Wykład XII
Wielkie proroctwo naszego Pana
Mat. 24; Mar. 13; Ł uk. 21:5-36; 17:20-37
Ważne znaczenie tego proroctwa – Okoliczności
i trzy pytania, które go sprowokowały – Strzeżcie się fałszywych
chrystusów – Przepowiednia dotycząca zarysu historii osiemnastu
stuleci – Opis ucisków kończących Wiek Żydowski i Wiek
Ewangelii połączony w wypowiedziach wszystkich ewangelistów –
Obrzydliwość spustoszenia – Uciekajcie w góry – Brzemienne,
itd. – Przed zimą i sabatem – Oto tu albo tam, nie wierzcie im
– Utrapienie onych dni – Zaćmienie słońca i księżyca
jako znaki – Spadanie gwiazd
– Wypełnienie również symboliczne – Znamię Syna Człowieczego
– Co ujrzą wszystkie pokolenia ziemi – Drzewo Figowe – “Ten
wiek” – Czujcie! – “Jako było za dni Noego (…) nie
spostrzegli się” – Pamiętajcie na żonę lotową
– Jeden wzięty, drugi zostawiony
– Wybrani mają zostać zgromadzeni wokół Prawdy – Dom
Szatana ma zostać podkopany – Zapewnienie pokarmu domownikom wiary.
NASZ Pan wygłosił jedno z najbardziej
znamiennych proroctw Pisma Świętego, które odnosi się do
“Czasu Końca”, czyli końcowego okresu obecnego Wieku
Ewangelii. Było ono wypowiedziane przy końcu Jego ziemskiej
misji, kiedy Jezus starał się już stopniowo przygotowywać
swych uczniów do nastania nowej dyspensacji s,
która miała się w pełni rozpocząć po tragedii na
Kalwarii. Chciał, by zrozumieli, że nie powinni oczekiwać
natychmiastowych zaszczytów i chwały Królestwa, które w myśl
Jego obietnic miały stać się udziałem wiernych. Przed
chwałą i błogosławieństwami miały przyjść
próby i cierpienia. On, ich Mistrz, miał zostać odrzucony przez
Izraela
i ukrzyżowany, zgodnie z tym, co mówili prorocy. Następnie <str.
564> Izrael miał być wydany swym wrogom, a ich święte
miasto i drogocenna świątynia miały zostać całkowicie
zniszczone. Ponadto Jego uczniowie nie mieli się spodziewać,
że okażą się więksi
od swego Mistrza i unikną wzgardy oraz cierpień, które na Niego
spadły, ale raczej, że zachowanie wierności wobec Jego
nauki sprowadzi na nich nienawiść wszystkich ludzi dla Jego
imienia. Kto jednak we wszystkich tych utrapieniach zachowa wierność
aż do śmierci, zostanie nagrodzony, gdy On ponownie przyjdzie i
przyjmie ich do siebie, aby dzielili z Nim Jego chwałę.
Tego rodzaju nauczanie nasz Pan zachował na
ostatnie dni swej misji. Początkowo uczniowie, słysząc to,
byli raczej skłonni gniewać się i nalegać (jak to
czynią niektórzy i dzisiaj), żeby sprawa Pańska zwyciężała
w świecie na skutek ich głoszenia. Piotr posunął się
nawet do tego, że wyraził wobec naszego Pana swoje odmienne
przekonanie: “Zmiłuj się sam nad sobą, Panie! nie
przyjdzie to [śmierć i rozproszenie
Twego ludu oraz powszechny triumf zła] na cię” (Mat. 16:22;
Mar. 8:31,32). Jednak nasz Pan surowo skarcił Piotra, a wszyscy
uczniowie stopniowo zaczynali sobie uświadamiać, że chwała
Królestwa jest jeszcze bardzo odległa, że ich Mistrz musi wpierw
odejść, a pozostawiając ich samych, musi posłać
Pocieszyciela, ducha świętego, by ich prowadził i strzegł,
aż On powróci w chwale Królestwa swego Ojca.
W takim nastawieniu umysłu, gdy nie przebrzmiały
jeszcze niedawne słowa naszego Pana odnoszące się do świątyni,
uczniowie starali się uzyskać od Mistrza jednoznaczną
informację na te tematy, których jeszcze wtedy jasno nie rozumieli.
Trzy pytania
“A gdy [Jezus] siedział na górze oliwnej,
przystąpili do niego uczniowie osobno, mówiąc: Powiedz nam, [1]
kiedy się to [zniszczenie świątyni] stanie, i [2] <str.
565> co za znak obecności *
Twojej i [3] dokonania świata [wieku]?” – Mat. 24:3.
* Greckie słowo parousia, które zostało
tutaj użyte, niezmiennie oznacza obecność, a nie przyjście.
Zob. przypis w angielskim tłumaczeniu poprawionym, a także
Emphatic Diaglott.
Niewątpliwie powyższe okoliczności oraz
pytania stanowiły zrządzenie opatrzności Bożej, gdyż
proroctwo to miało z pewnością większe znaczenie dla
pouczenia ludu Bożego żyjącego w czasie obecnego “żniwa”,
niż dla tych, którzy zadawali pytania. Rozważając to
proroctwo trzeba koniecznie cały czas zachować w pamięci
pytania, na które było ono natchnioną odpowiedzią.
Proroctwo zostało przekazane w podobny sposób przez trzech
ewangelistów: Mateusza, Marka i Łukasza, ponieważ jednak zapis
Mateusza jest najbardziej kompletny i uporządkowany, będziemy na
ogół za nim podążać, przytaczając jednak
wszystkie modyfikacje odnotowane przez pozostałych ewangelistów.
Strzeżcie się fałszywych chrystusów
“Patrzcie, aby was kto
nie zwiódł. Albowiem wiele ich przyjdzie pod imieniem moim, mówiąc:
Jam jest Chrystus; i wiele ich zwiodą” – Mat. 24:4,5.
Gamaliel w swym przemówieniu zanotowanym w Dziejach
Apostolskich 5:36,37 wspomniał o dwóch takich fałszywych
chrystusach. Historia zaś wspomina o wielu innych, którzy zwiedli
stosunkowo wielu Żydów. Najbardziej znanym u nich był Sabbataj
Cewi ze Smyrny, który rozpoczął działalność w
roku 1648 n.e. Sabbataj Cewi określił samego siebie mianem:
“Jednorodzony Syn Boży, Mesjasz, Zbawicie l
Izraela”. Obiecywał odnowę królestwa i pomyślność.
Sabbataj, jak pisze historyk, “miał tam [w Smyrnie] tak wielki wpływ,
że niektórzy z jego wyznawców prorokowali i wpadali w dziwną
ekstazę; czterysta mężczyzn i kobiet prorokowało na
temat rozwoju jego królestwa.
Ludzie ci zachowywali się przez pewien czas tak, jakby byli opętani
przez duchy. Niektórzy wpadali w trans i tocząc pianę z ust
opowiadali o swej przyszłej pomyślności, <str. 566>
wypowiadali wizje o Lwie z pokolenia Judy i o triumfie Sabbataja.”
Było to bez wątpienia
sfałszowane przez Szatana wypełnienie proroctwa Joela (2:29).
Takie fałszowanie ducha świętego znane jest również z
bardziej współczesnych ożywień religijnych. W sumie było
podobno pięćdziesięciu lub więcej fałszywych
chrystusów, mężczyzn
i kobiet, z których wielu było obłąkanych – opętanych
przez złe duchy. Jednak o żadnym z nich ani o wszystkich razem
nie można powiedzieć, że “zwiedli
wielu”, A przecież
to właśnie przed takim rodzajem, który “zwiedzie wielu”,
ostrzega nas tutaj Pan. W trakcie zastanawiania się nad dalszymi
fragmentami tego proroctwa przyjrzymy się dokładnie antychrystom,
którzy zwiedli wielu.
Przepowiednia dotycząca zarysu historii osiemnastu
stuleci
– Mat. 24:6-13; Mar. 13:7-13; Łuk. 21:9-19 –
“I usłyszycie wojny i wieści [groźby,
intrygi] o wojnach; patrzcież, abyście sobą nie trwożyli;
albowiem musi to wszystko być, ale jeszcze nie tu jest koniec.
Albowiem powstanie naród przeciwko narodowi, i królestwo przeciwko królestwu,
i będą głody i mory i trzęsienia ziemi m iejscami.
Ale to wszystko jest początkiem boleści” – Mat. 24:6-8.
W taki sposób nasz Pan krótko podsumował świecką
historię i poinformował uczniów, by nie spodziewali się,
by wtóre przyjście i chwalebne Królestwo miało nastąpić
zbyt rychło. Cóż za trafne ujęcie! Doprawdy historia
świata składa się niemal wyłącznie z opisów
wojen, intryg, głodów i epidemii. Nasz Pan oddziela od tego historię
prawdziwego Kościoła, ujmując ją w podobnie skrótowy
sposób:
“Tedy [w tym samym okresie, w Wieku Ewangelii] was
podadzą w udręczenie, i będą was zabijać, i będziecie
w nienawiści u wszystkich narodów [ludzi] dla imienia mego. A tedy [dalej
w tym samym okresie] wiele się ich zgorszy, a jedni drugich wydadzą,
i jedni drugich nienawidzić będą. I wiele fałszywych
proroków [nauczycieli] powstanie, i <str. 567> zwiodą wielu. A
iż się rozmnoży nieprawość, oziębnie miłość
wielu” – Mat. 24:9-13.
Czy można sobie wyobrazić jeszcze bardziej
zwięzłe ujęcie losów prawdziwego Kościoła Bożego
na tle historii świeckiej? Z pewnością nie. Podobieństwo
jest doskonałe. “Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć
w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą”, mówi apostoł,
a kto nie miał w tym udziału, ma wszelkie powody, by wątpić
w swój synowski związek z Bogiem (Hebr. 12:8). Tak samo wygląda
to w przypadku ogółu
kościoła: jeśli nie jest on prześladowany przez klasę
Ismaela i Ezawa, to tylko dlatego, że nie jest godny takich prześladowań,
posiadając wielką ilość ducha tego świata, czyli
“oziębłej miłości” dla Pana i Jego Prawdy. Sądząc
jednak wedle tej samej miary
i na podstawie powyższego proroctwa naszego Pana, można uważać,
że w ciągu całego Wieku Ewangelii byli tacy, którzy
zachowali wierność aż do śmierci, czyli “Maluczkie
Stadko”.
Ogólnoświatowe głoszenie Ewangelii
– Mat. 24:14; Mar. 13:10 –
“I będzie kazana ta Ewangelia królestwa po
wszystkim świecie, na świadectwo wszystkim narodom. A tedyć
przyjdzie koniec.”
Tutaj znowu nasz Pan wykazał uczniom, że
koniec tego Wieku był znacznie bardziej odległy, niż
przypuszczali, że poselstwo Jego Królestwa było dobrą
nowiną nie tylko dla Izraela, ale także dla wszystkich narodów.
Nie oznacza to jednak, że inne narody przyjmą Ewangelię, którą
odrzucił Izrael. Powinniśmy raczej spodziewać się tego,
co zresztą widzimy, że bóg tego świata, który zaślepił
Izraela, zaślep i
również przeważającą większość innych
narodów, uniemożliwiając im dostrzeżenie w Chrystusie mocy
i mądrości Bożej – i tak też się stało (1
Kor. 1:24). Jeśli tylko ostatek Izraela (w szczególny sposób
pouczany na przestrzeni wieków przez Zakon) okazał się
godny stania się “królewskim
kapłaństwem”, to czegóż więcej można się
spodziewać po pogańskich narodach, pozostających tak długo
“bez Boga i nadziei nie mających”? <str. 568>
Dobrze będzie, gdy zwrócimy uwagę na słowa
naszego Pana, który nie mówi, że Ewangelia będzie głoszona
narodom po to, by je nawrócić, ale na
świadectwo, a także
po to, by powołać, czyli uczynić doskonałymi i
zgromadzić ze wszystkich narodów “wybranych”. Później owi
“wybrani”, jako Królestwo, będą błogosławili
wszystkim narodom, otwierając uszy głuchych na Ewangelię
oraz uzdrawiając ich niewidzące oczy, by ujrzeli prawdziwą
światłość.
Świadectwo to zostało już wydane: Słowo
Pańskie, Ewangelia Królestwa została ogłoszona wśród
wszystkich narodów ziemi. Nie każdy słyszał o niej osobiście,
ale też proroctwo nie stwierdzało, żeby tak miało się
stać. Miało to być, i było, głoszenie w wymiarze
narodowym. I przyszedł koniec! “Żniwo jest dokonanie
[koniec] świata”, jak wyjaśnił nasz Pan (Mat. 13:39).
Niektórzy skłonni są żywić wątpliwości, czy
przepowiednia ta już się wypełniła, ponieważ
misjonarze, którzy udali się do krajów pogańskich wiedzą
na ogół niewiele, albo zgoła nic, na temat dobrej nowiny
wyszczególnionej tutaj przez naszego Pana jako “dobra nowin a Królestwa”.
Odpowiadamy jednak, że drukowane wersje Ewangelii Mateusza, Marka,
Łukasza i Jana, wypełnione po brzegi głoszeniem Królestwa,
dotarły do nich w takim samym stopniu, jak posiadamy je my.
Tak oto nasz Pan w zwięzły sposób podsumował
historię osiemnastu wieków doświadczeń i prześladowań,
jakich doznawał Kościół, a także ich pracy w zakresie
udanego wydawania świadectwa wobec wszystkich narodów, następnie
zaś przystąpił do odpowiedzi na ważne pytanie, w jaki
sposób żyjący członkowie Kościoła rozpoznają
czas i fakt Jego wtórej obecności . Pominął
on pytanie o to, kiedy zostanie zburzona świątynia, tak że
nie zostanie z niej kamień na kamieniu, po to, by nie łączyć
tego wydarzenia z Jego wtórym przyjściem. Chciał on także
połączyć zagadnienie ucisku dla cielesnego Izraela, związane
z obaleniem
ich państwa, z uciskiem, jaki spadnie na nominalny duchowy Izrael
przy końcu obecnego Wieku w taki sposób, by wydarzenia te miały
się do siebie jak obraz i wypełnienie obrazu.
Choć ewangeliści nie zdawali sobie z tego
sprawy, to jednak wyraźnym zamierzeniem Bożym było, by
zapis proroctwa <str. 569> naszego Pana w tym punkcie był
rozdrobniony – część tutaj, a część gdzie
indziej, tutaj fragment odnoszący się do obrazowego ucisku dla
obrazowego Izraela przy końcu obrazowego żniwa, a gdzie indziej
fragment odnoszący
się do podobnego, choć powszechniejszego i większego ucisku,
który przy końcu obecnego Wieku spadnie na pozaobrazowy Izrael –
chrześcijaństwo. Słusznie prorocy świadczyli o naszym
Panu, że otworzył w podobieństwie usta swe i opowiadał
przypowieści,
“a bez podobieństwa nie mówił do nich”. Jednak zgodnie z
Boskim zamierzeniem, tajemnicze przypowieści i podobieństwa stają
się obecnie jasne dla wszystkich, których oczy zostały namazane
maścią wzrok naprawiającą.
Ucisk przy końcu Wieku Żydowskiego
Zano towany
przez Łukasza opis utrapienia dla cielesnego Izraela, które swą
kulminację miało w 70 r. n.e., jest najwyraźniejszy i
dlatego przytaczamy tutaj tę właśnie relację:
“A gdy ujrzycie Jeruzalem od wojsk otoczone, tedy
wiedzcie, żeć się przybliżyło spustoszenie jego.
Tedy ci, co są w Judzkiej ziemi, niech uciekają na góry, a ci,
co są w pośrodku jej, niech wychodzą, a ci, co są w
polach, niechaj nie wchodzą do niej. Albowiem te dni są pomsty,
aby się wypełniło wszystko, co napisane. Ale biada
brzemiennym i
piersiami karmiącym w owe dni! albowiem będzie ucisk wielki w
tej ziemi i gniew Boży nad tym ludem.
I polegną od ostrza miecza, i zapędzeni będą w niewolę
między wszystkie narody, i będzie Jeruzalem deptane od pogan, aż
się wypełnią czasy pogan” – Łuk. 21:20-24.
Ten fragment proroctwa naszego Pana odnosi się z
pewnością do wydarzeń związanych z cielesnym Izraelem,
zaś historia potwierdza, jak dokładnie i w każdym szczególe
wypełniły się opisane tutaj sceny ucisku, gdy dobiegał
końca Wiek Żydowski i upadał ustrój stworzony przez ten
naród. “Albowiem te dni są pomsty, aby się wypełniło
wszystko, co napisane.” <str. 570>
Jednak słowa naszego Pana, tak jak zostały
one zacytowane przez Mateusza i Marka, różnią się od tych,
które przytoczyliśmy powyżej i wyraźnie odnoszą się
do ucisku dla duchowego Izraela przy końcu Wieku Ewangelii. Niewątpliwie
nasz Pan był autorem obu tych wypowiedzi, jednak Ewangeliści,
nie wiedząc o dwóch żniwach i dwóch czasach ucisku, nie
zanotowali obu stwierdzeń, uznając je za powtórzen ie.
To Pan pokierował tą sprawą tak, by fakty odnoszące się
do obecnego żniwa zostały ukryte i nie rozpoznane aż do
czasu przewidzianego na ich objawienie.
Ucisk przy końcu Wieku Ewangelii
Opisy Mateusza i Marka są niemal identyczne.
Mateusz pisze:
“Przetoż gdy ujrzycie obrzydliwość
spustoszenia, opowiedzianą przez Danijela proroka, stojącą
na miejscu świętem, (kto czyta, niechaj uważa), tedy ci, co
będą w ziemi Judzkiej, niech uciekają na góry. A kto na
dachu, niechaj nie zstępuje, aby co wziął z domu s wego.
A kto na roli, niech się nazad nie wraca, aby wziął szaty
swe. A biada brzemiennym i piersiami karmiącym w one dni! Przetoż
módlcie się, aby nie było uciekanie wasze w zimie albo w sabat.
Albowiem naonczas będzie wielki ucisk, jaki nie był od początku
świata
aż dotąd, ani potem będzie. A gdyby nie były skrócone
one dni, nie byłoby zbawione żadne ciało; ale dla wybranych
będą skrócone one dni” – Mat. 24:15-22; Mar. 13:14-20.
Cztery punkty w tym zapisie wskazują na to, że
chociaż może mieć on zastosowanie do ucisku przy końcu
Wieku Żydowskiego, to jednak jego rzeczywiste i istotniejsze wypełnienie
odnosi się do ucisku, którym kończy się Wiek Ewangelii. Są
to: (1) Wzmianka na temat “obrzydliwości spustoszenia”
wspomnianej w proroctwie Daniela; (2) stwierdzen ie,
że ucisk będzie najsurowszy
ze wszystkich, jakich kiedykolwiek zaznał świat i jakich jeszcze
doświadczy; (3) stwierdzenie, że gdyby nie były skrócone
owe dni, <str. 571> to nie ocalałoby żadne ciało;
(4) dalszy kontekst, który niewątpliwie opisuje wydarzenia końca
Wieku Ewangelii – wydarzenia, których nie da się odnieść
do końca, czyli żniwa Wieku Żydowskiego, gdyż w tamtym
czasie się one nie wypełniły. Dwa z tych punktów wymagają
szczególnego rozważenia.
Prorok Daniel (9:27) napisał, że Mesjasz, po
tym, gdy zostanie “zabity” w połowie siedemdziesiątego
tygodnia łaski przymierza, przez ustanowienie pozaobrazowych ofiar
pojednania uczyni koniec ofierze palonej i ofierze śniednej, które
wynikały z Zakonu. Następnie zaś, ze względu n a panowanie
obrzydliwości, wyleje On spustoszenie na tego, który ma być
spustoszony (odrzucony naród), aż
przyjdzie naznaczone przez Boga skończenie.
Wszystko to wypełniło się, gdy
zniszczone zostało rzeczywiste państwo izraelskie. W tym czasie
wypełniły się słowa naszego Pana: “Oto wam dom wasz pusty
zostanie. Albowiem powiadam wam, że mię nie ujrzycie od tego
czasu, aż rzeczecie:
Błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskim”. Od tego
czasu ich religia stała się obrzydliwością, formą
bez treści, znakiem ich odrzucenia od owej
jednej
ofiary za grzechy, którą
zapewnił Bóg. Pozostając zaś pod przekleństwem, które
sami na siebie ściągnęli (zatwardziałość –
Mat. 27:25), szybko zdążali ku zniszczeniu, orzeczonemu i
przewidzianemu przez Boga.
Proroctwo Daniela mówi jednak wiele na temat
obrzydliwości
spustoszenia w nominalnym
duchowym Izraelu, której postawienie oznaczało ujęcie władzy
przez papiestwo, wywierające wielki i zgubny wpływ na duchowy
dom albo inaczej świątynię Boga, czyli Kościół
Chrystusowy, powodując jego duchowe spustoszenie. Ten obrzydliwy
system błędu miał istnieć aż do oczyszczenia
klasy świątnicy, a co więcej, miał on cieszyć się
ogromnym powodzeniem i doprowadzić wielu nominalnych, duchowych
Izraelitów do odrzucenia ofiary okupowej,
danej raz za wszystkich.
Skutkiem rozpowszechnienia się wpływów tego systemu miało
być spustoszenie odrzuconego chrześcijaństwa (zob. Dan.
11:31, 12:11 oraz Wykłady Pisma Świętego, Tom III, Rozdz.
4). <str. 572>
Owa wielka obrzydliwość spustoszenia, której
fundament wznosi się na doktrynie o mszy (która w celu oczyszczenia
grzechów zastępuje wielką ofiarę Kalwarii ludzkimi wymysłami),
jest jeszcze obecnie uzupełniana teoriami samousprawiedliwienia. Owe
szerzące się obrzydliwości są wspierane tak potężnymi
wpływami i sofistykąs,
że zwiodą wielu – “jeśli to możliwe, także i
wybranych” – i będą zwiastunami zniszczenia chrześcijaństwa.
Spoglądając wstecz widzimy w tym jeszcze jedną
równoległość między końcem żniwa żydowskiego
i końcem żniwa ewangelicznego. Odrzucenie przez cielesny Izrael
prawdziwej ofiary za grzechy i trwanie przy obrazowych ofiarach, które były
obrzydliwością i jako takie nie były już przyjmowane
przez Boga, jest ważną okolicznością w związku z
ich upadkiem narodowym i religijnym. Podobnie i w przypadku chrześcijaństwa,
odrzucenie doktryn y okupu
i
przyjmowanie zamiast niej mszy, dobrych uczynków czy pokuty jest
obrzydliwością w oczach Bożych i stanowi ważną
okoliczność mającą związek z upadkiem chrześcijaństwa,
świeckiego i kościelnego.
Jak już wykazywaliśmy , ową
obrzydliwością spustoszenia, która pokalała Boskie miejsce
święte, czyli prawdziwą świątynię, Kościół,
było papiestwo, którego kamieniem węgielnym jest bluźniercza
nauka o mszy. Obrzydliwość, skalanie i spustoszenie miały
miejsce dawno temu, ale w ciągu minionych wieków ciemności błędu
były tak gęste, że jedynie nieliczni – jeśli w ogóle
ktoś – byli w stanie to zauważyć. Oczywiste jest,
że nawet reformatorzy nie uznawali mszy za obrzydliwość. Kościół
Anglikański w swych artykułach wiary zaprzeczył co prawda
temu, jakoby kapłani mieli moc stwarzania Chrystusa z chleba i wina
po to, by Go ponownie ofiarować, nie mamy jednak żadnej przesłanki
świadczącej o tym, by dostrzeżono potworną grzeszność
tej praktyki. Nawet Luter, wykazując wiele grzechów i fałszerstw
papiestwa, nie dostrzegł w mszy wielkiej obrzydliwości
spustoszenia. Przeciwnie, <str. 573> gdy wracając do swego kościoła
po pobycie na zamku w Wartburgu stwierdził, że zaniechano
praktykowania mszy oraz usunięto obrazy i świece jako nie mające
podstawy
Pisma Świętego, Luter ponownie ustanowił mszę.
W takim ujęciu owego zagadnienia wielkiego
znaczenia nabierają słowa naszego Pana: “Przetoż gd y ujrzycie
obrzydliwość spustoszenia, opowiedzianą przez Danijela
proroka, [już przez pewien czas] stojącą
na miejscu świętem, (kto czyta, niechaj uważa), Tedy ci, co
będą w ziemi Judzkiej, niech uciekają na góry”. Należy
tutaj pamiętać o równoległości między dwoma
żniwami, dwoma czasami ucisku oraz dwoma ucieczkami. Trzeba wziąć
pod uwagę, że Judea wyobraża dzisiejsze
chrześcijaństwo.
Greckie słowo przetłumaczone tutaj na “góry”
może być równie dobrze, a nawet i lepiej, tłumaczone na
liczbę pojedynczą – góra. Tak też słowo to tłumaczone
jest w większości przypadków w powszechnym tłumaczeniu
angielskim. Trzeba przyznać, że uciekanie z
Judei (literalnej) na górę,
albo w góry, wydaje się być czymś osobliwym, skoro
literalna Judea była “górską krainą”, a Jerozolimę
opisuje się jako miasto położone na szczycie gór. Sprawa
ta jednak okaże się bardzo prosta, jeśli odniesiemy słowa
naszego Pana do obecnego czasu i do Jego ludu w obrębie chrześcijaństwa,
który w świetle teraźniejszej Prawdy widzi
obrzydliwość stojącą tam, gdzie stać nie powinna
– na miejscu świętym – i zajmującą miejsce
prawdziwej ofiary. Lud ten powinien uciekać spod wpływów owej
obrzydliwości, uciekać z systemu, który fałszywie udaje królestwo
(górę) Chrystusa, na prawdziwą górę, czyli Królestwo, którego
ustanowienie w mocy i chwale jest celem powrotu Chrystusa.
Jednak opuszczenie chrześcijaństwa –
porzucenie jego świątyń, pozorów pobożności,
czarujących towarzystw, pochlebstw i zaszczytów, narażając
się na oskarżenia, klątwy i rozmaite formy bojkotu – i
ucieczka do Pana oraz prawdziwego Królestwa, odrzuconego, zignorowanego i
porzuconego przez <str. 574> ludzi ,
których świat uznaje za mądrych i dobrych, jest z całą
pewnością wielkim przedsięwzięciem, daleką podróżą.
Bardzo niewielu, jedynie “święci”, odważy się choćby
zacząć myśleć na ten temat. Niebezpieczeństwa
zagrażające w trakcie tej ucieczki zostały przedstawione
przez naszego Pana w taki sposób, że musiałyby wydać się
przerysowane i sprzeczne z Jego zwykłym sposobem mówienia, gdyby
odnosić je wyłącznie do fizycznych cierpień wierzących,
którzy uciekali z Judei przy końcu żniwa żydowskiego.
Jednak Jego słowa okazują się bardzo stosowne w odniesieniu do duchowej ucieczki i
doświadczeń obecnego czasu żniwa. Słowem, Jego
polecenie ucieczki oraz opis towarzyszących jej doświadczeń
można właściwie zrozumieć wyłącznie w powiązaniu
z nakazem zapisanym w Objawieniu (18:4):
“Wynijdźcie z niego, ludu mój! abyście nie byli uczestnikami
grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego”.
“Wynijdźcie z niego, ludu mój!”
“A kto na dachu, niechaj nie zstępuje, aby co
wziął z domu swego; a kto na roli, niech się nazad nie
wraca, aby wziął szaty swe” – Mat. 24:17,18.
Stwierdzenia te wskazują na konieczność
pośpiechu w trakcie ucieczki z “Babilonu”, która powinna nastąpić
u każdego natychmiast p o zobaczeniu
obrzydliwości spustoszenia. Nasz Pan mówi, że wszelkiego
rodzaju zwlekanie, zastanawianie się czy szukanie ludzkich
usprawiedliwień będzie bardzo niebezpieczne. Nie wolno tracić
ani chwili i okazać natychmiastowe posłuszeństwo,
gdy tylko pozwoli On nam zobaczyć obrzydliwość Babilonu i
jej związek ze wszystkimi, którzy zwą się Jego imieniem.
Niestety tak wielu, nie usłuchawszy słów Mistrza, pozwoliło
zawiązać sobie nogi, ręce i usta, tak że obecnie
ucieczka stała się niemal niemożliwa. Tymczasem Mistrz mówi:
“Owce moje głosu mego słuchają, a ja je znam i idą
za mną”.
W wersetach
tych kryje się jeszcze inna lekcja. Pokazują one, że lud Boży
znajduje się w różnych miejscach, czyli stanach. Jedni są
w “polu”, czyli w świecie na uboczu wszystkich ludzkich
organizacji. Nie powinni oni myśleć, że dobrze byłoby
najpierw przystąpić do nominalnych
kościołów, lecz korzystając ze swej <str. 575> wolności
winni uciekać z zajmowanych w świecie pozycji, by zjednoczyć
się z Panem jako członkowie jego Królestwa, czyli góry.
Inni członkowie ludu Bożego znajdują się
w domach, czyli kościelnych systemach Babilonu, jednak wersety te
wskazują, że na ogół stoją oni w tych organizacjach
najwyżej, czyli na dachach. Ich życie, doświadczenia i
wiara odpowiadają wyższym standardom niż w przypadku zwykłych
członków nominalnych kościołów. Uciekając, nie
powinni oni schodzić do domów (nominalnych systemów kościelnych),
by starać się zabrać ze sobą swój “dobytek”,
swoje kosztowności ludzkiego poważania w rodzaju tytułów,
godności, respektu, pochwały dobrej i przykładnej reputacji
itp., ale powinni porzucić wszyst ko
dla Chrystusa i uciekać do prawdziwego Królestwa.
Trudności tej ucieczki
“A biada brzemiennym i piersiami karmiącym w one
dni!” – Mat. 24:19.
Tak jak są niemowlęta cielesne, tak są i
“niemowlęta” duchowe, są bękarty i synowie. Apostoł
Paweł porównuje swe zaangażowanie w dzieło ewangeliczne do
matki rodzącej dziecko. Pisze on: “Dziatki moje! [ponieważ] które
znowu z boleścią rodzę, ażby Chrystus był wykształtowany
w was” – Gal. 4:19. W podobny sposób wszyscy wierni słudzy
Chrystusowi, wszyscy, którzy gor liwie
pracują nad duszami, opisani są w tym fragmencie jako “brzemienni”.
Duchowe rodzenie potomstwa na wzór apostołów jest najbardziej
zaszczytną usługą, na której koncentruje uwagę wielu
spośród poświęconych dzieci Bożych. Niestety jednak
– podobnie jak w
przypadku Abrahama i Sary, którzy chcąc pomóc w wypełnieniu
Boskiej obietnicy, posłużyli się nieuprawnioną metodą
i powołali do życia ród Ismaelowy, a ten będąc
zrodzony z ciała prześladował nasienie urodzone z prawnego
związku – tak i wielu z tych, którzy są obecnie “brzemienni”,
stara się pomagać w narodzeniu nieprawych “dziatek Bożych”.
Wszyscy oni powinni jednak pamiętać, że można się
przy tym odwoływać jedynie do uprawnionych środków.
Wszystkie <str. 576> dzieci Boże są spłodzone przez Słowo
i ducha Prawdy,
a nie przez ludzkie teorie i ducha tego świata.
Fałszywe poglądy na temat Boskiego planu (twierdzenie,
jakoby wszyscy z wyjątkiem wybranego Kościoła mieli być
poddani wiecznym mękom) obudziły w niektórych ludziach tak
wielkie pragnienie zrodzenia “dziatek”, że zaczęli posługiwać
się różnymi ludzkimi metodami, by doprowadzić do ich spłodzenia.
Przeoczyli oni fakt, że wszyscy, którzy nie “narodzili się z
Boga”, wszyscy, którzy nie zostali “porodzeni słowem prawdy” (i
to nie tylko literą tego Słow a, ale
zostali “spłodzeni z ducha” Prawdy), nie są prawdziwymi dziećmi
Bożymi, a On nie traktuje ich jako synów (Hebr. 12:8). W rezultacie
dzisiejszy kościół nominalny robi wrażenie “według
ciała” – pod względem liczebnym, finansowym, intelektualnym
– “mając kształt
pobożności” bez jej prawdziwego ducha i mocy, które sprawują
kontrolę nad sercem. Jest on pełen “niemowląt”, z których
część stanowi “dziatki” w Chrystusie, ale bardzo wielu
jest bękartami, a nie synami Bożymi, a jako narodzeni z błędu,
a nie z Prawdy,
stanowią “kąkol”. Podejmowane są ustawiczne wysiłki
na rzecz wywiedzenia jeszcze większej ilości podrabianego
potomstwa w nadziei uratowania go od wiecznych mąk, niesprawiedliwego
wyroku rzekomo niemiłosiernego Boga.
Niestety! Jakże trudno jest tym drogim dzieciom Bożym,
które zgodnie z symbolicznymi słowami naszego Pana są “brzemienne”,
uciekać z nominalnych systemów kościelnych wraz z ich złożonymi
mechanizmami fałszywego i szybkiego płodzenia duchowego
potomstwa, którymi tak przyzwyczaili się oni szcz ycić
i przechwalać. O tak, opuszczenie tego wszystkiego i ucieczka do Pana
na Jego górę (Królestwo) będzie dla nich rzeczą niezwykle
trudną. Trudno będzie im uwierzyć, że Pan jest
rzeczywiście dobry, sprawiedliwy i miłosierny oraz że ma On
łaskawy plan, zgodnie
z którym w pełni zatroszczy się o każdego przedstawiciela
rodzaju Adamowego – wszyscy zostaną odkupieni wielkim “okupem za
wszystkich”.
Klasa “karmiących piersiami” w obecnych dniach
również zawiera wiele szlachetnych, dobrych i dobrze usposobionych
dzieci Bożych. Obejmuje ona <str. 577> wielu duchownych i
nauczycieli Szkoły Niedzielnej, których działalność
religijna polega na karmieniu “,mlekiem”. Nie zawsze jest to jednak
“szczere mleko słowa Bożego”, gdyż zostało ono na
ogół rozwodnione i sfałszowa ne
ich tradycjami, filozofiami oraz środkami odurzającymi światowej
mądrości, które sprawiają, że ich “niemowlęta”
są uległe, śpiące i “grzeczne”, nie mogąc wzrastać
w znajomości i łasce, gdyż zostało to uznane za
rzecz niebezpieczną.
Nieliczni spośród tych nauczycieli rzeczywiście
starają się udzielać “szczerego mleka słowa Bożego”,
by ich “niemowlęta” mogły dzięki niemu urosnąć,
przyzwyczajać się do twardego pokarmu i osiągnąć
dojrzałość w Chrystusie, jednak, jak twierdzą,
wielokrotne próby upewn iły ich w
przekonaniu,
że większości z ich “niemowląt” nie posłuży
nawet “czyste mleko słowa Bożego”, dlatego uznali za swój
obowiązek sfałszować to mleko, by ich “niemowlęta”
nie zachorowały i nie umarły. Nie rozumieją oni, że większość
owych “niemowląt”, nie została
spłodzona z ducha Prawdy i nigdy nie będzie w stanie przyswoić
sobie duchowego
“mleka”, ponieważ “cielesny człowiek nie pojmuje tych
rzeczy, które są Ducha Bożego; albowiem mu są głupstwem
i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzone”
(1 Kor. 2:14,12). Nie zauważają także, że taka
nieumiejętność odróżniania oznacza głodzenie,
powstrzymywanie rozwoju i zatruwanie prawdziwych duchowych “niemowląt”
znajdujących się pod opieką tych, którzy “względem
czasu mieli być nauczycielami” (Hebr. 5:12).
Ci spośród tej klasy, którzy są prawdziwymi
dziećmi Bożymi, usłyszą wołanie: “Wynijdźcie
z niego, ludu mój” i również będą mieli wielkie trudności
w owym dniu. Jeśli dojdą do tego, by zauważyć teraźniejszą
Prawdę, to nie tylko będą się obawiali przekazać
ją tym, którzy znajdują się pod ich opieką, ale
jeszcze sami będą się bali według niej postępować,
by nie zostali odsunięci od swych pozycji. Będą obawiali się
uciekać owego dnia, mając świadomość, że
tylko nieliczne z ich “niemowląt” byłyby w stanie i
chciałyby
dołączyć do nich w tej ucieczce. Zaiste, tylko duchowi będą
w stanie wytrwać w tym ciężkim doświadczeniu. Niektórzy
bezpiecznie wyjdą z tej próby jako “zwycięzcy”, zaś
inni, trwożliwi, będą pozostawieni i będą musieli
przejść przez wielki ucisk. <str.
578>
Uciekajcie przed nastaniem zimy
“Przetoż módlcie się, aby nie było
uciekanie wasze w zimie, albo w sabat. Albowiem naonczas będzie
wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd,
ani potem będzie. A gdyby nie były skrócone one dni, nie byłoby
zbawione żadne ciało; ale dla wybranych będą skrócone
one dni” – Mat. 24:20-22.
Zgromadzenie Kościoła ma miejsce w okresie
zwanym czasem “żniwa”, przy końcu lata łaski. Nasz Pan
wytłumaczył (Mat. 13:30,37-43), że w owym czasie żniwa
zbierze swą pszenicę, a następnie spali kąkol w czasie
wielkiego ucisku. Na terenach wiejskich do dziś jeszcze jest zwyczaj
odkładania palenia odpadków na zimę. Rozumiemy zatem słowa
naszego Pana w taki sposób, że musimy starać się o pomoc i
siłę, by uciec z Babilonu przed nastaniem
zimy ucisku, który na niego spadnie.
Należy pamiętać, że mają być
dwie klasy pszenicy, które będą zachowane w czasie żniwa
– choć jest to sprzeczne z naturą – (1) “zwycięzcy”,
wierni okazujący natychmiastowe posłuszeństwo, którzy wyjdą
przed nastaniem “zimy” i okażą się “godni ujść
tego wszystkiego, co się dziać ma” (Łuk. 21:36) oraz (2)
wierne dzieci Boże, które jednak nie okażą
natychmiastowego posłuszeństwa będąc obciążone
i gorliwe nie według znajomości oraz w mniejszym lub większy m
stopniu skalane duchem tego świata. Ci drudzy otrzymają pomoc,
by mogli wyjść z Babilonu w czasie, gdy będzie on upadał,
czyli będą uciekać w okresie zimowym powtarzając słowa
proroka: “Pominęło żniwo, skończyło się
lato, a myśmy nie wybawieni” (Jer. 8:20).
Pan bardzo łaskawie wykazuje, że ci spośród nich, którzy
okażą prawdziwą lojalność, ostatecznie “przyjdą
z ucisku wielkiego” i znajdą się przed tronem (nie na tronie
wraz z “Maluczkim Stadkiem”, które odziedziczy Królestwo jako współdziedzice
z Chrystusem),
gdy omyją swe szaty i wybielą je we krwi Barankowej (Obj.
7:14,15). <str. 579> Módlmy się i usilnie pracujmy tak, by
nasza ucieczka mogła zakończyć się przed nastaniem
“zimy” ucisku.
Mamy także modlić się i zabiegać o
to, by nasza ucieczka nie odbywała się w dniu sabatu. Czym jest
sabat? Nie jest to ani siódmy dzień tygodnia, ani pierwszy, gdyż
“nów miesiąca ani sabat” z całą pewnością
nie mógłby dla chrześcijan stanowić przeszkody w fizycznej
ucieczce (Kol. 2:16). Sabat, o który tutaj chodzi, to wielki sabat
pozaobrazowy – Tysiąclecie, czyli sabat siódmego tysiąca lat.
Jest dla nas rzeczą bardzo korzystną, jeśli naszą
ucieczkę udało nam się rozpocząć przed jego
chronologicznym początkiem, bowiem im dłużej będziemy
zwlekać, tym trudniej będzie nam się uwolnić
i porzucić Babilon w czasie, gdy najbardziej będzie on
potrzebował i zabiegał o naszą pomoc w podtrzymywaniu jego
istnienia. Bóg jednak oświadcza, że Babilon musi upaść
i żadna siła nie może go od tego uchronić. Nikt więc
spośród tych, którzy mają świadomość, jak
bardzo niedoskonała jest jego działalność oraz jak
bardzo doskonałe będzie działanie Pana po usunięciu
Babilonu i uwielbieniu prawdziwego Kościoła, nie będzie
sobie życzył, by dzieło Pańskie odwlekło się
choćby o jedną chwilę.
Wielki ucisk o wego
okresu “zimy” będzie czymś niezwykłym. Nasz Pan
zapewnia, że świat ani nie przeżył, ani już więcej
nie przeżyje niczego podobnego. Powyższe stwierdzenie pozwala
jednoznacznie utożsamić to określenie z uciskiem przy końcu
Wieku Ewangelii, o którym prorok
mówi: “Tego czasu powstanie [obejmie władzę] Michał [Chrystus],
(…) a będzie czas uciśnienia, jakiego nie było, jako
narody poczęły być” – Dan. 12:1. Pozwala także utożsamić
go z okresem wspomnianym w Objawieniu (11:17,18), kiedy to “rozgniewały
się narody,
i przyszedł gniew twój i czas umarłych, aby byli sądzeni”.
Ucisk ten będzie tak wielki, że bez interwencji mocy skracającej
jego dni, zagładzie uległaby cała ludzkość. Bóg
jednak przygotował władzę, która temu przeszkodzi. Jest nią
Jego Królestwo, Chrystus
wraz ze swym Kościołem – “wybranymi”. Wybrani
zainterweniują w słusznym czasie i zaprowadzą porządek
wśród zamieszania panującego na ziemi. <str. 580>
Fałszywi mesjasze i fałszywi nauczyciele
“Tedy
jeśliby wam kto rzekł: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie
wierzcie. Albowiem powstaną fałszywi Chrystusowie, i fałszywi
prorocy, i czynić będą znamiona wielkie i cuda, tak iżby
zwiedli (by można) i wybrane. Otom wam przepowiedział” –
Mat. 24:23-25.
Wspomniani tutaj zwodziciele z pewnością nie
oznaczają fanatyków, którzy pojawiają się od czasu do
czasu, ogłaszając się chrystusami i zwodząc tylko
nielicznych spośród ludzi, którzy mieli jakąkolwiek miarę
zdrowego rozsądku. Wskazywaliśmy już
na owego
Antychrysta, wielkiego zwodziciela, papiestwo,* które przez wieki
zasiadało w duchowej świątyni, podając się za
jedynego reprezentanta Chrystusa – jego namiestnika – o którym nasz
Pan słusznie prorokował, że wszystka ziemia będzie się
mu dziwowała, z wyjątkiem tych, których imiona zapisane
są w księgach żywota Baranka (Obj. 13:8). Podobnie Kościół
Anglikański nie jest wyłącznie kościołem, czyli
“ciałem”, ale ma ziemską głowę w osobie świeckiego
zwierzchnika, czyli królowej. Także Kościół
Greckokatolicki w bardzo podobny sposób, choć nie w każdym
szczególe, za swoją głowę
uznaje cara Rosji – który pomimo tego sprawuje
większą władzę. Jeśli papiestwo jest Antychrystem,
czyli pseudochrystusem albo inaczej fałszywym chrystusem, to czy inne
fałszywe ciała z fałszywymi głowami nie są także
fałszywymi chrystusami, czyli antychrystami – niezależnie od
tego, ilu prawdziwych świętych Bożych może znajdować
się w obrębie tych instytucji.
* Tom II, rozdz. 9.
Rozmaite protestanckie związki wyznaniowe, chociaż
nie uznają innych głów poza Chrystusem, tym niemniej
praktycznie przyjęły synody, konferencje i
rady za swoje głowy,
czerpiąc z nich swe prawa, zwyczaje i wyznania wiary, zamiast uznawać
tylko jedną głowę jednego prawdziwego Kościoła.
Przez długi czas oraz w większym lub
mniejszym stopniu owe ludzkie systemy udawały prawdziwego Mesjasza (Głowę
i Ciało) i częściowo udało im się zwieść
wielu. Jednak obecnie <str. 581> w ciągu minionego stulecia
oszustwa te już się nie udawały. Obecnie tylko nieliczni
prezbiterianie, jeśli w ogóle jeszcze tacy są, wierzą,
że ich kościół jest tym
jedynym prawdziwym Kościołem.
Podobnie o swoich systemach myślą metodyści, baptyści,
luteranie i inni. A nawet anglikanie oraz greccy i rzymscy katolicy
uwalniają się już od złudzenia, że ich
organizacja jest jedynym Kościołem, poza którym nie ma już
nikogo z wybranych. Jednak w rozważanym proroctwie nasz Pan ostrzega nas o
niebezpieczeństwie fałszywych chrystusów, które miało
wystąpić “tedy”, czyli obecnie.
W Objawieniu (13:14-18) znajdujemy potwierdzające proroctwo, które mówi
o połączonych wpływach, jednoczących się
protestantów, którzy pomimo zachowania odrębności przystąpią
do współpracy z papiestwem, dzięki czemu obie strony zwiększą
zakres swej władzy i zwiodą wielu ludzi sądzących,
że takie połączenie będzie narzędziem Bożym
do wykonania zadań przewidzianych
w proroctwach dla Mesjasza oraz że jest ono jego przedstawicielem.
“Wzejdzie słońce sprawiedliwości”
“Jeśliby wam tedy rzekli: Oto na puszczy jest,
nie wychodźcie; oto w komorach, nie wierzcie. Albowiem jako jasny
blask [słońca]
wychodzi od wschodu słońca i ukazuje się aż na zachód,
tak będzie i obecność [greckie
parousia] Syna człowieczego”
– Mat. 24:26,27.
O tym, że owo wielkie zwodzenie – “wszelkie
oszustwa” Szatana mamy tuż przed sobą, świadczy nie tylko
wypowiedź naszego Pana, ale także słowa apostoła Pawła
(2 Tes. 2:10-12). Dokładne określenie formy tych oszustw osłabiłoby
nieco ich moc zwodzenia. Bóg dozwala na takie oszustwa właśnie
po to, by oddzielić “zwycięzców” od wszystkich
pozostałych i gwarantuje nam, że jedynie “wybrani” zostaną
zachowani od upadku. Mimo to, jest jednak rzeczą całkowicie możliwą,
że w niektórych z tych prób, przesiewań oraz zwodzeń będą
mogli jak najbardziej
mieć udział ci, którzy posiadają największą <str.
582> miarę światła teraźniejszej Prawdy. Jakże
ważne jest więc to, byśmy “zachowali samych siebie w miłości
Bożej”, byśmy mieli nie tylko znajomość Prawdy, która
sama z siebie
może jedynie nadymać, ale byśmy dodatkowo posiedli wynikającego
z niej ducha Chrystusowego – miłość dla Boga i wzajemnie
dla siebie oraz współczucie dla wszystkich innych ludzi, gdyż
“miłość buduje” charakter na podobieństwo naszego
Pana.
Twierdzenie: “oto jest w komorach” jest już
wysuwane przez spirytystów. Twierdzą oni, że na niektórych
swych seansach mogą prowadzić osobiste wywiady z Panem oraz
że wszyscy, którzy sympatyzują z ich poglądami, mogą
mieć ten sam przywilej. A co byłoby, gdyby ostrzeżenie,
że w miarę możliwości zwiedliby oni nawet i wybranych,
oznaczało iż tym najcięższym próbom owego złego
dnia zostaną poddani “sami wybrani”? “I któż
się ostać może?” – Obj. 6:17. Prorok odpowiada: “Człowiek
niewinnych rąk [żyjący uczciwie] i czystego serca [mający
sumienie bez obrażenia przed Bogiem i przed ludźmi], (…) wstąpi
na górę [Królestwo] Pańską, (…) stanie na miejscu
świętem jego” – Psalm 24:3,4.
W jaki jednak sposób lud Boży będzie mógł
uzyskać pewność, że owe objawienia nie są
prawdziwe? Pan pouczył nas, że Jego dzień przyjdzie jako złodziej
w nocy, że zarządzając dziełem żniwa –
gromadzeniem wybranych itp. – będzie obecny
w sposób niewidzialny dla
świata. W jaki sposób możemy więc być pewni, że
nie objawi On się temu czuwającemu ludowi, jak mówią o
sobie owi chrześcijańscy spirytyści, w ich “komorach”,
na ich seansach?
Wiemy, że nie objawi On się w taki sposób,
gdyż – (1) zgodnie z Jego nauczaniem wiemy, że mamy zostać
“przemienieni”, by być “mu podobni” i w
ten sposób “ujrzeć
Go tak, jako jest” oraz (2) przestrzegł On nas przed takimi
oszustwami, których autorzy będą nam oferować możliwość
oglądania Go w naszym nie przemienionym, czyli cielesnym stanie. Pan
powiedział: “Jeśliby wam tedy rzekli: Oto na puszczy jest, nie
wychodźcie; oto w <str. 583> komorach, nie
wierzcie”, ponieważ
ja nie ukażę się w taki sposób. Wprost przeciwnie:
“Albowiem jako jasny blask
[słońca] wychodzi od wschodu słońca [nie mogąc być
ograniczony do odosobnionego miejsca czy prywatnego pokoju] i ukazuje się
[wszędzie] aż na [odległy] zachód, tak będzie i obecność
Syna człowieczego”.
Nasz Pan w swoim wtórym przyjściu nie objawi się
w jakimś pomieszczeniu ani też we wspólnocie ludzi przebywających
na pustyni, czy w odosobnionym miejscu. Jego objawienie nie będzie
nawet ograniczone do jednego narodu, jak to miało miejsce w czasie
pierwszego przyjścia, lecz będzie to powszechna,
ogólnoświatowa manifestacja: “Wznijdzie słońce
sprawiedliwości, a zdrowie będzie na skrzydłach jego”. To
właśnie badawczy promień Prawdy, którego źródłem
jest owo wspaniałe Słońce Sprawiedliwości, powoduje
tak wiele zamieszania między ludźmi, świecąc w
ciemnych miejscach i odkrywając błędy i zepsucie wszelkiego
rodzaju. Wszystko, co bywa objawione, jest światłością.
I to właśnie owa wielka Światłość świata
– Chrystus (a później także towarzyszący Mu Kościół)
– udzieli błogosławieństwa ludzkości poprzez oświecenie
wszystkiego, co jest skryte w ciemności, albowiem nic nie jest
skrytego, co by nie miało być objawione. “Bo to dzień
pokaże”, a nie byłoby dnia bez słońca świecącego
od wschodu aż na zachód. “Tenci jest
tą
prawdziwą światłością, która oświeca
[w słusznym czasie] każdego człowieka, przychodzącego
na świat.”
(Werset Mat. 24:28 rozważymy jako konkluzję
wersetu 41, aby zachować zgodność opisu Mateusza z
relacjami Marka i Łukasza.)
Zaćmienie słońca i księżyca
jako znaki
“A zaraz po utrapieniu onych dni s łońce
się zaćmi, a księżyc nie da jasności swojej, i
gwiazdy będą padać z nieba, i mocy niebieskie poruszą
się” – Mat. 24:29 (Mar. 13:24,25).
Należy wyraźnie odróżnić
utrapienie “onych dni”
od ucisku przy końcu owych dni, którym <str. 584> zakończy
się obecny Wiek i jego żniwo. Jednak w opisach Mateusza i Marka
nie jest to zaznaczone tak wyraźnie, jak w relacji Łukasza, który
zdaje się zwięźle podsumowywać wydarzenia Wieku
Ewangelii i bez wspominania o “utrapieniu onych dni”, odnosi się
jedynie do tego drugiego
ucisku, którym zakończy się obecny Wiek. Pisze on:
“I polegną [Żydzi] od ostrza miecza, i zapędzeni
będą w niewolę między wszystkie narody, i będzie
Jeruzalem deptane od pogan, aż się wypełnią czasy
pogan. Tedy będą znaki na słońcu i na księżycu
i na gwiazdach, a na ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą, gdy
zaszumi morze i wały; Tak, iż ludzie drętwieć będą
przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą na wszystek
świat” – Łuk. 21:24-26.
Tak więc okresem ucisku, opisywanym w wersetach
Mat. 24:9-12 oraz w ostatnio omawianym wersecie 29, jest cały Wiek
Ewangelii. (1) Pierwotny Kościół był najpierw prześladowany
przez świecki Rzym, później zaś, gdy władzę
przejął Rzym papieski, wszyscy, którzy nie akceptowali jego
obrzydliwości, byli bezpo średnio
prześladowani przez ową Jezabelę lub pośrednio przez
poślubione przez nią władze świeckie, czyli Achaba. I
dano jej władzę i wytracała świętych Najwyższego
aż do czasu, czasów i połowy czasu – 1260 lat – do roku
1799 n.e. Owe długotrwałe prześladowania, w
których było wielu “oczyszczonych i wybielonych, i doświadczonych”
i na skutek których matka wszetecznic była “pijana krwią
świętych i krwią męczenników Jezusowych” (Obj. 17:6
nb), zakończyły się, jak już wykazaliśmy,
praktycznie w roku 1776, a rzeczywiście
w 1799 r., kiedy to papież i jego władza zostały upokorzone
przed światem.*
* Tom II, rozdz. 9 oraz Tom III, rozdz. 4.
Przekonawszy się, że znaki, o których mówi
nasz Pan nastąpią po utrapieniu
“onych
dni”, chcemy dowiedzieć
się czegoś więcej na temat dokładnie opisanych znaków
zaćmienia słońca i księżyca oraz spadania gwiazd.
<str. 585> Czy należy je traktować w sposób literalny czy
symboliczny oraz czy miały one już swoje wypełnienie?
W naszym przekonaniu miały one już wypełnienie
literalne, a obecnie wypełniają się w sposób symboliczny,
co będzie miało o wiele większe znaczenie.
19 maja 1780 roku (ciągle jeszcze w trakcie
“onych dni” tj. 1260 lat papieskiej władzy, ale po tym, gdy władza
ta zaczęła już zanikać i wyhamowany został główny
impet fali prześladowań) miało miejsce nadzwyczajne zaćmienie
słońca, którego naukowcy nie byli w stanie wytłumaczyć
ani wtedy, ani dzisiaj. O tym, że było to niezwykłe
zjawisko, wystarczająco przekonuje nas świadectwo kompetentnego
człowieka.
Znakomity astronom Herschel pisze:
“Ciemny dzień w Północnej Ameryce należy
do zadziwiających i wywołujących ogromne zainteresowanie
zjawisk naturalnych, których jednak filozofia nie potrafi wyjaśnić.”
Słownik Webstera, wydanie z 1869 roku, pod nagłówkiem
“Indeks słynnych nazw” pisze:
“Ciemny dzień, 19 maja 1780 roku – nazwany w
ten sposób ze względu na znamienną ciemność, jaka
zapanowała w tym dniu nad Nową Anglią. W niektórych
miejscach ludzie nie byli w stanie przy świetle dziennym przeczytać
zwykłego druku. Trwało to w sumie przez kilka godzin. Ptaki zaśpiewały
swe wieczorne pieśni, pochowały się i ucichły, kury
zasiadły na grzędach, bydło szukało zagród, a w
domach trzeba było zapalić świece. Zaćmienie rozpoczęło
się rano o dziesiątej godzinie i trwało aż do poł owy
następnej nocy, miało jednak różną długość
w różnych miejscach.”
Parlament stanowy Connecticut miał w tym dniu
posiedzenie, które zmuszony był przer wać. W Dzienniku
Parlamentu zanotowano
następujące słowa:
“Poważny mrok i niezwykła ciemność
przed godziną dziesiątą – jeszcze ciemniejsza chmura
przetoczyła się sobolową zasłoną od północy
i zachodu przed godziną jedenastą – odcięły światło
do tego stopnia, że na posiedzeniu Izby nikt nie był w stanie
czytać ani pisać, nawet przy oknie, nikt nie był w sta nie
z najbliższej odległości rozpoznać <str. 586>
osoby, czy też zauważyć albo odróżnić ubrania
zgromadzonych na sali. Przeto o jedenastej godzinie posiedzenie Izby zostało
zawieszone do godziny drugiej po południu”. Piątek, 19 maja
1780.
Pewien duchowny z ta mtych
czasów, naoczny świadek, ks. Elam Potter, wygłaszając
kazanie 28 maja 1780 roku, czyli dziewięć dni później, miał
podobno użyć takich słów:
“Szczególnie jednak mam na myśli ową niezwykłą
ciemność z 19 maja br. Wtedy to, tak jak w naszym tekście,
słońce się zaćmiło. Nastała ciemność,
jakiej prawdopodobnie ludzie nie widzieli od czasu ukrzyżowania
naszego Pana. Ludzie porzucali swą pracę w domach i na polach.
Podróżni zatrzymywali się. Szkoły przerwały zajęcia
o jedenastej godzinie. Ludzie w południe zapalali
świece, a płomień ich jaśniał jak w nocy.
Powiedziano mi, że niektórzy ludzie byli przerażeni i
zastanawiali się, czy nie nastaje sądny dzień. Przez część
następnej nocy także panowała wyłącznie ciemność.
Księżyc, choć był w pełni, nie dawał
żadnego światła, całkiem jak w naszym tekście.”
Rozprawa nr 379 opublikowana przez American Tract
Society [Amerykańskie Towarzystwo Traktatowe] – Życie
Edwarda Lee – podaje:
“W miesiącu maju 1780 roku nastał straszny
dzień ciemności, kiedy to wszystkie oblicza łącznie
zdawały się czarne, a ludzi ogarnął strach. W wiosce,
w której mieszkał Edward Lee zapanowało wielkie przerażenie.
Serca mężczyzn omdlewały ze strachu na myśl o tym,
że wkrótce nastanie sądny dzień. Wszyscy sąsiedzi
otoczyli stadem świętego męża, gd yż
jego lampa była ochędożona, a w nienaturalnym mroku świeciła
jeszcze jaśniej niż zwykle. Szczęśliwy i radosny w
Bogu wskazywał na jedyną ucieczkę przed nadciągającym
gniewem i spędził owe mroczne godziny na gorliwej modlitwie za
przerażone tłumy.”
Poniżej przytaczamy słowa sędziego R. M.
Devinsa z jego tekstu: “Nasze pierwsze stulecie”.
“Jednym z najbardziej tajemniczych i ciągle nie
wyjaśnionych zjawisk tego rodzaju, jakie miały miejsce w ubiegłym
stuleciu, jest ciemny dzień 19 maja 1870 roku. Było to całkowicie
niewytłumaczalne zaćmienie całego widocznego nieba i
atmosfery w Nowej <str. 587> Anglii, które w niezliczonych umysłach
wywołało niepokój i przerażenie, a wśród zwierząt
spowodowało popłoch – przerażone ptactwo uciekało na
grzędy, a bydło do obo ry.
Zaiste, tysiące dobrych ludzi było owego dnia w pełni
przekonanych, że nastał koniec wszystkich ziemskich rzeczy.
Wielu na pewien czas porzuciło swe świeckie zajęcia i oddało
się praktykom religijnym. Był to zdumiewający ciemny dzień.”
Doktor praw, sędzia Samuel Tenney tak opisał
w 1785 ów “ciemny dzień” dla Towarzystwa Historycznego:
“Wielu dżentelmenów z uzdolnieniami literackimi
starało się wyjaśnić to zjawisko, myślę
jednak, że zgodzimy się co do tego, że żadne zadowalające
tłumaczenie jeszcze się nie pojawiło.”
W 1843 roku doktor praw Noah Webster w czasopiśmie
wydawanym w New H aven, Herald,
napisał o ciemnym dniu: “Stojąc, obserwowałem to zjawisko.
Nie znalazłem jednak jak dotąd żadnej przyczyny, która by
go tłumaczyła”.
Doktor teologii, ks. Edward
Bass,
pierwszy episkopalny biskup Vermont w swym pamiętniku pod datą
19 maja 1780 napisał: “Pod względem ciemności dzień
ten jest najbardziej znamiennym w pamięci ludzkiej”.
Zaćmienie księżyca w pełni, jakie
miało miejsce następnej nocy, wydaje się być mniej
znamienne niż zaćmienie słońca. Naoczny świadek,
sędzia Tenney z Exeter w New Haven napisał:
“Ciemność następnego wieczoru była
tak wielka, że od czasu stworzenia światła przez
Wszechmocnego nie widziano chyba większej. Pomyślałem wtedy,
że nawet gdyby wszystkie świecące obiekty we wszechświecie
zasłonić całunem nieprzeniknionej ciemności albo całkowicie
unicestwić, to i tak ciemność nie mogłaby być
zupełniejsza. Kartka papieru trzymana w odległości
kilkunastu centymetrów od oczu była równie niewidocz na,
jak najczarniejszy aksamit.”
Oblicza się, że ów niepojęty dzień,
z wyjątkiem tego, że był znakiem od Pana, objął
swym zasięgiem około 830 tysięcy kilometrów kwadratowych,
co stanowi obszar około 25 razy większy niż Palestyna, do
której ograniczały się znaki związane z pierwszym przyjściem.
Fakt, <str. 588> że znaki te widoczne były głównie w
Nowej Anglii oraz stanach centralnych nie powinien nas dziwić, jeśli
przypomnimy sobie, że pierwszy ruch między “pannami” *
(Mat. 25:1-5) miał miejsce przeważnie na tym samym terenie. Nie
byłoby również nic dziwnego w fakcie, że Bóg mógł użyć
owego “kraju wolności” w celu rozpowszechnienia wiadomości o
wyżej wspomnianych znakach, podobnie jak upodobało Mu się,
by ten zakątek świata stał się źródłem
wielu współczesnych błogosławieństw, wynalazków i
lekcji uznawanych przez cały świat, co słusznie wyobraża
dar wielkiego artysty francuskiego, Bartholdi, przeznaczony dla
nowojorskiego portu – statua “Wolności oświecającej
świat”.
* Tom III, str. 87-90.
Spadające gwiazdy
Pół wieku minęło zanim pojawił się
następny znak, spadanie gwiazd z nieba, które padały na ziemię,
tak jako drzewo figowe, które zrzuca z siebie figi swoje niedojrzałe,
gdy od wiatru wielkiego bywa zachwiane. Słowa naszego Pana znalazły
wypełnienie (choć nie je st
to wypełnienie całkowite i jedyne, jak się później
przekonamy) w zadziwiającym deszczu meteorytów, jaki miał
miejsce wczesnym rankiem 13 listopada 1833 roku. Ci, którzy chcieliby
bawić się grą słów w stwierdzeniu, że “stałe
gwiazdy nie spadają” powinni pamiętać, że nasz Pan
nic nie mówi o spadaniu stałych gwiazd oraz że stałe
gwiazdy nie mogą spaść, gdyż ich upadek dowiódłby,
że nie są one stałe. Pismo Święte nie rozróżnia
między gwiazdami i meteorytami, jak się to czyni obecnie.
Pojedyncze spadające gwiazdy, czy nawet deszcze
meteorytów nie są czymś niezwykłym i występują
każdego roku, raz w większym nasileniu, raz w mniejszym. Oblicza
się, że na ziemię spada rocznie około 400 tysięcy
niewielkich meteorytów. Jednak jest to niczym w porównaniu do wielkieg o
deszczu z 13 listopada 1833 roku, w którym na ziemię spadło
miliony milionów meteorytów.
Prof. Kirkwood w swym dziele zatytułowany m Meteorologia
powiada: “Aż do schyłku ubiegłego stulecia nigdy nie
przyciągały one [deszcze meteorytów] uwagi naukowców.” <str.
589>
Prof. dr D. Olmstead z Yale College napisał:
“Ci, którzy mieli szczęście być
świadkami spektaklu spadających gwiazd rankiem 13 listopada 1833
roku, obserwowali zapewne największy pokaz niebiańskich ogni
sztucznych, jaki kiedykolwiek miał miejsce od stworzenia świata,
albo przynajmniej od czasu, gdy zaczęto spisywać historię.
(…) Zjawiska tego nie należy uważać za ziemskie, ale za
niebieskie, a spadających gwiazd nie traktujemy już obecnie jako
zjawiska powstającego w górnych warstwach atmosfery
ziemskiej,
ale uważamy, że są to obiekty pochodzące z innych ciał
niebieskich lub z przestrzeni międzyplanetarnej.” Press,
New Haven
Pan Henry Dana Ward, swego czasu nowojorski kupiec, a później
pisarz i duchowny episkopalny, napisał:
“Wydaje mi się, że żaden filozof czy
uczony nie opowiedział ani nie odnotował wydarzenia takiego,
jakie miało miejsce wczoraj rankiem. Osiemnaście stuleci temu
dokładnie przepowiedział to prorok, żebyśmy nie mieli
problemu ze zrozumieniem, że spadające gwiazdy oznaczają
spadając e
gwiazdy. (…) Rzeczywiście gwiazdy niebieskie spadły na ziemię
jak w Apokalipsie. Język proroka zawsze był odbierany jako
metaforyczny, jednak wczoraj znalazł on literalne wypełnienie.”
Journal of Commerce [Dziennik
Handlowy], 14 listopada 1833.
Poniższy cytat podajemy za The
American Cyclopedia [Encyklopedia
Amerykańska], Tom XI, str. 431.
“Rok 1833 jest znamienny ze względu na
najwspanialsze z opisanych zjawisk. Miało ono miejsce w nocy 12
listopada i było widoczne nad całymi Stanami Zjednoczonymi oraz
nad częścią Meksyku i wyspami zachodnioindyjskimi. Między
mniejszymi meteorytami, które spadały jak płatki śniegu
zostawiając za sobą fluoryzujące ślady, pojawiały
się wielkie kule ogniste, które w kilkusekundowych odstępach
rozświetlały łuk 30 albo 40 stopni.
Pozostawiały one za sobą lśniące ślady, które
widoczne były przez kilka minut, a czasami nawet przez pół
godziny i dłużej. Jeden z meteorytów nad północną
Karoliną był większy i jaśniejszy od księżyca.
Niektóre z błyszczących obiektów miały nieregularne
kształty i przez pewien czas znajdowały się w jednym
miejscu emitując strumienie światła. Przy Niagarze zjawisko
to było szczególnie wspaniałe, a podobnie imponującego i
majestatycznego widowiska nie widział jeszcze <str. 590> chyba
żaden człowiek: firmament
niebieski zstępował w ognistych strumieniach ponad ciemnym ryczącym
wodospadem. Zaobserwowano, że tory meteorytów ogniskowały się
w tym fragmencie nieba, gdzie znajdowała się gwiazda Leonis
Majoris, a punkt ten
towarzyszył gwiazdom w ich pozornym ruchu na zachód, zamiast
przemieszczać się wraz z Ziemią w kierunku wschodnim. Wyglądało
to tak, jakby źródło pochodzenia meteorytów było niezależne
od związków z ziemią, zewnętrzne względem naszej
atmosfery.”
Prof. von Humboldt poświęca temu zjawisku piętnaście
stron swego dzieła Osobista Opowieść i oświadcza,
że było ono widoczne na obszarze 28 milionów kilometrów
kwadratowych.
M. Beupland francuski uczony, który obserwował to
zjawisko w towarzystwie Humboldta, powiedział: “Na całym
firmamencie nie było fragmentu równego trzem średnicom księżyca,
który by nie był w każdej chwili wypełniony bolidamis
i spadającymi gwiazdami”.
Zjawisko to w ograniczonym zakresie powtórzyło się
w roku 1866, jednak wydaje się, że wydarzenie z roku 1833 osiągnęło
zamierzony cel
znaku
i zaiste w powiązaniu z poprzednim znakiem miało z całą
pewnością zauważalny związek z pierwszym poruszeniem wśród
“panien”, które wyszły na spotkanie Oblubieńca, o czym mówi
proroctwo w następnym rozdziale Ewangelii Mateusza (Mat. 25:1-5).
Wypełnienie
symboliczne
O ile owe literalne znaki mają na celu zwrócenie
powszechnej uwagi na zagadnienie Czasu Końca, o tyle jesteśmy
przekonani, że wypełnienie symboliczne jest nie mniej uderzające,
albo nawet bardziej interesujące, jeśli chodzi o tych, którzy
mają na tyle rozbudzoną intelektualną i duchową zdolność
postrzegania, że są w stanie na to zwrócić uwagę.
Słońce jest symbolem wyobrażającym
światło Ewangelii, Prawdę, a tym samym Chrystusa. Księżyc
w znaczeniu symbolicznym przedstawia światło Zakonu Mojżeszowego.
Tak jak księżyc świeci odbitym światłem słonecznym,
tak Zakon był cieniem, albo <str. 591> odblaskiem, uprzedzającym
Ewangelię. Gwiazdy
symbolizują natchnionych nauczycieli Kościoła – apostołów.
Niebiosa,
jak już wykazaliśmy, wyobrażają kościelne władze
chrześcijaństwa. Połączenie tych wszystkich symboli
znajdujemy w Objawieniu 12:1, gdzie “kobieta” wyobrażająca
pierwotny Kościół jest przedstawiona jako obleczona w słońce,
czyli lśniąca pełnym, czystym światłem nie przesłoniętym
chmurami Ewangelii. Pod stopami miała księżyc,
wyobrażający Zakon, który był dla niej oparciem, ale nie
źródłem jej światła. Dwanaście gwiazd
wokół jej głowy, tworzące coś w rodzaju korony,
symbolizują naznaczonych przez Boga, natchnionych nauczycieli Kościoła
– dwunastu apostołów.
Mając w pamięci taki zarys znaczenia owych
symboli, przystąpimy do ponownego zbadania tych szczegółów w
wielkim proroctwie naszego Pana o znakach, które miały wskazywać
nastanie końca obecnego Wieku.
W obecnym czasie da się zauważyć, że
poświęcony lud Boży w każdej dziedzinie otrzymuje
szczególny pokarm i światło, nie dotyczy to jednak kościoła
nominalnego. Jego słońce jest zaćmione, jego księżyc
obrócił się w krew, a jego gwiazdy spadają. Ośrodkiem
światła Ewangelii był od początku krzyż
Chrystusowy, okup, i
choć papiestwo zuchwale ustanowiło konkurencyjną ofiarę
mszy, to jednak święci Boży zawsze niewzruszenie trwali
przy owym błogosławionym centralnym punkcie wszelkich obietnic
Bożych i wszystkich nadziei Jego ludu. Trzymali się tej nauki,
choć jej głębokie znaczenie było niemal całkowicie
ukryte przed ich wzrokiem.
Prawdą jest, że zawsze była garstka
nielicznych, którzy nie rozumiejąc okupu i nie potrafiąc
zharmonizować tego poglądu z innymi prawdami, a zwłaszcza z
wyznawanymi przez siebie błędami, odrzucali go. Byli oni jednak
odosobnionymi wyjątkami od reguły. Jednak od roku 1878 – od
momentu rozpoczęcia się okresu próby przepowiedzianej przez
Pismo Święte, równoległości w stosunku do czasu
odrzucenia Chrystusa w Jego pierwszym przyjściu, kiedy to
krzyż Chrystusowy stał się dla Żydów <str. 592>
kamieniem obrażenia – obrażenie zaczęło zataczać
coraz szersze kręgi, tak że w dniu dzisiejszym jedynie
nieznaczna mniejszość spośród tych, którzy twierdzą,
że są sługami krzyża, uznaje
jego wartość i głosi go.
Przeciwnie, wiele z obecnych nauk zmierza do sprzeciwienia się i
zaprzeczenia temu, że zostaliśmy “drogo kupieni”
“drogocenną krwią Chrystusa”, stawiając na to miejsce
teorię ewolucji i twierdząc, że Chrystus stanowi wartość
dla grzesznika jedynie
poprzez swoje słowa i
przykład.
W taki sposób słoneczne światło
Ewangelii staje się z każdym dniem coraz ciemniejsze i choć
zaprzeczanie wartości drogocennej krwi jako ceny naszego odkupienia
nie przeniknęło jeszcze aż tak powszechnie z pulpitów do
ławek kościelnych, to jednak fałszywe nauki, które od lat
uznawane były za święte, w połączeniu z
szacunkiem dla przywódców i ich nauczania, umożliwiły to,
że ogromna większość spośród ludzi, którzy byli
na tyle rozbudzeni, by zastanawiać się nad tym tematem, stała
się
łatwym łupem dla doktryny o ewolucji, która zaprzecza biblijnej
nauce o pierwszym upadku i okupie za niego. Pismo Święte na
wiele sposobów przestrzega nas przed owym wielkim upadkiem, mówi też
o zaćmieniu wiary Kościoła w owym
czasie, tak że, “gdy przyjdzie Syn człowieczy, izali znajdzie
wiarę
na ziemi (Łuk. 18:8). W psalmie opisującym te czasy czytamy oświadczenie:
“Padnie po boku twym tysiąc, a dziesięć tysięcy po
prawej stronie twojej; ale się do ciebie nie przybliży [do
wiernych świętych członków ciała Chrystusowego, którego
wybrane członki będą już wkrótce skompletowane]”
– Psalm 91:7.
Jeśli zaćmione zostało słoneczne
światło okupu,
to i księżycowe światło Zakonu Mojżeszowego, którego
ofiary były cieniem okupu, musiało z konieczności także
zostać zaćmione. Coraz częściej zdarza się,
że niektórzy nauczyciele publicznie wyrażają się o krwawych
ofiarach składanych przez naród Izraelski zgodnie z wymogami Zakonu
jako o przejawie barbarzyństwa. Niegdyś, gdy świeciło
im światło Słowa Bożego, cenili oni oświadczenie
apostoła, że ofiary Izraela były cieniem “lepszych ofiar”
<str. 593> za grzech. Jednak obecnie, gdy odrzucają pozaobraz
okupu i zaprzeczają grzechowi pierworodnemu, a w związku z tym
także jakiejkolwiek konieczności składania ofiar za niego,
odrzucają
jednocześnie ofiary obrazowe, oceniając je jako barbarzyńskie.
Zaćmienie słonecznego światła Ewangelii powoduje zaćmienie
blasku księżyca – “Księżyc obróci się w krew”,
a Joel (2:10) dodaje, że “gwiazdy zawściągną jasność
swoję”, co oznacza, że wraz
z
zaćmieniem światła Ewangelii oraz uznaniem Zakonu za krwawy
barbarzyński ceremoniał bez znaczenia przyblakną także
nauki ustanowionych przez Boga dwunastu gwiazd Kościoła (apostołów)
– przestaną one być uważane za światła
przewodnie.
Jak się przekonaliśmy Bóg uznał albo
naznaczył w Kościele dwanaście gwiazd apostolskich. One to
wraz z księżycem i słońcem były źródłem
wszelkiego oświecenia w Kościele. Od nich także pochodziło
prawdziwe światło, które było błogosławieństwem
dla Kościoła. Jednak papiestwo, obejmując
kościelne panowanie na ziemi, umieściło albo “ustanowiło”
rozmaite gwiazdy, światła, “autorytety”, “teologów” na
swoim firmamencie. Podobnie uczyniły różne ugrupowania
protestanckie, tak że w sumie trudno zliczyć te wszystkie
gwiazdy. Tymczasem zaś Bóg, ustanawiając w prawdziwym Kościele
pomocników, ewangelistów, nauczycieli, nie udzielił im autorytetu świateł,
czyli gwiazd. Wręcz
przeciwnie, wszyscy Jego wierni naśladowcy zostali pouczeni, by jako
światło przyjmowali wyłącznie te promienie Prawdy, które
pochodzą od słońca, księżyca i dwunastu gwiazd ustanowionych
w tym celu.
Wszyscy inni członkowie ludu Bożego winni być
w obecnym Wieku płonącymi i świecącymi lampami i nie
powinni ukrywać swych lamp pod korcem, ale mają tak świecić,
by oddawać chwałę swemu Ojcu w niebiesiech. Słowo gwiazda
(po grecku aster) nie
jest używana dla określenia któregokolwiek z wiernych (poza
apostołami) w odniesieniu do ich obecnego życia. Jest ono jednak
używane w zastosowaniu do tych, którzy porzucają prawdę i
stają się “zuchwałymi”, <str. 594> fałszywymi
nauczycielami, którzy “próżno się nadymają” mając
aspirację bycia autorytetami
o tym samym znaczeniu, co apostołowie, którzy jednak zostali nazwani
“błąkającymi się gwiazdami” i “fałszywymi
apostołami” (2 Kor. 11:13; Obj. 2:2; Judy
13).
W przeciwieństwie do tego Pismo Święte
zawiera wiele obietnic, że ci, którzy w obecnym czasie z wiernością
i w pokorze pozwalają świecić swoim lampom, będą
kiedyś wraz Chrystusem chwalebnym i zaszczytnym nasieniem Abrahamowym
– “jako gwiazdy niebieskie”. Nie będą oni świecić
na obecnych “niebiosach”, które wkrótce przeminą z wielkim
trzaskiem, ale w “nowych niebiesiech” – nowym kościelnym królestwie
Wieku Tysiąclecia. O tej samej klasie i o tym samym zmartwychwstaniu
mówi prorok Daniel (12 :3):
“Lecz roztropni jaśnieć będą jak jasność
na sklepieniu niebieskim, a ci, którzy wielu wiodą do sprawiedliwości,
jak gwiazdy
na wieki wieczne” – Dan. 12:3 (nb). Apostoł Paweł również
pisze o przyszłej chwale Kościoła w pierwszym
zmartwychwstaniu, gdy stwierdza, że różnić się będą
od siebie chwałą, tak jak “gwiazda
od gwiazdy różna
jest w jasności”.
Tak więc, jeśli Bóg naznaczył tylko
dwanaście gwiazd, jako światła dla Kościoła, tak
jak to przedstawione jest to w Objawieniu (12:1), to czy nie jest to wielką
pomyłką ze strony papieży i biskupów uważać się
za następców apostołów – a więc także za gwiazdy?
Czy nie jest prawdą także i to, że tak zwani “wyżsi
krytycy” uważają samych siebie i są uznawani przez innych
za światła, gwiazdy równe, jeśli nie większe
od apostołów? Czy oni i
im podobni nie dowodzą tego sami, głosząc swe własne
pomysły i świecąc swym własnym światłem
w różnych sprawach, nie uznając wcale za konieczne, by
przytaczać na dowód
słowa natchnionych apostołów? A jeśli nawet cytują
albo powołują się na światło prawdziwych gwiazd,
na nauki dwunastu apostołów, to czy nie chodzi im raczej o to, by potwierdzały
one ich poglądy i światło, zamiast wykazać, że
ich nauki są światłem pochodzącym od apostolskich
gwiazd? A przecież w rzeczywistości światło owych fałszywych
“błąkających się gwiazd” <str. 595> jest na
ogół tak sprzeczne z naukami natchnionych dwunastu, że z trudnością
udaje im się znaleźć jakiś pasujący tekst w ich
pismach.
W wielkim proroctwie naszego Pana owe prawdziwe
gwiezdne światła są liczone jako część słonecznego
światła Ewangelii, które zawściągną swą
światłość. Tymczasem o fałszywych gwiazdach,
czyli dysponujących jedynie światową mądrością
i ustanowionych przez ludzi światłach teraźniejszych
niebios, jest tutaj powiedziane, że będą tworzyły
wielkie widowisko poprzez zniżanie się do ziemskich warunków,
przez porzucanie swej niegdyś choćby częściowo
duchowej godności i poniżanie swego nauczania do poziomu świeckich
moralistów i filozofów, do poziomu polityki chrześcijańsko-obywatelskiej.
Poruszenie
symbolicznych niebios kościelnych, wzmiankowane w tym samym kontekście,
ma pewien związek z owymi światłami chrześcijaństwa
zstępującymi na niższy poziom publicznego nauczania. Owo poruszenie
oznaczałoby to, co widzimy na każdym kroku – poruszenie w
kwestii wyznań wiary i dogmatów chrześcijaństwa, które ze
względu na domieszkę błędu powodują zamieszanie
wszędzie, gdzie tylko zostaną zastosowane – jak choćby w
przypadku nauki o wybranych i nie wybranych niemowlętach, nauki o
wiecznych mękach dla wszystkich, którzy nie są świętymi,
zwycięzcami itp.
W rezultacie wielu ludzi posiadających światową
mądrość, którzy publicznie błyszczą jako gwiazdy,
już teraz podejmuje wszelkie wysiłki, by odwrócić uwagę
od wszystkich tych tematów. Jakiż inny temat mogą jeszcze wymyślić
oprócz fałszywej albo prawdziwej doktryny o wyborze, czy prawdziwej
albo fałszywej idei o zapewnieniu przez Boga w przyszłości
życia dla rodzaju ludzkiego? Nie znając prawdziwego Boskiego
planu wieków i nie chcąc budzić kontrowersji w sprawach
piekła i potępienia niemowląt, cóż mogą głosić
owi kaznodziejscy gwiazdorzy, by zwrócić na siebie uwagę świata?
Mogą oni całkowicie porzucić tematykę
duchową i zniżyć się <str. 596> do poziomu
cielesnego człowieka, do zagadnień moralnej i politycznej
reformy. Mogą w kampaniach przeciw ubóstwu głosić swą
ewangelię przeciw slumsom. Mogą brać udział w chrześcijańsko-obywatelskich
krucjatach itp. A sprawy te będą coraz bardziej pochłaniać
owe gwiazdy kazalnicy. Inni zaś zajmą się wywoływaniem
sensacji , przebijając
najsłynniejszych ateistów oświadczeniami, w co też to oni
nie wierzą, kpiąc sobie z biblijnego opisu upadku Adamowego i
idei zbawienia od czegoś, twierdząc zgodnie ze swymi
ewolucyjnymi teoriami, że są to tylko legendy.
Trudno byłoby nie zauważyć dziś
wypełniania się tych znaków na każdym kroku! Ale jak
dotychczas słońce, księżyc i dwanaście gwiazd są
tylko częściowo zaćmione. Pomimo tego wiele fałszywych
gwiazd spadło już z poziomu jakichkolwiek ambicji świecenia
światłem Ewangelii do pozio mu dostępnego
dla mas, dla których oni świecą.
Łukasz (21:25,26) podaje inny znak, który miał
wystąpić w tym samym czasie, równocześnie z tamtymi: “Na
ziemi uciśnienie narodów z rozpaczą, gdy zaszumi morze i wały
[niespokojne, nie poddane prawu żywioły]; Tak, iż ludzie drętwieć
będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, które przyjdą
na wszystek świat [społeczeństwo]; albowiem mocy niebieskie
poruszą się.”
Szumiące morze i ryczące fale wyobrażają
niespokojne masy ludzkości, ukrócone przez prawo i porządek społeczny,
ale nie całkiem powstrzymane. W ciągu minionych dwudziestu lat
chyba każdy słyszał kiedyś ten “szum”, doprowadzający
czasami do krótkich sztormowych wybuchów, które jak spienione fale
rozbijają się o ziemię (porządek społeczny), chcąc
ją pochłonąć. Fale te, powstrzymywane na pewien czas,
nabierają tylko wagi i impetu, a jak dowodzą proroctwa, jest
zaledwie kwestią kilku lat, by góry (królestwa) “przeniosły
się w pośród morza”, czyli zatonęły w anarchii
(Psalm 46:2,3). Każda gazeta, która nie jest kontrolowana
przez ludzi bogatych, uzewnętrznia ów szum niespokojnej klasy “morza”,
zaś inne, choć niechętnie, <str. 597> zmuszone są
powtarzać echo tego szumu, przekazując go jedynie w charakterze
wiadomości. I to właśnie, w okresie względnego pokoju,
wywołuje
“uciśnienie narodów z rozpaczą”.
Gdy zaś ludzie zaczynają sobie uświadamiać,
że ów szum morza i niepokój związane są w znacznej mierze
z zanikiem przesądów i osłabieniem wpływów kościelnych,
gdy widzą jak coraz mocniej chwieją się moce niebieskie (sekciarskie
wyznania wiary i systemy), to ich serca zaczynają omdlewać z
trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które mają przyjść na
świat (społeczeństwo). Jednak podejmowane obecnie żmudne
wysiłki na rzecz przywrócenia i zjednoczenia sekciarskiej władzy
i odnowienia ich wpływów w znacznej mierze
odniosą sukces jedynie chwilowy, a z czasem doprowadzi to do całkowitego
rozproszenia.
“Tedyć [w tym właśnie czasie] się
ukaże znamię [objaw, dowód] Syna człowieczego na niebie”,
dowód albo objaw wtórego przyjścia Syna Człowieczego.
Nie powinniśmy zapominać, że całe
to proroctwo zostało udzielone w odpowiedzi na pewne pytania, z których
jedno brzmiało: “Jaki będzie znak
twej obecności” we wtórym przyjściu. Pamiętając
o tym, że tylko nieliczni rozpoznali Mesjasza w Jego pierwszym przyjściu,
a i ci jeszcze przez pewien czas żywili liczne wątpliwości
i obawy w tym względzie, uczniowie pragnęli dowiedzieć się,
w jaki sposób będą mieli pewność, że Go
rozpoznają. Gdy nasz Pan ukazał się w swym pierwszym przyjściu,
zaświadczały o Nim znaki – Jego
wspaniałe słowa i uczynki oraz świadectwo Jana Chrzciciela.
Ich pytanie miało zatem na celu dowiedzenie się, jakiego
znaku winni byli się spodziewać na poświadczenie
Jego wtórej obecności.
W odpowiedzi nasz Pan zapewnił ich, że Jego
lud nie będzie pozostawiony bez stosownego i wystarczającego znaku.
Nic jednak nie powiedział o jego charakterze: “Tedyć się
ukaże znamię Syna człowieczego”. Będzie on
wystarczający dla wiernego i czuwającego ludu Bożego, ale nie
będzie przeznaczony dla innych. To ta właśnie
klasa rozpoznała znaki i dowody Jego pierwszego przyjścia,
podczas gdy masy nominalnego Izraela nie umiały rozsądzić
<str. 598> ZNAMION tych czasów. Bóg
zresztą nie życzył sobie, by je umieli rozsądzić
i dlatego właśnie wiele cudownych słów żywota zostało
wypowiedzianych w przypowieściach i w zagadkach, by widząc
widzieli, ale nie ujrzeli oraz słuchem słuchali,
ale nie zrozumieli, będąc niegodni światła
przeznaczonego wtedy tylko dla wiernych. Tak samo będzie z owym znamieniem,
czyli objawem wtórej obecności Pana. Nie będzie
ono objawione całej ludzkości, ale zostanie rozpoznane jedynie
przez prawdziwych Izraelitów, którzy będą uczciwi, czyli nie będzie
w nich zdrady.
Słowo znamię (werset 30) przetłumaczone
jest z greckiego semeion i
oznacza dowód albo objaw, jak wynika z poniższych
przykładów:
“Wieleć i innych cudów
uczynił Jezus” – Jan 20:30.
“(…) w Panu, który (…) czynił to, że
się działy znamiona i cuda przez ręce
ich [Pawła i Barnaby]” – Dzieje Ap. 14:3.
“Przetoż języki są za cud
(…) niewiernym” – 1 Kor. 14:22.
“Jednak znaki
Apostoła pokazane są u was we wszelkiej cierpliwości, w znamionach”
itd. – 2 Kor. 12:12.
A zatem słowa “Ujrzycie znamię Syna Człowieczego”
nie oznaczają, że uczniowie Pańscy żyjący w tym
czasie ujrzą Go, lecz otrzymają
wskazówkę czyli objaw Jego obecności w
tym czasie. Znaki wtórej obecności naszego Pana zgodne
będą ze świadectwami proroków* i
znajdą w nich potwierdzenie, podobnie jak to było w przypadku
pierwszego przyjścia (Łuk. 24:44-46).
* Tom II, rozdziały 5,6,7.
“Na niebie” .
Znamię, czyli dowód Jego parousii,
będzie dany na niebie.
Nie na tym niebie, w którym przebywa Ojciec i święci aniołowie,
lecz na symbolicznym niebie, niebiosach kościelnych, tych samych
niebiosach, o których poprzednie wersety mówią, że zostaną
poruszone, tak by spadły z nich gwiazdy. To na
tych niebiosach – wśród
klasy duchowej z wyznania – najpierw ukaże się znamię
<str. 599> czyli objaw obecności naszego Pana.
Niektórzy “ujrzą”
w cudownym odsłonięciu Boskiego planu wieków wypełnienie
proroczych oświadczeń odnoszących się do owego dnia wtórej
obecności i rozpoznają w tym znamię jego obecności
(Łuk. 12:37). Sąd Babilonu, chrześcijaństwa,
zarówno w wymiarze kościelnym, jak i społecznym, stanowi
kolejny znak, że przyszedł Sędzia i rozlicza się
najpierw z tymi wszystkimi, którym jako szafarzom powierzył swe
dobra (Mat. 25:19; Łuk. 19:15). “Albowiem czas jest, aby się sąd
począł od domu Bożego”, a to oznacza zamieszanie i zakłopotanie
między doktorami i arcykapłanami teraźniejszego czasu, którzy
usiłują
wzajemnie ze sobą uzgodnić swoje doktryny, praktyki i
przekonania, podobnie jak to czynili faryzeusze, kapłani i doktorzy
Zakonu w czasie pierwszej obecności naszego Pana – nawet jeśli,
tak wtedy jak i obecnie, zaprzeczali oni tej obecności.
Jednak w czasie
pierwszej obecności jedynie pokorni, prawdziwi Izraelici, których Bóg
uznał za godnych, nie ulegli temu zamieszaniu, ale zostali oświeceni,
tak że nasz Pan mógł do nich powiedzieć: “Ale oczy wasze
błogosławione, że widzą, i uszy wasze, że słyszą;
Bo
zaprawdę powiadam wam, iż wiele proroków i sprawiedliwych
żądało widzieć to, co wy widzicie, ale nie widzieli, i
słyszeć to, co słyszycie, ale nie słyszeli” – Mat.
13:16,17. Podobnie i teraz, w czasie wtórej obecności Syna Człowieczego,
otwarcie Słowa Bożego, zrozumienie Boskiego planu, który również
ukazuje Boskie czasy i chwile, jak i zamieszanie w “Babilonie”,
stanowią wystarczające dowody obecności Króla.
“Tedy będą narzekać wszystkie
pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człowieczego, przychodzącego
na obłokach niebieskich, z mocą i z chwałą wielką”
– Mat. 24:30.
Pokolenia ziemi nie ujrzą znamienia
czyli dowodu Pańskiej
obecności, który ukazał się jedynie na
“niebie”, dla tych, którzy choćby nominalnie są duchowi –
dla kościołów – i został oceniony jedynie <str.
600> przez tych spośród nich, w których nie było zdrady.
Nigdy też ludzkość nie ujrzy Pana literalnym wzrokiem, gdyż
nie jest On już ciałem i nie będzie cieleśnie
oglądany.*
Należy pamiętać słowa naszego Pana: “Jeszcze
maluczko, a świat mię już więcej nie ogląda”
– Jan 14:19. Warte zapamiętania są także słowa
apostoła skierowane do Kościoła, że wszyscy musimy
zostać “przemienieni” i stać się istotami duchowymi
podobnymi do naszego Pana, byśmy mogli “ujrzeć go tak, jako
jest” (1 Kor. 15:51-53;
1 Jana 3:2). W przeciwieństwie do tego, pokolenia ziemi ujrzą
obłoki ucisku i zamieszania zbiegające się w czasie
z poruszeniem “niebios” i uświadomią sobie, że taka
burza zachwieje także “ziemią” (zob. Hebr. 12:26,27). Również
w tym czasie wszyscy będą powszechnie narzekać, co będzie
związane z owym czasem wielkiego ucisku. Ostatecznie zaś przy końcu
tej burzy cała ludzkość ujrzy,
rozpozna nowego Króla oczyma zrozumienia i będzie narzekać z
powodu grzechu oraz dlatego, że w swej zatwardziałości Go
odrzucili – a Żydzi uczynią to pierwsi (zob. Zach. 12:10-12).
* Tom II, rozdz. 5.
“I pośle aniołów swoich z wielką trąbą,
i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krańca
nieba aż po drugi” – Mat. 24:31 (nb – Kodeks Synaicki pomija słowo
“głosu”)
Tymczasem kontynuowane będzie dzieło “żniwa”.
Aniołowie (posłańcy nowego Króla ziemi) będą
przeprowadzali dzieło oddzielania, które nie będzie służyło
oddzielaniu Kościoła od świata, ale będzie prowadzone
w obrębie nominalnego kościoła – wśród jego
nominalnych wyznawców, czyli na obecnych “niebiosach”. Praca ta
przedstawiona jest w wielu różnych obrazach symbolicznych: jest to
wybranie pszenicy spośród kąkolu i zgromadzenie jej do gumna
(Mat. 13:30), jest to wybieranie dobrych ryb do koszy i wyrzucanie
z powrotem do morza ryb nieprzydatnych, które złapały się
do ewangelicznej sieci (Mat. 13:47-49), jest to gromadzenie własności
(Mal. 3:17), jest wzywanie “Jego <str. 601> ludu” do opuszczenia
Babilonu (Obj. 18:4), jest to skierowany do panien okrzyk
o północy, który oddziela mądre od głupich (Mat. 25:6),
zaś w rozważanym obecnie proroctwie jest to zgromadzanie
“wybranych” spośród wszystkich niewybranych chrześcijan, z
czterech stron świata, czyli z każdego zakątka.
Nie powinniśmy się spodziewać, że
pojawią się duchowe istoty anielskie ze skrzydłami i unosząc
się w powietrzu i dmąc w wielką trąbę będą
tu i ówdzie zabierać niektórych świętych. Podobnie jak
nie należy się spodziewać, że staniemy się
literalnymi rybami i będziemy włożeni do koszy albo literalnymi
ziarnami pszenicy i zostaniemy zgromadzeni do rzeczywistego gumna. Aniołami,
czyli posłańcami użytymi przez naszego Pana w czasie
obecnego zbioru żniwa, będą, jak wierzymy, tacy sami posłańcy,
jakich używał on w swej służbie przez cały Wiek
Ewangelii – ziemscy słudzy spłodzeni z
ducha świętego – “Nowe Stworzenia w Jezusie Chrystusie”.
Wierzymy, że “wielka trąba” to
pozaobrazowa “trąba jubileuszowa”, “siódma trąba”, tak
samo symboliczna, jak poprzedzające ją sześć (Obj.
11:15-18), z których żadna nigdy nie wydała jakiegokolwiek
literalnego dźwięku. Brzmi ona od października 1874 roku i
będzie brzmiała do końca Tysiąclecia. Wraz z rozpoczęciem
się tego trąbienia zaczęło się “żniwo”
oraz żęcie i rozdzielanie, które musi być kontynuowane, aż
wszyscy “wybrani”, czyli “pszenica”, zostaną
zebrani z obecnych niebios (systemów kościelnych) do Pana. “Aniołami”
(posłańcami) są ci, co niosą poselstwo
Pańskiego Słowa, którego efektem jest rozdzielanie i
gromadzenie wybranych do Pana.
Członkowie wiernego ludu Bożego, który jest
obecnie przenoszony z ciemności do dziwnej światłości
otrzymując możliwość widzenia
i słyszenia rzeczy, których nie widzą i nie słyszą
inni, mają przywilej bycia współpracownikami swego Pana jako
Jego aniołowie – posłańcy albo słudzy – zarówno w
tym, jak i w innych fragmentach pracy przez cały ten Wiek. Przez Jego
łaskę orali oni, siali, bronowali i nawadniali, <str. 602>
a obecnie ta sama klasa może także żąć z
Naczelnym Żniwiarzem.
Bliskość Królestwa Bożego
“A od figowego drzewa uczcie si ę
podobieństwa: Gdy gałąź jego już mięknie i
wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato.*
Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest [Królestwo
Boże – Łuk. 17:21], tuż u drzwi. Zaprawdę powiadam
wam. Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie.
Niebo i ziemia [obecny porządek kościelny i społeczny]
przeminą, ale słowa moje nie przeminą” – Mat. 24:32-35
(nb).
* Hebrajczycy dzielili rok na dwie pory – lato i zimę.
Niewierzący podchwycili ten fragment twierdząc
manifestacyjnie, że słowa te się nie wypełniły, a
z tego wynika, że nasz Pan był fałszywym prorokiem. Odnoszą
oni to proroctwo wyłącznie do ucisku związanego z upadkiem
narodowego państwa izraelskiego w roku 70 n.e. i pogardliwie zauważają,
że to pokolenie i wiele innych przeminęło
nie widząc wypełnienia “wszystkich tych rzeczy”. Na to
odpowiadamy oczywiście, że proroctwo naszego Pana nie zostało
zrozumiane. Nie zrozumiano tego, że tylko częściowo odnosi
się ono do ucisku Izraela, który osiągnął swój punkt
kulminacyjny w 70 r. n.e.
Chcąc mimo wszystko odeprzeć te zarzuty,
niektórzy pisarze chrześcijańscy doszli do wniosku, że słowo
“pokolenie” w rzeczywistości oznacza “rodzaj”, co miałoby
znaczyć, że Żydzi nie przeminą, dokąd nie wypełnią
się wszystkie te przepowiednie.
M y jednak
musimy sprzeciwić się takiej interpretacji z kilku powodów.
(1) Choć słowa “pokolenie” i “rodzaj”
można uznać za wywodzące się z tego samego źródłosłowu,
to jednak nie oznaczają one tego samego, zaś w biblijnych
zastosowaniach mając całkowicie odrębne znaczenia. <str.
603>
Zauważcie, że tam, gdzie w Nowym Testamencie
słowo pokolenie
jest używane w znaczeniu rodzaju czy też potomstwa, zawsze jest
ono tłumaczeniem greckiego słowa gennema
(tak jak w Mat. 3:7; 12:34; 22:33; Łuk. 3:7) albo genos
(jak w 1 Piotra 2:9). Jednak
wszystkie trzy zapisy rozważanego proroctwa naszego Pana przypisują
Mu w tym miejscu użycie całkowicie innego słowa greckiego (genea),
które nie oznacza rodzaju, ale ma takie samo znaczenie jak nasze słowo
pokolenie. Inne wystąpienia tego słowa greckiego (genea)
dowodzą,
że nie jest ono używane w znaczeniu rodu, lecz w określa
ludzi żyjących w jedynym czasie. Na dowód przytaczamy Mat.
1:17; 11:16; 12:41; 23:36; Łuk. 11:50,51; 16:8; Dzieje Ap. 13:36;
Kol. 1:26; Hebr. 3:10.
(2) Nasz Pan nie
mógł mieć na myśli narodu żydowskiego i użycie
greckiego słowa oznaczającego rodzaj
byłoby rzeczą niewłaściwą, ponieważ naród
żydowski nie był przedmiotem ani pytania apostołów, ani też
proroctwa naszego Pana, które stanowiło odpowiedź na to
pytanie. W proroctwie tym znajdujemy bardzo niewiele wzmianek na temat
Izraela, tak więc stwierdzenie, że ten rodzaj
nie przeminie, aż się to wszystko stanie otwierałoby następny
problem, o jaki rodzaj może tutaj chodzić, skoro nie mamy żadnego
wskazania na jeden konkretny naród. Gdyby więc słowo to miało
oznaczać rodzaj,
to powinno byłoby raczej odnosić się do rodzaju
ludzkiego, niż do narodu
żydowskiego.
Jeśli jednak zrozumiemy, że słowo genea
oznacza w tym miejscu, podobnie jak wszędzie indziej, pokolenie,
a także uznamy fakt, że słowa naszego Pana są
proroctwem obejmującym cały Wiek Ewangelii, to nie będziemy
mieli żadnych trudności ze zrozumieniem, że stwierdzenie to
przekazuje następującą treść: “Nie przeminie to
pokolenie [które będzie świadkiem znaków, o które
dopytywali się apostołowie i które dopiero co wyliczył
nasz Pan, a mianowicie zaćmienie słońca i księżyca
oraz spadanie gwiazd] – nie przeminie to pokolenie,
aż się to wszystko stanie”. Innymi słowy, wspomniane
znaki będą miały miejsce w okresie życia jednego
pokolenia przy końcu obecnego Wieku. <str. 604>
Wypuszczanie pędów przez drzewo figowe może
być uznane za przypadkową wzmiankę, my jednak jesteśmy
skłonni uważać, że tak nie jest. Osobliwe okoliczności
towarzyszące opisowi przeklęcia przez naszego Pana drzewa
figowego, które nie przynosiło owoców i które natychmiast uschło
(Mat. 21:19,20), skłaniają nas do myślenia, że drzewo
figowe w tym proroctwie może wyobrażać naród żydowski.
A jeśli tak, to słowa te wspaniale się wypełniają,
gdyż oprócz tego, że do Palestyny powraca
tysiące Izraelitów, ruch syjonistyczny, jak powszechnie wiadomo, osiągnął
takie rozmiary, że stało się konieczne organizowanie zjazdów
dla jego przedstawicieli ze wszystkich części świata, by
mogli spotykać się co rok i nadawać praktyczny
kształt propozycji ponownego zorganizowania w Palestynie państwa
żydowskiego. Jednak te zarodki nie przyniosą doskonałego
owocu przed październikiem 1914 roku, czyli przed całkowitym
zakończeniem “Czasów Pogan”.
“Pokolenie” można liczyć jako równowartość
jednego stulecia (które wyznacza dzisiaj praktycznie granicę długości
życia człowieka) albo stu dwudziestu lat, długości
życia Mojżesza oraz biblijnej granicy długości życia
(1 Mojż. 6:3). Licząc sto lat od roku 1780, daty pierwszego
znaku, otrzymujemy rok 1880, kiedy to, w naszym
zrozumieniu, zaczęły się wypełniać wszystkie
przepowiedziane punkty: “żniwo”, czyli czas zgromadzania, rozpoczęło
się w październiku 1874 roku, organizowanie Królestwa i ujęcie
przez naszego Pana wielkiej władzy królewskiej miało miejsce w
kwietniu 1878 roku, a czas ucisku, czyli “dzień gniewu”, który
rozpoczął się w październiku 1874 roku, skończy
się około roku 1915. Rozpoczęło się także
odmładzanie się gałęzi drzewa figowego. Ci, którzy
chcą, mogą bez popadania w wewnętrzną sprzeczność
powiedzieć, że wiek, czyli pokolenie, we właściwy sposób
należy raczej liczyć od ostatniego znaku, czyli spadania gwiazd,
a nie od pierwszego, czyli zaćmienia słońca i księżyca,
zaś stulecie, które rozpoczęło się w roku <str.
605> 1833 jeszcze długo się nie zakończy. Żyje
jeszcze wielu spośród tych, którzy byli świadkami znaku
spadania gwiazd. Jednak ci, którzy chodzą razem z nami w świetle
teraźniejszej Prawdy, nie będą oczekiwali spełnienia
się obietnic, które już się wypełniły, lecz
czekają, by zakończyły się już
rozpoczęte procesy. Nie byłoby też rzeczą
niekonsekwentną, gdybyśmy wobec oświadczenia naszego Pana,
który powiedział “Także i wy, gdy ujrzycie, iż się to
dzieje” oraz wobec zaliczenia odmładzania się gałęzi
drzewa figowego i zgromadzania “wybranych” do znaków, liczyli
“pokolenie” od roku 1878 do 1914 – 36 ˝ roku – czyli mniej więcej
średnią długość życia współczesnego człowieka.
“A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie
w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” (Mat. 24:36 nb Manuskrypt
Synaicki, por. Mar. 13:32,33). “Patrzcież, czujcie, a módlcie
się, bo nie wiecie, kiedy ten czas będzie”.
Wydaje się, że dla wielu ludzi słowa te
wyrażają znacznie więcej, niż naprawdę zawierają.
Uważają oni, że kładą one pieczęć na
wszystkie proroctwa Biblii, czyniąc je bezużytecznymi, tak jakby
nasz Pan powiedział, że “nikt nigdy
nie będzie wiedział”, tymczasem stwierdził On jedynie,
że “nikt [teraz] nie wie”, mając
na myśli tylko słuchające go osoby, którym w tamtym czasie
nie miały być objawione czasy i chwile. Czy ktoś może
mieć wątpliwości, że “aniołowie w niebie”
oraz “Syn Człowieczy” obecnie wiedzą już dokładnie
i wyraźnie o sprawach, które są tak bliskie wypełnienia?
Jeśli więc stwierdzenie tego wersetu nie stoi na przeszkodzie
ich obecnej wiedzy, to
w wersecie tym nie ma też żadnej przeszkody, z powodu której
święci Boży mieliby się obecnie
powstrzymywać od poszukiwania i zrozumienia wszystkich prawd
“przedtem napisanych, ku naszej nauce”. Wolą Ojca było, by
tamci ludzie w tamtych czasach
i później, aż do czasu złamania “pieczęci”,*
nie poznali daty, głównie dlatego właśnie nasz Pan nakreślił
bieg wydarzeń i zapewnił uczniów, że jeśli będą
czuwać i modlić się, pozostając dzięki temu
wierni, <str. 606> to w słusznym czasie nie będą
pozostawieni w ciemnościach, lecz zobaczą i dowiedzą się.
* Tom II, rozdz. 2 i 3.
Bóg przez swego proroka Daniela wskazuje, że w owym
czasie “mądrzy zrozumieją” widzenie i proroctwo, a tylko
“wszyscy niezbożni nie zrozumieją” (Dan. 12:9,10). Swoje
świadectwo dokłada do tego również apostoł Paweł:
“Lecz wy, bracia! nie jesteście w ciemności, aby was on dzień
jako złodziej zachwycił”, choć w taki sposób Pan
przyjdzie dla całego świata. “Przetoż czujcie [byście
w słusznym czasie MOGLI SIĘ DOWIEDZIEĆ], modląc
się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego
wszystkiego, co się dziać ma”.
Jako było za dni Noego, “nie spostrzegli się”
“Ale jako było za dni Noego, tak będzie i obecność
[greckie słowo parousia] Syna człowieczego.
Albowiem jako za dni onych przed potopem jedli, i pili, i ożeniali się,
i za mąż wydawali, aż do onego dnia, którego wszedł
Noe do korabia, i nie spostrzegli się, (…) tak będzie i
obecność Syna człowieczego” – Mat.
24:37-39.
Rzeczywista myśl przewodnia tej ilustracji została
przeoczona przez wielu tych, którzy bez jakiegokolwiek oparcia w słowach
Mistrza wychodzą z założenia, że podobieństwem,
na które On tutaj wskazuje, jest bezbożność panująca
za dni Noego i w dniu obecności Chrystusa. I chociaż
doszukiwanie się takiego podobieństwa może być
usprawiedliwione i właściwe, to jednak faktem pozostaje, że
nie zostało ono w tym miejscu wspomniane, lecz wręcz pominięte.
Porównywane jest tutaj podobieństwo nieświadomości.
Jedynie Noe i jego rodzina spostrzegli się.
Ludzie się NIE SPOSTRZEGLI i postępowali nadal, tak jak zwykle
– pobierali się, uprawiali ziemię, budowali, jedli i pili.
Podobnie jest w czasie obecności Chrystusa, w końcowym
okresie tego Wieku, gdy szybko zbliża się czas wielkiego ucisku
– jedynie lud Boży dostrzeże Jego obecność, czyli będzie
miał jasne pojęcie o tym, co się dzieje, dlaczego, oraz
jaki będzie tego wynik. Inni się “nie spostrzegą”.
Ewangelia Łukasza (17:26-29) zawiera tę samą
naukę, wedle której zarówno <str. 607> sąsiedzi Noego
za dni Noego, jak i Lota za dni Lotowych byli nieświadomi
zagrażającego im utrapienia, tak samo jak ludzie żyjący
za dni Syna Człowieczego – po tym, jak On przyszedł i
jest obecny. Widzimy, jak wyraźnie wypełnia się to wokół
nas. Świat pełen jest obaw i rozpaczy, ale nic
nie wie o obecności Syna Człowieczego oraz o żniwiarskim
rozliczaniu, które się obecnie odbywa. Nawet gdyby mogli domyślić
się, że nadciąga ucisk, to nie są w stanie odgadnąć,
jakie błogosławieństwa po nim nastąpią.
“Takci też będzie w on dzień, którego
się Syn człowieczy [już obecny]
objawi [ujawni się – najpierw dla swoich czuwających
‘panien’, a następnie w ucisku dla wszystkich ludzi]. Onegoż
dnia, byłliby kto na dachu, a naczynia jego w domu, niech nie zstępuje,
aby je pobrał; a kto na roli, niech się także nie wraca do
tego, co jest pozad. Pamiętajcie na żonę Lotową.
Ktobykolwiek chciał zachować duszę swoję [przez ustępstwa
sumienia i pozostawanie w Babilonie], straci ją; a ktokolwiek by ją
stracił [ofiarowując zainteresowanie doczesnym
życiem], ożywi ją” – Łuk. 17:30-33.
W ten sposób Łukasz w swej Ewangelii stosuje te słowa
(które już powyżej były rozważane) do zakończenia
Wieku Ewangelii – “w on dzień, którego się Syn człowieczy
objawi”.
“Pamiętajcie na żonę Lotową!”
– oto przejmujące ostrzeżenie naszego Pana. Jakże
niewielkie zastosowanie znalazłoby to zalecenie w odniesieniu do
uciekinierów z Judei w roku 70 n.e. Jakże potężną siłę
posiada to ostrzeżenie dla ludu Bożego w naszych czasach, przy
końcu Wieku Ewangelii. Gdy dowiadujemy się,
że został wydany wyrok na Babilon, gdy dociera do nas Pańskie
posłannictwo: “Wynijdźcie z niego, ludu mój! abyście nie
byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z
plag jego”, to jest tak, jakbyśmy słyszeli głos posłańców,
którzy ponaglali Lota i jego rodzinę, by opuścili
Sodomę, słowami: “Jeźli chcesz, zachowaj duszę twoją,
a nie oglądaj się nazad, ani stawaj na tej wszystkiej równinie;
uchodź na górę, byś snać nie zginął” –
1 Mojż. 19:17.
Ilustracja staje się jeszcze bardziej przekonywająca,
gdy wspomnimy, że <str. 608> chrześcijaństwo nazwane
jest miastem wielkim, “które nazywają duchownie Sodomą”
(Obj. 11:8).
Żona Lota, po usłuchaniu polecenia i rozpoczęciu
ucieczki, “obejrzała się” pożądając rzeczy,
które pozostawiła za sobą. Tak samo bywa obecnie z niektórymi,
którzy uciekają z Babilonu na górę (Królestwo) naszego Pana.
Okazują oni więcej sympatii dla rzeczy, które pozostawili za
sobą niż dla tych, które są przed nimi. W tym biegu
dobiegną do końca jednie ci, którzy swe uczucia skierowali
ku rzeczom, które są w górze, a nie tym, które są nisko.
Wytrwałość świętych ma źródło w zupełnym
poświęceniu serca; nikomu innemu nie uda się tak biec, by
wziąć nagrodę.
Jeden wzięty, a drugi zostawiony
“Powiadam wam: Onej nocy będą dwaj na
jednem łożu; jeden wzięty będzie, a drugi
zostawiony” – Łuk. 17:34 (fragment pominięty przez
Mateusza).
Pan przez proroka informuje nas, że wraz ze zbliżaniem
się poranka Tysiąclecia, nastaje także noc (Izaj. 21:12). Będzie
to noc ucisku, w którego początkowym okresie święci zostaną
zgromadzeni, opuszczając Babilon. “Łoże”, zgodnie z użyciem
tego słowa przez Izajasza (Izaj. 28:20) może oznaczać
ludzkie wierzenia. Jest ono wystarczająco długie dla “niemowląt”
w Chrystusie, jednak zbyt krótkie dla ukształtowanych “mężów”,
by mogli się w nim “rozciągnąć”. Tak właśnie
dzieje się z rozmaitymi “naukami ludzkimi” usiłującymi
zastępować nauki Słowa Bożego, których długość
i szerokość przewyższa ludzką wiedzę, bardzo się
jednak od nich różniąc. Na przykład doktryna “wybrania”,
której nauczają nasi przyjaciele kalwiniści, jest wystarczającym
“łożem” umożliwiającym odpoczynek wielu “niemowlętom”
w Chrystusie, których zmysły nigdy nie zostały dostatecznie wyćwiczone.
Jednak w świetle wiedzy obecnego dnia niemowlęta te budzą
się, a gdy wzrosną w łasce i w znajomości z pewnością
stwierdzą, że owe stare łoża wyznaniowe są zbyt
krótkie, by im zapewnić wygodę. Niepowodzeniem też kończą
się wszystkie próby przykrycia się obietnicami Bożymi zawężonymi
<str. 609> przez błędną teologię.
I tak zakrada się zwątpienie ogarniające ich chłodem
strachu, gdyż nie są pewni, czy oni i ich przyjaciele są
“wybranymi”. Stopniowo rozwinięci w ten sposób chrześcijanie
stwierdzają, że wydostanie się z tej kłopotliwej
sytuacji sprawi im ulgę, a wtedy Bóg posyła
im światło teraźniejszej Prawdy, by poprowadziło ich
do “szerszego miejsca” prawdziwego odpocznienia, zapewniającego
obfite przykrycie wszystkim, którzy starają się poznać wolę
Ojca i ją wykonywać. Jednak ogromna większość
jest zupełnie zadowolona z wygody, jaką
zapewniają im ich małe dziecięce łóżeczka,
ponieważ są “niemowlętami”, a nie “mężami”
w zakresie chrześcijańskiej wiedzy i doświadczenia.
“Jeden wzięty będzie, a drugi zostawiony”.
“Tedy będą dwaj na roli; jeden będzie
wzięty, a drugi zostawiony” – Mat. 24:40.
“Rolą jest świat”, wytłumaczył
nasz Pan, zaś w rozważanym obecnie wykładzie rola wyobraża
stan na zewnątrz nominalnego “domu” – poza Babilonem. W taki
sposób dowiadujemy się, że nie wszyscy “wychodzący”
zostaną “zebrani”, ale tylko “własność” Pana
zostanie odnaleziona bez względu na to, gdzie się znajduje, gdyż
“zna Pan, którzy są jego”. W trakcie owego żniwiarskiego
zbierania czyni On ich swą własnością, gromadzi
“wybranych”, by stali się współdziedzicami Jego Królestwa.
“Dwie będą mleć we młynie; jedna
będzie wzięta, a druga zostawiona” – Mat. 24:41 (Łuk.
17:35).
Młyn jest miejscem, w którym przygotowuje się
żywność. Duchowni i szkoły teologiczne mielą
duchową żywność dla “Babilonu” i wypuszczają
bardzo mizerne młóto1 – nie zaś
“czystą paszę”. Pojawia się coraz to większe
narzekanie na dostarczaną żywność, która w większości
składa się z łupin i plew, one zaś nie podtrzymają
duchowego życia i siły, tymczasem każdy mielący jest
zobowiązany przygotowywać to, czego dostarcza mu jego własny
związek wyznaniowy i nie mógłby zachować swego
stanowiska, gdyby miał dostarczać domownikom wiary “pokarm na
czas słuszny”, “czystą paszę”. Dlatego też
“teraźniejsza prawda” zabiera niektórych mielących, a
<str. 610> innych zostawia. Ci, którzy zachowują wierność
względem Boga i Jego trzody, zostaną zabrani; wszyscy inni
zostawieni. Świat i nominalny kościół ogłaszają,
że nastał obecnie czas zjednoczenia i “sprzysiężenia”,
tymczasem zaś Bóg oświadcza, że jest to czas oddzielania
(Izaj 8:12).
1 Por. Łuk.15:16
bg – przyp.tłum.
Dokąd zostaną zabrani – przyciągnięcie
“A odpowiadając rzekli [uczniowie] mu: Gdzież
Panie? [Dokąd zostaną oni ZABRANI?] A on im rzekł: Gdzie będzie
ścierw, tam się zgromadzą i orły” – Łuk.
17:37 (Mat. 24:28).
Wynika z tego, że w owym dniu,
gdy Pan gromadzi swych “wybranych” od czterech wiatrów niebieskich
– z każdego zakątka kościoła – przyciąga ich
podobnie, jak wabi się orły – jedzeniem, ponieważ mają
oni ostry wzrok i apetyt. Czyli że w słusznym czasie Pan
dostarczy właściwego pokarmu, a Jego prawdziwy lud rozpozna go i
zgromadzi się wokół niego. W taki sposób ci, którzy będą
przygotowani i godni, zostaną zabrani, a inny zostawieni.
Pokarm “teraźniejszej prawdy”, dostarczany
obecnie przez naszego Pana, oraz gromadzenie świętych przez ten
pokarm i wokół niego, dokładnie odpowiada opisowi tego
proroctwa. Obecne wołanie nie zachęca do zamienienia jednego
“młyna” na drugi ani do opuszczenia jednego “łoża”
i zastąpienia go innym o podobnych wymiarach. Nie jest to gromadzenie
przeprowadzane przez człowieka lub grupę
ludzi, którzy chcieliby stworzyć nową organizację
wyznaniową, lecz ponowne zebranie się wokół Chrystusa,
prawdziwego i jedynego Mistrza i Nauczyciela. Gdzie i kiedy miało w
przeszłości miejsce takie publiczne uznanie wszystkich, którzy
pokładają ufność w kosztownej krwi Chrystusa i którzy
Mu się poświęcili, za jeden dom wiary, w którym wszyscy są
braćmi, a jedynym Prawodawcą jest Chrystus, niezależnie od
ludzkich wyznań wiary i dogmatów w innym zakresie? Nigdy i nigdzie
od czasów apostolskich, na ile umiemy to ocenić.
Co więcej, warto zauważyć, że
wielkie ludzkie możliwości, umiejętność
przemawiania itp., które są tak wyraźnie obecne w innych
ruchach, nie mają miejsca w obecnym zgromadzaniu do Pana. Tutaj Prawda,
duchowy pokarm dostarczany przez Pana, <str. 611> jest
jedynym elementem przyciągającym. Niewiele tu miejsca dla
kwiecistej mowy i oratorstwa. Mimo, że nie ma tu wyżej
wymienionych elementów, nikt nie odczuwa ich braku. Zgromadzeni i gromadzący
się schodzą się razem, ponieważ “łakną i
pragną sprawiedliwości” i znajdują tutaj zadowalającą
ilość pokarmu, który został dostarczony przez samego Pana,
a każdy może go sam jeść.
Czujcie, byście wiedzieli
“Czujcież tedy, ponieważ nie wiecie, której
godziny Pan wasz przyjdzie. A to [przyczynę, dla której czas jest
tak dokładnie ukryty w symbolach i przypowieściach] wiedzcie,
że gdyby wiedział gospodarz, o której straży złodziej
ma przyjść, wżdyby czuł, i nie dałby podkopać
domu swego” – Mat. 24:42,43.
“Panem domu” albo “gospodarzem” obecnego wieku
nie jest nasz Pan, lecz nasz
przeciwnik, diabeł – “bóg świata tego”, “książę,
który ma władzę na powietrzu”, “książę
świata tego”, który teraz jest skuteczny w synach niedowiarstwa, oślepiając
zmysły wszystkich, którzy nie wierzą, których oczy nie zostały
namazane Pańską maścią wzrok naprawiającą (2
Kor. 4:4; Efezj. 2:2; Obj. 3:18). Ów przeciwnik jest bardzo przebiegły
i podstępny, a jeśli posiada jakąś wiedzę w
zakresie Boskich czasów i chwil oraz Jego zarządzeń, nie
omieszka jej użyć w celu sprzeciwienia
się Boskiemu planowi, co wynika z powyższego stwierdzenia
naszego Pana.
Sposób postępowania naszego niebiańskiego
Ojca w stosunku do Szatana polega na tym, że pozwala mu On kroczyć
własnymi drogami, z wyjątkiem sytuacji, w których kolidowałoby
to z Boskim planem. Bóg tak kieruje sprawami, by jego złe knowania
mogły zostać wykorzystane przy realizacji Boskiego planu.
Dlatego też Szatan, choć od dawna zna Biblię, niewiele
jednak z niej rozumie. Powodem, dla którego tak on, jak i ludzie nie
zrozumi eli
Biblii jest sposób jej zapisania przy użyciu przypowieści,
symboli oraz mowy obrazowej. Ponieważ zaś teraz miały
one zostać zrozumiane, to zrozumienie ich powierzone zostało
osobom poddającym się kierownictwu ducha świętego, który
zgodnie z obietnicą naszego Pana “wprowadzi was
we wszelką prawdę”. Ducha tego jednak nie może przyjąć
świat. Szatan nie posiada ducha świętego i nie jest nim
kierowany, w rezultacie spora część Słowa Bożego
jest <str. 612> dla niego głupstwem. Jednak bez wątpienia
nauczył się on do pewnego stopnia, podobnie jak świat,
że “tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go
boją” (Psalm 25:14). Możemy przeto przypuszczać, że
jego przedstawiciele, upadli aniołowie, bywają stale obecni na
niewielkich konferencjach i rozważaniach biblijnych
itp. prawdziwie poświęconego ludu Bożego, by dowiedzieć
się nieco na temat planu Bożego.
Możemy się jedynie domyślać, w jaki
sposób Szatan poprowadziłby swe sprawy, gdyby wcześniej
dowiedział się więcej na temat Boskiego planu. Mamy jednak
wyraźne świadectwo naszego Pana, że gdyby Szatan posiadł
taką wiedzę, to konieczne byłoby inne zakończenie
Wieku Ewangelii oraz inne rozpoczęcie Wieku Tysiąclecia niż
to zaplanował i oznajmił Bóg. Zamiast jednak dowiedzieć się
i uporządkować swój dom, został on całkowicie
zaskoczony Pańską obecnością w roku 1874 i
rozpoczęciem się dzieła “żniwa”, tak że przy
wszystkich jego podstępach i oszustwach, przy całym udawaniu
prawdziwego światła itp. jego “dom” – obecne instytucje
– ulegną całkowitemu upadkowi. Zdając sobie z tego sprawę
podejmuje on uporczywe wysiłki w celu zwodzenia, uciekając się
nawet, za pośrednictwem zwiedzionych przez niego sług, do
dokonywania cudów fizycznych uzdrowień, chociaż to on właśnie
jest księciem zarazy, choroby i śmierci (Hebr. 2:14). Jednak
dom, podzielony w taki sposób przeciwko sobie, z pewnością
upadnie, a wielki będzie upadek Babilonu, który runie jak wielki
kamień młyński wrzucony w morze (Obj. 18:21).
“Przetoż i wy bądźcie gotowi; bo której
się godziny nie spodziejecie, Syn człowie czy
przyjdzie” – Mat. 24:44.
“I wy” ,
czyli wierzący, wierni Pańscy, są tutaj wspomniani jako
przeciwieństwo Szatana i jego domu. Czas obecności Pańskiej
nie mógł być poznany wcześniej, nawet przez świętych.
Obecność naszego Pana nie została też rozpoznana
natychmiast po Jego przybyciu, lecz dopiero w niespełna rok po październiku
1874 roku rozpoznano jego kołatanie za pośrednictwem słów
proroków i apostołów. Od tego czasu pojawiają się obfite
zewnętrzne znaki i dowody obecności Syna Człowieczego, a
oddani Mu
święci w miarę zgromadzania ich od czterech wiatrów
niebieskich zabierani są do jego domu, w którym odbywa się
uczta. Tam dane jest im usiąść do posiłku, którego
świat nie zna, i korzystać z usługi, po pierwsze od samego
Pana, a czasami także od siebie wzajemnie
(zob. Łuk. 12:37). <str. 613>
Udzielanie pokarmu dla czeladzi
– Mat. 24:45-51; Łuk. 12:42-46 –
“Któryż tedy jest sługa wierny i
roztropny, którego postanowił pan jego nad czeladzią swoją,
aby im dawał pokarm na czas słuszny? Błogosławiony on
sługa, którego by, przyszedłszy Pan jego, znalazł tak
czyniącego; Zaprawdę powiadam wam, że go nad wszystkimi
dobrami swemi postanowi” – Mat. 24:45-51 (Łuk. 12:42-46).
Na podstawie tych słów można się domyślać,
że w owym szczególnym czasie wskazanym przez proroctwo – a
mianowicie w czasie Pańskiej obecności oraz w czasie
zgromadzania wybranych – nasz Pan, wielki Sługa swego ludu, dokona
wyboru jednego źródła pośredniczącego w
udzielaniu pokarmu na czas słuszny, choć w pracy roznoszenia
pokarmu dla “czeladzi” zostaną użyci także “współsłudzy”.
Sługa ten jest jednak tylko szafarzem i może zostać w każdej
chwili usunięty, gdyby zaniechał zupełnego i należytego
uznawania w każdym szczególe Mistrza – wielkiego Sługi Bożego
i Jego ludu, “Anioła przymierza”, Chrystu sa.
Wierność wspomnianego szafarza (zarówno względem
“Mistrza” jak i “współsług” oraz “czeladzi”)
zostanie nagrodzona możliwością dalszego sprawowania jego
szafarstwa. Dopóki służy on wiernie, może to czynić
dalej, usługując domownikom wiary rzeczami nowymi i starymi –
pokarmem na czas słuszny – aż do końca, przedstawiając
kosztowne rzeczy, w które zaopatruje Bóg. Gdyby jednak okazał się
niewierny, zostanie całkowicie usunięty ze stanowiska i wrzucony
do ciemności zewnętrznych, gdy tymczasem inny prawdopodobnie
zajmie jego miejsce na takich samych warunkach.
W naszym zrozumieniu nie oznacza to, że “ów sługa”
czyli szafarz, użyty jako źródło pośredniczące w
rozpowszechnianiu “pokarmu na czas słuszny” miałby być twórcą
tego pokarmu. Nie będzie on także natchniony
czy nieomylny. Przeciwnie, możemy być pewni,
że ktokolwiek zostanie użyty przez Pana jako Jego przedstawiciel
mający za zadanie rozdzielanie Prawdy, będzie on bardzo pokorny
i skromny, jak również bardzo gorliwy w służbie dla chwały
Mistrza, tak że nie przypisze on sobie autorstwa Prawdy, nie przywłaszczy
jej sobie, lecz będzie jej gorliwie udzielał jako daru od swego
Mistrza dla innych “sług” oraz “czeladzi”. <str. 614>
Jakikolwiek inny duch albo sposób postępowania
doprowadziłby z pewnością do zmiany szafarza. Zostało
to wyszczególnione przez naszego Pana w następujący sposób:
“A jeśliby [tracąc wiarę] rzekł
on [który stał się] zły sługa w sercu swoim: Odwłacza
pan mój z przyjściem swoim; i począłby bić spółsługi,
a jeść i pić z pijanicami [swych fałszywych nauk];
Przyjdzie pan sługi onego, dnia, którego się nie spodzieje, i
godziny, której nie wie; I odłączy go [od służby], a
część jego położy z obłudnikami; tam będzie
płacz i zgrzytanie zębów” – Mat. 24:48-51.
* * *
Nasz Pan był największym ze wszystkich proroków,
podobnie też Jego proroctwo jest najbardziej uderzające ze
wszystkich. Proroctwa Mojżesza, Jeremiasza i innych proroków zajmują
się głównie zagadnieniem odrzucenia i ponownego zgromadzenia
cielesnego Izraela. Proroctwo Izajasza, poza tym, że podejmuje
temat cielesnego Izraela, ukazuje także Jezusa Chrystusa, cierpiącego
za nasze grzechy i będącego światłem dla pogan, mówi
też o otwarciu wszystkich niewidzących oczu ludzkich na
“prawdziwe światło”. Daniel przepowiada przyjście i
zabicie Mesjasza, pomazanie miejsca najświętszego
w dniu Pięćdziesiątnicy, historię pogańskich
mocarstw aż do końca ich władzy oraz ustanowienie pod całym
niebem Królestwa Mesjasza. Wskazuje on także na prześladowczą
władzę małego rogu papiestwa, które miało przez całe
wieki wytracać świętych, oraz dni
oczekiwania na Królestwo itd. Jednak żaden z proroków, poza naszym
Panem, nie podał koniecznych szczegółów czasu “żniwa”
łączących się ze znamiennymi wydarzeniami odnotowanymi
przez innych proroków.
Proroctwo naszego Pana, p odobnie
jak słowa innych proroków, jest ukryte za zasłoną języka
symboli i przypowieści. Tak w przypadku proroctw, jak i słów
naszego Pana miało to jeden wspólny cel – “wszyscy niezbożni
nie zrozumieją”, zrozumie tylko uczciwy i wierny lud Boży w słusznym,
z Bożego punktu widzenia, czasie i we właściwy sposób.
“Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa Bożego;
ale innym w podobieństwach [“przypowieściach”], aby widząc
nie widzieli, a słysząc nie rozumieli” – Łuk. 8:10.
<str. 615>
|