WYKŁAD V
SPOSÓB POWROTU I UKAZANIA SIĘ NASZEGO PANA
Zgodność sposobu wtórego przyjścia
naszego Pana z innymi szczegółami Boskiego planu – Jak i kiedy Kościół
ujrzy Pana – Jak i kiedy chwała Pańska będzie tak
objawiona, że ujrzy ją wszelkie ciało pospołu –
Stwierdzenia pozornie sprzeczne okazują się zgodne –
Przychodzi “jako złodziej” – Bez widocznych znaków – A
jednak “z okrzykiem” – Z “głosem” – Z “trąbą
Bożą” – Objawi się “w ogniu płomienistym,
oddawając pomstę” – A jednak “tak przyjdzie, jakoście
Go widzieli idącego do nieba” – Ważność proroczego
czasu w tym kontekście – Zgodność obecnych znaków.
Wizja bliskiego zakończenia Czasów Pogan, jaką
właśnie omawialiśmy, a także pewność, że
wypełnienie nadziei Kościoła musi to zakończenie poprzedzić,
jedynie pobudzają apetyty tych, którzy teraz czekają na
pocieszenie Izraela. Pragną oni wszelkich przekazanych od Ojca przez
proroków informacji dotyczących żniwa, końca, czyli okresu
zamykającego ten wiek – oddzielenia pszenicy od kąkolu pośród
żyjących członków kościoła nominalnego, a także
czasu przemiany zwycięzców, aby mogli już przebywać razem
ze swoim Panem i Głową i aby stali się Mu podobni.
Aby dostrzec słuszność proroczej nauki
dotyczącej tych głęboko interesujących zagadnień,
musimy koniecznie zrozumieć dokładnie zarówno cel
wtórego przyjścia Pana, jak i sposób
Jego objawienia się. Celem
Jego przyjścia jest pojednanie z Bogiem każdego, “kto pragnie”
– w procesie rządzenia, nauczania i karcenia, zwanym sądem i błogosławieniem.
Mamy nadzieję, że wszyscy czytelnicy zostali o tym przekonani,
gdy czytali Tom I. Zrozumienie sposobu
przyjścia <str. 104> i ukazania się Pana jest więc
niezmiernie ważne, zanim przejdziemy do rozważania czasu żniwa.
Badając zagadnienie sposobu powrotu naszego Pana musimy cały
czas pamiętać o jego celu; o tych obu rzeczach nie wolno z kolei
zapominać, gdy zastanawiamy się nad czasem. Jest to konieczne,
aby uniknąć błędnych poglądów, które zakradły
się już do licznych
umysłów, a oparte są na fałszywym zrozumieniu zarówno
celu, jak i sposobu przyjścia naszego Pana.
Niech jak najsilniej zakorzeni się w naszym umyśle
fakt, że – jak już pokazaliśmy – Boski plan jest jedną
harmonijną całością, która wykonuje się przez
Chrystusa, a także że dzieło wtórego przyjścia ma się
tak do dzieła pierwszego przyjścia, jak skutek do przyczyny.
Oznacza to, że wielkie dzieło restytucji podczas wtórego przyjścia
następuje po dziele odkupienia dokonanym podczas pierwszego przyjścia
i według Boskiego
planu jest to kolejność logiczna. Dlatego powrót Pana jest brzaskiem
nadziei dla świata, czasem nadania łask zapewnionych przez
odkupienie, zaś Wiek Ewangelii, będąc jedynie okresem jakby
wtrąconym w nawiasach, służy wyborowi Oblubienicy
Chrystusowej, która ma się połączyć ze swoim Panem w
wielkim dziele restytucji, jakie przychodzi On przeprowadzić.
Kościół Chrystusowy, który rozwijał się
podczas Wieku Ewangelii, ma współdziałać ze swoim Panem w
wielkim dziele restytucji w Tysiącleciu. Dlatego pierwszą czynnością
Chrystusa przy Jego wtórym przyjściu musi być zgromadzenie Jego
wybranego Kościoła, o którym mówi prorok (Psalm 50:5):
“Zgromadźcie mi świętych moich, którzy ze mną
uczynili przymierze przy ofierze”. Ten czas gromadzenia, czyli żniwa,
to okres
łączący dwie epoki. Jak zobaczymy, trwa on czterdzieści
lat, kończąc Wiek Ewangelii i rozpoczynając Wiek Tysiąclecia.
(Patrz Tom I, strony 219-221; <str. 105> 234-237; a także
Wykres Wieków.) Okres żniwa ma na celu nie tylko oddzielenie
pszenicy od kąkolu w nominalnym kościele Ewangelii oraz
zgromadzenie i uwielbienie klasy pszenicy, ale także spalenie (zniszczenia)
kąkolu (jako kąkolu, czyli imitacji pszenicy, a nie jako
jednostek; ogień zniszczenia, podobnie jak kąkol, jest symbolem).
Podczas tego okresu
zostanie zebrany i zniszczony zepsuty owoc “winnicy ziemi” (ludzkie
ambicje, chciwość i samolubstwo), który rósł i dojrzewał
przez wiele stuleci w królestwach tego świata i różnych świeckich
i społecznych organizacjach między ludźmi.
Zajmując się przedmiotem powrotu naszego Pana
pokazaliśmy, że będzie to przyjście osobiste;
chcielibyśmy jednak jeszcze raz przestrzec studiującego przed
pomieszaniem dwóch pozornie sprzecznych wyrażeń naszego Pana:
“A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia
świata” (aionos
– wiek) oraz “Idę, abym wam zgotował miejsce (...) przyjdę
zasię i wezmę was do siebie” – Mat. 28:20; Jan 14:2,3.
Następujący przykład posłuży nam do zilustrowania
zgodności tych dwóch obietnic: Dwaj przyjaciele mieli się rozłączyć.
Jeden z nich rzekł do drugiego: “Pamiętaj, będę z
tobą przez cały czas twej podróży”. W jaki sposób?
Oczywiście nie osobiście, ponieważ wsiądzie do pociągu
jadącego w przeciwnym kierunku. Człowiek ten chciał
powiedzieć, że w myślach, w miłości, we wzajemnej
trosce
będą razem. W podobnym, lecz pełniejszym sensie Pan zawsze
był i jest z Kościołem – jego boska moc umożliwiała
mu nadzorowanie, kierowanie i pomaganie Kościołowi od początku
aż do końca. Teraz jednak nie zajmujemy się obecnością
Pańską w przenośni, lecz
sposobem Jego wtórej osobistej obecności i ukazania się, “gdy
przyjdzie, aby był uwielbiony w świętych swoich, i aby się
dziwnym okazał we wszystkich wierzących w on dzień”.
Pismo uczy, że Chrystus przychodzi powtórnie, aby
królować; że On musi królować, aż pokona wszystkich
wrogów – wszystkich <str. 106> przeciwników, wszystkie rzeczy
stojące na przeszkodzie wielkiej restytucji, której przychodzi
dokonać – a ostatnim nieprzyjacielem będzie śmierć
(1 Kor. 15:25,26); będzie On panował przez tysiąc lat. Przekonujemy
się więc zgodnie z oczekiwaniami, że w proroctwach dużo
więcej miejsca zostało poświęcone wtórej obecności
i Tysiącleciu triumfalnego panowania, niż trzydziestu czterem
latom pierwszej obecności, której celem było odkupienie.
Widzieliśmy, że proroctwa
mówią o wielu ważnych szczegółach tych trzydziestu
czterech lat, począwszy od Betlejem i Nazaretu aż do żółci
i octu, rozdzielenia szat przez żołnierzy, krzyża, grobu i
zmartwychwstania; podobnie możemy zobaczyć, że proroctwa
uczą o wielu szczegółach Tysiąclecia
wtórej obecności, a szczególnie o jej początku i końcu.
Wtóra obecność naszego Pana będzie trwała
dużo dłużej niż pierwsza. Misja Jego pierwszej obecności
zakończyła się po niecałych trzydziestu czterech
latach, podczas gdy zamierzone dzieło wtórej obecności wymaga
tysiąca lat. Łatwo możemy zauważyć, że
chociaż dzieło pierwszej obecności było nie mniej ważne,
niż dzieło drugiej – co więcej, było tak ważne,
że bez niego dzieło wtórej obecności nie byłoby w
ogóle możliwe – to jednak nie było tak zróżnicowane
i dlatego wymagało mniej obszernego opisu, niż dzieło wtórej
obecności.
Zastanawiając się nad wtórym przyjściem,
nie możemy jak przy pierwszym przyjściu oczekiwać, że
wszystkie proroctwa będą mówiły o jakimś szczególnie
ważnym momencie przyjścia Pańskiego i że zwrócą
uwagę wszystkich ludzi na obecność Pana. To nie jest metoda,
jakiej Bóg zwykle używa: nie było tak przy pierwszej obecności.
Pierwsze przyjście Mesjasza nie było zaznaczone żadną
nagłą czy zaskakującą demonstracją, wykraczającą
poza
normalny porządek rzeczy, lecz zostało zamanifestowane
stopniowym wypełnianiem się proroctw, co myślącym
obserwatorom <str. 107> pokazywało, że wydarzenia, których
należało się spodziewać, wypełniły się
w odpowiednim czasie. Tak samo będzie przy wtórej obecności.
Odkrycie dokładnego momentu przyjścia Pańskiego jest mniej
ważne, niż zauważenie faktu Jego obecności, kiedy już
przyjdzie. Przy pierwszym przyjściu ważnym było rozpoznanie
obecności Pana – im szybciej, tym lepiej – ale poznanie dokładnej
daty urodzin
Jezusa nie było tak niezbędne. W rozważaniach nad
zagadnieniem wtórej obecności, moment przyjścia czy akt nadejścia
zajmują zbyt wiele miejsca, podczas gdy powinniśmy patrzeć
na powtórną obecność jako na okres,
podobnie jak na pierwszą obecność. Dokładny moment
rozpoczęcia się wtórej obecności wydaje się więc
mniej ważny, a cel i dzieło tego okresu zasługują na
znacznie większą uwagę.
Musimy także pamiętać, że nasz Pan
nie jest już istotą ludzką; że jako istota ludzka oddał
samego siebie na okup za ludzi, gdyż po to właśnie stał
się człowiekiem (1 Tym. 2:6; Hebr. 10:4,5; 1 Kor 15:21,22).
Teraz został wywyższony aż do boskiej natury. Dlatego Paweł
napisał: “A chociaśmy też znali Chrystusa według ciała,
lecz już teraz więcej [takiego] nie znamy” – 2 Kor.
5:16. Został wzbudzony z martwych i stał się dającą
życie istotą duchową (1 Kor.
15:45), a nie człowiekiem
z ziemi, ziemskim. Nie jest już człowiekiem w żadnym sensie
ani w żadnym stopniu; nie wolno zapominać tego, czego już
się nauczyliśmy (patrz Tom I, rozdział 10) – że
natury są oddzielne i różne. Ponieważ Pan nie jest już
w żadnym sensie ani w żadnym stopniu człowiekiem, nie możemy
oczekiwać, że przyjdzie jako istota ludzka tak, jak przyszedł
po raz pierwszy. Jego drugie przyjście odbędzie się w inny sposób
i inny będzie także jego cel.
Przemiana
naszego Pana z natury ludzkiej w duchową, jaką przeszedł
przy zmartwychwstaniu, była jeszcze większa, niż ta, która
zdarzyła się około trzydzieści cztery lata wcześniej,
kiedy Pan opuścił chwałę istoty duchowej i <str.
108> “stał się ciałem”. Jeżeli to zauważymy,
to z wielką korzyścią możemy szczegółowo
zastanowić się nad wszystkim, co czynił podczas
czterdziestu dni po swoim zmartwychwstaniu, zanim odszedł “do Ojca”;
to właśnie zmartwychwstały Jezus z owych czterdziestu
dni ma przyjść ponownie, a nie człowiek Chrystus Jezus, który
samego siebie oddał na śmierć jako okup za nas. Umarł
On jako istota cielesna, ale został ożywiony [uczyniony żywym]
jako istota duchowa (1 Piotra 3:18).*
* W tym wersecie w określeniach “w ciele” oraz
“w duchu” przyimek “w” został bezpodstawnie dodany przez tłumaczy
(KJ i NB) i wprowadza czytelnika w błąd. Tekst grecki brzmi po
prostu tak: “(...) umartwiony będąc ciałem, ale ożywiony
duchem”. Nasz Pan poniósł śmierć jako istota cielesna,
ludzka, ale wzbudzony został z martwych jako istota duchowa. Ponieważ
Kościół ma też być “przemieniony”,
aby mógł stać się podobnym Chrystusowi, jasne jest, że
przemiana, jaką przeszła Głowa jest w swym rodzaju podobna
do przemiany, jaka jest według Pisma Świętego przygotowana
dla zwycięzców, którzy będą przemienieni z natury
ludzkiej do duchowej i staną się, tak jak On, “uczestnikami
boskiej natury”. Dlatego więc do ich Pana także musi się
stosować poniższy werset, mówiący o przemianie świętych:
“Sieje się w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie;
bywa wsiane w słabości, a będzie wzbudzone w mocy, bywa
wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało duchowne”.
Pan nie przychodzi po raz drugi, aby być podległym
istniejącym zwierzchnościom, aby płacić podatek
cesarzowi i cierpieć upokorzenie, niesprawiedliwość i
przemoc; On przychodzi, aby królować, mając wszelką moc na
niebie i na ziemi. Nie przychodzi w ciele swojego upokorzenia, w ludzkim
ciele, które przyjął dla ucierpienia śmierci, a które było
podlejsze
od Jego poprzedniego chwalebnego ciała (Hebr. 2:9); przychodzi w
swoim chwalebnym, duchowym ciele, które jest “wyrażeniem istności
Ojca” (Hebr. 1:3), ponieważ dzięki swemu posłuszeństwu
aż na śmierć został teraz wywyższony do boskiej
natury i podobieństwa,
i otrzymał imię, które jest nad wszelkie imię – oprócz
imienia Ojca (Filip. 2:9; 1 Kor. 15:27). Apostoł wskazuje, że
“jeszcze się nie objawiło” ludzkiemu zrozumieniu, jaki jest
teraz Pan; dlatego nie wiemy, jakimi my będziemy, gdy staniemy się
Jemu podobni;
możemy się jednak (my – Kościół) cieszyć <str.
109> pewnością, że pewnego dnia będziemy z Nim, będziemy
Jemu podobni i ujrzymy Go tak, jako jest (1 Jan 3:2) – nie jako był
podczas swego pierwszego przyjścia w upokorzeniu, kiedy opuścił
swą poprzednią chwałę i dla nas stał się
ubogim, abyśmy przez Jego ubóstwo mogli stać się bogatymi.
Jeżeli rozważymy mądrość i
roztropność, z jaką nasz Pan manifestował uczniom swą
obecność po zmartwychwstaniu, tak samo jak wcześniej, to ułatwi
nam to zapamiętanie, iż ta sama mądrość będzie
też objawiona wtedy, gdy Pan ukaże siebie podczas swej wtórej
obecności, zarówno Kościołowi, jak i światu –
metody niekoniecznie będą podobne, lecz na pewno będą
dopasowane do celu, którym nigdy nie jest zaalarmowanie czy podniecenie
ludzi, lecz przekonanie
ich, aby w chłodny i rozumny sposób przyjęli wielkie prawdy, które
mają im być przekazane. Pierwsza obecność naszego Pana
nie była przerażającym, podniecającym czy alarmującym
wydarzeniem. Jakże cicho i spokojnie przyszedł! Przyszedł
tak, że tylko ci, którzy mieli wiarę i pokorę, byli
w stanie w dziecku niskiego urodzenia, w człowieku smutku, w
przyjacielu pokornych i biednych i wreszcie w ukrzyżowanym, rozpoznać
długo wyczekiwanego Mesjasza.
Manifestacja Jego obecności po zmartwychwstaniu była
z natury rzeczy bardziej zdumiewająca, szczególnie gdy weźmiemy
pod uwagę Jego zmienioną naturę. Jednak fakt
zmartwychwstania, podobnie jak fakt zmiany natury, musiał być w
pełni zamanifestowany, wtedy jeszcze nie całemu światu,
lecz wybranym świadkom, którzy przekazaliby przyszłym
pokoleniom wiarygodne świadectwo o tym wydarzeniu. Gdyby cały
świat zaznajomił się wtedy z tym faktem, to trwające aż
do dziś świadectwo nie byłoby zapewne tak godne zaufania;
byłoby ubarwione i przekręcone ludzkimi pomysłami
i zmieszane z tradycjami tak, że prawda mogłaby się wydawać
prawie lub całkiem niewiarygodna. Bóg powierzył ją jednak
tylko wybranym, wiernym i godnym świadkom. Czytając ich relacje,
zwróćmy uwagę, jak <str. 110> doskonale został osiągnięty
cel, jak
jasny, pewny i przekonujący był przedstawiony im dowód
zmartwychwstania i przemiany Chrystusa. Zauważmy też ostrożność,
poprzez którą Pan chciał ustrzec ich przed nagłaśnianiem
sprawy i niepotrzebnym podnieceniem, kiedy manifestował i podkreślał
te wielkie
prawdy. Bądźmy pewni, że ta sama mądrość,
roztropność i umiejętność będzie ukazana w
metodach objawiania chwalebnej obecności przy Jego wtórym przyjściu.
W każdym przypadku będzie widoczny chłodny, spokojny rozsądek.
Chociaż świat będzie potrzebował surowej
dyscypliny, aby znaleźć się w stanie umożliwiającym
mu przyjęcie świadectwa, to jednak ci, których serca będą
sprawiedliwe, otrzymają tę błogosławioną mądrość
wcześniej. Wszystkie dowody zmartwychwstania i przemiany do duchowej
natury nie były dane uczniom
naraz, ale w takim porządku, aby byli oni w stanie je znieść
i aby wywarły jak najgłębsze wrażenie.
W ciągu trzech i pół roku misji naszego Pana
Jego uczniowie zrezygnowali z przyjaciół, poświęcili
reputację, interesy itp. po to, aby cały czas i energię spożytkować
na głoszenie obecności Mesjasza i ustanawiania Jego królestwa.
Mieli oczywiście pewne pojęcie o sposobie i czasie wywyższenia
ich Mistrza, a także o ich własnym obiecanym wywyższeniu
wraz z Nim. Pełna wiedza nie była im niezbędna; wystarczyło,
aby wiernie poznawali wszystko po kolei i we właściwym czasie;
dlatego Mistrz nauczał ich krok po kroku, tak aby byli w stanie to
przyjąć. Pod koniec swej misji powiedział: “Mamci wam
jeszcze wiele mówić, ale teraz znieść nie możecie.
Lecz gdy przyjdzie
on duch prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę (...) i przyszłe
rzeczy wam opowie. Przypomni wam wszystko, comkolwiek wam powiedział”
– Jan 16:12; 14:26.
Któż zdoła opisać ich wielkie
rozczarowanie, jakie okazali, <str. 111> kiedy nagle zobaczyli,
pomimo tego, iż byli do tego długo przygotowywani, że Pana
zabrano i haniebnie ukrzyżowano jak zbrodniarza – Jego, którego królowanie
i chwałę głosili i na nie czekali. A przecież na pięć
dni przed ukrzyżowaniem to królowanie i chwała wydawały się
tak bliskie spełnienia (Jan 12:1,12-19). Chociaż wiedzieli,
że Jezus został fałszywie oskarżony i niesłusznie
ukrzyżowany, nie zmieniło to faktu, że ich długo pielęgnowane
nadzieje narodowe,
nadzieje na żydowskiego króla, który przywróciłby ich państwu
wpływy i siłę, połączone z ich indywidualnymi
nadziejami, ambicjami i pragnieniami wysokich urzędów i zaszczytów
w królestwie – wszystko to zostało zburzone przez niepomyślny
obrót spraw przy
ukrzyżowaniu ich władcy.
Mistrz dobrze wiedział, jak opuszczeni, bezradni i
zdezorientowani będą się czuli uczniowie; dlatego prorok
napisał: “Uderzę pasterza i będą rozproszone owce”
(Zach. 13:7; Mar. 14:27). Dlatego w ciągu czterdziestu dni pomiędzy
zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem główną myślą
Pana było ponowne zebranie uczniów i umocnienie ich wiary w Niego
jako długo wyczekiwanego Mesjasza. Uczynił to przez udowodnienie
im swojego zmartwychwstania i tego, że chociaż po
zmartwychwstaniu zachował swą
tożsamość, to jednak nie był już człowiekiem,
lecz wywyższoną istotą duchową, posiadającą
“wszelką moc na niebie i na ziemi” (Mat. 28:18).
O swoim zmartwychwstaniu dawał im znać
stopniowo – najpierw przez kobiety (Marię Magdalenę, Joannę,
Marię – matkę Jakóba, Salome i inne) – Mar. 16:1; Łuk.
24:1,10), które rankiem przybyły do grobu, aby namaścić
ciało Pana wonnościami. Kiedy zastanawiały się, kto
odwali im kamień u wejścia do grobu, miało miejsce trzęsienie
ziemi i kiedy przyszły, kamień był już odwalony.
<str. 112> Na kamieniu siedział anioł Pański, który
rzekł do nich: “Nie bójcie się wy; boć wiem, iż
Jezusa ukrzyżowanego szukacie. Nie maszci go tu; albowiem powstał,
jako powiedział;
chodźcie, oglądajcie miejsce, gdzie leżał Pan. A prędko
idąc, powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał; a oto
uprzedza was do Galilei, tam go ujrzycie” – Mat. 28:5-7.
Wydaje się, że Maria Magdalena odłączyła
się od innych kobiet i pobiegła do Piotra i Jana, aby oznajmić
im o tym, co się stało (Jan 20:1,2). Inne kobiety poszły
powiedzieć pozostałym uczniom. Wtedy prawdopodobnie ukazał
się im Jezus, mówiąc (Mat. 28:9,10): “Bądźcie
pozdrowione”. One wtedy podeszły, uchwyciły się Jego nóg
i pokłoniły Mu się. Jezus powiedział im: “Nie bójcie
się; idźcie, opowiedzcie braciom moim,
aby poszli do Galilei [do ich domu], a tam mię ujrzą”. Ze
strachem i radością kobiety pobiegły, aby powiedzieć o
tym reszcie uczniów. Wśród wielu uczuć, jakie miały w
sercu – zaskoczenia, obawy, radości, strachu i ogólnego zakłopotania
– nie wiedziały,
jak opowiedzieć o tym dziwnym i cudownym wydarzeniu. Kiedy Maria
spotkała Piotra i Jana, powiedziała ze smutkiem: “Wzięli
Pana z grobu, a nie wiemy, gdzie go położyli” (Jan 20:2). Inne
kobiety opowiedziały o wizji anioła przy grobie – anioła,
który rzekł im, że Pan żyje (Łuk. 24:22, 23), a także
o tym, że później w drodze spotkały Pana (Mat. 28:8,10).
Większość uczniów uznała tę
opowieść za przywidzenie podekscytowanych niewiast, jednakże
Piotr i Jan stwierdzili: “Pójdziemy i zobaczymy to sami”. Maria poszła
razem z nimi. Piotr i Jan mogli zobaczyć tylko, że ciała
nie było, że szaty grobowe były starannie złożone
na boku i że kamień był odwalony. W wielkim oszołomieniu
wrócili, zaś Maria została, nadal płacząc. Kiedy tak
płakała, weszła do grobu i zobaczyła <str. 113>
dwóch aniołów, którzy rzekli do niej: “Niewiasto! Czemu płaczesz?”
Odpowiedziała im: “Iż wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie
go położyli”. Kiedy się odwróciła, zobaczyła
stojącego obok Jezusa, ale nie wiedziała, że to był
On. Pan zapytał: “Niewiasto!
czemu płaczesz? Kogo szukasz?” Ona zaś, myśląc,
że to ogrodnik, rzekła mu: “Panie! jeśliś go ty wziął,
powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę”.
Wtedy, dobrze znanym od dawna tonem, który Maria natychmiast rozpoznała,
Pan powiedział: “Mario!”
To wystarczyło, aby Maria mocno uwierzyła w słowa
anioła, które do tej pory wydawały się jej snem lub bajką:
Pan zmartwychwstał! W wielkiej radości wykrzyknęła:
“Mistrzu!”
Jej pierwszą myślą było, aby Go objąć i
pozostać dłużej w Jego obecności. Jezus jednak
delikatnie dał jej do zrozumienia, że teraz ma ona bardzo ważne
zadanie do wykonania: świadczenie o Jego zmartwychwstaniu. Powiedział
jej także, żeby pośpieszyła z tą wiadomością
do innych uczniów, trwających nadal w zakłopotani i niepewności,
aby i ich
wiara została wzmocniona. “Nie dotykaj [greckie haptomai
– obejmować] się mnie [nie okazuj swych uczuć teraz], bom
jeszcze nie wstąpił do Ojca mego [będę jeszcze z tobą
przez krótki czas]; ale idź do braci moich, a powiedz im: Wstępuję
do Ojca mego i Ojca waszego, i do Boga mego i Boga waszego” – Jan
20:17. Również przez inne kobiety Pan przesłał uczniom
wiadomość, że spotka się z nimi w Galilei.
Potem Jezus dołączył w drodze do dwóch
smutnych i zmartwionych uczniów, idących z Jerozolimy do Emaus i
zapytał ich o przyczynę ich smutku i przygnębienia (Łuk.
24:13-35). Jeden z nich odpowiedział: “Tyś sam przychodniem w
Jeruzalemie, a nie wiesz, co się w nim w tych dniach stało? I
rzekł im: Cóż? A oni mu rzekli: O Jezusie Nazareńskim,
<str. 114> który był mąż prorok,
mocny w uczynku i w mowie przed Bogiem i wszystkim ludem; a jako go wydali
przedniejsi kapłani i przełożeni nasi, aby był skazany
na śmierć; i ukrzyżowali go. A myśmy się
spodziewali, iż on miał odkupić Izraela; ale teraz temu
wszystkiemu dziś jest trzeci
dzień, jako się to stało. [Prawdopodobnie mieli tu na myśli
Jana 2:19,21,22.] Lecz i niewiasty niektóre z naszych przestraszyły
nas, które raniuczko były u grobu; a nie znalazłszy ciała
jego, przyszły powiadając, iż widzenie anielskie widziały,
którzy
powiadają iż on żyje. I chodzili niektórzy z naszych do
grobu, i tak znaleźli, jako i niewiasty powiadały; ale samego
nie widzieli”.
Nic dziwnego, że byli zdezorientowani; jakże
dziwne wydawało się to wszystko! Jakże niesamowite i przerażające
były wydarzenia kilku ostatnich dni!
Wtedy podróżny powiedział im wzruszające
kazanie z proroctw zaznaczając, że właśnie to, co tak
bardzo ich zniechęciło, było przepowiedziane przez proroków
odnośnie prawdziwego Mesjasza; że zanim będzie mógł
panować, błogosławić i podźwignąć
Izraela i cały świat, musi najpierw wykupić ich swoją
krwią spod przekleństwa śmierci, która przyszła na
wszystkich przez Adama. Dopiero potem, wzbudzony do życia i chwały
przez Jahwe, Mistrz wypełni wszystko, co prorocy napisali o Jego
przyszłej chwale i czci; wypełni dokładnie, tak jak wypełnił
proroctwa zapowiadające cierpienia, upokorzenie i śmierć. Cóż
za cudowny kaznodzieja! I co za wspaniałe kazanie! Zapoczątkowało
ono nowe idee i rozbudziło nowe oczekiwania i nadzieje. Kiedy zbliżyli
się do wioski, uczniowie nakłonili podróżnego, aby pozostał
z nimi, ponieważ miało się ku wieczorowi i dzień się
już nachylił. Podróżny zgodził się zostać z
nimi; kiedy siedzieli za stołem, wziął chleb, łamał
i podawał im. Wtedy ich oczy się otworzyły, ale On
zniknął. <str. 115>
Dopiero w tym momencie rozpoznali Go, chociaż wcześniej
z Nim szli, rozmawiali i jedli. Rozpoznali Go nie po wyglądzie twarzy,
lecz po prostej czynności błogosławienia i łamania
chleba w dobrze znany im sposób. Umocniło to ich wiarę w to, co
już słyszeli – że Pan powstał i że znów się
z nimi spotka.
Wtedy dwaj zaskoczeni i rozradowani uczniowie powstali
i poszli zaraz do Jerozolimy, mówiąc jeden do drugiego: “Izali
serce nasze nie pałało w nas, gdy z nami w drodze mówił i
gdy nam Pisma otwierał?” W Jerozolimie spotkali innych, również
pełnych radości i mówiących, “iż Pan wstał
prawdziwie i ukazał się Szymonowi”. Dwaj uczniowie
opowiedzieli wtedy reszcie, co przydarzyło się im po drodze i
jak poznali Pana po łamaniu chleba. Wieczorem prawdopodobnie
wszyscy zebrali się w tym jednym miejscu, zapomniawszy o domach,
interesach i wszystkim innym – Maria Magdalena ze łzami radości
mówiąca, że poznała Go natychmiast, kiedy wyrzekł jej
imię, choć wcześniej nie mogła zaufać słowom
aniołów o Jego zmartwychwstaniu;
inne kobiety również opowiadały o swoich cudownych przeżyciach
minionego poranka i o tym, jak potem w drodze spotkały Pana. Następnie
Szymon opowiedział swoją historię, potem dwaj inni – ci z
Emaus. Jakże pełen wydarzeń był ten dzień! Nic dziwnego,
że od tej pory pragnęli się spotykać pierwszego dnia
każdego tygodnia, aby rozmawiać o tej sprawie i przypominać
sobie wszystkie okoliczności związane z tym cudownym wydarzeniem
– ze zmartwychwstaniem Pana – aby ich serca ciągle na nowo “pałały”.
Kiedy podekscytowana i rozradowana grupka opowiadała
sobie nawzajem swoje przeżycia, stanął nagle między
nimi sam Pan Jezus (Łuk. 24:36-49) i rzekł: “Pokój wam!” Skąd
przyszedł? Wszystkie takie spotkania z obawy przed Żydami odbywały
się w tajemnicy i przy
zamkniętych drzwiach (Jan 20:19,26), ale teraz nastąpiło
nagłe pojawienie się bez widzialnego <str. 116> zbliżania;
wszyscy byli więc przerażeni mniemając, że widzą
ducha. Wtedy Pan pocieszył ich, powiedział, aby się nie
bali i pokazał im swoje ręce i stopy,
mówiąc: “Dotykajcie się mnie, a obaczcie; bo duch nie ma ciała
ani kości, jako widzicie, że ja mam”. Gdy oni od radości
nadal nie wierzyli, zapytał: “Macie tu co jeść?” Podali
mu wtedy pieczoną rybę, a On jadł ją przed nimi. Potem
“otworzył im zmysł”, ich
duchowe oczy, i wyjaśniał im Pisma, pokazując w Zakonie i w
proroctwach, że wszystko wypełniło się dokładnie
tak, jak było przepowiedziane. Tomasza jednak nie było ze
wszystkimi (Jan 20:24) i kiedy inni uczniowie opowiadali mu, że
widzieli Pana, nie uwierzył
i rzekł: “Jeśli nie ujrzę w ręku jego znaków gwoździ,
a nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę”.
Minęło osiem dni bez dalszego ukazywania się
Pana. Uczniowie mieli czas spokojnie przemyśleć i omówić
wydarzenia tamtego cudownego dnia. Kiedy znowu zebrali się jak wtedy,
podobnie jak pierwszego wieczora stanął między nimi Pan i
rzekł: “Pokój wam!” (Jan 20:26). Tym razem Tomasz był razem
ze wszystkimi i Pan zwrócił się do niego, mówiąc: “Włóż
sam palec twój, a oglądaj ręce moje, a ściągnij rękę
twoję
i włóż ją w bok mój, a nie bądź niewiernym, ale
wiernym”. W ten sposób Pan pokazał, że bez wcześniejszej
rozmowy z kimkolwiek znał słowa wypowiedziane przez Tomasza, a
także dał taki dowód swego zmartwychwstania, jakiego
żądał Tomasz; Tomasz zaś z radością
odpowiedział: “Panie mój i Boże mój!”
Po tym wydarzeniu musiała nastąpić dosyć
długa przerwa, zanim Pan ponownie zamanifestował swoją
obecność. Uczniowie, którzy byli Galilejczykami, zaczęli
znowu myśleć o domach i o przyszłości; pamiętając
zapowiedź Pana, przekazaną przez kobiety, iż uda się
On do Galilei, <str. 117> poszli właśnie tam.
Prawdopodobnie Pan spotkał ich po drodze, jak podaje Mateusz, na górze.
Uczniowie byli zmieszani, nie czuli już tej bliskości z Panem,
jaką mieli wcześniej; po ukrzyżowaniu
wydawał się tak bardzo inny od tego, kim był wcześniej:
pojawiał się i znikał w tak szczególnych chwilach i
miejscach, nie wyglądał już jak “człowiek Chrystus
Jezus”; tak więc Mateusz pisze, że “pokłonili mu się,
lecz niektórzy wątpili”. Po wypowiedzeniu
kilku słów Pan zniknął z ich oczu, oni sami nie wiedzieli
zaś, co jeszcze się zdarzy. Przez pewien czas po powrocie do
Galilei nic niezwykłego ich nie spotkało i nie było
dalszych dowodów Pańskiej obecności. Niewątpliwie
uczniowie spotykali się i rozmawiali, zastanawiając się,
dlaczego Pan nie ukazuje się im częściej.
Kiedy czekali, dni i tygodnie wydawały się długie.
Dawno już porzucili zwykły tryb życia, aby wraz z Panem
chodzić z miejsca na miejsce, ucząc się od Niego i nauczając
innych, że “przybliżyło się Królestwo Niebieskie”
(Mat. 10:5-7). Nie mieli już teraz ochoty wracać do poprzednich
zajęć; czy powinni jednak kontynuować pracę Pańską?
Wystarczająco dobrze rozumieli obecną sytuację, aby wiedzieć,
że nie mogą już głosić, jak poprzednio, przybliżającego
się Królestwa. Wszyscy wiedzieli bowiem, że ich Mistrz i Król
został ukrzyżowany, a nikt oprócz nich nie wiedział o Jego
zmartwychwstaniu. Kiedy cała jedenastka uczniów trwała w
niepewności, niepokoju i oczekiwaniu na coś, o czym nie
wiedzieli, Piotr
oświadczył, że nie ma sensu siedzieć bezczynnie i
że wraca do swoich dawnych zajęć rybackich. Sześciu
innych postanowiło pójść w jego ślady: zrobimy to
samo, pójdziemy z tobą (Jan 21:3). Prawdopodobnie reszta też wróciła
do swoich dawnych zajęć.
Któż może wątpić, że kiedy
uczniowie rozmawiali ze sobą, niewidzialny Pan był wiele razy
obok nich, opiekując się nimi, <str. 118> kierując
okolicznościami tak, aby były dla nich jak najbardziej korzystne?
Gdyby poszczęściło się im w interesach i gdyby ich one
pochłonęły,
wkrótce nie nadawaliby się już do wyższej służby;
gdyby jednak nie odnieśli sukcesu, wydawałoby się, że
zostali przymuszeni; Pan postąpił więc według planu,
zgodnie z którym uczniowie wówczas, a liczni Pańscy naśladowcy
wielokrotnie, mieli być pouczeni,
że On może kierować tak sukcesami, jak i niepowodzeniami,
jeśli tylko taka jest Jego wola.
Dawny zespół rybaków odnowił się:
razem zabrali swoje łodzie i sieci i wypłynęli na pierwszy
połów. Trudzili się całą noc i nie złapali ani
jednej ryby. Zaczęli czuć się nieswojo. Rankiem jakiś
obcy zawołał do nich z brzegu i zapytał, czy połów był
udany. Udany?! “Nic nie złapaliśmy” – odpowiedzieli.
“Spróbujcie jeszcze raz” – poradził nieznajomy. “Zarzućcie
sieć po drugiej stronie łodzi.” “Po co? Przez całą
noc
zarzucaliśmy po obu stronach; gdyby ryby były po jednej, to byłyby
i po drugiej. Spróbujemy jednak jeszcze raz i sam zobaczysz.” Jak
powiedzieli, tak uczynili, i złowili mnóstwo ryb. “Dziwne!” –
stwierdzili niektórzy, ale szybki i wrażliwy Jan od razu się
domyślił i powiedział: “Bracia, tylko Pan mógł coś
takiego zrobić! Nie pamiętacie, jak nakarmił cały tłum?
Tam na brzegu to musi być Pan, to jeszcze jeden sposób, w jaki
postanowił się nam pokazać. Nie pamiętacie, że właśnie
tak było, kiedy zawołał nas po
raz pierwszy? Wtedy też pracowaliśmy całą noc i nic
nie złapaliśmy, aż przyszedł Pan i powiedział,
żebyśmy zapuścili sieci (Łuk. 5:4-11). Tak, to na
pewno jest Pan, chociaż po zmartwychwstaniu nie możemy rozpoznać
Go po wyglądzie. Pojawia się w wielu postaciach,
ale za każdym razem poznajemy, że to On – poznajemy po jakimś
szczególe, przypominającym niezwykłe wydarzenia z przeszłości,
kiedy byliśmy razem z Nim.”
Kiedy dopłynęli do brzegu, zobaczyli, że
Jezus miał chleb i ryby; nauczyli się, że pod <str.
119> Jego opieką i kierownictwem oraz w Jego służbie nie
pozostaną głodni (Łuk. 12:29,30). Nie pytali Go, czy jest
Panem, ponieważ wtedy, podobnie jak przy innych okazjach, otwierały
się im oczy wyrozumienia i
poznawali Go nie po fizycznym wyglądzie, lecz po cudach. Potem nastąpiły
kolejne wskazówki tej wspaniałej godziny, upewniające Piotra,
że nadal jest akceptowany, choć przecież zaparł się
Pana, czego potem ze łzami żałował. Na nowo przekonał
się teraz o miłości Pana i o tym, że nadal ma
przywilej paść Jego
owce. Wydaje się, że słyszymy głos Pana: “Nie
potrzebujesz wracać do łowienia ryb, Piotrze; powołałem
cię raz, abyś był rybakiem ludzi i wiem, że twoje
serce nadal jest uczciwe i gorliwe, więc ponownie polecam ci łowić
ludzi”.
“A zgromadziwszy je, prz ykazał
im, aby nie odchodzili z Jeruzalemu, ale iżby czekali obietnicy
ojcowskiej, o którejście mówić słyszeli ode mnie.
Albowiemci Jan chrzcił wodą; ale wy będziecie ochrzczeni
duchem świętym po niewielu tych dniach” – Dzieje Ap. 1:4,5.
Przyszli więc do Jerozolimy,
jak im nakazano, i właśnie tutaj, czterdzieści dni po swoim
zmartwychwstaniu, Pan po raz ostatni spotkał się z nimi i
rozmawiał. Tym razem zebrali się na odwagę, aby zapytać
Go o królestwo, które im obiecał: “Panie! izali w tym czasie
naprawisz królestwo
Izraelskie?” Ta myśl o królestwie była jedną z najważniejszych
w umyśle każdego Żyda. Uczniowie sądzili, że
Izrael miał pod wodzą Mesjasza stać się przywódcą
innych narodów; nie mieli oni pojęcia o długich Czasach Pogan i
nie widzieli jeszcze, że
najważniejsze błogosławieństwo zostało od
cielesnego Izraela odjęte (Mat. 21:43; Rzym. 11:7), a oni sami mieli
być członkami nowego (duchowego) Izraela, królewskiego kapłaństwa
i narodu świętego, przez który, jako przez Ciało Chrystusa,
błogosławieństwo spłynie
na cały świat. Nie rozumieli jeszcze żadnej z tych <str.
120> rzeczy; jak mogliby rozumieć? Nie otrzymali jeszcze świętego
ducha przysposobienia synowskiego i nadal znajdowali się pod przekleństwem.
Chociaż ofiara okupowa została już przez Zbawiciela
złożona, to nie została ona jeszcze formalnie przedstawiona
za nas w Świątnicy Najświętszej, w samym niebie (Jan
7:39). Dlatego nasz Pan nie próbował wyjaśniać odpowiedzi
na pytania uczniów, lecz powiedział jedynie: “Nie wasza
rzecz jest znać [w chwili obecnej] czasy i chwile, które Ojciec w
swojej mocy położył. Ale
przyjmiecie moc* ducha
świętego, który przyjdzie na was; i będziecie mi świadkami
i w Jeruzalemie, i we wszystkiej Judzkiej ziemi, i w Samaryi, aż do
ostatniego kraju ziemi” – Dzieje Ap. 1:7,8.
* Obiecana moc znajomości czasów, pór i
wszystkich innych rzeczy, niezbędnych do świadczenia,
stosuje się do Kościoła jako całości. Pod
kierownictwem ducha świętego udzielany jest Kościołowi
pokarm na czas słuszny, odnośnie do każdego szczegółu
planu, tak abyśmy mogli być Jego świadkami aż do końca
wieku (por. Jan 16:12,13).
Gdy doszli na Górę Oliwną, Pan, który szedł
razem z nimi, podniósł ręce i błogosławił im, po
czym został od nich zabrany i uniósł się w górę, a
obłok wziął Go sprzed ich oczu (Łuk. 24:48-52; Dzieje
Ap. 1:6-15). Zaczęli teraz nieco więcej rozumieć Boski
plan. Pan, który przyszedł z nieba i powrócił do Ojca tak, jak
zapowiedział przed swoją śmiercią – odszedł,
aby przygotować im miejsce, powrócić i zabrać ich do
siebie – odjechał do dalekiego
kraju, aby odziedziczyć przyobiecane Królestwo i powrócić (Łuk.
19:12); w międzyczasie oni mieli być Jego świadkami
na całej ziemi, aby powołać i przygotować lud, który
przyjąłby Go, kiedy przyjdzie, aby został uwielbiony w
świętych swoich i aby panował jako Król królów i Pan panów.
Uczniowie ujrzeli teraz swoją nową misję – misję ogłaszania
wszelkiemu stworzeniu Króla przychodzącego z nieba “z całą
<str. 121> mocą na niebie i na ziemi”. Wiedzieli, że to
dzieło jest dużo ważniejsze od pracy w latach poprzednich,
kiedy to ogłaszali “człowieka Chrystusa Jezusa” i szli
śladami Tego, który był “najwzgardzeńszy i najpodlejszy
z ludzi”. Ich zmartwychwstały Pan naprawdę został
przemieniony, nie tylko w swoim wyglądzie zewnętrznym – raz
ukazywał się w jednym miejscu
i w jeden sposób, potem ukazywał się w innym miejscu w inny
sposób, manifestując całą swoją “wszelką moc”
– ale zmieniły się także Jego stan i natura. Nie
przekonywał już Żydów i nie ukazywał się im,
ponieważ po zmartwychwstaniu nikt, oprócz Jego przyjaciół
i naśladowców, Go już w żaden sposób nie oglądał.
Tak wypełniły się Jego słowa: “Jeszcze maluczko, a
świat mię już więcej nie ogląda”.
W ten sposób utwierdziła się wiara apostołów
i pierwotnego Kościoła w zmartwychwstanie Pana. Ich wątpliwości
zostały rozproszone, a ich serca napełniły się radością.
Wrócili do Jerozolimy i trwali w modlitwach i błaganiach, badając
Pisma i oczekując obiecanego przez Ojca przysposobienia synowskiego i
zesłania w dniu pięćdziesiątnicy duchowego rozumienia
oraz szczególnych,
cudownych darów mocy, które umożliwiłyby im przekonanie
prawdziwych Izraelitów i ustanowienie Kościoła Wieku Ewangelii
(Dzieje Ap. 1:14; 2:1).
Chociaż nasz Pan podczas swego wtórego przyjścia
nie będzie manifestował swej obecności w taki sam sposób,
jakiego użył podczas tych czterdziestu dni po zmartwychwstaniu,
to jednak mamy Jego zapewnienie, że “bracia” nie będą
pozostawieni “w ciemności”. Co więcej, otrzymamy pomoc, której
oni nie mogli mieć i nie mieli podczas tych czterdziestu dni, to
znaczy “moc
z wysokości”, która poprowadzi nas do zrozumienia każdej
prawdy, która ma być zrozumiana, a także, jak było
obiecane, pokaże nam rzeczy przyszłe. Dlatego we właściwym
momencie otrzymamy pełne zrozumienie sposobu, czasu i okoliczności
Jego ukazania się, które, uważnie wypatrywane, będą
nie mniej przekonywujące, niż dowody zmartwychwstania <str.
122> naszego Pana dane pierwotnemu Kościołowi, chociaż będą
one innego rodzaju.
Niewątpliwie nasz Pan przy swoim wtórym przyjściu
mógłby przyjmować ludzką postać i w ten sposób
ukazywać się ludziom, podobnie jak ukazywał się swoim
uczniom po zmartwychwstaniu. Byłoby to możliwe nie tylko dlatego,
że ukazywał się w ludzkiej postaci podczas czterdziestu dni
po swoim zmartwychwstaniu, ale również dlatego, że istoty duchowe
manifestowały w przeszłości moc ukazywania się w
ludzkim ciele i w wielu postaciach. Taka manifestacja nie byłaby
jednak w harmonii z ogólnym zarysem Boskiego planu i, jak zobaczymy, ze
wskazówkami w Pismach, odnoszącymi się do sposobu Jego
objawienia się.
Zamiast tego Pan zaplanował, że Jego duchowe Królestwo będzie
manifestowało swą obecność i działało za pośrednictwem
ludzi. Tak jak Szatan, książę tego świata, jest
niewidzialny dla ludzi, ale ma wielki wpływ na świat przez jego
poddanych, będących w posiadaniu
i pod kontrolą jego ducha, tak też i Nowy Książę
Pokoju – Pan, będzie działał i manifestował swą
obecność i moc głównie przez istoty ludzkie, podległe
Mu i znajdujące się pod kontrolą Jego ducha.
Patrząc cielesnymi oczami i słuchając
cielesnymi uszami nie zobaczymy i nie usłyszymy wszystkiego. “Boga
nikt nigdy nie widział”, a jednak wszystkie dzieci Boże widzą
Go, znają i utrzymują z Nim społeczność (Jan
1:18; 5:37; 14:7). Słyszymy Boskie powołanie, nasze
“wysokie powołanie”, słyszymy głos naszego
Pasterza i cały czas patrzymy
na Jezusa, widzimy też nagrodę – koronę żywota, którą
On nam obiecuje. Widzimy to i słyszymy nie cielesnym wzrokiem i słuchem,
lecz naszym zrozumieniem. Patrzenie oczami naszej wiary i zrozumienia na
naszego uwielbionego Pana, jako na duchowego, wielce wywyższonego Króla
chwały, naszego Odkupiciela i naszego Króla, jest dużo
cenniejsze niż to, co mogły zobaczyć cielesne oczy przed Pięćdziesiątnicą.
<str. 123>
Było konieczne, aby po zmartwychwstaniu nasz Pan
objawił się uczniom tak, jak to miało miejsce; nie będzie
tego jednak czynił podczas swej drugiej obecności. Wtedy daleko
lepiej osiągnie On swój cel w inny sposób. W rzeczywistości
takie ukazanie się podczas wtórej obecności działałoby
raczej przeciwko temu celowi, niż na jego
korzyść. Celem ukazywania się uczniom po zmartwychwstaniu
było przekonanie ich, że ten, który umarł, żyje teraz
na wieki, aby mogli iść i świadczyć o tym
zmartwychwstaniu (Łuk. 24:48) i aby ich świadectwo było
pewną podstawą wiary przyszłych pokoleń. Ponieważ bez
wiary
nikt nie może przyjść do Boga i otrzymać świętego
ducha synostwa, dowody
zmartwychwstania i przemiany Pana dane uczniom i tym, którzy przyszli po
nich, musiały być takie, aby cieleśni ludzie mogli je
zrozumieć i docenić. Gdy stali się już
uczestnikami ducha świętego i rozumieli duchowe rzeczy (zob. 1
Kor. 2:12-16), mogli uwierzyć aniołom przy grobie mówiącym,
że Pan powstał z umarłych, gdyby nawet widzieli ziemskie
ciało Jezusa nadal leżące w grobie. Wcześniej jednak
ciało musiało być zabrane,
aby uczniowie mogli uwierzyć w zmartwychwstanie. Gdy duch święty
uczynił ich zdolnymi rozumieć duchowe sprawy, mogli uwierzyć
świadectwu proroków, że Pan musiał umrzeć, powstać
z martwych i że będzie wywyższony jako Król chwały,
przy czym nie było konieczne, aby ukazywał
się jako człowiek i
przyjmował różne postacie, aby mogli Go dotykać i widzieć
Jego wniebowstąpienie. Wszystko to było jednak niezbędne
dla nich i dla innych ludzi. Przez wiarę przychodzimy przez Niego do
Boga, nasze grzechy są nam przebaczone i otrzymujemy ducha
przysposobienia synowskiego, abyśmy rozumieli duchowe rzeczy.
Nawet gdy nasz Pan usuwał cielesne
przeszkody wiary, przyjmując ludzką postać, przekonywał
uczniów <str. 124> i czynił ich świadkami
dla innych nie przez ich naturalny
wzrok i słuch, lecz przez wyjaśnianie im Pism: “Tedy im
otworzył zmysł, aby rozumieli Pisma. I rzekł im: Takci
napisano, i tak musiał Chrystus cierpieć i trzeciego dnia
zmartwychwstać; i aby była kazana w imieniu jego pokuta i
odpuszczenie grzechów pomiędzy
wszystkimi narody, począwszy od Jeruzalemu. A wy jesteście
świadkami tego” – Łuk. 24:45-48. Piotr mówi o tym również
bardzo wyraźnie: “Tego Bóg wzbudził dnia trzeciego i sprawił,
żeby był objawiony; NIE WSZYSTKIEMU LUDOWI, ale świadkom
przedtem sporządzonym od Boga, nam, którzyśmy z nim jedli i
pili po jego zmartwychwstaniu. I rozkazał nam, abyśmy kazali
ludowi i świadczyli, że on [zmartwychwstały Jezus] jest
onym postanowionym od Boga sędzią żywych i umarłych”
– Dzieje Ap. 10:40-42.
W przypadku naszeg o
Pana była to po prostu kwestia wybrania takiego sposobu ukazywania się,
który najlepiej służyłby celowi. Celem było
oznajmienie zmartwychwstania i przemiany natury. Gdyby Pan pojawił się
jako płomień ognia tak, jak anioł ukazał się
Mojżeszowi w płonącym krzaku (2 Mojż. 3:2), to mógłby
rozmawiać z uczniami, ale dany w ten sposób dowód byłby daleko
mniej przekonywający – tak dla uczniów, jak i dla całego
świata, któremu świadczyli – niż sposób rzeczywiście
użyty.
Gdyby objawił się w chwale istoty duchowej
tak, jak anioł objawił się Danielowi (Dan. 10:5-8), chwała
byłaby większa niżby mogli znieść świadkowie.
Prawdopodobnie byliby tak przestraszeni, że nie byliby w stanie wysłuchać
wskazówek od Pana. Pan nie ukazał się w ten sposób nikomu oprócz
Pawła; Paweł zaś
był tak oszołomiony blaskiem chwały, że upadł na
ziemię i został <str. 125> oślepiony jasnością
daleko większą niż jasność słońca w południe.
Zastanawiając się nad metodą
manifestowania obecności, jaką przyjął nasz Pan
podczas czterdziestu dni, widzieliśmy, że nawet wybranym świadkom
ukazał się jedynie kilka razy i to tylko na chwilę. Gdyby
cały czas Jego ukazywania się zsumować, odliczając
wszystkie przerwy między manifestacjami, to prawdopodobnie czas ten
byłby krótszy niż dwanaście godzin, czyli jedna
osiemdziesiąta całych czterdziestu dni. Z tego wynika, że
Jego niewidzialna
obecność między nimi trwała siedemdziesiąt dziewięć
osiemdziesiątych części okresu czterdziestu dni. Forma manifestacji
(z wyjątkiem jednego razu w przypadku św. Tomasza) była różna
od tego, co tak dobrze poznali w ciągu poprzednich trzech lat i w ciągu
ostatnich dni. Biblia nie wspomina ani razu, że poznali Go po
znajomym wyglądzie Jego twarzy, ani nawet po tym, co pamiętali z
poprzednich manifestacji.
Maria myślała, że spotkała
ogrodnika. Dwaj uczniowie idący do Emaus wzięli go za
nieznajomego. Również ci, którzy łowili ryby na Morzu
Galilejskim i jedenastu, którzy znajdowali się w górnym pokoju, myśleli,
że to nieznajomy. Za każdym razem poznawali go po zachowaniu, po
słowach, po znajomym tonie Jego głosu.
Kiedy Tomasz stwierdził, że nie uwierzy bez
dowodu, który mógłby zobaczyć i dotknąć, Pan
zaspokoił to żądanie, ale delikatnie napomniał Tomasza,
mówiąc: “Żeś mię ujrzał, Tomaszu, uwierzyłeś;
błogosławieni którzy nie widzieli,
a uwierzyli” (Jan 20:27-29). Większą siłę mają
dowody skierowane nie do cielesnego zmysłu wzroku i bardziej błogosławieni
są ci, którzy cały czas trwają w gotowości poznawania
Prawdy niezależnie od sposobu, w jaki Bóg nam ją przekazuje.
<str. 126>
Pan udowodnił uczniom, że nie tylko ma teraz
moc ukazywania się w różnych postaciach, ale też, że
żadne z ciał, które widzieli, nie było Jego duchowym,
chwalebnym ciałem, chociaż potwierdzały one fakt Jego
zmartwychwstania i obecności. Różne postacie i długie
okresy niewidzialnej obecności bez żadnych zewnętrznych
znaków były dowodem, że chociaż Pan i Nauczyciel żył
i jeszcze nie wstąpił do Ojca, był jednak istotą
duchową w rzeczywistości niewidzialną dla ludzkiego wzroku,
ale mogącą
manifestować swą obecność i moc w taki sposób, jak
zechce.*
* Wydarzenie opisane w przez Łukasza (4:30) nie
powinno być traktowane jako podobne do pojawiania się i znikania
Pana po Jego zmartwychwstaniu. Tamto zdarzenie nie było zniknięciem
w znaczeniu stania się niewidzialnym dla ludzi. Był to po prostu
sprytny unik, szybki ruch, który pomieszał nikczemne zamiary
przeciwników. Zanim ci zrealizowali swój plan zgładzenia Jezusa, On
zaczął się oddalać, a gdy przechodził pomiędzy
nimi, nikt nie miał odwagi Go zaatakować, ponieważ nie
nadeszła jeszcze Jego godzina.
Stworzenie ciała i odzieży, w których Pan
ukazał się uczniom w pokoju, w którym właśnie
przebywali, stanowiło niezbity dowód, że Chrystus nie jest już
istotą ludzką, chociaż zapewniał swych uczniów,
że ciało, które widzieli i które dotykał Tomasz, było
prawdziwym ciałem zbudowanym z mięśni i kości, a nie
jedynie wizją czy złudzeniem.† Jako istota ludzka nie mógłby
wejść do pomieszczenia <str. 127> bez otwierania drzwi,
ale jako istota duchowa
mógł to uczynić i zaraz potem przyjąć taką postać,
jaką uznał za odpowiednią dla wypełnienia swego celu.
† Niech nikt nie sądzi, że posługujemy
się tutaj ideami spirytyzmu, borgianizmu albo jakiegoś innego -izmu.
Po prostu kierujemy się tu i logicznie łączymy opisy
pozostawione nam przez apostołów. Wyraźnie dostrzegamy ogromną
różnicę, jaka istnieje między nauką Biblii a fałszywymi
naukami rozprzestrzenianymi przez Szatana pod nazwą spirytyzmu, którymi
zajmiemy się w jednym z następnych tomów. Wystarczy tu jedynie
zauważyć, że spirytyzm stawia sobie za cel umożliwienie
kontaktu ludzi
umarłych
z żywymi, podczas gdy Biblia potępia takie praktyki (Izaj.
8:19). Biblia uczy, że prawdziwe
takie kontakty miały miejsce tylko z udziałem istot duchowych,
takich jak aniołowie oraz nasz Pan. Te kontakty miały miejsce
nie wówczas, gdy był On “człowiekiem Chrystusem
Jezusem” ani wtedy, gdy był umarły, ale po Jego przemianie w
momencie zmartwychwstaniu, gdy stał się istotą dającą
życie, “duchem ożywiającym”.
Nie możemy też w żaden sposób zgodzić
się z sugestią, że Pan otworzył drzwi, a uczniowie
tego nie zauważyli, ponieważ mamy jasno i wyraźnie napisane,
że stanął między nimi, gdy drzwi były zamknięte
– prawdopodobnie były też starannie zabarykadowane i zamknięte
na zasuwę “dla bojaźni żydowskiej” (Jan 20:19,26).
Fakt zmiany natury został raz jeszcze potwierdzony
przez sposób, w jaki Pan opuścił swych uczniów: “Zniknął
z oczu ich”. Ludzkie ciało z krwi i kości, które pojawiło
się
nagle, gdy drzwi były zamknięte i nie wyszło
przez drzwi, lecz po prostu zniknęło,
uległo rozkładowi na te same elementy, z których parę
chwil wcześniej zostało stworzone. Pan zniknął z
oczu uczniów i już Go nie widzieli,
gdyż zniknęły kości, mięśnie i ubranie, przy
pomocy których im się ukazał, ale niewątpliwie Pan nadal
był razem z nimi – obecny w sposób niewidzialny, podobnie jak
przez większą część owych czterdziestu dni.
W pewnych szczególnych przypadkach, dla wypełnienia
szczególnych celów, Bóg obdarzał podobną mocą inne
duchowe istoty – aniołów, umożliwiając im ukazywanie się
w ludzkiej postaci, w ciałach z krwi i kości, które to istoty,
podobnie jak nasz Pan, jadły i rozmawiały z tymi, co przysłuchiwali
się ich nauczaniu (zob. 1 Mojż. 18; Sędziów 6:11-22;
13:3-20; także komentarz w Tomie I, strony
178-184).
Moc manifestowana przez naszego Pana i wymienionych wyżej
aniołów – moc stwarzania i unicestwiania szat, w których się
ukazywali – była ponadludzka, podobnie jak moc stwarzania i
unicestwiania ludzkich ciał, które przyjmowali; ciała te nie były
bardziej chwalebne i duchowe, niż odzież, którą nosili.
Musimy pamiętać, że <str. 128> szata i reszta ubrania,
jakie miał na sobie nasz Odkupiciel przed swoim ukrzyżowaniem,
zostały rozdzielone między żołnierzy rzymskich, a
szaty grobowe leżały poskładane
w grobie (Jan 19:23, 24; 20:5-7); tak więc odzież, w jakiej Pan
pojawiał się przy wyżej wymienionych okazjach, musiała
być specjalnie do tego celu stworzona i prawdopodobnie w każdym
przypadku była możliwie najodpowiedniejsza. Kiedy Pan ukazał
się Marii
jako ogrodnik, był zapewne w takich szatach, jakie rzeczywiście
nosiłby ogrodnik.
Ciała, które Pan przyjmował ukazując się,
były prawdziwymi ciałami ludzkimi, a nie jedynie złudzeniami;
Pan udowodnił to jedząc z uczniami i nakłaniając ich,
aby Go dotykali i upewniali się, że Jego ciało naprawdę
było zbudowane z kości i mięśni: “Czemuście się
zatrwożyli? (...) Oglądajcie ręce moje i nogi moje, żemci
ja jest on; dotykajcie się mnie, a obaczcie; bo duch nie ma ciała
ani kości, jako widzicie, że ja mam”.
Nie którzy
chrześcijanie z wypowiedzi naszego Pana, dotyczącej prawdziwości
przyjętego przez Niego ciała, wyciągają absurdalne
wnioski. Uważają to ciało za duchowe ciało Jezusa i
twierdzą, że duchowe ciało, podobnie jak ciało ludzkie,
jest zbudowane z kości i mięśni.
Różnica polega na tym, że w żyłach zamiast krwi
znajduje się nieokreślona substancja, nazywana przez nich duchem.
Zdają się oni zapominać o stwierdzeniu naszego Pana, że
Jego ciało nie było ciałem duchowym – że duch nie ma
ciała ani kości. Czy zapominają
też o słowach Jana, że “jeszcze się nie objawiło”,
czym jest duchowe ciało i że nie będziemy tego wiedzieli,
dopóki sami nie zostaniemy przemienieni, abyśmy stali się Mu
podobni i ujrzeli Go takim, jaki jest, a nie jakim był (1 Jana 3:2)?
Czy nie pamiętają
o jasnym stwierdzeniu apostoła Pawła, że “ciało i
krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą”, a co
za tym idzie, wszyscy współdziedzice z Chrystusem muszą również
być “przemienieni”
(1 Kor. 15:50,51)?
Wielu chrześcijan uważa, że chwalebne,
<str. 129> duchowe ciało naszego Pana jest tym samym ciałem,
które zawisło na krzyżu i zostało złożone w
grobie Józefa; spodziewają się, że gdy ujrzą Pana w
chwale, rozpoznają Go po ranach, jakie poniósł na Kalwarii.
Jest to wielki błąd, jakiego można uniknąć przy
odrobinie zastanowienia. Po pierwsze, takie twierdzenie byłoby
dowodem, że zmartwychwstałe ciało nie jest chwalebne i
doskonałe, lecz poranione i zniekształcone. Po drugie, dowiodłoby
to również, że wiemy, czym jest duchowe ciało, w przeciwieństwie
do tego,
co napisał apostoł. Po trzecie, dowiodłoby, że cena złożonego
za nas okupu została z powrotem odebrana, ponieważ Jezus
powiedział: “ciało moje (...) ja dam za żywot świata”.
To właśnie Jego ciało, Jego życie jako człowieka,
Jego człowieczeństwo zostało ofiarowane dla naszego
odkupienia. Kiedy przez moc Ojca został na nowo wzbudzony do życia,
nie był już człowiekiem, ponieważ Jego człowieczeństwo
zostało już oddane jako cena naszego okupu. Gdyby ta cena została
z powrotem odebrana, nadal znajdowalibyśmy
się pod przekleństwem śmierci i nie byłoby dla nas
żadnej nadziei.
Nie mamy więc powodu, aby uważać, że
duchowe ciało naszego Pana, jakie otrzymał po zmartwychwstaniu,
było ciałem ludzkim. Podobnie duchowe ciało, które posiadał
przed pierwszym przyjściem, nie było ludzkie. Inne istoty
duchowe także nie posiadają ludzkich ciał, ponieważ
duch nie ma ciała ani kości. Poza tym, jak pisze apostoł
Piotr, nasz Pan był “umartwiony ciałem, ale ożywiony
duchem”.
Ludzkie ciało naszego Pana zostało jednak w
nadnaturalny sposób usunięte z grobu, ponieważ gdyby tak się
nie stało, byłoby ono ogromną przeszkodą dla wiary
uczniów, którzy nie byli jeszcze obeznani z duchowymi rzeczami –
“albowiem jeszcze nie był dany duch święty” (Jan 7:39).
Nie wiemy, co się z tym ciałem stało;
na pewno nie uległo ono zepsuciu (Dzieje Ap. 2:27,31). Nikt nie wie,
czy rozłożyło się na gazy, czy też może jest
gdzieś nadal przechowywane jako wielka pamiątka Boskiej miłości,
posłuszeństwa Chrystusa i naszego odkupienia. Taka wiedza <str.
130> nie
jest nam zresztą potrzebna. Pismo zapewnia nas, że Bóg w
cudowny sposób ukrył ciało Mojżesza (5 Mojż. 34:6;
Juda 9). Bóg cudownie zachował też od zepsucia mannę w złotym
wiadrze, która była złożona na pamiątkę w
Arce Przymierza w Przybytku. Było to symbolem ciała naszego Pana,
chleba z niebios (2 Mojż. 16:20; Hebr. 9:4; Jan 6:51-58). Dlatego nie
będzie dla nas zaskoczeniem, jeżeli w Królestwie Bóg ukaże
światu ziemskie ciało, ukrzyżowane za wszystkich jako okup
w ich imieniu – ciało, które nie uległo zepsuciu,
lecz zostało zachowane jako wieczne świadectwo nieskończonej
miłości i doskonałego posłuszeństwa. Jest co
najmniej możliwe, że wersety z Ew. Jana 19:37 i Proroctwa
Zachariasza 12:10 zostaną w ten właśnie sposób wypełnione.
Ci, którzy wołali: “Ukrzyżuj go!”, jako świadkowie
rozpoznają być może ciało przebite włócznią
i poranione przez gwoździe i ciernie.
Gdybyśmy uznali ciało naszego Pana za ciało
z krwi i kości, trudno byłoby wytłumaczyć Jego nagłe
i niezwykłe ukazywanie się podczas czterdziestu dni poprzedzających
Jego wniebowstąpienie. W jaki sposób mógłby tak nagle się
pojawiać i potem znikać? Jak mógłby przez prawie całe
czterdzieści dni pozostawać niewidzialnym? I dlaczego Jego wygląd
tak się za każdym razem zmieniał, że nie można Go
było rozpoznać jako tego, który ukazał się wcześniej
lub tego, którego wszyscy tak dobrze znali i kochali jeszcze kilka dni
wcześniej, przed ukrzyżowaniem?
Nie wystarczy stwierdzić, że były to
cuda, ponieważ wtedy należałoby znaleźć jakąś
ich przyczynę. Gdyby ciało Pana po zmartwychwstaniu było
ciałem z krwi i kości, tym samym, które zostało przybite
do krzyża, ciałem z bliznami i ranami, to dlaczego Pan czynił
cuda, które nie tylko nie potwierdzały tego faktu, ale uczyły
czegoś wręcz przeciwnego? Które uczyły, że nie był
już człowiekiem – zbudowanym z krwi i kości – lecz
istotą duchową, która może przychodzić i odchodzić
jak wiatr, o której nikt nie może powiedzieć, <str. 131>
skąd przychodzi i dokąd idzie, ale która dla udzielenia uczniom
pewnych wskazówek, ma zdolność ukazywania
się jako
człowiek w
różnych ciałach z krwi i kości, stwarzanych i
unicestwianych stosownie do okoliczności.
Przed ukrzyżowaniem stosunki naszego Pana z
uczniami były bardzo bliskie, ale po zmartwychwstaniu, chociaż
kochał ich nie mniej niż przedtem, odnosił się do nich
z większą rezerwą. Niewątpliwie miało to służyć
uświadomieniu im zaszczytu i chwały Jego wywyższenia, a także
wywołaniu w nich uczucia szacunku dla Jego osoby i autorytetu. Gdy
Jezus był człowiekiem, nie brakowało Mu godności w zachowaniu
– godności wymagającej poszanowania; mimo to po Jego
przemianie do natury duchowej konieczne i celowe było jeszcze większe
podkreślenie tej godności. Taką rezerwę zachowywał
zawsze wobec swoich stworzeń Jahwe i było to stosowne do
okoliczności. Taki
sam stosunek był charakterystyczny dla wszystkich spotkań Pana z
uczniami po Jego zmartwychwstaniu. Były one bardzo krótkie, tak jak
zresztą sam powiedział: “Już dalej z wami wiele mówić
nie będę” (Jan 14:30).
Ci, którzy wierzą, że nasz Ojciec Niebieski
jest duchem, a nie człowiekiem, nie powinni mieć żadnych
trudności ze zrozumieniem, że Pan Jezus, który jest teraz wywyższony
do duchowej natury i który jest nie tylko moralnym podobieństwem
Boga, lecz rzeczywistym “wyrażeniem istności Jego”,
nie jest już człowiekiem, lecz istotą duchową, której
żaden człowiek nie widział i nie może zobaczyć
inaczej, jak w sposób cudowny. Po prostu nie można zobaczyć odsłoniętej
chwały Pana Jezusa, podobnie jak nie można oglądać
Jahwe. Pomyślmy przez chwilę, jak zareagowali
na odbicie duchowej chwały Mojżesz i naród izraelski pod górą
Synaj (Hebr. 12:21; 2 Mojż. 19; 20:19-21; 33:20-23; 34:29-25). “A
tak straszne to było, co widzieli,” tak przerażające i
potężne, “że też Mojżesz rzekł: Uląkłem
się i drżę”. Mojżesz został w sposób
cudowny wzmocniony, aby mógł oglądać chwałę Pańską,
tak że przebywając przez czterdzieści dni i czterdzieści
nocy sam na sam <str. 132> z Bogiem, zacieniony Jego chwałą,
bez jedzenia i picia, otrzymał i zapisał Boskie Prawo (2 Mojż.
34:28). Gdy jednak
zapragnął zobaczyć Boga twarzą w twarz, otrzymał
odpowiedź: “Nie będziesz mógł widzieć oblicza mego,
bo nie ujrzy mię człowiek, aby żyw został” – 2 Mojż.
33:20. Mojżesz widział więc jedynie istotę
reprezentującą Boga i nic więcej nie było możliwe.
Zgadza się to także ze stwierdzeniami apostoła: “Boga żaden
nigdy nie widział”;
jest On nieśmiertelnym, niewidzialnym Królem, którego żaden
człowiek nigdy nie widział i nie może zobaczyć (1
Tym. 6:15,16). Biblia mówi jednak jasno, że istoty duchowe mogą
oglądać i oglądają Boga, który sam również jest
istotą duchową (Mat. 18:10).
Jeżeli nasz Pan nadal jest “człowiekiem
Chrystusem Jezusem, który dał
samego siebie na okup za
wszystkich” (1 Tym. 2:5,6), jeżeli został wydany na śmierć
w ciele i powstał z martwych również w ciele, a nie, jak pisze
apostoł, w duchu ożywiającym, to zamiast wywyższenia
ponad aniołów i ponad wszystko na niebie i na ziemi, jest nadal człowiekiem.
A jeśli nadal występuje w ofiarniczym ciele, które przyjął,
aby cierpiał śmierć za wszystkich ludzi,
i jeżeli nadal jest mało mniejszym od aniołów, to nigdy
nie może oglądać Boga. Takie rozumowanie jest jednak zupełnie
błędne w świetle świadectw apostołów. Pamiętajmy
też, że jeśli ciało naszego Pana, które zostało
przebite i zranione włócznią, gwoździami
i koroną z cierni, i które było znaczone smutkiem, jest Jego
chwalebnym duchowym ciałem, i jeżeli rany i ludzkie zniekształcenia
są nadal częścią wywyższonego Pana, to jest On
daleki od piękności, nawet jeśli kochamy rany poniesione
dla nas. Jeżeli więc nosi On niedoskonałe, poranione,
zniekształcone ciało i jeżeli mamy stać się Jemu podobni,
czyż nie oznaczałoby to, że apostołowie i święci,
którzy bywali krzyżowani, ścinani, kamienowani na śmierć,
ścinani, rozrywani na części przez zwierzęta, podobnie
jak ci, których spotykały różne wypadki, na zawsze pozostaliby
w swoim poranionym i zniszczonym ciele? Czyż wtedy niebo nie
przedstawiałoby przez całą wieczność przerażającego
widoku? Na pewno tak nie <str. 133> jest i nikt nie może trwać
długo przy podobnym
twierdzeniu, tak niezgodnym z rozsądkiem i z Pismem Świętym.
Istoty duchowe są doskonałe w każdym szczególe. Apostoł
pisze o tym, zwracając się do członków Kościoła,
będących dziedzicami niebiańskiej, duchowej chwały i
czci: są oni wsiani (w śmierć) w słabości
(z bliznami, ranami itp.), ale będą wzbudzeni w mocy; wsiani w
niesławie (w trosce i smutku), ale wzbudzeni w sławie; wsiani w
ciele (dosłownie “w zwierzęcym ciele”), ale wzbudzeni w
ciele duchownym; tak, jak nosiliśmy wyobrażenie ziemskiego ojca,
tak też będziemy
nosili wyobrażenie Pana niebios (1 Kor. 15:42-51). Nasz Pan przyjął
i nosił dla nas wyobrażenie tego ziemskiego; nosił je przez
krótki czas, aby mógł nas odkupić. Podczas zmartwychwstania
stał się jednak niebiańskim Panem (Rzym. 14:9). My również, jeżeli
pozostaniemy wierni, będziemy nosili Jego wyobrażenie (duchowe
ciała) tak, jak teraz nadal nosimy wyobrażenie naszego
ziemskiego pana, Adama (ciało ludzkie).
Pamiętajmy o historii Pawła: aby mógł
zostać jednym z apostołów, musiał być świadkiem
– musiał oglądać Pana po Jego zmartwychwstaniu. Nie był
jednym z tych, którzy widzieli manifestacje Jego zmartwychwstania i
obecności podczas czterdziestu dni, dlatego Pan ukazał mu się
w szczególny sposób. Paweł widział Go jednak w innej postaci
niż inni – nie odzianego w ziemskie ciało i szaty różnego
kształtu. Niewielka część odsłoniętej chwały
postaci naszego Pana spowodowała, że upadł na ziemię oślepiony
blaskiem “jaśniejszą nad jasność słoneczną”.
Częściowe nawet uleczenie go wymagało cudu (Dzieje
Ap. 9:17,18). Czyż Paweł nie widział Pana takim, jakim jest
– duchowym stworzeniem? I czyż podczas czterdziestu dni nasz Pan
nie ukazywał się takim, jakim był – to
znaczy, jakim był wcześniej – dla pewnego szczególnego celu.
o którym była już mowa? Nie ma powodów, aby w to wątpić.
Pan jednak miał swój cel w ukazaniu się Pawłowi właśnie
tak, jak to uczynił, a inny cel chciał osiągnąć
ukazując się <str. 134> innym ludziom inaczej. O tym celu
apostoł Paweł pisze: “A na ostatek po wszystkich ukazał
się i mnie –
JAKO NARODZONEMU PRZED WŁAŚCIWYM CZASEM” (1 Kor. 15:8 –
przekład dosłowny). Zmartwychwstanie naszego Pana było jego
narodzeniem
ze śmierci do pełnej doskonałości istoty duchowej (Kol.
1:18; Rzym. 8:29). Podobnie zmartwychwstanie Kościoła, Jego Ciała,
jest niekiedy określane jako narodzenie. Przy naszym narodzeniu,
czyli zmartwychwstaniu, ujrzymy Pana jako
jest, tak jak widział
Go Paweł; my jednak będziemy już wtedy przemienieni,
czyli narodzeni jako istoty duchowe. Nie zostaniemy więc porażeni
ani oślepieni widokiem chwalebnej osoby naszego Pana. Stwierdzenie
Pawła oznacza, że widział on Pana tak, jak my Go ujrzymy
– “jako jest”:
widział Go tak, jak ujrzy Go całe Ciało Chrystusowe, ale
widział Go PRZED WŁAŚCIWYM CZASEM, zanim został
narodzony z śmierci i zanim był w stanie znieść ten
widok – ale tak, jak ujrzy Go każdy narodzony we właściwym
czasie.
Mojżesz, schodzący z góry, aby oznajmić
Izraelowi Przymierze Zakonu, był figurą większego
Prawodawcy i Pośrednika Nowego Przymierza, który przyjdzie po raz wtóry,
aby rządzić i błogosławić cały świat.
Mojżesz przedstawiał więc cały Kościół, którego
Głową jest nasz Pan. Twarz Mojżesza lśniła tak,
że ludzie nie mogli na niego patrzeć i musiał nosić
zasłonę, co było obrazem duchowej chwały Chrystusa i
ilustracją tego,
nad czym się teraz zastanawiamy. Chrystus jest prawdziwą jasnością
chwały i wyrażeniem istności Ojca, a my będziemy Jemu
podobni, zaś żaden człowiek nie może oglądać
tej chwały; wynika z tego, że niezależnie od tego, jaki będzie
sposób ukazania się Prawodawcy
światu, kiedy chwała Pańska się objawi, to chwalebny
stan istot duchowych nie może być widziany. Będą mówiły
one spoza zasłony – z ukrycia. To właśnie, oprócz innych
rzeczy, przedstawiała zasłona Mojżesza (2 Mojż.
34:30-33). <str. 135>
Kiedy zastana wiamy
się nad tym przedmiotem głębiej, to coraz lepiej widzimy
Boską mądrość ukazaną w objawieniu apostołom
zmartwychwstania naszego Pana w taki sposób, aby stali się w zupełności
przekonanymi i wiarygodnymi świadkami i aby pokorni tego świata
mogli przyjąć ich świadectwo i uwierzyć, że Bóg
wzbudził naszego Pana z martwych – aby mogli uznać Go za tego,
który był umarły, ale teraz żyje na wieki. Przez tę
wiarę i przez Jezusa będą mogli przyjść do Boga.
Kiedy patrzymy na Niego pod natchnieniem świętego ducha Prawdy, to nasze umysły
rozjaśniają się i widzimy Go już nie jako człowieka
Chrystusa Jezusa, lecz jako Pana chwały i mocy, uczestnika boskiej
natury. W ten sposób znamy Tego, o którego przyjście i Królestwo
Kościół tak szczerze się modli i na które oczekuje.
I nikt, kto we właściwy sposób rozumie Jego wielkie wywyższenie,
nie może oczekiwać, że Pan przyjdzie po raz wtóry jako człowiek
Chrystus Jezus, w ludzkim ciele przygotowanym na ofiarę, poranionym i
wydanym
na śmierć jako okup za nas. Nie powinniśmy też
oczekiwać, że “objawi się” lub zamanifestuje
światu w różnych ciałach z krwi i kości – coś
takiego było potrzebne pierwszym świadkom, ale teraz już
nie jest konieczne. Jak zobaczymy, zamanifestuje On swoją drugą
obecność w zupełnie inny sposób.
Z tego, c o
wiemy na temat istot duchowych i ich manifestowania się w przeszłości,
jasno wynika, że gdyby nasz Pan miał podczas swej wtórej obecności
objawić się przez otworzenie ludziom oczu, aby mogli oglądać
Jego chwałę, jak było w przypadku Pawła i Daniela, albo
przez przyjęcie ludzkiej postaci, byłoby to niezgodne z planem
ukazanym w Słowie Bożym. Ukazanie się w chwale wszystkim
ludziom, których oczy w cudowny sposób zostałyby przygotowane do
patrzenia na Pana, oznaczałoby prawie sparaliżowanie ich przerażającym
widokiem. Ukazanie się zaś w ludzkiej
postaci obniżyłoby
godność i ocenę boskiej <str. 136> natury i formy.
Ponieważ żadna z tych możliwości nie wydaje się
konieczna lub potrzebna w obecnym czasie, nie możemy zakładać,
że któraś z nich zostanie wykorzystana.
Powinniśmy raczej oczekiwać, że Chrystus
będzie objawiony w ciele ludzkości w taki sam sposób, jak kiedyś
Pan “stał się ciałem” i mieszkał między
ludźmi, a w Jego ciele był objawiony Bóg. Natura ludzka,
doskonała i w harmonii z Bogiem, jest podobieństwem Bożym
w ciele; dlatego pierwotnie doskonały Adam był podobieństwem
Bożym tak samo, jak doskonały człowiek Chrystus Jezus. Pan
mógł więc odpowiedzieć Filipowi, który chciał zobaczyć
Ojca: “Kto mnie widzi, widzi i Ojca mego” – ten widzi podobieństwo
Ojca w ciele, “Boga objawionego w ciele”.
Podobnie i cały rodzaj ludzki, którego członkowie
stopniowo będą powracali do dawno zagubionego obrazu Boga,
stanie się obrazem i podobieństwem Ojca i Kościoła
Chrystusowego. Na początku Tysiąclecia, o czym już
wspomnieliśmy, świat otrzyma pewne przykłady doskonałego
człowieczeństwa (Tom I, strony 287-293): Abraham, Izaak, Jakób
i święci prorocy, którzy zostali już wypróbowani i przyjęci,
będą “książętami” między ludźmi,
wyrazicielami i reprezentantami duchowego, niewidzialnego
Królestwa. W nich, w ich ciałach
będzie objawiony Chrystus – podobnie, jak Ojciec był objawiony
w Jego ciele. “Każdy, kto pragnie”, osiągnie doskonałość
i dojdzie do pełnej harmonii z wolą Jezusa, stając się
obrazem Boga i Chrystusa. W każdym takim człowieku będzie
objawiony Chrystus.
Stworzony na moralny obraz Boga, doskonały i w pełni
poświęcony człowiek, będzie w stanie pod
przewodnictwem uwielbionego Kościoła doskonale docenić
ducha świętego i Słowo Boże. Nie ma także wątpliwości,
że wizje i bezpośrednie objawienia, jak też ogólna możliwość
kontaktu <str. 137> między duchowym Królestwem a jego
ziemskimi wyrazicielami i reprezentantami, będą o wiele bardziej
dostępne i powszechne niż kiedykolwiek – wzorowane na jedności
w Edenie, zanim grzech przyniósł
przekleństwo i oddzielenie od Boskiej łaski i społeczności.
Ani rozum, ani Pismo Święte nie wskazują
więc, że podczas swej wtórej obecności nasz Pan będzie
objawiał się w różnych ciałach z krwi i kości.
Taka droga nie jest konieczna, co jasno wynika z sukcesu odniesionego
przez królestwo Szatana, który działa przez swoich przedstawicieli
wśród istot ludzkich. Ci, którzy mają udział w duchu zła
i błędu, najpełniej reprezentują wielkiego
niewidzialnego księcia. W ten sposób został objawiony w ich
ciele,
chociaż jako istota duchowa, pozostaje niewidzialny dla ludzi.
Członkowie Chrystusa (Pomazańca),
“przemienieni” i uczynieni uczestnikami boskiej natury, będą,
podobnie jak Szatan, istotami duchowymi, również niewidzialnymi dla
ludzi. Ich działania będą podobne, jeżeli chodzi o
sposób, lecz charakter i skutek pracy będzie wręcz odwrotny;
ich zaszczytni przedstawiciele, wolni od słabości i niewiedzy,
krępującej większość sług szatana, doskonali,
“prawdziwie wolni”, będą działali inteligentnie i
zgodnie – z
wyboru i z miłości, zaś ich mianowanie będzie nagrodą
za sprawiedliwość.
Obecność naszego Pana zostanie
zamanifestowana światu przez okazanie “mocy i chwały”;
nie będzie to jednak widziane naturalnym wzrokiem, lecz oczami
zrozumienia, które otworzą się ku ocenieniu wielkich przemian,
dokonywanych przez nowego Władcę. Jego obecność i
sprawiedliwa władza będą uznane tak w karaniu, jak i w błogosławieniu,
które spłyną na świat podczas Jego panowania.
Przez długi czas wierzono ogólnie, że
nieszczęścia i kłopoty są karą za czynienie zła,
przychodzącą na grzeszników. Wydawało się to
naturalnym i właściwym prawem, więc wielu ludzi je przyjęło
myśląc, że powinno tak być, chociaż w rzeczywistości
nie jest; brutalne prawdy z historii doświadczeń zgadzają
się z Biblią
i potwierdzają, że w przeszłości to właśnie
ludzie pobożni <str. 138> najczęściej cierpieli
utrapienia i prześladowania (2 Tym. 3:12). Jednak w Dniu Ucisku, w
czterdziestoletnim okresie rozpoczynającym panowanie Mesjasza, ten
porządek zacznie się zmieniać.
W tym dniu złe moce mają być obalone, a wprowadzana
stopniowo sprawiedliwość będzie szybko ustanawiać kary
dla czyniących zło, zaś czyniący dobro będą
błogosławieni. “Utrapienie i ucisk duszy każdego człowieka,
który złość popełnia (...), a chwała i cześć,
i pokój wszelkiemu czyniącemu dobre” – w tym “dniu gniewu i
objawienia sprawiedliwego sądu Bożego, który odda każdemu
podług uczynków jego” – Rzym. 2:9, 10, 5, 6. Ponieważ teraz
jest na świecie tyle zła, karanie będzie z początku
bardzo ciężkie i sprawi
“czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły
być”. W ten sposób – w pomście, w ucisku, w rozgniewaniu na
narody – Pan objawi światu zmianę epok i zmianę panujących.
Tak właśnie, “gdy się sądy twoje odprawiają na
ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu
ziemskiego” – Izaj. 26:5-11. Ludzie nauczą się, że w
nowym porządku rzeczy czyniący dobro będą wywyższeni,
zaś czyniciele zła – ujarzmieni i ukarani. Przeczytaj uważnie
Ps. 72:1-19 i 37:1-14, gdzie zawarte jest jasne prorocze świadectwo o
tym Królestwie i jego działaniu na korzyść pokornych,
sprawiedliwych, ubogich, potrzebujących i uciskanych, a także o
obaleniu monopoli i wszelkich systemów niesprawiedliwości i ucisku
oraz o ogólnym zrównaniu ludzkich spraw.
Nasz Król będzie się więc objawiał
stopniowo: niektórzy dostrzegą nowego Władcę wcześniej
niż inni; w końcu jednak “ujrzy go [horao
– dostrzec] wszelkie oko” – Obj. 1:7. Pan jednak “idzie z obłokami”;
podczas gdy obłoki ucisku są ciężkie i ciemne, kiedy góry
(królestwa tego świata) drżą i upadają, a ziemia
(zorganizowane społeczeństwo) jest poruszona, podzielona i
topnieje – niektórzy zaczną <str. 139> zauważać,
że to, co teraz głosimy, jest już bardzo blisko, że
nadszedł wielki dzień Jahwe; że zaczyna się
przepowiedziany dzień ucisku i
gniewu dla narodów; że Pomazaniec Jahwe obejmuje swą wielką
władzę i rozpoczyna swe dzieło wykonywania sądu według
sznuru, a sprawiedliwości według wagi (Izaj. 28: 17). Musi
panować, aż zniesie
wszystkie władze i prawa na ziemi, które są przeciwne wobec
tych, które rządzą niebem.
Kiedy ucisk będzie narastał, ludzie na próżno
będą szukali schronienia w jaskiniach, skałach i fortecach
społeczeństwa (Wolnomularstwo, Towarzystwo Wzajemnej Pomocy, związki
zawodowe i rzemieślnicze, trusty oraz wszelkie towarzystwa duchowne i
świeckie) i na górach (w rządach) ziemi, mówiąc:
“Upadnijcie na nas* (okryjcie, ochrońcie) i zakryjcie nas przed
obliczem tego, który siedzi na stolicy, i przed gniewem tego Baranka;
albowiem przyszedł dzień on wielki gniewu jego” – Obj. 6:15-17.
* Użyte tutaj greckie słowo epi
jest najczęściej tłumaczone jako na,
lecz ma również znaczenie nad
i około,
i tak też jest wiele razy przetłumaczone w powszechnym przekładzie
Biblii. Jest tu mowa o ochronie, a nie o zniszczeniu. Powszechny pogląd
na temat tego fragmentu jest taki, że źli ludzie będą
mieli na tyle wiary, żeby modlić się do literalnych gór,
aby upadły. Pogląd ten jest oczywiście absurdalny.
Prawdziwe wypełnienie tego tekstu już się zaczyna: wielcy,
bogaci, a także biedni szukają w górach, skałach i
jaskiniach schronienia przed ciemniejącą burzą ucisku, która,
jak wszyscy widzą, już się zbiera.
Bałwochwalstwo pieniądza, na punkcie którego
oszalał cały świat i który ma zająć tak poczesne
miejsce w ucisku, powodując chęć nie tylko jego
gromadzenia, lecz również zachowania, ma być zupełnie
obalone, o czym mówi Proroctwo Izajasza 2:8-21, a także Ezechiela
7:17-19.
Wielki dzień ucisku zostanie dostrzeżony i
wszyscy będą szukali ochrony przed jego burzami, chociaż
jedynie niewielu w świecie spostrzeże, że sądy Pańskie
są wynikiem Jego obecności, obejmowania przezeń władzy
i <str. 140> egzekwowania Jego praw. W końcu jednak wszyscy
uznają (“ujrzą”) Króla chwały; wszyscy, którzy
miłują sprawiedliwość, będą Mu wtedy z radością
posłuszni i w pełni podporządkują się Jego
sprawiedliwym wymaganiom.
Będzie to czas odpłaty dla wszystkich tych,
którzy podstępem lub przemocą, czasem w imieniu prawa i używając
jego sankcji, zagarnęli uprawnienia lub własność
innych. Odpłata, jak już widzieliśmy, przyjdzie od
Pana, za pośrednictwem
burzących się
mas ludzkich. W nieszczęściu, w obawie przed utratą dolara
lub akra ziemi czy też praw, którymi długo się cieszyli i
których nikt nie kwestionował oraz widząc zbliżającą
się odpłatę, wielu będzie szukało ukrycia w
silnych dotychczas organizacjach – cywilnych, społecznych i kościelnych,
ażeby tylko ożywić i obronić swoje interesy, gdyż
czuć będą, iż w pojedynkę na pewno upadną.
Nie będą oni jednak mogli uciec przed dniem gniewu Pańskiego.
Zbliżający się
konflikt i odpłata spowodują, że wszystkie narody ziemi będą
biadać, ponieważ będzie to taki czas ucisku, jakiego nie było,
odkąd narody poczęły istnieć i jakiego nigdy potem już
nie będzie. To właśnie z Jego
powodu będą
biadali; z powodu Jego sądów w naturalny sposób przynoszących
wielki ucisk; ponieważ Pan powstanie, aby potarł ziemię i
zniszczył zepsucie (Izaj. 2:21). Sąd i ucisk będą sięgały
tak daleko, że nikt im nie ujdzie. W końcu każde oko ujrzy
przemianę i uzna królowanie Pana. Ucisk mógłby być o
wiele mniejszy, gdyby ludzie mogli dostrzec zasady równości i szybko
się do nich dostosować, ignorując i porzucając
wszystkie niesprawiedliwe przywileje przeszłości, choćby
nawet legalne. Samolubstwo jednak na to nie pozwoli, dopóki ucisk nie złamie
i nie
obali dumnych, nie upokorzy mocnych i nie wywyższy pokornych.
Ludzkość nie zauważy jednak swego
prawdziwego stanu wcześniej, niż wielki dzień ucisku będzie
się miał ku końcowi, niż pogańskie królestwa
zostaną starte na proch i całkowicie usunięte i nie będzie
dla nich miejsca (rok <str. 141> 1915, jak wykazaliśmy w
poprzednim rozdziale), niż Babilon zostanie zupełnie odrzucony i
zakończy się jego wpływ na świat. Wtedy ludzie zobaczą,
że wielki ucisk, przez który przeszli, był symbolicznie
przepowiedziany jako
“wojna onego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego” (Obj. 16:14);
że ich uczynki wspomagające błąd i zło były
w rzeczywistości walką prowadzoną przeciwko prawu i siłom
nowego imperium, a także przeciwko nowemu Władcy; to zaś,
co czynili swoimi językami, piórami,
rękami, wpływem i innymi środkami, aby w jakimkolwiek
znaczeniu poprzeć słuszność i prawdę, było
walką po stronie Pańskiej.
Jedni zrozumieją znaczenie wielkiego ucisku
szybciej niż inni, ponieważ łatwiej im jest czegoś się
nauczyć. Podczas ucisku niektórzy będą świadczyli,
że rzeczywistą jego przyczyną, a także powodem
poruszenia i burzenia społeczeństwa jest obecność Pańska
i zakładanie Jego Królestwa, będącego przeciwieństwem
mocy ciemności. Będą oni także głosili, że
wszyscy, którzy sprzeciwiają się
prawdzie i sprawiedliwości, są wrogami nowego Królestwa; jeżeli
się szybko nie poddadzą, to wkrótce poniosą druzgocącą
klęskę. Szerokie rzesze społeczeństwa nie będą
jednak zwracały uwagi na mądre rady, podobnie, jak czyniły
to dawniej. Dopiero, gdy zostaną
całkowicie upokorzone pod żelazną laską nowego Królestwa,
dostrzegą wreszcie, jak niemądrze postępowali.
Prawdziwy nauczyciel i dawca światła (Mat.
5:14), prawdziwy Kościół, Ciało Chrystusowe, nie ma być
jednak pozostawiony w ciemności, aby tak jak świat rozpoznać
Jego wtórą obecność po manifestacjach gniewu i siły.
Celem ułatwienia oceny tych wydarzeń została przewidziana
szczególna pomoc. Przez prorocze zapewnienia, które lśnią jak
światło w ciemnym miejscu, <str. 142> Kościół
został dokładnie poinformowany,
czego ma oczekiwać (2 Piotra 1:19). Prorocze słowa chronią
go przed utratą odwagi, pomagają znieść przeszkody i
troski, których tak wiele jest w tym złym czasie, a także stać
wiernie przy Bogu i nieść światło oraz wskazówki dla
świata. Kościół może
więc w ten sposób wskazać światu przyczynę ucisku, ogłosić
obecność nowego władcy, przedstawić działanie,
plany i cel nowej epoki oraz pouczyć świat o najrozsądniejszej
drodze w świetle tych wydarzeń. Ludzie nie zechcą słuchać
tych wskazówek aż do momentu,
gdy ucisk udzieli im lekcji posłuszeństwa, a wówczas wskazówki
Kościoła pomogą im wyciągnąć odpowiednie
wnioski z tych lekcji. Werset z Izaj. 52:7 mówi właśnie o tej
misji “stóp”, czyli ostatnich członków Kościoła, którzy
będą ogłaszali na górach (królestwach),
że rozpoczęło się panowanie Chrystusa.
Wersety na pozór sprzeczne
Istnieją pewne stwierdzenia zawarte w Piśmie
Świętym, dotyczące sposobu powrotu i ukazania się
naszego Pana, które wydają się przeczyć sobie wzajemnie aż
do momentu, gdy uważnie się nad nimi zastanowimy. Przez stulecia
służyły one zapewne Boskiemu celowi ukrycia prawdy aż
do czasu naznaczonego, kiedy to miały być zrozumiane; jednak
nawet i wtedy mają one być jasne tylko dla szczególnej klasy poświęconych,
dla której były przeznaczone.
Nasz Pan powiedział na przykład: “Przyjdę
jako złodziej”, a także “Jako było za
dni Noego, tak będzie
i za dni Syna
człowieczego (w dniach Jego obecności): Jedli, pili,
żenili się i za mąż wydawali” (...) “i nie spostrzegli
się, aż przyszedł potop”. “A będąc pytany
od Faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział
im i rzekł: Nie przyjdzieć królestwo Boże z
postrzeżeniem [inny przekład: bez zewnętrznych <str.
143> znaków]” (Obj. 16:15; Łuk. 17:26,27,20; Mat. 24:38,39).
Te wersety jasno opisują sposób przyjścia
Pana. Wskazują, że będzie on obecny w sposób niewidzialny,
sprawując dzieło, którego przez pewien czas świat w ogóle
nie będzie świadomy. Jego przyjście musi się więc
odbyć w sposób cichy, niewidzialny, zupełnie niedostrzegalny
dla świata, po prostu tak, jak przyszedłby “złodziej w
nocy”, bez hałasu i bez żadnych innych znaków mogących
zwrócić uwagę. W czasach Noego świat nadal zajmował
się swoimi sprawami, w najmniejszym stopniu nie wyprowadzony z równowagi,
nie wierząc w ogóle w to, co głosił
Noe o nadchodzącym potopie. Podobnie będzie się działo
w pierwszym okresie Dnia Pańskiego: świat, nie wierzący w
ogłaszanie Jego obecności i zbliżającego się
ucisku, będzie szedł swoją drogą, nie zwracając
uwagi na żadne kazania aż do momentu, gdy w potopie ucisku stary świat
– stary porządek rzeczy – zniszczeje, przeminie, przygotowując
miejsce dla ustanowienia nowego porządku, Królestwa Bożego na
całej ziemi – “a jako było za dni Noego, tak będzie i
za dni [obecności] Syna człowieczego”.
Z drugiej s trony
znajdujemy też wersety, które na pierwszy rzut oka wydają się
przeczyć tekstom, które zacytowaliśmy, na przykład: “Sam
Pan z okrzykiem, z głosem
archanielskim i z trąbą
Bożą zstąpi z nieba”; “Objawienie Pana Jezusa z nieba z
Aniołami mocy jego, w ogniu płomienistym, oddawając pomstę
tym, którzy Boga nie znają i tym, którzy nie są posłuszni
Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa”; “I ujrzą [oni
– świat] Syna człowieczego, przychodzącego na obłokach
niebieskich z mocą i chwałą wielką”; “Oto idzie z
obłokami i ujrzy go wszelkie oko” –
1 Tes. 4:16; 2 Tes. 1:7, 8; Mat. 24:30; Obj. 1:7.
Jako szukającym Prawdy, nie wystarczy nam
stwierdzić na podstawie tych wersetów, że większość
z nich potwierdza <str. 144> ten pogląd, do którego my się
przychylamy, a resztę pominąć. Aż do momentu, kiedy każde
biblijne stwierdzenie zostanie rozsądnie wyjaśnione, nie możemy
być pewni, że znamy prawdę o danym przedmiocie. Jedna lub
sto Boskich wypowiedzi są jednakowo prawdziwą i jednakowo mocną
podstawą dla wiary. Mądrzej jest
więc poszukiwać harmonijnego zrozumienia, niż wyciągać
wnioski lub przyjmować teorie oparte na jednostronnej interpretacji,
zwodząc w ten sposób siebie samych i drugich.
Chrześcijanie zwykle nie czynią żadnych
wysiłków, aby pogodzić te stwierdzenia; dlatego ich pojęcie
jest jednostronne i nieprawidłowe. Ostatnia grupa wersetów jest równie
przekonywająca, jak i pierwsza, ucząc na pozór o czymś
zupełnie innym niż cichy, niewidzialny, podobny do przyjścia
złodzieja sposób powrotu i obecności naszego Pana. Co więcej, znajdujemy
jeszcze dwie inne ilustracje Jego przyjścia: “Ten Jezus, który w górę
wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie,
JAKOŚCIE go widzieli idącego do nieba” i “Jako błyskawica
wychodzi od wschodu słońca i ukazuje się aż na zachód,
tak będzie i przyjście Syna Człowieczego” – Dzieje
1:11; Mat. 24:27. Aby wyciągnąć właściwe wnioski,
musimy się zastanowić również nad tymi dwoma tekstami.
W naszym rozważaniu powinniśmy zauważyć,
że nasz Pan przepowiedział, iż Jego królestwo na pewno
zostanie założone bez pokazywania tego na zewnątrz, a także
iż On przyjdzie i będzie obecny jako złodziej, którego
dostrzeżenie wymaga uważnego i starannego wypatrywania;
wszystkie zaś powyższe wersety, cytowane zwykle jako dowód
skierowanej do wszystkich, widzialnej manifestacji,
zostały wypowiedziane językiem obrazowym, z wyjątkiem
jednego tekstu stwierdzającego, że Pan przyjdzie tak samo, jak
odszedł. Interpretacja wypowiedzi symbolicznych, zaraz po tym, jak
odkryjemy ich symboliczny charakter, musi być podporządkowana
wskazówkom jaśniejszym, literalnym. Jeżeli interpretacja
literalna byłaby sprzeczna z rozsądkiem <str. 145> i z jasnymi
stwierdzeniami Pisma
Świętego, to taki fragment należy uznać za pewną
figurę, zaś jego interpretacja jako symbolu powinna pozostawać
w zgodzie z fragmentami oczywistymi i literalnymi, a także z ogólnym
charakterem i celem objawionego planu. W tym przypadku przez rozpoznanie i
zrozumienie symboliki zobaczymy wspaniałą harmonię
wszystkich wersetów. Zastanówmy się teraz nad nimi i zobaczmy,
jak doskonale zgadzają się one z tekstami, które nie są
symboliczne.
“Sam Pan z okrzykiem, z
głosem
archanielskim i z trąbą
Bożą zstąpi
z nieba” – 1 Tes. 4:16. Wymienione tutaj: głos i trąba
odpowiadają pod każdym względem tym samym figurom użytym
w Objawieniu 11:15-19: “I zatrąbił
Anioł siódmy, i stały się głosy wielkie na
niebie mówiące: Królestwa świata stały się królestwami
Pana naszego i Chrystusa Jego, i królować będzie na wieki wieków
(...) i rozgniewały się narody, i przyszedł gniew twój i
czas umarłych, aby byli sądzeni” itd. Te same wydarzenia zostały
opisane w proroctwie Daniela: “Tego czasu powstanie [obejmie władzę]
Michał [Chrystus], książę wielki, (...) a będzie
czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły
być, (...) a wielu z tych,
którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się”. Pisząc
o głosach i o trąbie, Paweł dodaje: “A pomarli w
Chrystusie powstaną najpierwej”. W 2 Tym. 4:1 mówi dalej, że
Chrystus będzie sądził żywych i umarłych “w sławnym
przyjściu swojem i w królestwie swojem”; początek tego sądu
żywych narodów jest wszędzie opisany jako czas największego
ucisku, jaki świat kiedykolwiek oglądał (Dan. 12:1).
W ten sposób Paweł, Jan i Daniel niewątpliwie
mówią o tym samym czasie – czasie ukazania się naszego Pana i
ustanowienia Jego Królestwa w czasie wielkiego <str. 146> ucisku.
Opisują też wydarzenia poprzedzające i rozpoczynające
ten czas. Każdy z nich pokazuje podobny rezultat powstania Michała,
głosów i trąby, mianowicie ucisk i gniew wylany na narody, a
także wzbudzenie umarłych. Zastanówmy
się teraz nad użytymi figurami:
“Z OKRZYKIEM.” Greckie słowo przetłumaczone
tutaj jako “okrzyk” to keleusma,
co oznacza okrzyk dodający
odwagi. Okrzyk oznacza
publiczne posłannictwo skierowane nie do kilku osób, lecz do całego
tłumu. Zwykle celem okrzyku jest zaalarmowanie, przestraszenie lub
pomoc i dodanie odwagi. Może on wywierać wpływ jednego
rodzaju na jedną klasę, a na inną – wprost przeciwny,
zależnie od okoliczności i warunków.
Wydarzenia na świecie, mające miejsce w ciągu
ostatnich piętnastu lat, w uderzający sposób odpowiadają
temu symbolowi w postaci ogólnoświatowej eksplozji zachęty dla
ludzi, aby obudzili się i uświadomili sobie swoje ludzkie prawa
i przywileje, aby zastanowili się nad wzajemnymi powiązaniami i
zasadami, na których się opierają, a także nad celami, które
powinni osiągnąć. Czyż istnieje jeszcze na ziemi
jakikolwiek cywilizowany naród, który nie słyszał tego okrzyku
i nie znajduje się pod jego wpływem? W ciągu kilku
ostatnich lat cały cywilizowany świat studiuje ekonomię polityczną, prawo
cywilne i swobody socjalne w takim stopniu, o jakim nie mówią żadne
przekazy historyczne. Jak nigdy przedtem ludzie zachęcają się
wzajemnie i są zachęcani, aby gruntownie zapoznali się z
tymi zagadnieniami. Okrzyk zachęty, który rozpoczął się
wzrostem umiejętności, objął już całą
ziemię. Pod jego wpływem wspomagani przez uczonych i geniuszy
ludzie jednoczą się, aby spierać się i walczyć
tak o prawdziwe, jak i o wydumane prawa i wolności; podczas gdy ich
organizacje mnożą się i rozrastają, okrzyk brzmi coraz głośniej
i dłużej, aż wreszcie, jak zostało to przepowiedziane,
zakończy się czasem wielkiego ucisku i zamieszania pomiędzy
wzburzonymi narodami. Prorok opisał to w sposób obrazowy: <str.
147> “Głos zgrai na górach [królestwach] jako ludu
gęstego, głos i dźwięk królestw i narodów
zgromadzonych: Pan zastępów spisuje wojsko na wojnę” –
Izaj. 13:4.
“GŁOS ARCHANIELSKI” to jeszcze jeden uderzający
symbol podobnego typu. Nazwa “archanioł” oznacza głównego
posłańca; sam pomazany Pan jest Głównym Posłańcem
od Jahwe – “Aniołem przymierza” – Mal. 3:1. O tej samej
postaci pisze Daniel – nazywa ją Michałem, które to imię
znaczy ktoś jak Bóg; jest ono bardzo odpowiednie dla kogoś
będącego “wyrażeniem istności Bożej”,
przedstawicielem Jego mocy i autorytetu. Głos archanioła
reprezentuje władzę i panowanie Chrystusa. Symbol ten
przedstawia więc Chrystusa przejmującego władzę, czyli
rozpoczynającego swoje panowanie i wydającego polecenia i urzędowe
rozkazy, oznajmiające zmianę epok przez egzekwowanie praw
Jego królestwa.
Ta sama myśl została w inny sposób wyrażona
przez Daniela, który mówi: “Tego czasu powstanie
Michał, książę wielki”. Powstać znaczy objąć
władzę, wydawać rozkazy (zob. też “powstanie”
w Izaj. 2:19,21). Inną ilustrację tego samego symbolu pozostawił
nam Dawid, mówiąc proroczo o Chrystusie: “Pan wydał głos
swój i rozpłynęła się ziemia”. Czas wielkiego
ucisku przyjdzie niespodziewanie i ziemia (zorganizowane społeczeństwo)
rozpłynie się, czyli rozpadnie, gdy zostanie wprowadzona w
życie zmiana administracji,
kiedy to nowy Król zacznie wydawać rozkazy. Pod Jego panowaniem
wszystkie złe systemy cywilne, społeczne i religijne muszą
upaść, bez względu na to, od jak dawna istnieją i jak
mocno są ufortyfikowane. Miecz wychodzący z Jego ust uczyni spustoszenie:
ludzi osądzi prawda o każdej najdrobniejszej sprawie, zaś
jej wpływ pod panowaniem i mocą Chrystusa obali każdą
z tysięcy form zła i błędu.
“TRĄBA BOŻA.” Wielu wydaje się bezmyślnie
popierać teorię, że ta trąba oznacza literalny dźwięk,
<str. 148> jaki rozlegnie się w powietrzu. Przekonamy się
jednak, że spodziewanie się czegoś takiego jest
bezpodstawne, jeśli zważymy, iż Paweł pisze tutaj o
czymś, co Objawiciel nazywa “siódmą trąbą”, “trąbą
ostateczną” w całej serii
symbolicznych trąb (Obj. 11:15; 1 Kor. 15:51). Dowodem tego, że
mowa tu o tej samej trąbie, są opisy związanych z nią
wydarzeń. W związku z “trąbą Bożą” Paweł
wymienia zmartwychwstanie i zaprowadzenie Królestwa Pana; jeszcze dokładniej
pisze o tym samym Objawiciel. Słuszność nazywania siódmej, czy też
ostatecznej trąby “trąbą Bożą” jest również
oczywista, jeśli pamiętamy, że wydarzenia wymienione w związku
z sześcioma poprzednimi trąbami z Objawienia dotyczą działań
ludzkości, natomiast trąba siódma odnosi się szczególnie
do pracy Pańskiej
i obejmuje “dzień Pański”. Ponieważ poprzednie sześć
trąb to symbole – pogląd ten podziela ogół komentatorów
i badaczy, próbujących jakoś wyjaśniać Objawienie –
byłoby pogwałceniem logiki i zdrowego rozsądku oczekiwać,
że siódma, ostatnia trąba w tej serii,
wyda literalny, słyszalny dźwięk. Co więcej, nie byłoby
to w harmonii z metodami używanymi zwykle przez Pana, a także z
wersetami Pisma wskazującymi na tajność Jego przyjścia;
złodziej nie używa przecież trąby, aby oznajmić
swoje przybycie.
Wszystkie
siedem trąb z Objawienia cechuje charakter symboliczny, a reprezentują
one siedem wielkich okresów czasu wraz z odpowiadającymi im
wydarzeniami. Dokładniej rozważymy je w następnym Tomie. Na
razie wystarczy powiedzieć, że obecnie jesteśmy świadkami
wydarzeń
związanych z brzmieniem siódmej trąby. Wielkie głosy,
wzrost umiejętności, wzburzone narody – wszystko to w połączeniu
z proroctwami czasowymi świadczy o powyższym fakcie. Wiele musi
się jeszcze wydarzyć, zanim ta siódma, ostatnia trąba
przestanie brzmieć:
na przykład nagrodzenie świętych i <str. 149> proroków,
zmartwychwstanie wszystkich umarłych itd. W rzeczywistości
obejmuje to cały okres tysiącletniego panowania Chrystusa, a
wskazują na to wydarzenia, które właśnie wtedy będą
miały miejsce (Obj. 10:7; 11:15,18).
Widzimy więc, że “okrzyk”,
“głos archanielski”
i “trąba Boża”
to symbole, które właśnie się wypełniają. Zwróćmy
też uwagę na fakt, że każde z trzech proroctw, które
wymieniliśmy (Dan. 12:1; Obj. 11:15; 1 Tes. 4:16) deklaruje, że
Pan będzie obecny,
gdy wydarzenia te staną się faktem. Zostały one
przepowiedziane właśnie po to, aby wskazać sposób, w jaki
Jego niewidzialna obecność będzie zamanifestowana
tym, którzy wierzą w słowo proroctwa. Paweł mówi: “Sam
Pan z [literalnie w lub
podczas] okrzykiem (...) zstąpi”
– zstąpi podczas głosu, trąby itd. Jan powiada, że w
trakcie tych wydarzeń królestwa świata stają się królestwami
Pana. Daniel pisze: “Tego czasu powstanie [będzie obecny]
Michał, książę wielki [Chrystus]” i obejmie swą
wielką władzę. Jeżeli więc możemy rozpoznać
okrzyk, głosy i brzmienie wielkiej trąby, to powinniśmy
uznać je za wskazówki mówiące nie o tym, że Pan przyjdzie
wkrótce, lecz że już przyszedł i jest teraz obecny, zaś
dzieło żniwa, polegające na zbieraniu pszenicy i paleniu kąkolu
już się odbywa. Zobaczymy za chwilę, że znajduje to
potwierdzenie w bardzo wielu proroctwach czasowych. Obecność i
działalność Pana nie mogą być jednak dostrzeżone
literalnym wzrokiem, lecz jedynie oczami wiary, przez niepodważalne słowo
proroctwa.
Powinniśmy w tym momencie podkreślić
jeszcze jeden fakt: “okrzyk”, “głos archanielski” i “trąba
Boża”, jak wyjaśniliśmy powyżej, są narzędziami
dla dokonania dzieła żniwa Wieku Ewangelii. Jeżeli więc
dostrzegamy nie tylko znaczenie tych symboli, ale także
ich przepowiedziany skutek,
mający rzeczywiście miejsce, to otrzymujemy dodatkowy dowód zarówno
na to, że zinterpretowaliśmy symbole we właściwy
<str. 150> sposób, jak i na to, że żyjemy w okresie
nazywanym “żniwem”. Żniwo to łączy Wiek Ewangelii
z Wiekiem Tysiąclecia – pierwszy z nich się kończy, a
drugi rozpoczyna. Wielu nie potrzebuje już żadnej pomocy, aby
dostrzec obecne dzieło oddzielania ludzi prawdziwie poświęconych
od chrześcijan nominalnych. Wielu widzi działający już
symboliczny ogień i dostrzega “okrzyk” ludzi, władzę
nowego Króla Immanuela oraz wydarzenia określane jako “siódma trąba”
i “obłoki” ucisku, wśród których przychodzi Pan,
manifestując w nich swoją moc – poddając sobie wszystkie
rzeczy.
Zwracaliśmy już uwagę (Tom I, str. 237)
na fakt, że rozpoznanie dzieła żniwa jako rzeczywiście
trwającego procesu jest dowodem obecności Pańskiej. Pan
stwierdził bowiem, że będzie głównym żniwiarzem
i zarządcą całego dzieła i że to będzie początkiem
Jego działalności – “I widziałem, a oto obłok biały;
a na onym obłoku siedział podobny Synowi człowieczemu, który
miał na głowie koronę złotą, a w ręce swojej
sierp ostry; (...) i zapuścił ten, który siedział na obłoku,
sierp swój na ziemię, i pożęta jest ziemia”. “A czasu żniwa
rzekę żeńcom: zbierzcie...” itd. (Obj. 14:14,16; Mat.
13:30). Dzieło żniwa dokona się w pełni w ciągu
czterdziestu lat, kończąc się w roku 1914. Stopniowo wypełnią
się różne jego aspekty, ale wszystkie te dni będą
“dniami Syna człowieczego” – dniami obecności i mocy Pańskiej,
które na koniec rozpoznają wszyscy, lecz początkowo będą
one zauważone jedynie przez klasę, o której pisze apostoł:
“Lecz wy, bracia! nie jesteście w ciemności”.
“W OGNIU PŁOMIENISTYM.” Kolejne z tych
symbolicznych stwierdzeń stanie się łatwiejsze do
zrozumienia, jeżeli będziemy pamiętali o znaczeniu symboli
już wyjaśnionych (Tom I, str. 317). Czytamy: “Objawienie Pana
Jezusa z nieba z Aniołami mocy jego, w ogniu płomienistym,
oddawając <str. 151> pomstę tym, którzy nie są posłuszni
Ewangelii Pana naszego, Jezusa Chrystusa” – 2
Tes. 1:8.
Ten literalny opis ma znaczenie obrazowe: rozumiemy,
że w Jego dniu (w Tysiącleciu) obecność Pana zostanie
objawiona, czyli zamanifestowana, całemu światu z Jego pozycji władzy
duchowej (“niebo”) w gniewie i karaniu, jakie zostaną wylane na zło
i na czyniących zło. Będzie to gniew niszczący, jak
wskazuje na to symbol – ogień – i nie pozostawi ani
korzenia, ani gałązki złych systemów, błędu,
prześladowań czy dobrowolnych grzeszników; wszyscy dumni i
wszyscy czyniący zło zostaną w Tysiącleciu spaleni jak
ściernisko. Na początku tego okresu – w czasie “żniwa”
– ogień ten będzie płonął bardzo gwałtownie,
pochłaniając pychę i zło, tak bardzo się teraz
nasilające. Szczęśliwi będą ci, którzy poddadzą
swoją dumę i zło zniszczeniu, aby
sami nie zostali zgładzeni (przez “wtórą śmierć”)
tak, jak z pewnością będą zgładzeni w Wieku Tysiąclecia
niektórzy opierający się. Czytamy o tym czasie następujące
słowa: “Bo oto przychodzi dzień pałający jako piec,
w którym wszyscy pyszni i wszyscy czyniący
niezbożność będą jako ściernisko, a popali
je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów, tak że im
nie zostawi korzenia ani gałązki” – Mal. 4:1.
“Aniołowie mocy jego” – posłańcy i
pośrednicy Jego mocy, są różnego rodzaju; można ich właściwie
zrozumieć jako wszelkie odpowiednie i różnorodne środki
działania, ożywione i nieożywione, które nasz Pan użyje
do obalenia obecnych złych systemów i do chłostania czyniących
zło.
Gniew, czyli zemsta Pana, będzie zatem wyrażony
w ogniu płomienistym, w niszczącym ucisku, jakiego nie było
nigdy przedtem – w znaczeniu powszechności, szerokiego zasięgu
i zniszczenia zła. Rozpocznie się wtedy okres łaski dla
sprawiedliwości i sprawiedliwych. Kiedy te wydarzenia będą
coraz bardziej widoczne, ludzie dojdą do wniosku, że nowa władza
objęła kontrolę nad sprawami świata. W ten <str.
152> sposób zostanie objawiona światu obecność
naszego Pana jako Króla królów. Będzie objawiony “w ogniu płomienistym,
oddawając pomstę tym, którzy Boga nie znają [którzy co
prawda nie są zaznajomieni z Bogiem, ale też nie są posłuszni
światłu sumienia, które każdy w jakimś stopniu
posiada] i tym, którzy [chociaż znają Boga, to jednak] nie są
posłuszni Ewangelii Pana naszego, Jezusa Chrystusa”.
Po wpływem karania, coraz jaśniejszego światła
i przychylnych warunków Dnia Tysiąclecia, wszyscy zostaną
przyprowadzeni do tak klarownej znajomości Prawdy i drogi
sprawiedliwości, że nie będą już mogli
usprawiedliwiać się niewiedzą lub niemożliwością
bycia posłusznym Prawdzie; ci zaś, którzy uporczywie trwać
będą na stanowisku nieprzyjaciół Boga i sprawiedliwości,
zostaną ukarani wiecznym zatraceniem (zatraceniem,
z którego nie będzie już zmartwychwstania) od obliczności
Pańskiej i od chwały mocy Jego.
“Z MOCĄ I CHWAŁĄ WIELKĄ.”
Kolejne zdanie świadczy o tym, że cały świat ujrzy
Syna człowieczego przychodzącego, zanim Jego Królestwo będzie
w pełni zaprowadzone, a współdziedzice zebrani i wraz z Nim
wywyższeni. Widząc Jego przyjście wszystkie pokolenia ziemi
będą narzekały – “i ujrzą Syna człowieczego,
przychodzącego na obłokach niebieskich z mocą i chwałą
wielką”.
Świat widzi już zbierające się i
ciemniejące obłoki ucisku; widzi, że jakaś moc kieruje
teraz jego sprawami, moc, z którą ludzie nie mogą się
mierzyć; każdy, kto jest wystarczająco inteligentny, aby
zwrócić uwagę na bieg wydarzeń, widzi, że najbliższa
przyszłość jest ciemna i złowroga. Ludzie myślący
widzą, z jaką uporczywością podsuwane
są im pod rozwagę kwestie prawdy i błędu, sprawiedliwości
i niesprawiedliwości, wraz z domaganiem
się wyrażenia ich indywidualnych opinii co do tych zasad. Wielu
rozpoznaje już chwałę i moc nowego Władcy
ziemi, ale z powodu otaczających Go obłoków i ciemności
nie widzą jeszcze samego Króla. Ludzie spostrzegają obłoki
i dlatego widzą Go przychodzącego w <str. 153> obłokach
z mocą i wielką chwałą (chwałą mocy i
sprawiedliwości), ale Jego
samego nie rozpoznają. Obłoki znikną dopiero wtedy, gdy
spadnie z nich grad i węgle ogniste (Ps. 18:12,13), które zniszczą
ludzką pychę, samolubstwo i przesądy. Wtedy to objawi się
pełny majestat i chwała obecności Chrystusa. Gdyby ludzie
brali pod uwagę i słyszeli głos Pana, który kieruje teraz
procesem sprawiedliwości i ostrzega przed zagrażającą
odpłatą, zapobiegłoby to wielkim nieszczęściom
niedalekiej przyszłości, ale “Bóg mówi raz i drugi,
ale człowiek tego nie uważa; (...) tedy otwiera ucho ludzkie [w
dźwiękach grzmotów “dnia ucisku”], a to, czem ich ćwiczy,
pieczętuje, aby człowieka odwiódł od złej sprawy jego
i pychę od męża aby odjął”.
“Oto idzie z obłokami” i we właściwym
czasie “ujrzy [dostrzeże] go wszelkie oko”; rozpoznana zostanie
Jego obecność, moc i władza; wszyscy będą musieli
się jej poddać, chcąc czy nie chcąc, aż do rozwiązania
Szatana na mały czas pod koniec Tysiąclecia, kiedy to, po
wszystkich doświadczeniach, ich chęć lub niechęć
będzie wystarczająco sprawdzona i niechętni zostaną
unicestwieni wtórą śmiercią, symbolicznie nazywaną
jeziorem ognistym (Obj. 21:8).
Jeżeli patrzymy w ten sposób, to wszystkie
symboliczne wskazówki dotyczące sposobu przyjścia naszego Pana
doskonale zgadzają się z jasnymi stwierdzeniami mówiącymi,
że Jego obecność przez pewien czas będzie tajemnicą,
wiadomą tylko czuwającym.
W podobny sposób
Czego uczy nas wypowiedź anioła po odejściu
naszego Pana? Dzieje Ap. 1:11 – “Ten Jezus, który w górę jest
wzięty od was do nieba, tak przyjdzie, jakoście go widzieli idącego
do nieba”.
Uważne rozważenie tego tekstu ukaże jego
spójność z tym, co powiedzieliśmy wcześniej. Wielu
wydaje się <str. 154> czytać ten tekst następująco:
tak, jak widzieliście Pana wstępującego
do nieba, tak – w podobny sposób – zobaczycie
Go powracającego. Ci, którzy w ten sposób rozumieją powyższy
werset powinni czytać go ciągle aż do momentu, gdy zauważą,
że nie mówi on, iż ci, którzy widzieli, jak odchodził, zobaczą
Go, kiedy przyjdzie. Ani oni, ani nikt inny nie zobaczy
przyjścia Pana. Tekst ten uczy, że sposób
Jego przyjścia będzie taki jak sposób
Jego odejścia. Jaki więc był sposób Jego odejścia?
Czy towarzyszył temu wielki splendor, wielka demonstracja? Czy odbyło
się to z dźwiękiem trąby, z głosami i wielkim
okrzykiem rozbrzmiewającym w powietrzu? Czy sylwetka naszego Pana jaśniała
niezwykłą chwałą i blaskiem? Jeżeli tak, to
powinniśmy oczekiwać, że wtóre przyjście naszego Pana
odbędzie się w podobny sposób.
Z drugiej zaś strony – czy odejście to nie było tak ciche
i skryte, jak tylko mogło być, a zarazem zgodne z zamierzonym
celem – przekonaniem naocznych świadków o tym, co się zdarzyło?
Nikt oprócz wiernych naśladowców nie widział Pana, ani nie
wiedział o Jego odejściu. Stwierdzenie Pana:
“Jeszcze maluczko, a świat mię już więcej nie ogląda”
(Jan 14:19) było zawsze prawdziwe, ponieważ nikt oprócz braci
nie widział Pana ukazującego się po zmartwychwstaniu i nikt
oprócz nich nie oglądał Jego wniebowstąpienia. I w
podobny sposób, jak odszedł
(cicho, skrycie, jeżeli chodzi o świat; wiedzieli o tym jedynie
Jego naśladowcy), tak samo,
w podobny sposób, przychodzi po raz drugi. Kiedy odchodził, podniósł
ręce i błogosławił ich; teraz powraca, aby ich radość
była zupełna: “Przyjdę zasię i wezmę was do
siebie”; “I zasię ujrzę was, a będzie się radowało
serce wasze, a radości waszej nikt nie odejmie od was” – Łuk.
24:50,51; Jan 14:3; 16:22.
Wydaje się, że anioł położył
szczególny nacisk na fakt, iż powróci “ten
Jezus” – ten sam, który
zostawił chwałę, jaką miał wraz z Ojcem jeszcze
przed stworzeniem świata, i stał się człowiekiem –
stał się ubogim, abyśmy my byli ubogaceni; ten sam Jezus,
który umarł na Kalwarii; ten sam Jezus, który trzeciego dnia powstał
ożywiony duchem; ten sam Jezus, który <str. 155> w czasie czterdziestu
dni zamanifestował swoją przemianę – TEN sam Jezus wstąpił
teraz na wysokość. Tak, to jest ten sam
Jezus, który doświadczył dwóch zmian natur – najpierw z
duchowej w ludzką, potem z ludzkiej w boską. Te zmiany natury
nie zniszczyły Jego indywidualności. Jak zapewnił nas anioł,
Jego tożsamość została zachowana bez względu na
to, czy filozofia tego faktu jest zrozumiała, czy nie. Nie znamy Go
już więcej według ciała (jako człowieka), lecz
powinniśmy pamiętać o Jego wywyższeniu, o tym,
że teraz posiada On boską, duchową naturę; powinniśmy
też spodziewać się Jego przyjścia zgodnie z tą
przemianą i wywyższeniem. Mimo wszystko nie wolno nam zapominać,
że to jest ten sam miłujący Jezus – pod tym względem
nic się nie zmieniło. To jest “ten Jezus”, który, będąc
obecny przez czterdzieści dni, był widziany jedynie przez swoich
uczniów, a nawet i oni widzieli Go tylko przez krótki czas. Podczas swej
wtórej obecności będzie On niewidzialny dla świata tak
samo, jak podczas czterdziestu dni poprzedzających
Jego wniebowstąpienie. Musimy pamiętać, że nie
przychodzi On, aby oddać samego siebie na ofiarę i dlatego nie
potrzebuje już ludzkiego ciała przeznaczonego na ofiarę
(Hebr. 10:5). Wszystko to jest już poza Nim: On już więcej
nie umiera, lecz przychodzi,
by rządzić, błogosławić i podźwignąć
odkupioną ludzkość.
Nasz Pan dał nam najpiękniejszy obraz
sposobu, w jaki zostanie objawiona Jego obecność, kiedy
powiedział: “Jako błyskawica wychodzi od wschodu słońca
i ukazuje się aż na zachód, tak będzie i przyjście [obecność]
Syna Człowieczego” – Mat. 24:27. Większość przekładów
używa tutaj słowa “błyskawica”; jest to oczywiście
niewłaściwe, ponieważ błyskawice nie wychodzą od
wschodu słońca i nie ukazują się aż na zachód.
Przychodzą one z różnych kierunków i bardzo rzadko rozbłyskują
przez środek całego nieba. Obraz użyty przez Pana –
jedynie możliwy, by pozostawał w zgodności z Jego słowami
– dotyczy jasności słonecznej, która niezmiennie pojawia się
na wschodzie i świeci aż do zachodu. Użyte tutaj greckie
słowo astrape <str.
156> zostało więc w tym wersecie przetłumaczone
nieprawidłowo, podobnie jak w zapisie tych samych słów
dokonanym przez Łukasza (17:24). Nasz Pan użył również
tego słowa astrape
w Ewangelii Łukasza 11:36, gdzie odnosi się ono do światła
świecy i jest tłumaczone jako “blask”. Niewłaściwe
pojęcie o sposobie przyjścia i objawienia się naszego Pana,
ugruntowane w umysłach tłumaczy, doprowadziło do błędnego
przełożenia astrape
jako “błyskawica”. Przypuszczali oni, że Pan objawi się
nagle, jak błyskawica, a nie stopniowo, jak blask wschodzącego słońca.
Jakże jednak piękny jest obraz wschodu słońca,
ilustrujący stopniowe świtanie Prawdy i błogosławieństw
w dniu Jego obecności! W obraz ten Pan włącza też
zwycięzców: “Tedy sprawiedliwi lśnić się będą
jako słońce w królestwie Ojca swego”. Prorok, używając
tego samego obrazu, dodaje: “Wzejdzie słońce sprawiedliwości,
a zdrowie będzie na skrzydłach jego”. Świtanie jest stopniowe,
ale w końcu pełna, czysta jasność całkowicie
rozproszy ciemności błędu, niewiedzy, przesądu i
grzechu.
Niedoskonałe tłumaczenie słowa parousia
jeszcze bardziej utrudnia zrozumienie tego fragmentu. W Emphatic Diaglott
i tłumaczeniu prof. Young’a słowo to przetłumaczono jako presence
(obecność), u Rotherham’a brzmi ono arrival
(przybycie), zaś w przekładzie
powszechnym – coming
(przyjście). Angielska tłumaczenie poprawiona (Revised Version)
utrzymuje słowo coming
(przyjście) w tekście głównym, lecz na marginesie
przyznaje, że prawdziwym znaczeniem greckiego słowa jest presence
(obecność). Greckie
słowo parousia
niezmiennie oznacza osobistą obecność kogoś, kto już
przyszedł czy przybył. Nigdy nie powinno być ono rozumiane
jako pobyt w drodze, dla określenia którego język angielski używa
słowa coming
(przyjście).1 Tekst, który właśnie rozważamy, uczy więc,
że podobnie, jak rzecz się ma ze stopniowym świtaniem blasku
słońca, tak też będzie <str. 157> ze
stopniowym manifestowaniem, czyli objawianiem, obecności Syna Człowieczego.
1 We wszystkich najbardziej znanych polskich przekładach
Biblii słowo greckie parousia
przetłumaczono w omawianym wersecie Mat. 24:27 jako przyjście.
Razem z tym obrazem nasz Pan zostawił nam kilka słów
przestrogi, aby uchronić nas od pewnych błędów, które miałyby
się pojawić około czasu Jego wtórego przyjścia i
zwodzić Kościół. “Otom wam przepowiedział. Jeźliby
wam tedy rzekli: Oto na puszczy jest, nie wychodźcie; oto w komorach,
nie wierzcie. Albowiem jako blask [słońca] wychodzi od wschodu słońca
i [stopniowo] ukazuje się aż na zachód, tak będzie i obecność
Syna człowieczego”. W
ten sposób nasz Pan ostrzega nas przed dwoma błędami szerzącymi
się w naszych czasach. Jednym z nich jest stwierdzenie, że nasz
Pan przyjdzie w ciele,
na puszczę, czyli na pustkowie w Palestynie. Wierząc w to, wielu
się tam udało, oczekując przyjścia Jezusa w ciele, z
bliznami po ukrzyżowaniu. Oczekując Pana takiego, jakim był,
a nie takiego, “jakim jest”, popełniają wielki błąd,
uniemożliwiając samym sobie dostrzeżenie prawdy, podobnie
jak Żydzi podczas pierwszego przyjścia. Takie fałszywe
oczekiwania sprawiły, że niektórzy zinterpretowali w sposób
literalny stwierdzenie proroka (Zach. 14:4): “I staną nogi jego w
on dzień na górze Oliwnej” itd.* Zaślepieni tymi
oczekiwaniami nie widzą, że nogi w tym tekście mają
znaczenie obrazowe, podobnie
jak w Ps. 91:12; Izaj. 52:7; Ps. 8:6; 110:1; Efez. 6:15; 5 Mojż.
33:3, a także w wielu innych miejscach. Gdyby wiedzieli, czego
mają oczekiwać, to nie sądziliby, że mają iść
do Jerozolimy, aby szukać człowieka Chrystusa Jezusa;
wywyższony król przychodzi bowiem jak blask słońca,
sprawiając, że cały świat odczuwa Jego obecność
i wpływ. Dlatego: “Nie wychodźcie”.
* Wyjaśnienie tego proroctwa pozostawiamy na inną
okazję.
“Jeźliby rzekli: Oto w komorach jest, nie
wierzcie”. Spirytyzm, zawsze gotowy, aby zwodzić oszustwami
<str. 158> i aby posługiwać się zasadniczymi prawdami
jako szatą światłości (2 Kor. 11:13,14), nie waha się
twierdzić, że żyjemy obecnie w okresie zmiany epok i świtania
chwalebnego wieku. Niektórzy ze zwolenników
tego ruchu uczą nawet, między innymi, że Chrystus jest obecny
i nie wątpimy, że wkrótce proponować będą seanse,
podczas których będą twierdzić, że pokazują
Chrystusa w tajnych komorach.
Widząc błąd w takiej lub innej formie pamiętajmy o słowach
naszego Pana i odrzućmy wszystkie te stwierdzenia jako fałszywe,
wiedząc, że Pan objawi
swoją obecność nie w taki sposób, lecz “jako blask słońca”,
ukazując się stopniowo – “wzejdzie słońce
sprawiedliwości, a zdrowie będzie na skrzydłach jego”.
Parousia nasz ego
Pana w czasie żniwa
Język grecki jest bardzo precyzyjny, co znacznie
zwiększa jego możliwość dokładnego przekazania
prawdy. Spójrzmy na przykład na słowo przychodzić:
w powszechnie używanych angielskich tłumaczeniach Biblii słowo
come
zastępuje trzydzieści dwa słowa greckie, z których każde
ma nieco inny odcień znaczeniowy. Przykłady: ephistemi
znaczy dosięgnąć,
tak jak w Łuk. 21:24 – “a nagle by na was przyszedł
[dosięgnął was] ten dzień”; synerchomai
oznacza zbierać się,
schodzić się
razem, jak w 1 Kor. 11:18 – “schodzicie
się
we zborze”; proserchomai znaczy zbliżać
się, iść
w kierunku czegoś, jak w Hebr. 4:16 – “przystąpmyż
tedy z ufnością”; heko
znaczy przybyć,
być po fakcie przyjścia,
kiedy czynność przychodzenia jest już zakończona, jak
w Jan 2:4 – “jeszczeć nie przyszła
godzina moja”; enistemi oznacza być
obecnym i tak jest tłumaczone
z wyjątkiem dwóch przypadków, gdzie również powinno być
w ten sposób oddane: 2 Tym. 3:1 – “nastaną czasy
trudne” – będą miały miejsce oraz 2 Tes. 2:2 –
“jakoby nadchodził
dzień Chrystusowy” – jakoby był już obecny. Słowo parousia
również oznacza obecność i nigdy nie powinno być
tłumaczone jako przyjście. Biblia angielska [także
polska] oddaje to słowo poprawnie w 2 Kor. 10:10 i Filip. 2:12.
Bardzo cenny jest “Emphatic Diaglott”,
<str. 159> przekład Nowego Testamentu na język angielski,
który w prawie każdym miejscu oddaje wyraz parousia
prawidłowo – jako OBECNOŚĆ.
Chcielibyśmy teraz zwrócić uwagę na dwa
greckie słowa: heko
i parousia, a także
na ich użycie w Nowym Testamencie, szczególnie zaś na użycie
drugiego z nich; prawidłowe zrozumienie ich znaczenia i fragmentów,
w których te wyrazy się pojawiają, rzuca właściwe
światło na sposób powrotu naszego Pana. Powszechne, lecz błędne
przekłady zaciemniają przedmiot, który powinny
wyjaśniać.*
* Słowo parousia
pojawia się w greckim Nowym Testamencie dwadzieścia cztery razy
i tylko dwa razy (2 Kor. 10:10; Filip. 2:12) zostało w angielskim
przekładzie powszechnym [w języku polskim odpowiada mu Biblia
Gdańska – przyp. tłum.] oddane prawidłowo jako presence
(obecność). Inne miejsca, w których ten wyraz jest przetłumaczony
niewłaściwie jako coming
(przyjście): Mat. 24:3,27,37,39; 1 Kor. 15:23; 16:17; 2 Kor. 7:6,7;
Filip. 1:26; 1 Tes. 2:19; 3:13; 4:15; 5:23; 2 Tes. 2:1,8,9; Jak. 5:7,8; 2
Piotra 1:16; 3:4,12; 1 Jana 2:28.
Pamiętając o rzeczywistym znaczeniu słowa
parousia – nie przyjście,
czyli znajdowanie się jeszcze w drodze, lecz obecność,
już po przybyciu – rozważmy teraz kilka fragmentów, w których
pojawia się to słowo. Dowiemy się z nich, że obecność
niekoniecznie musi być widzialna, ale może odnosić się
również do rzeczy niewidzialnych. W ten sposób na przykład
aniołowie, istoty duchowe, mogą być między nami
obecne, lecz niewidoczne; nasz Pan również był obecny
na ziemi podczas czterdziestu
dni po swoim zmartwychwstaniu i często przebywał z uczniami, ale
świat Go nie widział, a uczniowie oglądali Go tylko przy
kilku okazjach, o których już mówiliśmy. Były to dni Jego
parousii
(obecności), podobnie jak poprzednie trzydzieści trzy i pół
roku.
W rozmowie poprzedzającej pytanie z Mat. 24:3 nasz
Pan przepowiedział zburzenie świątyni i odrzucenie
cielesnego Izraela aż do czasu, gdy z radością uzna on w
Nim swojego Mesjasza i rzecze: “Błogosławiony”. Pan
powiedział swoim uczniom, że odejdzie, a potem przyjdzie zasię
i weźmie ich do siebie. <str. 160> Nazwał tamten czas “żniwem”,
czyli dokonaniem świata, wspominając też o przyszłym
“żniwie” w czasie swego drugiego przyjścia (Mat. 9:37,38;
13:39,40). Pamiętając zapewne o tym, że jedynie garstka
uznała Go za Chrystusa podczas Jego pierwszej obecności,
uczniowie chcieli wiedzieć, jak
rozpoznać Go przy drugiej – prawdopodobnie spodziewali się
oni, że ta druga obecność będzie miała miejsce za
ich życia. Stąd ich pytanie: “Co za znak [wskazówka] parousii
[obecności] twojej i dokonania świata?”
Uczniowie byli skłonni mieszać końcowe
wydarzenia Wieku Żydowskiego, czyli żniwo, podczas którego
żyli, z tym przyszłym “żniwem”, czyli końcem Wieku
Ewangelii. Dlatego nasz Pan podał dokładny opis wydarzeń,
które muszą nastąpić, wskazując na znaczny okres
czasu pomiędzy tymi
żniwami, nie podając jednak długości tego okresu;
nawet On sam nie znał jej wtedy (Mar. 13:32).
Odpowiedź naszego Pana w wersetach 1 do 14
obejmuje cały Wiek Ewangelii; Jego słowa w wersetach 15 do 22
mają podwójne zastosowanie – literalnie można je stosować
do końca Wieku Żydowskiego, figuralnie zaś odnoszą się
one do końca obecnego Wieku Ewangelii, którego Wiek Żydowski był
cieniem. Wersety 23-26 zawierają słowa ostrzeżenia przed
fałszywymi Chrystusami, a w wersecie 27 Pan dochodzi do pytania uczniów
odnośnie Jego parousii
i stwierdza (jak należałoby przełożyć): “Jako
blask [światło słońca] wychodzi od wschodu słońca
i ukazuje się aż na zachód, tak będzie i parousia
[OBECNOŚĆ] Syna człowieczego”. Blask słońca
pojawia się szybko, lecz bez najmniejszego hałasu; na samym początku
dostrzegają go ci, którzy najwcześniej wstają.
Pozostawiając inne, pośrednie aspekty wykładu
naszego Pana do rozważenia w późniejszym czasie, zauważamy
drugą część Jego odpowiedzi na pytanie uczniów o Jego
parousię. Znajduje się ona w wersetach 37 i 39. Pan mówi:
“Jako było za dni Noego, tak będzie i parousia
[OBECNOŚĆ] Syna człowieczego”. Zauważmy, <str.
161> że porównanie to nie dotyczy przyjścia
Noego i przyjścia
naszego Pana, ani też przyjścia
potopu i przyjścia
naszego Pana. W ogóle nie ma tu wzmianki o przyjściu
Noego, ani o przyjściu
naszego Pana, ponieważ, jak już ustaliliśmy, parousia
nie oznacza przyjścia,
lecz obecność.
Porównanie zostało więc uczynione pomiędzy czasem obecności
Noego wśród ludzi “przed
potopem”, a czasem obecności Chrystusa na ziemi, czasem Jego wtórej
obecności, przed
ogniem – wielkim uciskiem dnia Pańskiego, który kończy obecny
wiek.
Za dni Noego, przed potopem, ludzie byl i
bezbożni; podobnie bezbożni będą w czasie obecności
naszego Pana, przed
ogniem wielkiego ucisku, który na nich spadnie; nie jest to jednak
porównanie, czyli podobieństwo, o którym mówił nasz Pan,
ponieważ bezbożność obfitowała w każdej
epoce. Sedno porównania zostało jasno przedstawione i możemy je
łatwo zauważyć, jeżeli przeczytamy te wersety
krytycznie: ludzie, z wyjątkiem członków rodziny Noego, byli nieświadomi
nadchodzącej burzy i nie uwierzyli świadectwu
Noego i jego rodziny; dlatego “nie spostrzegli
się”. To właśnie
jest sedno tego porównania. Tak
będzie również podczas OBECNOŚCI Syna Człowieczego.
Nikt oprócz rodziny Bożej nie uwierzy; inni “nie spostrzegą
się” dopóki społeczeństwo, obecnie zorganizowane, nie
zacznie się rozpływać od gorejącego ognia ucisku, już
teraz bezpośrednio zagrażającego. Zostało to
zilustrowane słowami: “Albowiem jako za dni onych przed
potopem jedli i pili, i żenili się [Łuk. 17:28 dodaje
“szczepili i budowali”], aż do onego dnia, którego wszedł
Noe do korabia, i nie spostrzegli się, (...) tak będzie i parousia
[obecność] Syna człowieczego”. W czasach obecności
Syna Człowieczego świat będzie więc trwał w swoim
jedzeniu, piciu, szczepieniu, budowaniu i żenieniu się – w
rzeczach, które nie zostały wymienione jako grzechy, lecz
jako znaki nieświadomości
obecności Pana i
ucisku, który obejmie świat. Taka jest więc odpowiedź
naszego Pana na <str. 162> pytanie uczniów – jaki będzie
znak [wskazówka] obecności [parousii]
twojej i dokonania świata (żniwa wieku)? Pan odpowiada następująco:
nie będzie znaku dla mas ludzkości, nie będą one
wiedziały ani o mojej obecności, ani o nowych, epokowych
zmianach. Jedynie garstka to pozna i będzie o tym pouczona od Boga (w
sposób, który tutaj nie został wyjaśniony), zanim pojawi się
jakikolwiek znak
(wskazówka), który będzie mógł dostrzec świat.
Łukasz (17:26-29) przekazał ten sam wykład
nieco innymi słowami, ale w zupełnej zgodności z Mateuszem.
Nie używa on słowa parousia,
lecz wyraża dokładnie tę samą myśl, mówiąc:
“A jako było za dni Noego,
tak będzie i za dni
Syna człowieczego” – za dni Jego obecności.
Nie przed tymi dniami, nie po tych dniach, lecz za (podczas)
Jego dni: świat będzie jadł, pił, żenił się,
kupował, sprzedawał, szczepił i budował. Te wersety
uczą więc jasno, że nasz Pan będzie obecny
przy końcu tego wieku, całkowicie nieznany i niewidzialny dla
świata.
Chociaż nigdy nie będzie już potopu,
który zniszczyłby ziemię (1 Mojż. 9:11), to jednak Biblia
mówi, że cała ziemia będzie pożarta ogniem
Boskiej gorliwości (Sof. 3:8). Żaden z tych wersetów nie mówi
o ziemi w sensie literalnym, fizycznym, lecz o istniejącym porządku
rzeczy: w pierwszym
przypadku zostało to dokonane przez zatopienie wszystkich ludzi oprócz
rodziny Noego; w drugim zaś przez spalenie wszystkich, oprócz
rodziny Bożej, w symbolicznym ogniu – w wielkim ucisku Dnia Pańskiego.
Wierne dzieci Boże zostaną uznane za godne, aby ujść
tego wszystkiego, co się dziać ma na ziemi (Łuk. 21:36) –
ujść niekoniecznie przez zabranie z ziemi, lecz przez uczynienie
odpornymi na ogień tak jak
trzej Hebrajczycy z symbolicznego obrazu, którzy chodzili w pośrodku
pieca siedmiokroć rozpalonego i nawet ich szat nie było czuć
dymem, ponieważ razem z nimi był obecny ktoś podobny Synowi
Bożemu (Dan. 3:19-25). <str. 163>
Zwrócimy teraz uwagę na wersety, które uczą,
iż przez pewien czas wielu w Kościele będzie nieświadomych
obecności Pańskiej, żniwa i zakończenia wieku, chociaż
Pan będzie już obecny i będzie już trwało dzieło
żniwa.
Końcowe wersety 24. rozdziału Ewangelii według
św. Mateusza, poczynając od wersetu 42, są bardzo znaczące.
W wersecie 37 nasz Pan pokazał, że świat nie będzie
wiedział o parousii
Syna Człowieczego; teraz przestrzega On swoich uczniów, że jeżeli
nie będą czuwali, to również pozostaną w ciemności
co do Jego parousii:
“Czujcież tedy, ponieważ nie wiecie, której godziny Pan wasz
przyjdzie [erchomai
– przybywać]”. Gdyby ludzie wiedzieli, o której godzinie
przyjdzie złodziej, czuwaliby i nie daliby się zaskoczyć:
powinniście więc zawsze czuwać, zawsze być gotowi i
zawsze wypatrywać pierwszego znaku mojej parousii.
Odpowiadając na wasze pytanie: “Kiedy
się to stanie?”, mówię wam jedynie, abyście czuwali i
byli gotowi; kiedy przyjdę, kiedy będę obecny,
oznajmię to wszystkim tym, którzy będą czuwać i będą
wierni; tylko oni będą mieli prawo o tym wiedzieć. Wszyscy
inni powinni i muszą pozostać w ciemnościach zewnętrznych
i muszą uczyć się tak jak świat i razem z nim –
przez ucisk.
“Któryż tedy
[w czasie żniwa] jest sługa wierny i roztropny, którego
postanowił* pan nad czeladzią swoją, aby im dawał
pokarm na czas słuszny? Błogosławiony on sługa, którego
by, przyszedłszy (erchomai
– kiedy przybędzie)
Pan jego, znalazł tak czyniącego; zaprawdę powiadam wam,
że go nad wszystkiemi dobrami swemi postanowi” – dla takich
wiernych sług będzie otwarty cały olbrzymi spichlerz
drogocennej Prawdy, aby uzbroić, zaopatrzyć i nakarmić
wszystkich domowników wiary.
* Manuskrypty: Synaicki i Watykański podają “uczyni”.
Jeżeli jednak serce sługi będzie złe,
to powie on: mój Mistrz odwłacza z przyjściem
swoim (nie przyszedł).
Zacznie wtedy bić (sprzeciwiać się i sprzeczać) współsługi
swoje (tych, którzy się od niego różnią, <str. 164>
którzy mówią coś wręcz przeciwnego – mój Pan nie odwłacza,
lecz już przyszedł, jest obecny).
Taki sługa będzie może jadł i pił z pijanicami
(upije się światowym duchem), lecz jego Mistrz przyjdzie
(greckie heko
– będzie już po fakcie przyjścia) dnia, którego się
nie spodzieje
i godziny, której nie wie, i odłączy go (od bycia jednym z tych
sług, którzy mają przywilej dawania czeladzi pokarmu na czas słuszny),
a część jego położy z obłudnikami. (Chociaż
nie jest on obłudnikiem, lecz prawdziwym sługą, to z powodu
swojej niewierności i nadużyć będzie miał swoją
część razem z obłudnikami w zamieszaniu i ucisku
przychodzącym na
Babilon.) “Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.”
Powyższe słowa, uważnie rozważone,
uczą nas jasno, że pod koniec tego wieku będzie istniała
jedna klasa zaprzeczająca, że Pan jest
obecny (nie, że Pan
kiedyś przyjdzie, lecz że już przyszedł). Będą
oni bili – ostro występowali przeciwko współsługom, którzy
muszą nauczać czegoś innego – że Pan już
przyszedł. Pan jasno mówi, który z tych sług jest wierny i
dobry, a który błądzi. Wierny sługa, którego Pan znajdzie
dającego “pokarm” na czas słuszny, zostanie wywyższony
i postanowiony nad skarbnicą Prawdy, co da mu jeszcze większą
możliwość rozdawania jej czeladzi. Niewierny sługa
zostanie stopniowo odłączony i będzie coraz bliżej
sympatyzował z nominalnymi wyznawcami, czyli obłudnikami. Zauważmy
fakt, że niewierny
sługa jest w ten sposób odłączony, odseparowany w czasie,
o którym nie wie –
w czasie żniwa – podczas gdy jego Pan jest rzeczywiście obecny,
wyszukując i gromadząc swoje klejnoty, chociaż ten sługa
o tym nie wie (Mat. 13:30; Psalm 50:5; Mal. 3:17; Mat. 24:31).
Mówimy o tych szczegółach jedynie po to, aby
pokazać, że odpowiadając na pytanie uczniów o znaki i
dowody Jego wtórej obecności, nasz Pan uczył, iż
ani świat, ani <str. 165> niewierni słudzy nie będą
o tym wiedzieli co najmniej do początku wielkiego
ognia ucisku. Wierni ujrzą
Jego obecność jedynie
oczami wiary – przez Pisma, które dla ich nauki zostały wcześniej
spisane, aby zrozumieli je, gdy przyjdzie właściwy czas.
Wszystkie obecne prawdy są częścią “dóbr Jego”,
skarbów nowych i starych, które nasz Pan składał dla nas i
teraz nam darmo rozdaje (Mat. 24:45-47).
Dzięki tym przepowiedzianym znakom nasz Pan
wystarczająco przygotował Kościół do rozpoznania Jego
obecności we właściwym czasie, choć obecność
ta nie będzie widzialna dla cielesnego wzroku. Pan ostrzegł nas
też przed oszustwami, jakie powstaną i będą tak
przekonywające, że gdyby było możliwe, to zwiodłyby
najwierniejszych wybranych. Nie jest to jednak możliwe, ponieważ
wszyscy wybrani pilnie słuchają ostrzeżeń i wnikliwie
zaznajamiają się z przepowiedzianymi
znakami obecności Pana, szukając ich wypełnienia. Ci, którzy
myślą inaczej, nie należą do klasy wybrańców.
Jedynie zwycięzcy będą królować z Panem. Te oszustwa,
jak wykażemy w następnym rozdziale, istnieją już
dzisiaj i wielu pada ich ofiarą.
Wybrani zostali jednak, dzięki Bogu, wcześniej ostrzeżeni i
uzbrojeni, i teraz nie będą już zwiedzeni ani zniechęceni.
Chociaż otaczają Go obłoki i ciemność, oni
rozpoznają Jego obecność i cieszą się, że
przybliżyło się ich wybawienie. Jeśli jakikolwiek
człowiek powie wam: oto tu jest Chrystus, albo tam (w jakimś miejscu),
nie wierzcie. Jeśli powiedzieliby wam: jest na pustyni – nie wychodźcie;
oto w komorach – nie wierzcie; albowiem (podobnie) jako światło
słońca, które stopniowo świta i napełnia ziemię,
tak będzie Jego
obecność (Mat.
24:23,26,27). Zgodnie z zapowiedzią będzie to zamanifestowane
świtem światła prawdy – prawdy o każdej rzeczy, która
teraz tak szybko i chwalebnie się rozwija. Jeszcze kilka lat, a
wzejdzie w pełni słońce sprawiedliwości, <str.
166> niosąc zdrowie na swoich skrzydłach, aby błogosławić
i podnieść gnębiony śmiercią świat.
W świetle dowodów przedstawionych w tym
rozdziale, a także w rozdziałach poprzednich i późniejszych,
nie wahamy się oznajmić radującej serce wieści, że
żyjemy w żniwie Wieku Ewangelii i że Mistrz jest znów wśród
nas jako Główny Żeńca – nie w ciele, jak podczas żniwa
Wieku Żydowskiego, lecz w mocy i wielkiej chwale, jako “nader wywyższony”,
boski Chrystus, którego chwalebne ciało jest obecnie “wyrażeniem
istności
Ojca”, chociaż Jego chwalebna istność została łaskawie
zakryta przed wzrokiem ludzkim. Rozpoczyna on swoje panowanie sprawiedliwości;
Jego sierp Prawdy sprawuje już dzieło rozdzielania; zbiera On już
w jedności serca i umysłu dojrzałe pierwociny duchowego
Izraela; wkrótce to skompletowane, wybrane “ciało” będzie
rządziło i błogosławiło świat.
Oznajmiliśmy tę wieść po to, aby w
miarę dalszego rozważania czytelnik mógł jaśniej
zobaczyć, na co najbardziej wskazują proroctwa czasowe;
udowodnimy, że według chronologii żniwo i wszystkie
towarzyszące mu wydarzenia mają miejsce właśnie teraz
i że wypełniają się zgodnie z przepowiedniami.
Jeżeli patrzymy w ten sposób na proroctwa czasowe
i szczegółowość instrukcji dotyczących sposobu
ukazania się naszego Pana i towarzyszących mu okoliczności,
to widzimy, że nie zostały one dane ani w celu zaalarmowania
świata, ani zaspokojenia pustej ciekawości, ani obudzenia śpiącego
kościoła nominalnego; zostały przekazane, aby ci, którzy
nie śpią i nie należą do tego świata, lecz
czuwają oraz są poświęceni i wierni, szczerze studiując
plan ich Ojca, zostali poinformowani o znaczeniu bieżących
wydarzeń, aby nie pozostawali w ciemnościach co do wydarzeń,
o których w żaden inny sposób nie mogą się upewnić –
co do żniwa, obecności wielkiego Żniwiarza, młócenia
i odsiewania prawdziwej pszenicy, wiązania i palenia kąkolu w
czasie ucisku itd. <str. 167>
Naśmiewanie się zostało przepowiedziane
Apostoł Piotr opisuje, jak niektórzy z
niewiernych sług i obłudników będą się naśmiewać
podczas obecności
Pana, podobnie, jak naśmiewali się za dni Noego (2 Piotra
3:3,4,10,12). Zauważmy, że apostoł zwracał się do
Kościoła, zaznaczając, że naśmiewcy, których
opisuje, są w kościele
nominalnym i otwarcie twierdzą, iż interesuje ich plan i dzieło
Pana, dlatego też wierzą, że Pan kiedyś przyjdzie.
Opisywane naśmiewanie się dotyczy właśnie tego
przedmiotu; słyszymy je i będziemy słyszeć od tych
rzekomych chrześcijan, kiedy rozmawiamy z nimi o obecności Pana,
dziele żniwa itp. Ogólnie mówiąc, chrześcijanie, zanim
zbadają ten przedmiot, wyobrażają sobie literalne
manifestacje ognia, trąb, głosów itp., a także Pana zstępującego
z powietrza oraz Jego jaśniejące ciało z krwi i kości.
Kiedy więc słyszą o Jego niewidzialnej obecności, to
odrzucają ten pogląd jako niewart
badania; nie poświęcają czasu na studiowanie czegoś, o
czym są tak mocno przekonani, będąc raczej zajęci
ziemskimi planami i odurzeni duchem światowości.
To właśnie o tej klasie rzekomych chrześcijan
mówi apostoł: “Przyjdą w ostateczne dni [w ostatnich latach
Wieku Ewangelii – podczas “żniwa”] naśmiewcy, według
własnych swoich pożądliwości [planów, teorii itp.]
chodzący i mówiący: Gdzież jest
obietnica przyjścia
[parousii] jego? Bo
jako ojcowie zasnęli, wszystko tak trwa od początku
stworzenia”. Spójrzmy na stwierdzenie naszego Pana (Mat. 24:37-39;
Łuk. 17:26): w Jego
dniach, za dni Jego obecności,
wszystko będzie trwało tak jak przedtem; jako za dni Noego
ludzie będą jedli, pili, żenili się, szczepili i
budowali; świat nie będzie wiedział o
Jego obecności i nie
odczyta znaków <str. 168> szybkich i wielkich zmian, będących
już bardzo blisko – ludzie są zbyt zajęci, aby głębiej
zastanowić się nad świadectwem i tylko ciągle się
naśmiewają.
Ach, mówi Piotr, zapominają o wielkiej zmianie,
jak zaszła za dni Noego! Potem, używając symbolu ognia,
apostoł opisuje przerażający potop ucisku, który wkrótce
ogarnie cały świat, obalając ostatecznie wszystkie cywilne
i kościelne władze (niebiosa), a także stopi całą
organizację społeczną (ziemię) – powodując
anarchię i chaos społeczny aż do momentu, gdy nowe niebiosa
(siły rządzące – Królestwo Boga) zostaną w pełni
ustanowione podobnie, jak i nowa ziemia (społeczeństwo oparte na
nowych, lepszych zasadach: na miłości, równości i
sprawiedliwości). Potem apostoł przypomina
(werset 8), że ten dzień obecności Pana, którego Kościół
tak długo wyglądał i wyczekiwał, będzie trwał
tysiąc lat – będzie to tysiącletnie panowanie Chrystusa.
W wersecie 10 Piotr upewnia nas, że “on dzień
Pańskie przyjdzie
[greckie heko] jako
złodziej”* (niepostrzeżenie,
cicho; będzie obecny, podczas gdy niektórzy się naśmiewają
i biją swoich współsług, wyznających prawdę).
Apostoł nawołuje świętych do oddzielenia się od
świata, aby nie zostali pochłonięci polityką,
zdobywaniem pieniędzy itp., ale żeby umiłowali rzeczy wyższe.
Mówi on: jeżeli widzicie, że w Boskim planie obecne warunki na
ziemi są jedynie tymczasowe i wkrótce ustąpią miejsca
lepszemu porządkowi, to jakimi ludźmi powinniśmy być w
świętych obcowaniach i w pobożnościach? – “oczekującymi
OBECNOŚCI [parousii]
dnia Bożego” – szukającymi dowodów (znaków), aby wykazać,
że już przyszedł.
* W starych manuskryptach nie ma wyrażenia “w
nocy”.
Dzięki Bogu, że tak wspaniale zatroszczył
się o nas; wszyscy pobożni, którzy oczekują tego
dnia, dowiedzą się o nim, zanim wybuchnie ogień gniewu.
Przez <str. 169> Pawła upewnia nas On, że żaden z synów
światłości nie będzie pozostawiony w ciemności,
że ten dzień nie zaskoczy go jako złodziej (1 Tes. 5:4).
Dlatego więc, chociaż żyjemy już w
dniu Pańskiej obecności
i w początkach wielkiego ognia ucisku, to widzimy, że właśnie
to zostało nam pokazane w sposób symboliczny (Obj. 7:1,2) – wiatry
ziemi są powstrzymywane aż wierni słudzy Boga będą
“popieczętowani na czołach ich”, to znaczy, aż otrzymają
zrozumienie czasu,
obecności itp., co
nie tylko ich pocieszy i obroni, lecz również będzie znakiem,
pieczęcią, czyli dowodem ich synostwa, na co wskazywał nasz
Pan, kiedy obiecał, że duch święty pokaże wiernym
“przyszłe rzeczy” (Jan 16:13).
Niektórzy traktują stwierdzenie Piotra
literalnie; myślą, że “niebiosa z trzaskiem przeminą,
a żywioły rozpalone ogniem stopnieją”; podobnie patrzą
na słowa Objawiciela, opisującego te same wydarzenia za pomocą
bardzo podobnego symbolu: “niebo ustąpiło jako księgi
zwinione”. Wystarczy jednak
jedno spojrzenie na miriady klejnotów nocy, jaśniejących na
przestrzeni milionów kilometrów: między nimi nie ma niczego, co mogłoby
być zwinięte lub spalone. Jest to wystarczający argument,
że odczytywanie powyższych wersetów w sposób dosłowny
jest błędem, że oczekiwanie ich literalnego wypełnienia
jest wielkim absurdem.
Bóg ukrył w symbolach trąb, głosów,
ognia itp. pewne informacje (które nie były przeznaczone dla świata,
lecz jedynie dla “Maluczkiego Stadka” poświęconych świętych),
dotyczące żniwa, obecności Pańskiej, Jego duchowego Królestwa;
Pan ułożył je w taki sposób, aby we właściwym
czasie przemówiły jasno i wyraźnie do tej klasy, dla której były
one przewidziane. Tak samo jak podczas pierwszej obecności, tak i
teraz, w czasie drugiej obecnośc i,
do podobnej klasy poświęconych mogą być skierowane słowa:
“Wam dano <str. 170> wiedzieć tajemnicę królestwa Bożego;
ale tym, którzy są obcymi, wszystko się podawa w podobieństwach”
– w symbolach i niejasnych stwierdzeniach – aby ci, którzy nie są
poświęceni,
nie mogli nic zobaczyć ani zrozumieć, nawet mając przed sobą
Biblię (Mar. 4:11,12).
Świat nie jest nieświadomy niebywałych
wydarzeń i okoliczności obecnego czasu, a także ich wagi
wzrastającej z każdym rokiem. Nie wiedzą jednak o ich
wspaniałym zakończeniu i wypełniają swoje umysły
mrocznym przeczuciem złego. Jak przepowiedziano, są przerażeni,
oczekując tych rzeczy, które mają dziać się na ziemi,
ponieważ moce niebieskie (obecne siły rządzące) zostały
już poruszone.
Połączenie proroczego łańcucha
W po przednim
rozdziale pokazaliśmy dowody, że “Czasy Pogan”, czyli okres
ich panowania, zakończą się całkowicie w roku 1914 i
że w tym czasie władza pogan zostanie obalona*, a Królestwo
Chrystusa będzie w pełni ustanowione. Ustaliliśmy też,
że Pan musi być wtedy
obecny, musi ustanowić swoje Królestwo i musi użyć swojej
wielkiej mocy, aby skruszyć narody jako statki garncarskie; bowiem
“za dni tych królów” – przed ich odrzuceniem, czyli przed rokiem
1914 – Bóg niebieski zaprowadzi swoje Królestwo; ONO połamie i
koniec uczyni tym wszystkim królestwom (Dan.
2:44). Zgodnie z tymi słowami widzimy wokół nas dowody początków
uderzania, wstrząsania i niszczenia obecnych mocy, co jest
przygotowaniem do ustanowienia Królestwa – silnego rządu – “które
na wieki zepsute nie będzie”.
* Nie wiemy, jak długo będzie trwał cały
proces niszczenia, ale mamy powody twierdzić, że ten czas będzie
“krótki”.
Następny rozdział przedstawi biblijne dowody,
że rok 1874 był dokładną datą początku
“czasów naprawienia <str. 171> wszystkich rzeczy”, a tym samym
powrotu naszego Pana. Od tego czasu Pan wypełnia swoją obietnicę
dla tych, którzy mają odpowiedni stosunek do czuwania: “Błogosławieni
oni słudzy, których, gdy przyjdzie pan, czujących znajdzie;
zaprawdę powiadam wam, iż się przepasze, a posadzi
ich za stół, a przechadzając się, będzie im służył”
– Łuk. 12:37. Tak więc Pan otworzył nam Pisma, pokazując
prawdę o swojej obecnej chwalebnej naturze, o celu, sposobie i czasie
swojego przyjścia, o charakterze swojego objawienia się
domownikom wiary
i światu. Zwrócił naszą uwagę na proroctwa, które
wyraźnie określiły nasze miejsce na osi czasu, pokazał
nam też porządek planu działania w czasie żniwa. Na
samym początku pokazał nam, że jest to żniwo świętych,
czas ich zupełnej dojrzałości i oddzielenia
od kąkolu; po drugie, jest to czas żęcia świata w
wichrze – żęcia winnicy ziemi i tłoczenia jej owoców w
prasie gniewu Boga Wszechmogącego. Pokazał nam On, że oba
okresy dojrzewania (Obj. 14:1-4; 18-20) dopełnią się w ciągu
czterdziestu lat, których końcem będzie rok 1915.
Powiadomiliśmy w ten sposób czytelnika o tym, co
zostanie udowodnione w kolejnych rozdziałach; nie może on jednak
oczekiwać, że wskażemy fragmenty Pisma Świętego,
w których te problemy i daty są jasno opisane. Wręcz przeciwnie
– czytelnik musi pamiętać o tym, że wszystkie te rzeczy
zostały przez Pana ukryte
w taki sposób, aby nie mogły być zrozumiane ani docenione,
zanim przyjdzie właściwy czas; nawet wtedy zrozumieją je
jedynie szczere, wierne dzieci, które cenią Prawdę bardziej niż
perły i chcą jej szukać tak, jak ludzie szukają
srebra. Prawda, podobnie jak srebro, musi być nie tylko wydobyta, ale
również wytopiona i oddzielona od żużlu; dopiero wtedy można
ocenić jej wartość. Rzeczy, o których piszemy tu jedynie w
kilku słowach,
<str. 172> będą udowodnione krok po kroku i chociaż
wielu woli przyjąć pewne prawdy bez zadawania sobie trudu
potwierdzenia ich Pismem Świętym, to prawdziwy poszukiwacz
Prawdy nie będzie tak postępował. Musi on, na ile jest to
możliwe, udowodnić każdy punkt
i każdy argument dla siebie, na podstawie Słowa Bożego,
śledząc wszystkie połączenia i w ten sposób przekonując
samego siebie o prawdziwości przedstawionych mu treści.
Chociaż “pokarm na czas słuszny” został
zapewniony przez Pana i jest rozdawany przez sługi, to jednak każdy,
kto chce się posilić, musi sam go zjeść.
Jaśnieje już chwała przyjścia
Pańskiego!
Tłoczy On prasę pełną gniewu
swego.
Przed Nim blask miecza ogniem błyszczącego,
Oto czas nastał obecności Jego!
Kołem sąd Jego ogarnia już ziemię,
Wołania i znaki – bolesne rodzenie!
Na ziemskie królestwa kładą się
cienie,
Pańskiej obecności lśnią jasne
promienie!
Wraz z czasem pogan dzień królów przeminął,
Płacz, smutek, boleść na zawsze odpłyną.
Lew władzę ujął wraz z Judy
rodziną,
Parousia zmian w ielkich
na świecie przyczyną.
Brzmi siódma trąba i Króla zwycięstwo
zwiastuje.
Nim wyrok zapadnie Pan serca na sądzie próbuje.
Niech radość twe kroki, o duszo, ku Niemu
kieruje,
Obecny Król nasz, na wieki niech światu
panuje!
|