Wykład XI
Walka Armagieddonu
Zbliżający się ucisk w różnorodnych
obrazach proroczych – Zobrazowany w upadku Izraela w 70 r. n.e. oraz w
Rewolucji Francuskiej – Jego ogólny charakter i zasięg – Wielka
armia Pana – “Najgorsi z pogan” – “Czas utrapienia Jakóbowego
– Jego wybawienie – Klęska Goga i Magoga.
“Bo ponieważ na to miasto [“chrześcijaństwo”
– “Babilon”], które nazwane jest od imienia mego, Ja zaczynam
przywodzić złe rzeczy, (…) bom Ja miecz przyzwał na
wszystkich obywateli tej ziemi, mówi Pan zastępów. (…) Pan z
wysoka zaryczy, a z mieszkania świętobliwości swojej wyda głos
swój, rycząc zaryczy z [nominalnego] mieszkania swego [chrześcijaństwa];
krzyk pobudzających się jako tłoczących prasę,
rozlegać się będzie przeciwko
wszystkim obywatelom tej ziemi.
I przejdzie huk aż do kończyn ziemi; bo się
Pan rozpiera z tymi narodami, w sąd sam wchodzi ze wszelkim ciałem,
niezbożnych poda pod miecz, mówi Pan.
Tak mówi Pan zastępów: Oto udręczenie pójdzie
z narodu do narodu, a wicher wielki powstanie od kończyn ziemi; I będą
pobici od Pana czasu onego od końca ziemi aż do końca ziemi;
nie będą ich płakać, ani zbierać, ani chować;
będą jako gnój na polu” – Jer. 25:29-38.
KONFLIKT owego dnia pomsty będzie tak
skomplikowany i tak osobliwy, że jeden obraz nie wystarcza, by go
opisać. Zgodnie z tym w Piśmie Świętym użytych
jest wiele dobitnych symboli, takich jak bitwa, trzęsienie ziemi,
ogień, burza, nawałnica i powódź. <str. 528>
Jest to “wojna onego wielkiego dnia Boga wszec hmogącego”,
kiedy to zbierze On narody i zgromadzi królestwa, aby na nie wylał
rozgniewanie swoje i wszystką popędliwość gniewu swego;
bo Pan zastępów spisuje wojsko na wojnę (Obj. 16:14; Sof. 3:8;
Izaj. 13:4).
Jest to “wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nigdy
nie było, jako są ludzie na ziemi, trzęsienia ziemi tak
wielkiego”, w którym Pan “poruszy nie tylko ziemią, ale i niebem”
(Obj. 16:18; Hebr. 12:26).
Jest to ogień
gorliwości Jahwe, którym
będzie “pożarta ta wszystka ziemia”. Zarówno obecne
niebiosa (kościelne władze chrześcijaństwa), jak i
ziemia (system społeczny pozostający pod wpływem tak kościoła,
jak i państwa) zachowane są ogniowi na dzień sądu.
“Niebiosa z wielkim trzaskiem przeminą, a żywioły [współczesne
kościelnictwo] rozpalone ogniem stopnieją,
a ziemia [społeczeństwo] i rzeczy, które są na niej,
spalone będą (…) niebiosa gorejące rozpuszczą się”.
“Wszyscy pyszni, i wszyscy czyniący niezbożność będą
jako ciernisko, a popali je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów,
tak, że im nie zostawi ani korzenia
ani gałązki” (Sof. 3:8; 2 Piotra 3:10,12; Mal. 4:1).
“W wichrze i w burzy jest droga Pańska”.
“Przed rozgniewaniem jego, któż się ostoi? A kto się
stawi przeciwko popędliwości gniewu jego?” (Nah. 1:3,6,7)
“Oto możny i silny Pański będąc
jako nawałność gradu, jako wicher
wywracający, jako bystrość
wód gwałtownej powodzi
uderzy ją o ziemię ręką swą. Nogami podeptana będzie
pyszna korona”. “Który gromi morze i wysusza je, i wszystkie rzeki
wysusza; (…) Góry drżą przed nim, a pagórki się rozpływają;
ziemia [symbol całego obecnego porządku rzeczy] gore od oblicza
jego, i okrąg ziemi i wszyscy mieszkający na nim. (…) Przetoż
powodzią prędką koniec uczyni miejscu <str. 529> jego,
a nieprzyjaciół Bożych ciemności gonić będą”
(Izaj. 28:2,3; Nah. 1:4,5,8).
To, że
nie ma tutaj mowy o literalnej powodzi czy ogniu niszczącym naszą
planetę Ziemię i jej mieszkańców jasno wynika ze
stwierdzenia (symbolicznego), że po zniszczeniu obecnego porządku
rzeczy nastąpi nowy porządek – “nowe niebiosa [kościelne,
uwielbiony Kościół
Boży] i nowa ziemia [społeczeństwo ludzkie ponownie
zorganizowane w ramach Królestwa Bożego na bazie miłości,
która zajmie miejsce samolubstwa]”. Odnosząc się do owego
nowego porządku rzeczy, który nastanie po spaleniu obecnego zła
w ogniu odpłacającej
pomsty Bożej, Bóg przez proroka mówi: “Bo na ten czas przywrócę
narodom wargi czyste [prawdę], którymi by wzywali wszyscy
imienia Pańskiego, a służyli mu jednomyślnie”
– Sof. 3:9.
Dwa znamienne obrazy nadciągającej katastrofy
Mimo że stwierdzenia te nie są literalne,
tylko symboliczne, to jednak błędnym byłby wniosek, że
oznaczają one jedynie bitwę na słowa, drżenie ze
strachu czy też niewiele znaczącą burzę ludzkich namiętności.
Chociaż bowiem spory oraz gniewne i kłótliwe słowa należą
do broni używanej
w tej walce, zwłaszcza na jej początku, to jednak na tym się
nie skończy. Wszystkie szczegóły proroctw świadczą o
tym, że przed zakończeniem omawianego konfliktu, przekształci
się on w najbardziej krwawą, zapalczywą i straszliwą
burzę. Zastanawialiśmy się już kiedyś*
nad obrazowym charakterem wielkiego ucisku, jakim został dotknięty
cielesny Izrael. Obecnie zaś, doszedłszy do okresu równoległego
– żniwa Wieku Ewangelii, dostrzegamy wszystkie wskazówki podobnego,
lecz znacznie większego ucisku, jaki spadnie na “chrześcijaństwo”
– wypełnienie obrazu cielesnego Izraela. Chociaż sądy,
jakie nawiedziły Judeę i Jeruzalem, <str. 530> były
straszliwe aż do granic możliwości, mimo to ich skalę
trudno byłoby porównać do wielkiego ucisku, który zagraża
obecnie chrześcijaństwu,
a spadnie też na cały świat.
* Rozdz. 3 i Tom II, rozdz. 7.
Rzymska armia i regularne działania wojenne
doprowadziły zaledwie do niewielkiej części utrapień,
jakimi zakończył się Wiek Żydowski. Na kartach
historii zostały one odnotowane jako najstraszliwsze wydarzenia, które
można jedynie porównać z Rewolucją Francuską. Wynikało
to z rozprężenia narodowego oraz obalenia prawa i porządku
– z anarchii. Samolubstwo najwidoczniej przejęło całkowitą
kontrolę i nastawiło każdego człowieka do walki z bliźnim
– dokładnie tak samo, jak według przepowiedni ma dziać się
w czasie ucisku, którym zostanie niebawem dotknięte chrześcijaństwo
(w czasie którego zostanie skompletowana i uwielbiona wielka duchowa
świątynia, wybrany Kościół Boży). “Bo się
przed tymi dniami
praca ludzka i praca bydląt nie nagradzała [wynagrodzenie straciło
wartość], nawet wychodzącemu i wchodzącemu nie było
pokoju dla nieprzyjaciela; bom Ja spuścił wszystkich ludzi
jednego z drugim” – Zach. 8:9-11.
To, że czasy aż tak bardzo się nie
zmieniły, by tego rodzaju utrapienia stały się niemożliwe
czy nieprawdopodobne za naszych dni, jest zbyt oczywiste, by wymagało
dowodu. Gdyby ktoś jednak był skłonny w to wątpić,
to niech przywoła na pamięć wydarzenia Rewolucji
Francuskiej, która nie tak dawno,
bo nieco ponad sto lat temu sprawiła, że Francja znalazła
się na krawędzi ruiny, a światowy pokój został zagrożony.
Niektórzy mylnie uważają, że świat
wyrósł już z barbarzyństwa dawnych czasów. Na tej
podstawie cieszą się fałszywym poczuciem bezpieczeństwa,
sądząc, że nigdy już nie spadną na świat
takie nieszczęścia, jakie występowały dawniej.
Rzeczywistość jest jednak taka, że nasza subtelność
dwudziestego wieku stanowi tylko bardzo cienką powłokę, która
łatwo może odpaść. Zdrowy rozsądek oraz znajomość
faktów mających miejsce
w stosunkowo nieodległej przeszłości, jak i świadomość
gorączkowego pulsu współczesnej historii ludzkości stanowią
wystarczające podstawy do stwierdzenia, że występuje
prawdopodobieństwo powtórzenia się historii, nawet gdybyśmy
nie dysponowali
mocniejszą mową prorocką, która przepowiada nastanie czasu
uciśnienia, jakiego nie było jako narody poczęły być.
<str. 531>
W symbolicznym języku Objawienia Rewolucja
Francuska została nazwana “wielkim trzęsieniem ziemi” i
rzeczywiście była tak wielkim wstrząsem społecznym,
że całe “chrześcijaństwo” drżało dopóki
się ona nie zakończyła. Ów straszliwy i nagły wybuch
gniewu jednego tylko narodu sprzed zaledwie stu lat może dać
pewne pojęcie o gwałtowności nadciągającej burzy,
kiedy to gniew wszystkich
rozgniewanych narodów zerwie więzy prawa i porządku doprowadzając
do powszechnego panowania anarchii. Należy także pamiętać,
że nieszczęścia te wystąpiły na obszarze
uznawanym wtedy za samo serce chrześcijaństwa, wśród
narodu, który był w tamtym czasie
uważany za jeden z najbardziej chrześcijańskich w świecie,
narodu, który przez tysiąc lat był uznawany za główną
podporę papiestwa. Naród odurzony babilońskim winem fałszywych
doktryn w obrębie kościoła i państwa, przez długi
czas skrępowany panowaniem klerykalizmu
i przesądów, dając upust wściekłemu gniewowi
zwymiotował swe nieczystości. Wydaje się nawet, że
nasz Pan w swym Objawieniu danym Janowi wyraża się o Rewolucji
Francuskiej, że jest ona preludium i ilustracją owego wielkiego
kryzysu, który się obecnie
zbliża.
Należy także zauważyć, że te
same przyczyny, które sprowadziły tamtą wielką klęskę,
działają także obecnie, prowadząc do podobnej
rewolucji, która będzie miała znacznie szerszy zasięg –
która będzie rewolucją ogólnoświatową. Przyczyny
owego straszliwego wstrząsu zostały krótko podsumowane przez
historyka w następujący sposób:*
* Campaigns of Napoleon [Kampanie Napoleońskie],
str. 12.
“Bezpośredniej i najistotniejszej przyczyny
Rewolucji Francuskiej należy upatrywać w rozpaczy ludu i
zamieszaniu rządowym wywołanym kolosalnymi wydatkami wojennymi,
jakie Francja poniosła w związku z popieraniem niezależności
kolonii amerykańskich. Rozwiązłość dworu, waśnie
wśród kleru, stopniowy wzrost świadomości, szerzenie się
zasad rewolucyjnych wywodzących się z amerykańskiego
zatargu oraz długotrwały ucisk, któremu <str. 532>
poddane były masy ludowe – wszystko to złożyło się
na ten sam skutek. (…) Wyczerpany prześladowaniami, rozdrażniony
ustawiczną obecnością uwłaczającej tyranii,
oburzony doznanymi krzywdami oraz uświadomiony
co do posiadanych praw lud francuski powstał, jednocząc się
w duchu niezadowolenia i oburzenia. Wołanie o wolność
rozbrzmiewało od stolicy aż po granice, od Alp po Pireneje, od
wybrzeża Morza Śródziemnego aż po Atlantyk. Podobnie jak w
innych przypadkach gwałtownych i nagłych zmian w rozkładających
się państwach, wybuchowi temu towarzyszyło zło i
okrucieństwo, wobec którego przyblakło znaczenie zbrodni i
nieszczęść starożytnego despotyzmu.”
Inny historyk powiada:*
* Universal History [Historia Powszechna], prof.
Fishera z Yale College, str. 497.
“Najważniejszą z przyczyn Rewolucji
Francuskiej była wrogość wobec uprzywilejowanych klas –
króla, szlachty i kleru – wywoływana upośledzeniem i obciążeniami,
jakie na niższe klasy nakładało prawo
i obyczaj.
Ziemia
– Blisko dwie trzecie terytorium Francji było w rękach
szlachty i kleru. Była ona w większości źle uprawiana
przez jej nieudolnych właścicieli. Szlachtę cieszyły
bardziej rozrywki Paryża niż przebywanie w swoich posiadłościach.
Było wielu drobnych posiadaczy ziemskich, ale prywatnie mieli oni
zbyt mało ziemi, by zapewnić sobie utrzymanie. Wieśniacy
byli niejednokrotnie traktowani w taki sposób, że gdy spoglądali
w kierunku wież zamku swego pana, to w sercach rodziło się
najgorętsze pragnienie
puszczenia go z ogniem wraz z rejestrem ich długów [hipotek]. Kler
dysponował ogromnymi połaciami ziemi, zwierzchnią władzą
nad tysiącami wieśniaków oraz ogromnymi dochodami pochodzącymi
z dziesięcin i innych źródeł. W niektórych prowincjach
sytuacja była
nieco korzystniejsza, jednak ogólnie bogaci oddawali się przyjemnościom,
podczas gdy biedni ponosili tego koszty.
Monopole
– Przemysł i handel, choć cieszący się poparciem,
skrępowany był przez wyzyskujące monopole i ścisłe
organizacje cechowe.
Skorum powany
rząd – Działalność
rządową cechowała jednocześnie samowola i korupcja.
Zanik poszanowania dla władzy królewskiej
–
Zanikł respekt wobec tronu. <str. 533>
Nieudane próby reform
– Wysiłki na rzecz przeprowadzenia reform politycznych i społecznych
we Francji oraz innych krajach, inicjowane przez władców po wielkich
wojnach, wywoływały niepokoje bez osiągnięcia
zamierzonego celu.
Spekulacja polityczna
– Potok myśli kierował się w stronę tendencji
rewolucyjnych. Odważnie kwestionowane były tradycyjne
przekonania religijne. Mnożyły się spekulacje polityczne.
Montesquieu zwracał uwagę na wolność gwarantowaną
przez angielską konstytucję. Voltaire podkreślał
kwestię praw człowieka. Rousseau rozwodził się nad
zwierzchnimi prawami większości.
Przykład Ameryki
– Do powyższych czynników trzeba dołożyć wpływ
Rewolucji Amerykańskiej oraz Amerykańskiej Deklaracji Niepodległości,
która podnosiła kwestię praw człowieka i określała
zasady działania rządu na polecenie narodu i za jego
przyzwoleniem.”
Przypatru jąc
się tym wszystkim wiodącym zjawiskom, które zaowocowały
okropnościami Rewolucji Francuskiej, dopatrujemy się mocnego
podobieństwa między nimi a panującymi obecnie warunkami, które
szybko i niezawodnie prowadzą do podobnych skutków o zasięgu ogólnoświatowym.
Zwróćmy uwagę na rosnącą wrogość między
klasami uprzywilejowanymi (rodami królewskimi i arystokracją) a
klasami pracującymi, dyskusje na temat praw i krzywd ludu oraz zanik
poszanowania dla władzy, tak świeckiej, jak i kościelnej.
Zauważmy rewolucyjne prądy wśród powszechnie wyrażanych
poglądów i myśli, rosnące niezadowolenie mas ludzkich
spowodowane działalnością władz i instytucji rządowych.
Jeśli Amerykańska Deklaracja Niepodległości, która
opowiedziała się za prawami człowieka i określała
zasady działania
rządu na polecenie narodu i za jego przyzwoleniem, obudziła wśród
ludu Francji pragnienie wolności i niezależności, to nie ma
w tym nic dziwnego, że udany eksperyment owego “rządu ludu,
sprawowanego przez lud” w ciągu minionego stulecia oraz pewna
miara wolności i dobrobytu, jaką się tutaj cieszymy, musi
wywierać wpływ na ludy starego świata Europy. Niesłabnąca
fala <str. 534> emigracyjna niosąca do nas ludzi ze wszystkich
krajów stanowi kolejny dowód na to, jakie wrażenie wywarł ów
eksperyment na inne narody.
Mimo to wolność i dobrobyt, który inni tak
podziwiają, daleki jest od spełnienia oczekiwań ludzi tutaj
mieszkających. Pożądają oni jeszcze lepszych warunków
życia i poszukują środków, by sobie je zapewnić.
Nigdzie w całym chrześcijaństwie owa determinacja nie
przybrała bardziej pozytywnej i śmiałej formy, jak tutaj.
Każdy człowiek stoi na straży swych rzeczywistych i
domniemanych praw. Tutejsze kierunki myślenia, podobnie jak gdzie
indziej, mieszczą się w nurcie rewolucyjnym, a z każdym
dniem nabierają coraz bardziej takiego właśnie charakteru.
Rewolucja Francuska była zmaganiem pewnej miary
światła z wielką ciemnością, walką budzącego
się ducha wolności przeciwko od dawna ugruntowanemu uciskowi,
sprzeciwem pewnej miary prawdy wobec starych błędów i przesądów,
które przez długie lata były popierane i pielęgnowane
przez władze świeckie i kościelne mające na widoku własne
wywyższenie oraz ucisk dla ludu. Mimo to ukazała ona
niebezpieczeństwo, jakie wywołuje wolność nie kierująca
się sprawiedliwością
i duchem zdrowego zmysłu (2 Tym. 1:7). Niedokształcenie bywa
doprawdy niebezpieczne.
Początek jednego z opowiadań Charlesa
Dickensa, rozgrywającego się w trudnym okresie Rewolucji
Francuskiej, dokładnie odpowiada obecnym czasom:
“Były to najgorsze czasy, były to najlepsze
czasy. Był to wiek mądrości, był to wiek głupoty.
Była to epoka wiary, była to epoka niedowiarstwa. Był to
czas światła, był to czas ciemności. Była to
wiosna nadziei, była to zima rozpaczy. Mieliśmy wszystko przed
sobą, nie mieliśmy przez
sobą niczego. Wszyscy zmierzaliśmy prosto do nieba, wszyscy
zmierzaliśmy dokładnie w przeciwnym kierunku. Słowem, okres
ten był tak podobny do obecnego, że niektóre z najbardziej hałaśliwych
autorytetów utrzymywały, iż można go oceniać jedynie
jako najlepszy
albo najgorszy w najwyższych stopniach ich skali porównań.”
Gdy jednak my dostrzegamy te same przyczyny, które
działając w całym dzisiejszym świecie wywołają
podobne skutki o znacznie szerszym <str. 535> zasięgu, to nie
możemy się pocieszać pomysłami urojonego bezpieczeństwa
i wołać: Pokój, pokój, choć nie masz pokoju. Zwłaszcza
wobec ostrzeżeń zawartych w proroctwach. W świetle
przepowiedni dotyczących charakteru nadchodzących wydarzeń
owej walki, Rewolucję Francuską możemy uznać jedynie
za pomruk dalekiego
grzmotu, który dopiero zapowiada prawdziwą burzę, za delikatny
wstrząs poprzedzający ogólne trzęsienie ziemi, za
ostrzegawczy zgrzyt wielkiego zegara dziejów, zawiadamiający tych,
którzy się już przebudzili, że koła ruszyły i
wkrótce wybije północ,
która położy kres obecnemu porządkowi rzeczy i zaprowadzi
nowy ład – Rok Jubileuszowy wraz z towarzyszącym mu
zamieszaniem i zmianą własności. On już poruszył
cały świat, uruchamiając potężne siły, które
ostatecznie i całkowicie obalą stary porządek rzeczy.
Gdy warunki całkowicie dojrzeją już do
tej wielkiej rewolucji, nawet najbardziej błaha okoliczność
może posłużyć jako iskra, rozpalająca na całym
świecie ogień pod obecnym systemem społecznym. Podobnie jak
było w przypadku Rewolucji Francuskiej, która podobno rozpoczęła
się od tego, że pewna matka, której dzieci były głodne,
zaczęła tłuc w cynkową patelnię. Wkrótce cała
armia matek maszerowała w kierunku pałaców królewskich, by zażądać
chleba. Gdy spotkały się z odmową, dołączyli do
nich mężczyźni i wkrótce
rozpalił się gniew narodu a płomienie rewolucji ogarnęły
cały kraj.
Ród królewski był zaś tak obojętny na
warunki życia ludzi i tak otoczony zbytkiem oraz luksusem, że
pomimo wybuchu powstania królowa nie była jeszcze w stanie zrozumieć
powagi sytuacji. Słysząc ze swego pałacu wołanie
wzburzonego ludu, dopytywała się, czego oni chcą. Gdy jej
powiedziano, że lud domaga się chleba, odpowiedziała: “To
głupota z ich strony, żeby robić tyle zamieszania z powodu chleba.
Jeśli mają za mało chleba, to niech kupują ciasto.
Jest przecież teraz bardzo tanie.” <str. 536>
Podobieństwo tamtych czasów do obecnych jest
uderzające: wielu myślących obserwatorów znaków czasu
bije na alarm, podczas gdy inni nie są w stanie zrozumieć powagi
sytuacji. Wołania, które poprzedzały Rewolucję Francuską
są niczym w porównaniu do okrzyków, jakie obecnie wznoszone są
przez masy całego świata pod adresem tych, którzy mają władzę
i wpływ na sytuację.
Prof. G. D. Herrron z Iowa College powiedział
kilka lat temu:
“Wszędzie dostrzegamy oznaki powszechnych
przemian. Rasa ludzka przyjęła postawę wyczekiwania, udręczona,
dopóki nie dokona się jej nowy chrzest. Społeczność
ludzka każdym nerwem wyczuwa pierwsze spazmy wielkiej próby, która
ma doświadczyć wszystkich mieszkańców ziemi, czując
jednocześnie,
że ma ona prowadzić do Boskiego wybawienia [aczkolwiek brakuje
świadomości co do tego, jakie
to będzie wybawienie i w jaki
sposób zostanie przeprowadzone]. Znajdujemy się w początkowej
fazie rewolucji, którą zostaną dotknięte wszystkie
instytucje religijne i polityczne i która wypróbuje mądrość
i bohaterstwo najczystszych i najdzielniejszych dusz na ziemi. (…) Społeczna
rewolucja, sprawiająca, że ostatnie lata naszego wieku i początkowe
lata kolejnego stulecia będą najbardziej krytycznym i rozstrzygającym
okresem od czasu ukrzyżowania Syna Człowieczego, stanowi
wyzwanie i sposobność dla chrześcijaństwa, by stało
się chrześcijańskie.”
Niestety jednak, wołanie to pozostaje bez odzewu.
Zaiste nie słyszy go nikt, poza bezradną mniejszością,
tak wielki jest zgiełk samolubstwa i tak mocne więzy
przyzwyczajeń. Dopiero spazmy zbliżającego się społecznego
trzęsienia ziemi – rewolucji – będą w stanie dokonać
odmiany. W trakcie owych straszliwych wydarzeń najbardziej widoczne będą
oznaki słusznej odpłaty, które
uświadomią wszystkim ludziom, że sprawiedliwy Sędzia
całej ziemi wykonuje “sąd według sznuru, a sprawiedliwość
według wagi” (Izaj. 28:17).
Bardzo wyraźnie zaznaczył się charakter
odpłaty w wielkim utrapieniu, jakie spadło na cielesny Izrael w
czasie żniwa Wieku Żydowskiego. Podobnie było w czasie
Rewolucji Francuskiej. Taki też będzie miała charakter
obecna klęska, której szczyt jeszcze musi nastąpić. Uwagi
pana Thomasa H. Gilla, pochodzące z jego dzieła, <str.
537> The Papal Drama
[Dramat Papiestwa] odnoszące
się do karzącego charakteru Rewolucji Francuskiej, sugerują,
że podobnymi cechami odpłaty będzie odznaczał się
nadchodzący ucisk dla chrześcijaństwa jako całości.
Pisze on:
“Im głębiej zastanawiać się nad
Rewolucją Francuską, tym bardziej oczywisty staje się fakt,
że przewyższyła ona wszystkie dziwne i straszne wydarzenia,
jakie miały miejsce na tej ziemi (…) Nigdy jeszcze świat nie
doświadczył tak surowych i tak wysublimowanych przejawów zemsty.
(…) Jeśli wyrządziła ona wiele złego, to także
z góry zakładała i obalała potężne zło.
(…) W kraju, gdzie w jednej chwili znikły wszystkie dawne
instytucje oraz uświęcone tradycją zwyczaje, gdzie jeszcze
przed zadaniem pierwszego ciosu runął cały system społeczno-polityczny,
gdzie monarchia, szlachta i kościół zostały zmiecione
niemal bez oporu, ogólna struktura państwa musiała znajdować
się w stanie rozkładu – przedstawiciele rodu królewskiego,
arystokracji i kapłaństwa musieli dopuścić się
poważnych grzechów. Tam, gdzie rzeczy doczesne uważane za dobre
– urodzenie, pozycja, bogactwo, eleganckie ubiory i wykwintne maniery – zostały
uznane na pewien czas za niebezpieczne i niekorzystne, musiały one być
straszliwie nadużywane.
Naród, który obalił chrześcijaństwo i
zakazał jego praktykowania, który zdetronizował religię na
rzecz rozumu i ukoronował nową boginię w Notre Dame w
osobie ladacznicy, z pewnością musiał zostać dotknięty
bardzo nierozsądną i bardzo skażoną formą chrześcijaństwa.
Ludzie, którzy prowadzili tak bardzo wyniszczającą wojnę z
całym wcześniejszym
porządkiem, że starali się usunąć wszelkie przyjęte
formy zwracania się do siebie, pozdrowień, zwykłe sposoby
liczenia czasu, którzy słowem ‘pan’ brzydzili się tak jak
grzechem i stronili od wyrażenia “wasza wysokość”,
jakby to było coś najbardziej wstrętnego,
którzy zastąpili tydzień dekadą i nie chcieli słyszeć
o dawnych nazwach miesięcy, musieli z pewnością mieć
poważne przyczyny, by aż tak bardzo znienawidzić wszystkie
te dawne sposoby postępowania i posunąć się do tak wyjątkowej
i absurdalnej ekstrawagancji.
Zdemolowanie komnat arystokracji, obrabowanie grobów
królewskich, ścięcie króla i królowej, tragiczne pozbawienie
życia małego następcy tronu, doprowadzenie książąt
do nędzy, zabijanie księży i szlachty, panowanie gilotyny,
śluby republikańskie, meudońska garbarnia, wrzucanie do
Loary ludzi wiązanych parami i wyrabianie rękawiczek <str.
538> z ludzkiej skóry – trudno wyobrazić sobie coś
bardziej okropnego. Są to jednak przejawy zemsty,
świadczące o uroczystej obecności Nemeziss,
owego straszliwego ramienia
potęgi odwetu. Przywodzą one na pamięć potworne
grzechy dawnej Francji – wynędzniałych wieśniaków, ponad
miarę przygniecionych podatkami, od których wolni byli bogacze i
szlachetnie urodzeni, nawiedzanych co jakiś czas okrutnymi plagami głodu
z powodu
wyniszczających podatków, niesprawiedliwych wojen i potwornej
niegospodarności rządu, a jeszcze wieszanych albo
rozstrzeliwanych dwudziestkami i pięćdziesiątkami tylko
dlatego, że po prostu skarżyli się na głód. I tak
działo się przez całe wieki! Przywołuje
to wspomnienie milionów protestantów mordowanych na ulicach Paryża,
torturowanych latami przez żołdaków w Poitou i Bearn,
tropionych jak zwierzęta w Cevennes, zabijanych i wydawanych na
śmierć tysiącami i dziesiątkami tysięcy na wiele
okrutnych sposobów i przez wiele bolesnych lat.
(…)
W żadnym z działań podjętych w
ramach Rewolucji Francuskiej czynnik zemsty nie był jednak tak bardzo
widoczny, jak w przypadku postępowania względem kościoła
rzymskokatolickiego i władzy papieskiej. Ta sama Francja, która po
zaciekłych zmaganiach odrzuciła Reformację, która w ramach
owego procesu odrzucania dopuszczała się nadal potwornych
zbrodni, zwróciła teraz swoją furię przeciwko temu właśnie
kościołowi rzymskiemu, w obronie którego okazywała tak
wielki gniew, (…) by
obalić kult rzymskokatolicki, by na ulicach większych miast
dokonać masakry mnóstwa księży, by ścigać ich
jak Francja długa i szeroka, by wypędzać ich tysiącami
poza granice Francji, podobnie jak i oni ścigali i skazywali na
wygnanie tysiące protestantów,
(…) by przenieść wojnę na terytoria papieskie i skazać
bezbronne papiestwo na wszelkiego rodzaju nieszczęście i hańbę.
(…) Okrucieństwa rewolucyjnej Francji były nie tyle karą,
co bezpośrednią reakcją na okrucieństwa Francji
feudalnej, królewskiej i papieskiej. (…)
Rewolucję Francuską, biorąc pod uwagę
pewien aspekt, można określić jako reakcję na okrucieństwo,
duchowe i religijne, rzymskokatolickich prześladowań protestantów.
Gdy tylko wezbrał ten strumień, natychmiast skierował się
przeciwko kościołowi rzymskokatolickiemu i papiestwu (…)
Posiadłości kościelne zostały przejęte przez państwo.
Duchowieństwo francuskie, które wcześniej było <str.
539> niezależnym posiadaczem, żyło teraz z pensji. Mnisi
i zakonnice musieli wrócić do świata, gdyż posiadłości
ich
zakonów zostały skonfiskowane. Protestantom została przywrócona
pełnia religijnej wolności i politycznej równości. (…)
Religia rzymskokatolicka wkrótce potem została formalnie obalona.
Bonaparte obnażył miecz Francji przeciwko
bezradnemu Piusowi VI. (…) Papież utracił niezależność
(…) Berthier wkroczył do Rzymu, ustanowił Republikę
Rzymską i podniósł rękę na papieża. Najwyższy
kapłan został uprowadzony do obozu niewiernych (…) z więzienia
do więzienia, aż w końcu został wzięty w niewolę
do Francji. Tutaj
(…) wydał ostatnie tchnienie, w Valence, gdzie zabito jego księży,
gdzie została złamana jego władza, a jego imię i urząd
stały się przedmiotem szyderstwa i pogardy. Tutaj znalazł
się pod strażą ordynarnych żołnierzy wspólnoty,
którzy przez dziesięć lat demonstracyjnie
przykładali do jego ust ów przelewający się kielich
goryczy. (…) Była to wyrafinowana i doskonała część
odpłaty, która tak zadziwiła świat przy końcu
osiemnastego stulecia – ów zakaz działalności dla kościoła
rzymskiego, nałożony przez tę samą Francję, która
na jedno słowo tego kościoła dokonywała rzezi dziesiątków
tysięcy protestantów, ów żałosny koniec najwyższego
kapłana w tej samej prowincji Dauphine, która została uświęcona
walkami protestantów, w pobliżu owej alpejskiej doliny, gdzie francuscy
żołnierze tak bezlitośnie ścigali waldensów, owo
przekształcenie ‘Państwa Kościelnego’ w ‘Republikę
Rzymską’, owo obalenie terytorialnego papiestwa przez ten sam naród
francuski, który dokładnie tysiąc lat wcześniej pod
panowaniem Pepina i Karola Wielkiego
powierzył mu te terytoria.
Wielu wyobrażało sobie, że papiestwo
znalazło się na krawędzi śmierci i pytało czy
Pius VI był ostatnim papieżem oraz czy koniec osiemnastego
wieku zaznaczy się obaleniem dynastii papieskiej. Jednak Rewolucja
Francuska była początkiem, a nie końcem sądu. Francja
rozpoczęła jedynie wykonywanie wyroku, pewnego i nieuchronnego,
lecz jednocześnie długotrwałego i przeciągającego
się, który miał być zróżnicowany za sprawą
wielu dziwnych wypadków sugerujących co jakiś czas, że możliwe
będzie uniknięcie kary. Tymczasem jednak odwlekanie wykonania
wyroku zwiększa jedynie jego ból i dolegliwość.”
Należy się spodziewać, że zbliżający
się ucisk będzie nie mniej <str. 540> gorzki i surowy od
obrazu szkicowanego w dwóch zacytowanych powyżej opisach. Wręcz
przeciwnie, będzie on raczej bardziej okrutny i ogólny, gdyż
(1) okoliczności obecnego czasu sprawiły, że każdy członek
struktury społecznej jest bardziej uzależniony niż
kiedykolwiek przedtem, nie tylko pod względem rosnącej wygody i luksusu,
ale także w zakresie podstawowych potrzeb życiowych. Wystarczyłoby
samo zablokowanie ruchu kolejowego, by w naszych wielkich miastach
zapanował głód, zaś powszechna anarchia oznaczałaby
sparaliżowanie wszystkich dziedzin przemysłu, które zależne
są od handlu i zaufania. (2) Nasz Pan w sposób szczególny zaznacza,
że nadchodzący ucisk będzie taki, “jakiego
nie było, jako narody poczęły być” – ani takiego
potem nie będzie (Dan. 12:1; Joel 2:2; Mat. 24:21).
Chociaż nie ma żadnej nadziei na to, by dało
się zapobiec temu uciskowi, to jednak Pismo Święte daje radę,
co należy uczynić, by ukryć się w czasie nadciągającej
burzy.
(1) Wiernemu Kościołowi obiecane jest
wybawienie jeszcze przed całkowitym rozpętaniem się burzy.
(2) Wszyscy, którzy miłują sprawiedliwość i dążą
do pokoju winni pilnie utrzymywać porządek w swoich domach, tak
jak nakazuje Słowo Pańskie, mówiąc: “Pierwej, niżeli
wyjdzie dekret i niż dzień jako plewa przeminie; pierwej niż
przyjdzie na was gniew zapalczywości Pańskiej, pierwej niż
przyjdzie na was dzień gniewu Pańskiego,
szukajcie Pana wszyscy pokorni na ziemi, którzy sąd jego czynicie;
szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory,
snać się ukryjecie w dzień zapalczywości Pańskiej”
– Sof. 2:2,3.
Wobec tego, że wszyscy tacy ludzie mogą zostać
przebudzeni i uświadomić sobie sytuację, prorok Joel zwraca
się do tych, którzy zauważają te rzeczy, by podnieśli
alarm, mówiąc: “Trąbcie w trąbę na Syonie, a
krzyczcie na świętej górze mojej! [w chrześcijaństwie,
które z wyznania jest świętą górą czyli
królestwem Pana] Niechaj zadrżą wszyscy obywatele ziemi, bo
przychodzi dzień Pański, bo już bliski jest” – Joel
2:1. Psalmista mówi, że Bóg “wyleje jako deszcz na niepobożnych
sidła, ogień i siarkę [symbole ucisku i zniszczenia], a
wicher <str. 541> będzie cząstką
kielicha ich. Bo sprawiedliwy Pan, sprawiedliwość miłuje”
(Psalm 11:3-7).
Walka owego wielkiego dnia Boga Wszechmogącego będzie
największą rewolucją w dziejach świata, ponieważ
ujawnią się w jej trakcie wszystkie zasady niesprawiedliwości.
W czasie owego sądu, zarówno w odniesieniu do narodów jak i
jednostek, słuszne okaże się to, że “nic nie jest
skrytego, co by nie miało być objawiono, i nic tajemnego, czego
by się dowiedzieć nie miano” (Mat. 10:26). Oto w jaki sposób,
nawet już teraz, badawcze światło
powszechnego uświadomienia ujawnia tajemnicze źródła
intryg politycznych, machinacji finansowych, roszczeń religijnych,
itp. Oto w jaki sposób wszyscy stają przed ławą sędziowską
i zarówno przez ludzi, jak i przez Boga zostają uznani za postępujących
słusznie lub niegodziwie, według osądu nauk Słowa Bożego
– złotej reguły, prawa miłości, przykładu
Chrystusa, które to elementy nabrały znamiennego znaczenia w naszych
rozważaniach na temat obecnych czasów.
Walka owego wielkiego dnia, podobnie jak każda
inna wojna rewolucyjna, ma swoje kolejne stadia stopniowego rozwoju. U podłoża
każdego przejawu konfliktu leżą inspirujące go pobudki,
rzeczywiste albo urojone narodowe i indywidualne krzywdy. Następnie
cierpiący dobitnie uświadamiają sobie wyrządzone im
krzywdy. Potem pojawiają się powszechne próby
przeprowadzenia reform, które, okazując się nieudane, prowadzą
do poważnych zatargów, polemik, podziałów, zmagania się
poglądów, aż ostatecznie doprowadzają do zemsty i walki
zbrojnej. Taki jest porządek Bitwy Wielkiego
Dnia Boga Wszechmogącego. Na jego ogólny charakter składa się
walka światła z ciemnością, wolności z uciskiem,
prawdy z błędem. Jej zasięg będzie ogólnoświatowy
– wieśniacy wystąpią przeciwko książętom,
wierni przeciwko księżom, robotnicy przeciwko
kapitalistom. Uciśnieni zbrojnie wystąpią przeciwko każdej
formie niesprawiedliwości i tyranii, zaś prześladowcy z
bronią w ręku będą bronić tego, co przez długie
lata uważali za swe prawo, nawet jeśli oczywiste stanie się,
że naruszało to prawa innych ludzi. <str.
542>
Wielka armia Pana
W poprzednich rozdziałach wskazywaliśmy na
dzieło przygotowania do konfliktu owego złego dnia – tworzenie,
wyposażanie i ćwiczenie ogromnych armii, budowa wielkich flot,
konstruowanie nowych i zadziwiających maszyn wojennych, wyrabianie
nowych środków wybuchowych o potężnej sile, wyczerpywanie
naturalnych zasobów narodowych każdego kraju na cele militarne.
Zwracaliśmy także uwagę na pomruki rozgniewanych narodów,
które stoją uzbrojone po zęby i spoglądają
na siebie wilkiem.
Patrząc na te miliony uzbrojonych i wyćwiczonych
wojowników, pytamy: Który z tych wszystkich potężnych zastępów
stanowi ową armię, którą prorocy nazywali wielkim wojskiem
Pana? Czy ta prorocza wzmianka może odnosić się do którejkolwiek
z wymienionych armii? A jeśli tak, to w jakim sensie można je
uważać za wojsko Pana, skoro żadna z nich nie jest
pobudzana do działania przez Jego ducha? Albo też, czy wzmianka
ta może odnosić się do ludu Bożego, żołnierzy
krzyża, których broń według apostoła
Pawła nie jest cielesna, lecz mimo to mocna ku zburzeniu miejsc
obronnych (2 Kor.10:3-5)? Czy też może ów “miecz Ducha,
którym jest słowo Boże” (Efezj. 6:17), w rękach ludu Bożego,
napełnionego Jego duchem, ma dokonać wielkiego dzieła
obalenia królestw tego świata i oddania ich
Chrystusowi w wieczną osiadłość?
Oby tak mogło być! Jednak już wcześniej
przekonaliśmy się, że tak się nie stanie. Wynika to
zarówno z przepowiedni proroczych, jak i ze znaków czasu. Wręcz
przeciwnie, protesty i ostrzeżenia sprawiedliwych są niezmiennie
ignorowane przez świat, a narody kroczą w ciemnościach, na
skutek czego zachwiały się (Psalm 82:5) wszystkie grunty ziemi (obecnej
struktury społecznej), co grozi zawaleniem się <str. 543>
całej nadbudowy społecznej, która już w obecnej
chwili straszliwie się chwieje. “Leczyliśmy Babilon”,
powiada prorok, “ale nie jest uleczony. Opuśćmyż go [‘Wynijdźcie
z niego, ludu mój!’– Obj. 18:4], a pójdźmy każdy do ziemi
swej; bo sąd jego aż do nieba sięga, i wyniósł się
aż pod obłoki” – Jer. 51:9.
Z całą pewnością to nie święci
będą wchodzić w skład wielkiego wojska Pana,
wspominanego przez proroków, które ma obalić królestwa tego świata
– broń ich żołnierstwa też nie byłaby
wystarczająca dla osiągnięcia tego celu. Ich broń jest
rzeczywiście potężna, zgodnie z tym, co pisze apostoł,
ale wśród tych, na których mają oni wpływ. Wśród
prawdziwego ludu Bożego, który pilnie stosuje się do pouczeń,
Jego Słowo jest ostrym, obosiecznym mieczem, który naprawdę
burzy “rady [ludzkie rozumowanie] i wszelaką wysokość,
wynoszącą się przeciwko znajomości Bożej, i
podbija wszelaką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe”
(2 Kor. 10:4,5). Jednak broń owego żołnierstwa nie ma
takiego działania w odniesieniu do świata. Poza tym armia złożona
ze świętych nie byłaby “wielkim
wojskiem”, gdyż stanowią oni “Maluczkie Stadko”, jak sam
określił swych naśladowców nasz Pan (por. Łuk. 12:32;
Joel 2:11).
Posłuchajmy proroczego opisu owego wojska:
“Lud wielki a mocny, któremu równego nie było
od wieku, i nie będzie po nim nigdy aż do lat rodzaju i rodzaju.
Przed obliczem jego ogień pożerający, a za nim płomień
pałający; ta ziemia jest przed nim jako ogród Eden, ale po nim
będzie pustynią pustą i nie ujdzie nikt przed nim. Kształt
ich jest jako kształt koni, a tak pobieżą jako jezdni.
Po wierzchu gór [królestw] skakać będą jako grzmot wozów,
a jako szum płomienia ognistego pożerającego ściernisko,
jako lud możny uszykowany do bitwy.
Ulękną się narody przed obliczem jego,
wszystkie twarze ich jako garniec poczernieją. Pobieżą jako
<str. 544> mocarze, a wbieżą na mury jako mężowie
waleczni; każdy z nich drogą swoją pójdzie, a nie ustąpią
z ścieżek swoich. Jeden drugiego nie ściśnie, każdy
drogą swoją pójdzie; a choć i na miecz upadną, nie będą
zranieni. Po mieście chodzić będą, po murze
biegać, na domy wstąpią, a oknami wlezą jako złodziej.
Przed obliczem jego ziemia [obecny porządek społeczny] zadrży,
niebiosa [władze kościelne] się poruszą, słońce
i miesiąc [oświecający wpływ Ewangelii i Prawa Mojżeszowego]
się zaćmi [gdy zacznie przeważać
powszechne niedowiarstwo], a gwiazdy [światło apostolskie (Obj.
12:1) zostanie zaćmione] zawściągną jasność
swoję [ciemna noc, gdy żaden nie będzie mógł nic
sprawować – Jan 9:4; Izaj. 21:9,11,12]. A Pan wyda głos swój
przed wojskiem swoim, przeto, że bardzo wielki
będzie obóz jego, przeto, że mocny ten, co wykona słowo
jego; wielki bowiem dzień Pański będzie i straszliwy bardzo,
i któż go zniesie?” – Joel 2:2-11.
Wojsko Pana musi stawić czoła straszliwym
okolicznościom owego złego dnia, kiedy to straszliwe żywioły,
które obecnie przygotowywane są do konfliktu, czyli dla ognia, osiągną
szczyt swojej gotowości. To właśnie wojsko, pod zarządem
Pańskiej opatrzności “podwróci” stolice królestw i zepsuje
moc królestw pogańskich (Agg. 2:23). Tylko gdzie jest takie
wojsko? Czy będzie nim armia niemiecka, francuska, angielska,
rosyjska, czy amerykańska? To wielkie wojsko, tak jak je opisuje
tutaj prorok, które będzie w stanie dokonać tych zadziwiających
rzeczy – i to, jak wynika z opisu, w przeciągu kilku lat, które
pozostały do zakończenia znamiennego okresu żniwa –
istnieje prawdopodobnie już w obecnym czasie i przygotowuje się
w pewnym zakresie do zbliżającej się rzezi. Prorok w swym
opisie nie mówi o bezładnym motłochu, który można by
łatwo poskromić przy użyciu
obecnych naukowych technik prowadzenia wojny. Pisze on o potężnych
zastępach, które cechują się wysokim stopniem
zdyscyplinowania. <str. 545>
Gdzie zatem, pytamy, znajduje się takie wojsko, które
jest obecnie szkolone i ćwiczone, wojsko, przed którym zadrży
ziemia [społeczeństwo] i poruszą się niebiosa [kościelnictwo]
(Joel 2:10), wojsko, które śmiało uszykuje się przeciwko
konserwatywnym siłom chrześcijaństwa, tak świeckim,
jak i kościelnym, mając wszelkie szanse pokonania ich obecnej
potęgi? Gdzie jest owo wojsko, które w
niedalekiej przyszłości ośmieli się wystąpić
przeciwko uświęconym tradycją chrześcijańskim
doktrynom, przeciwko dyplomacji chrześcijańskich rządów i
matactwom kleru, wojsko, które złowrogo zignoruje wszystkie klątwy
chrześcijaństwa, wzgardzi jego poleceniami
i odwzajemni pioruny ciskane przez władze i zorganizowane siły,
wojsko, które stawi czoła rykowi potężnej i gwałtownej
artylerii tego systemu, oprze się pociskom miotanym przez armaty i
działa, przedrze się między flotyllami okrętów
wojennych i, zdzierając diademy z koronowanych głów, powali królestwa
i wrzuci je w środek morza, wojsko, które podpali niebiosa i stopi
ziemię w rozpalonym żarze ognia, zmieniając w ten sposób,
zgodnie z przepowiedniami proroków, cały dawny porządek w jedno
potężne i powszechne rumowisko.
O tym, że takie wojsko się tworzy i
przygotowuje do rozpaczliwego konfliktu, przekonują nas równie mocno
znaki czasu, jak i “mocniejsza mowa prorocka”. Świadomość
tego właśnie faktu (nie wynikająca bynajmniej ze znajomości
proroctw i z powoływania się na nie) napawa chrześcijaństwo
trwożliwymi przeczuciami i skłania mężów stanu
wszystkich krajów do podejmowania nadzwyczajnych środków w celu
ochrony i obrony.
Jednak właśnie w tych środkach
samoobronnych obmyślanych przez “zwierzchności, które są”,
kryje się prawdopodobnie pułapka, z której same one nie zdają
sobie sprawy. Trzeba pamiętać o tym, że armie, od których
uzależniają one swoje możliwości obronne, złożone
są ze zwykłych ludzi. Te miliony wyćwiczonych wojowników
mają żony, synów, córki, braci, siostry, kuzynów i przyjaciół
wśród zwykłych ludzi, których interesy związane są z
ich własnymi mocnymi więzami natury. <str. 546> Ich służba
dla tronów i królestw opiera się jedynie na sile rozkazu i jest znośna
dzięki wysokości wynagrodzenia, które
powoli zaczyna im się wydawać niewystarczającą
rekompensatą za trudy i niewygody, jakie muszą znosić oni i
ich rodziny, nie wspominając już o zagrożeniu życia,
groźbie kalectwa, utraty zdrowia i majątku. Z roku na rok
zbrojne zastępy są coraz mniej wrażliwe
na “chwałę” oręża, okazują coraz żywsze
zainteresowanie swymi własnymi cierpieniami i niedostatkami i wykazują
coraz mniejsze oddanie względem zwierzchnich władz, podczas gdy
armie robotników, zwykłych ludzi w domach, są coraz bardziej
poirytowane, niezadowolone ze swego losu i pełne coraz to większych
obaw o przyszłość.
Wszystkie te zjawiska stwarzają co najmniej możliwość,
że w trakcie zbliżającego się kryzysu potężne
armie i zdyscyplinowane zastępy chrześcijaństwa skierują
swe siły przeciwko władzom, które powołały je do
istnienia, zamiast je popierać i podtrzymywać ich byt. O tym,
że władcy biorą pod uwagę taką ewentualność,
świadczy fakt, iż w Rosji w czasie panowania głodu, który
wywołał rozruchy wśród zwykłej ludności, informacje
na ten temat były pilnie strzeżone przed znajdującymi się
w rosyjskiej armii przyjaciółmi i braćmi tych ludzi, zaś
żołnierze kierowani do tłumienia rozruchów pochodzili
zawsze z odległych prowincji.
Być może trudno byłoby nam teraz domyślać
się, jakie dokładnie warunki i okoliczności zostaną użyte
przez Pana w roli “głosu” wydającego rozkazy i kierującego
ową potężną armią. Żyjemy jednak w czasach,
gdy historia tworzy się szybko. Nie byłoby więc rzeczą
całkowicie nierozsądną spodziewać się, że
działania w tym kierunku mogłyby zostać
podjęte w dowolnym czasie. Jednak w poprzednich tomach naszych wykładów
(Tom II i III) wykazaliśmy, że Bóg ustanowił czas na wypełnienie
się każdego szczegółu swego planu i że już
obecnie żyjemy w czasie “dnia pomsty”, który jest
okresem o długości czterdziestu lat. Rozpoczął on się
w październiku 1874 roku i niedługo już się zakończy.
Złowieszcze lata owego “dnia”, które już upłynęły,
z pewnością <str. 547> położyły w obrębie
kościoła, państwa i warunków społecznych szeroki i
głęboki fundament, na bazie którego rozegrają się
wydarzenia przepowiedziane przez Pismo Święte. Ich perspektywa kładzie
się już obecnie cieniem na dziejach świata, a ich nadejście
jest tak samo pewne jak to, że zostały przepowiedziane. Wygląda
na to, że bardzo niewiele lat z łatwością
wystarczyłoby dla ich pełnego urzeczywistnienia. Już teraz
serca ludzi drętwieją “przed strachem i oczekiwaniem [na nadejście]
tych rzeczy, które przyjdą na wszystek świat”.
Proroctwa, które zwróciły naszą uwagę
i były publicznie głoszone od początku owego “dnia pomsty”,
osiągają gwałtowną kulminację. Oprócz tego, jak
wykazano w poprzednich rozdziałach, wszyscy ludzie zauważają
ponure objawy coraz bliższego ucisku, a społeczeństwo bez wątpienia
przypomina zapalnik gotowy do zaiskrzenia w
magazynie prochu, który może lada moment wybuchnąć;
przypomina ono zorganizowaną armię gotową do ataku na jedną
komendę. Tak jak słusznie napisał Szekspir:
Jest Boskość, która cele nasze kształtuje,
Z gruba je ciosa, zgodnie z naszą wolą.
Ogólnie
ludzkość nie jest świadoma Pańskiego zaangażowania
w tej bitwie, a niemal wszyscy uczestnicy tego sporu przywdziali zbroje
chroniące ich osobiste i samolubne interesy, w czym, jak słusznie
się domyślają, Pan nie może mieć swego udziału.
Stąd też, pomimo
powszechnej gotowości do wyrażania na każdym kroku próśb
o błogosławieństwo Boże, tylko nieliczni tak naprawdę
na nie liczą. Wydaje się, że wszyscy polegają raczej
na samych sobie, na swoich organizacjach, swej liczebności itp.
Nikt nie będzie bardziej
zaskoczony niż owe “moce niebieskie”, najważniejsze
osobistości sprawujące kontrolę nad kościołami,
które zmierzając do realizacji swych własnych zamierzeń
w imieniu Pana, całkowicie zlekceważyli Jego plan, tak jak
jest on objawiony w Jego Słowie. Im to właśnie
działalność Pańska na przestrzeni najbliższych
kilku lat wyda się “niezwyczajną pracą”. Posłuchajcie
słowa Pańskiego dotyczącego tego zagadnienia:
“Albowiem Pan powstanie jako na górze Perazym, a
rozgniewa się <str. 548> jako w dolinie Gabaon, aby wykonał
sprawę swoję, niezwyczajną sprawę swoję,
i aby dokończył sprawy swojej, niezwyczajnej
sprawy swojej. (…)
bom o pewnym zepsowaniu [wygaśnięciu, strawieniu] wszystkiej
ziemi słyszał od Pana, Pana zastępów” – Izaj.
28:21,22.
System społeczny, “ziemia”, “żywioły”,
“bieg natury” nie może stanąć w ogniu, dopóki Pan
nie zezwoli, by została skrzesana zapalająca iskra – wielka
rozstrzygająca bitwa nie może się rozpocząć,
dopóki wielki “Michał”, wódz naszego zbawienia, nie stanie na
czele i nie wyda komendy (Dan.
12:1), nawet jeśli wcześniej na wszystkich frontach będą
zdarzały się drobne potyczki. Zaś wielki Wódz powiadamia
swój królewski regiment – Kościół, że katastrofa ta,
choć nieunikniona, nie nastąpi wcześniej, zanim nie
zostaną “popięczętowani” i “zgromadzeni”
ci, “którzy należą do Króla”, czyli “Maluczkie Stadko”
albo “wybrani”.
Oprócz tego nie zapominajmy o słowach apostoła,
który w natchnionym opisie ucisku stwierdza, że przyjdzie on jako
ból na niewiastę brzemienną, w skurczach, w spazmach ucisku,
między którymi będą występowały krótkie
przerwy. Tak też właśnie było jak do tej pory, zaś
każdy z nadchodzących spazmów będzie coraz cięższy,
aż wreszcie w ciężkim bólu, w agonii śmierci
obecnych instytucji narodzi się nowy porządek.
Biorąc pod uwagę to, że Pan w ciągu
minionych sześciu tysięcy lat ogólnie pozwolił światu
kroczyć własnymi drogami – wyjąwszy przypadek Izraela
– Jego obecna interwencja będzie się wydawała
osobliwsza i bardziej “niezwyczajna” dla tych, którzy nie rozumieją
zmian dyspensacyjnychs
właściwych w okresie rozpoczęcia się siódmego tysiąclecia.
On jednak sprawi, że w “bitwie” tej gniew ludzki (oraz ambicje
i samolubstwo ludzi) będzie Go chwalił i będzie Mu służył,
a najbardziej katastrofalne objawy tego zagniewania zostaną przez
Niego powstrzymane. Okazując ogrom cierpliwości dozwalał
On na długie panowanie grzechu, samolubstwa i śmierci, ponieważ
mogło to być wykorzystane w celu wypróbowania Jego wybranego
Kościoła oraz w celu nauczenia ludzkości, na czym polega
owa “nadmierna <str. 549>
grzeszność grzechu”. Widząc jednak, że świat
ogólnie pogardza Jego prawem miłości, prawdy i sprawiedliwości,
zamierzył on udzielić mu powszechnej nauczki przed rozpoczęciem
następnej lekcji, która będzie polegała na ukazaniu
praktycznych korzyści płynących
z przestrzegania sprawiedliwości pod panowaniem Tysiącletniego
Królestwa Jego umiłowanego Syna.
Choć Pan zakazuje swemu ludowi walki przy użyciu
broni cielesnej, a sam przedstawia się jako Bóg pokoju, porządku
i miłości, to jednocześnie mówi, że jest Bogiem
sprawiedliwości i wskazuje, że grzech nie będzie wiecznie
triumfował nad światem, lecz zostanie ukarany: “Mnie pomsta,
a Ja oddam, mówi Pan” (Rzym. 12:19; 5 Mojż. 32:35). A gdy On
powstaje, by sądzić narody i oddać pomstę wszystkim
niepobożnym, oświadcza, że jest “mężem
walecznym” i “mocnym w boju”, który ma “wielkie wojsko” do
swojej dyspozycji. I któż może mieć pewność,
że owo mnóstwo ludzi, którzy obecnie tworzą uszykowane zastępy
chrześcijaństwa, nie stanie się w owym czasie wielkim
wojskiem, które
skieruje swe potężne siły przeciwko bastionom obecnego
porządku społecznego (2 Mojż. 15:3; Psalm 24:8; 45:4; Obj.
19:11; Izaj. 11:4; Joel 2:11).
“Pan wynijdzie jako mocarz, jako mąż
waleczny wzruszy się gorliwością; trąbić,
owszem krzyczeć będzie, a przeciw nieprzyjaciołom swoim mężnie
sobie pocznie”. W taki sposób Pan przypisuje sobie trąbienie i
okrzyk tej wielkiej armii, a także ich powodzenie w osiąganiu
rewolucyjnych celów, jako że wykonują oni, choć nieświadomie,
Jego dzieło zniszczenia. Mówi On: “Milczałem
dość długo, jakobym nie słyszał, wstrzymywałem
się; ale już jako rodząca krzyczeć będę,
spustoszę, i wszystkich wraz połknę” – Izaj.
42:13,14.
Pismo Święte zawiera jednak i takie wskazówki,
które mówią, że oprócz zbuntowanych zastępów chrześcijaństwa
będą jeszcze i inni, którzy wejdą w skład wielkiego
wojska Pańskiego. Zaś Pan przez proroka Ezechiela, wspominając
o tym samym czasie oraz o zbliżających się klęskach,
jakie mają spaść na chrześcijaństwo, mówi:
<str. 550>
“I podam je w ręce cudzoziemców
na rozchwycenie, i niezbożnych
w ziemi na łup, którzy ją splugawią; (…) Uczyń
łańcuch [zwiąż ich razem, zjednocz, niech obiorą
sobie wspólny cel]; bo ziemia pełna jest krwawych sądów, a
miasto [Babilon, chrześcijaństwo] pełne jest krzywd.
Przetoż najgorszych z pogan
przywiodę, aby posiedli domy ich; i uczynię wstręt pysze
mocarzów, a splugawieni będą, którzy je [ich święte
miejsca, religijne instytucje] poświęcają” – Ezech.
7:13-24.
Proroctwo to może oznaczać, że
anarchistyczne powstanie społeczeństw krajów chrześcijańskich
będzie w czasie panowania bezprawia tak krańcowo brutalne i
dzikie, że przewyższy ono swym barbarzyństwem wszystkie
najazdy pogan – tak, jak to miało miejsce w czasie Rewolucji
Francuskiej. Może ono także oznaczać powstanie ludów
Indii,
Chin i Afryki przeciwko chrześcijaństwu – tego rodzaju
sugestia została już wysunięta przez prasę publiczną
w nawiązaniu do odrodzenia Turcji i powstania milionów mahometan.
Jednak naszym zdaniem owi “najgorsi z pogan” to mieszkańcy krajów
chrześcijańskich,
którzy żyją “bez Boga”, nie podzielając chrześcijańskich
uczuć i nadziei. Jak dotychczas byli ograniczani i trzymani w
ryzach za pomocą nieświadomości, przesądów i
strachu, jednak w progach dwudziestego wieku ograniczenia te tracą
gwałtownie na znaczeniu.
Pan przez zrządzenie swej opatrzności ujmie
dowództwo nad owym wielkim wojskiem niezadowolonych – patriotów,
reformatorów, socjalistów, moralistów, anarchistów, nieuświadomionych
i pozbawionych nadziei – i wykorzysta ich nadzieje, obawy, namiętności
i samolubstwo zgodnie ze swą Boską mądrością, tak
aby wykonały się przez nich Jego wielkie zamierzenia w zakresie
obalenia obecnych instytucji oraz przygotowania człowieka do Królestwa
Sprawiedliwości. Tylko z tego powodu ludzie ci nazwani są
“wielkim wojskiem Pana”. Żaden ze
świętych, żaden z tych, którzy prowadzeni są duchem
Bożym jako synowie Boży nie będzie miał nic do
czynienia z tego rodzaju udziałem w owej “bitwie”. <str.
551>
Bezprecedensowe okoliczności tej bitwy
Zgodnie z tym, co przepowiadali prorocy,
nie da się znaleźć w historii żadnych odpowiedników
dla okoliczności panujących w czasie tej bitwy. Jak już
wspominaliśmy, owo ostateczne zmaganie obrazowo przedstawione jest w
symbolach Psalmu 46 (por. także Psalm 97:2-6; Izaj. 24:19-21; 2 Piotra
3:10). Pagórki (nie tak wyniosłe, mniej autokratyczne formy rządu)
rozpływają się już jak wosk. Zachowują one co
prawda swoją formę, ale w miarę rozgrzewania się ziemi
(społeczeństwa) zniżają się stopniowo do poziomu
powszechnych żądań. Dobrym przykładem tego zjawiska jest Wielka
Brytania. Wysokie góry (wyobrażające rządy autokratyczne)
“zachwieją się” pod wpływem rewolucji i ostatecznie
“przeniosą się w pośrodek morza” – zostaną całkowicie
zniszczone w anarchii. Już teraz “morze i wały szumią”
przeciwko bastionom
obecnego porządku społecznego. Niedługo już ziemia (obecny
porządek społeczny) będzie się chwiać i zataczać
jak pijany człowiek, na próżno usiłując się
wyprostować, zachować oparcie i stanąć o własnych
siłach. Stopniowo zostanie ona całkowicie “przeniesiona”,
ustępując miejsca “nowej ziemi” (nowemu porządkowi społecznemu),
w której będzie mieszkać prawość i sprawiedliwość.
Odtworzenie obecnego porządku będzie niemożliwe
z uwagi na to, że: (1) najwyraźniej wyczerpał on swoje możliwości
bycia użytecznym, co sprawia, że jest nieadekwatny do panującej
obecnie sytuacji; (2) ogólnie rozprzestrzeniła się wiedza
świecka; (3) odkryto, że kler swymi intrygami i błędami
przez długie lata oślepiał i krępował masy społeczne;
odkrycie to doprowadzi do powszechnego
braku poszanowania dla wszystkich twierdzeń i nauk religijnych, które
zostaną uznane za część odkrytego oszustwa; (4) ludzie
religijni nie zauważając na ogół tego, że nadszedł
Boski czas na dokonanie zmian dyspensacyjnychs,
ignorują przyczynę, logikę, sprawiedliwość i
Pismo Święte przy obronie obecnego porządku rzeczy.
Niewielkie skutki będzie miało także i
to, że kościelne niebiosa (papieskie i protestanckie władze
religijne) <str. 552> zwiną się jak dwa końce zwoju (Izaj.
34:4; Obj. 6:14). Połączone religijne władze chrześcijaństwa
będą bezsilne w obliczu rosnącej fali anarchii, gdy dojdzie
do owego przerażającego kryzysu. Przed ową wielką armią
Pana “niszczeć będzie wszystko wojsko niebieskie [nominalny kościół],
a niebiosa jako księgi zwinione będą [dwie
wielkie społeczności, które tworzą kościelne niebiosa,
czyli papiestwo i protestantyzm, zwijając się jak dwa odległe
końce zwoju, obecnie szybko zbliżają się do siebie, na
co już wskazywaliśmy], i wszystko wojsko ich opadnie [odpadnie,
zostanie opuszczone,
nie w jednej chwili, ale stopniowo, a mimo to szybko], jako opada liść
z winnej macicy, i jako opada niedojrzały owoc z figowego drzewa” (Izaj.
34:4). Aż wreszcie “niebiosa gorejące rozpuszczą się
i żywioły pałające [z których się one składają]
stopnieją”
(2 Piotra 3:12).
“Bo tak jako ciernie splecieni [protestantyzm i
papiestwo nigdy się doskonale nie zjednoczą, jeden dla drugiego
będzie cierniem w boku], a opojeni są jako winem [odurzeni
duchem tego świata]; przetoż jako ściernisko suche do szczętu
pożarci będą [zostaną zgnębieni w wielkim ucisku
i całkowicie zniszczeni jako systemy religijne].” Gdyż Pan
“koniec uczyni, utrapienie drugi raz nie powstanie”. Cóż za błogosławiona
obietnica! “Bo oto, przychodzi dzień pałający jako piec,
w który wszyscy pyszni,
i wszyscy czyniący niezbożność będą jako
ciernisko, a popali je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów,
tak, że im nie zostawi ani korzenia ani gałązki [czyli możliwości
dalszego rozwoju]” (Nah. 1:9,10; Mal. 4:1).
Czas utrapienia Jakóbowego
Ucisk i utrapienie
dnia Pańskiego zostaną w pierwszym rzędzie skierowane
przeciwko chrześcijaństwu, a ostatecznie obejmą wszystkie
narody. Jednak prorok <str. 553> Ezechiel (38:8-12) informuje nas,
że ostatnie porywy tej burzy dosięgną narodu izraelskiego
zgromadzonego
w Palestynie. Prorok zdaje się wskazywać, że w obecnym
okresie żniwa proces gromadzenia Izraela w Palestynie znacznie się
nasili, w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy do tej pory. Pisze
on, że zostaną oni tam zgromadzeni w wielkiej liczbie z narodów
i dysponując pokaźnym
bogactwem będą zamieszkiwali miejsca, które były wcześniej
ustawiczną pustynią. Będą także mieszkać
bezpiecznie, podczas gdy w pozostałych częściach świata
panować będzie najdziksze zamieszanie (Ezech. 38:11,12).
Wszyscy jesteśmy świadkami rozpoczęcia
się takiego zgromadzania Izraela do Palestyny. Jest jednak rzeczą
oczywistą, że ich exodus z obcych krajów będzie musiał
otrzymać potężny i nagły impuls, aby proroctwo to mogło
się wykonać w naznaczonym czasie. Pozostaje nam jedynie przekonać
się, co będzie tym impulsem. Na to, że coś takiego na
pewno będzie miało miejsce, wskazują także słowa
proroka Jeremiasza – 16:14-17,21.
“Przetoż oto dni idą, mówi Pan, że
nie rzeką więcej: Jako żyje Pan, który wywiódł synów
Izraelskich z ziemi Egipskiej. Ale: Jako żyje Pan, który wywiódł
synów Izraelskich z ziemi północnej [Rosji?], i ze wszystkich ziem,
do których ich był wygnał, gdy ich zasię przywiodę do
ziemi ich, którąm dał ojcom ich. Oto Ja poślę do
wielu rybitwów, (mówi Pan) aby ich łowili; potem
poślę do wielu łowców, aby ich łapali na wszelkiej górze
i na wszelkim pagórku, i w dziurach skalnych. Oczy moje patrzą na
wszystkie drogi ich; nie są utajone przed obliczem moim, ani jest
zakryta nieprawość ich przed oczyma moimi. (…) Dlatego oto Ja
sprawię, aby poznali tym razem; sprawię, mówię,
aby poznali rękę moję i moc moję, i dowiedzieli się,
że imię moje jest Pan.”
Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że
Pan dysponuje wystarczającą mocą, aby wykonać to
zadanie. Wszystkie narody zadają sobie dręczące pytanie:
“Co należy zrobić z Żydami”. Pytanie to, na co wskazuje
prorok, w kryzysowych okolicznościach najbliższej przyszłości
zrządzonych przez opatrzność Pańską bez wątpienia
doprowadzi do podjęcia pewnych działań ze <str. 554>
strony narodów w celu przeniesienia
Żydów do Ziemi Obiecanej. Podobnie zaś jak w pośpiechu
opuszczali oni Egipt wraz ze swym bydłem i dobytkiem, przynaglani
przez Egipcjan, którzy mówili: “Wstańcie, wynijdźcie z pośrodku
ludu mego (…) Nadto trzody wasze, i bydła wasze zabierzcie”,
a Pan dał łaskę ludowi w oczach Egipcjan, że im pożyczali
naczynia srebrnego i naczynia złotego, i szat (2 Mojż.
12:31-36), tak i w czasie drugiego exodusu, przepowiedzianego przez proroków,
nie zostaną oni odesłani próżno, lecz najwidoczniej narody
zostaną poddane pewnemu uciskowi, który okaże
się korzystny dla Izraela, wypełniając powyższe
proroctwo Ezechiela.
Ten przedsiębiorczy naród, gdy zostanie ponownie
osadzony w Ziemi Obiecanej, a przez to przynajmniej na jakiś czas
odizolowany od utrapień, jakimi zostaną ogarnięte wszystkie
inne narody, szybko przystosuje się do nowej sytuacji i zamieszka w
miejscach, które wcześniej były ustawiczną pustynią.
Naród ten jednak musi jeszcze zostać poddany chłoście
w kolejnej fali udręczeń, jako że zgodnie ze słowami
proroka ostatni konflikt owej wojny wielkiego dnia będzie miał
miejsce w Palestynie. Względny spokój i pomyślność
ponownie zgromadzonego Izraela przy końcu owego dnia ucisku, jak i
jego pozorna bezbronność, pobudzą inne narody do zazdrości
i staną się dla
nich zachętą do łupieżczej wyprawy. Gdy więc
zniknie prawo i porządek, Izrael zostanie oblężony przez
hordy bezlitosnych grabieżców, określonych przez proroka mianem
wojsk Goga i Magoga (Ezech. 38). Utrapienie bezbronnego Izraela będzie
ogromne. “Biada,” powiada prorok
Jeremiasz, “bo wielki jest ten dzień, tak że mu nie było
podobnego; ale jakiżkolwiek jest czas utrapienia Jakóbowego, przecie
z niego wybawiony będzie” – Jer. 30:7.
Tymczasem zaś o zastępach Goga i Magoga
napisane jest, że będą jak jeden mąż mówić:
“Wtargnę do ziemi, w której są wsi; przypadnę na
spokojnych i bezpiecznie mieszkających, na wszystkich, którzy <str.
555> mieszkają bez muru, a zawór i bram nie mają.” Idziesz,
pisze dalej prorok, “abyś wziął łupy, a rozchwycił
korzyści; abyś obrócił rękę
swoję na spustoszone miejsca już znowu osadzone, i na lud
zgromadzony z narodów, którzy się bydłem i kupiectwem bawią,
a mieszkają w pośrodku ziemi” (Ezech. 38:11-13). Prorok,
przepowiadając wydarzenia odnoszące się do tych zastępów,
pisze: “I przyjdziesz z miejsca swego z stron północnych
[Europa i Azja znajdują się na północ od Palestyny], ty i
narodów wiele z tobą, wszyscy wsiadający na konie, lud wielki i
wojsko gwałtowne, i przypadniesz na lud mój Izraelski jako obłok,
abyś okrył tę ziemię. W ostatnie dni
[chodzi tu zapewne o końcowe wydarzenia dnia ucisku] przywiodę
cię do ziemi mojej, aby mię poznały narody, gdy będę
poświęcony w tobie [oddzielony, odróżniony jako twój
przeciwnik], przed oczyma ich, o Gogu!” – Ezech. 38:15,16.
W trakcie tego
ucisku Bóg objawi się jako obrońca Izraelitów, tak jak za czasów
starożytnych, kiedy to cieszyli się oni Jego łaską
jako naród. Ich krańcowe położenie stanie się dla
Niego sposobnością i w tych okolicznościach zostanie odjęta
ich zatwardziałość. Czytamy: “Bo
zgromadzę wszystkie narody [reprezentowane przez hordy Goga i Magoga]
przeciwko Jeruzalemowi na wojnę, a miasto wzięte będzie, i
domy rozchwycone będą, i niewiasty pogwałcone będą;
a gdy pójdzie część [połowa] miasta w pojmanie,
ostatek ludu nie będzie
wygładzony z miasta. Bo wyjdzie Pan, i będzie walczył
przeciwko onym narodom, jako zwykł wojować w dzień
potykania” – Zach. 14:2,3. Prorok Izajasz (28:21), odnosząc się
do tego samego wydarzenia, powołuje się na Boskie wybawienie
Izraela z ręki Filistynów
w Perazym i z ręki Amorytów w Gabaon: “Albowiem Pan powstanie jako
na górze Perazym, a rozgniewa się jako
w dolinie Gabaon”. Przeczytaj 2 Sam. 5:19-25, 1 Kron. 14:10-17, Joz.
10:10-15, by przekonać się, w jaki sposób Bóg, nie korzystając
z ludzkiej umiejętności i ludzkiego dowództwa, przeprowadził
swe bitwy we własny sposób. Tak i <str. 556> w tej wielkiej
bitwie Bóg zapewni wybawienie w swoim czasie i przy użyciu swoich
sposobów.
W proroctwie Ezechiela (38:1-13) Pan wymienia głównych
uczestników walk w Palestynie, nie możemy jednak być zbyt pewni
naszej interpretacji ich znaczenia. Magog, Mesech, Tubal, Gomer, Togorma,
Jawan i Tarsis to imiona synów Jafeta,
syna Noego. Przypuszcza się, że byli oni pierwszymi osadnikami
Europy. Seba i Dedan byli potomkami Chama,
innego syna Noego, i przypuszczalnie byli oni pierwotnymi mieszkańcami
północnej Afryki. Abraham i jego potomstwo (Izrael) pochodzili z
rodu jeszcze jednego syna Noego – Sema
– i osiedlili się w Armenii i zachodniej Azji (zob. 1 Mojż.
10:2-7). To wskazywałoby, że w ogólnym sensie atak zostanie
przeprowadzony z Europy – “stron północnych” – w sojuszu z
wieloma innymi narodami.
Całkowite wytracenie wrogów Izraela (kończące
czas ucisku i rozpoczynające czas ustanowienia Królestwa Bożego)
jest obrazowo przedstawione przez proroka Ezechiela (38:18 - 39:20). Klęskę
tę można porównać jedynie do straszliwej zagłady
Faraona i jego wojsk, gdy próbował on ponownie podporządkować
sobie Izraela, który został wybawiony przez Pana. Również pod
tym względem wybawienie
Izraela będzie “jako [podobne jak] za dni, których wyszedł z
ziemi Egipskiej” – będzie ukazaniem “dziwnych rzeczy” (Mich.
7:15).
Prorok najpierw opisuje, że atak owej armii ze
stron północnych przeciwko Izraelowi (zgromadzonemu ponownie do
Palestyny w “ostatecznym dniu”, mającemu “wiele dobytku” i
“mieszkającemu bezpiecznie”) będzie nagły – “jako
obłok okrywający ziemię” (Ezech. 38:1-17). Potem zaś
przekazuje poselstwo: “Tak mówi panujący Pan: Azażeś ty
nie jest on, o którymem powiedział za dni dawnych przez
sług moich, proroków Izraelskich, którzy prorokowali za dni onych
lat, żem cię miał przywieść na nich?” Następnie
Pan oznajmia, że zamierza zniszczyć bezbożne hordy, zaś
opis zdaje się wskazywać, że dokona się to przez
wybuch zawiści, rewolucji <str. 557>
i anarchii wśród poszczególnych elementów składowych tej
wielkiej, złożonej armii. Rewolucja ta i walka obejmie także
pozostałe resztki rodzimych rządów różnych narodów, wywołując
powszechne powstanie i anarchię – wielkie trzęsienie ziemi, o
którym mówi Objawienie 16:18-21.
Świadectwa wszystkich proroków wskazują na
to, że Bóg w cudowny sposób zamanifestuje swą moc w wybawieniu
Izraela, walcząc po ich stronie (a przy tym na korzyść
wszystkich) przy użyciu broni, której żadna moc ludzka nie będzie
w stanie się przeciwstawić. Obejmie to epidemie i inne rozmaite
klęski, które będą zsyłane na niezbożnych (nieprzyjaciół
Izraela i wrogów Bożych) tak długo, dopóki świat nie
dowie się, że Pan ponownie przyjął Izraela, udzielając
mu swej łaski i stając się jego Królem,
jak za dawnych dni. Wkrótce też narody te, podobnie jak Izrael,
nauczą się cenić Królestwo Boże, które prędko
stanie się obiektem pożądania wszystkich narodów.
Prorok Ezechiel (39:21-29), jako przedstawiciel Boga, mówi
o wspaniałym wyniku tego zwycięstwa oraz o skutkach, jakie będzie
ono miało dla Izraela i całego świata:
“A tak objawię chwałę moję między
narodami, i oglądają wszystkie narody sąd mój, którym
uczynił, i rękę moję, którąm na nie wyciągnął;
A dowie się dom Izraelski, żem Ja Pan, Bóg ich od onego dnia i
na potem. Poznają też i narody, iż dla nieprawości
swojej zawiedzieni są do więzienia dom Izraelski, dlatego, iż
wystąpili przeciwko mnie [odrzucając Chrystusa – Rzym.
9:29-33]. Dlategom też był zakrył oblicze swoje przed nimi,
a podałem ich w ręce nieprzyjaciół
ich [przez wszystkie wieki ery chrześcijańskiej], aby wszyscy od
miecza polegli. Według nieczystości ich, i według
przewrotności ich obszedłem się z nimi, i zakryłem
oblicze moje przed nimi.
Przetoż [teraz, gdy owo karanie jest już zupełne]
tak mówi panujący Pan: Jużci przywrócę więźniów
Jakóbowych; a zmiłuję się nad wszystkim domem Izraelskim [nad
żywymi i umarłymi, gdyż nadeszły “czasy naprawienia
wszystkich <str. 558> rzeczy” – Dzieje Ap. 3:19-21]; i gorliwym
będę dla imienia świętobliwości mojej, Gdy odniosą
[w ten sposób] pohańbienie swoje i wszystko przestępstwo swoje,
którym wystąpili przeciwko mnie, gdy bezpiecznie mieszkali w ziemi
swojej, a nie był, kto by ich trwożył; A gdy ich przywrócę
z narodów, i zgromadzę ich z ziem nieprzyjaciół
ich, i będę poświęcony w nich przed oczyma wielu narodów.
Tedy się dowiedzą, żem Ja Pan, Bóg ich, gdy zawiódłszy
ich do narodów zasię ich zgromadzę do ziemi ich, a nie zostawię
tam więcej żadnego z nich. I nie zakryję więcej
oblicza mego przed nimi, gdyż wyleję ducha
mojego na dom Izraelski, mówi panujący Pan.” “I będą
się bali, którzy są na zachód, imienia Pańskiego, i którzy
na wschód słońca, sławy jego. Gdy przypadnie nieprzyjaciel
jako rzeka, tedy go duch Pański [w ciągu Wieku Ewangelii – rękami
duchowego Izraela] precz zapędzi. Bo przyjdzie do Syonu odkupiciel [Kościół,
“Ciało Chrystusa”], i do tych, którzy się odwracają od
występków w Jakóbie, mówi
Pan” – Izaj. 59:19,20 (por. Rzym. 11:25-32).
“Dobry jest Pan, i posila w dzień uciśnienia,
a zna tych, którzy ufają w nim.” Lecz “przed rozgniewaniem jego,
któż się ostoi? a kto się stawi przeciwko popędliwości
gniewu jego?” “Onci koniec [niegodziwości] uczyni, utrapienie
drugi raz nie powstanie” – Nah. 1:7,6,9.
W taki to sposób w bitwie wielkiego
dnia Boga Wszechmogącego cały świat zostanie przygotowany
do nowego dnia i wielkiego dzieła naprawienia wszystkich rzeczy. Choć
godzina przebudzenia ma być pochmurna i pełna gęstej ciemności,
to jednak Bogu niech będą dzięki za błogosławione
zapewnienie, że
dzieło zniszczenia będzie “sprawą skróconą” (Mat.
24:22), a natychmiast po jego przeprowadzeniu zacznie świecić błogosławione
Słońce Sprawiedliwości. “Ziemia [obecna, stara struktura
społeczna] (…) przeniesiona będzie [w ten sposób] jako budka”
(Izaj. 24:19,20),
aby ustąpić miejsca nowej budowli Bożej – nowym niebiosom
i nowej ziemi, w których sprawiedliwość mieszka (2 Piotra 3:13;
Izaj. 65:17). <str. 559>
Już po złożeniu do druku powyższego
fragmentu naszą uwagę zwrócił artykuł opublikowany w New
Jork Tribune 26 czerwca
1897 roku, który pasuje do naszego tematu. Tak bardzo potwierdza on
wysunięte przez nas sugestie odnośnie przygotowującego się
obecnie “wielkiego wojska Pana”, że postanowiliśmy mimo
wszystko znaleźć jeszcze miejsce dla poniższego fragmentu.
“Korona czy naród?
Przed jakim wyborem mogą niebawem stanąć
niektóre armie europejskie
Niecałe czterdzieści lat temu oddziały
posłuszne rozkazom swych przełożonych skierowały
karabiny przeciwko ludziom, strzelały i przebijały bagnetami mężczyzn,
kobiety, a nawet dzieci. Ulice Berlina, Wiednia i wielu innych stolic
europejskich spłynęły potokami krwi. W walce tej wojsko nie
zostało skierowane przeciwko zwykłemu tłumowi włóczęgów
i chuliganów, ale przeciwko dobrze sobie radzącym i wysoko wykształconym
obywatelom – fachowcom, kupcom, przemysłowcom,
politykom i ustawodawcom – czyli w gruncie rzeczy przeciwko wszystkim
elementom składowym klasy, którą w Starym Świecie nazywa
się “burżuazją” i klasą średnią.
Tymczasem ludzie ci starali się zapewnić sobie jedynie
polityczne prawa, uroczyście obiecane im na mocy konstytucji
zatwierdzonej przez odnośne władze, które jednak później
wstrzymywały się z wprowadzeniem jej w życie, dopóki nie
zostały do tego zmuszone przez ludzi.
We Włoszech zagadnienie to nabrało
pierwszoplanowego znaczenia
Czy oddziały te, gdyby dzisiaj zażądano
od nich strzelania do swych rodaków, okazałyby podobne posłuszeństwo
wobec ‘pomazańca Pańskiego’? To pytanie pochłania dziś
uwagę koronowanych głów Europy w stopniu znacznie większym,
niżby skłonni byli wierzyć obywatele naszego kraju. W ciągu
kilku ostatnich dni zagadnienie to pojawiło się na forum
publicznym za sprawą rezolucji przyjętej przez włoski
parlament. Zmierza ona do tego, by w oficjalnej nazwie armii określenie
‘królewska’ zastąpić słowem ‘narodowa’.
Argumentacja wysunięta przez autora tego projektu, który następnie
został odrzucony przez posiadającą większość
w parlamencie <str. 560> partię rządową, była
nie tylko logiczna, ale także przekonywująca i na pewno z całą
siłą przemówi do narodu włoskiego,
jak i do każdego innego cywilizowanego narodu, co powinno dać
wiele do myślenia królowi Humbertowi oraz jego braciom i siostrom
monarchom.”
[Autor artykułu wskazuje, że bez specjalnych
wstrząsów dowództwo armii angielskiej zostało w ciągu
trzech ostatnich lat przekazane parlamentowi, który jest w tym zakresie
reprezentowany przez Ministra Wojny, podczas gdy poprzednio armia bezpośrednio
podlegała koronie, jako że jej dowódcą był książę
z rodu królewskiego, który sprawował ten urząd jako
przedstawiciel królowej. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą,
że królowa starała się przez dłuższy czas
zachowywać ostatnie ostoje swej zwierzchności. Nie przyniosło
to jednak skutku. Także we Francji naród jest zazdrosny o kontrolę
nad armią, czego przejawem było odrzucenie
kandydatury na naczelnego dowódcę i powierzenie dowództwa
wybieralnemu Sekretarzowi Wojny, który jest reprezentantem partii dochodzącej
do władzy na mocy wyborów powszechnych. W artykule czytamy dalej:]
Konflikt zagrażający Niemcom
Uważa się, że tego rodzaju konflikt nie
zagraża bezpośrednio Włochom. Nie sposób jednak zaprzeczyć,
że podobna tendencja pojawia się w Niemczech, a zwłaszcza w
Prusach, gdzie monarcha i naród z każdym dniem znajdują się
na coraz bardziej odległych krańcach. Cesarz
Wilhelm najwyraźniej spodziewa się tego typu konfliktu. Wynika
to z jego niedawnych wypowiedzi, które przy każdej nadarzającej
się okazji kierował do armii. Szczególnie wyraźnie
zaznaczyło się to w ubiegłym tygodniu w Bielefeld. Jego
ulubionym tematem jest powinność żołnierska
w zakresie gotowości położenia życia za swego
zwierzchnika i jego tron. I to nie tyle w walce z zewnętrznymi
nieprzyjaciółmi, ile przeciwko wrogom znajdującym się w
granicach imperium i królestwa. Przewodnicząc w ceremoniach zaprzysiężenia
rekrutów, nigdy nie omieszka on przypomnieć, że obrona jego
osoby jest dla nich ważniejszym obowiązkiem, niż obrona
narodu, który ich utrzymuje. Niestrudzenie też rozwodzi się
<str. 561> nad tym, co sam określa mianem ‘królewskiego
odzienia’, czyli inaczej mówiąc, munduru, który
tak on, jak i inni władcy uważają za liberię, nie
świadczącą o przynależności państwowej, czy
narodowej, ale królewskiej. Tak więc ten, kto ją nosi na mocy
owych szczególnych więzów, winien jest monarsze wierność,
lojalność i ślepe, bezwzględne
posłuszeństwo. Nie należy także zapominać, że
we wszystkich przypadkach dyskusji i sporów między cywilami i
wojskowymi, cesarz popiera zawsze tych drugich, nawet jeśli okazuje
się, że są oni napastnikami. Posuwa się on nawet do
tego, że umarza albo zmniejsza i tak już
łagodne wyroki przeciwko oficerom, którzy niejednokrotnie po
pijanemu ranią lub w wielu przypadkach zabijają nieuzbrojonych i
nie napastliwych cywilów.
Postawa armii niemieckiej
Jakie stanowisko zajęłaby armia, gdyby doszło
do spodziewanego konfliktu między koroną a narodem? Na dworze królewskim
i w berlińskich kręgach oficjalnych uważa się, że
cesarz nie będzie mógł polegać na swej armii. Opinii tej
nie podziela bynajmniej sam naród ani też wiodący politycy
niemieccy. Armia nie składa się tak jak
dawniej z nieświadomych prostaków, którzy nie umieją czytać
i pisać. W jej szeregach znajdują się myślący,
dobrze wykształceni ludzie, którzy w szkole nauczyli się, jakie
są konstytucyjne prawa i przywileje, o które bezowocnie walczyli ich
dziadkowie i ojcowie. Wystarczająco dobrze znają także
historię, by wiedzieć o tym, że we wszystkich walkach między
koroną a narodem zwyciężał zawsze naród.” <str.
562>
Dzień gniewu Pańskiego
Dzień on, dzień gniewu Pańskiego
…
Straszny gniew Pański … A
prawica Tego,
Co światem rządzi,
Zdolna w proch rzucić i najmocniejszego,
Gdy w grzech popadnie i świadomie błądzi.
Dzień gniewu Pana
Nieodwołalnie na ziemię zawita
Nim jeszcze promień łask Słońca
zaświta.
W sprawiedliwości ześle na świat
karę,
Pomstę za grzechy, za złamaną wiarę.
Ale obiecana
Łaska dla świata mimo gniewu czeka.
Pan przez krew Syna podźwignie człowieka,
W promiennych blaskach swej Boskiej miłości
Z grobu wywiedzie świat cały ludzkości.
Gniew na świat spadnie …
Ziemię ogarnie i ucisk wywoła,
A gdy już zabrzmi wielki głos anioła,
Gdy siódma trąba Babilon obali,
Obecny system w ogniu tym się spali,
A wówczas Chrystus w Królestwie zawładnie.
<str. 563>
|