WYKŁADY
PISMA ŚWIĘTEGO
Seria VI - Nowe Stworzenie
WYKŁAD XVI
OBECNE DZIEDZICTWO NOWEGO STWORZENIA
PIERWSZE OWOCE DUCHA - PRAWDZIWE NADZIEJE PRZECIWKO FAŁSZYWYM -
NASZA NADZIEJA - ŁOTR W RAJU - POWAŻNE PRAGNIENIE SW. PAWŁA
- "NASZE ZIEMSKIE MIESZKANIE" I "NASZE NIEBIAŃSKIE
MIESZKANIE" - "SCENA PRZEMIENIENIA" - "BĘDĄC
PIERWSZYM Z ZMARTWYCHWSTANIA" - OBECNA RADOŚĆ NOWEGO
STWORZENIA - "PROŚCIEŻ, A WEŹMIECIE, ABY RADOŚĆ
WASZA BYŁA DOSKONAŁA" - WIARA, OWOC DUCHA I CZĘŚĆ
DZIEDZICTWA NOWEGO STWORZENIA.
NIE WSZYSTKIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA
Nowego Stworzenia należą do przyszłości - poza zasłoną.
Pierwsze owoce Ducha, przedsmak nadchodzącego błogosławieństwa,
są udziałem Nowego Stworzenia w obecnym życiu. W poczet
tych pierwszych owoców zaliczyć można różnorodne owoce i
łaski Ducha Świętego, jako to - wiarę, nadzieję,
radość, pokój, miłość, itd. Niektórzy twierdzą,
że są one nieuchwytne i nierzeczywiste; odpowiadamy im na to,
że są one tak rzeczywiste, jak rzeczywistym jest Nowe Stworzenie;
i oto w tym stosunku, w jakim rozwija się Nowe Stworzenie, wzrastają
i te pierwiastki jego doświadczeń i rozwoju. W istocie
przyznajemy, że te same wartości, jakie przypisujemy rzeczom
ziemskim, są najistotniejszymi błogosławieństwami człowieka
naturalnego, gdyż wartości te dają mu w najszerszym jego
pojęciu błogosławieństwo i przywilej. Nowe jednak
Stworzenie w Chrystusie, zamieniwszy ziemskie nadzieje, przywileje i miłość
na niebiańskie, uważa te ostatnie za więcej drogocenne, jak
te, których się pozbyło. Ziemska miłość jest często
zmienna, a przeważnie samolubną. Ziemskie nadzieje są
zwykle efemeryczne i iluzyjne. Ziemska radość w najlepszym
wypadku jest krótko trwałą i płytką. Ziemskie ambicje
rzadko dają zadowolenie, a nawet i to przeplatane jest goryczą.
Pomimo to widzimy, jak cały świat stara się osiągnąć
te ambicje, radość, nadzieje, miłość i jesteśmy
świadkami, jak jedyną przyjemnością dla nich jest ten
pościg, to staranie się - a z chwilą uchwycenia czegoś
przychodzi pewnego rodzaju rozczarowanie.
Zupełnie inaczej ma się rzecz z Nowym Stworzeniem. Jego
nadzieje, radość, miłość i ambicje ustawicznie
wzrastają, karmione wielkimi i drogocennymi obietnicami Słowa Bożego.
I nie przynoszą ze sobą zawodu, ale zadowolenie i pokój Boży,
który poza wszelkim wyrozumieniem wypełnia ich serca, podczas, gdy
oczy ich wiary coraz szerzej się otwierają, aby objąć
długość i szerokość, wysokość i głębokość
mądrości i miłości Boskiej, których to najbogatszych
błogosławieństw są dziedzicami i współuczestnikami
przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Ten kraj obietnicy, do którego figuralnie wstępuje Nowe
Stworzenie w chwili zupełnego poświęcenia, kiedy otrzymuje
ducha adoptacji, jest krajem, mlekiem i miodem płynącym; i
chociaż są tam próby, walki i zmagania się, to jednak
zwycięstwo nie tylko przynosi radość i pokój, ale przy
Boskim zarządzeniu i kierownictwie to nawet klęski zmieniają
się w źródło nadziei, wiary i radości, gdyż on
zdolny jest uczynić tak, że wszystkie rzeczy sprowadzają się
do ich dobra.
PRAWDZIWE
NADZIEJE PRZECIWKO FAŁSZYWYM
Apostoł zwraca naszą uwagę na fakt, że Szatan
stara się wyrządzić krzywdę Nowemu Stworzeniu przez
przedstawianie siebie jako anioła, czyli posłannika światłości.
Skoro tylko ktoś wyznaje, że jest spłodzony ze światła,
z Prawdy, z Ducha Świętego, to Przeciwnik rozumie, że ten
osobnik jest na drodze do opuszczenia raz na zawsze ciemności, przesądów
i kłamstwa, którymi on ludzkość zabagnił. Przekształca
się, więc, i zamiast prowadzić dalej wprost w krainę
ciemności i przesądów, stara się podsuwać niektórym
więcej światła; chociaż w czasach obecnych jest on
bardzo czynnym w tym kierunku, kiedy światłość jest większą,
to nie zapominajmy, że w ten sam sposób działał i w czasie,
kiedy Apostoł pisał te słowa.
Znajdujemy ślady tego w rozmaitych wyznaniach Chrześcijańskich,
które dowodzą, że były czynione usiłowania, by wyjść
z ciemności, ale pełne są one fałszywych teorii i
nadziei zwodniczego charakteru. Te, podczas, gdy głoszą, że
są pomocnymi dla Chrześcijan, że cześć Bogu
przysparzają, że tłumaczą Jego Słowo, to w
rzeczywistości są tylko wężowymi sztuczkami, by
wstrzymać właściwe pojęcie Prawdy. Cudowne
zaopatrzenie Boskiej miłości i łaski, tak uzasadnione w każdym
szczególe, znajdują opozycję ze strony Przeciwnika, nie tylko
pośrednią, ale i bezpośrednią, przez przedstawienie
ludowi Pańskiemu tego, co dla niedoskonałego sądu z początku,
wydawać by się mogło, że daje więcej nadziei i
widoków, jak to, co przedstawia Prawdę. Tendencja do błędu
pomimo to, coraz więcej odbiega od Prawdy, od Boskiego planu, od
prostoty Ewangelii, a stara się pomieszać myśli, zwiększyć
przesądy i władzę kapłanów.
Między tymi zwodniczymi nadziejami jest nadzieja, że
kiedy ludzie umierają, to nie są oni umarłymi - że właśnie
w stanie śmierci, są oni więcej żywymi, jak
kiedykolwiek przedtem. Ta nadzieja wprowadzona jest przez Przeciwnika, aby
przeciwstawić ją biblijnej nadziei zmartwychwstania umarłych.
Jedna z tych nadziei musi być fałszywą. I powiodło się
Przeciwnikowi znakomicie w podsunięciu tej fałszywej nadziei
"Chrześcijaństwu", która nie ma żadnego oparcia
w Słowie Bożym i która jest w bezpośrednim konflikcie z
nauką Słowa, odnośnie zmartwychwstania umarłych; bo,
jeżeli nie ma umarłych, to nie może być "zmartwychwstania
umarłych".
Inna z tych nadziei odnosi się do czasu nagrodzenia wiernych
Pańskich. Przeciwnikowi znów udało się zwieść
nominalny kościół w narzuceniu wiary, że nie ma czekać
zmartwychwstania i oczekiwać udziału w Pierwszym
Zmartwychwstaniu, kiedy to ma nastąpić nagroda, ale czeka go
nagroda w tej chwili, kiedy przestępuje drzwi śmierci, a nie
zmartwychwstania, jak podaje Pismo Święte. Te fałszywe
nadzieje, jako też i inne, są bardzo szkodliwymi, chociaż
chwilowo na pozór przedstawiają się wygodniejszymi. Słowo
Boże musi być naszym probierzem, a ono powiada nam, że
nasze nadzieje dotyczące przyszłych błogosławieństw
i radości, związane są ze zmartwychwstaniem umarłych.
Fałszywe teorie i nadzieje, że chwile śmierci miała
być momentem chwały niebiańskiej (przeciwne nie tylko
wszelkim faktom i okolicznościom dostępnym rozumowi ludzkiemu,
ale przeciwne olbrzymiej masie dowodów i świadectw z Pisma Świętego
odnośnie zmartwychwstania - które nastąpi podczas wtórego
przyjścia Pana naszego, kiedy to nadzieja ta stanie się
rzeczywistością) są bardzo szkodliwe dla ludu Pańskiego
z tego względu, że odsuwały się od Jego Słowa i
od prawdziwych nadziei, które ono głosiło, a które zgadzają
się z zasadami najzdrowszego rozsądku i faktami nas otaczającymi.
Ktoś może powiedzieć, że ta nadzieja
natychmiastowej zmiany w chwili śmierci do niebiańskich warunków
tyczy się ostatnich członków Kościoła i taką właśnie
nadzieję propaguje to dzieło. To prawda, ale jest powód,
dlaczego podtrzymujemy taką nadzieję w obecnym czasie, od 1878
roku, od której to chwili, jak głosimy, datuje się powiększenie
nadziei ludu Pańskiego. Ten wzrost nadziei dla Nowego Stworzenia w
czasie żniwa ma swoje poparcie w Piśmie Świętym.
Naszym zdaniem nikt z ludzi, nawet nikt z członków Nowego Stworzenia
w czasie tego wieku, nie dostąpił zmiany w chwili śmierci;
ale utrzymujemy wraz z Pismem Świętym, że zasnęli w
Jezusie i twierdzimy również, opierając się na tym samym
autorytecie, że ich nadzieje tkwią w obudzeniu, jakie Bóg
obiecał, a które ma przyjść dla nich w nowym dniu, w dniu
Tysiąclecia. Naszą nadzieją, budowaną na świadectwach
Boskiego Słowa, jest, że żyjemy już w zaraniu tego
nowego dnia; że Emmanuel jest już obecnym i tworzy Swoje Królestwo;
że pierwszym Jego zadaniem jest obliczenie się ze Swymi sługami,
jak szczegółowo zaznaczył to w Swoich przypowieściach,
omawiając pracę, jakiej dokona po Swym powrocie przy objęciu
Królestwa na ziemi. Przypowieści mówią nam, że powoła
wszystkie Swoje sługi, którym powierzył pieniądze i
talenty i że obliczy się najpierw z nimi, zanim zacznie
porachunek ze światem - Łuk. 19:15; Mat. 25:14.
Praca ta zaczyna się najpierw od domu Bożego, Kościoła,
Nowego Stworzenia; i jak już wykazano, rok 1878 po Chrystusie,
oznacza datę, w której "umarli w Chrystusie" "najpierw"
powstali. Jest to zgodne z Pismem Świętym abyśmy wierzyli,
iż Apostołowie i wierni święci z całego Wieku
Ewangelii aż do dnia dzisiejszego, są już obdarzeni chwałą
i posiedli chwalebne duchowe ciała im obiecane, ale ponieważ
"zmienieni" na podobieństwo samego Mistrza, na istoty
duchowe, przebywające poza zasłoną, niewidzialni są
dla oczu ludzkich. Zgodne to jest z tą, na Piśmie Świętym
opartą nadzieją, że każdy członek Nowego
Stworzenia, który jeszcze jest w ciele, nie potrzebuje "spać"
i czekać na chwilę ustanowienia Królestwa, ponieważ Król
i Królestwo już są, życiodajne dzieło nowej
dyspensacji już się zaczęło, większa część
wybranego Nowego Stworzenia już dostąpiła chwały, a
żywi członkowie otrzymują tylko uzupełnienie wygładzenia,
zdatności i stosowności, by byli gotowymi doświadczyć
swego udziału w Pierwszym Zmartwychwstaniu - będą "zachwyceni",
czyli "przemienieni" w oka mgnieniu - będą w momencie
śmierci ciała przyobleczeni nowym domem, duchowym ciałem -
2 Kor. 5:1; 1 Tes. 4:17.
Zastanawiając się nad tym przedmiotem, jednakowoż
musimy nie tylko zwracać uwagę na te specjalne nadzieje tego
czasu "żniwa", ale także mieć jasne zrozumienie,
jakie były nadzieje wszystkich braci, wszystkich członków
Nowego Stworzenia - nadzieje przedstawione nam przez Ewangelię. Niech
natchnione Słowo wskaże na te nadzieje i niech nas nie martwi
ten fakt, że różnią się one bardzo od tych, które
powszechnie uznane są przez tak zwany świat chrześcijański.
Faktycznie, "świat chrześcijański" w swoich
wyznaniach głosi wiarę w drugie przyjście Chrystusa i w
zmartwychwstanie umarłych, ale to są raczej tylko słowne
wyrażenia, przez które stara się zachować pewne pokrewieństwo
z Pismem Świętym. To nie są w rzeczywistości nadzieje
świata chrześcijańskiego - nominalnego kościoła;
raczej są one jego postrachem. Obawia się drugiego przyjścia
Chrystusowego, więcej, jak cieszy się tą nadzieją; zarówno
obawia się i zmartwychwstania umarłych; ponieważ zostali
wprowadzeni w błąd przez wielkiego Przeciwnika, fałszywie
rozumując Boski charakter i plan Chrystusowy, i powszechnie wierzą,
że drugie przyjście Chrystusa oznacza koniec nadziei, koniec próby
i koniec łaski; zamiast, by rozumieć to tak, jak Pismo Święte
przedstawia, że to będzie początek wielkiego błogosławieństwa
dla narodów ziemi, które Bóg obiecał już przed tysiącami
lat.
Zmartwychwstanie jest również traktowane z obawą,
ponieważ nauka prowadziła do przypuszczenia, że duch, czyli
dech żywota, ma świadomość poza ciałem i, że
ciało jest rodzajem więzienia, z którego duch chętnie, z
radością się wyzwala - a powrót do niego uważałby
za karę. W ten sposób tradycja ludzka uczyniła Słowo Boże,
pod wpływem wielkiego Przeciwnika, boga tego świata, który zaślepił
tak wielu, bez znaczenia. Ale spoglądnijmy na świadectwa Pisma
Świętego odnośnie do tego przedmiotu i zobaczmy, jak jasno
i wyraźnie wskazuje pod każdym względem na to, że
drugie przyjście Chrystusa i zmartwychwstanie ma być przede
wszystkim nadzieją dla Kościoła, Nowego Stworzenia, a później
nadzieją świata.
"Przetoż przepasawszy biodra myśli waszej, i trzeźwymi
będąc, doskonałą miejcie nadzieję, ku tej łasce,
która wam dana będzie w objawienie Jezusa Chrystusa." - 1 Piotra 1:13 -
R.V.
"Ale i my, którzy mamy pierwiastki ducha i my sami w sobie
wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia [wyzwolenia] ciała naszego [Kościoła, ciała
Chrystusowego]. Albowiem nadziejąśmy zbawieni [nie
aktualnie jeszcze zbawieni, ale raczej przewidując to zbawienie]."
- Rzym. 8:23,24 - R.V.
"Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana
naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia
Swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa od umarłych, ku dziedzictwu nieskazitelnemu i
niepokalanemu i niezwiędłemu, w niebiesiech dla was zachowanemu,
którzy mocą Bożą strzeżeni bywacie przez wiarę
ku zbawieniu, które zgotowane jest, aby było objawione czasu
ostatecznemu. W czem [w której nadziei] weselicie się, teraz maluczko [jeśli
że potrzeba] zasmuceni w rozmaitych pokusach, aby doświadczenie
wiary waszej, daleko droższe niż złoto, które ginie, którego
jednak przez ogień doświadczają, znalezione było wam
ku chwale, i ku czci i ku sławie w objawienie Jezusa Chrystusa."
- 1 Piotra 1:3-7.
"Zatem odłożona mi jest korona sprawiedliwości,
którą mi odda w on dzień Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie
tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali sławne przyjście
Jego."
- 2 Tym. 4:8.
"Aleć się nie wstydzę, gdyż wiem, komum
uwierzył, i pewienem, iż On mocen jest, tego, czego mi się
powierzył, strzedz aż do onego dnia." - 2 Tym. 1:12 - R.V.
"Abyśmy odrzekłszy się niepobożności
i świeckich pożądliwości, trzeźwie i
sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując
onej błogosławionej nadziei, i objawienia chwały wielkiego
Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, który dał samego siebie
za nas." - Tytus 2:12-14.
"To [ja Paweł]
jednak przed tobą [Feliksem] wyznaję, że według
onej drogi, którą oni powiadają być heretyctwem, tak służę
ojczystemu Bogu, wierząc wszystkiemu, cokolwiek napisano w zakonie i
w prorokach, mając nadzieję w Bogu, że będzie, którego
i oni czekają, zmartwychwstanie i sprawiedliwych i niesprawiedliwych."
- Dz.Ap. 24:14,15.
"Albowiemeście umarli, i żywot wasz skryty jest z
Chrystusem w Bogu. Ale gdy się Chrystus, On żywot nasz, pokaże,
tedy i my z Nim okażemy się w chwale." - Kol. 3:3,4.
"O nadzieję i o powstanie umarłych mię tu dziś
sądzą." - Dz.Ap. 23:6.
"I rzekł jej Jezus: Jam jest zmartwychwstanie i żywot;
kto w Mię wierzy, choćby też umarł, żyć będzie.
A wszelki, który [później] żyje, a wierzy w Mię, nie umrze na
wieki." - Jan 11:25,26.
"Przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w
grobach, usłyszą głos Jego; i pójdą ci, którzy
dobrze czynili, na powstanie żywota [Pierwsze Zmartwychwstanie]; ale ci, którzy źle czynili [których
postępowanie w obecnym życiu Bóg nie uzna za godne nagrody
życia wiecznego], na powstanie sądu [stopniowe
zmartwychwstanie przy karności i nagrodach Wieku Tysiąclecia]."
- Jan 5:28,29 - R.V. (zobacz Rozdział XVII).
"W domu Ojca Mego wiele jest mieszkania; a jeźli nie, wżdybymci
wam powiedział; Idę, abym wam zgotował miejsce, przyjdę
zasię i wezmę was do siebie, żebyście gdzie Ja jestem,
i wy byli." - Jan 14:2,3.
"Albowiem Syn człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z
anioły swoimi, a tedy odda każdemu według uczynków jego." - Mat. 16:27.
"A oto przychodzę rychło, a zapłata Moja jest
ze Mną." - Obj. 22:12.
"Przetoż, bracia! Bądźcie cierpliwymi aż
do przyjścia [parousia] Pańskiego; ... utwierdzajcie serca wasze,
albowiem się przybliża przyjście Pańskie." -
Jakub 5:7,8.
"Mówcie do zatrwożonych w sercu: Zmocnijcie się,
nie bójcie się; oto Bóg wasz z pomstą przyjdzie; z nagrodą
Bóg sam przyjdzie i zbawi was. Tedy się otworzą oczy ślepych,
a uszy głuchych otworzone będą ... albowiem wody na puszczy
wynikną, a potoki na pustyniach." - Izaj. 35:4-6.
"Tego, mówię, czasu wyswobodzony będzie lud twój,
ktokolwiek znaleziony będzie napisany w księgach [żywota],
a wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się,
jedni ku żywotowi wiecznemu [Pierwsze Zmartwychwstanie], a
drudzy na pohańbienie i na wzgardę wieczną [pohańbienie
- z którego mogą się jednakowoż uwolnić przez procesy
restytucyjne, które w ten czas będą czynne]. Ale ci, którzy
innych nauczają [maluczkie stadko, mądre panny], świecić
się będą jako światłość na niebie [jako
słońce - Mat. 13:37-43], a którzy wielu ku sprawiedliwości
przywodzą, jako gwiazdy [pochodnie] na wieki wieczne ... Ale
ty idź do miejsca twego [aż "żniwo" lub
koniec wieku przyjdzie]; a odpoczniesz i zostaniesz w losie twoim aż
do skończenia dni." - Dan. 12:1-3,13. (Zobacz Tom III Wykładów
Pisma Świętego, str. 83).
"Napisano księgę pamiątki przed obliczem Jego [Jehowy] dla bojących się Pana i myślących o
imieniu Jego. Cić Mi będą, mówi Pan zastępów, w dzień,
który Ja uczynię, własnością." - Mal.
3:16,17.
Przekręcone teorie i w piękną formę przybrane
imaginacje, wychodzą głównie od ludzkich filozofów, którzy
nie kierowali się światłem Boskiego Słowa i którzy
tak poprzekręcali sądy wielu, drogich Panu, świętych,
że poprzednie i wiele innych wyraźnych oświadczeń odnośnie
prawdziwych nadziei ludu Pańskiego, zostało zaprzeczonych i
obdartych ze swej siły, piękności i mocy przez inne mniej
lub więcej symboliczne ustępy Pisma Świętego, które
tak są wyrwane ze swej pozycji i znaczenia, że wprost zaprzeczają
tym jasnym oświadczeniom. Musimy je przestudiować, aby uczynić
drogę wiary, nadziei i posłuszeństwa, jasną i łatwą
do zrozumienia. Następnie będziemy zwracać uwagę na
inne różnorodne błogosławieństwa, dołączone
do naszych nadziei, które przynależą do nas w obecnym życiu,
jako część pierwszych owoców naszego dziedzictwa.
ŁOTR
W RAJU
"I rzekł do Jezusa: Panie, pomnij na mnie, gdy
przyjdziesz do Królestwa Twego. A Jezus mu [złoczyńcy]
rzekł: Zaprawdę powiadam tobie dziś, będziesz ze Mną
w raju." - Łuk. 23:42,43.
Ci, którzy uważają zbawienie, jako ucieczkę od
wiecznych mąk do przyjemności raju i zależnych tylko od
przypadkowych okoliczności łaski, sądzą, że mają
namacalny dowód w tym opowiadaniu doktryny wyboru - że Pan
nasz Jezus, upodobawszy sobie słowa pociechy jednego ze złoczyńców,
przeznaczył go do nieba, a drugiego skazał bezlitośnie i
nieodwołalnie na wieczne męki. Faktycznie, jeżeli Bóg
uczynił zbawienie loterią, losem przypadku, to ci, którzy wierzą,
że tak ma być, powinni nic nie mieć do zarzucenia loteriom
kościoła, a tym mniej światowym loteriom.
Ale tu nie o to chodzi. Ten ustęp z Pisma Świętego
jest zupełnie fałszywie zrozumiany. Aby uchwycić, jego
prawdziwe znaczenie, musimy wglądnąć w okoliczności i
otoczenie.
Pan był skazany i egzekucja była na zasadzie oskarżenia
o zdradę stanu przeciwko rządowi Cesarza, gdyż mówił,
że jest królem; chociaż tłumaczył, że Jego Królestwo
nie jest "z tego świata". Na krzyżu nad Jego głową
widniało oskarżenie, napisane w trzech językach: "Ten
ci jest on Król Żydowski". Będący w około
wiedzieli o Jego twierdzeniu i szydzili z Niego z wyjątkiem jednego
ze złoczyńców, który wisiał na krzyżu obok niego.
Bez wątpienia słyszał o Jezusie i Jego cudownej działalności
i charakterze, więc powiedział sobie w sercu: To jest faktycznie
ciekawy i niezwykły człowiek. Któż może wiedzieć,
czy nie ma podstaw do swoich twierdzeń? Z pewnością żyje
blisko Boga. Odezwę się do niego ze współczuciem; to mi
nie zaszkodzi. Następnie zganił swojego towarzysza, wskazując
na niewinność Pana; później nastąpiła rozmowa
powyżej przytoczona.
Nie możemy przypuszczać, że ten złoczyńca
miał poprawne, czy zupełnie jasne pojęcie o Jezusie -
jedynie tylko uczucie sympatyczne dla kogoś przed śmiercią,
jeden tylko błysk nadziei, lepszy w każdym razie jak nic.
Przypisywać mu cośkolwiek więcej, to znaczyłoby
przenieść jego wiarę nad wiarę wszystkich
apostołów i wyznawców Pana, którzy w tym czasie rozbiegli się
w przerażeniu i którzy trzy dni później mówili: "A myśmy
się spodziewali, iż On miał odkupić Izraela." -
Łuk. 24:21.
Nie możemy mieć wątpliwości, co do znaczenia
jego prośby. Chciał, by kiedykolwiek Jezus dostanie się do
Swego Królestwa, obdarzył go łaską i miał staranie o
niego. Teraz zauważcie odpowiedź Pana. On nie powiada, że
nie ma Królestwa; ale przeciwnie daje do zrozumienia w Swej odpowiedzi,
że prośba złoczyńcy była właściwą.
Słowo greckie, przetłumaczone na "zaprawdę",
brzmi w języku greckim "amen", i znaczy: "Tak
niech będzie", czyli: "Prośbie twojej stanie się
zadość", "Zaprawdę powiadam tobie dzisiaj [ w tym
ponurym dniu, kiedy zdaje się jakobym był oszustem, a Ja umieram
jako zbrodniarz], ze Mną w raju będziesz." Treścią
w tej obietnicy jest to, że kiedy Pan ustanowi Królestwo, to ono będzie
Rajem, a złoczyńca nie będzie zapomniany, albowiem znajdzie
się w nim. Zauważcie, że zmieniliśmy zdanie przez to,
iż postawiliśmy przecinek (,) zamiast przed - po słowie
"dzisiaj".
To czyni słowa Pana zupełnie jasne i zrozumiałe. Mógł
więcej mu powiedzieć, gdyby chciał. Mógł mu powiedzieć,
że powodem, że on będzie mógł się znaleźć
w raju, to ten, iż okup teraz składa za niego. Mógł
mu powiedzieć dalej, że umarł składając okup i za
drugiego złoczyńcę także, jako też i za cały
ten tłum, który przyglądał się Jego śmierci, za
te miliony w grobach spoczywające i za wszystkich, którzy jeszcze
narodzą się. Wiemy o tym, ponieważ wiemy, że "Jezus
Chrystus z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował",
że "dał samego siebie na okup za wszystkich", że
wszyscy w słusznym czasie będą mieli sposobność
wrócić do stanu edenowego, utraconego przez grzech pierwszego człowieka
i odkupionego dla ludzi przez sprawiedliwą ofiarę Chrystusa -
Żyd. 2:9; 1 Tym. 2:5,6; Dz.Ap. 3:19.
Jak już poprzednio zaznaczyliśmy, to ogród Eden był
tylko ilustracją tego, jak ziemia się będzie przedstawiać,
kiedy uwolnioną zostanie spod wyroku przekleństwa - gdy będzie
udoskonaloną i upiększoną. Słowo "raj"
(paradise) jest pochodzenia arabskiego i znaczy ogród. Przy oryginalnym tłumaczeniu
1 Księgi Mojżeszowej 2:8 podano w ten sposób: "Nasadził
też był Pan Bóg sad w Eden". Kiedy Chrystus
ustanowi Swoje Królestwo i zwiąże zło, itd., to ziemia
stopniowo stanie się rajem i ci dwaj złoczyńcy i inni, którzy
są w grobach, wejdą do niego i o ile będą posłuszni
jego prawom, to będą mogli żyć i rozkoszy zażywać
w nim na zawsze. Nie wątpimy jednakowoż, że życzliwe słowa
wyrzeczone w tej ciemnej godzinie do cierpiącego Zbawiciela nie będą
pozbawione specjalnej i stosownej nagrody, tak jak kubek wody, czy inne małe
przysługi uczynione tym, których ten Król nie "wstydzi się
nazwać braćmi Swymi" - Mat. 10:42.
W Piśmie Świętym Raj użyty jest do określenia
szczęśliwości człowieka w tym pierwotnym położeniu,
gdzie żył w harmonii ze swoim Stworzycielem, zanim przekleństwo
i plama grzechu pojawiły się na tym świecie. Ten Raj
stracony dla świata, będzie z powrotem przywrócony; i w sposób
mniej lub więcej zamglony, wszystko stworzenie czekało i czeka
na ten Złoty Wiek, który ma być wprowadzony. Pismo Święte
przedstawia nam, że Raj został odkupiony dla człowieka
przez śmierć Pana naszego Jezusa, i że w następstwie,
część Jego chwalebnej pracy restytucyjnej, będzie miała
za zadanie przywrócić Raj, - "co było zginęło"
- zakupioną posiadłość - Mat. 18:11; Efez. 1:14; Obj.
2:7.
Ale czy mamy prawo zmieniać położenie przecinka?
Pewnie; punktacja w Biblii nie jest rzeczą natchnioną. Pisarze
Biblii nie używali żadnej interpunkcji. Wprowadzono ją
dopiero około czterysta lat temu. Jest to raczej nowy sposób i
powinien być używany dla jaśniejszego podania myśli i
zgodnie z innymi ustępami Pisma Świętego.
Przykładów podobnego użycia słowa "dzisiaj"
w nowoczesnej literaturze mamy bardzo dużo; a w Piśmie Świętym
zwrócimy uwagę na następujące:
"Dlatego Ja to dziś tobie przykazuję." - 5 Moj. 15:15.
"Otom położył przed oczy twoje dziś żywot
i dobre, także śmierć i złe." - 5 Moj. 30:15.
"Albowiem Ja rozkazuję tobie dziś, abyś miłował
Pana, Boga twego." - 5 Moj. 30:16.
"Życzyłbym od Boga, aby nie tylko ty, ale i wszyscy,
którzy mię dziś słuchają, stali się takimi,
jakim i ja jest, oprócz tych związek." - Dz.Ap. 26:29.
Nie tylko sens zdania wymaga odpowiedniej interpunkcji, ale wymaga
tego i zgodność jego z całością Pisma Świętego
i z tego powodu nie może być zarzutu dość słusznego,
by miano tę rzecz kwestionować. Przypuśćmy, że
Pan nasz poszedł zaraz do Raju, przypuszczenie takie byłoby
nonsensem, ponieważ Raj jeszcze nie został przywrócony. Dalej
jest wyraźnie zaznaczone, że ciało Pana naszego złożone
było w grobie Józefa i że Jego dusza, czyli istota, poszła
do sheol, hadesu, w zapomnienie i że był umarłym, a
nie żywym w Raju, czy gdziekolwiek bądź w międzyczasie.
Pismo Święte wyraźnie zapewnia nas, że Pan nie zstąpił
z Nieba lub z Raju na ziemię przy Swoim zmartwychwstaniu, ale, iż
"zmartwychwstał dnia trzeciego według Pism" (1 Kor.
15:4). Słowa Pana naszego po Swoim zmartwychwstaniu były: "tak
ci napisano i tak musiał Chrystus cierpieć, i trzeciego dnia
zmartwychwstać" (Łuk. 24:46). Powiedział znów do
Marii: "Bom jeszcze nie wstąpił do Ojca Mego; ale idź
do braci Moich a powiedz im: Wstępuję do Ojca Mego i Ojca
waszego, i do Boga Mego i Boga waszego." - Jan 20:17.
POWAŻNE
PRAGNIENIE ŚWIĘTEGO PAWŁA
"Albowiem mnie życiem jest [żyć dla]
Chrystus, a umrzeć zysk. A jeźlić żyć w ciele
jest mi to owocem pracy mojej, jednak nie wiem, cobym obrać miał.
Albowiem jestem ściśniony od tego obojga [pragnąc
powrotu i złączenia z Chrystusem, bo to daleko lepiej] ale
zostać w ciele potrzebniej jest dla was." - Filip. 1:21-24
(Diaglott).
Należy zauważyć, że główna różnica
między powyższym a powszechnym tłumaczeniem tego ustępu,
jest zastąpienie słowa "powrócić" słowem
"rozwiązany". Na usprawiedliwienie użycia słowa
"powrócić", tłumacz powiada w odnośniku:
"Tu analuzai, zluzowanie albo powrócenie,
czego Paweł pragnął, nie mogło być śmiercią
ani przeistoczeniem, jak podane jest przez słowo rozwiązanie
w powszechnym tłumaczeniu; ponieważ nie robiło dla niego różnicy,
co wybrać - życie czy śmierć; ale on tęsknił
za analuzai, za trzecią rzeczą, którą przedkładał
nad te dwie wspomniane. Słowo analuzai znajduje się również
u Łukasza 12:36 i przetłumaczone jest jako wrócić -
"a wy bądźcie podobni ludziom oczekującym Pana swego ażby
się wrócił", itd. Jezus mówił uczniom Swoim,
że przyjdzie z powrotem, czyli wróci (Jan 14:3,18); także
aniołowie mówili im, przy Jego wniebowstąpieniu (Dz.Ap. 1:11).
Paweł wierzył w tą doktrynę i uczył innych o
niej, wyczekując i tęskniąc za Zbawiciela (analuzai)
powrotem z nieba (Filip. 3:20; 1 Tes. 1:10; 4:16,17), gdyż chciałby
zawsze być z Panem."
Dochodzenie odnośnie tego słowa greckiego analuzai wykazuje,
że używane jest w greckiej literaturze przez Platona w dwojakim
znaczeniu - czasami odejścia, a czasami powrotu; ale to
słowo użyte jest tylko dwa razy w Nowym Testamencie, w tym
miejscu i u Łukasza 12:36. W tym wypadku, jaki przytoczyliśmy,
jest przetłumaczone "powrócić" i absolutnie nie mógł
być inaczej przetłumaczony, bo wymagał tego sens zdania. W
wypadku, który rozbieramy (Filip. 1:23), utrzymujemy, że powinno być
także użyte słowo powrócić, choćby z tego względu,
że przyrostek ana do słowa analuzai w języku
greckim znaczy znowu odejść. Użyty ten przyrostek do
słowa powrócić nie miałby znaczenia w zastosowaniu do Pawła,
bo ten nigdy nie był przedtem w chwale wraz z Chrystusem i wobec tego
nie mógł odejść znowu, aby być z Chrystusem z powrotem.
Lecz, gdy przetłumaczymy analuzai "powrócić",
i zastosujemy to słowo do Pana naszego, to wszelka trudność
znika.
Zauważmy okoliczności, jakie dały powód do
powstania takiego wyrażenia. Apostoł był przez pewien czas
więźniem w Rzymie, a chociaż czasami był dobrze
traktowany przez niektórych Imperatorów, to jednak stale życie jego
zależne było od ich kaprysów. Pisał ten List pod wpływem
otrzymanego od Kościoła w Filipii podarku i korzystając ze
sposobności starał się im jak najdokładniej określić
swoje położenie, postęp pracy Pańskiej, itp. i zachęcić
ich do wytrwania do końca.
Wobec tego, że chcieli wiedzieć cośkolwiek o jego
widokach uwolnienia, powiada im, że nieprzyjaciele (widząc jego
wolność dwa lata - Dz.Ap. 28:30) tłumaczyli na swój sposób
zasady Chrześcijaństwa, mając nadzieję, że przez
to przydają więcej zmartwienia jego niewoli, zbliżając
śmierć jego (Filip. 1:16-19). Ale on był pewnym modlitw Kościoła
za niego i spodziewał się, że jego sprawa sądowa przed
Neronem zakończy się wyzwoleniem - przez uniewinnienie go lub
przez śmierć. Następnie powiada im, że co do niego to
trudno by mu było wybrać między życiem (z jego
cierpieniami) a śmiercią (z wypoczynkiem); ale, podczas, gdy nie
było dla niego wyboru między tymi dwiema rzeczami, to odczuwał
wielką tęsknotę, niezmierne pragnienie czegoś, o czym
wiedział i nauczał wiernych, że należało jeszcze
do dalekiej przyszłości (2 Tes. 2:1-8), - było to tęsknotą
za powrotem Chrystusa i połączenia się z Nim. Potem,
pozostawiając niemożliwość, a wracając do rzeczy
możliwych, on zapewnia ich, że jest pod wrażeniem, iż
Bóg ma jeszcze pracę dla niego i że będzie uwolniony. I
chociaż Pismo Święte nic o tym nie wspomina, to tradycja mówi,
że był uwolniony przez Nerona i cieszył się około
pięciu lat wolnością i pracą, po czym został z
powrotem aresztowany i dokonano na nim wyroku śmierci.
Warto tu zauważyć, że w pismach Pawła, jak i
Łukasza, inne słowa są często używane, jeżeli
o odejściu było mówione lub pisane. Dobrze też pamiętać,
że Łukasz był często pisarzem Apostoła, dużo
z nim podróżował, był, więc przyzwyczajony używać
podobnych słów w takim samym znaczeniu.
Ale jeżeli ktoś jeszcze obstaje przy słowie "odejście",
jako "powrót", to podajemy i to, co następuje:
Bez wątpienia Paweł, rozumiejąc, że wtóre
przyjście Pana nie wnet nastąpi, pragnąłby odejść
do nieba lub gdziekolwiek bądź, aby tylko być natychmiast z
Panem. Wiedział jednak, że takie pragnienie nie mogło być
urzeczywistnione zgodnie z planem Bożym. Wobec tego, choćby to
było jego pragnieniem, nie wchodziło ono w rachubę jako
jedno z możliwości. Paweł był wciąż
niezdecydowany, czy wolałby żyć i nadal służyć
Kościołowi w cierpieniach, czy też umrzeć, wejść
w stan odpoczynku i oczekiwać "onej błogosławionej
nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego,
Jezusa Chrystusa", który przemieni ciało nasze podłe, aby
się podobne stało chwalebnemu ciału Jego. - Tyt. 2:13;
Filip. 3:21.
"NASZE
ZIEMSKIE MIESZKANIE" I "NASZE NIEBIAŃSKIE MIESZKANIE"
---
2 Kor. 5:1-10 ---
Apostoł pisze do Nowych Stworzeń względem ich stanu,
nie włączając człowieka naturalnego. Rozpoznaje nową
wolę, jako Nowe Stworzenie, a dawne ciało jako jego
"przybytek", czyli namiot, który jest lepszym aniżeli nic,
ale nie jest zupełnie zadawalającym. Nowe Stworzenie nie może
się czuć w nim w zupełności swobodnie, ale tęskni
za doskonałym ciałem, które będzie mu dane przy
zmartwychwstaniu - za domem stałym, czyli za mieszkaniem, jakie nasz
Pan obiecał przygotować dla Nowego Stworzenia (Jan 14:2).
"Wiemy, bowiem, że jeżeli tego naszego ziemskiego
mieszkania namiot zburzony będzie, budowanie mamy od Boga, dom nie rękoma
urobiony [zbudowany siłami ludzkimi], wieczny, w niebiesiech."
Jest prawdą, że w obecnym ciele, czyli tymczasowym
pielgrzymskim domu, często wzdychamy - uciskani nie tylko przez złe
wpływy świata i diabła prawie na każdym kroku, ale także
i specjalnie przez słabości naszego własnego ciała.
Ponieważ, kiedy chcielibyśmy czynić dobrze, zło jest
obecne z nami, tak, że dobro, które chcielibyśmy uczynić
znajduje wciąż przeszkody, gdy zło, chociaż byśmy
je nieraz od siebie odsuwali, wciąż przychodzi nam zwalczać
i pokonywać. Jak Apostoł gdzieś nadmienia, my, "którzy
mamy pierwiastki Ducha i my sami w sobie wzdychamy, oczekując
przysposobienia synowskiego, odkupienia ciała naszego", - Kościoła
do chwalebnego podobieństwa z Panem naszym.
Ale nasze wzdychanie nie jest połączone z pragnieniem,
aby być zewleczonymi. Nie pragniemy pozostać bez ciała,
ponieważ to przez cały Wiek Ewangelii oznaczało
"spanie" w grobie, czekając na poranek zmartwychwstania,
aby być "przyobleczeni domem naszym, który jest z nieba",
naszym nowym, doskonałym i stałym ciałem, naszym
"mieszkaniem". Czego pragniemy jest, aby w nas wygasła ta
mała iskra obecnego życia, ale aby była wchłonięta
do doskonałego stanu życia duchowego, do którego jesteśmy
spłodzeni. Tęsknimy za zmartwychwstaniem, za narodzeniem się
w ciele doskonałym.
"A Ten, który nas ku temu właśnie przygotował,
jest ci Bóg, który nam też dał zadatek Ducha." Ten
doskonały stan, który mamy otrzymać przy zmartwychwstaniu, będzie
uzupełnieniem naszego zbawienia, które nam Bóg obiecał; a nowy
umysł, nowa wola, spłodzone ze Słowa Prawdy, jest poczytany
jako początek tego Nowego Stworzenia, które ma być
udoskonalone, utrwalone w Boskiej naturze dopiero wtedy, gdy zostanie
ukompletowane przy Pierwszym Zmartwychwstaniu. Duch Święty, użyczony
nam w obecnym życiu to zadatek, to zapewnienie wielkich i chwalebnych
wyników, których się spodziewamy i o które zabiegamy, wzdychając
i modląc się.
"Przetoż mając zawsze ufność, i wiedząc,
że póki mieszkamy w tem ciele [tak długo, jak długo
czujemy się zupełnie zadowoleni z obecnych warunków - z samych
siebie i naszego otoczenia], pielgrzymujemy od Pana." Gdybyśmy
żyli blisko Niego, "z Bogiem", to nie czulibyśmy się
zupełnie zadowolonymi z obecnych warunków, itd., ale czulibyśmy
się jako pielgrzymi i obcy, szukający lepszego spoczynku,
lepszego domu, który "nagotował Bóg tym, którzy Go miłują".
Ale to, jak Apostoł tłumaczy, odnosi się tylko do tych, którzy
wiarą chodzą a nie widzeniem.
"Lecz ufamy [pełni wiary w Boga, radujemy się w postępowaniu
w wierze] i wolimy raczej wynijść z ciała [bezdomnymi
pielgrzymami i obcymi na ziemi] a iść na mieszkanie do
Pana" w duchu naszego powinowactwa.
Dla tej to przyczyny czynimy zabiegi, abyśmy kiedyś, gdy
dostaniemy się do naszego wiecznego domu, lub w obecnym czasie, kiedy
jesteśmy zdala od tegoż domu, jako pielgrzymi i cudzoziemcy, abyśmy
mogli być przyjemnymi u Pana; abyśmy zasługiwali na Jego
łaskę i błogosławieństwa, abyśmy mogli
cieszyć się Jego społecznością i obecnością,
i wiedzieli, że ostatecznie przyjmie nas do Siebie.
"Albowiem musimy się wszyscy pokazać przed sądową
stolicą Chrystusową, aby każdy odniósł, co czynił
w ciele, według tego, co czynił, lub dobre, lub złe."
Przez cały ten czas naszej pielgrzymki stoimy przed sądową
stolicą Pana naszego; doświadcza nas, próbuje, aby się
przekonać, czy kochamy Go, czy nie i czy miłujemy sprawiedliwość
i pokój, jeżeli tak, to jak dużo chcemy ofiarować dla
sprawiedliwości. Oznacza stopień naszej miłości według
miary naszego samozaparcia i samo ofiary dla Niego i dla Prawdy.
Ale określenie naszych ciał jako mieszkań, może
odnosić się tylko do świętych, Nowych Stworzeń w
Chrystusie. Inni z ludzkości nie mają dwoistości natury i
nie mogliby właściwie zastosować do siebie tych oświadczeń,
zawartych w Liście do Rzymian 8:10,11 - "Jeżeli Chrystus w
was jest, tedy ciało [policzone jako] martwe dla
grzechu, a duch jest żywy dla [przypisanej] sprawiedliwości
Chrystusa". Nowa natura świętych, spłodzonych przez Słowo
Prawdy, jest rzeczywiście nową wolą i dlatego uznana
jest jako rzeczywista osoba i jako tacy, uznaniśmy przez Boga, który
zna nas nie według ciała, ale według ducha naszego umysłu
- Chrystusowego umysłu. Zauważcie także u Rzymian 6:3,4 -
te "Nowe Stworzenia" mają istotę starego człowieka,
czyli zewnętrznego człowieka, która niszczeje i istotę
nowego człowieka, wewnętrznego, czyli ukrytego w sercu, który
się odnawia z każdym dniem. - 2 Kor. 4:16; Kol. 3:9,10; Efez.
4:23,24; 1 Piotra 3:4.
SCENA
PRZEMIENIENIA
Uczniowie nie wyobrażali sobie w żaden sposób, aby oświadczenie
Pana naszego, że niektórzy z nich umrą zanim nie zobaczą
Syna Człowieczego, przychodzącego do Swego Królestwa, wypełniło
się w przeciągu sześciu dni dla Piotra, Jakuba i Jana na górze
Przemienienia. Tak rzeczywiście było; widocznie, że sprawiło
to wielkie, niesłychane wrażenie na świadkach, z których
jeden, pisząc o tym, powiada (2 Piotra 1:16-18): "Albowiem nie
baśni, jakich misternie wymyślonych naśladując,
uczyniliśmy wam znajomą Pana naszego Jezusa Chrystusa moc i
przyjście, ale jako ci, któryśmy oczami naszymi widzieli wielmożność
Jego. Wziął, bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę,
gdy Mu był przyniesiony głos taki od Wielmożnej Chwały:
Ten jest on Syn Mój miły, w którym Mi się upodobało. A głos
ten myśmy słyszeli z nieba przyniesiony, będąc z Nim
na onej górze świętej."
Scena przemienienia nie była wcale rzeczywistością.
Była to wizja, jak zresztą tłumaczył to Pan nasz
uczniom, kiedy schodzili z góry. W tej wizji, jako też we wszystkich
wizjach, nierzeczywistość występowała jako rzeczywistość.
To samo można powiedzieć o wizji Jana na wyspie Patmos, opisanej
w księdze Objawienia. Widział, słyszał, jednak rzeczy,
które mu się przedstawiały w wizji, nie były rzeczywistymi
- te bestie z wieloma głowami i rogami, te anioły, czasze, trony
i smoki, itp., były to tylko wizje. Ale wizja była w całym
tego słowa znaczeniu tak dobrą i nieraz lepiej odpowiadającą
celowi, jak rzeczywistość.
"BĘDĄC
PIERWSZYM Z ZMARTWYCHWSTANIA"
Mojżesz i Eliasz nie byli osobiście obecnymi na górze,
ale raczej w widzeniu przedstawili się uczniom. Wiemy o tym nie tylko
z oświadczenia Pana naszego, że była to "wizja",
ale także z Jego oświadczenia, które stwierdzało, że
żaden człowiek nie dostąpił nieba (Jan 3:13; Dz.Ap.
2:34). Wiemy także, że Mojżesz i Eliasz nie mogli być
tam, gdyż jeszcze nie zmartwychwstali; ponieważ Pan nasz Jezus
sam osobiście był "Pierwiastkiem tych, którzy zasnęli"
- "Pierworodnym z umarłych, aby On między wszystkimi
przodkował". - 1 Kor. 15:20; Kol. 1:18.
Nad to Apostoł do Żydów wyraźnie wspomina o Mojżeszu
i prorokach, (do których dołączyć można Eliasza), o
ich wierności w przeszłych czasach i ich przyjęciu przez
Boga; lecz zaznacza, że nie otrzymali jeszcze nagrody i nie otrzymają
jej dotąd, dopóki my (Kościół Wieku Ewangelii) nie
otrzymamy nagrody, jako współdziedzice z Chrystusem w Jego Królestwie.
"Ci wszyscy świadectwo otrzymawszy przez wiarę, nie dostąpili
[błogosławieństw] obietnicy; przeto, że Bóg o nas coś
lepszego przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi"
- Żyd. 11:39,40.
Jeżeli więc ukazanie się Mojżesza i Eliasza z
Panem naszym było tylko widzeniem, to zapytujemy się, co za
znaczenie lub ważność miała ta wizja? Odpowiadamy,
że był to obraz, przedstawiający chwałę Królestwa
Chrystusowego, jaką przepowiedział Pan nasz Jezus i jak ją
zrozumiał i wyraził Piotr. W tym obrazie, ci trzej uczniowie nie
mieli żadnego działu. Byli raczej świadkami. Chrystus był
postacią środkową; Jego postać i szaty jaśniały
niezwykłym blaskiem, wyobrażając w obrazie chwałę,
jaka przypada w udziale duchowej naturze, którą Pan nasz otrzymał
w zmartwychwstaniu, "wyrażenie istności ojcowskiej".
Jest to ten sam duch chwały, który przedstawiony jest w wizjach
Objawienia, gdzie Pan przedstawiony jest z oczami, jakoby płomienne
ogniem, z nogami, podobnymi mosiądzowi, itp. (Obj. 1:14,15; 2:18).
Przy Swoim wtórym przyjściu Pan nasz nie będzie już więcej
ciałem, ponieważ, jak oświadczył, że "ciało
i krew Królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą". Jest
obecnie i będzie zawsze chwalebnym duchem, będącym na najwyższym
stopniu - Boskiej natury; przemienienie miało na celu przedstawić
uczniom blady obraz tej chwały, która jest w niebiesiech.
Mojżesz przedstawiał wiernych zwycięzców, którzy
poprzedzili Pana, o których Apostoł powiada (Żyd. 11:39,40),
że nie będą doskonałymi, aż Królestwo
zostanie ustanowione. Eliasz reprezentował zwycięzców Wieku
Ewangelii - zobacz Tom II Wykładów Pisma Świętego,
Rozdział 8.
OBECNE
RADOŚCI NOWEGO STWORZENIA
"Tom ci wam powiedział, aby wesele moje w was trwało,
a wesele wasze było zupełne."
- Jan 15:11.
Wszyscy, którzy ze stanowiska poza "domem synów" -
tych, którzy nie poświęcili samych siebie i dlatego nie stali
się członkami Nowego Stworzenia, Królewskiego Kapłaństwa
- widząc, że członkowie ciała Chrystusowego, jak ich
Pan, uczynili zupełne poświęcenie samych siebie i wszelkich
ziemskich korzyści dla Pana i Jego sprawie, przypuszczają,
że w tym poświęceniu każda radość jest
straconą. Każdy członek Nowego Stworzenia ma w tym względzie
przeciwne przekonanie i zaświadczyć może, że to jest błędem;
że chociaż poświęcają niektóre ziemskie radości,
które kiedyś uważali za bardzo drogie dla siebie, to w miejsce
ich pozyskują niebiańskie, które przewyższają stratę.
Jak Pan nasz powiedział: "wy smutni będziecie, ale smutek
wasz obróci się w wesele" (Jan 16:20). Nowe Stworzenie musi całą
gorycz z kubka skosztować, którą Pan wypił do ostatniej
kropli; wszyscy muszą współczuć, nad niedoskonałościami
ciała; wszyscy muszą dokładnie zrozumieć bezmiar
grzechu i gorzkość grzechu; wszyscy muszą być poddani
próbie odnośnie ich lojalności wobec niebieskiego Ojca i chęci
ofiarowania wszelkiej ziemskiej rzeczy dla Jego sprawy i dla pozostania
wiernym sprawiedliwości. Ale błogosławieństwa wynikają
z tych łez, bólów i zawodów - błogosławieństwa płynące
z Boskiego uznania; radość wyższa niż naturalnego człowieka,
radość w Panu i społeczność z Ojcem.
Nie byłoby takich radości, gdyby nie były związane
z błogosławionymi nadziejami. Gdyby nasze radości zależne
były od okoliczności życia naszego, to bylibyśmy bez
nadziei; i jak Apostoł oświadczył, bylibyśmy "nad
wszystkich ludzi najnędzniejszymi" (1 Kor. 15:19). Lecz kiedy
nadzieja oparła się silnie na niezwykle wielkich i drogocennych
obietnicach Boskiego Słowa, to radości powstały jako kwiaty
na pustyni, powołane do życia przez nasze łzy - takie
kwiaty radości i błogosławieństwa, że biedny
świat przy swoim bogactwie nie mógłby takich wyprodukować,
ani sobie wymarzyć. I jak nasze radości opierają się
na naszych nadziejach, tak również te zależne są od naszej
działalności. To nie wystarcza, że pozostawiono nam
obietnicę, i że nasza nadzieja uchwyciła tę obietnicę.
Przez Boskie zarządzenie radość, która wykwita w istocie
przez zaszczepienie w niej nadziei i widoków, musi być pielęgnowaną
przez modlitwy i pracę w służbie Pana. Pan nasz wskazuje na
ścisłe pokrewieństwo między modlitwą a ciągłością
naszych radości, mówiąc:
"PROŚCIE,
A WEŹMIECIE, ABY RADOŚĆ WASZA BYŁA DOSKONAŁĄ"
---
Jan 16:24 ---
"Obfitość wesela jest przed obliczem Twojem,
rozkoszy po prawicy Twojej aż na wieki", oświadcza prorok
(Psalm 16:11). Dzieje się to z tego powodu, ponieważ modlitwa
sprowadza duszę przed oblicze Pana, ponieważ przygotowuje drogę
do błogosławieństw i największych rozkoszy.
Naturalnie, że droga zbliżenia się do tronu łaski nie
jest otwartą dla ludu Pańskiego w tym celu, aby zmieniać można
wolę, czy plan Boski. Takie przypuszczenie niezgodne jest z rozumnym
pojęciem przedmiotu; wobec tego Pan naucza nas, że właściwa
modlitwa nie zawiera w sobie próśb, wymagań, które stoją
w sprzeczności z wolą Boga, ale mieści w sobie zupełne
poddanie Temu Ostatniemu. Apostoł mówi o niektórych: "Prosicie
a nie bierzecie, przeto, iż źle prosicie" - zgodnie z
waszymi własnymi pragnieniami, a nie w harmonii z zarządzeniem i
planem Boskim. - Jakub 4:3.
W taki sam sposób napominał nasz Pan: "A modląc się
nie bądźcie wielomówni, jako poganie; albowiem oni mniemają,
że dla swojej wielomówności wysłuchani będą ..
gdyż wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie, pierwej niż byście
wy Go prosili. Nie troszczcie się o żywot wasz, co byście
jedli, albo, co byście pili, ani o ciało wasze, czem byście
się odziewali, boć tego wszystkiego poganie szukają; ale
szukajcie najprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a
to wszystko będzie wam przydano - przez Ojca waszego w Niebiesiech,
stosownie do Jego mądrości" (Mat. 6:25-34). Znów powiada
nasz Pan:, "Jeśli we Mnie mieszkać będziecie i słowa
Moje w was mieszkać będą, czego byście kolwiek
chcieli, proście, a stanie się wam" (Jan 15:7). Następujące
warunki są przede wszystkim ważne:
(1) Każdy ofiarujący modlitwę musi być w
Chrystusie - musi przyjść do istotnej społeczności z
Nim, przez przyjęcie zasługi Jego ofiary pojednania i przez poświęcenie
się woli Jego i służbie; a przede wszystkim musi stale
mieszkać w Chrystusie, jako członek Nowego Stworzenia, aby mieć
przywileje z modlitwy tu wspomnianej.
(2) Musi się starać, aby Słowo Pana mieszkało w
nim; musi przyswajać sobie Słowo Prawdy i łaski, jeżeli
chciałby posiąść mądrość, konieczną
do zanoszenia próśb zgodnie z wolą Pana, proszenia o rzeczy, które
On z przyjemnością użyczy - w innym wypadku, chociażby
był w Chrystusie, Nowym Stworzeniem, to modlitwy jego bardzo często
pozostaną bez odpowiedzi, ponieważ "źle prosił".
Tylko ci, którzy posiadają te obydwie kwalifikacje, mogą
spodziewać się zbliżenia do tronu niebiańskiej łaski
z pełnym zaufaniem, zapewnieniem wiary, że ich prośby będą
wysłuchane w słusznym czasie Bożym. Tylko tacy mogą
cieszyć się pełnością radości.
Jak Pismo Święte tłumaczy, modlitwa jest staraniem,
aby zyskać przystęp przed oblicze Boga i mieć z Nim społeczność.
Któż tedy może zbliżyć się do tronu niebiańskiej
łaski, by "dostąpić miłosierdzia i znaleźć
łaskę ku pomocy czasu przygodnego?" (Żyd. 4:16).
Odpowiadamy z Apostołem, że świat w ogólności nie ma
takiego przystępu i nie ma takiego przywileju modlitwy. Tak w
istocie, miliony pogan zanosi modły do bóstwa, które występuje
pod najrozmaitszymi postaciami, czy to w charakterze osoby, czy rzeczy;
ale modlitwy ich nie są przyjmowane przez Boga. "Ten, co przystępuje
do Boga, wierzyć musi, że jest Bóg [musi uznać Go jako
egzystującego samego w sobie], a że nagrodę daje tym, którzy
Go szukają [starają się Go poznać, być Mu posłusznymi,
służyć Mu]" (Żyd. 11:6). Korneliusz był
jednym z tego ostatniego rodzaju, który rozpoznał prawdziwego Boga i
szanował Go, i starał się poznać i czynić Jego
wolę; tak szybko, jak tylko Boski plan doszedł do koniecznego
stopnia rozwoju, aby pozwolić łasce Boga rozszerzyć się
i na pogan, jego modlitwy i prośby jego były wysłuchiwane.
Nie był jednakowoż dopuszczony do społeczności z
Bogiem w pełnym i właściwym zrozumieniu; dostał jednak
instrukcję, aby spotkał się z Piotrem, który powiedziałby
mu "słowa", przez które mógłby być wyprowadzony
ze swego stanu separacji do stanu harmonii i synostwa, w którym mógłby
mieć przywilej syna - przywilej przystępu do Ojcowskiego tronu
niebiańskiej łaski.
Ogólna idea, która panuje odnośnie tego przedmiotu,
przypuszcza, że każda osoba gdziekolwiek bądź, w każdym
czasie i przy każdej sposobności, może zbliżyć się
do tronu łaski z nadzieją uzyskania przyjęcia, jest błędną.
Tak, jak konieczną było rzeczą, zanim Korneliusz mógł
przystąpić do Boga z modlitwą, by usłyszał,
uwierzył i przyjął słowa od Piotra, które objaśniły
go o odkupieniu przez krew Chrystusową, o pojednaniu w ten sposób
dokonanym i przywileju dostania się w ten sposób do rodziny Boga -
tak, podobna znajomość jest również wymaganą od każdej
osoby.
Apostoł Paweł wyraża tę samą myśl, oświadczając,
że Chrystus otworzył dla nas "nowy i żywy sposób",
czyli "nową drogę życia" przez zasłonę
- to jest, przez Jego Ciało; i że możemy mieć wolność
jako bracia wejść do Świątnicy przez krew
Jezusa. Tacy bracia, "spokrewnieni" z Najwyższym Kapłanem
domu Bożego, napominani są, by "przystępowali z
prawdziwym sercem w zupełności wiary", uznawając,
że grzechy ich i nieprawości zakryte są w zupełności
i że przyjęci są w pełni przez Ojca (Żyd.
10:17-22). Znów ten sam Apostoł oświadcza, że mamy Najwyższego
Kapłana, który współczuje z naszym słabościami, możemy
"tedy z ufnością przystąpić do tronu łaski,
abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli
ku pomocy czasu przygodnego". - Żyd. 4:15,16.
Ale, podczas, gdy klasa poświęcona, podkapłaństwo,
Nowe Stworzenia są zachęcani, aby zbliżać się do
tronu łaski z odwagą i zaufaniem, to najwidoczniej i ci wszyscy,
którzy w pewnym znaczeniu należą do "domowników
wiary", mogą do pewnego stopnia cieszyć się
przywilejem modlitwy i radować się pokojem Bożym, albowiem
doszli do stopnia zupełnego przebaczenia grzechów przez zasługę
pojednania. Pomimo to, nie jest ich przywilejem zbliżać się
z ufnością, lub, w jaki inny sposób do miejsca Najświętszego.
Tylko poświęceni, Nowe Stworzenie, członkowie ciała
kapłańskiego mają przywilej stanąć przed obliczem
Boga w modlitwie w tym specjalnym zrozumieniu; i tylko oni mogą,
przeto dostąpić tę pełną radość, którą
nasz Mistrz obiecał. Wobec tego, nie powinniśmy nawet polecać
niewiernym modlitwy jako właściwości, ale przede wszystkim
pouczyć ich ze "słowami", jakimi Piotr pouczył
Korneliusza, aby poznali Tego, w którego uwierzyć muszą, zanim
Bóg może liczyć się z nimi; możemy pomimo to zachęcać
tych wszystkich, którzy uwierzyli w Chrystusa, aby składali dzięki
i zanosili swoje prośby do Ojca przez Jezusa Chrystusa. Tym powinno
się jednak dać dokładnie do zrozumienia, że ich
tymczasowe usprawiedliwienie przez wiarę, nie jest jeszcze dokonaniem
się woli Bożej w nich, ale raczej początkową właściwą
drogą zbliżenia się do Boga - pierwszym krokiem w tym zbliżeniu
- i że następny krok zupełnego poświęcenia się
woli Boskiej muszą podjąć ci, którzy chcieliby korzystać
z właściwych przywilei modlitwy, ze społeczności z
Bogiem i z pełnej radości, jakie są z tym złączone.
Trzeba zaznaczyć tym, którzy zaniedbują podjąć
ten drugi krok, że objawiają usposobienie przyjmowania łaski
Bożej (usprawiedliwienia) nadaremno (2 Kor. 6:1). Po korzystaniu
przez pewien czas z tego rodzaju przywileju modlitwy, a nie starając
się iść dalej z zupełnym poświęceniem się
Panu, tacy powinni odczuwać nieśmiałość odnośnie
swych modlitw - powinni odczuć, że niewłaściwą
jest rzeczą otrzymywać stale łaski Boże i prosić
o więcej, podczas, gdy powstrzymują się od poświęcenia
Panu swoich serc - swej rozumnej służby Jemu. Jak poświęcona
klasa jest określona w Piśmie Świętym jako małżonka,
tak wszyscy domownicy wiary właściwie przedstawialiby tych
wszystkich, którzy mają przywilej stać się tą klasą.
Nowe Stworzenie, jako zaślubiona Małżonka Chrystusowa,
oddając serce, wymowę i każdą władzę czy
energię swemu Panu w Jego służbie, może słusznie
przyjąć od Niego błogosławieństwa, przywileje,
protekcję, zaopatrzenie i dary, które Pan obiecał Swojej zaślubionej
Małżonce.
Jak niewiasta, która odrzuciła starającego się i
odmówiła mu swojej ręki, zupełnie niesłusznie wyglądałaby
od niego starania i protekcji, błogosławieństw, przywilei i
radości, którymi już był szczodrze ją przedtem
obdarzył, tak i ci, którzy stale odrzucają łaskę Boga
w tym stopniu, że nie czynią poświęcenia z
najmniejszych dóbr doczesnych, nie mogą właściwie oglądać
się na Niego, lub prosić Go o błogosławieństwa,
które obiecał tym, którzy okazują swoją miłość
przez oddanie i poświęcenie się. Jest różnica między
tymi, co tylko odwracają się od grzechu, a tymi, którzy ocenili
tę łaskę i poszli dalej ku poświęceniu i zupełnej
społeczności z Panem. Fakt, że te przez Boga nakreślone
linie, wskazujące różnicę pomiędzy rozmaitymi klasami
wierzącymi, nie są jasno przestrzegane, wychodzi na szkodę
obydwóch stron. Różnica między wierzącymi a niewierzącymi
powinna być nakreślona. Wszyscy poprzedni powinni być
uznani za braci "domowników wiary", ale nie ci ostatni. Znowu różnica
między tymi wierzącymi, którzy się poświęcili, a
tymi, którzy się nie poświęcili, powinna być jasno
określona i tych poprzednich uznać się powinno za Kościół,
Nowe Stworzenie, Królewskie Kapłaństwo, do którego należą
wszystkie niezwykle wielkie i drogocenne obietnice.
Jeżeliby te różnice były wyraźnie zauważone,
byłoby to korzyścią dla: (1) świata, prowadząc go
do coraz głębszego badania i do coraz jaśniejszej wiary;
(2) z korzyścią także dla niepoświęconych wierzących,
prowadząc ich do zrozumienia, że zanim nie poświęcą
się zupełnie, to nie mogą absolutnie być współdziedzicami
ze świętymi w przyszłej chwale, jako też w obecnych
przywilejach i radościach; (3) zrozumienie tego, wierzymy, miałoby
też skutek jakiejś podniety dla niepoświęconych,
prowadziłoby ich coraz częściej do pozytywnego
zadecydowania, odrzucając od siebie te nieuzasadnione przypuszczenia,
że jakakolwiek, choć słaba wiara w Chrystusa, bez poświęcenia
się, upoważnia do miana synów i dziedziców Boga i uprawnia do
uczestniczenia w najbogatszych Bożych obietnicach, tyczących się
życia obecnego, a także przyszłego.
Nałamanej trzciny nie mamy dołamać i kurzącego
lnu nie mamy gasić; ale chcielibyśmy, aby nałamane trzciny
zrozumiały, że aby uczestniczyć w błogosławieństwach
Boga, obecnych i przyszłych, to muszą korzystać z Boskiej
łaski na Boskich warunkach - muszą poświęcić się
w zupełności, jeżeli nie chcą pozostać nałamanymi
trzcinami, ale być ożywionymi i użytecznymi w służbie
Pańskiej. Przygasłą wiarę nie mamy gasić, ale
podniecić ją w płomień świętej miłości
- wywoła pełne poświęcenie - pełną ofiarę,
stosownie do zaproszenia Pana i w ten sposób zaprowadzi ją do
uczestniczenia tak w obecnych radościach, jak i w przyszłych.
Jak już poprzednio zauważyliśmy, to Apostoł
powiada, że dzieci wierzących zaliczone są razem ze swymi
rodzicami, jako uczestniczące w Boskiej łasce usprawiedliwienia
- już nie jako nieświęte, ale usprawiedliwione w
zrozumieniu tymczasowym. To usprawiedliwione stanowisko i jego odniesienie
się do Boskiej opieki i opatrzności zaczyna się od niemowlęctwa
aż do wieku dojrzałego; takie dzieci widocznie mają takie
same przywileje, co usprawiedliwieni odnośnie do modlitwy i otrzymują
także w tej samej proporcji wynikające z niej radości i błogosławieństwa.
Od najwcześniejszej młodości powinno się wpajać w
nich, że Wszechmogący Bóg ich rodziców, jest ich Bogiem, i od
wczesnych lat powinno się ich prowadzić do zrozumienia, że
jak rodzice mają stanowisko swoje u Boga zapewnione przez Chrystusa,
tak pośrednio dziecko ma to stanowisko i społeczność z
Chrystusem dzięki swoim rodzicom. Poświęcony ojciec, czy
rodzice, mogą być, przeto uważani w każdym chrześcijańskim
domu do pewnego stopnia za kapłanów domostwa, i kiedy tylko dziecko
może być zachęcone do modlitwy do Pana, to nie należy
zaniedbywać pouczania ich, że rodzina i wszystkie jej troski i
sprawy kierowane są przez Boską opatrzność, ze względu
na poświęcenie się ojca, czy rodziców, członków
Nowego Stworzenia. Dziecko powinno z upragnieniem oczekiwać czasu,
kiedy umysł i sąd pozwoli mu poświęcić się
zupełnie Panu, by w ten sposób dostąpić przywilei i radości,
obiecanych tymże.
Podczas, gdy Nowe Stworzenia w Jezusie Chrystusie napominane jest,
by nie zabiegało, by nie lękało się i nie modliło
się o rzeczy doczesne - co będzie jadło, piło i w co
się ubierze, ale z zaufaniem oddało te rzeczy mądrości
i miłości Ojca - powiadomione ono jest o jednej rzeczy szczególnie,
któraby się bardzo Bogu podobała, aby się o nią modlić
i której to prośbie z przyjemnością by odpowiedział.
Tą jedyną rzeczą, o którą ubiegać się i
modlić się powinno Nowe Stworzenie, to Duch Święty -
duch świętości, Duch Boży, Duch Chrystusowy, Duch
Prawdy, duch zdrowego umysłu, duch miłości. Oto słowa
Mistrza:, "Ponieważ tedy wy, będąc złymi, umiecie
dary dobre [ziemskie] dawać dzieciom waszym; jakoż daleko więcej
Ojciec wasz niebieski da Ducha Świętego tym, którzy Go o to
proszą?" - Łuk. 11:13.
Tu tedy mamy wyraźną informację odnośnie tego,
co powinno być podstawą wszystkich naszych próśb, o ile
chcemy otrzymać na nie odpowiedź. Tak musimy się modlić,
byśmy źle nie prosili. Nasze pragnienia muszą łączyć
się z rzeczami niebiańskimi, a nie z ziemskimi - z szatą
Chrystusowej sprawiedliwości i naszą przyszłą chwalebną
szatą. Nasze przywiązanie musi obejmować pokarm duchowy -
chleb, który pochodzi z nieba i wszystkie drogocenne obietnice Boga, których
ośrodkiem i substancją jest Chrystus. Tych powinniśmy szukać,
te powinniśmy oceniać, i te, przeto powinny być treścią
naszej modlitwy. W ten sposób nasza czujność, modlitwa i
zapobiegliwość będą w zupełnej harmonii. Oprócz
tego, dziękczynienia muszą zająć miejsce próśb w
naszej modlitwie od chwili, kiedy dochodzimy do zrozumienia, jak długą
i szeroką, wysoką i głęboką jest opatrzność
Boska, tak dla Nowego Stworzenia, jako też i tych naszych drogich według
ciała i dla całej ludzkości ziemi. O cóż więcej
i o co lepszego prosić możemy nad to, co nam Bóg już
obiecał?
Pewnie, że nie możemy o nic więcej prosić nad
to, co obiecane jest odnośnie przyszłej chwały dla Nowego
Stworzenia, ani nie możemy prosić o więcej radości dla
tej samej klasy. Każde zastrzeżenie, jakie sobie można
tylko wyobrazić, każde pragnienie, każdą potrzebę
otrzymaliśmy już, albo w razie potrzeby będzie nam udzieloną.
Brakuje nam raczej mądrości, rozsądku, jak brać i
stosować te Boskie dary. Przeto dziękując za te dary,
prosimy raczej o mądrość, jak je używać, aby radość
nasza była zupełna. Prośby nasze powinny, więc być
o większą miarę Ducha Świętego - o mądrość
z góry.
O cóż więcej możemy prosić dla świata nad
to, co już opatrzność zarządziła? O nic!
Chwalebne "czasy restytucji", przyobiecane w Słowie,
przynoszą wszelkie najwspanialsze oczekiwania i nadzieje, o jakich
nawet filozofowie nie marzyli. Możemy, przeto tylko dziękować
Bogu za tę Jego dobroć, starając się współdziałać
z Nim i zrozumieć nasze potrzeby. Stąd te dorady, byśmy
prosili o pomoc świętego Ducha Bożego, czyli moc - "mądrość
z góry". "A jeśli komu z was schodzi na mądrości,
niech prosi u Boga, który ją szczerze wszystkim daje, a nie
wymawia" (Jak. 1:5). Dzięki tej mądrości, będziemy
zdolni tak postępować, tak mówić i działać,
że pomocnymi się staniemy i dla innych; w tym kierunku, przeto
powinny być zasyłane nasze modły, abyśmy mogli współdziałać
z Bogiem na tej wytkniętej przez Niego linii zupełnej szlachetności
i życzliwości - prosić o coś ponad to, byłoby
niedorzecznością.
Ten wielki przywilej przystępu przed oblicze Boga, wejścia
przez wiarę do Miejsca Najświętszego i zbliżania się
do tronu łaski, otrzymywania miłosierdzia i pomocy w każdej
potrzebie, powinien być zastosowany do różnorodnych okoliczności
i stosunków, jakie nas otaczają.
Jest to wyłącznie naszym przywilejem, że możemy
sam na sam mieć społeczność z Nim; to odłączenie
się od rzeczy ziemskich może być naszą radością
aktualnie; gdy odsuniemy się od towarzystwa innych. Kiedy to jest
rzeczą niemożliwą i kiedy nie ma sposobności ugiąć
kolana i wyrazić się choćby tylko szeptem, to przywilejem
Nowego Stworzenia jest, że ma przystęp do Ojca przez umysłową
łączność. Kiedy na ulicy, wśród gwaru
zamieszania, serce może wznieść się i szukać mądrości
i siły u tronu łaski. Jak błogosławione są te
przywileje! Ci, którzy je używają, radują się z nich
najwięcej. Przeciwnie do ziemskich rzeczy, one stają się
coraz cenniejsze im więcej się z nimi Nowe Stworzenie zapoznaje.
Modlitwa w kole rodzinnym to przeniesienie się rodziny w
"skrytości" - przed oblicze Pańskie, z dala od świata.
To nie jest zawsze możliwe, ale kiedykolwiek nadarza się
sposobność, to nie powinno to być zaniedbanym. Jeżeli
jednakowoż nie trafia się odpowiednia sposobność, to
bez wątpienia Pan weźmie wolę za czyn i użyczy
stosownych błogosławieństw. Wpływ ołtarza
rodzinnego i kadzidła modlitwy, unoszącego się stamtąd
do Ojca Niebieskiego, i poświadczenie z dziękczynieniem za Jego
łaski, miłosierdzie, moc i błogosławieństwo, z
pewnością przyniesie dodatkowe błogosławieństwo
nie tylko dla Królewskiego Kapłaństwa, które w ten sposób służy
swojej rodzinie, ale także dla każdego członka tej rodziny.
Uczucie uszanowania dla Boga, odpowiedzialności przed Nim, pewność
Jego miłości i opieki, towarzyszą tej rodzinie przez cały
dzień. A jeżeli wieczorem byłoby to możliwym, by
rodzina zebrała się znowu w celu wyznania Boskich łask i złożenia
Mu podziękowania, to zwiększy tylko błogosławieństwo
tak, jak ta bańka oliwy tej wdowy, która stale wylewa z niej oliwę
do innych naczyń. - 2 Król. 4:1-7.
Modlitwa w Kościele to udanie się rodziny Pańskiej w
"skrytości" - przed oblicze Pańskie, z dala od świata.
Jest to koniecznie potrzebne dla jej postępu, zdrowia i rozwoju
duchowego. Zaniedbanie tego sprowadzi napewno utratę mocy, utratę
przywileju i służby, i w tejże mierze utratę radości.
Wcale nie sympatyzujemy z tym rodzajem publicznej modlitwy, o której
wspomina dziennik bostoński, omawiając zebranie religijne w ten
sposób: "Rev. Dr. - zmówił najpiękniejszą modlitwę,
jaką kiedykolwiek słuchacze bostońscy mieli sposobność
usłyszeć!" Zbyt dużo już było tej modlitwy
dla publiczności, zamiast do Boga. Pismo Święte nie tylko
zachęca do publicznych i głośnych modlitw, ale wskazuje na
to, by ten, który się modli, pamiętał o słuchaczach,
którzy słuchają tej jego modlitwy i wypowiadał ją
tak, by ten, kto słucha, był zdolny powiedzieć:
"Amen", głośno lub w sercu. - 1 Kor. 14:13-17.
Była to mądrość z góry, Duch Święty,
który kierował kroki Pawła, kiedy tenże szedł do
miasta głosić Ewangelię i szukał zebranych w miejscu,
"gdzie zwykły bywać modlitwy" (Dz.Ap. 16:13). I faktem
jest dotąd, że tak znajomość, jak i miłość
Boga obfituje w większym stopniu między tymi, którzy modlą
się jeden za drugiego i wszyscy razem, aby radość ich była
zupełną. Bez względu ile zebrań lud Pański może
mieć na studiowanie Jego Słowa i budowanie się wzajemne w
najświętszej wierze, zalecamy jednak, by żadnej służby
nie uważano za właściwą, bez uprzedniego proszenia
Pana o Jego błogosławieństwo na dane zebranie; by żadne
zebranie również nie uważano za właściwie zakończone,
jeżeli nie podziękowało się Panu za przywilej i błogosławieństwo
użyczone - aby Słowo Jego łaski było w istocie
pokarmem dla serc tych, którzy słuchali go ze szczerym pragnieniem
poznania i czynienia Jego woli.
WIARA
OWOCEM DUCHA I CZĘŚĆ OBECNEGO DZIEDZICTWA
NOWEGO
STWORZENIA
Wiara musi być naszą zanim możemy w ogóle stać
się dziećmi Bożymi - i to przed naszym usprawiedliwieniem -
ponieważ jesteśmy "usprawiedliwieni przez wiarę"
nim otrzymujemy pokój z Bogiem i przebaczenie grzechów. Ta wiara, którą
my mieliśmy, zanim otrzymaliśmy Ducha Świętego, nie może
być, przeto wiarą, która jest owocem Ducha - darem Ducha. Wiara
jest czynnością, ćwiczeniem naszych umysłów odnośnie
Boga i Jego obietnic. Ci, którzy nie mogą wzbudzić w sobie
zaufania do Boga, czy z powodu nieświadomości, czy upadłego
stanu umysłu, znajdują się w położeniu, w którym
niemożliwe jest dla nich otrzymać błogosławieństwo
pod zarządzeniami Wieku Ewangelii; ale nie w warunkach, które mogłyby
wykluczyć ich od uczestnictwa w błogosławieństwach
wieku przyszłego - Wieku Tysiąclecia. Powołanie tego Wieku
Ewangelii jest dla tych, którzy mogą i chcą chodzić według
wiary, a nie widzenia - i którzykolwiek nie mogą lub nie chcą
tak chodzić, nie mogą obecnie chodzić z Bogiem. "A bez
wiary nie można podobać się Bogu." Ktokolwiek nie
zaczyna z taką wiarą, ten nie może zrobić żadnych
postępów w obecnym czasie, a nawet gdyby miał wiarę w początkach,
to jeśliby ona nie rozwinęła się, brakłoby mu siły,
aby stać się zwycięzcą - ponieważ "to jest
zwycięstwo, które zwyciężyło świat, wiara
nasza". - 1 Jana 5:4.
Powinniśmy widzieć tę wielką różnicę,
jaka zachodzi między właściwą wiarą a łatwowiernością.
Miliony ludzi są łatwowiernymi i przesądnymi, i wierzy w
tysiąc i jedną nierozsądnych rzeczy, dla których nie mają
odpowiednich dowodów. I tych przesądnych ludzi, którzy wierzą
w to, w co nie powinni wierzyć, znajdujemy nie tylko w dzikich, pogańskich
krajach. Miliony z nich noszą nazwę chrześcijan ze
sekciarskim zabarwieniem. Przesąd i łatwowierność
winny być potępione, zganione, unikane, pokonane. Prawdziwa
wiara zaś ma być zachęcaną, budowaną, wzmocnioną
i zwiększoną. Wiara Boska jest to wiara, zaufanie, ufność,
zbudowane na Boskich obietnicach, a nie na ludzkich tradycjach,
filozofiach lub fantazjach.
Jeżeli wierzymy, że Bóg jest tym, co Jego nazwa
obejmuje, Istniejący Sam przez Się, Wszechpotężny,
Wszechmądry, Wszechsprawiedliwy i Wszechmiłujący
Stworzyciel, i jeżeli wierzymy, że jest Nagrodzicielem tych, którzy
pilnie Go szukają, skutek będzie taki, że starać się
będziemy poznać i zrozumieć Jego Słowo; a poznawszy i
zrozumiawszy je, zdobędziemy zaufanie do tegoż, a mając znów
zaufanie, to odpowiednio poprowadzimy swój bieg życia. Ta początkowa
wiara przy Boskiej łasce wskazuje na Chrystusa jako na nową i
żywą drogę połączenia się z Bogiem i powrotu
do Jego łaski. Gdy wiara ta uzna Jezusa i nauczy się posłuszeństwa,
to wzrasta i spływa na nią coraz więcej błogosławieństw
Pańskich, rozświetlając warunki przyjęcia i członkostwa
do Nowego Stworzenia. Wzrastająca wiara chwyta obietnice Boga -
zostania dziedzicami Boga i współdziedzicami z Jezusem, Panem i
Odkupicielem. Wynikiem jest błogosławieństwo Ducha - spłodzenie,
namaszczenie, przyjęcie za synów.
Dalszym rezultatem jest większe rozjaśnienie przez światło
Złotego Świecznika w Świątnicy, dozwalające oczom
wiary widzieć rzeczy, które nie dadzą się zobaczyć z
zewnątrz - zrozumieć specjalne posłannictwo Wysokiego Kapłana
odnośnie do światła, chleba przaśnego, kadzidła
ze Złotego Ołtarza i Ubłagalni poza Zasłoną. Jako
żywa, posłuszna wiara, stopniowo ogarnia różnorodne zarysy
Boskiej łaski i błogosławieństwa, jakie objawione są
w Boskim Słowie, wzrasta w coraz silniejszą, jaśniejszą
i staje się elementarną częścią nowego umysłu.
Widzi z tego korzystnego punktu rzeczy, których poprzednio nie mogła
zobaczyć i odnośnie do tego Apostoł powiada:, "Czego
oko nie widziało i ucho nie słyszało i na serce ludzkie
[naturalnego człowieka] nie wstąpiło, co nagotował Bóg
tym, którzy Go miłują". - 1 Kor. 2:9.
Przez Słowo obietnicy, przedstawionej przez Ducha, widzi nader
wielkie i kosztowne rzeczy, niebiańskie rzeczy, chwalebne rzeczy, które
mają być osiągnięte przy Pierwszym Zmartwychwstaniu -
Królestwo, które ma być w ten czas ustanowione - panowanie
sprawiedliwości, przynoszące błogosławieństwo
wszystkim rodzinom ziemi - ujarzmienie grzechu i zniszczenie każdej
jednostki i rzeczy, która nie zechce współdziałać ku
chwale Bożej zgodnie z Boskim prawem miłości. Nowe
Stworzenie widzi to wszystko oczyma wiary, oczyma wyrozumienia, a Apostoł
zapewnia nas, że te oczy mogą zobaczyć wiele z tych rzeczy,
które nie są jasnymi i wyraźnymi dla naturalnego człowieka
- ponieważ "Bóg nam to objawił przez Ducha Swojego;
albowiem duch wszystkiego się bada, i głębokości Bożych".
- 1 Kor. 2:9,10.
Ta, z Ducha spłodzona wiara w rzeczy dotychczas niewidzialne,
jest częścią obecnego dziedzictwa Nowego Stworzenia i jest
ściśle połączona z każdą jej nadzieją i
każdą radością - dając możliwie tylko
przedsmak "chwały, która nastąpi". W istocie, jak
Apostoł tłumaczy, jest ona podstawą, na której budują
się wszelkie nasze radości i nadzieje. "Wiara jest gruntem
tych rzeczy, których się spodziewamy, i dowodem rzeczy
niewidzialnych". Przez to rzeczy, które nie są jeszcze
widoczne, stają się tak rzeczywiste dla naszych umysłów,
jak rzeczy, które widzimy; tak powiada Apostoł, z tego stanowiska
wychodząc, uczymy się oceniać, że rzeczy, które
widzimy naszymi naturalnymi oczyma są tymczasowe, podczas, gdy
rzeczy, których nie widzimy naszymi naturalnymi oczyma, ale oglądamy
oczyma wiary, są rzeczywistymi, dotykalnymi, wieczystymi.
Jak konieczną jest wiara do osiągnięcia i utrzymania
naszego obecnego dziedzictwa, które jest tylko przedsmakiem przyszłych
błogosławieństw, wykazuje Apostoł Jakub, który po
zaznaczeniu: "A jeźli, komu z was schodzi na mądrości,
niech prosi u Boga, który ją szczerze wszystkim daje, a nie wymawia;
i będzie mu dana" - dodaje:, "Ale niech prosi z wiarą,
nic nie wątpiąc; albowiem, kto wątpi, jest podobny wałowi
morskiemu, który od wiatru pędzony i miotany bywa. Bo niechaj nie
mniema ten człowiek, aby co miał wziąć od Pana. Mąż
umysłu dwoistego jest niestateczny we wszystkich drogach swoich"
(Jakub 1:5-8). Apostoł w ten sposób wskazuje, jak niemożliwym
byłoby dla kogokolwiek stać się zwycięzcą, jeżeliby
nie był silnym w wierze. Dlatego Pismo Święte wszędzie
nawołuje do wzrastania w wierze i cały lud Pański powinien
modlić się, jak Apostołowie to czynili: "Panie,
przydaj nam wiary"; a modląc się w ten sposób, mają używać
środków, jakie Bóg zakreślił w tym względzie. Jeżeli
modlitwa ich będzie szczerą, to używać będą
tych środków gorliwie - będą szukać Pana w modlitwie,
będą posłusznymi Jemu, służąc Panu z radością
i starać się będą osiągnąć wszystkie
łaski Ducha, a gdy takie pragnienie kierować nimi będzie,
to zdobędą silną wiarę, zdobędą zupełność
wiary i "nigdy się nie potkną, tak, bowiem hojnie dane im będzie
wejście do wiecznego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela Jezusa
Chrystusa" w słusznym czasie. - 2 Piotra 1:10,11.