WYKŁADY
PISMA ŚWIĘTEGO
Seria VI - Nowe Stworzenie
WYKŁAD XI
WIELKANOC NOWEGO STWORZENIA
JARZMO EGIPSKIE I WYSWOBODZENIE Z TEGO WE FIGURZE I POZAGIGURZE - "KOŚCIÓŁ
PIERWORODNYCH" - "WIELU NAS JEST JEDNYM CHLEBEM" -
OBCHODZENIE PAMIĄTKI JEST JESZCZE WŁAŚCIWYM - KTO MOŻE
OBCHODZIĆ - KTO MOŻE SPRAWOWAĆ - PORZĄDEK OBCHODZENIA
TEJ PAMIĄTKI - WYCIĄG Z ENCYKLOPEDII McKLINTOCK`A I STRONG`A.
"Albowiem Baranek nasz Wielkanocny za nas ofiarowany, jest
Chrystus, a tak obchodźmy święto nie w starym kwasie ani w
złości i rozpusty, ale w przaśnikach szczerości i
prawdy"
- 1 Kor. 5:7,8.
MIĘDZY DOŚWIADCZENIAMI
figuralnego Izraela, było znamiennym Święto Przejścia,
obchodzone uroczyście co rok przez siedem dni, rozpoczynające się
piętnastego dnia pierwszego miesiąca. To święto jest
obchodzone na pamiątkę wyswobodzenia narodu izraelskiego z
niewoli egipskiej, a szczególniej na pamiątkę "Przejścia",
czyli zachowania życia pierworodnych Izraela podczas plagi ostatniej,
jaka nawiedziła Egipcjan, po której Izraelici zostali uwolnieni z
niewoli. Zachowanie od śmierci pierworodnych Izraela, było początkiem
uwolnienia całego narodu izraelskiego, ich bezpiecznego przejścia
przez morze Czerwone i uwolnienie z niewoli egipskiej. Nic też
dziwnego, że tak wielkie zdarzenie było obchodzone przez
Izraelitów, co też było pamiątką początku
utworzenia się narodu i z tego powodu pamiątka ta jest uroczyście
obchodzona przez Żydów aż dotąd. Członkowie Nowego
Stworzenia interesują się tymi rzeczami i wydarzeniami, ponieważ
zajmują ich sprawy i postanowienia Niebieskiego Ojca, tak w sprawach
odnoszących się do figuralnego narodu, tj. Izraela według
ciała, jak również w sprawach całego rodzaju ludzkiego.
Nowe Stworzenia mają jeszcze większe i głębsze
zainteresowanie w tych rzeczach, jakie miały miejsce w Egipcie, z
tego względu, że Pan Bóg objawił im "tajemnicę",
iż te rzeczy, które wydarzyły się Izraelowi według
ciała były zamierzone, aby wyobrażały w planie Bożym
jeszcze większe rzeczy, a odnoszące się do pozaobrazowego
Duchowego Izraela, tj. Nowego Stworzenia.
Odnośnie do tych rzeczy duchowych, Apostoł oświadcza,
że "cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są
Ducha Bożego ... i nie może ich poznać, przeto, iż
duchownie bywają rozsądzane ... lecz Bóg nam [Nowemu Stworzeniu]
objawił przez Ducha swojego" (1 Kor. 2:14,10). Bóg używał
Apostołów, jako narzędzia mówcze do wypowiadania pewnych
rzeczy, aby pod kierownictwem Jego Ducha móc wyrozumieć głębokie
rzeczy Boże. Jeden z tych punktów znajduje się w tekście
zacytowanym na początku tego rozdziału. Postępując za
wskazówką Apostoła możemy zauważyć, że
Izrael według ciała wyobrażał lud Boży -
wszystkich, którzy ostatecznie przy końcu wieku Tysiąclecia
staną się ludem Bożym; Egipcjanie reprezentują
przeciwników ludu Bożego; Faraon zaś, ich władca,
przedstawia Szatana, jako przeciwnika Bożego i Jego ludu --Nowego
Stworzenia i w ogóle domowników wiary. Lud izraelski pragnął
wyzwolenia i wzdychał pod jarzmem nałożonym na niego, lecz
sam był za słaby i niezdolny, by mógł się uwolnić,
i nigdy by się nie uwolnił spod jarzma Egiptu, gdyby Pan Bóg
nie wdał się w jego sprawę i nie naznaczył Mojżesza,
który stał się wyswobodzicielem. Podobnie widzimy cały
świat, tak w obecnym czasie, jak i w wiekach minionych, że
wszystko stworzenie wzdycha i boleje pod jarzmem "księcia tego
świata", poddani grzechowi i śmierci. Te setki milionów
ludzi mają pragnienie uwolnienia się z więzów, którymi są
skrępowani przez własne grzechy i nieprawości, jak również
pragnęliby być uwolnieni od ich kary, którą jest ból i
śmierć. Lecz bez Bożej pomocy ludzkość jest
bezsilną. Niektórzy przez wielkie usiłowania doszli do pewnej
ulgi, lecz nikt nie mógł się zupełnie uwolnić. Cały
rodzaj ludzki znajduje się w niewoli grzechu i śmierci, a jedyna
ich nadzieja spoczywa w Bogu i pozaobrazowym Mojżeszu, którego On
obiecał wzbudzić, by wyzwolić lud Boży w naznaczonym
czasie, przeprowadzając ich przez morze Czerwone, wyobrażające
Śmierć Wtórą, w której Szatan i jego wszyscy uczestnicy,
którzy z nim i z jego złymi postępkami sympatyzują, zostaną
zupełnie zniszczeni, jak było pokazane w tym, co się stało
z Faraonem i jego zastępami w literalnym morzu Czerwonym. Lecz lud Boży
"nie będzie obrażony od Wtórej Śmierci".
Powyższy opis jest ogólnym obrazem, lecz częścią
tegoż był inny, szczególny obraz, odnoszący się już
nie do rodzaju ludzkiego w ogóle i jego wyzwolenia z niewoli grzechu i
śmierci, lecz jedynie do szczególnej klasy między nimi, do -
pierworodnych. Słowo Boże zwraca naszą uwagę, że
pierworodni Izraela byli obrazem na "Kościół pierworodnych,
których imiona zapisane są w Niebie" - Nowe Stworzenie. W
figurze pierworodni zajmowali szczególne miejsce - oni byli dziedzicami;
oni także byli poddani szczególnym próbom i doświadczeniom,
pierwej niż ich bracia. Oni podlegali śmierci przed ogólnym wyjściem,
a kiedy opuścili Egipt, ci pierworodni zajmowali szczególne
stanowiska, szczególne mając dzieło do wykonania łącznie
z ogólnym oswobodzeniem, bo stali się oddzielną klasą
przedstawioną w pokoleniu Lewiego. Byli oni odłączeni od
swoich braci, wyrzekając się swego działu w ziemi, aby według
rozporządzenia Bożego mogli być nauczycielami swych braci.
Pokolenie albo dom Lewiego przedstawia domowników wiary, a ci
znowu z kolei są przedstawionymi jako przygotowujące się Królewskie
Kapłaństwo, które wyrzekło się dziedzictwa w rzeczach
doczesnych - ziemskich, na korzyść braci i z czasem stanowić
będzie rzeczywiste Królewskie Kapłaństwo, którego Arcykapłanem
jest Chrystus Pan, który będzie błogosławił, panował
i uczył świat w ciągu wieku Tysiąclecia. Jak
pierworodni Izraela w Egipcie byli w niebezpieczeństwie utraty życia,
lecz uniknęli go, a pozbywszy się ziemskiego dziedzictwa stali
się kapłanami, tak i Kościół pierworodnych w obecnym
czasie jest w niebezpieczeństwie Wtórej Śmierci, wystawiony na
próbę otrzymania wiecznego żywota, lub wiecznej śmierci,
pierwej od pozostałych ludzi i przechodzi ze śmierci do żywota
przez zasługi ofiary Zbawiciela.
Stawszy się uczestnikami łaski z Panem naszym, wyrzekli
się, czyli ofiarowali z Nim ziemskie dziedzictwo, ziemskie życie,
aby mogli stać się uczestnikami dziedzictwa niebieskiego i
"pełności żywota". Tak więc, gdy Kościół
pierworodnych "umrze, jako inni ludzie", a co się tyczy
ziemskich rzeczy, to utracili i wyrzekli się ich więcej niż
inni, i chociaż cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, to
jednak oni przeszli, czyli zostali wybawieni od śmierci, a jako Królewskie
Kapłaństwo z ich Arcykapłanem Jezusem, staną się
uczestnikami czci, chwały i nieśmiertelności. Ci, których
przejście ma miejsce podczas nocy wieku Ewangelicznego, przed
Brzaskiem Tysiąclecia, zanim powstanie Słońce Sprawiedliwości
- staną się przewodnikami zastępów Pańskich, by
wydostać ich z niewoli Grzechu i Szatana. Warto zauważyć,
jak się to zgadza ze słowami Apostoła Pawła: "Wszystko
stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje, wyczekując
objawienia się Synów Bożych" (Rzym. 8:22,19) - wyczekując
dopełnienia się przejścia Kościoła
pierworodnych przy pierwszym zmartwychwstaniu, do chwały, czci i nieśmiertelności.
Lecz teraz nowy jeszcze zarys tej figury jest ważnym. Aby
przejście pierworodnych mogło być skutecznym, i żeby
lud Boży mógł być wyswobodzony, potrzeba było, aby w
figurze baranek Wielkanocny był zabity, a jego krwią były
pokropione drzwi i próg domu, zaś mięso jego było zjedzone
tejże nocy z gorzkimi ziołami i z przaśnym chlebem - w ten
sposób każdy dom Izraelski reprezentował domowników wiary, zaś
każdy baranek przedstawiał Baranka Bożego, który gładzi
grzechy świata, a pierworodni przedstawiają Chrystusa, Głowę
i Ciało, tj. Nowe Stworzenie. Gorzkie zioła przedstawiają
próby i doświadczenia teraźniejszego czasu, które im sroższe,
tym więcej zaostrzają apetyt domowników wiary do przyswajania
sobie Baranka i przaśników. Ponadto, każdy domownik wiary obowiązany
był jeść stojąc, przepasany i z laską w ręku,
gotowym do drogi, co wyobrażało, że pozaobrazowi
pierworodni - domownicy wiary - którzy w ten sposób przyjmują
Baranka podczas nocy wieku Ewangelicznego, będą pielgrzymami i
cudzoziemcami w tym świecie, pojmując niewolę grzechu i
śmierci, i pragnąc być prowadzonymi przez Pana do
wyzwolenia z grzechu i skażenia - do wolności Synów Bożych.
OBCHODZENIE
PAMIĄTKI ŚMIERCI NASZEGO PANA
Zgodnie z tym obrazem zabicia baranka Wielkanocnego, czternastego
dnia pierwszego miesiąca, dnia poprzedzającego siedem dni świąt
Wielkanocy, obchodzonych przez Żydów - Pan nasz umarł, jako
pozaobrazowy Baranek Wielkanocny. "Baranek Boży, który gładzi
grzechy świata". W innym czasie nie było możebnym dla
naszego Pana dopełnić ofiary, jaką przy chrzcie rozpoczął,
gdy Mu było lat trzydzieści. Pomimo, że Żydzi
wielokrotnie chcieli Go stracić, lecz nikt nie mógł tego uczynić,
bo "Jego godzina jeszcze nie przyszła" - Jan. 7:8,30.
Jak Żydom było rozkazane, by odłączyli baranka
dziesiątego dnia, pierwszego miesiąca i trzymali go w domu, tak
Pan nasz ofiarował się Żydom również tego dnia, tj.
na pięć dni przed Wielkanocą, gdy wjechał do
Jerozolimy na oślęciu, a pospólstwo wołało:
"Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który idzie w
imieniu Pańskim". "Przyszedł do swoich (własnego
narodu), a swoi Go nie przyjęli, lecz którzykolwiek Go przyjęli
(indywidualnie), tym dał moc, aby się stali synami Bożymi".
Naród Żydowski przez swych przedstawicieli, władców, zamiast
przyjąć, odrzucił Go, a tym sposobem przechylił się
na stronę nieprzyjaciela Bożego. W każdym razie z łaski
Bożej krew Nowego Przymierza jest także skuteczną i dla
domu Jakuba, jak również dla wszystkich pragnących przyjść
do harmonii z Bogiem, uczestników zasług Baranka. Naród Żydowski
jednak nie zechciał pożywać pozaobrazowego Baranka, przez
co utracił sposobność, jako naród, stać się
pierworodnym Królewskim Kapłaństwem, narodem świętym,
ludem nabytym Mesjasza; utracił sposobność przejścia
do członkostwa Nowego Stworzenia, mającego obfitość
żywota, chwały, czci i nieśmiertelności. Radujmy się
jednak z różnych zapewnień Pisma Świętego, iż
oni jednakowoż będą mieli jeszcze chwalebną sposobność
przyjąć Baranka Bożego, przyswajać (jeść)
sobie Jego ciało, Jego ofiarę, i w ten sposób ujść z
niewoli grzechu i śmierci pod kierownictwem Pana i Jego wiernych
braci, Duchowego Izraela, pozaobrazowego Kościoła Pierworodnych
- Rzym. 11:11-26.
Było to przy końcu misji naszego Pana, czternastego dnia,
pierwszego miesiąca, "tej samej nocy, w którą był
wydany", zatem tego samego dnia, którego umarł jako
pozaobrazowy Baranek, że obchodził pamiątkę z uczniami
swoimi, żydowskie święto Przejścia, jedząc z
dwunastoma uczniami figuralnego baranka, który wyobrażał Jego
Samego, Jego ofiarę za grzechy świata, "prawdziwy pokarm",
przez który jedynie życie, wolność i błogosławieństwo
może być otrzymane. Jedzenie wieczerzy tej samej nocy poprzedzającej
śmierć naszego Pana, a zarazem tegoż dnia, było możliwe
z powodu zwyczaju, jaki był u Żydów, liczenia czasu, to jest,
że każdy dzień rozpoczynał się nie od północy,
lecz wieczorem; prawdopodobnie Pan Bóg tak urządził wszystkie
sprawy Izraela połączone z figurami, aby wyrażały, co
było zamierzone.
Pan Jezus i Jego Apostołowie, urodzeni pod Zakonem, byli obowiązani
obchodzić tę pamiątkę, i to w czasie właściwym.
Po skończonej uroczystości, czyli po wieczerzy według
zwyczaju żydowskiego, to jest po zjedzeniu baranka z przaśnym
chlebem, gorzkimi ziołami i (prawdopodobnie, jak to było w
zwyczaju) winem, że Pan nasz - wziąwszy pozostały po
wieczerzy żydowskiej chleb i wino z tej figury - ustanowił między
Jego uczniami, dla Swego Kościoła, którego oni przedstawiali
(Jan 17:20), rzecz nową, która między nimi, Pierworodnymi,
Duchowym Izraelem, miała zająć miejsce żydowskiej
Wieczerzy Wielkanocnej. Pan Jezus nie ustanawiał innej i wyższej
figury Przejścia; przeciwnie, figura wówczas zaczęła się
wypełniać i od tej pory nie było już właściwym,
by obchodzić pamiątkę przez tych, którzy uwierzyli i przyjęli
wypełnienie się figury - Pan nasz, jako pozaobrazowy Baranek miał
być zabity, jak się wyraża Apostoł w tekście
zacytowanym na początku tego rozdziału: "Chrystus Baranek
nasz Wielkanocny za nas ofiarowany".
Ktokolwiek przyjął Chrystusa jako Baranka Wielkanocnego,
a tym samym uznaje, że On jako pozafigura zajął miejsce
figury, nie będzie więcej przygotowywał figuralnego baranka
i pożywał go na pamiątkę figuralnego wyzwolenia. Właściwą
zatem odtąd rzeczą dla wierzących w Jezusa jako prawdziwego
Baranka Wielkanocnego, byłoby pokropienie podwoi serc swych krwią:
"Mając oczyszczone serca od sumienia złego" (to jest
od obecnego potępienia, wiedząc, że ich grzechy zostały
zgładzone Jego krwią, i że przez Jego krew otrzymują
teraz odpuszczenie grzechów). Odtąd ci mają jeść,
czyli przyswajać sobie zasługi swego Zbawiciela, Człowieka
Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie na okup za wszystkich.
Wiarą mają przyswajać sobie te zasługi i wiedzieć,
że grzechy ich zostały włożone na Pana, i że On
umarł za nich, zatem Jego zasługi i sprawiedliwość są
im przypisane. Gdy to czynią, to znaczy, że oni jedzą,
czyli przyswajają sobie Jego ofiarę wiarą.
Jeżeli Wieczerza Pańska zastąpiła miejsce
wieczerzy, obchodzonej na pamiątkę Przejścia, a jednak nie
ma znaczyć, by ona była wyższą figurą, bo zaczęła
się wypełniać rzeczywistość, czym więc ona
była? Na to odpowiadamy, że było to obchodzenie Pamiątki
pozaobrazowego Baranka - aby Jego naśladowcy pamiętali, że
rozpoczęło się wypełnianie pozaobrazowego Przejścia.
Przyjmując naszego Baranka i obchodząc pamiątkę
Jego śmierci za nas, znaczy oczekiwanie obiecanego wyswobodzenia ludu
Bożego, a także znaczy, że ci, którzy oceniają i
obchodzą tegoż pamiątkę, chociaż są na
świecie, jednak nie są ze świata, lecz będą jako
pielgrzymi i obcy, szukający lepszych rzeczy i warunków, uwolnienia
od smutku i więzów panujących w obecnych czasach grzechu i
śmierci. Tacy pożywając z prawdziwych przaśników,
starają się zachować je w zupełnej czystości, bez
zepsucia (kwasu) przez ludzkie teorie, naleciałości, ambicje,
samolubstwa itp., aby mogli być mocnymi w Panu i w sile mocy Jego.
Oni spożywają gorzkie zioła prześladowań, według
słowa Pańskiego, że sługa nie jest większy nad
Pana swojego i jeżeli Panu samemu złorzeczono, prześladowano
i odrzucono Go, to Jego naśladowcy muszą się spodziewać
podobnego traktowania, ponieważ świat ich nie zna, jako i Onego
nie znał. Słowa Pana dowodzą, że nikt nie będzie
Mu przyjemnym, jeżeli ich wierność nie sprowadzi na nich
niełaski świata. "Wszyscy, którzy chcą pobożnie
żyć, prześladowani będą". "Będą
mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie.
Radujcie się i weselcie, albowiem zapłata wasza obfita w
niebiesiech" - 2 Tym. 3:12; Mat. 5:11,12.
Gdy Pan Jezus ustanowił Pamiątkową Wieczerzę,
nazwaną Ostatnią Wieczerzą, to jak wyżej było
zaznaczone, był to nowy symbol, ustanowiony i odnoszący się
do starego symbolu Przejścia, chociaż nie było to częścią
tegoż, lecz obchodzeniem pamiątki, pozaobrazowego przejścia,
jako czytamy: "Pan Jezus tej nocy, której był wydan wziął
chleb, a podziękowawszy złamał i rzekł: Bierzcie,
jedzcie, to jest ciało Moje, które za was bywa łamane (to
reprezentuje Mnie, pozaobrazowego baranka - ciało Moje). To czyńcie
na pamiątkę Moją". Pan Jezus chciał wyryć na
umysłach swych naśladowców, aby wiedzieli, że On jest tym
pozaobrazowym Barankiem dla pozaobrazowych pierworodnych i domowników
wiary. Wyrażenie: "To czyńcie na pamiątkę
Moją" znaczy, że nowe ustanowienie pamiątki powinno
zająć miejsce pamiątki, którą przedtem obchodzili
Jego uczniowie, z tej przyczyny, że nastało wypełnienie się
figury. "Także i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc:
Ten kielich jest Nowym Testament (Przymierze) we krwi Mojej" - Krew
Przymierza - która pieczętuje Nowe Przymierze.. "To czyńcie,
ilekroć pić będziecie na pamiątkę Moją".
Nie mamy rozumieć, aby to miało się odnosić, iż
można czynić to bez względu na czas, miejsce itd., lecz ma
znaczyć, że ilekroć ten kielich i przaśny chleb miał
być pożywany jako pamiątka Przejścia, to za każdym
razem powinno się pamiętać, iż nie obchodzi się
figury, ale wypełnienie się jej. Jak nie byłoby właściwym,
prawnym, ani mającym figuralne znaczenie, gdyby była obchodzona
pamiątka Przejścia, czyli Wielkanocy w innym czasie, aniżeli
wtedy, gdy została od Boga ustanowioną, tak samo nie byłoby
właściwym obchodzenie pamiątki, czyli wypełnienia się
pozafigury, w innym czasie, niż w tym, to jest w rocznicę - 1
Kor. 11:23-25.
Apostoł Paweł dodaje mówiąc: "Ilekroć byście
jedli ten chleb i ten kielich byście pili, śmierć
Pańską opowiadacie, ażby przyszedł" (1 Kor.
11:26). To pokazuje, że uczniowie jasno rozumieli, iż odtąd
roczne obchodzenie pamiątki przejścia, dla wszystkich naśladowców
Chrystusowych ma mieć nowe znaczenie, a mianowicie: łamanie
chleba reprezentuje Ciało naszego Pana, zaś kielich Jego krew.
Chociaż ustanowienie tej pamiątki nie było dane uczniom
Chrystusowym jako prawo i żadna kara nie była do tego przywiązana
za niezachowanie tej pamiątki, to jednak Pan wiedział, że
wszyscy wierzący i uznający w Nim pozaobrazowego Baranka
Wielkanocnego, będą radzi obchodzić pamiątkę, która
im była przedstawioną. Tak ono trwa dotąd. Wiara w okup, którą
wyobraża ta pamiątka, trwa "aż przyjdzie" - nie
tylko aż do obecności Pańskiej w czasie żniw,
to jest końca tego świata, ale, że podczas Jego obecności,
gdy wszyscy Jego wierni zostaną zgromadzeni poza "Zasłoną",
by tam obchodzić jeszcze w większym i zupełniejszym stopniu,
jak Pan Jezus oświadczył: "kielich nowy w Królestwie".
"JEDNYM
CHLEBEM WIELU NAS JEST"
"Kielich błogosławienia, który błogosławimy,
izali nie jest społecznością Krwi Chrystusowej? Chleb, który
łamiemy, izali nie jest społecznością Ciała
Chrystusowego? Albowiem jednym chlebem, jednym ciałem, wielu nas
jest, bo wszyscy jednego chleba jesteśmy uczestnikami" - 1 Kor. 10:16,17.
Apostoł Paweł będąc kierowany Duchem Świętym,
przedstawia nam dodatkowe znaczenie odnośnie do obchodzenia pamiątki
ostatniej Wieczerzy, ustanowionej przez naszego Pana. Paweł nie
zaprzeczał, lecz dowodził, że najpierw chleb przedstawia
ciało naszego Pana za nas ofiarowane, zaś kielich wyobraża
Jego krew, którą jesteśmy odkupieni. Lecz teraz pokazuje,
że my jako członkowie Kościoła, Ciała
Chrystusowego, mający być Pierworodnymi, Nowym Stworzeniem,
staliśmy się uczestnikami w śmierci naszego Pana, mając
udział w Jego ofierze; a jak na innym miejscu zaznacza, iż to
jest częścią naszego przymierza: "dopełniając
ostatków ucisków Chrystusowych" (Kol. 1:24) - myśl jest ta
sama, jak wyrażona w słowach: "Jesteśmy ochrzczeni w śmierć
Jego". Tak więc, gdy Ciało Chrystusowe było łamane
jako chleb dla świata, wierzący tego wieku Ewangelicznego,
wierni, wybrani, Nowe Stworzenia, liczą się jako część
jednego chleba, "członkowie Ciała Chrystusowego", stąd
łamanie chleba, gdyśmy je uznali jako ofiarę naszego Pana
za nas, mamy uznawać dalej jako łamanie, czyli ofiarowanie całego
Kościoła, wszystkich ofiarowanych, którzy umierają z Nim,
łamani z Nim, biorąc udział w Jego cierpieniach.
W tym właśnie zawiera się właściwe
znaczenie wyrazu "społeczność" (communion), spólności
lub uczestnictwa społecznego - stąd też w każdorocznym
obchodzeniu pamiątki Wieczerzy Pańskiej, nie tylko uznajemy
podstawę naszych nadziei spoczywających na ofierze naszego
drogiego Zbawiciela, danej za nasze grzechy, lecz odnawiamy nasze
ofiarowanie, abyśmy "umierając z Nim, mogli także
żyć z Nim" - "abyśmy cierpiąc z Nim, mogli
także z Nim i królować". Jak wielkim i zrozumiałym
jest znaczenie ustanowionej pamiątki! Nie stawiamy symbolu zamiast
rzeczywistości; zapewne, iż nie mogło być w zamiarze
Pańskim czynić coś takiego, co byłoby niewłaściwym,
podobnie i z naszej strony. Społeczność z Panem i
zadowolenie serca, jak również społeczność ze współczłonkami
Ciała Chrystusowego, a także wyrozumienie znaczenia naszego
przymierza z Bogiem przy ofierze jest rzeczywistą komunią - społecznością,
którą jeżeli jesteśmy wierni, będziemy wykonywać
codziennie przez cały rok - będąc codziennie łamanymi
z naszym Panem, karmiąc się ustawicznie Jego zasługą,
stając się mocnymi w Panu i w sile mocy Jego. Co za błogosławieństwa
otrzymujemy z obchodzenia tej pamiątki! Serce pragnie coraz większego
ocenienia i wzrostu w łasce i umiejętności, jak również
uczestnictwa w służbie do której jesteśmy powołani
nie tylko w czasie obecnym, lecz i przyszłym!
Trzeba zauważyć, że Apostoł włącza
także kielich, za który dziękujemy Bogu: "Kielich błogosławienia,
który błogosławimy, izali nie jest społecznością
krwi Chrystusowej?". O co za wzniosła myśl, że
prawdziwie ofiarowani wierni, "maluczkie stadko", Nowe
Stworzenie w ciągu wieku Ewangelicznego mają być Chrystusem
w ciele, i że cierpienia, próby, hańba i śmierć tych,
których Pan przyjął i uznał za "członków
Swojego ciała", są liczeni częścią Jego
ofiary dlatego, że są w społeczności z Nim, pod Jego
kierownictwem, który też jest naszą Głową i Arcykapłanem.
Tacy, co pojmują sytuację, co oceniają współuczestnictwo
w ofierze aż do śmierci teraz, a w chwalebnym dziele w przyszłości,
czy nie radują się, iż są godnymi cierpieć urągania
dla Chrystusa i że mogą kłaść życie w służeniu
Prawdzie, jako członkowie Jego ciała i Jego kości? Czy tacy
wiele dbają, że ich świat nie zna, jak i Onego nie znał?
(1 Jana 3:1) Czy dbają oni, że im przychodzi cierpieć i
ponosić szkodę, choćby z najlepszych rzeczy ziemskich, jeżeli
tylko jako członkowie ciała Chrystusowego mogą być
uznani za godnych mieć udział w przyszłej chwale ich
Zbawiciela?
W miarę, jak rosną w znajomości i gorliwości,
uważają i sądzą oni rzeczy tak, jak uważał
je Apostoł Paweł, gdy mówił odnośnie ziemskich łask
i korzyści: "Wszystko poczytam sobie za szkodę ... i za gnój".
"Utrapienia teraźniejszego czasu nie są godne onej przyszłej
chwały, która ma się objawić w nas" - Filip. 3:8;
Rzym. 8:18.
Inna jeszcze jest myśl odnośnie do wspólnej miłości,
sympatii i zainteresowania, jakie powinno panować między członkami
tego "jednego ciała" Pańskiego. Na ile Duch Boży
panuje w naszych sercach, na tyle sprawia, iż cieszymy się z każdej
sposobności czynienia dobrego wszystkim, a najwięcej domownikom
wiary. Jak uczucia nasze wzmagają się ku całemu rodzajowi
ludzkiemu, to jednak one najbardziej powinny się wzmagać ku
naszemu Panu i tym, których On uznaje, którzy posiadają Jego Ducha
i starają się postępować Jego śladami. Apostoł
wykazuje, że miłość dla naszego Pana może być
porównaną i mierzoną według miary, na ile posiadamy miłości
dla braci, współczłonków Jego ciała. Jeżeli miłość
nasza będzie tego rodzaju, że wszystko wytrzyma i wszystko
zniesie w stosunku do innych ludzi, o wiele więcej będzie zdolną
znieść dla współczłonków tegoż ciała,
ściśle połączonych z nami przez Głowę. Nic
też dziwnego, że Apostoł Jan oświadcza, że jednym
z ważnych dowodów naszego przejścia z śmierci do żywota
jest ten, gdy miłujemy braci (1 Jana 3:14) - pamiętajmy, że
tam, gdzie jest powiedziane, iż dopełniamy miary ucisków
Chrystusowych, Apostoł Paweł dodaje: "za ciało Jego,
które jest Kościół" - Kol. 1:24.
Ta sama myśl jest wyrażona w słowach: "I myśmy
powinni kłaść duszę za braci" (1 Jana 3:16). Co
za wzniosłe braterstwo jest w tym pokazane! Gdzie moglibyśmy
spodziewać się, by w rzeczywistości położyć
za nich życie? Nie mówimy tutaj jak Panu Bogu upodobało się
zastosować ofiarę Kościoła, przedstawioną w
ofierze "Kozła Pańskiego", jako część
ofiar Dnia Pojednania ("Cienie Przybytku lepszych ofiar"
str. 66). Jedynie zaznaczamy tu z Apostołem Pawłem, że co
się tyczy nas, to kładzenie życia powinno być przede
wszystkim za braci - służeniu światu należy głównie
do wieku przyszłego - Tysiąclecia. W obecnym stanie nasze zdolności,
talent, czas, wpływ i możność, mniej lub więcej
należą się innym (żonie, mężowi, dzieciom,
rodzicom w wieku podeszłym, lub innym względem których mamy
obowiązki), jesteśmy także obowiązani zaopatrywać
nas samych w rzeczy potrzebne, słuszne i "co jest uczciwego
przed wszystkimi ludźmi". Stąd widzimy, że stosunkowo
mało zostaje nam do naszego osobistego rozporządzenia, a to co
moglibyśmy ofiarować dla braci, jest stosunkowo mało.
Pomimo, iż to co możemy poświęcić jest tak małe,
to w dodatku i to małe, świat, ciało i Szatan starają
się od nas odjąć i odwrócić, aby z tego co
postanowiliśmy poświęcić, nie pozostało nic do
ofiarowania.
Pan Bóg wybierając Kościół podczas panowania złego,
zamierzył, aby otaczające okoliczności mogły udowodnić
naszą wierność i miłość tak dla Pana, jak i
tych, którzy są Jego. Jeżeli nasza miłość oziębła,
wtedy świat, ciało i Szatan z łatwością odciągnie
nasz czas, wpływ i pieniądze. Z drugiej zaś strony, jak
nasza miłość dla Boga jest mocna i gorąca, w takim
samym stosunku będziemy gotowi nasze talenty ofiarować Bogu; nie
tylko poświęcić zbywającą nam energię, siły,
wpływy i środki, i ofiarować je na korzyść braci,
lecz w dodatku duch poświęcenia się Panu prowadzić będzie
nas do umiarkowanej oszczędności w potrzebach domowych i
rodzinnych, a szczególnie pobudzać, abyśmy mogli więcej złożyć
na ołtarzu Pańskim. Jak Pan nasz przez półczwarta raku
oddawał Swoją krew i życie, aż dokończył je
na Kalwarii, tak podobnież i z nami: życie nasze oddajemy dla
braci w drobnych sprawach, usługach, bądź doczesnych, lub
duchowych. Duchowe są wyższe, a zatem ważniejsze. Kto by
miał majętność świata tego i widziałby brata
swego potrzebującego, a zawarłby wnętrzności swoje
przed nim, jakoż w nim zostaje miłość Boża? Czy
byłby to dowód iż posiada Ducha Bożego, który rządzi
jego sercem we właściwym stopniu?
OBCHODZENIE
PAMIĄTKI DOTĄD JEST JESZCZE WŁAŚCIWEM
Pierwotne obchodzenie pamiątki śmierci naszego drogiego
Zbawiciela (z przywiązaniem do tego jeszcze większego znaczenia,
o którym mówi Paweł, natchniony przez Ducha Świętego, w
którym zawiera się nasz udział czyli społeczność
w Jego ofierze) była obchodzoną w ściśle oznaczonym
czasie, tj. na czternasty dzień pierwszego miesiąca, według
rachuby Żydów. (Rok żydowski zaczyna się na wiosnę po
wiosennym porównaniu dnia z nocą, gdy się okaże nów księżyca.
Dzień czternasty łatwo można zauważyć, lecz nie
powinno się mieszać z tygodniem świątecznym, który
rozpoczyna się piętnastego dnia i trwa cały tydzień
następny - żydowskiego obchodzenia świąt. Ten tydzień
przaśników, który obchodzą Żydzi z weselem, reprezentuje
szczególnie cały rok, aż do następnego obchodu pamiątki
Ostatniej Wieczerzy Pańskiej. Powodem uroczystości jaką
obchodzili Żydzi było ofiarowanie baranka i zapoczątkowanie
tygodnia świątecznego. Nasze obchodzenie Pamiątki odnosi się
do zabicia baranka i dlatego odnosi się do dnia 14 miesiąca
Nisan [pierwszego miesiąca]. Co więcej powinniśmy pamiętać,
że co się tyczy różnicy w liczeniu godzin dnia, początek
14-go Nisan odpowiadałby według naszej rachuby na wieczór dnia
13-go.) Ta sama metoda liczenia jest i teraz właściwą i
przemawia do przekonania tych, co dopytują się o "stare
ścieżki" i pragną po nich postępować. To
doroczne obchodzenie pamiątki śmierci naszego Zbawiciela, jak było
ustanowione przez samego Pana, a zachowywane przez pierwotny Kościół,
zostało wznowione niedawno przez tych, którzy przyszli do poznania
teraźniejszej Prawdy.
Nie dziwi nas wcale, że odtąd prawdziwe znaczenie
ostatniej Wieczerzy Pańskiej poszło w zapomnienie, odtąd też
właściwe doroczne obchodzenie pamiątki również zostało
zaniedbane. To stanie się jaśniejszym, gdy poznamy historię
tej sprawy:
Gdy Apostołowie i ci, którzy zaraz po nich nastąpili,
zasnęli - około trzeciego stulecia - Rzymski Katolicyzm nabierał
wpływu w kościele. Jednym z błędnych dogmatów,
wprowadzonych do Kościoła był ten, że chociaż
śmierć Chrystusa zapewniła zgładzenie przeszłej
winy, to jednak nie zgładziła osobistych przestępstw, odkąd
wierzący doszedł do społeczności z Chrystusem - po
chrzcie - lecz na zgładzenie tego rodzaju grzechów potrzeba było
świeżej ofiary. Na podstawie tego błędnego mniemania
był ufundowany dogmat Mszy (który na innym miejscu wytłumaczyliśmy),
która była uważaną jako ponowna ofiara Chrystusa za
grzechy osobiste, za które jest odprawianą, czyli ofiarowaną.
Ponowna ofiara Chrystusa jest odprawiana i uważana za rzeczywistą
ofiarę na zasadzie, że księża mają władzę
zamienić chleb na prawdziwe ciało, a wino na prawdziwą krew
Chrystusa, a łamanie hostii oznacza śmierć, czyli ponowne
ofiarowanie Chrystusa za grzechy osoby, za którą Msza jest
sprawowana. Zaznaczyliśmy już poprzednio, że nauka ta z
Boskiego punktu zapatrywania jest uważaną i nazywaną "obrzydliwością
spustoszenia" - Daniel 11:31; 12:11 (tom II Wykładów Pisma
Świętego, rozdział 9, i tom IV Wykładów Pisma
Świętego, rozdział 4).
Nauka ta będąc wprowadzoną do Kościoła,
sprowadziła mnóstwo błędów i spowodowała wielkie
odstępstwo, czyli apostazję, które utworzyło Rzymski
system - najgłówniejszy ze wszystkich anty-Chrystów. Wiek za
wiekiem mijał, a poglądy te miały przewagę i panowały
w Chrześcijaństwie, aż do szesnastego stulecia, to jest aż
do czasu, gdy powstał wielki ruch Reformatorski, który poruszył
umysły ludzi i zaczął odgrzebywać prawdy, które były
zasypane naukami i ceremoniami Ciemnych Wieków, zbudowanych na fałszywych
doktrynach i fałszywych praktykach - anty-Chrystusa. W miarę,
jak Reformatorzy otrzymywali więcej światła i wyrozumiewali
lepiej Słowo Boże, otrzymywali także lepsze pojęcie o
ofierze Chrystusa i zaczęli się przekonywać, że
Papieska nauka o Mszy była rzeczywiście oną przepowiedzianą
"obrzydliwością spustoszenia" i z tego powodu
Reformatorzy odrzucili ją. Kościół Anglikański
poprawiając książki do nabożeństwa w roku 1552
usunął wyraz Msza.
Msza została zaprowadzona na miejsce dorocznego obchodzenia
Ostatniej Wieczerzy Pańskiej. Częste odprawianie Mszy było
w celu oczyszczenia ludu od grzechów. Reformatorzy widząc błąd
w odprawianiu Mszy, próbowali powrócić do pierwotnej prostoty, jak
było ustanowione na początku i dlatego odrzucili Rzymską
Mszę, jako niewłaściwe obchodzenie pamiątki Wieczerzy
Pańskiej. Nie dopatrzyli się jednak łączności między
figurą tego święta Przejścia, zabiciem baranka, a
pozafigurą, to jest śmiercią naszego Pana i obchodzenia
pamiątki Ostatniej Wieczerzy. Nie zrozumieli także właściwości
obchodzenia tejże pamiątki corocznie. Z tego powodu spotykamy między
Protestantami zwyczaj obchodzenia pamiątki Ostatniej Wieczerzy Pańskiej:
u jednych co miesiąc, u innych co cztery miesiące - każda
denominacja postępuje według swego zapatrywania. "Uczniowie"
na przykład obchodzą pamiątkę co tydzień, z braku
wyrozumienia Pism, podobnie błądzą względem nauki o
chrzcie. Za podstawę do tygodniowego obchodzenia wieczerzy biorą
wzmiankę Apostołów, zapisaną w Dziejach Apostolskich,
że pierwotny Kościół zgromadzał się każdego
pierwszego dnia tygodnia na "łamanie chleba" - Dz.Ap.
2:42,46; 20:7.
Zauważyliśmy poprzednio (zobacz poprzedni rozdział),
że tygodniowy zwyczaj łamania chleba, nie był obchodzeniem
pamiątki śmierci Pana Jezusa, lecz przeciwnie, było to
przyjacielskie zebranie na pamiątkę Jego zmartwychwstania i
kilkorazowego łamania chleba, kiedy mieli sposobność być
z Panem w ciągu czterdziestu dni pobytu na ziemi przed wniebowstąpieniem.
Pamiątka łamania chleba na pierwszy dzień tygodnia, podczas
którego oczy ich bywały otwarte, iż poznali Pana,
prawdopodobnie jest powodem, iż uczniowie odtąd przyjęli
zwyczaj zgromadzania się w każdy pierwszy dzień tygodnia na
łamanie chleba i wspólny posiłek.
Już poprzednio zauważyliśmy, że gdy jest mowa o
łamaniu chleba, to o kielichu nigdy nie ma wzmianki, zaś gdy
jest mowa o Pamiątce Wieczerzy Pańskiej, kielich jest wspomniany
na równi z chlebem.
KTO
MOŻE OBCHODZIĆ PAMIĄTKĘ
Na to odpowiadamy, że przede wszystkim nikt nie powinien mieć
w tym udziału, kto nie uznaje drogocennej Krwi Chrystusa, jako ofiary
za grzechy. Nikt także nie powinien brać udziału, z wyjątkiem
tych, którzy przez wiarę mają na podwojach i progu ziemskiego
przybytku - krew pokropienia, lepsze rzeczy mówiące, niż krew
Ablowa (Żyd. 12:24). Nikt nie powinien obchodzić symbolicznego
święta, kto w sercu swoim nie ma prawdziwego święta i
nie przyjął Chrystusa jako swego Życiodawcę. Dalej
nikt nie powinien mieć udziału, jeżeli nie jest członkiem
jednego ciała, jednego chleba, i nie uznaje swego życia, swej
krwi, ofiarowanej z Chrystusem w tymże kielichu. Tutaj jest wyraźnie
zaznaczona różnica nie tylko między wierzącymi a niewierzącymi,
lecz także między ofiarowanymi a nieofiarowanymi. Jednak tę
różnicę każdy powinien sam zaznaczyć dla siebie, to
jest jeżeli jego wyznanie jest dobre i poparte na zewnątrz
dobrym prowadzeniem. Jeden członek zgromadzenia nie może
decydować za drugiego, nawet zgromadzenie nie może sądzić,
chyba że sprawa stanęła przed tym zgromadzeniem w pewnej
określonej formie, według przepisanych praw i reguł. Starsi
lub przedstawiciele Zgromadzenia powinni przedstawić warunki
zgromadzonym - a mianowicie: wiarę w krew, czyli ofiarę
Chrystusa, a następnie poświęcenie się Bogu na Jego służbę,
aż do śmierci. Powinni wtedy zaprosić wszystkich, którzy
tak czują się usposobieni, by wzięli udział w
obchodzeniu pamiątki śmierci naszego Pana i tych, którzy są
Jego. Tak to, jak i inne zaproszenia, mające łączność
z tą uroczystością powinny być wyrażone
zrozumiale, by nikt nie pomyślał, iż to jest obrządek
sekciarski. Wszyscy powinni być chętnie dopuszczeni do społeczności
i obchodzenia tej uroczystości, bez względu choćby się
różnili i nie zgadzali w innych rzeczach, lecz zgadzają się
i są w zupełnej harmonii na tej fundamentalnej prawdzie, to jest
wierzą w drogocenną krew Chrystusa i zupełne ofiarowanie się
aż do śmierci, zbudowane na usprawiedliwieniu.
Właściwym jest także zastanowić się tutaj
nad słowami Apostoła:
"A tak ktoby jadł chleb, albo pił ten kielich Pański
niegodnie, będzie winien ciała i krwi Pańskiej. Niechże
tedy człowiek samego siebie doświadczy, a tak niech je z tego
chleba i z kielicha niechaj pije. Albowiem kto je i pije niegodnie, sąd
sobie samemu je i pije, nie rozsądzając ciała Pańskiego" - 1 Kor. 11:27-29.
Przestroga Apostoła zdaje się być w tym celu, aby
tej pamiątki nie lekceważyć, by z niej nie robić
biesiady, jak również, żeby nie zapraszać obcych w celu
licznego zgromadzenia ludzi. To nie jest bynajmniej biesiada, to jest
uroczysta pamiątka, zamierzona jedynie dla członków "Ciała
Chrystusowego", a ktokolwiek tego nie pojmuje, ktokolwiek nie uznaje,
że chleb reprezentuje ciało Jezusa, kielich zaś, że
wyobraża Jego krew, a brałby w tym udział, ten podlegałby
sądowi Bożemu, jak również potępiłoby go jego własne
sumienie. Zanim kto weźmie udział w tej pamiątce i przyjmie
symbol ciała i krwi Pańskiej, powinien pierwej upewnić się,
czy on wierzy, że Jezus wydał na śmierć Swoje ciało
i przelał Swoją krew na okup; po wtóre czy uczynił zupełną
ofiarę ze siebie i ze wszystkiego, co jest jego, aby tym sposobem mógł
być policzony do tego jednego "Ciała".
Przedstawiwszy kto jest wyłączony od uczestnictwa, a kto
właściwie ma przystęp do stołu Pańskiego,
widzimy, że prawdziwy członek Kościoła ma prawo
uczestniczyć, chyba, że decyzja całego Zgromadzenia wzbroniłaby
tego według przepisu danego przez samego Pana (Mat. 18:15-17).
Wszyscy tacy mogą mieć udział i zapewne będą
pragnąć obchodzenia tej pamiątki i starać się
zastosować do życzenia Mistrza, który powiedział:
"Jedzcie z tego wszyscy ... pijcie z tego wszyscy". Tacy dobrze
pojmują, że jeżeli nie będą jedli ciała Syna
Człowieczego, i nie będą pili Krwi Jego, nie mogą mieć
żywota w sobie, i jeżeli swym umysłem i sercem rzeczywiście
przyswoili sobie zasługi ofiary naszego Pana i Jego życia, w
takim razie nie tylko jest przywilejem, ale i przyjemnością
obchodzić tę pamiątkę i wyznać to nie tylko jeden
przed drugim, ale i przed Panem.
KTO
MOŻE SPRAWOWAĆ TEN OBRZĄDEK ?
Nauka o bezkrwawej ofierze, zwanej Mszą, jako też
wytworzenie odrębnej klasy w Kościele, zwanej klerem, wyryła
się tak głęboko w umysłach chrześcijan, że
nawet protestanci dziś jeszcze utrzymują, że dla
sprawowania tego lub innych obrządków, bezwarunkowo potrzeba osoby,
która otrzymała "ordynację" lub "wyświęcenie",
obrzędy te sprawowane przez kogo innego byłyby profanacją.
Jeżeli pamiętamy, że wszyscy, którzy mają przywilej
uczestniczenia w tej pamiątce są poświęconymi członkami
"Królewskiego Kapłaństwa" - każdy jest upoważniony
od Pana głosić Ewangelię - Słowo Boże - według
zdolności i nastręczających się sposobności, a
także upoważniony do pełnienia wszelkiej służby
Bożej, może służyć członkom ciała
Chrystusowego, a w Jego imieniu służyć i innym. Gdy
obchodzimy pamiątkę dzieła odkupienia społeczności
z Nim i jedni z drugimi, powinniśmy pamiętać na słowa
naszego Pana: "Wyście wszyscy braćmi", członkami
Jego ciała.
W każdej małej grupie ludu Bożego, w każdym Kościele,
czyli ciele Chrystusowym, jak to już poprzednio wykazaliśmy,
Pismo Święte wskazuje, że powinien być porządek,
a częścią tego porządku jest postanowienie - czyli
naznaczenie "Starszych w każdym zgromadzeniu". Podczas, gdy
każdy członek Kościoła, Nowe Stworzenie,
posiada dostateczną ordynację od Pana, by wziął
jakikolwiek udział w obchodzeniu pamiątki Ostatniej Wieczerzy Pańskiej,
to jednak zgromadzenie wybierając starszych, dowodzi, że oni mają
być przedstawicielami całego Zgromadzenia, odnośnie do
sprawy, o której mowa. Przeto obowiązkiem urządzenia i obsługi
względem tej pamiątki polega na nich, jako na wybranych przez
Zgromadzenie.
Oświadczenie Pana Jezusa: "Gdzie są dwaj albo trzej
zgromadzeni w imieniu Moim, tamem jest w pośrodku nich" -
stanowczo pokazuje, że obchodzenie tej pamiątki powinno się
odbyć (na ile to możebne) w gronie członków ciała
Chrystusowego. Błogosławieństwo do tej uroczystości było
zamierzone, by przyciągnąć uczestników jednych ku drugim i
nie tylko podczas dorocznej uroczystości, ale i w każdym innym
razie, gdzie jest to możebne. Gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się
w imieniu Pańskim, mogą być pewni, że dana obietnica
im się należy. Jeżeli nie byłoby możebne, lub
niedogodne zejść się w większej liczbie jako pełne
zgromadzenie, lub gdyby się zdarzyło, że jednostka nie mogłaby
się zejść dla pewnych przyczyn, to radzimy takim, by z wiarą
i ufnością udali się z prośbą do Pana, by raczył
być obecny z nim Duchem Swoim, a tym sposobem byliby we dwóch.
Radzimy także, aby takie okoliczności nie były przeszkodą
obchodzenia pamiątki wielkiej ofiary za grzech i naszego udziału
w niej z naszym Panem. W takim razie taka osoba odosobniona powinna wziąć
chleb (przaśny, jeżeli możebne, taki jak placki ze sodą,
lub tylko na wodzie) i rodzaju winnej macicy (sok z jagód, rodzynek, lub
wino [O ile możemy sądzić, to Pan Jezus przy ustanowieniu
Pamiątki Swojej Śmierci użył do tego zwykłego
wina. Ponieważ nie jest powiedziane jakiego wina, więc ze względu,
że wielu poprzednio ulegało nałogowi pijaństwa, a to zło
ma wielką władzę w naszych czasach, więc zdaje się
nam, że lepiej by używać niefermentowanego wina, tj. soku z
jagód lub soku wygotowanych rodzynek, do którego można by dodać
zwykłego wina aby zadowolić wymagania niektórych, co twierdzą,
iż powinniśmy naśladować przykład naszego Pana,
który używał wina fermentowanego. W ten sposób nie będzie
obrażenia dla żadnego z naśladowców Jezusa, nawet dla najsłabszego
w ciele.]) i aby obchodziła w łączności duchowej z
Panem i współczłonkami Ciała Chrystusowego, od którego z
konieczności jest oddaloną.
PORZĄDEK
W USŁUDZE
Ponieważ Pan Jezus nie ustanowił żadnego przepisu,
jak ta uroczystość powinna być obchodzona, to i my nie mamy
prawa ustanawiać żadnych - jednak zdaje się, iż byłoby
rzeczą właściwą, aby tego rodzaju uroczystość
odbywała się w porządku, umiarkowanie i rozumnie. Poniżej
podajemy wskazówki odnośnie do sposobu, jaki można przyjąć
przy obchodzeniu tej uroczystości, lecz podajemy nie jako przepis lub
prawo, lecz w celu dopomożenia tym, którzy zwykli spełniać
te obowiązki, jak również i takim, którzy jeszcze nie mieli
sposobności pełnienia tych obowiązków. Zatem nasze
przedstawienie niech będzie raczej uważane jako podanie myśli,
które może być zmienione i zastosowane do potrzeby i okoliczności.
1. Można rozpocząć odśpiewaniem jednej lub więcej
pieśni, odpowiednich do okoliczności, któreby zwracały
uwagę na obchodzoną uroczystość.
2. Odmówić modlitwę z prośbą o błogosławieństwo
dla zgromadzenia, a szczególnie dla tych, którzy mają mieć
udział, pamiętając także na współczłonków
tegoż samego ciała, nam znanych i nie znanych po całym
świecie, a osobliwie za tych, co obchodzą doroczną pamiątkę
śmierci naszego Pana.
3. Starszy przewodniczący w obchodzeniu tej pamiątki mógłby
odczytać z Pisma Świętego pierwotne ustanowienie tej pamiątki.
4. Ten lub inny Starszy mógłby przedstawić tak rzeczy
ukryte pod figurą, jak w wypełnieniu się rzeczywistości,
w formie wykładu, lub jeżeliby wolał, odczytując niektóre
objaśnienia podane w poprzednich rozdziałach.
5. Przewodniczący, zwracając uwagę, że Pan
Jezus zanim łamał chleb, pierwej błogosławił - może
zaprosić zdolnego brata, by odmówił modlitwę przed łamaniem
chleba, lub gdyby nie było kompetentnego, niech sam odmówi modlitwę,
dziękując za ten chleb i prosząc o błogosławieństwa
dla tych, którzy mają brać udział, aby ich oczy
wyrozumienia mogły być więcej otwarte i mogły lepiej
ocenić głębokość znaczenia, jakie jest do tej
uroczystości przywiązane i aby wszyscy uczestnicy mogli mieć
społeczność z Panem przez spożywanie symbolu Jego ciała
i aby mogli odnowić swoje poświęcenie i z Nim być
łamani.
6. Następnie łamiąc kawałek przaśnego
chleba, można przypomnieć słowa naszego Pana: "To jest
ciało Moje, które się za was daje ... jedzcie z tego
wszyscy". Wtedy talerz lub taca może być podana przez
przewodniczącego lub drugiego brata, a jeżeli zgromadzenie jest
liczne, natenczas talerzy lub tac może być dwie, cztery, sześć
lub ile konieczność wymaga, odpowiednio do liczby zgromadzonych
braci.
7. Podczas podawania i łamania chleba, powinna być
zachowana uroczysta cisza, z wyjątkiem gdyby przedtem było
zrobionych kilka krótkich uwag, odnoszących się do znaczenia
chleba, i jak my się karmimy ciałem Pańskim. Właściwiej
jednak byłoby, aby ta sprawa była przedstawiona w ogólnej
mowie, bądź przez przewodniczącego lub innego mówcę
podczas tłumaczenia o znaczeniu pamiątki, którą się
obchodzi.
8. Modlitwa powinna być odmówiona zanim kielich będzie
podany, jako czytamy, że Pan Jezus "wziął kielich, a
pobłogosławiwszy go, dał uczniom swoim". Ktokolwiek z
braci powinien być poproszony, by odmówił dziękczynną
modlitwę i prośbę o błogosławieństwo dla
uczestników, a następnie kielich również podać w cichości.
9. Po skończonej uroczystości radzimy postąpić,
jak to uczynił Pan Jezus i Apostołowie - to jest po skończonej
wieczerzy zaśpiewać pieśń i opuścić
zgromadzenie - bez specjalnej modlitwy na końcu. Radzimy także,
aby tym razem zaniechać zwykłych pozdrowień, witań, pożegnań
itp., unikając (o ile to możebne) wszystkiego, co mogłoby
zakłócić nastrój duchowy i o ile to możebne, by w
usposobieniu i nastroju pozostać nie tylko tego wieczoru, lecz i dnia
następnego, mając na pamięci cierpienia, przez które nasz
Pan przechodził w Getsemanne, Jego pragnienie sympatii i pociechy; możebne,
że niektórzy z członków mają swego rodzaju cierpienia i
potrzebują pociechy i pomocy współbraci, więc jest dobra
sposobność okazania im sympatii lub pomocy.
O Panu Jezusie napisano, że "z ludu nikt z Nim nie był",
ktoby mógł sympatyzować w Jego trudnej chwili. Z nami jest co
innego. My mamy współczłonków ciała Chrystusowego,
ochrzczonych w śmierć Jego, którzy podobnie jak części
jednego chleba, który jest łamany, zgodzili się by kłaść
życie swoje dla braci i zostali przyjęci i namaszczeni tym samym
Duchem Świętym. Pamiętając na to, starajmy się
gorliwie pomagać współczłonkom tegoż ciała,
wiedząc, że cokolwiek zostało uczynione jednemu z tych
najmniejszych członków, zostało uczynione Głowie tegoż
ciała. W tym czasie dobrze jest pamiętać na świętego
Piotra, na Jego szczery zapał jako sługi Pańskiego, który
jednak okazał się słabym, gdy przyszło na niego doświadczenie,
aby nie upaść. On potrzebował pomocy i modlitwy swego
Mistrza. "Jam prosił Ojca Mojego, aby wiara twoja nie ustawała".
To może nam posłużyć za przestrogę, co bez wątpienia
posłużyło na przyszłość i Piotrowi. Takie
rozważanie uczyni nas bardziej zdolnymi, by udać się do
Pana o łaskę i pomoc w razie potrzeby.
Równocześnie byłoby dobrze pamiętać na
Judasza, że jego upadek nastąpił z powodu samolubstwa i
chciwości, przez które Szatan go opanował. Ten przykład może
nam posłużyć za przestrogę, abyśmy się mieli
na baczności, abyśmy podobnie nie wpadli w sidło Szatana,
byśmy żadną miarą nie zaparli się Pana, który
nas odkupił, nie zdradzili Go, ani braci, ani zaparli Prawdy. Przez
cały dzień następny miejmy na pamięci cierpienia
naszego drogiego Odkupiciela, abyśmy tym sposobem nie tylko mogli z
Nim sympatyzować, ale w dodatku abyśmy się nie dziwili, gdy
przychodzi na nas ogień doświadczeń, tj. różne
cierpienia i próby, na które Pan dozwala, aby na nas, jako na Jego naśladowców
przychodziły, lecz powinniśmy za Nim postępować aż
do końca, pamiętając na ostatnie Jego słowa:
"Wykonało się", i że to miało znaczyć
dokończenie ofiary za grzech - za nas, że sinością
Jego jesteśmy uzdrowieni i że On teraz żyje, przyczynia się
za nami i stara się być nam pomocnym w każdej potrzebie.
"EASTER"
- WIELKANOC
Niemcy i Anglo-Sasi czas Wielkanocy nazywają
"Easter" (i temu podobnie). Wyraz ten jest saksońskiego
pochodzenia i oznacza boginię Saksońską, a raczej boginię
Wschodu, na cześć której poganie obchodzili uroczystość
w porze wiosennej - około Wielkanocy. Przez przyjęcie tej nazwy
i zastosowanie jej do czasu, w którym jest obchodzona pamiątka
śmierci naszego Pana, Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia,
aż do zesłania Ducha Świętego, zapewne starano się
zastąpić święto pogańskie - uroczystością
chrześcijańską. Jak wiele innych, tak i ta rzecz datuje swój
początek około trzeciego stulecia. Ten pogański zabytek
zwany Easter, nie wiele nas obchodzi, bo nie mamy obchodzić go jako
święta. U Protestantów ta nazwa została zastosowana,
raczej do jednego dnia, niż do okresu czasu, jak to obchodzono w
starożytności i jak dotąd się jeszcze praktykuje u
katolików. Nazwa odnosi się do dnia, który nazywają Wielką
Niedzielą. Każda pamiątka zmartwychwstania Pańskiego będzie
drogą dla ludu Pańskiego i dla tych, którzy właściwie
pojmują sprawę, każda niedziela jest Wielką Niedzielą,
ponieważ każda niedziela jest pamiątką
zmartwychwstania Pańskiego.
Przedstawiając ten przedmiot, mamy głównie na myśli
zwrócić uwagę na inny jeszcze pogląd, to jest uroczystość
obchodzoną przez katolików w Wielki Piątek, jak również i
Wielką Niedzielę, a co jest obchodzone jako znaczenie okresu
Wielkanocnego. Przez ustanowienie Mszy i częste jej powtarzanie, można
się było spodziewać, że coroczne obchodzenie pamiątki
śmierci naszego Pana jest zupełnie bez znaczenia, ale zwyczaj
pierwotnego Kościoła obchodzenia najważniejszego zdarzenia
i będący właściwą podstawą jego egzystencji,
trwał, chociaż doroczne obchodzenie pamiątki Wieczerzy Pańskiej
we właściwym czasie ustało, będąc zastąpione
przez odprawianie Mszy - a przez co właściwa pamiątka
straciła swoje znaczenie.
Przez długie lata było w zwyczaju pierwotnego Kościoła
liczyć czas według żydowskiego kalendarza i według
tego czasu obchodzić pamiątkę śmierci naszego Pana,
jak to już powyżej wykazaliśmy. W następstwie czasu
Chrześcijanie chcąc jak najbardziej oddalić się od
zwyczajów żydowskich, zaprowadzili zmianę w liczeniu czasu
śmierci Pana Jezusa. Sobór Nicejski postanowił, że odtąd
Wielkanoc liczyć się będzie od pierwszego piątku po
wiosennym porównaniu dnia z nocą, i po pełni księżycowej.
To nie tylko utrwaliło obchodzenie pamiątki śmierci Pana
Jezusa na piątek, który nazwano "Wielki Piątek", lecz
w dodatku rzadko kiedy mogło przypaść obchodzenie tej pamiątki
w czasie, gdy obchodzą Żydzi swoją Wielkanoc. Różnica
w liczeniu czasu jest ta, że Żydzi oczekują wiosennego porównania
dnia z nocą, i rozpoczynają swój pierwszy miesiąc w roku z
ukazaniem się nowiu i obchodzą święto Przejścia
przy pełni księżyca, to jest 14-go dnia tegoż miesiąca.
Między tymi dwoma sposobami liczenia czasu niekiedy przypada różnica
o cały miesiąc.
Nie naszą jest rzeczą decydować, która z tych dwóch
metod jest lepszą, lecz według naszego przekonania, za lepszą
i właściwszą uważamy tę metodę, według
której stosował się i obchodził Pan Jezus i apostołowie.
To nie znaczy, iż popełnilibyśmy zbrodnię, obchodząc
tę pamiątkę mylnie i nie we właściwym czasie,
lecz w każdym razie obchodząc według właściwego
zwyczaju i czasu, mamy zadowolenie, że obchodzimy według
Boskiego postanowienia i wzoru. Ktoś mógłby powiedzieć,
że może byłoby lepiej jeszcze, gdyby naznaczyć datę
według naszego nowoczesnego kalendarza, na przykład na 1-go
kwietnia, 15-go lub na inny jaki dzień - wtedy wszelkie kalkulacje byłyby
zbyteczne. Na to odpowiadamy, że Pan Bóg wiedział dlaczego On w
ten, a nie w inny sposób ustanowił kalendarz żydowski, wolimy
więc stosować się do ustanowienia i rozporządzenia Bożego.
Spostrzegamy, iż w szczególny sposób słońce jest
wyobrażeniem duchowego Królestwa Bożego, księżyc zaś
wyobrażeniem Prawa Zakonu i ludu, który był pod Prawem Zakonu.
Przeto było szczególnie właściwym, aby nasz Pan był
przez nich ukrzyżowanym akurat, gdy przypadła pełnia księżyca,
i że według Boskiego rozporządzenia odnośnie czasu,
nie mogli Go przedtem zabić, chociaż się o to starali,
ponieważ "nie przyszła jeszcze Jego godzina" (Jan
7:30; 8:20). Ukrzyżowanie Jezusa nastąpiło, gdy księżyc
był w pełni, a fakt, że zaraz potem zaczął zanikać,
wskazywał, że naród Izraelski ściągnął na
siebie przekleństwo i jako naród począł zanikać,
został do czasu odrzucony od Boga, co było wyobrażone w
zmniejszaniu się księżyca.
Poniżej podajemy wyciąg odnośnie do tego, co było
powiedziane:
Z
ENCYKLOPEDII McCLINTOCK`A I STRONG`A
Easter - czyli Wielkanoc. Słowo Easter jest pochodzenia saksońskiego,
i przypomina boginię Saksońską ze wschodu (East), czyli
Esterę, przed którą były składane ofiary w czasie
wiosennym około Wielkanocy. Ta nazwa Easter przychodziła
do chrześcijan jako święto zmartwychwstania i obchodzono je
w czasie "Przejścia", lecz niewłaściwie, gdyż
to nie było obchodzone na cześć bogini starożytnych
Saksonów. Dlatego Niemcy też używają słowa Oster
zamiast "Easter", ponieważ odnosi się to słowo
do tej samej bogini Estery - Ostery. W niektórych tłumaczeniach
Biblii jeszcze znajdujemy słowo (Dz.Ap. 12:4) Easter, co dowodzi
nieumiejętności tłumaczy w tej sprawie. W ostatnim
poprawnym tłumaczeniu angielskich Biblii, wszystkie miejsca odnośnie
tego były poprawione, oprócz tego jednego w Dziejach Apostolskich
12:4.
Kościoły w Azji Mniejszej obchodziły śmierć
Pana Jezusa w dniu, który równał się 14-temu Nisan, a w którym,
według zdania całego pierwotnego Kościoła, Jezus był
ukrzyżowany. Kościoły Zachodnie (Rzymskie) były
zdania, że ukrzyżowanie powinno być obchodzone roczną
pamiątką w tym samym dniu tygodnia, w którym to się
stało, a mianowicie w Piątek. Według zapatrywania Kościołów
Zachodnich, dzień śmierci Chrystusa był uważany jako
dzień smutku i nie przestano pościć, aż do dnia
zmartwychwstania, zaś Kościoły w Azji Mniejszej, uważały
śmierć Chrystusa jako odkupienie rodzaju ludzkiego i kończyły
post o godzinie, w której umarł Chrystus, to jest o trzeciej po południu
i zaraz po tym obchodzili Agape, czyli ucztę na pamiątkę
Wieczerzy Pańskiej. Obie strony (Wschodnie i Zachodnie Kościoły)
przyjęły nazwę Pascha (Wielkanoc), przez którą pojmują
czasem szczególne dnie uroczyste tego tygodnia, niekiedy zaś cały
tydzień, na pamiątkę Wielkanocy.
Pierwsza ważna sprzeczka wybuchła w starym Kościele
między dwoma partiami około roku 196, gdy biskup rzymski Wiktor
wydał okólnik do główniejszych biskupów, żądając
aby zwołali radę w swych prowincjach i zaprowadzili zwyczaj
zachodni (to jest, by obchodzić Piątek i Niedzielę, zamiast
dnia 14 i 16 Nisan). Niektórzy zastosowali się do wymagania, lecz
rada pod kierunkiem biskupa Polykratesa z Efezu stanowczo nie zgodziła
się, a przyjęła list tegoż biskupa Polykratesa, który
stanął w obronie praktyk przyjętych przez Kościoły
w Azji. Tenże odesłał biskupa Wiktora do powagi i władzy
Apostołów, Filipa i Jana, do Polikarpa i do siedmiu swych krewnych,
którzy przed nim byli biskupami w Efezie ...
Zatarg między Wschodnim a Zachodnim (Rzymskim) kościołem
odnosił się tylko do dwóch punktów, a mianowicie: (1) czy ma
być obchodzony dzień tygodnia, czy też miesiąc, w którym
Chrystus umarł; (2) kiedy post miał się kończyć.
Trzeci punkt także się wyłonił odnośnie czasu,
kiedy w rzeczywistości był dzień 14-go Nisan. Wielu
"Ojców Kościoła" są tego zdania, że według
dawnego liczenia Żydów, aż do zniszczenia Jerozolimy, 14-ty
Nisan zawsze przypadał po wiosennym porównaniu, a to tylko z powodu
złej rachuby późniejszych Żydów 14-ty Nisan niekiedy
przypada przed porównaniem dnia z nocą. Przeto obie strony zgodziły
się i postanowiły, aby 14-ty Nisan był zawsze po wiosennym
porównaniu.
Ponieważ rok żydowski jest rokiem księżycowym i
14-ty Nisan zawsze przypada na pełnię, przeto Chrześcijanie,
którzy przyjęli ten pogląd astronomiczny, gdy 14-ty Nisan
przypadał przed wiosennym porównaniem dnia z nocą, to w takim
razie obchodzili pamiątkę śmierci Chrystusa o miesiąc
później od Żydów. Odkąd Chrześcijanie nie mogli więcej
polegać na kalendarzu żydowskim, zatem postanowili trzymać
się własnej rachuby, tj. święta Estery. Obliczenia te
często się różnią po części dlatego, jak to
już było wykazane, po części zaś, że
Wiosenne porównanie było postanowione przez jednych na dzień 18
Marca, przez drugich na 19 Marca, a przez innych jeszcze na 21 Marca. Sobór
w Arles w 314 roku starał się zaprowadzić jednostajność,
lecz jego postanowienie nie miało wielkiego wpływu. Ta sama
sprawa została ponownie omawianą na Soborze Nicejskim, na którym
postanowiono, że Wielkanoc ma być obchodzoną i święconą
w Piątek po 14-tym Nisan. Zostało także postanowione, aby
Kościół w Aleksandrii, który odznaczał się znajomością
nauk astronomicznych, każdorocznie uwiadamiał Kościół
w Rzymie, w którym dniu Oktawa Wielkanocy ma być obchodzoną, zaś
Kościół Rzymski miał zawiadomić wszystkie kościoły
po całym świecie. Lecz nawet dekrety Soboru Nicejskiego nie mogły
powstrzymać różnicy; stopniowo jednak system obliczania
Dyonisyus`a Exiguus`a został wprowadzony do starego kościoła.
Wiele krajów, jak Anglia, nie porzuciła swego zwyczaju, aż po długim
uporze. Za czasów Karola Wielkiego jednolitość (w
obserwowaniu Piątku zamiast według rachuby i zwyczaju żydowskiego,
kiedy przypada pełnia księżyca) zdaje się, iż była
zaprowadzoną, i odtąd nie można zauważyć
(obserwowania) Quarto decimani (święcenia we właściwym
czasie, to jest 14-go Nisan, podczas pełni księżyca po
wiosennym porównaniu dnia z nocą).
Rewizja kalendarza przez papieża Grzegorza XIII w całości
utrzymała erę Dionizjusza; ale określono więcej dokładnie
pełni księżyca na dzień Wielkanocy i poczyniono pewne
zastrzeżenia w celu uniknięcia na przyszłość różnic
kalendarzowych z czasem astronomicznym. Pomimo jednak tych kalkulacji
czasowych, chrześcijańska Wielkanoc, wbrew postanowieniom Soboru
Nicejskiego, zbiega się nieraz z żydowskim świętem
Przejścia.
To samo źródło odnośnie do tego słowa powiada:
Święto Przejścia - była to uroczystość
pamiątkowa, którą obchodzono co roku, a z powodu jej wyjątkowego
znaczenia uchodziła, będąc w pewnym związku z
obrzezaniem, jako drugi sakrament Kościoła żydowskiego (2
Moj. 12:44). Możemy to wnioskować z tego, co się stało
w Galgal, kiedy Jozue przy przeglądaniu Boskiego przymierza, obchodził
uroczyście Święto Przejścia bezpośrednio po akcie
obrzezania ludu. Ale istota pokrewieństwa między tymi dwoma
rytuałami rozwinęła się w pełni, jak wypełniły
się ich pozafigury i wieczerza Pańska stała się
sakramentalną uroczystością wybranego ludu Bożego.
W
TWOJEM IMIENIU
Gdzie dwóch lub trzech, w harmonii dusz, z imieniem Twem na ustach
trwa,
Tam obiecałeś stanąć już, bo droga Ci jest trzódka
Twa.
Gdzie usta wznoszą pieśni chór, by chwałę Twoją
w niebo wznieść,
Tam jest napewno Pański zbór, co łączy się na Twoją
cześć.
A imię Twoje łączy brać, utwierdza wiarę Bożych
sług;
Pozwala im w pokoju trwać, choć srogie próby zsyła Bóg.
Z imienia tego płynie moc, co doda sił, gdy przyjdzie zgon;
To imię światłem w ciemną noc, wskazuje drogę
przed Twój tron.
Więc gdzie się zbierze dwóch lub trzech, w imieniu Pana, w każdy
czas,
Tam już przystępu nie ma grzech, bo Chrystus jest w pośrodku
nas.