jezus przez śmierć Swoją dał okup, tak również postanowił wzbudzić Go od umarłych, aby w czasie właściwym stał się czynnikiem w przyprowadzeniu człowieka do stanu usprawiedliwienia, i aby ludzkość cała mogła powrócić do harmonii z Bogiem.

Po czwarte, Kościół jest usprawiedliwionym z wiary w ten sposób, że to usprawiedliwienie nie jest rzeczywistym, ani przywróceniem do doskonałości podczas tego wieku, lecz jedynie jest ono przypisane, czyli restytucją pochodzącą z wiary i ma się rozumieć, iż to stosuje się jedynie do wierzących. Nasza wiara lub niewiara, nie ma nic do czynienia z Boskim postanowieniem, które zamierzył w Samym Sobie, i to postanowienie przeprowadzi w czasie właściwym, lecz nasz udział i korzystanie z tych łask zależy od naszej wiary. Podczas Tysiąclecia, rozległość planu zbawienia będzie objawioną wszystkim - Królestwo Boże zostanie ustanowione na ziemi, a Ten, który odkupił rodzaj ludzki i otrzymał władzę błogosławienia wszystkich znajomością prawdy, tj. tych, którzy przyjmą łaskę i warunki, przyprowadzi do zupełnego - istotnego - usprawiedliwienia i zupełnej ludzkiej doskonałości.

Można powiedzieć, że nawet wtedy wiara będzie niezbędna do czynienia postępu i osiągnięcia rzeczywistego usprawiedliwienia, bo "bez wiary nie można podobać się Bogu", dlatego, że błogosławieństwa restytucji będą udzielane jedynie wierzącym. Lecz wiara, jaka będzie wtedy potrzebna, wielce będzie się różniła od tej, która teraz jest wymaganą od świętych "współdziedziców z Jezusem" - "Nowego Stworzenia". Gdy Królestwo Boże będzie zaprowadzone, Szatan będzie związany, a ziemia cała zostanie napełniona znajomością Pańską, wtedy obietnice Boże zostaną uznane przez wszystkich, bo rzeczy będą widoczne, gdy teraz tylko oczami wiary są rozpoznawane. Wiara jednak będzie potrzebną, by mogli postępować ku doskonałości, a więc i istotnemu usprawiedliwieniu, które przy końcu Tysiąclecia otrzymają ci, którzy stale trwać będą w wierze i uczynkach. O onym czasie jest powiedziane: "A księgi otworzone są ... i sądzeni są umarli według tego, jako napisano było, w onych księgach, to jest według uczynków ich", jakby w przeciwstawieniu z obecnym sądem Kościoła: "według wiary twojej", a jednak ich uczynki nie będą bez wiary, jak i nasza wiara w miarę naszych zdolności nie może być bez uczynków.

Oświadczenie apostoła Pawła, że "z wiary Bóg usprawiedliwia pogan" (Gal. 3:8) ma znaczyć, że pojednanie nie miało być wynikiem Przymierza Zakonu, lecz przez łaskę pod warunkami Nowego Przymierza, z którego jeśli kto chce korzystać, musi w nie uwierzyć, przyjąć i zastosować się do jego wymagań. Zatem różnica, jaka zachodzi między obecnym a przyszłym usprawiedliwieniem jest ta, że wierzący w teraźniejszym czasie, gdy posiadają właściwą wiarę, otrzymają w jednej chwili społeczność z Bogiem, przez przypisanie im usprawiedliwienia z wiary; podczas gdy w przyszłym wieku, ludzie żyjąc w lepszych warunkach, ich wiara i posłuszeństwo nie będą mogły sprowadzić im przypisanego usprawiedliwienia, lecz przy końcu Tysiąclecia przyprowadzi ich do społeczności z Bogiem i istotnego usprawiedliwienia. Świat tymczasem znajdować się będzie w rękach Wielkiego Pośrednika, którego dzieło będzie dla nich wolą Bożą, będzie ich ćwiczyć i stopniowo przyprowadzi do doskonałości, aż ostatecznie przyprowadzi ich do istotnego usprawiedliwienia, przedstawi ich bez wady Ojcu, jednocześnie odda Królestwo Bogu i Ojcu - 1 Kor. 15:24.

Dotąd Pan Bóg poszukuje klasę, która by miała stanowić Nowe Stworzenie, a nikt nie został powołany do tego stanu duchowego, kto nie został przyprowadzony do znajomości Bożej łaski w Chrystusie, i był zdolny przyjąć wiarą to postanowienie Boże; tak mocno uwierzył, że to oddziaływałoby na jego życie, iż przekształciłby je w teraźniejszym czasie i tak to oceniał, że w porównaniu z tym, wszystkie inne rzeczy okazałyby się niczym. Okazując wiarę w tych złych czasach, w których zło ma przewagę, gdy wiara jest słabą, a nawet zapieraną miłość i moc Wszechmocnego Stwórcy, dlatego wierzący uważani są jakoby żyli w Tysiącleciu i otrzymali ludzką doskonałość. To przypisane stanowisko doskonałości, czyli usprawiedliwienie, jest udzielone w tym celu, aby wierzący mogli to doskonałe człowieczeństwo złożyć w ofierze, a które by z czasem otrzymali, aby mogli swoje ciała uznane za doskonałe, stawić ofiarą ze wszystkimi ziemskimi przywilejami, w zamian za nadzieje i obietnice otrzymania Boskiej natury i współdziedzictwo z Chrystusem, do czego przywiązane są cierpienia i utraty ziemskich korzyści i sławy od ludzi, na udowodnienie naszej szczerości.

Po piąte, klasa ta będąc teraz usprawiedliwioną z wiary, nie może zaprzeć się tejże przez złe uczynki. To musi być wiadome, że chociaż Pan Bóg postępuje Sobie łaskawie z tą klasą, z punktu wiary nie przypisując im przestępstw popełnianych ze słabości ciała i uważa je za zgładzone przez zasługi Odkupiciela, postępuje z nimi według ich ducha, czyli intencji, a nie według ciała, czyli uczynków, to jakkolwiek bądź spodziewa się, aby ciało zostało doprowadzone pod moc nowego umysłu na ile to możebne i będzie współdziałać we wszystkim, co dobre, na ile sposobności i możność pozwoli. W tym sensie, i w takim stopniu, nasze uczynki mają do czynienia z naszym usprawiedliwieniem, jako potwierdzenie i dowód szczerości naszego poświęcenia. W każdym razie jesteśmy sądzeni od Pana nie według naszych uczynków, lecz według wiary; gdybyśmy byli sądzeni według uczynków, to by nam "niedostawało do chwały Bożej"; lecz będąc sądzeni według serca - naszych intencji, Nowe Stworzenie może być uwzględnione przez prawo Boże na zasadzie Przymierza Łaski, przez które zasługa ofiary Chrystusowej przykrywa słabości ciała. Rozumie się, że nikt nie zaprzeczy, ażeby Pan Bóg nie miał się spodziewać od nas, abyśmy przynosili owoce sprawiedliwości, które są dla nas możebne w obecnych warunkach. Więcej niż to, Pan Bóg od nas nie wymaga; zaś mniej, nie możemy się spodziewać, aby Pan Bóg mógł przyjąć i nagrodzić.

Jako ilustracja ogólnej działalności usprawiedliwienia z łaski, przez krew i przez naszą wiarę i uczynki, niech nam posłuży działanie kolei elektrycznej. Najpierw miejsce, w którym wytwarza się elektryczność, do pewnego stopnia może wyobrażać źródło naszego usprawiedliwienia, tj. łaskę Bożą. Druty, po których przechodzi prąd elektryczny, mniej więcej mogłyby ilustrować Pana Jezusa, jako Czynnika Ojcowskiego w naszym usprawiedliwieniu; wagony reprezentowałyby wierzących, a ramię (pręt żelazny łączący wagon z drutem, po którym przechodzi prąd elektryczny) przedstawia wiarę, która musi być żywą i mocno przeć do drutu. 1). Wszystko zależy na prądzie elektrycznym. 2). Następnie ważnym jest drut, który przynosi nam ten prąd elektryczny. 3). Bez tego prętu wiary (ramienia) trzymania się i opierania na Jezusie Chrystusie, który jest czynnikiem naszego usprawiedliwienia, nie moglibyśmy otrzymać błogosławieństwa. 4). Błogosławieństwo, otrzymane przez łączność z Jezusem, odpowiadałoby oświetleniu wagonu elektrycznością, co wskazywałoby, że tam jest siła, która może być użytą. 5). Woźnica i jego rękojeść od aparatu, wyobrażaliby wolę człowieka, zaś 6). aparat, czyli motor, przedstawia naszą działalność, energię pod siłą, która przychodzi do nas przez wiarę. Wszystkie te czynniki w połączeniu są niezbędne do naszego postępu; byśmy ostatecznie mogli dojść do remizy (gdzie wagony są przechowywane), co mogłoby ilustrować miejsce Nowego Stworzenia, w domu naszego Ojca, gdzie wiele jest mieszkań, czyli stanów dla wielu synów, różnych natur.

USPRAWIEDLIWIENIE ŚWIĘTYCH STAREGO TESTAMENTU

Patrząc wstecz, widzimy w pismach apostołów, że w dalekiej przeszłości - zanim drogocenna krew została przelaną dla naszego usprawiedliwienia - byli Święci Starego Testamentu, tacy jak Abel, Enoch, Noe, Abraham, Izaak, Jakub, Dawid i różni święci prorocy, którzy byli usprawiedliwieni z wiary. Ponieważ nie mogli mieć wiary w drogocenną krew, jaką więc mieli oni wiarę, która ich usprawiedliwiała? Na to odpowiadamy, co jest napisane: "Wierzyli Bogu i poczytano im to ku sprawiedliwości (usprawiedliwieniu)". Prawda, że Bóg im nie objawił Swojego planu, jak to uczynił nam, że możemy rozumieć, w jaki sposób Pan Bóg może być sprawiedliwym i usprawiedliwiającym każdego, co wierzy w Jezusa, zatem nie byli odpowiedzialnymi, że nie wierzyli, co nie było im objawione. Lecz wierzyli, co im Bóg objawił, a to objawienie zawierało w sobie to, co my obecnie mamy, tylko, że było ono bardzo szczupłe, podobnie jak żołądź zawiera w sobie dąb. Enoch prorokował o przyjściu Mesjasza i o błogosławieństwie, jakie miało z Jego przyjścia wyniknąć. Abraham uwierzył Bogu, że jego nasienie miało się stać tak wielkim, iż miało błogosławić wszystkie rodzaje ziemi. To miało znaczyć powstanie umarłych, ponieważ wiele narodów przeminęło, poszło do grobu. Abraham wierzył, iż Pan Bóg jest zdolny wzbudzić umarłych, jak to okazało się, gdy był próbowany, czy ofiaruje swojego syna Izaaka, przez którego miała się wypełnić obietnica. Na ile oni pojmowali sposoby, przez które Pan Bóg miał ustanowić Swoje Królestwo na ziemi i spowodować wieczną sprawiedliwość, przez usprawiedliwienie tych, którzy okażą się posłusznymi władzy Chrystusa, nie możemy wiedzieć; lecz w tym względzie mamy słowa Jezusa, że Abraham do pewnego stopnia miał pojęcie odnośnie ofiary za grzech, którą nasz Pan miał złożyć: "Abraham ... z radością żądał, aby oglądał dzień mój, i oglądał i radował się" - Jan. 8:56.

Nie wszyscy widzą różnicę, jaka była między usprawiedliwieniem Abrahama i innych, żyjących w przeszłości, do społeczności z Bogiem, zanim Pan Bóg uzupełnił podstawę tej społeczności przez ofiarę Chrystusa i usprawiedliwienie do żywota, w ciągu wieku ewangelicznego. Zachodzi wielka różnica między tymi dwoma błogosławieństwami, chociaż wiara potrzebną jest w obydwóch razach. Wszyscy znajdowali się pod przekleństwem śmierci, a zatem nikt nie mógł być wolnym od tego przekleństwa, być "usprawiedliwionym do żywota" (Rzym. 5:18), dopóki nie była złożoną ofiara za grzech przez naszego Zbawiciela; jak to apostoł tłumaczy, że ofiara była niezbędną, aby Bóg mógł być sprawiedliwym (Rzym. 3:26). Lecz sprawiedliwość przewidziawszy wykonanie planu odkupienia, nie mogła mieć nic przeciwko ogłoszeniu tegoż przed czasem, jako dowód łaski Bożej, dla tych, co okazali potrzebną wiarę - usprawiedliwiając takich do tego stopnia, iż mieli mieć społeczność z Bogiem.

Paweł apostoł wspomina o "usprawiedliwieniu do żywota" (Rzym. 5:18), jako Boskiemu rozporządzeniu mającym się wypełnić przez Chrystusa, które ostatecznie będzie udziałem wszystkich ludzi; i to jest tym usprawiedliwieniem do żywota, że tym, co teraz są powoływani, by się stali Nowym Stworzeniem, im się liczy, by otrzymali teraz ten żywot przez wiarę - pierwej, niż świat może go otrzymać. Przez to usprawiedliwienie każdy nie tylko otrzymuje społeczność z Bogiem jako przyjaciel, ale przestaje być obcym, cudzoziemcem, nieprzyjacielem, a w dodatku jest możebnem przez tą samą wiarę otrzymać prawo restytucji do żywota zapewnionego przez ofiarę Zbawiciela, a następnie ofiarować ziemskie prawa, by się stać współofiarnikiem, kapłanem, i dojść do społeczności z Najwyższym Kapłanem naszego wyznania, Chrystusem Jezusem.

Ponieważ ojcowie święci, którzy swego czasu wierzyli, mogli przyjść do harmonii z Bogiem przez wiarę, gdy plan Boży nie był im objawiony, a nawet się nie rozpoczął, z tego można wnosić, że nie byłoby możebne dla Boskiej sprawiedliwości uczynić nic więcej, dopóki nie nastąpiłoby pojednanie za grzech przez ofiarę Chrystusa. To jest w zupełnej zgodzie z tym, co apostoł mówi: "że Bóg o nas (o Kościele ewangelicznym - Nowym Stworzeniu) coś lepszego przejrzał, aby oni (Święci Starego Testamentu) bez nas, nie stali się doskonałymi" (Żyd. 11:40). To samo zgadza się ze słowami Jezusa, gdy dawał świadectwo o Janie Chrzcicielu, mówiąc, że chociaż nie powstał większy prorok jak on, to jednak, ponieważ umarł zanim ofiara pojednania została zupełnie dokonaną, dlatego najmniejszy z klasy Królestwa Niebieskiego, Nowego Stworzenia, usprawiedliwionych do żywota (po dopełnionej ofierze za grzech) i którzy zostali powołani, aby cierpieć z Chrystusem, większym będzie aniżeli on - Mat. 11:11.

Jużeśmy poprzednio zauważyli, że Chrystus i Kościół w chwale dokonają dzieła, że przyprowadzą świat do usprawiedliwienia (restytucji) podczas Tysiąclecia, i że nie będzie to usprawiedliwienie z wiary, jakim jest nasze (przypisane), lecz będzie to istotne - usprawiedliwienie z uczynków, w tym sensie, że chociaż uczynki będą połączone z wiarą, to jednak ostateczna próba będzie "według uczynków ich" (Obj. 20:12). W czasie teraźniejszym Nowe Stworzenie postępuje wiarą a nie widzeniem, a wiara ich jest próbowaną i jest wymagane, aby znosili trudy i jakoby widzieli Tego, który jest niewidzialny i tak wierzyli w rzeczy, które z zewnętrznego wyglądu wydają się zmysłom niemożebnymi, lub niedorzecznymi. Wiara ta będąc popartą przez nasze niedoskonałe uczynki, ma także poparcie przez doskonałe dzieło Boże, i jest przyjemną Bogu z tego względu, że walczymy w warunkach nieprzyjaznych, a na ile to jest dla nas możebne, staramy się przypodobać Bogu, a tym sposobem dowodzimy, iż posiadamy Ducha Chrystusowego, bo się radujemy z cierpień dla sprawiedliwości, a to jest dowodem, że gdybyśmy znajdowali się w przyjaznych warunkach, to ma się rozumieć, iż nie bylibyśmy mniej wiernymi niż obecnie. Gdy znajomość Pańska napełni wszystką ziemię, a ciemności i mgła, która teraz otacza wierzących Pańskich zostanie usunięta, a Słońce Sprawiedliwości olśni świat promieniami prawdy, na ten czas wszyscy otrzymają zupełną znajomość Boga, o Jego charakterze i Jego planie - gdy ludzie ujrzą dowody Boskiej łaski, miłości i zostaną pojednani przez Chrystusa i stopniowo będą przyprowadzeni do doskonałości fizycznej, umysłowej i moralnej, to jest ci wszyscy, którzy będą szukać pogodzenia się i harmonii z Bogiem, wtedy wiara będzie w wielkiej mierze odmienną od tej, która jest wymaganą teraz. Wtedy nie będzie potrzeba wysilać wzroku, by dojrzeć rzeczy chwalebne, które Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują, ale będą w mniejszym lub większym stopniu dość wyraźnie objawione ludziom. Podczas gdy ludzie będą wtedy mieli wiarę w Boga, to jednak będzie wielka różnica między tymi, którzy będą mieli dowody zadawalające ich zmysły, a wiarą, którą musi mieć Nowe Stworzenie teraz, odnośnie rzeczy, których nie widzą. Wiara, którą Bóg teraz poszukuje u Swojego ludu, jest drogą przed obliczem Jego i taką wiarą odznacza się mała szczególna klasa ludzi; dlatego też Pan Bóg postawił tak wysoką za nią nagrodę. Gdy wiek Tysiąclecia zostanie zupełnie wprowadzony, wtedy nie będzie możebne wątpić w fakta ogólne, i z tego powodu nie byłoby właściwą rzeczą naznaczyć nagrodę dla tych, co nie będą wątpić.

Chociaż znajomość Pańska napełni ziemię i nikt nie będzie potrzebował mówić bliźniemu swemu: Poznaj Pana!, to jednak przyjdzie na ludzi odmienne doświadczenie: nie wiary, lecz doświadczenia uczynków i posłuszeństwa. "I stanie się, że wszelka dusza, która by nie słuchała onego proroka, z ludu wytraconą będzie" (Dz.Ap. 3:23). W ciągu obecnego czasu, gdy panuje ciemność odnośnie wypełnienia się planu Bożego, grzech góruje, a szatan jest księciem tego świata, Pan Bóg nagradza wiarę: "Niechaj ci się stanie jakoś uwierzył" (Mat. 9:29). "To jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat - wiara nasza" (1 Jana 5:4). Co się tyczy Dnia Sądnego, czyli sądu świata, czytamy, że wszyscy będą sądzeni według uczynków ich, popartych wiarą i według tego zostaną przyjęci lub odrzuceni przy końcu Tysiąclecia (Obj. 20:12).

Usprawiedliwienie, jakeśmy to już widzieli, znaczy przyprowadzenie grzesznika do zupełnej zgody z jego Stwórcą. Nigdzie nie czytamy w Piśmie Świętym, aby grzesznik był usprawiedliwionym przed Chrystusem, lecz przez zasługi Chrystusa jest usprawiedliwiony przed Ojcem, i to może nam dopomódz do wyrozumienia całego przedmiotu, dlaczego to właśnie tak jest. Przyczyna jest ta, że Stwórca stoi jako przedstawiciel Swojego własnego prawa, i dlatego, że On wystawił Adama pod to prawo, a w nim cały rodzaj ludzki, oświadczając, że może korzystać z Jego łaski i zażywać żywota wiecznego, tak długo dopóki okaże się posłusznym temu prawu, zaś w razie nieposłuszeństwa utraci wszystkie łaski. To stanowisko, czyli postanowienie, nie mogło być zmienione, ani odłożone na stronę. Jednak zanim rodzaj ludzki będzie mógł dojść do społeczności z Bogiem i korzystać z błogosławieństw żywota wiecznego, musi w jakiś sposób powrócić do harmonii ze swoim Stwórcą, a więc i do tej doskonałości, która wytrzyma Boskie wymagania i próbę posłuszeństwa. Tym sposobem świat znajduje się jakby w miejscu, gdzie Wszechmocny go nie dosięga - który rozmyślnie postanowił Swoje prawa, aby nie naruszać sprawiedliwości i uczynić koniecznym obecny plan odkupienia i restytucję, czyli usprawiedliwienie, to jest przyprowadzenie na powrót posłusznych do doskonałości przez Odkupiciela, który w międzyczasie będzie ich Pośrednikiem.

Pośrednik, aczkolwiek doskonały, to jednak nie wydawał ścisłych praw, które by miały być zachowywane - ani wygłaszał wyroku przeciw Adamowi i jego rodzajowi, bo to przeszkodziłoby uznaniu ich i okazaniu się miłosiernym wobec ich niedoskonałości. Przeciwnie, On kupił świat w grzechu i niedoskonałości. Przyjął świat takim, jakim jest, a podczas Tysiąclecia liczyć się będzie z każdą jednostką według jej stanu, w jakim się będzie znajdować i okazywał miłosierdzie słabym, zaś od mocniejszych będzie wymagał więcej, zastosowując prawa Swego Królestwa do różnych wad, słabości itp., w taki sposób, jaki będzie najwłaściwszym. "Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi" (Jan. 5:22). Syn przedstawi rodzajowi ludzkiemu doskonałe zasady Boskiego prawa, które ludzie będą musieli zachować, zanim zostaną usprawiedliwieni przed obliczem Bożym przy końcu Tysiąclecia, lecz nie będzie On zmuszał do zachowania tego prawa; kto go nie zachowa, okaże się przestępcą tegoż prawa i będzie potrzeba łaski ubłagania, by przykryć każde przekleństwo, choćby niedobrowolne i nierozmyślne. Pojednanie za przestępstwa doskonałego i nieodmiennego prawa Bożego skończy się zanim Chrystus ujmie władzę.

Chrystus już zapłacił cenę, złożywszy ze Siebie ofiarę, której część zasług przekazał domownikom wiary, a przy końcu wieku ewangelicznego, pozostałą część Swych zasług z ofiary za grzech przekaże na korzyść "wszystkiego ludu" - całego rodzaju ludzkiego. W figurach Dnia Pojednania, Pan Bóg pokazał, iż będzie ona przyjętą, a jako wynik tego przyjęcia będzie, że Chrystus i Jego Kościół ujmą rząd nad światem. Formę rządu, jaka wtedy będzie, można by porównać do tak zwanego stanu wojennego albo rządu despotycznego, który odsuwa zwykłe prawa i zasady, z powodu potrzeby natychmiastowego załatwienia sprawy i zastosowania praw w sposób, jaki się najlepiej nadaje, nie dla tych, co będą znajdowali się w stanie doskonałym (według praw Jehowy istniejących w całym wszechświecie), lecz dla niepoddanych, buntujących się, czyniących bezprawie, jakie wytworzyło się na świecie z powodu grzechu. W państwie tym będzie Chrystus panował, nie tylko jako król, lecz także jako sędzia i najwyższy kapłan, w tym celu, by świat mógł dojść do istotnego usprawiedliwienia ze swych uczynków, popartych wiarą, a co będzie stanowiło jego ostateczną próbę. Lecz do tego istotnego usprawiedliwienia ludzkość nie dojdzie zaraz na początku Tysiącletniego panowania, lecz stanie się wynikiem panowania Chrystusa przy końcu Tysiąclecia.

Usprawiedliwienie z wiary, jakie się dzieje w teraźniejszym czasie, jest w celu, aby dać możność tym, których Bóg powołał do Swej szczególnej służby, do wzięcia udziału w Przymierzu Abrahama, jako nasienie obietnicy i spółofiarników, a z tego powodu i współdziedziców z Jezusem. Nawet z tymi, Bóg nie może zawierać bezpośredniej umowy w czasie, gdy zostali usprawiedliwieni z wiary i przez zasługi ich Odkupiciela, bo uważani są za niezdolnych i dlatego powiedziano im, że są przyjęci, lecz tylko w Umiłowanym, to jest w Chrystusie, a wszystkie ich umowy i chęć ofiarowania, jeżeli nie zostaną potwierdzone przez Niego, nie mają żadnego znaczenia.

Jest, więc widocznym, że jedynym celem wieku ewangelicznego jest powołanie z pośród rodu ludzkiego maluczkiego stadka, które by stanowiło członków Nowego Stworzenia, a usprawiedliwienie wierzących do żywota jest w tym celu, by im dać możność zajęcia stanowiska przed Bogiem, by mogli z Nim uczynić przymierze i przyjęli warunki wymagane od kandydatów na Nowe Stworzenie. Już było wzmiankowane, że warunkiem, na mocy którego można być przyjętym do Nowego Stworzenia, jest poświęcenie się, a ponieważ Pan Bóg nie może przyjąć żadnej ofiary mającej wady, zatem my jako członkowie skażonego i potępionego rodzaju, nie moglibyśmy być przyjęci, aż naprzód musi nam być przypisane usprawiedliwienie od wszystkich grzechów, wtedy możemy, jak apostoł Paweł się wyraża: "stawić ciała nasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest, rozumną służbę" - Rzym. 12:1.

TYMCZASOWE USPRAWIEDLIWIENIE

Mając to na względzie, co powiemy o tych, co uwierzyli w Boga (i Chrystusa) i zostali usprawiedliwieni, a którzy, dopatrzywszy się, iż dalszy postęp po drodze Pańskiej znaczy poświęcenie i zaparcie samego siebie itd., nie postępują dalej, nie wchodzą przez ciasną bramę na wąską drogę zupełnego ofiarowania się - aż do śmierci? Czy możemy powiedzieć, że Pan Bóg się na nich gniewa? Wcale nie, możemy przypuszczać, że tak dalece, jak postępowali drogą sprawiedliwości, byli przyjemnymi Bogu i że tacy otrzymują błogosławieństwo, apostoł bowiem wyraźnie to oświadcza, gdy mówi: "Będąc usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa". Pokój ten obejmuje w sobie pewne rozeznanie planu Bożego odnośnie przyszłego zmazania grzechów tych, którzy uwierzyli (Dz.Ap. 3:19); obejmuje także w znacznym stopniu harmonię z zasadami sprawiedliwości, ponieważ wiara sprowadzająca usprawiedliwienie, zawsze sprawia reformę. Radujemy się ze wszystkimi, którzy postąpili tak daleko i cieszymy się, iż stoją o wiele wyżej od wielkich mas ludzi, których zmysły Bóg świata tego oślepił tak, że nie mogą w teraźniejszym czasie dopatrzyć się i ocenić łaski Bożej, która jest w Chrystusie. Zachęcamy, przeto takich, aby pozostali w łasce Bożej i postępowali w zupełnym posłuszeństwie.

"ABYŚCIE ŁASKI BOŻEJ NADAREMNIE NIE BRALI"

Bez względu o ile ludzie wierzący mogą posiadać pokój i radość z postępowania drogą sprawiedliwości, gdy unikają wąskiej drogi ofiarowania i zaparcia samych siebie, takim możemy powiedzieć, iż "przyjmują łaskę Bożą nadaremno" (2 Kor. 6:1), ponieważ łaska Boża, jaka okazała się przez usprawiedliwienie i którą przyjęli, była zamierzoną, aby się stała stopniem do postąpienia i osiągnięcia wyższego przywileju, którym jest powołanie do Nowego Stworzenia. Dlatego tacy przyjmują łaskę Bożą nadaremno, ponieważ nie korzystają z tak wielkiej sposobności, jaka im się nastręczyła, a która przedtem nikomu nie była ofiarowaną i jak Pismo Święte wskazuje, nigdy po tym czasie nie będzie daną. Tacy przyjmują łaskę Bożą nadaremnie, ponieważ sposobności do restytucji, które będą im dane, otrzymują wszyscy z odkupionej ludzkości. Łaska Boża w teraźniejszym czasie dowodzi o dobroci Bożej okazanej pierwej im niż światu, w tym celu, aby przez usprawiedliwienie mogli otrzymać powołanie i ubiegać się o nagrodę wystawioną dla ciała Chrystusowego, Królewskiego Kapłaństwa.

Spoglądając po nominalnym "świecie chrześcijańskim", jest widoczne, że wielkie masy ludzi nawet szczerze wierzących, nigdy nie przestąpili poza ten przedwstępny stopień usprawiedliwienia: "skosztowali, że dobrotliwy jest Pan", i na tym poprzestali, uważając to dla siebie za dostateczne. Po zakosztowaniu tej wielkiej radości, powinni więcej pragnąć i łaknąć sprawiedliwości, prawdy i poznania Boskiego charakteru i planu, aby więcej rość w łasce, umiejętności i miłości, i więcej wyrozumiewać wolę Bożą względem nich, którą będziemy rozbierać następnie pod nazwą: Poświęcenie.

Tak dalece jak możemy pojąć, to korzyści tymczasowo usprawiedliwionych odnoszą się jedynie do teraźniejszego żywota i ulgi, którą teraz odczuwają przez poznanie Boskiego charakteru i Jego przyszłej z nimi działalności. Ich znajomość w tym względzie bywa tak ograniczoną, że niekiedy zapytują: Czy należę ja do Boga, czy nie należę?

Faktem jest, że chociaż Chrystus stał się ich mądrością, tak, że dowiedzieli się o potrzebie Zbawiciela i było im pokazane zbawienie w Chrystusie, to jednak w planie Bożym nie było zamierzone, aby Chrystus ustawicznie miał być ich mądrością, prowadził i pokazywał "głębokie rzeczy Boże", chyba tylko wtedy, jeżeli się zaofiarują i poświęcą być Jego naśladowcami. Niepoświęceni wierzący żadną miarą nie mogą się zaliczać do Nowego Stworzenia, pomimo, iż widzą oni drogi Boże, wyrozumiewają Jego przykazania i starają się żyć na świecie moralnie, rozumnie i uczciwie. Tacy jednak są ziemskimi, jeżeli nie postąpili dalej, tj. do zamiany ludzkich praw i przywilejów (kupionych przez Jezusa) na rzeczy niebieskie, do których nasz Pan przez ofiarę otworzył im drzwi. Tak jak w figurze mamy pokazane, iż Lewitom nie było dozwolone wchodzić do Świątnicy Przybytku, ani nawet tam zajrzeć, by widzieć znajdujące się tam rzeczy, podobnie w pozaobrazowym znaczeniu, niepoświęconym wierzącym nie jest dozwolone widzieć głębokie rzeczy Boże, lub ocenić ich wielkość, chyba, że staną się członkami Kapłaństwa, przez zupełne ofiarowanie się.

Spodziewać się lepszych względów od Pana w przyszłym wieku, dlatego, że ktoś otrzymał łaski w teraźniejszym życiu, lecz ich nie używał, to byłoby coś podobnego, jakby się ktoś spodziewał szczególnych błogosławieństw za to, że poprzednich nie ocenił, albo użył na złe. Czy nie znajdujemy coś z Boskiej działalności w przeszłości, że niektórzy, co nie mieli w tym wieku ewangelicznym łaski u Boga, że otrzymają ją w przyszłym wieku? Czy nie byłoby to coś według słów naszego Pana, że "ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi"? Paweł apostoł wykazuje, że gdy wybór Nowego Stworzenia zostanie uzupełniony, a wiek Tysiąclecia wprowadzony, łaska Boża powróci do Izraela, od którego została odjęta na początku wieku Ewangelii (Rzym. 11:25-32).

Ci, co zostali usprawiedliwieni do społeczności z Bogiem przed wiekiem Ewangelii, i którzy utrzymali się przy tym usprawiedliwieniu kosztem zaparcia samych siebie, otrzymają nagrodę, iż zostaną "postawieni książętami po wszystkiej ziemi" (Żyd. 11:35). Ci zaś, którzy w teraźniejszym czasie użyją właściwie i utrzymają swoje usprawiedliwienie, muszą to uczynić kosztem swojego ciała. Maluczkie stadko, wierne do najwyższego stopnia, kłaść będzie życie swoje na służbę prawdy, braci i będzie naśladować swego Wodza i Zbawiciela. Druga klasa, rozważana na innym miejscu jako "Wielkie Grono", musi dojść do posiadania nagrody również kosztem swojego ciała, ale z powodu mniejszej gorliwości w poświęcaniu się, utracą najwyższą nagrodę przeznaczoną dla Nowego Stworzenia i jego przywilejów w Królestwie. Te trzy klasy jedynie są uprzywilejowane w doczesnym życiu, przez otrzymanie poszczególnych sposobności tego wieku, to jest, usprawiedliwienia z wiary.

Działalność Królestwa przy zupełnej znajomości Boga, dla różnych powodów, prawdopodobnie najmocniej przemówi do przekonania Izraela według ciała, który, gdy jego zatwardziałość i niepobożność zostanie od niego odwróconą, stanie się wielce gorliwym dla Pomazańca Pańskiego, jak jest przedstawione w proroctwie Izajasza, które mówi: "Oto Bóg nasz Ten jest; oczekiwaliśmy Go, i wybawił nas" (Izaj. 25:9).

Gdy Izrael w naturalny sposób będzie pierwszym, który zastosuje się do nowego porządku rzeczy, błogosławieństwa Królestwa szybko spłyną na całą ziemię, zaś wszystkie narody staną się dziećmi Abrahama, w tym sensie, że otrzymają uczestnictwo w błogosławieństwach obiecanych Abrahamowi, jako napisano: "Uczynię cię ojcem wielu narodów ... w nasieniu twojem błogosławione będą wszystkie narody ziemi".

CHRYSTUS STAŁ SIĘ DLA NAS POŚWIĘCENIEM

Jak mądrość, czyli znajomość Boga, stała się nam jako wynik ofiary Jezusa danej za nas, i jak zostaliśmy usprawiedliwieni przez Jego zasługi, gdyśmy zostali przez Niego pojednani z Bogiem, i gdy odwróciliśmy się od grzechu, a nawróciliśmy się ku sprawiedliwości, tak podobnie dzieje się i nasze poświęcenie przez Niego. Nikt nie może poświęcić się w tym znaczeniu, by mógł być przyjęty do rodziny Bożej - jako Nowe Stworzenie, spłodzony z Ducha Bożego (Jan 1:13; Żyd. 5:4). Jak zasługi Chrystusa były niezbędnymi dla naszego usprawiedliwienia, tak przyjęcie nas za członków Jego ciała i Jego ustawiczna pomoc, są niezbędnymi do uczynienia naszego powołania i wyboru pewnem. Apostoł gromi niektórych, iż "nie trzymają się Głowy" (Kol. 2:19). Jesteśmy przekonani, że niezbędnym jest dla każdego członka Kościoła uznawać Jezusa Chrystusa, nie tylko za Odkupiciela od grzechu, lecz także uznawać Go za Głowę, Kierownika, Nauczyciela i Zachowawcę ciała, tj. Kościoła. Pan Jezus wykazuje potrzebę trwania w Nim i często powtarza: "Mieszkajcież we Mnie ... jako latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, jeżeli nie będzie trwała w winnym krzewie, także ani wy, jeśli we Mnie mieszkać nie będziecie". "Jeśli we Mnie mieszkać będziecie i słowa Moje w was mieszkać będą, czegobyściekolwiek chcieli proście, a stanie się wam" (Jan 15:4,7). Apostoł również wykazuje potrzebę trwania w Chrystusie, mówiąc: "Straszna jest rzecz wpaść w ręce Boga żywego" (Żyd. 10:31). W dalszym ciągu, Paweł apostoł wykazuje, że "Bóg nasz jest ogniem trawiącym". Jego miłość i Jego sprawiedliwość, pali wszelki grzech i "wszelką niesprawiedliwość"; Bóg nie może uznać grzechu, dlatego ofiara, którą Bóg przygotował, nie jest dla zachowania grzeszników, lecz wybawienia ich od słabości i wiecznej zagłady.

To, zgodnie z różnymi oświadczeniami Pisma Świętego, zapewnia nas, że przychodzi czas, w którym grzech, grzesznicy i towarzyszący im smutek, ból i umieranie przeminą. Dzięki za to Bogu! Możemy się także cieszyć z zarysu Boskiego charakteru, że Bóg jest ogniem trawiącym, i że On przygotował dla nas ucieczkę w Jezusie Chrystusie, tak długo, dopóki nasze przewinienia i przestępstwa pochodzące ze słabości ciała, dopóki nie są rozmyślnymi, a także przygotował dla Nowego Stworzenia w Chrystusie ostateczne wyswobodzenie od grzechu, śmierci, wszelkiej słabości i niedoskonałości, jak również możność dojścia do zupełnego Jego podobieństwa, do doskonałości Boskiej natury i jej pełności; zaś dla "Wielkiego Grona" doskonałość na poziomie podobnym do natury anielskiej, aby byli sługami, towarzyszami uwielbionego Kościoła - "panny za Nią towarzyszki Jej" - Ps. 45:15.

Następnie Święci Starego Testamentu będą doskonałymi w ludzkiej naturze, obrazami Bożymi w ciele, i przedstawicielami Królestwa Chrystusowego i narzędziami w rozdzielaniu Boskich błogosławieństw wszystkim rodzajom ziemi. Gdy ostatecznie doświadczenia i próby Tysiąclecia przyprowadzą wszystkich posłusznych do doskonałości, ci również przez okazanie swojej wierności ku Bogu, otrzymają, czyli dojdą do doskonałości ludzkiej natury i będą rozumieli Boga, i tak będą Mu posłusznymi, że Pan Bóg przestanie być dla nich ogniem trawiącym, ponieważ wszystek ich brud zostanie oczyszczony pod nadzorem wielkiego ich Pośrednika, któremu wszyscy byli oddani przez Ojcowską miłość i mądrość. Chrystus wtedy "z pracy duszy Swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie" - Izaj. 53:11.

Poświęcenie znaczy odłączenie się na świętą służbę. Grzesznicy nie są powołanymi do poświęcenia, lecz do pokuty, a pokutującym grzesznikom nie jest rozkazano, by się ofiarowywali, lecz żeby wierzyli w Jezusa Chrystusa ku usprawiedliwieniu. Poświęcenie, wymagane jest jedynie od klasy ludzi usprawiedliwionych - od wierzących w Boskie obietnice, ześrodkowane w Chrystusie i zapewnione przez Jego okup. To jednak nie ma znaczyć, aby poświęcenie, czyli świątobliwość, nie była właściwą rzeczą dla całego rodzaju ludzkiego, lecz znaczy, iż Bóg przewidział, że tak długo, dopóki człowiek zajmuje stanowisko niepoprawnego grzesznika, byłoby bezpożyteczne zapraszać go do życia świętobliwego; taki najpierw musi się przyznać, iż jest grzesznikiem i nawrócić się. To nie znaczy, aby pokutujący nie miał się uświęcać i prowadzić życie świętobliwe, lecz znaczy, że poświęcenie bez usprawiedliwienia byłoby zupełnie czczym. Według Boskiego porządku rzeczy, naprzód musimy dowiedzieć się i poznać dobroć Bożą i co Pan Bóg uczynił dla naszych grzechów, musimy przyjąć Jego przebaczenie jako dar w Chrystusie, zanim moglibyśmy być we właściwym stanie do uczynienia ze siebie ofiary, lub poświęcić się Jemu na służbę. Oprócz całego urządzenia w wieku ewangelicznym, powołanie do pokuty, zwiastowanie wesołej nowiny o usprawiedliwieniu i zaproszenie usprawiedliwionych do ofiarowania i poświęcenia się na służbę Bogu, wszystko to są części jednego wielkiego planu, który Bóg teraz przeprowadza w rozwijaniu Nowego Stworzenia. Bóg postanowił, że wszyscy, którzy mają być członkami Nowego Stworzenia, muszą być ofiarnikami, "Królewskim Kapłaństwem", i każdy musi coś ofiarować Bogu, tak jak nasz Arcykapłan ofiarował Samego Siebie (Żyd. 7:27; 9:14). Kapłani również muszą ofiarować samych siebie Bogu, do czego apostoł zachęca mówiąc: "Proszę was tedy bracia (nazywa braćmi, ponieważ zostali usprawiedliwieni, a przez to przyprowadzeni do społeczności z Bogiem) przez litości Boże (przez darowanie grzechów), abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę Bożą" (Rzym. 12:1). Trzeba teraz zauważyć, że ponieważ ciała nasze nie są istotnie "świętymi", zatem muszą być uznane za takie, zanim mogłyby być "przyjemnymi Bogu" i liczyć się "świętymi", inaczej mówiąc: musimy być usprawiedliwionymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa, zanim moglibyśmy posiadać coś świętego, co mogłoby być złożone na ołtarzu ofiarnym, przyjemnym Bogu i przyjętym z rąk Arcykapłana, i byśmy mogli być uznani za "Królewskie Kapłaństwo".

Poświęcenie będzie wymagane przez wielkiego Króla podczas Tysiąclecia. Od całego świata będzie wymagane, by się odłączyli od wszelkiej nieczystości, wszelkiego rodzaju grzechu i okazali uległymi Boskim rozporządzeniom, jakie będą wydane przez książąt - przedstawicieli Królestwa. Możebne, iż niektórzy zastosują się do wymagań i poświęcą się zewnętrznie, bez przyjęcia świątobliwości do serca. Tacy będą mogli czynić postępy i rozwijać się umysłowo, moralnie i fizycznie, aż do końca czasu restytucji - do zupełnej doskonałości, a czyniąc tak, będą mogli mieć i błogosławieństwo do tego przywiązane, jako nagrodę onego czasu, aż do jej końca; lecz jeżeli ich poświęcenie do onego czasu nie osiągnie ich myśli i serca, to nie będą zdolni przejść poza Tysiąclecie, w którym to czasie nie będzie mogło istnieć nic takiego, co nie będzie się zgadzało z absolutnym prawem Bożym, tak w myśli, jak w słowie i uczynku.

Widząc, że poświęcenie jest ogólną zasadą, a jej działalność w przyszłości obejmie i świat, nie wypuszczajmy z uwagi faktu, że Pismo Święte było pisane "dla naszego napomnienia" - napomnienia Nowego Stworzenia. Gdy przyjdzie czas dla świata, aby otrzymał swoją naukę, co się tyczy poświęcenia, wtedy Wielki Nauczyciel - Słońce Sprawiedliwości, oświeci całą ziemię znajomością Bożą. Nie będzie tam więcej Babilonu - zamieszania - w pojęciach, teoriach i dogmatach, ponieważ Pan Bóg powiedział odnośnie owego dnia: "Na ten czas przywrócę narodom wargi czyste, którymi by wzywali wszyscy imienia Pańskiego, i służyli Mu jednomyślnie" (Sof. 3:9). Apostoł odnosi się jedynie tylko do Nowego Stworzenia, gdy mówi, że "Chrystus stał się nam od Boga mądrością, sprawiedliwością, i poświęceniem, i wyswobodzeniem" (1 Kor. 1:30). Przeto starajmy się tym bardziej zwracać uwagę na te rzeczy, które są napisane dla naszej nauki i widocznie, iż są one nam niezbędnie potrzebne, jeżeli chcemy nasze powołanie do uczestnictwa w Nowym Stworzeniu uczynić pewnym.

Jak Pan Bóg powiedział do Izraela: "Poświęcajcie się, a bądźcie świętymi" (3 Moj. 20:7,8; 2 Moj. 31:13), tak pokazuje duchowemu Izraelowi, by się poświęcił, kładł ciało swoje ofiarą żywą Bogu, przez zasługi ofiary Chrystusowej; jedynie tych, którzy to czynią w tym "czasie przyjemnym", Pan Bóg przyjmuje i odłącza, jako świętych, zapisuje imiona w księdze żywota i przeznacza im koronę chwały, czci i nieśmiertelności, które otrzymają, gdy dowiodą, iż są wiernymi w tym wszystkim, czego się podjęli, będąc przekonani, iż to jest "rozumna służba" - Obj. 3:5,11.

Jak było pokazane w figurze, to poświęcenie Lewitów przedstawiało w pewnej mierze postępowanie w sprawiedliwości, lecz nie poświęcenie ku ofiarowaniu, tak następny stopień poświęcenia należy do tych, którzy przyjęli powołanie Boże, by stać się Królewskim Kapłaństwem, a co było wyobrażone przez poświęcenie Aarona i jego synów na urząd Kapłański - poświęcenie ku ofiarowaniu. To poświęcenie było przedstawione w figurze przez białą płócienną suknię, wyobrażającą usprawiedliwienie, i przez olej namaszczenia, jak również i przez ofiarowywania, w których brali udział wszyscy Kapłani - Żyd. 8:3.

W figurze są pokazane dwa poświęcenia Lewitów: 1). poświęcenie wszystkich Lewitów; 2). wyłączne poświęcenie niektórych Lewitów, którzy byli ofiarnikami, czyli kapłanami. Pierwsze przedstawia ogólne poświęcenie do świątobliwości żywota i do posłuszeństwa Bogu, do którego są obowiązani wszyscy wierzący, i które z łaski Bożej przez Chrystusa zostaje dopełnione, tymczasowe "usprawiedliwienie żywota" - pokój z Bogiem. To jest, co wszyscy prawdziwie wierzący rozumieją i doświadczają w teraźniejszym wieku Ewangelii.

Apostoł mówi, że "koniec przykazania jest miłość z czystego serca" (1 Tym. 1:5), to znaczy, że nasze zastosowanie się do pierwszego poświęcenia; zastosowanie się do warunków naszego usprawiedliwienia w wieku obecnym, doprowadzi nas w końcu do tego drugiego poświęcenia, czyli do ofiarowania się jako kapłani.

Jak to może być? W ten sposób: życie świątobliwe, posłuszeństwo ku Bogu, zawiera w sobie "miłość z czystego serca", tak ku Bogu, jak i ku naszym bliźnim. Miłość ku Bogu znaczy: "miłować Boga z całego serca, z całej duszy, i ze wszystkich sił"; taka miłość nie będzie wyczekiwać na rozkazy, lecz będzie się dopytywać o służbę, mówiąc: "Panie, co chcesz abym czynił?" Każdy wierny, prawdziwy Izraelczyk podczas pierwszego przyjścia Chrystusa był już raz ofiarowanym, co było wyobrażone w Lewitach - i takich Pan najpierw powołał, aby się ofiarowali sami, i wszystkie ziemskie korzyści i przywileje, w zamian za niebieskie - duchowne - by postępowali śladami Jezusa, swego Wodza Zbawiciela, po wąskiej drodze prowadzącej do czci, chwały i nieśmiertelności. Którzy przyjęli to zaproszenie zostali przyjęci za kapłanów, członków ciała, Najwyższego Kapłana naszego wyznania, za "Synów Bożych" - Jan 1:12.

Przez cały wiek Ewangelii tego rodzaju postępowanie miało miejsce: Naprzód poświęcenie się ku posłuszeństwu i sprawiedliwości - jako pozaobrazowi Lewici; następnie dowiedziawszy się, że sprawiedliwość znaczy najwyższą miłość dla Boga, wyrodziło się pragnienie poznania i czynienia woli Bożej; potem zaś dochodzi się do wyrozumienia i poznania, że wszystko stworzenie jest spaczone i przekręcone, jako też znajduje się w tak zupełnym przeciwieństwie z Bogiem i do tego stopnia, że zgoda i jedność z Bogiem, znaczy niezgodę i wystąpienie przeciw wszelkiej niesprawiedliwości znajdującej się tak w nas samych, jak i w innych. Wtedy wołamy i spoglądamy ku Bogu, by się dowiedzieć, dlaczego On nas powołał i przyjął nasze ofiarowanie, a jednak tak postanowił, że inaczej nie może się stać, jak tylko przez ofiarowanie samych siebie.

W odpowiedzi na to wołanie, Pan Bóg nas informuje, "iż On nas powołał, w jednej nadziei powołania naszego" (Efez. 4:4), i że to powołanie jest do współdziedzictwa z naszym Panem, do chwały w Królestwie, do czci i nieśmiertelności (Łuk. 12:32; Rzym. 2:7); a że droga jest wąską i trudną, to jest nieodzowne dla tych, których Pan zaszczyci tą chwałą, aby dowiedli wytrwałości i zwyciężyli (Mat. 7:14; Rzym. 8:17). Wtenczas usłyszeliśmy powołanie Boże - wyrażone przez apostoła Pawła: "Proszę was bracia, byście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą", i gdyśmy to zrozumieli i przyjęli do serca, a następnie ofiarowali się aż do śmierci, odtąd zostaliśmy uznani za kapłanów - "Królewskie Kapłaństwo", członków Arcykapłana naszego wyznania (porządku) Chrystusa Jezusa - jako Nowe Stworzenie.

Tacy wierzący, gdy przyszli do wyrozumienia, że "końcem przykazania jest miłość z czystego serca", a nie starają się, by dojść do tego celu, odrzucają powołanie ofiarowania samych siebie, a przez to nie zgadzają się z zamiarem Bożym, by ich Bóg mógł usprawiedliwić, a zatem nie wypełniają przymierza, by okazać się posłusznymi sprawiedliwości, z powodu trudnej drogi, tacy więc odrzucają "nadzieję powołania". Czy tacy nie biorą łaski Bożej (przypisaną im sprawiedliwość) na próżno? Spoglądając wstecz na Świętych Starego Testamentu, daje się zauważyć, ile ich kosztowało, by mogli osiągnąć dobre świadectwo przez wiarę i "podobali się Bogu", a tym sposobem, by otrzymali usprawiedliwienie do społeczności z Bogiem (Żyd. 11:5,32,39), czy więc możemy się spodziewać, aby usprawiedliwienie do żywota, udzielane podczas wieku ewangelicznego pozaobrazowym Lewitom, mogło być osiągnięte przez niższy stopień wierności Bogu i sprawiedliwości? Zaiste możemy powiedzieć, że ci, co zostali przyjęci jako tymczasowo usprawiedliwieni, którzy po "obrachowaniu nakładu" (Łuk. 14:27,28), by się mogli stać uczniami Chrystusowymi, do czego ich ofiarowanie prowadzi, nie okazaliby dostatecznej wiary w Boską pomoc i zaniedbaliby lub nie chcieli wykonywać ich "rozumnej służby", ażeby uzupełnić swoje ofiarowanie się - aż do śmierci - takich Pan Bóg uprzywilejował na próżno. Takich nie można uważać, iż są usprawiedliwionymi do żywota, ani nawet do społeczności z Bogiem, tym sposobem odpadają oni od stanowiska łaski, właściwego pozaobrazowym Lewitom, bo takimi nie są i nie mogą być uważani.

Lecz ci, co oceniają łaskę Bożą i okazują wdzięczność i wierność otrzymanym przywilejom i pełnią "rozumną służbę" zupełnego ofiarowania, wypełniając przymierze w posłuszeństwie Bogu i sprawiedliwości, i to aż do śmierci, ci stanowią dwie klasy:

1). Są to, pozaobrazowi Lewici, którzy z chęcią kładą swoje życie w ofierze i szukają sposobów, by służyć Bogu, braciom i Prawdzie, uważają za radość i zaszczyt, że mogą tym sposobem poświęcić swoje ziemskie korzyści, posiadłości, czas, wygody, wpływ, poważanie u ludzi i wszystko, co składa się na doczesny żywot i stanowi przyjemność życia. Ci dobrowolni ofiarnicy i pozaobrazowi kapłani, gdy będą uwielbieni ze swym Panem, stanowić będą "Królewskie Kapłaństwo", ich ofiarowania wtedy zostaną uzupełnione i nie będą więcej figurowani przez Aarona i jego synów odprawiających ofiary za lud, lecz przez Melchizedeka - kapłana na swym tronie - rozdzielającego światu podczas Tysiąclecia błogosławieństwa zapewnione przez "lepsze ofiary", sprawowane podczas pozaobrazowego Dnia Pojednania, to jest wieku ewangelicznego.

2). Druga klasa wierzących jest ta, co w sercu swym jest wierną Bogu i chętnie poświęciła wszystko i sprawuje "rozumną służbę", a przez to pokazuje, iż jest godną być pozafiguralnymi Lewitami, dlatego, iż nie otrzymali łaski Bożej nadaremno. Ci jednak, chociaż okazali się chętnymi i przyjęli powołanie i stali się uczestnikami wspólnej nadziei naszego powołania i wszystkich przywilejów wybranych, jednak ich miłość i gorliwość nie okazały się tak wielkimi, aby skłoniły ich do wypełnienia ofiar, których się podjęli wykonywać. Ponieważ ich miłość i gorliwość nie okazały się dość silnymi, dlatego nie złożyli zupełnie ofiary, czyli nie utrzymali swych ofiar na ołtarzu; z tego powodu nie mogą być uważani za dokładne "podobieństwo" naszego Arcykapłana, który zawsze starał się czynić wolę Ojca! Ci nie pokonali trudności, a z tego powodu nie mogą być policzeni między "zwycięzców", którzy będą mieli udział w Królestwie niebieskim ze swym Panem, jako członkowie "Królewskiego Kapłaństwa"; ci nie zapewnili swego powołania i wyboru przez ścisłe zastosowanie się do ich przymierza uczynionego z Bogiem.

Jakim jest ich los? Czy liczą się straconymi, ponieważ ubiegali się o nagrodę, a jednak z braku odpowiedniej miłości i gorliwości nie dobiegli do zamierzonego celu? Dzięki Bogu, że tak źle nie jest. Chociaż ich wiara i gorliwość będąc doświadczane, nie okazały się dostatecznymi, by ich zaliczyć w poczet kapłanów, to jednak ich wiara, chęć i gorliwość w ofiarowaniu się aż do śmierci, objawiły szczerość ich serc jako Lewitów. Aczkolwiek poświęcili się zupełnie, to jednak nie jest to dostatecznym, muszą jeszcze udowodnić, że miłują oni Boga z całego serca i nie zaparliby się Go za żadną cenę, chociaż nie zupełnie wierni i gorliwi w poświęceniu się w służbie Bożej. Jaką będzie próba, która udowodni, że ci są godnymi działu Lewitów w Królestwie? I jak to będzie zastosowane?

Jużeśmy poprzednio nadmienili o prawdziwie poświęconych Bogu, o których jest wzmianka w Objawieniu (Obj. 7:9,13-15), gdzie ich nazwano "wielki lud". Ci są, którzy przyszli z ucisku wielkiego, i omyli szaty swoje i wybielili je we krwi Barankowej, dlatego są przed stolicą Bożą i służą we dnie i w nocy w Kościele Jego, a Ten, który siedzi na stolicy, jako "namiotem zasłoni ich" (przypuści do społeczności ze Sobą i Jego uwielbioną Oblubienicą, będąc na jej usługi w stanie duchowym), czyli tak nazwane "Głupie Panny". Straciły one sposobność stania się członkami Oblubienicy, lecz jakkolwiek bądź liczą się pannami, czystymi w swych sercach i intencji. Klasa ta utraciła nagrodę, lecz następnie przez ciężkie doświadczenia zdobyła udział na weselu Oblubieńca z Jego Oblubienicą, jako "panny za nią towarzyszki jej", będą także przyprowadzone przed Króla. "Przywiodą je z weselem i z radością, a wnijdą na pałac królewski" (Ps. 45:15,16). Jako Lewici nie dosięgli stopnia Królewskiego Kapłaństwa, lecz są Lewitami i mogą służyć Bogu w Jego chwalebnej świątyni - Kościele - chociaż nie mogą być w nim "żywymi kamieniami", ani "filarami" (1 Piotra 2:5; Obj. 3:12; 19:6,7). Następny wiersz ostatniego cytatu w Psalmie 45-tym, zwraca uwagę na Lewitów, którzy w dawnych czasach u Izraela byli nazywani "ojcami", i otrzymujemy zapewnienie, że i oni będą nagrodzeni i uczynieni "książętami po wszystkiej ziemi".

Podobnie trzech synów Lewiego: Kaat, Gerson i Merary, zdają się reprezentować cztery klasy: 1). Mojżesz, Aaron i cała rodzina kapłańska Amrama (syna Kaata), miała swe namioty na froncie (na wschodniej stronie) Przybytku. Ci mieli dozór nad wszystkimi rzeczami religijnymi - ich bracia - to jest wszyscy Lewici, byli ich pomocnikami, czyli sługami. 2). Rozłożoną obozem na południowej stronie była rodzina Kaata i ich najbliżsi krewni; ci mieli staranie o rzeczy najświętsze, jak Ołtarz, Świecznik, Stół i Arka Przymierza. 3). Na północnej stronie Przybytku obozowali Lewici z rodziny Merarego; ci wypełniali usługi następne w zaszczycie, mając staranie o deskach złotem powleczonych, słupach, podstawkach itp. 4). Obozującą na tyłach była rodzina Gersona, mająca staranie o przedmioty mniej ważne, jak sznury, zewnętrzne zasłony, bramy itp.

Te różniące się jedna od drugiej rodziny Lewiego, można powiedzieć, iż reprezentują cztery różne klasy usprawiedliwionej ludzkości, gdy nastąpi zupełne pojednania, a mianowicie: Święci, czyli Królewskie Kapłaństwo, Święci Starego Testamentu, "Wielka Kompania", i reszta ocalonego świata. Jak zwykle w typach, imiona zdają się być bardzo znaczącymi. 1). Rodzina Amrama była wybrana na kapłanów. Imię Amram znaczy: lud wywyższony. Czy nie jest to odpowiednia nazwa dla figury "Maluczkiego stadka", którego Głową jest Chrystus Jezus! "Nader wywyższony". Takim jest oświadczenie Pisma Świętego o tych kapłanach. 2). Kaat znaczy sprzymierzeniec, lub towarzysz. Z rodziny Kaata byli wybrani synowie Amrama, którzy mieli stanowić nowy dom kapłański. Rodzina Kaata, może zatem właściwie reprezentować ojców świętych, których wiara, posłuszeństwo i wierność Bogu, jak i gotowość ponoszenia cierpień dla sprawiedliwości była dowiedzioną, i z którymi łączy nas ścisłe powinowactwo. Zaiste, byli oni sprzymierzeńcami Bożymi i naszymi, a w pewnym względzie są bliższymi Chrystusa, niż ktokolwiek inny. 3). Merary znaczy gorzkość; z tego powodu rodzina Merarego reprezentowałaby "Wielką Kompanię", wielkie grono duchownych, którzy nie doścignęli stanu Królewskiego Kapłaństwa, a zostali zbawieni "jako przez ogień", przeszli przez "wielki ucisk" i gorzkie doświadczenia, by osiągnąć zaszczytne stanowisko, które będą zajmować. 4). Gerson znaczy szukający schronienia, albo ocalony; dlatego rodzina Gersona wyobrażałaby właściwie wybawiony rodzaj ludzki, z którego każdy członek będzie wyswobodzony, wybawiony od ślepoty i niewoli szatana.

Zatem pierwszym w rzędzie, jak i w stopniu, z pomiędzy pozaobrazowych Lewitów, czyli usprawiedliwionych, będzie Królewskie Kapłaństwo, któremu Królestwo Tysiąclecia i wszelkie tegoż sprawy będą zlecone. Po prawicy znajdować się będą najbliżsi powinowactwem - Święci Starego Testamentu - którzy zostaną uczynieni "książętami po wszystkiej ziemi", zaś po lewicy będą ich bracia, "Wielka Kompania". Ostatnimi zaś ze wszystkich, będą wyzwoleni i wyswobodzeni z grzechu i śmierci podczas Tysiąclecia, których wierność będzie wystawioną na wielką próbę, która zakończy wiek Tysiąclecia - Obj. 20:7-9.

Wszystkie te klasy Lewitów są próbowane, i muszą wykazać, czy wytrzymają próbę, czy okażą się serdecznie wiernymi. To jednak nie znaczy, aby ci, którzy teraz są usprawiedliwionymi przez wiarę, pierwej niż świat, a zaniedbają lub nie chcą dopełnić końca przykazania, którym jest miłość z czystego serca, a przeto otrzymują łaskę Bożą nadaremno, aby ci mogli mieć dalszą sposobność. Gdy ci obliczyli się, ile ma ich kosztować złożenie z siebie ofiary, i z tego powodu nie podjęli się pełnić rozumnie służby Bożej, rzecz naturalna, iż to nie mogło się Bogu podobać, ani być nagrodzonym, lecz z drugiej strony, ich nierozsądek nie zasługiwałby na karę, bo w takim razie powołanie do chwały, czci i nieśmiertelności nie byłoby łaską, lecz koniecznością, nie zaproszeniem a rozkazem, musem, a zamiast być ofiarą byłoby obowiązkiem. Unieważnienie ich usprawiedliwienia pozostawia im jednak stanowisko w odkupionym świecie, takie, jakie zajmowali przedtem, gdy uwierzyli w Chrystusa, z taką jednak różnicą, że ich większa znajomość sprowadziła na nich większą odpowiedzialność czynienia sprawiedliwości.

Innymi słowy, próba w obecnym czasie o śmierć i życie, obejmuje tylko tych, którzy dobrowolnie poświęcają się zupełnie "aż do śmierci" Panu. Reszta rodzaju ludzkiego nie jest jeszcze sądzoną w tym stopniu, bo sąd ten nastąpić ma dopiero aż utworzone zostanie Królestwo Tysiąclecia. Jednakowoż w międzyczasie, każdy członek ludzkości w stosunku do swych znajomości, buduje albo niszczy charakter, a w ten sposób czyni swoje warunki w Tysiącleciu i widoki, co do życia wiecznego lepszymi, albo gorszymi, stosownie do tego, czy słucha, czy lekceważy swoją wiedzę i sumienie.

Co do zupełnie poświęconych ma się rzecz jednakowoż inaczej. Przez swoje zupełne poświęcenie aż do śmierci zrzekają się ziemskiego życia w całości, zmieniając je na duchowe, które będzie ich udziałem, o ile pozostaną wierni aż do śmierci - ale w żadnym innym wypadku. Stąd to dla tych nielojalność przyniesie śmierć - wieczną; tak pewną, jak dla niewiernych świata z końcem Tysiąclecia.

Lewici, i to każdy bez wyjątku, nie miał żadnej własności ziemskiej w Chanaan. Jest to znamiennym faktem, że poświęciwszy wszystko Panu i będąc w zupełnej harmonii z Jego sprawiedliwością, niedoskonałe warunki obecnego pełnego wad czasu nie były ich dziedzictwem. Chanaan reprezentuje warunki konfliktu stanu próby; pokonywanie nieprzyjaciół, przezwyciężanie zła itd., zwłaszcza podczas Tysiąclecia; ale Bóg przewidział lepsze bezgrzeszne i doskonałe dziedzictwo dla wszystkich, których w zupełności usprawiedliwia jako pozafiguralnych Lewitów. Pierwszymi, którzy osiągną to lepsze dziedzictwo, będą kapłani, powołani do Pierwszego Zmartwychwstania i doskonali do stopnia Boskiej natury; "Święci Starego Testamentu" będą następnymi i osiągną lepsze dziedzictwo przy zmartwychwstaniu jako doskonałe istoty ludzkie; później miejsce następne zajmie "Wielka Kompania", która doskonałość swoją uzyska w stopniu duchowym; w końcu uzyska swoje dziedzictwo klasa Gersona, kształcona, doskonalona i próbowana podczas Tysiąclecia, przez stopniowe zmartwychwstanie, czyli przenoszenie ze stanu śmierci w stan życia, osiągnięty w zupełności przy końcu Tysiąclecia.

Że tylko ci wierni, którzy czynią poświęcenie do ostatecznych granic - "aż do śmierci", są spłodzeni z Ducha Świętego i zaliczają się do Najwyższych Kapłanów, to ilustrują nam figury; ponieważ Lewici w ogólności nie otrzymują namaszczenia świętym olejem, figurą Ducha Świętego, wyłącznie tylko ofiarnicy, kapłani. Ci byli skrapiani olejem pomieszanym z krwią, aby wykazać, że Duch Święty przyznany członkom Chrystusowym, jest ich udziałem wyłącznie przez zasługę przelanej krwi: (1) ofiara Jezusa Chrystusa dla nich, by ich usprawiedliwić; i (2) ich rękojmia wspólnej ofiary z Chrystusem - przez oddanie życia w służbie dla Niego - 2 Moj. 29:21.

Namaszczenie Najwyższego Kapłana było rzeczą jeszcze inną i przedstawiało jedność, solidarność wybranego Kościoła; ponieważ to namaszczenie dotyczyło tylko jego jednego, jako głównego kapłana, który spełniał ofiarę - początkowo tylko Aarona; ale i każdego z jego synów, jak obejmowali jego urząd głównego kapłana "aby mi urząd kapłański sprawowali" (2 Moj. 28:41; 40:13,15). Jezus Chrystus, Pan nasz, jako Głowa Kościoła, który jest Jego ciałem, "pomazany był olejkiem wesela [Ducha Świętego] nad uczestników swoich", czyli współdziedziców i podczłonków "Królewskiego Kapłaństwa". Wszystko było wylane na Niego, a "z pełności [obfitości] Jego myśmy wszyscy wzięli, i łaskę za łaskę". Był to "niewypowiedziany dar", że otrzymaliśmy przebaczenie i usprawiedliwienie przez zasługę Jego ofiary; owszem, jest to prawie nie do uwierzenia byśmy mogli być powołani jako Jego współdziedzice Królestwa, by nasze poświęcenie mogło być zapieczętowane wylaniem krwi i oleju, i byśmy mogli być przyłączeni do naszej namaszczonej Głowy.

Pan kierował prorokiem Dawidem, aby dał nam obraz namaszczenia i przedstawił dokładnie jak to wylewało się na naszą Głowę i musiało spłynąć dopiero od Niego na nas (Ps. 133:1-3; 45:7; Łuk. 4:18). Członkowie Kościoła są "braćmi", a duch ich zmusza "by zgodnie mieszkali". Wszyscy ci, którzy są jedno z Głową, muszą sympatyzować z współtowarzyszami Jego ciała - Kościoła - i tylko proporcjonalnie udzielane im jest Namaszczenie Duchem Świętym. To święte namaszczenie olejem, wyobrażało Ducha Świętego i oświecenie, które daje tym wszystkim, których Bóg przyjmuje jako aprobowanych członków tego Królewskiego Kapłaństwa, Nowego Stworzenia, z których każdy jest "zapieczętowanym", czyli zaznaczonym lub wskazanym przez Ducha Świętego danego im, jak już wykazaliśmy.

Wszyscy w ten sposób naznaczeni przez Ducha Świętego jako czynni członkowie Nowego Stworzenia, upewnieni są przez Pana, że "nie są ze świata, jako i Ja nie jestem z świata", "Jam was obrał [ze świata] i postanowiłem, abyście wyszli i przynieśli owoc, a owoc by wasz aby trwał", "Byście byli ze świata, świat, co jest jego, miłowałby; lecz, iż nie jesteście ze świata, alem Ja was wybrał z świata, przetoż was świat nienawidzi" (Jan 15:16,19; 17:16). Chociaż do pewnego stopnia te oznaki uświęcenia mogą być spostrzeżone przez świat, to jednak nie spodziewamy się przez to, by one sprowadziły u świata podziw i uznanie; ale raczej uważać będą te oznaki Ducha Świętego u Nowego Stworzenia, jako dowody słabości i zniewieściałości. Świat ceni i uznaje to, co by można określić jako siłę lub brutalną potęgę - nie przewagę w sprawiedliwości. Pan nasz tłumaczy nam, dlaczego świat nie uzna Jego wyznawców; mianowicie, dlatego, ponieważ ciemność nie znosi światła - ponieważ poziom myśli, słowa i czynu Jego Królewskiego Kapłaństwa będzie daleko wyższy jak ludzkości w ogólności, i będzie się wydawał dla wielu w mniejszym lub większym stopniu potępieniem ich systemu życia. Świat pragnie raczej, by mu ustępowano, schlebiano; a cokolwiek rzuca refleksje na niego, jest do pewnego stopnia pomijane, jeżeli nie zbijane. Ta nagana światowego Chrześcijaństwa stanowi część próby dla Królewskiego Kapłaństwa; i gdyby ich poświęcenie nie płynęło z serca samego, to tęskniliby tak za przyjaźnią świata, jak staraliby się o jego uznanie, że zaniechaliby wypełnić we właściwym duchu poświęcenia ziemskich korzyści, których się podjęli - zaprzestaliby być kapłanami; wobec tego nie mieliby nic, jednakowoż ze względu na ich dobre zamiary, Pan może prowadzić ich przez ogniste próby dla zniszczenia ciała, którego oni z gorliwością nie zechcieli poświęcić; w ten sposób uznani będą za godnych dzielenia błogosławieństw i nagród Wielkiej Kompanii, która po wyjściu z wielkiego ucisku, służyć będzie przed tronem, na którym usiądzie Maluczkie Stadko wraz z Panem.

Uświęcenie składa się nie tylko z dwóch części, a mianowicie zupełnego poświęcenia człowieka i zupełnego przyjęcia ze strony Boga, ale mieści w sobie dodatkowo pierwiastek postępu. Podczas gdy nasze poświęcenie dla Pana musi być szczerym i zupełnym, aby mogło być przyjętym w całości przez Niego, to jednak towarzyszy mu stosunkowo mała wiedza i doświadczenie - mamy, więc przeto tak rość z dnia na dzień w uświęceniu, jak wzrastamy w wiedzy. Nasze serca początkowo były objęte poświęceniem, odrzucały wszelkie uczucia samowoli, ale zdolność naszych serc była zbyt małą; w miarę jak one rosną, rozszerzają się, poświęcenie musi na równi czynić postęp, wypełniając każde miejsce; w ten sposób się Apostoł wyraża: "Bądźcie napełnieni Duchem", i znowu: "Niech miłość Boża rozlaną będzie w sercach waszych coraz więcej". Zastrzeżenie uczynione, co do tego powiększania serca wyrażone jest w słowach modlitwy naszego Odkupiciela: "Poświęćże je w prawdzie Twojej; słowo Twoje jest prawdą" - Jan 17:17.

To było Słowo, czyli poselstwo Boże, "mądrość" Boża w Chrystusie, która zaczęła okazywać względem nas łaskę Bożą i która krok za krokiem wznosiła nas do punktu poświęcenia; i oto obecnie to samo Słowo, czyli poselstwo Boże, ma powiększyć, jako też i wypełnić nasze serca. Ale, podczas gdy zadaniem Boga jest dostarczyć prawdy, która ma wypełnić i uświęcić nas, to naszym obowiązkiem jest okazać, że stan poświęcenia serca, które łaknie i pragnie uświęcenia w prawdzie - karmić się będzie nią codziennie i rość silnie w Panu i w potędze Jego mocy. To nie wystarcza, że poświęcamy się Panu; On nie pragnie wyłącznie kandydatów do Nowego Stworzenia. Ci muszą, bowiem być wymustrowani, wyuczeni i wypróbowani do tego stopnia, by postępowali wciąż naprzód i rozwijali różnorodne rysy charakteru, a każdy rys był pełnym świadectwem lojalności względem Boga; w ten sposób próbowane we wszystkich kierunkach, powinny te Nowe Stworzenia uznane być za wierne Temu, który je "powołał" i uznane za godne brać udział w chwalebnych radościach Pana, przez uczestniczenie w Pierwszym Zmartwychwstaniu.

Tak, jak to usprawiedliwienie do przyjaźni przynosiło pokój z Bogiem, tak ten następny krok poświęcenia zupełnego Panu każdej korzyści i sprawy życiowej, każdej nadziei i ambicji, wymieniając ziemskie nadzieje, ambicje i błogosławieństwa za niebieskie, zaofiarowane Nowemu Stworzeniu, przynosi bardzo wielką pomoc, wielkie ukojenie dla serca i to w miarę, jak poznajemy i przywłaszczamy sobie to niezwykłe, wielkie i drogocenne obietnice, jakie Bóg uczynił dla Nowego Stworzenia. Te obietnice są krótko objęte w jedną, mianowicie, że "wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest, tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są" (Rzym. 8:28). To jest Wtóre Błogosławieństwo w prawdziwym tego słowa znaczeniu; nie towarzyszą mu jednakowoż jakiekolwiek oznaki cielesne, ale prowadzi nasze serca w bezwzględny spokój, do zupełnego zaufania w Bogu i pozwala na serdeczne zastosowanie względem samych siebie nadzwyczajnie wielkich i drogocennych obietnic Pisma Świętego.

Ze względu na różnicę w temperamencie będą z konieczności i różnice w doświadczeniu odnośnie do tego zupełnego poświęcenia. Dla niektórych, to zupełne poddanie się Panu i pewność, że On specjalną troską otacza tych, co stali się kandydatami wybieranego Kościoła, sprowadzi prawdziwie zadawalający spokój i wytchnienie dla serca; podczas gdy dla innych pełnych życia, sprowadzi niewymowną radość i wesele. Musimy pamiętać o tych naturalnych różnicach charakteru i sympatyzować z tymi, których doświadczenia są różne od naszych własnych, pamiętając, że podobne różnice występowały także między dwunastoma Apostołami; że niektórzy - zwłaszcza Piotr, Jakub i Jan, wyróżniali się temperamentem od innych, z powodu swych doświadczeń - włączając i te Zielonych Świąt. Niech bracia o żywym i wybujałym usposobieniu pamiętają o umiarkowaniu, jakie zaleca Apostoł; i niech bracia, którzy z natury swej są zimni i prozaiczni, modlą się i starają się o większe ocenienie i wyraźniejsze okazanie chwały Tego, który powołał nas z ciemności do niezwykłej jasności. Przypominajmy sobie, że Jakub i Jan, dwaj specjalnie umiłowani przez Pana, nazwani "synami gromu", ponieważ byli bardzo zapaleni i gwałtowni, potrzebowali nieraz napomnienia i przestrogi, w tym sensie - by pamiętali, jakiego są ducha (Łuk. 9:54,55). Apostoł Piotr, także jeden z umiłowanych i gorliwych, raz błogosławiony był z powodu właściwego uznania Mesjasza; ale przy innej okazji zganiony był, jako przeciwnik, ponieważ szkodził celowi. Pomimo to, Pan dawał dowody, że ceni te gorące, nieugięte temperamenty tych trzech, gdyż stanowili oni najbliższych Mu towarzyszy, jedynych, jakich zabrał ze Sobą na Górę Przemienienia Pańskiego i do izby, gdzie leżała córka Jairusa, którą Pan nasz obudził ze snu śmierci; i oni także byli Jego specjalnymi towarzyszami, bliższymi jak inni w ogrodzie Getsemanne. Naukę z tego wyciągnąć możemy dla siebie, że zapał podoba się Panu i wyobraża bliskość dla Niego, ale, że zawsze musi szanować Głowę i być strzeżony przez Jego słowo i Ducha.

Uświęcenie nie oznacza ludzkiej doskonałości, jak niektórzy to sobie źle tłumaczą, nie zmienia rodzaju czy stanu naszego umysłu, ani nie usuwa w sposób cudowny wad naszego ciała. Jest to poświęcenie woli, która przez Chrystusa przyjętą jest jako doskonała; jest to poświęcenie ciała na ofiarę - "nawet aż do śmierci" - a to ciało, jak widzieliśmy, nie jest uczynione aktualnie doskonałym przez usprawiedliwienie wiarą, ale raczej uznane za doskonałe, stosownie do naszej woli, naszego serca i naszych zamiarów. Nowa wola, jak Apostoł upomina, powinna się starać wpływać w tym samym kierunku na wszystkich ludzi, z którymi się styka i stara się sprowadzić wszelką władzę, wszelką zdolność i sposobność swojego ciała do zupełnej zgody z Panem. To nie znaczy, by w kilku krótkich latach - pięciu, dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu - obecnego życia, wola ta mogła przyprowadzić swoje biedne, niedoskonałe ciało (czy ciała niedoskonałe innych, dla których ona jest wzorem) do doskonałości. Przeciwnie, Apostoł zapewnia nas, co do Kościoła, że w śmierci ono jest "wsiane w skazitelności, wsiane w słabości, wsiane w niesławie, wsiane w ciało [niedoskonałe] cielesne", i dopiero przy Zmartwychwstaniu osiągniemy nowe ciała, silne, doskonałe, chwalebne, nieśmiertelne, czci godne, takie, jakie pragnęliśmy i jakie Pan obiecuje, o ile naturalnie w obecnym czasie słabości i niedoskonałości okażemy względem Niego wierność naszych serc.

Jednakowoż lojalność serc względem Pana znaczyć będzie ustawiczne dążenie, by wszelkie postępowanie naszego życia, jako to najskrytsze myśli i zamiary naszych serc, podporządkować Boskiej woli (Żyd. 4:12). To jest naszym pierwszym obowiązkiem, naszym ustawicznym obowiązkiem i końcem naszego obowiązku, ponieważ "Ta jest wola Boża, to jest poświęcenie wasze", "Świętymi bądźcie, iżem Ja [Pan] jest święty" (1 Tes. 4:3; 1 Piotra 1:16). Absolutna świętość jest to stan, który nasze umysły mogą z radością i w zupełności uznać i żyć w nim, ale którego nigdy nie osiągniemy aktualnie i fizycznie tak długo, jak długo jesteśmy podporządkowani ułomnościom naszej upadłej natury i przeciwnością ze strony świata i Przeciwnika. Ale w miarę jak jesteśmy uczeni od Boga, jak przychodzimy do pełniejszej znajomości Jego chwalebnego charakteru i jak poważanie dla Niego coraz więcej wypełnia serca nasze, Nowy Umysł coraz większy zyskuje wpływ, siłę i moc nad słabościami ciała, jakiekolwiek one są - a te słabości różnią się u rozmaitych członków ciała.

Prawdziwe uświęcenie serca dla Pana, objawiać się będzie w gorliwości służenia Jemu; znaczyć będzie chęć głoszenia radosnej wieści innym; znaczyć będzie budowanie się w najświętszej wierze; znaczyć będzie, że powinnością naszą jest czynić dobrze wszystkim ludziom w miarę możności, a zwłaszcza domownikom wiary; znaczyć będzie, że w najróżnorodniejszy sposób życie nasze poświęcone Panu, kłaść będziemy dla braci (1 Jana 3:16) codziennie, przy każdej sposobności, gdy ta się nadarzy; znaczyć będzie, że miłość dla Pana, dla braci, dla naszych rodzin, jak i dla wszystkich ludzi, coraz więcej wypełniać będzie serca nasze, w miarę, jak wzrastać będzie łaska, znajomość i posłuszeństwo dla Słowa Bożego i przykładu. Pomimo to, wszystkie nasze energie skierowane dla służenia innym, są raczej drogami, przez które dzięki opatrzności Pana dokonywać się będzie nasze własne uświęcenie. Jak żelazo ostrzy żelazo, tak i nasze energie poświęcone dla drugich, przynoszą błogosławieństwa nam samym. Nadto, podczas gdy powinniśmy starać się coraz usilniej przyjść do tego wielkiego stopnia miłości dla naszych bliźnich, jak samych siebie - zwłaszcza domowników wiary - to główną sprężyną tego wszystkiego powinna być nasza najwyższa miłość dla naszego Stwórcy i Odkupiciela, i nasze pragnienie być i czynić to, co mogłoby się Jemu podobać. Nasze uświęcenie, przeto musi najpierw być od Boga i najpierw dotykać musi nasze serca i wole, a jako rezultat tego oddania się Bogu, znajdzie swój wyraz w służeniu braciom i wszystkim ludziom.

UŚWIĘCENI PRZEZ PRAWDĘ

Z poprzedniego pokazuje się, że uświęcenie, które od nas Bóg wymaga - uświęcenie konieczne do zdobycia stanowiska jako Nowe Stworzenie - nie będzie możliwe dla nikogo, jak tylko dla tych, którzy znajdują się w szkole Chrystusa, i poznając Go - "uświęceni są przez prawdę". Błąd, ani też nieświadomość nie uświęci. Daleko więcej, nie przypuszczajmy błędnie, że wszelka prawda prowadzi do uświęcenia, przeciwnie, chociaż prawda w ogólności jest godną uznania, dla tych wszystkich, którzy miłują prawdę a równocześnie nienawidzą błędu, to słowo Pana odnośnie do tej kwestii powiada, że tylko Boska "Prawda" uświęca. Widzimy cały świecki świat pozornie pędzący, polujący i współubiegający się o prawdę. Geologowie zajmują jedną gałąź wiedzy, Astronomowie inną, Chemicy inną, Lekarze inną, Politycy inną itd.; ale nie możemy spostrzec, by te różnorodne gałęzie poszukujące prawdy, prowadziły do uświęcenia. Przeciwnie, znajdujemy i to jako regułę, że prowadzą wprost w przeciwnym kierunku - i zgodnie z tym brzmi oświadczenie Apostoła, że "świat nie poznał Boga przez mądrość" (1 Kor. 1:21). Faktem jest, że w tych kilku krótkich latach obecnego życia i przy tym w naszym niedoskonałym, upadłym i zdeprawowanym stanie, nasze zdolności są absolutnie za szczupłe, by mogły ogarnąć cały zakres prawdy, każdą jej gałąź; wobec tego widzimy, że ludzie, cieszący się powodzeniem w świecie, są specjalistami. Człowiek, który całą uwagę poświęca Astronomii, będzie tak zajętym, że nie będzie mógł ani chwili czasu poświęcić geologii czy chemii, czy botanice, czy medycynie, lub najwyższej ze wszystkich nauk "Boskiej Prawdy" - Boskiemu Planowi Wieków. Odnośnie do tego Apostoł, który sam był bardzo wykształconym człowiekiem na ówczesne warunki, radzi Tymoteuszowi, by wystrzegał się ludzkich filozofii [teorii i nauk], fałszywie tak nazwanych. Słowo wiedza oznacza prawdę, a Apostoł, możemy być pewni, nie myślał zbijać szczerości u uczonych ówczesnych, ani wnioski wyciągać, że są rozmyślnymi fałszerzami; ale słowa jego pozwalają nam się domyślać, że chociaż w każdej z tych nauk mieści się cośkolwiek prawdy, to ludzkie teorie, nazwane umiejętnościami, nie mają nic wspólnego z prawdą - absolutnej nie zawierają prawdy. Są to raczej najlepsze domysły, na jakie uważni słuchacze w tym zakresie studiów zdobyć się mogli; a te - jak historia jasno wykazuje - od czasu do czasu zaprzeczają sobie wzajemnie. Jak uczeni pięćdziesiąt lat temu odrzucili wiedzę czasów minionych, tak na mocy dedukcji i metod rozumowania, w następstwie i te odrzucone zostaną przez uczonych czasów obecnych.

Apostoł Paweł był nie tylko mądrym człowiekiem i w pełni poświęconym członkiem Królewskiego Kapłaństwa, daleko lepiej z natury kwalifikowanym, jak wielu innych z jego towarzyszy, by iść śladami Najwyższego Kapłana, ale nadto, jako jeden z wybranych "dwunastu Apostołów Baranka", zajmując miejsce Judasza, był przedmiotem Boskiej opieki - zwłaszcza ze względu na nauczanie - i przeznaczonym przez Pana na instruktora dla domowników wiary podczas wieku Ewangelii. Słowa tego szlachetnego przykładu wiary, nie mniej jak przykład samego jego poświęcenia, powinny zawsze być szczególnie przez nas rozważane ile razy badamy sposób, za pomocą którego staliśmy się poświęconymi i przyjętymi członkami Królewskiego Kapłaństwa. Napomina nas, byśmy złożyli wszelkie złe i grzeszne nałogi, patrząc na Jezusa, autora naszej wiary, jako na dokończyciela tejże (Żyd. 12:2). I jako napominanie, podaje nam swoje własne doświadczenia, mówiąc: "Ale jedno czynię". Przekonałem się bowiem, że całe moje poświęcenie dla Pana nie pozwoli na rozszerzenie się moich zdolności w każdym kierunku, ani na studiowanie wszelkiej prawdy. Prawda Boskiego objawienia, jak weszła do serca mego i ze zwiększoną mocą kieruje jego uświęconymi i poświęconymi zdolnościami, wykazała mi jasno, że jeżeli pragnę zdobyć wielką nagrodę, to muszę całą moją uwagę skierować na nią tak, jak ci, którzy pragną zdobyć ziemską nagrodę na pewnym polu. "Ale jedno czynię - że tego, co za mną jest, zapamiętywając [zapominając o dawnych ambicjach jako studenta, o dawnych nadziejach jako rzymskiego obywatela i człowieka o nieprzeciętnym wykształceniu; zapominając o powabach różnorodnych nauk i wawrzynach, jakie czekały tych, którzy biegli przez swe ścieżki], a do tego się, co przede mną jest, spiesząc [mając wciąż oczy zwrócone na moją wiarę, nadzieję, miłość i oddanie się Panu, za co czeka mnie wielka nagroda, jako to współuczestniczenie z Panem moim w Boskiej naturze i w chwalebnym dziele Królestwa, w błogosławieniu świata], bieżę do kresu ku zakładowi powołania onego Bożego" - Filip. 3:13,14.

UCZUCIE NIE JEST UŚWIĘCENIEM

Bardzo pomieszane jest zdanie między ludem Chrześcijańskim odnośnie oznak, czy dowodów przyjęcia ze strony Pana, jakie Ten udziela wiernym ofiarnikom tego wieku. Niektórzy błędnie wyczekują pewnych zewnętrznych oznak, chociażby takich, jakie były dane Kościołowi w początkach, przy błogosławieństwie Zielonych Świąt (zobacz Tom I Wykładów Pisma Świętego, Rozdział 9). Inni spodziewają się wewnętrznych jakichś przeobrażeń, a gdy ich oczekiwania się inne urzeczywistniają, to niezadowolenie i długi czas trwające zwątpienie, czy Pan przyjął ich poświęcenie wkrada się do ich serc. Ich oczekiwania budowane są przeważnie na świadectwach braci, którzy doświadczali wielkiego podniecenia. Jest rzeczą bardzo ważną dlatego, by pamiętali o tym, że Pismo Święte ostrzega nas przed takimi wyczekiwaniami, że "jesteśmy powołani w jednej nadziei powołania naszego", że te same obietnice przebaczenia grzechów przeszłości, uśmiechu zadowolenia u Ojca, łaski towarzyszącej nam na drodze do uzyskania nagrody, jaką nam ofiaruje - łaski dostatecznej nam w każdej potrzebie - należą zarówno do wszystkich przyjmujących stan powołania. Lud Pański jednakowoż różni się bardzo, co do sposobu, w jaki przyjmuje wszelką obietnicę, doczesną czy duchową, od ludzi czy Boga. Niektórzy daleko lotniej i uczuciowo przyjmują wrażenia i wobec tego tak w sposobie, jak w wyrażeniach, dobitniej i jaśniej przedstawiają te same doświadczenia. Prócz tego, działanie Pana na Jego dzieci objawia się w rozmaity sposób. Wielka Głowa Kościoła, Pan nasz Jezus, kiedy miał lat trzydzieści i uczynił zupełne poświęcenie Samego Siebie aż do śmierci, by uczynić wolę Ojca i kiedy namaszczony został Duchem Świętym bez miary, to jak nas Pismo Święte informuje, nie miał wybujałych doświadczeń. Bez wątpienia jednakowoż miał tę niezachwianą pewność, że droga Jego była słuszną i właściwą; że Ojciec zatwierdził ją i że ona będzie miała błogosławieństwo Boskie, jakiekolwiek doświadczenie by napotkała. Pomimo to, zamiast rozkoszować się najwyższą radością, Pan nasz prowadzony był przez Ducha na puszczę; i pierwszymi doświadczeniami Jego, jako Nowego Stworzenia, spłodzonego z Ducha, były ostre pokusy. Dozwolone było Przeciwnikowi natrzeć na Niego i starał się też on odwrócić Go od oddania się zupełnie woli Ojca przez nasuwanie innych planów i doświadczeń, które dozwoliłyby Mu dokonać dzieła, jakie zamierzył - planów, które nie wymagałyby od Niego ofiarnej śmierci. Wierzymy, że to samo spotyka i wyznawców Pana w czasie ich ofiarowania się. Napadają ich pewne zwątpienia i obawy, sugestie przeciwnika, kwestionujące mądrość Bożą lub miłość Bożą pod względem konieczności ich ofiarowania wszelkich ziemskich rzeczy. Nie sądźmy jedni drugich w tych rzeczach, ale jeżeli któryś z nas cieszy się pewnego rodzaju ekstazą uczuć, to podobnie poświęceni niechaj również z nim radują się. Gdyby zaś inny, będąc w stanie poświęcenia, przechodził próbę gorzkiego doświadczenia, to niech drudzy okazują dla niego współczucie, zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo zbliżone jest to doświadczenie do doświadczeń naszego Pana.

Tak drodzy ludzie Boży, jak Jan i Karol Wesley, bez wątpienia byli poświęconymi ludźmi, jednak ich mylne pojęcia, co do wyników poświęcenia, chociaż wyrządzały dobro jednym, drugim do pewnego stopnia szkodziły, przez tworzenie niebiblijnych nadziei, które nie mogły spełnić się wszystkim i z tego powodu zniechęcały niektórych. To był wielki z ich strony błąd, że uczyli, iż poświęcenie Panu sprowadzało w każdym wypadku ten sam stopień podniecenia. Przecież ci, zrodzeni z rodziców Chrześcijan i wychowani w zasadach czcigodnego domu chrześcijańskiego, pouczeni odnośnie wszystkich spraw życia zgodnie z wiarą ich rodziców i zasad Słowa Bożego, i którzy przy pomocy takich wpływów starali się poznać i czynić wolę Boską, nie powinni się spodziewać, że po dojściu do lat samodzielności i poświęceniu się osobistym Panu, będą się cieszyć tą samą radością, co ten, który do tej chwili był bezbożnym, obcym i dalekim dla rzeczy świętych.

Nawrócenie ostatniego byłoby zmianą radykalną, zwróceniem w stronę Boga wszystkich swoich wysiłków i starań życia, które poprzednio odbiegały od Boga w stronę grzechu i samolubstwa, ale poprzedni, u którego uczucia, poszanowanie i oddanie się, były od najwczesnej młodości zakorzenione i prowadzone przez pobożnych rodziców ku Panu i Jego sprawiedliwości, nie odczuwałby tak raptownej zmiany, czy rewolucji uczuć i nie powinien się czegoś w tym rodzaju spodziewać. Tacy powinni zrozumieć, że jako dzieci wierzących rodziców znajdowali się aż do czasu ich osobistej odpowiedzialności pod łaską i że przyjęcie ich w tym czasie znaczyło uznanie ich poprzedniej przynależności do Boga i pełne poświęcenie wszystkich swoich zdolności, władz i wpływów dla Pana, Jego prawdy i Jego ludu. Powinni też zrozumieć, że ich poświęcenie było tylko ich "rozumną służbą", i powinni wiedzieć z Pisma Świętego, że ofiarując w pełni już uświęcone jestestwo Bogu, mogą obecnie w daleko większym stopniu przyswoić sobie niezwykłe drogocenne obietnice Pisma Świętego - które należą tylko do poświęconych i ich dzieci. Jeżeli nad to udzielone im będzie jaśniejsze zrozumienie Boskiego planu, nawet w jego początkach, to powinni uważać to jako dowód Boskiej łaski wraz z wysokim powołaniem tego wieku Ewangelii, i cieszyć się i radować z tego powodu.

Wyrażenie się Apostoła: "Postępujemy z wiarą a nie widzeniem", odnosi się do całego Kościoła w tym wieku Ewangelii. Pragnieniem Pana jest rozwijać naszą wiarę - byśmy nauczyli się ufać i wierzyć Mu tam, gdzie nie jesteśmy w stanie Go zrozumieć. Stosownie do tego, pozostawia wiele rzeczy częściowo zamglonych, to jest rzeczy tyczące się pojęcia i zrozumienia ludzkiego i to w tym celu, aby mogła się wiara rozwijać w ten sposób i w tym stopniu, że stałaby się niemożliwą, gdyby zjawiska i cuda podpadały pod nasze ziemskie zmysły. Oczy naszego wyrozumienia mają się otwierać ku Bogu przez obietnice Jego Słowa - przez rozróżnianie i zrozumienie prawdy - by przynieść nam radość wiary w rzeczach, które są dotychczas niewidzialne i nierozpoznawalne sposobami naturalnymi.

Nawet to otwieranie się oczu naszego wyrozumienia, jest jak Apostoł tłumaczy, rzeczą stopniowego rozwoju. Modli się za tych, którzy są już w Kościele Boga, tytułując ich "świętymi", czyli poświęconymi, by otworzyły się oczy ich wyrozumienia, tak by mogli mieć w równym stopniu wyrozumienie, co wszyscy święci (gdyż nikt inny nie może tych rzeczy zrozumieć), by pojmowali coraz więcej długość i szerokość, wysokość i głębokość wiedzy i miłości Boga. Ta myśl, że duchowe błogosławieństwa Nowego Stworzenia, które wypłynęły z jego poświęcenia, nie są rozpoznawalne przez jego ziemskie zmysły, ale raczej przez jego wiarę, jest wyobrażoną w obrazie Przybytku - jako zewnętrzna zasłona "Świątnicy", kryjąca święte zawartości, symbolizująca głębsze prawdy przed Lewitami (figura usprawiedliwionych). Te mogły być znane i cenione tylko przez tych, co przestępowali Świątnicę, jako członkowie Królewskiego Kapłaństwa. (zobacz "Cienie Przybytku o lepszych ofiarach", str.133).

Obfitość uczucia, która przychodzi do niektórych z powodu temperamentu, jest często powodem utraty jej z tego samego powodu; ale doświadczenie, błogosławieństwo i radość, które mogą być stałym ich udziałem, jeżeli będą mieszkać w Panu, starając się iść Jego śladami, są radościami wiary, których ziemskie chmury i troski nie mogą zaciemnić, a które jak to jest wolą Boską, nigdy nie będą zaciemnione w sprawach duchowych, z wyjątkiem chyba jednego momentu, jak to i Pan zawołał na krzyżu: "Boże mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił!" Ponieważ było to rzeczą konieczną, by nasz Pan, zajmując miejsce potępionego Adama, zakosztował wszystkich doświadczeń Adama jako grzesznika, wobec tego musiał przejść przez te doświadczenia, chociaż przez jeden moment. I któż powie, że taki ciemny moment nie może być dozwolony nawet najwięcej godnym wyznawcom Baranka? Takie doświadczenia jednakowoż nie będą napewno zbyt długo dozwolone, a dusza, która pokłada ufność w Panu w chwili zaćmienia, będzie obficie wynagrodzoną za to ćwiczenie wiary i ufności, kiedy ustąpi chmura a zabłyśnie z powrotem słoneczna obecność Pana.

Chmury, które odgradzają poświęcone dziatki Boże od ich Niebiańskiego Ojca i ich starszego Brata, są przeważnie ziemskiej natury - jako rezultat przyzwolenia swoim uczuciom lgnąć do ziemskich rzeczy, zamiast wznieść je do tych, które są wysoko; jako rezultat zaniedbywania ślubu poświęcenia; zaniedbywania poświęcenia siebie w służbie dla Pana; oddawania życia za naszych braci, lub czynienia dobrze o ile możności wszystkim ludziom. W chwilach, kiedy oczy nasze odwrócone są na chwilę od Pana i Jego opieki, chmury szybko zaczynają się zbierać i wnet światło społeczności, wiary, zaufania i nadziei jest częściowo przyciemnione. Są to chwile choroby duszy, niepokoju. Pan łaskawie pozwala na takie zmartwienie, ale nie odcina nas od Swej łaski. Ukrywa Swoją twarz przed nami, byśmy pojęli, jak samotnymi i niezadowolonymi byśmy się czuli, gdyby znikła światłość Jego obecności, która oświetla naszą drogę i sprawia, że ciężary życia naszego stają się lekkimi.

"KTÓRY UZDRAWIA WSZYSTKIE CHOROBY TWOJE"

"Błogosławże duszo moja Panu, a nie zapominaj wszystkich dobrodziejstw Jego. Który odpuszcza wszystkie nieprawości twoje; który uzdrawia wszystkie choroby twoje; który wybawia od śmierci żywot twój; który cię koronuje miłosierdziem i wielką litością; który nasyca dobrem usta twoje, a odnawia jako orła młodość twoją." - Ps. 103:2-5.

Podczas gdy Pan pozwala na takie choroby, o jakich co dopiero wspomnieliśmy, by przychodziły na Nowe Stworzenie, to jednakowoż stoi gotowy uzdrowić je, skoro ono znajdzie się we właściwym stanie serca. Tron niebiańskiej łaski jest dostępny dla chorych dusz - do takiego biednego Nowego Stworzenia, aby to duchowe życie, żywotność i zdrowie wróciło ponownie do światła Boskiej łaski. Napomnienie Apostoła brzmi: "Przystąpmyż tedy z ufnością [śmiało, odważnie] do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego" (Żyd. 4:16). Każde Nowe Stworzenie ma doświadczenia w tym względzie; a ci, którzy są przez nie wyćwiczeni, stają się silniejszymi w Panu i w sile mocy Jego, tak, że nawet ich usterki i słabości - ich potrzeby wołania o pomoc i chwytania się wiarą ramienia Pańskiego - są środkami, które świadczą o duchowych błogosławieństwach dla nich, przez które wzrastają w tym stopniu, że nie doszliby do tego stanu, gdyby wolni byli od prób i doświadczeń i gdyby Pan nie zakrył Swojego oblicza przed nimi, kiedy stali się zimnymi czy obciążonymi lub obojętnymi, co do swoich duchowych przywilei. W każdej chwili, kiedy Nowe Stworzenie widzi konieczność zwrócenia się o pomoc i litość, przypomina sobie potrzebę pojednawczego dzieła Odkupiciela, pojmując, że ofiara Jezusa Chrystusa jest wystarczająca nie tylko za grzechy przeszłe - za grzech Adama i nasze osobiste przewinienia do czasu zbliżenia się do Ojca przez zasługę Syna - ale, że nad to sprawiedliwość ofiary Jego jednego za wszystkich, pokrywa wszystkie nasze wady i przewinienia umysłowe, moralne i fizyczne, które niebyły dobrowolnymi, samowolnie przez nas popełnionymi. W ten sposób Nowe Stworzenie wciąż pamięta o swojej zależności na tej wąskiej ścieżce, że zostało kupione za cenę drogocennej krwi Chrystusowej; doświadczenia więc jego, nawet w jego błędach, sprowadzają go coraz bliżej Pana, gdyż rozpoznaje wartość Jego doskonałego dzieła, jako Odkupiciela i Jego obecnej działalności jako Pomocnika i Wybawiciela.

Wielu jednakowoż z Nowego Stworzenia nie wie, jak postępować z tymi słabościami czy chorobami, i zwykle powiada do siebie - "Znowu upadłem. Nie mogę się zbliżyć do tronu niebiańskiej łaski, aż nie okażę Panu swoich dobrych intencji przez odniesienie zwycięstwa." W ten sposób zwlekają z tym, co powinno być ich pierwszą czynnością. Starając się swoimi własnymi siłami odnieść zwycięstwo i umysłem, osłabionym poprzednimi słabościami, nie znajdują się we właściwych warunkach by "bojować dobry bój wiary" ze swoim własnym ciałem czy z Przeciwnikiem, a klęska jest prawie, że nieunikniona; a z nią przyjdzie stopniowe nieoglądanie się na Pana i wzrastające zatapianie się w otaczające chmury, które zakrywać ich będą przed blaskiem Boskiej łaski. Te chmury coraz pewniej uważać będą za nieuniknione.

Wprost przeciwną drogę należy obrać: Jak tylko rozpoznamy błąd w słowie czy w myśli lub czynie, lub wyrządzoną krzywdę bliźniemu, to w tej chwili szukać powinniśmy pomocy u tronu łaski - w wierze, a nie w zwątpieniu. Nie powinniśmy przypuszczać, że Pan pragnie znaleźć okazję by nas ostro sądzić; ale przeciwnie przypomnieć sobie Jego dobroć i litość, którymi obdarzył nas w celu odkupienia i w tym wypadku, kiedy jeszcze byliśmy grzesznikami. Pewnie, że kiedy staliśmy się Jego dziećmi i zostaliśmy spłodzeni z Ducha, to z całą usilnością starać się powinniśmy iść Jego śladami - według ducha, a nie ciała - w takich warunkach miłość Jego będzie daleko obfitszą, jak kiedy byliśmy "dziećmi gniewu, jak drudzy". Pamiętajmy, że jak każdy ojciec cielesny ma litość nad swoimi dziećmi, tak i Pan ma litość nad tymi, którzy Go szanują. Przypatrzmy się sympatii, miłości i uczuciu naszych najlepszych przyjaciół względem nas, a przeprowadzimy analogię i przekonamy się, jak dalece życzliwszym i wierniejszym jest Pan od najlepszych Swoich stworzeń dla nas. On pragnie i od nas takiej wiary i zaufania - i nagradza je. Każdy, który miał dość wiary by z początku zbliżyć się do Pana, powinien mieć dość wiary by codziennie z ufnością zwierzał Mu swoje próby, trudności i niedokładności. Jeżeli zaś pozwala, by chmury dzieliły go od Pana i nie korzysta z zaproszenia do tronu łaski, by pokój i harmonia znów zapanowały pomiędzy nim a Panem, taki uznany będzie nie godnym miejsca w klasie specjalnej, którą Pan wybiera: "Bo i Ojciec takowych szuka, którzy by Go chwalili" - takich, którzy by Go zarówno kochali i ufali Mu. "A bez wiary nie można podobać się Bogu", "A to jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat, wiara nasza" - Jan 4:24; Żyd. 11:6; 1 Jana 5:4.

Naturalnie, że napotyka się na trudności w drodze, ale konieczną pomoc i radę Pan dostarczył w Słowie Swoim i u tych braci, których ułożył w ciele w tym właśnie celu (1 Kor. 12:18). Pomocą jest naprzykład wiedzieć gdzie leży błąd powyżej wspomniany - wiedzieć, że nie odniesienie się do tronu łaski, by otrzymać przebaczenie, aż sami swoim wysiłkiem się usprawiedliwimy, jest dowodem, że nie oceniamy w zupełności tej wielkiej nauki, której nas Bóg uczy już od stuleci; mianowicie, że wszyscy jesteśmy niedoskonałymi i nie możemy tak czynić jakbyśmy chcieli, przeto było rzeczą konieczną, by nasz Odkupiciel przyszedł i podniósł nas moralnie. Ten, który stara się sam siebie usprawiedliwić, czyni rzecz niemożliwą i im prędzej to spostrzeże, tym lepiej dla niego. Nasze porachunki z Panem powinny być robione każdodziennie; jeżeli więc trudność byłaby znaczną lub mniejszą tylko, a serce poświęconego bardzo łagodne i przyzwyczajone do ustawicznego komunikowania się i stykania z Panem, to taki znajdzie błogosławieństwo, jeżeli zwróci się do tronu łaski w tejże samej chwili, kiedy trudność się jaka wyłoni, nie czekając końca dnia. Bo faktycznie, po co czekać nocy, kiedy tron łaski otwarty jest dla nas o każdej porze dnia; zaniedbywanie wykazywałoby stan przeciwny temu, który radzi Słowo Pana.

Trudność, jakiej niektórzy doświadczają, jest, że gdy przystępują do tronu łaski, to nie zdają sobie sprawy z błogosławieństwa, jakiego szukają, przebaczenia grzechów i pojednania z Ojcem. Ich trudność może być jedną z tych trzech: (1) Może im brakować wiary; a skoro działanie Pana w obecnym czasie odpowiada wierze, przeto niczego nie można osiągnąć bez wiary. "Według wiary waszej wam się stanie". (2) Trudność ich może być tego rodzaju, że nie naprawili złego, które uczynili i wyznali; że nie nagrodzili szkody, jaką drugim wyrządzili; lub, gdy przestępstwo skierowane było przeciwko Panu, to oni starali się o pokój bez uprzedniego wyznania i prośby o jego przebaczenie. (3) Jeżeli nie tych kilka wypadków, to trudność zachodziłaby taka, że błagający nigdy nie uczynili właściwego poświęcenia Panu; szukali pokoju, radości i światła łaski - szukali błogosławieństw, wyobrażonych w świetle Złotego Świecznika i w Przaśnym Chlebie Przybytku, podczas gdy w rzeczywistości z dala się znajdowali od tych rzeczy, z dala od poświęcenia - z dala przeto od Królewskiego Kapłaństwa - raczej byli Lewitami, którzy otrzymali specjalną łaskę, czy przywilej, w obecnym czasie na próżno.

Właściwym lekarstwem na brak wiary byłoby wyrabianie jej przez studiowanie Słowa Bożego, rozmyślanie nad Bożą dobrocią przeszłą i obecną, i staranie się pojąć i zrozumieć, jak jest łaskawym, "niezwykle obfitym", i w większym stopniu, w jakim byśmy mogli Go prosić czy pomyśleć. Lekarstwem na drugą trudność byłaby natychmiastowa prośba o przebaczenie, i na ile możliwe, naprawienie złego, czyli wynagrodzenie szkody, a później powrót do tronu łaski z zupełnym zapewnieniem wiary. Lekarstwem na trzecią trudność byłoby pełne poświęcenie się, które wymaga Pan od tych wszystkich, którzy pragną cieszyć się ze specjalnych przywilei i urządzeń tego wieku Ewangelii.

I nad drugą klasą poświęconych, ale dotkniętych chorobą duchową, musimy się zastanowić. Ci, rzekomo usprawiedliwieni w wierze i szczerzy w swoim poświęceniu, zdają się robić albo zbyt mały postęp w kontrolowaniu swoim ciałem, albo żadnego. W istocie w wielu wypadkach okazuje się, że wiara w dobroć i miłosierdzie Boskie, po ustąpieniu wszelkiej obawy, wystawiła ich na większe pokusy przez słabości ciała jak początkowo, kiedy mniej znali Pana. Ci, doświadczają wielkiej próby i to nie tylko na sobie samych, ale na wszystkich domownikach wiary, z którymi się stykają - ich życie to ciągłe błądzenie i skrucha, albo względem omyłek finansowych, albo w sprawach moralnych lub towarzyskich.

Jakie jest lekarstwo na tego rodzaju stan duszy? Odpowiadamy, że tacy powinni być szczegółowo poinformowani, że Nowe Stworzenie nie będzie składało się z takich, którzy uczynili przymierze tylko w celu samozaparcia rzeczy ziemskich, ale z takich, którzy dla ich wierności w gorliwym wypełnianiu tegoż przymierza, uznani będą za zwycięzców przez Tego, który czyta serca. Powinni być poinformowani, że właściwą metodą postępowania dla poświęconych jest, by będąc uwolnionymi przez Syna, starali się tak pilnie zabiegać o błogosławieństwa zapewnione z łaski Bożej, że dobrowolnie staną się sługami Pana - poddając się pewnym ograniczeniom, zobowiązaniom, tak odnośnie do swoich słów, jak postępowania i myśli - prosząc usilnie o pomoc w modlitwie, jaką obiecał im w słowach Apostoł: "Dosyć masz na łasce Mojej; albowiem moc Moja wykonywa się w słabości". W każdym wypadku, kiedy dokonali przestępstwa, powinni nie tylko wynagrodzić krzywdę, ale także zrobić wyznanie Panu, by przez wiarę otrzymać Jego przebaczenie - powinni przyrzec większą pilność na przyszłość i powinni powiększyć ograniczenia swojej osobistej wolności odnośnie do tych słabości, o których się przekonali przy ostatnim błędzie.

Tak czuwając i modląc się, uważając na swoje słowa i postępki w życiu, nadto podbijając "wszelaką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor. 10:5), to w niezadługim czasie upewnią siebie samych i braci, co do szczerości swych serc i iść będą dalej przez życie tak, że dla wszystkich będzie widocznym, że nie tylko pojednali się z Jezusem, ale, że poznali Go dobrze, że szukają i używają opieki dla wyjścia zwycięsko ze swoich słabości. Takie wypadki u braci i u sióstr mogą być wzięte pod określenie Apostoła "nieporządnie chodzących", nie według przykładu Pana i apostołów. W innym rozdziale znajdujemy rozporządzenie Pana odnośnie do sposobu, w jaki ci słabi i przynoszący niesławę sprawie Pana mają być traktowani przez braci.

Tutaj zaznaczamy jednakowoż, że tak długo, jak okazują żal za swe złe uczynki, a zarazem pragnienie wrócenia na drogę sprawiedliwości i nadal okazują wiarę i ufność ku Panu, tak długo musimy uważać ich za braci - jednakowoż zachodzi może potrzeba ograniczenia towarzyskości z nimi, aż dadzą wyraźne dowody siły łaski w swych sercach, przez hamowanie swoich cielesnych słabości. Pomimo to, należy ich zachęcać nadal do wiary i tłumaczyć, że Pan jest bardzo miłościwym dla tych, którzy Mu ufają i którzy z serca pragną iść Jego drogami, chociaż nie mogą spodziewać się, by mogli zaliczeni być do klasy zwycięzców, chyba, że okażą się tak gorliwymi w dążeniu do sprawiedliwości, że ich ciało wykazywać będzie dowody, że poddało się Nowemu Umysłowi.

Widzieliśmy niektórych z poświęconego ludu Pana w stanie opłakanym i łaknącym; prawdziwie pragnących łączności z Nim, ale którym brakowało koniecznych informacji, w jaki sposób mogliby ją uzyskać i utrzymać. Prawda, że mają oni Biblię, ale w samej rzeczy to cała ich uwaga zwraca się w stronę nauczycieli, katechizmów itd., polegają więcej na tradycji ludzkiej aniżeli na mądrości Bożej, i którym przeto brakuje właściwego pokarmu duchowego. Rezultat takiego stanu jest ten, że czują niezadowolenie ze stykania się z formalistyką, a nie wiedzą z drugiej strony, jak mogą się zbliżyć całym sercem do Pana, ponieważ nie mają pojęcia o dobroci i bogactwach łaski Jego w Jezusie Chrystusie, o Jego wielkim planie zbawienia świata, ani też o powołaniu Kościoła do Nowej Natury. Ten stan głodu potrzebuje przede wszystkim czyste "szczere mleko Słowa", a potem "twardy pokarm" Boskiego objawienia. Tymi drogimi nie należy pogardzać ani ich zaniedbywać w ogóle, postanowili szukać gdzie indziej zadowolenia swojego głodu serca - choćby w przyjemnościach światowych itd. Znamy kilku z tej klasy, którzy po różnorodnych próbach znalezienia jakiejś satysfakcji duchowej, przyszli do zupełnego zobojętnienia w rzeczach duchowych, ale po poznaniu "Obecnej Prawdy" okazała się w nich obfitość duchowych łask i znajomości. Wierzymy, że jest takich więcej w rozmaitych denominacjach i że to jest szczególny przywilej dla tych, co przyjęli Prawdę, aby podali dłoń takim, by wyciągnąć ich z ciemności do przedziwnej Jego światłości, z duchowego głodu w obfitość łaski i prawdy. Ale aby być użytecznym przez Pana w tych błogosławieństwach, konieczną jest rzeczą, by tak łaska, jako też i mądrość, były szukane w Słowie i by one zastosowane były w sposób życzliwy, wiernie i stale.

Z USPRAWIEDLIWIENIEM MA ŁĄCZYĆ SIĘ UŚWIĘCENIE

Zauważyliśmy, że tymczasowe usprawiedliwienie nie jest umysłowym przyzwoleniem wobec faktu, że Chrystus umarł jako Odkupiciel człowieka, i że pewne błogosławieństwa pojednania z Bogiem były w ten sposób zapewnione dla rodzaju ludzkiego, ale, że dodatkowo, aby stać się usprawiedliwionym wierzącym, wymagany jest pewien stopień uświęcenia. Takie usprawiedliwienie wymaga uznania, że grzech jest nader grzesznym (Rzym. 7:13), pragnienia by się uwolnić od niego - spod jego władzy i kary - pragnienia, przeto, aby być w zupełnej harmonii ze sprawiedliwym Stworzycielem i w zgodzie ze wszystkimi zasadami sprawiedliwości. Wymaga nad to, by wierzący ustalił swój umysł, swoją wolę, aby w imię sprawiedliwości zastosował się wobec wszelkich zadań życia. Wiara w Jezusa, przy takim poświęceniu, daje tymczasowe usprawiedliwienie, ale nie obejmuje ofiary. Bóg ma prawo domagać się, by wszystkie Jego stworzenia stwierdzały na każdym kroku, że żyją w sprawiedliwości, a nienawidzą nieprawości, gdyż w innym wypadku uważają się za obcych Mu - za Jego nieprzyjaciół. Ale Bóg nie żąda, abyśmy czynili ofiarę ze swojego życia w Jego służbie lub dla jakiejś innej przyczyny. Ofiara, dlatego przedstawioną jest w Piśmie Świętym, jako akt dobrowolny - nie wymagany przez prawo, nawet gdyby to była, jak Apostoł oświadcza "rozumna służba" i nawołuje: "Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest, rozumną służbę waszą" - Rzym. 12:1.

U niektórych, poświęcenie do ofiarowania się występuje zaraz po osiągnięciu wiary w Pana i pragnieniu dążenia Jego śladami sprawiedliwości; ale ono musi koniecznie być następstwem, a nie może poprzedzać, ponieważ jak widzieliśmy musimy przynajmniej być tymczasowo usprawiedliwieni przez wiarę, zanim możemy mieć jakąkolwiek styczność z Bogiem lub w jakimkolwiek zrozumieniu cieszyć się Jego przyjaźnią. U innych, ten stan poświęcenia jest osiągnięty i następuje przez pewien czas przed namyśleniem się do zupełnego poświęcenia, czyli ofiary ziemskich korzyści Panu i Jego sprawie. Ale przy obecnych stosunkach, ci, którzy zaczęli iść ścieżką sprawiedliwości, ścieżką usprawiedliwienia, ścieżką harmonii z Bogiem, nie odejdą zbyt daleko od tej ścieżki, zanim spotkają się z opozycją wewnętrzną, albo ze strony świata lub przeciwnika.

Znajdują, że ta ścieżka sprawiedliwości wznosi się coraz wyżej, jest coraz więcej stromą i pełną trudności. Dążenie stale tą ścieżką sprawiedliwości pociąga za sobą ofiarę, zrzeczenia się ziemskich korzyści, ziemskich ambicji, ziemskich przyjaźni, itd. Tutaj stajemy na rozdrożu: jedna, w górę się pnąca ścieżka, prowadzi do chwały, zaszczytu, nieśmiertelności i wejść na nią można tylko po przejściu wąskiej bramy pokory, samozaparcia i samo poświęcenia. Po wejściu, okaże się ta droga przykrą, na której jednak niewidzialne usłużne duchy z pomocą przychodzić będą pielgrzymom; na niej świecić będą dla dodania im odwagi łaskawe obietnice Chrystusa, Kierownika, zapewniające im dostateczną łaskę i pomoc do ukończenia tej podróży; a wytrzymałość wykaże, że wszystkie te rzeczy wspólnie przyczyniły się do ich najwyższego dobra, do zapewnienia im ostatecznego członkostwa w Nowym Stworzeniu i uczestniczeniu w chwalebnej pracy wieku Tysiąclecia. Przy tej bramie, która oznacza pełne poświęcenie, nawet ofiarę wielu tymczasowo usprawiedliwionych, zatrzymują się na chwilę do obrachowania się z siłami i z korzyściami, zanim wstąpią na tę ścieżką, nadsłuchując głosów zaproszenia ze Słowa i wzmacniając równocześnie serca do podjęcia tej podróży, mając na widoku jej dobre zapewnienia.

Na zewnątrz tej bramy znajdują się rozliczne poboczne ścieżki, którymi wielu z tych, którzy przyszli do tej bramy, szukali łatwiejszej drogi, prowadzącej do chwały, zaszczytów, nieśmiertelności - ale na próżno. Setki tam jest tych bocznych dróżek, z których niektóre wiły się cokolwiek w górę i wymagały pewną dozę samozaparcia; inne biegły coraz więcej w dół ku błogosławieństwom i widokom świata. Na żadnych z tych bocznych ścieżkach jednakowoż nie można odnaleźć tych natchnionych obietnic, które przynależą do tych, którzy przestępują tę bramę ofiary - by wejść na "wąską ścieżkę" przyjaźni ze swoim Panem, porzucając ziemskie ambicje dla osiągnięcia wspólnictwa z Jezusem Chrystusem w chwale, która ma nastąpić.

Radość i pokój przychodzi w tym momencie, kiedy zjawia się u nas wiara w Pana, kiedy przyjęliśmy Jego pojednanie i postanowiliśmy żyć sprawiedliwie, a wystrzegać się grzechu. Ta radość i pokój są kompletnymi zanim dochodzimy do bramy prowadzącej na wąską ścieżkę; ale kiedy pościg za sprawiedliwością pociąga za sobą samozaparcie i samo ofiarę, a ta ofiara nie jest dokonaną i niska brama nie przekroczona, wtedy radość i pokój płynący z łaski Bożej zaciemniają się. Nie ustąpią w zupełności, jednakowoż na jakiś czas, podczas gdy szczery wyznawca szuka innej drogi służenia sprawiedliwości, wciąż miłując ją i stale ceniąc łaskę Bożą, ale wstrzymując się i zaniedbując wejść na nią. Pełność radości i pokoju nie może być udziałem takich, ponieważ przez cały czas zdają sobie sprawę, że pełne poświęcenie wszelkiej energii Panu byłoby "rozumną służbą", racjonalną znajomością i powrotem do Boskich łask otrzymanych już w przebaczeniu za grzechy.

Wielu przez długie lata trwa w takim stanie, podczas gdy inni zeszli na drogę świata. Żaden z nich nie był nawet kandydatem na Nowe Stworzenie, zanim nie przeszedł niskiej bramy samozaparcia. Pan przez długi czas nie odbiera im specjalnych przywilei, danych im w celu przyprowadzenia ich do niskiej bramy; pomimo to, że zwlekają z przejściem, wyznają, że "wzięli łaskę Boga [przebaczenie za grzechy i przyprowadzenie do bramy] nadaremno"; ponieważ przyszedłszy do tego stanu odmawiają, czy zaniedbują korzystać z "jednaj nadziei powołania naszego". Pan mógłby zupełnie słusznie powiedzieć: Odbieram wam natychmiast wszystkie specjalne przywileje wszelkiego rodzaju. Nie jesteście już więcej godni mojej łaski jak reszta świata i powinniście mieć te same przywileje i sposobności, jakie Ja pragnę udzielić całej ludzkości podczas wieku Tysiąclecia; ale żadnych dalszych specjalnych przywilejów, łask, opiek, uwagi itd., ode mnie nie otrzymacie w obecnym życiu, ani też nie spodziewajcie się pierwszeństwa w życiu przyszłym. Bóg wszakże nie czyni tego w jednej chwili, gdyż jest długocierpliwym wobec wielu.

Te nadzwyczaj wielkie i cenne obietnice Słowa Pańskiego - takie na przykład jak te, które zapewniają nas, iż "tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu" - będą zastosowane wyłącznie do tych, którzy pozyskali względy u Boga, skierowani ku niskiej bramie samo ofiary, przeszli przez nią z radością, ponieważ jedynie tacy kochają Boga w najwyższym stopniu - więcej niż siebie. "Wszystkie rzeczy są ich, bo oni są z Chrystusem, a Chrystus jest Boży". Wstąpili do szkoły Chrystusowej i wszelkie instrukcje, zachęty i ćwiczenia w życiu Bóg pokieruje tak, aby ostatecznie przygotowały ich do przyszłego Królestwa. Ale te lekcje, instrukcje i błogosławieństwa nie są udziałem tych, którzy odmawiają wstąpienia do szkoły - którzy nie chcą podporządkować swojej woli do woli wielkiego Nauczyciela.

Ściśle mówiąc, to ci, którzy na próżno otrzymują łaskę Boga nie mają właściwej podstawy zbliżenia się choćby nawet w modlitwie do Pana, ponieważ skąd mają się spodziewać specjalnej opieki i specjalnych przywilejów od Pana, kiedy zaniedbują uczynić właściwego zwrotu za błogosławieństwa już otrzymane? Czy ma powód przypuszczać, że ponieważ już otrzymał od Pana błogosławieństwo w zakresie mądrości i tymczasowego usprawiedliwienia, to Pan zobowiązany jest względem niego do dalszych łask? Czy nie powinien raczej przypuszczać, że po otrzymaniu tych błogosławieństw od Pana, sięgających poza powszechną łaskę, nadaną całemu odkupionemu rodzajowi, otrzymał więcej, niż mu w udziale przypadało? Czy nie zastosowując się do woli Pana, czy nie powinien przypuszczać raczej, że dalsze Boskie względy i łaski zwrócą się, pomijając jego do tych, którzy nie byli dotychczas tak wielce uprzywilejowani i którzy przeto nie wzgardzili do tego stopnia łaskawą ofertą Pana? Ale Pan jest bardzo litościwy i łaskawy, i wobec tego możemy przypuszczać, że tak długo, jak ktoś utrzyma się w stanie wiary, Pan nie odrzuci go od siebie w zupełności.

Cóż, więc za lekarstwo może być dla tych, którzy znajdują się w tym stanie i pragną w zupełności być z Panem i rościć sobie pretensje do wszelkich Jego względów? Odpowiadamy, że tych rzeczą powinno być całkowite poświęcenie się Panu, poddając się Jego woli pod każdym względem; wszystkie ich zadania, nadzieje, widoki, myśli, a nawet ziemska miłość, powinny ustąpić miejsca Panu; a w zastępstwie powinni przyjąć, jako prawo swojego bytu i zasadę postępowania w przyszłości, Jego kierownicze Słowo, Ducha Jego i Jego Opatrzność; z tą pewnością, że te przysporzą im nie tylko daleko chwalebniejsze rezultaty w życiu przyszłym, ale także większe błogosławieństwa serca w życiu obecnym.

W jaki sposób powinni to uczynić? Odpowiadamy, że to powinni zrobić w serdecznej, pokornej modlitwie - umowa powinna być z Panem uczyniona w sposób określony i o ile możności głosem słyszanym; a łaska Boża, litość i błogosławieństwo, upraszane być powinny jako konieczna pomoc w wykonywaniu tej ofiary.

A co powinien uczynić ktoś, co "czując się po Bożemu", a jednak nie czuje się w zupełności gotowym do całkowitego poddania się Jego woli? Odpowiadamy, że powinni odnieść się z tą rzeczą w modlitwie do Pana i prosić o Jego błogosławieństwo przy studiowaniu Prawdy, aby mogli coraz więcej zrozumieć, przede wszystkim słuszność takiej służby; po drugie, by wzrastała w nich pewność, że w rezultacie czeka ich błogosławieństwo; a po trzecie, by dał im wiarę w zachowaniu tych wszystkich łaskawych obietnic pomocy i siły, uczynionych dla klasy ofiarującej się. Powinni prosić także, by Pan pozwolił im właściwie ocenić rzeczy ziemskie; by mogli pojąć i jeżeli to konieczne to i doświadczyć, jak znikome i niezadowalające są wszelkie rzeczy związane z samolubnością czasów obecnych i których umysł naturalny pożąda; by mogli w ten sposób uczynić poświęcenie i ocenić przywileje, że wszystkie swoje pragnienia zwróciliby na rzeczy wyższe, a nie na ziemskie, i poświęcili te ostatnie na rzecz poprzednich.

Powstaje inna kwestia: Ze względu na fakt, że "wysokie powołanie" jest zamknięte, i że przeto poświęcenie któregoś nie mogłoby być zapewnione przez sposobność osiągnięcia nagrody jako nowej natury i chwały, połączonej z nią, a nad to zaszczytów i nieśmiertelności - jaka różnica nastąpiłaby pod względem poświęcenia? Odpowiadamy, że nie byłoby żadnej różnicy, poświęcenie jest jedyną, bowiem racjonalną, właściwą drogą dla ludu Pańskiego bezwzględnie; pełne poświęcenie wymagane będzie od tych, którzy chcieliby żyć i cieszyć się z błogosławieństw wieku Tysiąclecia - i nie być tychże pozbawieni. Gdyż w miarę sposobności i nagroda wzrastać będzie - wykazaliśmy, bowiem poprzednio, że według naszego rozumowania wielu jeszcze będzie dopuszczonych do przywileju "wysokiego powołania", by wzięło miejsca po tych, którzy już się poświęcili, ale nie będą tak postępowali, by otrzymać nagrodę i będą, dlatego z biegu wycofani. Ale żaden, jesteśmy pewni, nie będzie dopuszczony do tych, przywilei, o ile nie przejdzie przez tę niską bramę poświęcenia i ofiary.

Właściwie, to jest prawda, że wszyscy, którzy przechodzą przez tę niską bramę, to jasno nie widzą i nie rozumieją jak wielkie i bogate błogosławieństwa Bóg przygotował dla Swego wiernego Nowego Stworzenia; z początku widzą zaledwie, że racjonalną jest ich służba, dopiero później dowiadują się coraz więcej, jak długą i szeroką, wysoką i głęboką jest dobroć Boża i ich przywileje, płynące z wysokiego powołania. Tak rzecz się ma i z obecnie wstępującymi: nie mogą w pełni ocenić niebiańskich duchowych rzeczy do chwili, aż dojdą do momentu przetworzenia się ich racjonalnej służby w zupełne poświęcenie. Możemy być zresztą pewni, że każdy poświęcający się i ofiarujący się sprawie Pana po skompletowaniu klasy niebiańskiej, spostrzeże, że Pan ma jeszcze mnóstwo rozmaitego rodzaju błogosławieństw do rozdania; i że wszystkie te Jego błogosławieństwa przeznaczone są wyłącznie dla poświęconych, ofiarujących się. Możliwe, że zaliczeni będą do rzędu Świętych Starego Testamentu, którzy mieli skłonność poświęcenia, to jest podobania się Bogu, zanim zaczęło się "wysokie powołanie".

BŁĘDNE POGLĄDY, CO DO UŚWIĘCENIA

Wziąwszy pod uwagę te ogólne pomieszanie pojęć, jakie panuje między Chrześcijaństwem odnośnie do Boskiego planu, usprawiedliwienia i uświęcenia, wspomnianych w Piśmie Świętym, nie można dziwić się, że taki chaos się spotyka w świecie. Jeden błędny pogląd - utrzymujący się jednak u stosunkowo niewielkiej części ludu Pańskiego, ale ze szkodą dla niej - to twierdzenie, że jest aktualnie świętą i doskonałą, a oświadczenia w jej zeznaniach brzmią:, że "nie grzeszyli już od lat" itd. Porównać ich można z Faryzeuszami za czasów Pana, którzy "ufali sami w sobie, że byli sprawiedliwymi, a inszych za nic mieli", i przez tę swoją sprawiedliwość, zaniedbali przywileje i łaski, jakie Pan przygotował dla nich w Swoim dziele odkupienia.

Ten tak zwany "Lud Święty" i "Lud bez grzechu", pomimo to odwrócił się przez ten błąd w znacznym stopniu od wiary w Pana - wiary w Jego dzieło odkupienia - wiary w zasługę Jego ofiary itd.; ponieważ, po co mają się spuszczać na Jego litość czy łaskę, jeżeli mogą zachowywać prawo Boskie w stopniu doskonałym? Jedna trudność, związana z tym stanowiskiem, to brak poszanowania dla Pana, a druga, zbyt wielkie ocenienie siebie samych. Właściwy szacunek dla Pana uwzględniałby Jego wielkość, Jego majestat i brał jako miarę z Jego świętości, doskonalenie swojego własnego charakteru; a właściwe ocenienie samych siebie bardzo szybko przekonałoby ich (jak przekonuje innych), że daleko odeszli od Boskiej miary słowa, czynu i myśli.

Inny rodzaj tak zwanego "Ludu Świętego" nie posuwa się do takiej krańcowości w twierdzeniu, że jest bezgrzesznym, ale uwzględniając niedoskonałość głoszą, że są świętymi, całkiem uświęconymi itd., na podstawie, że starają się unikać grzechu - żyć bez grzechu itd. Zgodnie z tym, co powyżej powiedzieliśmy, to zgadzamy się w zupełności z tym zdaniem, że prawdziwie poświęceni powinni według możności starać się unikać grzechu. Błąd tych, których krytykujemy tkwi w tym, że oni sądzą, iż unikanie grzechu jest jedynym celem ich poświęcenia. Nie zrozumieli w takim razie rzeczy w zupełności; żadne stworzenie Boga nie miało prawa błądzić; a wobec tego, powstrzymując się od grzechu - od tego, czego im czynić nie wolno - nie mogą właściwie być nazwani, czy uważani za poświęconych, za czyniących "ofiarę". Słowo Boże nigdzie nie wzywa ich, by ofiarowali grzechy. Ci drodzy przyjaciele, którzy nie idą dalej w poświęceniu, jak tylko starają się unikać grzechu, doszli tak daleko, jak mogą dojść tylko usprawiedliwieni; a nie przeszli jeszcze przez niską bramę samo ofiary, która oznacza oddanie tych wszystkich rzeczy, które są słusznymi, prawymi i właściwymi - dobrowolne pozbycie się ich, abyśmy mogli lepiej służyć Panu i Jego sprawie.

CHRYSTUS STAŁ SIĘ NAM ODKUPIENIEM

Słowo "odkupienie" użyte jest tutaj w znaczeniu uwolnienia, zbawienia, jako rezultat dzieła odkupienia - rezultat okupu, czyli danej ceny równoważnej. Myśl zawarta w tym słowie, prowadzi nas aż do ostatecznego końca zwycięstwa Kościoła, do stanu narodzenia Nowego Stworzenia - chociaż w naszym tekście może być bardzo właściwie zastosowany do natychmiastowych i przypadkowych wybawień wszystkich wiernych i dążących wąską ścieżką, wznoszących się w zbawieniu do najwyższego stopnia chwały, zaszczytu i nieśmiertelności Pierwszego Zmartwychwstania.

Apostoł zapewnia nas, że ofiara naszego Pana pozyskała dla nas "wieczne odkupienie", uzupełniła wieczne uwolnienie od więzów grzechu i jego kary - śmierci (Żyd. 7:25; 9:12). Rzeczywiście, to odkupienie dotyczy całego świata; i nasz Pan zapewni ostatecznie wszystkim, którzy zechcą przyjść do harmonii z Boskimi zarządzeniami, wieczne odkupienie tak od grzechu, jak i kary - to jest śmierci; ale, jak już widzieliśmy, to wieczne uwolnienie, które będzie w następnym wieku zastosowane do całej ludzkości, przez sprowadzenie wszystkich do znajomości prawdy i pod panowaniem Królestwa Bożego, to w obecnym czasie stosuje się tylko do domowników wiary - i z tych wyłącznie do tych, którzy przy samo ofierze idą śladami Najwyższego Kapłana, jako członkowie "Królewskiego Kapłaństwa". Ich "wieczne odkupienie" od grzechu i śmierci będzie jako członków Nowego Stworzenia ukoronowane chwałą, czcią i nieśmiertelnością.

Przestudiujemy inne teksty, w których to samo greckie słowo Apolutrosis (uwolnienie, zbawienie), ma znaczenie odkupienia. Pan nasz wskazując nam zbawienie, które ma przyjść przez Pierwsze Zmartwychwstanie, powiada do niektórych żyjących przy końcu wieku, którzy rozpoznają pewne znaki czasów: "Podnoście głowy wasze, przeto, iż się przybliża odkupienie wasze" (Łuk. 21:28). Apostoł zwracając się do tej samej klasy Nowego Stworzenia, napomina ją mówiąc: "A nie zasmucajcie Ducha Świętego Bożego, którym zapieczętowani jesteście na dzień odkupienia" (Efez. 4:30). W tym tekście odniesieni jesteśmy nie do dzieła odkupienia, dokonanego przez ofiarę Pana naszego, ale do wyników tej pracy, jakie dokonane zostaną przy doskonaleniu się Kościoła, który jest Jego ciałem w Pierwszym Zmartwychwstaniu. W tym samym liście (Efez. 1:7), Apostoł oświadcza: "Mamy odkupienie przez krew Jego". Wspomina tu najwidoczniej o błogosławieństwach, jakimi cieszymy się w obecnym czasie przez zasługi ofiary Pana naszego, pokrywającej nasze przewinienia i wyrabiającej w nas daleko więcej niezwykłą i wiecznego znaczenia chwałę, przez działanie w nas według woli i upodobania Bożego. Myśl, jaką chcielibyśmy wyrazić, jest, że Chrystus jest wybawieniem dla nas w czasie obecnym - pozwalając nam na odniesienie zwycięstwa w obecnych konfliktach, jako też na ostateczne zwycięstwo przez uczynienie nas doskonałymi na podobieństwo Swoje własne.

Ta myśl prowadzone jest dalej przez tego samego pisarza, który zapewnia nas (Rzym. 3:24), że łaska Boża usprawiedliwiła nas darmo (i nadal usprawiedliwia, dokąd trwamy w Chrystusie) "przez odkupienie, które się stało w Chrystusie Jezusie", a które dosięgnie szczytu o ile to nas dotyczy, kiedy staniemy się Jemu podobni i widzieć Go będziemy takim, jakim On jest i dzielić Jego chwałę w dzień odkupienia (wybawienia). W tym samym liście (Rzym. 8:23) Apostoł mówi znowu o uzupełnieniu naszego odkupienia, czyli zbawienia i jak oczekiwać musimy tegoż do czasu określonego przez Boga. Po przedstawieniu nam faktu, że: "Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje ... oczekując przysposobienia synowskiego [do chwały wywyższonego Nowego Stworzenia]", dodaje "a nie tylko ono stworzenie, ale i my [powołani i spłodzeni do Nowego Stworzenia], którzy mamy pierwiastki Ducha, i my sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia [wybawienia] ciała naszego" - ciała Chrystusowego, Kościoła, którego Jezus jest Głową, a my czynnymi członkami. To będzie końcowe dzieło odkupienia z nami; ponieważ chociaż dzielimy wiele błogosławieństw i korzyści w międzyczasie dzięki odkupieniu, to nie osiągniemy zupełnego odkupienia, aż później - Rzym. 8:20-23.

Wziąwszy pod uwagę nasze obecne położenie - udział w odkupieniu, który już do nas należy - Pan nasz oświadcza:, "Kto we Mnie wierzy, ma żywot wieczny" (Jan 6:47), i Apostoł także:, "Kto ma Syna, ma żywot" (1 Jana 5:12). Nie rozumiemy, by ta wiara była tylko umysłowym przyzwoleniem na niektóre fakty, związane z Boskim planem zbawienia, ale wiarą w ofiarę pojednania i postępowaniem, zgodnym z opozycją do grzechu - żywą wiarą, która okazuje się w posłuszeństwie serca. Podobnie nie rozumiemy znaczenia w ten sposób, że ci wyznawcy mają życie wieczne w całym tego słowa znaczeniu - to jest w tym znaczeniu, aby ono ewentualnie było ich jako udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu. Raczej mamy rozumieć, że poświęceni wyznawcy spłodzeni są do nowego życia, mając zacząć nowe życie w tym sensie, że ich wole przyjęte są przez Boga jako zapoczątkowanie Nowego Stworzenia, którym oni będą przy Pierwszym Zmartwychwstaniu.

Rozumiemy to stanowisko zgodnie z oświadczeniem Apostoła, że "nadzieją jesteśmy zbawieni" - przez wiarę - przypuszczalnie zbawieni niezupełnie. Wobec tego czekamy z cierpliwością na uzupełnienie dobrego dzieła, które Bóg rozpoczął w nas, czekamy na "łaskę [zbawienie], która wam dana będzie w objawienie Jezusa Chrystusa", - "gdy przyjdzie, aby był uwielbiony w świętych Swoich" - 2 Tes. 1:10; 1 Piotra 1:13.

Odkupienie (zbawienie), które jest w Jezusie Chrystusie - którym cieszymy się teraz, jako też, które uzupełni się z czasem w nas - jest wszędzie w Piśmie Świętym utożsamiane z ofiarą, którą Pan nasz uczynił na naszą korzyść. Podczas gdy Jego śmierć stanowi cenę za naszą karę, to Jego zmartwychwstanie było koniecznym, ponieważ zmarły Zbawca nie mógłby przychodzić z pomocą odkupionemu, by tenże odzyskał z powrotem to, co był stracił. I osobiste doświadczenia naszego Pana w połączeniu z ofiarą, jesteśmy pewni, tym więcej kwalifikują Go do wielkiego dzieła wybawienia wzdychającego stworzenia, kupionego przez Jego krew. Apostoł oświadcza: "Albowiem, że sam cierpiał będąc kuszony, może tych, którzy są w pokusach ratować" - jest w stanie uwolnić ich od pokus, które w innym wypadku mogłyby ich opanować. "Nie dopuści, abyście byli kuszeni nad możność waszą, ale uczyni z pokuszeniem i wyjście". Może dopuścić, byśmy się potykali, ale jak długo będziemy się do Niego odnosić z zaufaniem, tak długo nie dopuści, abyśmy upadli - aż do zniszczenia we Wtórej Śmierci - Żyd. 2:18; 1 Kor. 10:13.

Pozwalając nam się potykać, może chce chwilami dać nam cenne nauki odnośnie do naszych własnych słabości i potrzeby spoglądania ku Niemu, jako naszemu Pasterzowi, jako też naszemu Odkupicielowi i abyśmy poznali nasze słabości, a przez to stawali się mocnymi w Panu i w sile mocy Jego. Przedstawiony nam jest Najwyższy Kapłan, który współczuje z naszymi słabościami, a który równocześnie posiada pełną władzę wspomożenia nas w chwilach pokusy. Wspominane jest o Nim w sposób szczególny, iż On może użalać nieumiejętnym i błądzącym, i że zdolnym jest ocalić "doskonale" tych, którzy zbliżają się do Ojca przez Jego wstawiennictwo i którzy trwają w Nim w żywej wierze, która wymaga posłuszeństwa aż do stopnia możliwości. W ten sposób radujemy się naszym Odkupicielem jako obecnym Zbawcą, Wybawicielem, jako też późniejszym Wybawicielem z grobu przez zmartwychwstanie - dokończycielem naszej wiary -Żyd. 2:17,18; 4:15,16; 5:2; 7:26,26.

MODLITWA

Tysiące przeszkód czeka nas, w wędrówce naszej w nieba próg;
Lecz komu drogi przyszły czas, przeszkody zwalcza swoich dróg.

Więc módlmy się, Pan doda sił, do zwyciężenia przeszkód sto.
A choćby wróg wam w drodze był, modlitwa zwalczy wszelkie zło.

Modlitwa zbroją Bożą jest, co broni nas od wszelkich zdrad;
A gdy nas czeka ognia chrzest, z modlitwą dążmy w Pański ślad.

Więc modły swe do Pana ślę; modlitwa słodzi moje dni;
A kiedy wzmocnić serce chcę, modlitwa jest ucieczką mi.

 Return to Polish Home Page

 

Illustrated 1st Volume
in 31 Languages
 Home Page Contact Information