WYKŁADY
PISMA ŚWIĘTEGO
Seria VI - Nowe Stworzenie
WYKŁAD III
POWOŁANIE NOWEGO STWORZENIA
NIKT JAK TYLKO "POWOŁANI" SIĘ KWALIFIKUJĄ - ODKĄD
TO "WYSOKIE POWOŁANIE" SIĘ ROZPOCZĘŁO -
WEZWANIE DO POKUTY NIE JEST WEZWANIEM DO BOSKIEJ NATURY - POWOŁANIE
ŻYDÓW - POWOŁANIE EWANGELICZNE - DLACZEGO NIE WIELU JEST POWOŁANYCH
"MĄDRYCH", "MOŻNYCH" LUB "WIELKICH"
- WYWYŻSZENIE POLEGA NA PRAWDZIWEJ POKORZE - CHARAKTER JEST WARUNKIEM
POWOŁANIA - PODCZAS TYSIĄCLECIA ŚWIAT NIE BĘDZIE POWOŁYWANY,
LECZ BĘDZIE MU ROZKAZANE - NOWE STWORZENIE JEST POWOŁYWANE,
CZYLI PRZYCIĄGANE PRZEZ OJCA - CHRYSTUS JEST NASZĄ MĄDROŚCIĄ
- CHRYSTUS NASZYM USPRAWIEDLIWIENIEM - ODRÓŻNIENIE USPRAWIEDLIWIENIA
RZECZYWISTEGO OD PRZYPISANEGO - CZY "NOWE STWORZENIE" POTRZEBUJE
USPRAWIEDLIWIENIA - PODSTAWA DO USPRAWIEDLIWIENIA - USPRAWIEDLIWIENIE
ŚWIĘTYCH STAREGO TESTAMENTU RÓŻNI SIĘ OD NASZEGO -
USPRAWIEDLIWIENIE W WIEKU TYSIĄCLECIA - CHRYSTUS ZA NAS OFIAROWANY -
POŚWIĘCENIE SIĘ PODCZAS TYSIĄCLECIA - DWA RÓŻNE
OFIAROWANIA W FIGURZE LEWITÓW - NIE MIELI DZIAŁU W ZIEMI - "WIELKIE
MNÓSTWO" - DWOJAKIE POŚWIĘCENIE - ZE STRONY CZŁOWIEKA
- ZE STRONY BOGA - DOŚWIADCZENIE RÓŻNI SIĘ OD TEMPERAMENTU
- POŚWIĘCENIE TO NIE DOSKONAŁOŚĆ, ANI UCZUCIE -
"KTÓRY UZDRAWIA WSZYSTKIE CHOROBY TWOJE" - POTRZEBA ŁASKI
- JAK USPRAWIEDLIWIENIE POGRĄŻONE JEST W POŚWIĘCENIU -
OFIAROWANIE OD ZAKOŃCZENIA SIĘ CZASU "WYSOKIEGO POWOŁANIA"
- WYZWOLENIE KOŚCIOŁA CZYLI ZBAWIENIE.
SPOSOBNOŚĆ stania
się członkami Nowego Stworzenia i uczestniczenia w przywilejach
tegoż, jako też i błogosławieństwach i chwale,
nie jest otwartą dla rodzaju ludzkiego w ogóle, lecz jedynie dla
klasy "powołanych". Fakt ten jest wyraźnie zaznaczony
w Piśmie Świętym. Izrael według ciała, był
powołany od Boga, aby się stał Jego szczególnym ludem, odłączonym
od innych narodów ziemi, jako napisano: "Tylkom was samych poznał
(uznał) ze wszystkich rodzajów ziemi" (Asom 3:2). Izrael nie był
powołany do "wysokiego", czyli "niebieskiego powołania",
dlatego nie spotykamy w Piśmie Świętym wzmianki o rzeczach
duchowych w obietnicach czynionych temu narodowi. Jego powołanie było
przygotowaniem do stanu, w którym ostatecznie znalazły się
ostatki tego narodu, które skorzystały z powołania do "wielkiego
zbawienia, które (to powołanie) wzięło początek
opowiadania przez samego Pana od tych, którzy Go słyszeli, nam jest
potwierdzone" (Żyd. 2:3). Zatem o warunkach wysokiego powołania,
czyli niebieskiego powołania, nie mamy się dowiadywać w księgach
Starego, lecz Nowego Testamentu; chociaż w miarę tego, jak oczy
naszego wyrozumienia widzą "głębokie rzeczy Boże",
możemy zauważyć, jak Pan Bóg w postępowaniu z
Izraelem, dał mu pewne figury i typy, mające służyć
za naukę dla duchowego nasienia, które zostało powołane do
niebieskiego stanu, a jak nas Paweł Apostoł zapewnia, to Izrael,
jego prawa i Boska z nim działalność, były cieniem,
czyli figurą lepszych rzeczy i należących do tych, co
zostali powołani, aby się stać członkami Nowego
Stworzenia.
Ponieważ Chrystus Pan, tak we wszystkich rzeczach jak i w
planie Bożym, był najprzedniejszym, zatem było potrzeba, by
On był pierwszym, głównym Arcykapłanem, by stał się
przewodnikiem dla Nowego Stworzenia - Synów Bożych - Wodzem ich
zbawienia i przykładem, aby według Niego mogli się kształtować
i w ślady Jego postępować, i dlatego widzimy jasną
przyczynę, dlaczego Święci Starego Testamentu nie mogli mieć
udziału w Nowym Stworzeniu. Słowa naszego Pana odnośnie
Jana Chrzciciela to potwierdzają: "Zaprawdę powiadam wam:
nie powstał z tych, co się z niewiast rodzą, większy
nad Jana Chrzciciela; ale który jest najmniejszym w Królestwie
niebieskim większy jest niżeli on" (Mat. 11:11). Także
i apostoł Paweł mówiąc o zasługach, wierze i
szlachetnym charakterze świętych żyjących w wiekach
minionych, dowodzi: "Bóg o nas coś lepszego przejrzał, aby
oni bez nas, nie stali się doskonałymi" - Żyd. 11:40.
Powinniśmy pamiętać, że nikt nie może być
powołanym, jeżeli znajduje się pod przekleństwem z
powodu przestępstwa Adama. Aby można być powołanym do
"wysokiego powołania", najpierw potrzeba być
uwolnionym z pod przekleństwa Adama, to jest być
usprawiedliwionym, a czego Izrael nie mógł osiągnąć
przez składanie ofiar, ponieważ krew wołów i kozłów
nie mogły gładzić grzechów, lecz były jedynie figurą
na lepsze ofiary, które mogą w rzeczywistości zadowolić
wymagania sprawiedliwości za grzechy rodzaju ludzkiego. Z tego powodu
powołanie nie mogło się rozpocząć prędzej, aż
Pan nasz zapłacił okup - "kupił nas Swoją
drogocenną krwią". Nawet apostołowie byli powołani
i przyjęci do Nowego Stworzenia tylko w sposób stopniowy, aż
Zbawiciel zapłacił okup, wstąpił do nieba i przedstawił
za nich ofiarę Ojcu. Dopiero wtedy, a nie prędzej, w dniu
Zielonych Świątek, Ojciec uznał wierzących i spłodził
ich z Ducha Świętego, aby się stali "Nowym Stworzeniem".
Prawda, że Pan Jezus powiedział Faryzeuszom: "Nie przyszedłem
wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty" (Mat. 9:13),
lecz musimy zauważyć tu wielką różnicę między
wezwaniem ludzi do pokuty, a wezwaniem do wysokiego powołania, do
Boskiej natury i współdziedzictwa z Chrystusem. Grzesznicy nie są
powoływani do tak wielkiego stanowiska, którzy z natury są
"dziećmi gniewu", zatem od wszystkich powołanych
najpierw jest wymagane, by zostali usprawiedliwionymi przez drogocenną
krew Chrystusową.
Zgodnie z tym czytamy wstęp listu Pawła do Rzymian (Rzym.
1:7). List ten jest adresowany: "Wszystkim, którzy są w Rzymie,
umiłowanym Bożym powołanym, świętym"
- to jest, by się stali świętymi, uczestnikami Boskiej
natury itd. Wstęp listu do Koryntian, tak jest pisany: "Zborowi
Bożemu, który jest w Koryncie, poświęconym w Chrystusie
Jezusie, powołanym świętym, ze wszystkimi, którzy
wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa na wszelkim miejscu"
(1 Kor. 1:2). Wyszczególnienie tego powołania jest wzmiankowane w
wierszu dziesiątym, w którym jest powiedziane, kto powołuje:
"Wiernyć jest Bóg, przez którego jesteście powołani
ku społeczności Syna Jego Jezusa Chrystusa, Pana naszego".
To wskazuje na społeczność i jedność z Nim. Myśl
jest ta, iż wezwanie wyszło w tym celu, by wyszukać z pomiędzy
ludzi takich, którzyby się stali jedno ze swym Zbawicielem, jako
Nowe Stworzenie, współdziedzice Jego chwały, czci i nieśmiertelności,
która była Mu dana jako nagroda za Jego wierność.
Tutaj przypominamy sobie słowa Apostoła, który powiedział,
iż możemy się stać współdziedzicami
Chrystusowymi, lecz jedynie na pewnych warunkach, to jest: "Jeśli
tylko z Nim cierpimy, abyśmy też z Nim byli uwielbieni" (Rzym.
8:17). W liście do Koryntian (1 Kor. 1:24) apostoł Paweł
wykazuje, iż powołanie, o którym on mówi, nie jest bynajmniej
tym samym powołaniem, które do pewnego czasu odnosiło się
jedynie do Żydów, a słowa jego wykazują, że nie
wszyscy są powołani: "Lecz samym powołanym, i Żydom
i Grekom każemy Chrystusa, który jest mocą Bożą, i mądrością
Bożą" - zaś dla niepowołanych Żydów był
kamieniem obrażenia, a dla niepowołanych Greków głupstwem.
W liście do Żydów (Żyd. 9:14,15), Paweł Apostoł
wykazuje, że wezwanie wieku Ewangelii nie mogło być pierwej
głoszone, dopóki nasz Pan nie zapieczętował swoją
śmiercią Nowego Testamentu: "Dlatego jest Nowego Testamentu
Pośrednikiem, aby, gdyby śmierć nastąpiła na
odkupienie owych występków, które były pod pierwszym
testamentem (Prawem Zakonu), ci, którzy są powołani wzięli
obietnicę wiecznego żywota".
NIE
WIELU JEST POWOŁANYCH MĄDRYCH,
WIELKICH LUB UCZONYCH
Z porządku rzeczy moglibyśmy przypuszczać, że
tego rodzaju powołanie mogłoby odnosić się jedynie do
najlepszych członków upadłego rodzaju ludzkiego,
najzacniejszych, najszlachetniejszych, uzdolnionych i najcnotliwszych,
lecz słowa apostoła wykazują przeciwnie: "Widzicie
zaiste powołanie wasze bracia, iż nie wiele zacnego rodu, ale co
głupiego jest u świata tego, to wybrał Bóg, aby zawstydził
mocnych; a podłego rodu u świata i wzgardzone wybrał Bóg,
owszem te rzeczy, których nie masz, aby te, które są, zniszczył,
aby się nie chlubiło żadne ciało przed obliczem Jego"
(1 Kor. 1:26-29). Paweł apostoł mówi też, dlaczego tak Bóg
postanowił, to jest, aby nikt nie mógł się chlubić,
że, w jaki bądź sposób zasłużył na takie
wielkie błogosławieństwa. Cała ta sprawa zamierzoną
jest, by służyła tak aniołom jak i ludziom za przykład,
co Bóg może uczynić, jak moc Jego może przemienić
niski i upadły charakter na wzniosły, szlachetny, czysty, i to
nie siłą, lecz przeistaczającą mocą prawdy -
oddziaływującą w sercach tych, co zostali powołani i
zachęceni obietnicami i nadzieją przed nimi wystawioną,
sprawując w nich chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania
swego. Ten Boski porządek nie tylko sprawuje chwałę Bożą,
lecz także wyrabia pokorę i wieczne dobro tych, których On ma błogosławić.
Pismo Święte Nowego Testamentu w różnych miejscach
wykazuje, że to powołanie i skutek tegoż nie zależy od
człowieka, lecz od łaski Bożej, dlatego można łatwo
zauważyć, że to powołanie przyjmuje więcej ludzi
z niskiego stanu, aniżeli z wysokiego.
Pycha jest ważnym czynnikiem w upadłej ludzkiej naturze i
ustawicznie potrzeba się z nią borykać. Zwłaszcza ci,
co z natury są mniej upadłymi od innych - szlachetniejszymi -
czują się tym samym wyższymi nad innych i pysznią się
z tego. Gdy się nawet zdarzy, iż niektórzy z tej klasy szukają
Boga i starają się od Niego osiągnąć niektóre błogosławieństwa
łaski, to jednak spodziewają się, że Bóg udzieli im
je i przyjmie ich na innych warunkach aniżeli tych, co są
niskiego stanu. Boską jednak regułą jest doskonałość;
a ktokolwiek nie dochodzi do tego poziomu jest potępiony, a każdy
z potępionych musi udać się do Zbawiciela i korzystać
z tej samej ofiary za grzechy, bez względu czy grzech pierworodny
odbił się na nim mniej lub więcej. Warunki powrócenia do
łaski Bożej okazują się bardziej przyjaznymi dla złych
i więcej upadłych członków rodu ludzkiego, niż dla
zacniejszych i stosunkowo lepszych od tamtych. Słabi i upadli więcej
odczuwają potrzebę Zbawiciela, ponieważ więcej oceniają
swoją niedoskonałość i wady; podczas gdy mniej upadli
czują się w pewnej mierze zadowolonymi ze swego stanu i są
mniej skłonnymi do zgięcia kolana przed krzyżem
Chrystusowym i przyjąć usprawiedliwienie jako dar Boży i
zbliżyć się do tronu łaski, by otrzymać miłosierdzie
i pomoc. Polegają oni raczej na własnym wyrozumieniu i pojęciu
będąc z siebie zadowolonymi, a to właśnie jest dla
nich przeszkodą, by wejść przez ciasną bramę i na
wąską drogę.
Bóg zapewne ocenia pokorę tych, co powołuje, by się
stali członkami Nowego Stworzenia. Święty Piotr wskazuje na
to, gdy mówi: "Uniżajcie się tedy przed Wszechmocną ręką
Bożą, aby was wywyższył czasu swego" (1 Piotra
5:6). Paweł Apostoł wskazuje zaś na wzór wystawiony w
Chrystusie Jezusie, który wielce się uniżył, bo przyjął
niższą naturę, zgodził się umrzeć i to
śmiercią krzyżową ... dlatego też Bóg nader Go
wywyższył. Apostoł Piotr mówi dalej, dlaczego mamy poddać
się pod Wszechmocną rękę Bożą, bo "Bóg
się pysznym sprzeciwia, a pokornym łaskę dawa" (1
Piotra 5:5). Widzicie zatem powołanie wasze bracia, że nie wiele
uczonych i możnych jest powołanych, ale przeważnie ubogich
w dobra tego świata, lecz bogatych w wierze. Tak jak Pan Bóg ocenia
pokorę, tak również ocenia i wiarę. On żąda, aby
ci, co mają stać się Nowym Stworzeniem nauczyli się
ufać Bogu, i aby Jego łaska była dla nich dostateczną,
a przez tę moc, którą On im udziela jako rzecz niezbędną
do ich wywyższenia, aby mogli osiągnąć zwycięstwo,
do którego ich powołuje.
CHARAKTER
JEST WARUNKIEM POWOŁANIA
Chociaż Pan Bóg nie powołuje wielu mądrych i
uczonych, to jednak nie mamy rozumieć, aby lud Boży miał być
upadłym i głupim w tym znaczeniu, by czynił zło, był
zdegradowanym i upadłym. Przeciwnie, Bóg stawia przed tymi, których
powołuje, najwyższe zasady, bo powołuje ich do świątobliwości,
czystości, wierności i zasad sprawiedliwości; by oceniali
te rzeczy w swych sercach i pokazali to swym życiem, by opowiadali
cnoty Tego, który ich powołał z ciemności do dziwnej
Swojej światłości (2 Piotra 1:3; 1 Piotra 2:9). Świat
tych ludzi może znać jedynie ze strony ciała, i według
tego zapatrywania może nie są zacniejszymi od innych; jednak, jeżeli
ich Bóg powołał i przyjął, to nie dlatego, iż Mu
się podobali z wyglądu ciała, ale ze względu na ich
ducha, umysł, ich chęci, inaczej mówiąc dla ich stanu
"serca". Z tego wynika, że od chwili, gdy przyjmują
łaskę Bożą w Chrystusie, to jest przebaczenie swych
grzechów, i ofiarowują się Bogu, od tej chwili zostają
uwolnieni od wszystkich swych słabości i niedoskonałości
odziedziczonych po rodzicach; Bóg na nich patrzy jako na przykrytych zasługami
Chrystusowymi, które zakrywają wszelkie ich wady i ułomności.
Nowy zmysł, nowa wola, jest tym "Nowym Stworzeniem", które
Bóg powołał, przyjął, z którym jedynie się też
i liczy.
Zaiste, nowy zmysł gdy się rozwija, to okaże się
szlachetnym, zacnym, sprawiedliwym, i stopniowo będzie zyskiwał
mocy nad ciałem, tak, że ci, co nie uznają Nowego
Stworzenia, tak jak nie poznali naszego Pana, będą się
ostatecznie dziwić widząc ich dobre uczynki, życie świętobliwe
i ducha zdrowego rozumu, chociaż te rzeczy mogły być
przypisywane im jako złe chęci i zamiary. Mimo stopniowego
rozwoju nowego umysłu, nakłaniającego się do jedności
i zgody z umysłem Bożym, to jednak może nigdy nie osiągnąć
zupełnej kontroli nad swoim ciałem śmiertelnym, z którym są
związani, chociaż będzie ich ustawicznym usiłowaniem,
chwalić Boga w swych ciałach, duchu i umyśle, który jest
Boży - 1 Kor. 6:20.
Zauważmy tu niektóre z tych rzeczy wyszczególnionych i
ograniczonych, a odnoszących się do charakteru "Nowego
Stworzenia". Tych, którzy zostali powołani, Paweł Apostoł
napomina pisząc do Tymoteusza - lecz stosuje się to do
wszystkich - "Bojuj on dobry bój wiary, chwyć się żywota
wiecznego, do któregoś też powołany" (1 Tym. 6:12).
Nie możemy się spodziewać, aby Nowe Stworzenie mogło
odnieść zwycięstwo bez prowadzenia walki z nieprzyjacielem
- szatanem, jak również z grzechem otaczającym go dookoła,
i słabościami własnego ciała, pomimo, iż ono jest
przyodziane zasługą sprawiedliwości Chrystusowej na
warunkach Przymierza Łaski. Apostoł także napomina tychże,
mówiąc: "Abyście chodzili godnie Bogu, który was powołał
do swego Królestwa i do chwały" (1 Tes. 2:12). Nowe Stworzenie
powinno nie tylko ocenić swoje powołanie i ostateczną
nagrodę w Królestwie chwały, lecz powinno także pamiętać,
iż w doczesnym życiu jest przedstawicielem Boga i Jego
sprawiedliwości, i powinno się starać postępować
zgodnie z tym, jako czytamy: "A jako Ten, który was powołał,
święty jest, i wy bądźcie świętymi we
wszelkim obcowaniu; dlatego, że napisano: Świętymi bądźcie,
iżem jest święty" (1 Piotra 1:15,16). W tymże liście
(1 Piotra 2:9) czytamy: "abyście opowiadali cnoty Tego, który
was powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości".
Duchowy Izrael - Nowe Stworzenie - nie został poddany w niewolę
jakiegoś szczególnego prawa, jak to miało miejsce z Izraelem
według ciała, lecz znalazł się pod "zakonem wolności",
aby miłość tego Nowego Stworzenia dla Pana mogła się
objawiać nie tylko w dobrowolnym unikaniu rzeczy niepodobających
się Bogu, ale także w dobrowolnym ofiarowaniu ludzkich praw i
korzyści w służbie prawdy i sprawiedliwości, w służbie
Bożej i dla braci. Zgodnie z tym Apostoł Paweł pisze:
"Bo nas Bóg nie powołał do nieczystości, ale ku poświęceniu"
(1 Tes. 4:7). Również pisze do Galatów (Gal. 5:13): "Albowiem
wy ku wolności powołani jesteście bracia! Tylko pod zasłoną
tej wolności, ciału nie pozwalajcie", by to miało być
okazją do czynienia złego, ale raczej używajcie wolności
ku ofiarowaniu i poświęcaniu doczesnych praw na dobro prawdy i w
służeniu jej; abyście się tym sposobem mogli stać
ofiarnikami królewskiego kapłaństwa, które z czasem będzie
miało udział w Królestwie Bożym, jako współdziedzice
z Chrystusem, by rozdzielać Boskie błogosławieństwa
światu.
Wiele miejsc Pisma Świętego wykazują, że powołanie
do "Nowego Stworzenia" jest powołaniem do chwały, czci
i nieśmiertelności (Filip. 3:14; 2 Piotra 1:3; itp.), lecz wszędzie
jest także pokazane, że droga to tego Królestwa jest wąską,
jest to droga prób, doświadczeń i ofiar, tak dalece, iż
jedynie ci, co zostali spłodzeni z Jego ducha, owszem, napełnieni
tymże duchem, będą zdolni zwyciężyć i
ostatecznie otrzymać chwałę, do której też zostali
powołani, a co jest uczynione możebnem dla powołanych przez
Tego, który obiecał: "Dosyć masz na łasce Mojej;
albowiem moc Moja wykonywa się w słabości".
Nie powinniśmy też myśleć, o jakim innym powołaniu,
lecz pamiętać oświadczenie Apostoła Pawła: "Jesteście
powołani w jednej nadziei powołania waszego" (Efez. 4:4),
zatem byłoby niewłaściwym mniemać, że ktokolwiek
może mieć jaki wybór w tej sprawie. Co się tyczy świata,
to w przyszłym wieku powołania nie będzie. Bóg nie będzie
wyszukiwał szczególnej klasy, wyróżniającej się od
innych ludzi i do szczególnego stanowiska. Zamiast powoływania
świata w ciągu Tysiąclecia, Bóg rozkaże im - rozkaże
posłuszeństwo prawu i zasadom sprawiedliwości, i od każdego
będzie wymagane posłuszeństwo panującemu rządowi,
w przeciwnym razie otrzyma właściwą karę, a karą
ostateczną będzie zupełne wytracenie z pomiędzy ludu,
jako napisano: "Wszelka dusza, któraby nie słuchała Onego
Proroka, z ludu wytracona będzie" - umrze wtórą śmiercią,
z której nie będzie nadziei powstania więcej.
Nie można też powiedzieć, aby był drugie powołanie
podczas wieku Ewangelicznego, chociaż, jak już to widzieliśmy
poprzednio, znajduje się między świętymi druga klasa -
Lud Wielki (Obj. 7:9-14), "którego nikt nie mógł zliczyć,
z każdego narodu, pokolenia, ludzi i języków", którzy będą
służyli Bogu w Świątyni Jego przed tronem, a nie tak
jak Oblubienica, która będzie na tronie i członkami, czyli
żywymi kamieniami tej świątyni. Lecz ta druga klasa nie ma
innego, oddzielnego powołania. Ona mogła również otrzymać
tę chwałę, tj. Boską naturę, gdyby okazała
się we wszystkim jak tamci posłusznymi. Klasa ta w końcu
okaże się zwycięską, co okazane jest przez danie im
palm - symbolu zwycięstwa. Brak gorliwości stał się im
przeszkodą, by stać się współdziedzicami z Chrystusem
w chwale i uczestnikami jako Nowe Stworzenia, a przez to zostali
pozbawieni wielkiej radości, pokoju i zadowolenia, które należą
do zwycięzców, a które posiadają już w teraźniejszym
- doczesnym życiu. Stanowisko przez nich zajmowane w wielu względach
podobne będzie do poziomu aniołów.
Co się tyczy powołania, to nasuwa się jeszcze myśl,
że czas tegoż jest ograniczony, jak się o tym wyraża
Apostoł: "Dziś, jeślibyście głos Jego usłyszeli,
nie zatwardzajcież serc waszych" (2 Kor. 6:2; Żyd. 3:15).
Ten przyjemny dzień, rok, lub epoka, rozpoczęła się od
czasu Pana Jezusa i Jego ofiarowania się. On został powołany
do tej chwały, Sam jej sobie nie przywłaszczył. "Nikt
sobie tej czci nie bierze, tylko ten, który bywa powołany od Boga"
(Żyd. 5:4). Człowiek musiałby być nader śmiałym,
gdyby przywłaszczył sobie prawo do przemiany natury - z ludzkiej
na Boską, a będąc członkiem upadłego rodu Adama,
uczestnikiem utraconego prawa do życia, by rościł sobie
pretensje do współdziedzictwa z Chrystusem we wszelkiej czci i
chwale, który będąc powołanym, stał się wiecznym
prawem dziedzicem.
Koniec tego powołania, czyli "Dnia Zbawienia", lub
"czasu przyjemnego", musi się na pewno skończyć,
tak jak się on zaczął. Bóg określił i postanowił
pewną liczbę, która ma stanowić Nowe Stworzenie, a jak
liczba ta zostanie dopełnioną, dzieło wieku Ewangelicznego
się skończy. Możemy także zauważyć, że
jak tylko właściwa liczba zostanie powołaną, to i samo
powołanie musi ustać, bo nie byłoby odpowiednim dla Boga
powoływać choćby jednego członka więcej, niż
On postanowił, a także Bóg przewidział, iż wielu z
powołanych okaże się nieodpowiednimi, przeto nie będą
mogli swego powołania i wybrania uczynić pewnym, a zatem okaże
się potrzeba, by zostali zastąpieni innymi. Zgoda z samym sobą
wymaga, aby Wszechmocny nie lekceważył Swoje stworzenie, przeto
wysłanie zaproszenia, tj. powołania - które, gdyby kto przyjął,
ażeby to stało się nieważnym. Pismo Święte
wykazuje, że dla każdego z tej ograniczonej liczby członków
Królewskiego Kapłaństwa, jest przeznaczoną korona od
chwili przyjęcia powołania i poświęcenia się;
przeto niewłaściwą byłoby rzeczą przypuszczać,
żeby Pan Bóg miał powiedzieć, że teraz jeszcze dla
niego korony nie ma, lecz musi czekać, aż ktoś okaże
się niewiernym i straci prawo do korony. Napomnienie naszego Pana mówi:
"Trzymaj co masz, aby nikt nie wziął korony twojej" (Obj.
3:11). Ten tekst uczy, że nie tylko oznaczoną będzie liczba
koron, lecz, że ci, co nie okazali się wiernymi uczynionemu
przymierzu, zostaną odrzuceni, a inni w tymże czasie osiągną
ich korony.
Według naszego wyrozumienia, ogólne powołanie do społeczności
z naszym Zbawicielem jako członków Nowego Stworzenia Bożego
ustało w roku 1881. Nasze pojęcie w tym względzie jest,
że wielka liczba w różnych denominacjach chrześcijaństwa,
na ów czas uczyniła zupełną z siebie ofiarę Bogu,
lecz nie okazała się wierną swemu przymierzu ofiarowania. Z
tych jeden po drugim, w miarę jak ich próba doszła do pełnej
miary, a okazali się niegodnymi, zostali odrzuceni od społeczności
z powołanym gronem, aby z tych, którzy w międzyczasie poświęcili
się Bogu, aczkolwiek nie objęci ogólnym powołaniem mogli
być dopuszczeni do zupełnej społeczności z Chrystusem
w Jego dziedzictwie, aby ci z kolei, byli znów wypróbowani i jeśliby
nie okazali się godnymi, zostali podobnie odrzuconymi, a miejsce ich
zostało zastąpione innymi, którzy znajdowali się w
usposobieniu poświęcenia. Widocznie, iż od roku 1881, z
powodu takiego porządku rzeczy, nie było potrzeby na ogólne
powołanie. Ci, co teraz zostają dopuszczeni, mogą tak samo
otrzymać prawa i przywileje bez podpadania pod ogólne powołanie,
czyli zaproszenie, które skończyło się w roku 1881. Oni są
dopuszczeni, ponieważ skorzystali z nastręczającej się
im sposobności i zgłosili się na miejsce tych, co opuścili
swoje stanowisko. Naszym oczekiwaniem jest, że to przystępowanie
i odstępowanie będzie trwało tak długo, aż
ostatni członek nowego porządku stworzenia będzie wypróbowanym,
i okaże się godnym, a wtedy wszystkie korony będą
rozdane na wieczne czasy.
Apostoł mówi: "Wy bracia nie jesteście w ciemności,
aby was on dzień jako złodziej zachwycił" (1 Tes.
5:4). Zgodnie ze wszystkimi orzeczeniami Pisma Świętego, nasza
myśl jest, że w tym czasie żniwa wieku Ewangelicznego,
znajomość planu Bożego, obecności Syna Człowieczego,
jak i pracy żniwiarskiej, stanie się udziałem wszystkich poświęconych
Bogu ludzi. Tym sposobem "Teraźniejsza Prawda" stanie się
próbą i doświadczeniem właściwego stanu serca poświęconych,
podobnie jak głoszenie Ewangelii, obecność Mesjasza, żniwo
wieku żydowskiego, były doświadczeniem dla Izraela przy
pierwszym przyjściu Chrystusa. Spodziewamy się, że ci, co
dochodzą do znajomości prawdy i dają dowody szczerej wiary
w drogocenną krew Chrystusa, poświęcili się na służbę
Bogu, i którzy jasno pojmują plan Boży, powinni być uważani
jako mający dowód, że zostali przyjęci od Boga jako
przyszli dziedzice z Jezusem Chrystusem, choćby się poświęcili
po roku 1881. Jeżeli się kto poświęcił przed
czasem skończenia się powołania, to możemy się
spodziewać, że po tak długim czasie mógł dojść
do prawdziwego stanu poświęcenia, a zatem znajomości teraźniejszej
prawdy i jego duchowej łączności z Panem. Jeżeli zaś
w roku 1881, lub przedtem, nie znajdowali się pomiędzy poświęconymi,
to wynikałoby z tego, że zostali obecnie przyjęci do społeczności
klasy powołanych na miejsce któregoś z poprzednio powołanych,
któremu brakło gorliwości - który był dla sprawy zupełnie
obojętnym - i dlatego został usunięty - aby miał swój
właściwy udział w nadchodzącym czasie ucisku, z którego
mógłby czerpać dla siebie cenne nauki, posiadając już
ćwiczenie i pojęcie odpowiedzialności nabyte ze Słowa
Bożego, aby po wyjściu z tego wielkiego okresu ucisku zdobyć
miejsce w "Wielkiej Kompanii", ponieważ powinien był
dobrowolnie i chętnie starać się przez ucisk uzyskać
miejsce z Chrystusem na tronie.
W
JAKI SPOSÓB BÓG POWOŁUJE
"Lecz z niego wy jesteście w Chrystusie Jezusie, który
się nam stał mądrością od Boga i sprawiedliwością
i poświęceniem i oswobodzeniem"
- 1 Kor. 1:30.
CHRYSTUS
NASZĄ MĄDROŚCIĄ
Mądrość jest tu podana jako pierwsza, i w tym
znaczeniu jest ona najważniejszym stopniem prowadzącym do
zbawienia. Przypowieści mędrca zgadzają się z tym, gdy
mówi: "Mądrość jest najważniejszą rzeczą
... za wszystką majętność twoją nabywaj roztropności".
Bez względu jak dobrego możemy być usposobienia, lub na ile
słabymi, lub mocnymi, to jednak mądrość jest
najpierwszą i najgłówniejszą do właściwego postępowania.
To w ogóle jest przyjęte pomiędzy ludźmi. Wszyscy
inteligentni ludzie starają się być coraz umiejętniejszymi
i mądrzejszymi; nawet tacy, co obierają sobie najgłupszą
drogę, choć ta droga jednak na razie nie wydaje się im być
niemądrą. Coś podobnego stało się z Ewą;
pragnęła ona wiedzy, mądrości i umiejętności,
a że owoc z drzewa zakazanego zdawał się być narzędziem
do uzyskania mądrości, więc stało się dla niej
pokusą do nieposłuszeństwa swojemu Stwórcy. Zatem jak ważną
jest rozumna rada, by być prowadzonym przez mądrość i
przez jej ścieżki pokoju.
Jeżeli więc matka Ewa potrzebowała rozumnego
przewodnika w jej stanie doskonałym, o ile więcej my, jej upadłe,
niedoskonałe dzieci, potrzebujemy przewodnika. Ojciec nasz Niebieski,
powołując nas do uczestnictwa w Nowym Stworzeniu, przewidział
wszystkie nasze potrzeby, i że nasza mądrość nie jest
dla nas dostateczną, że Szatan używa swojej mądrości
i swych zwolenników, by nam szkodzić - starając się
przedstawić światłość za ciemność, a
ciemność by się okazała światłością;
dlatego to nasz tekst pokazuje, iż Chrystus jest naszą mądrością.
Zanim możemy przystąpić do Boga, zanim otrzymamy korzyści
pojednania, lub staniemy się synami, potrzebujemy pomocą,
kierownictwa, mądrości, aby oczy naszego wyrozumienia zostały
otworzone, byśmy mogli pojąć, co Bóg dał nam w Synu
Swoim.
Abyśmy mogli mieć ucho ku słuchaniu mądrości
pochodzącej z góry, szczerość serca jest niezbędnie
potrzebną. Musimy koniecznie posiadać pokorę, w przeciwnym
razie będziemy myśleć o sobie więcej niż powinniśmy,
a przez to nie dopatrzymy się własnych słabości, wad,
iż nie jesteśmy godnymi z Boskiego punktu zapatrywania.
Musimy także być szczerymi - otwartymi - gotowymi przyznać
się do naszych słabych stron. Z tego punktu widzimy, że
takich ludzi opatrzność Boża prowadzi do Jezusa, jako
Zbawiciela. Chociaż z początku mało kto pojmuje właściwie
filozofię pojednania, dla nas dokonanego, to jednak każdy musi
przyznać, iż jest "dzieckiem gniewu jak inni" - czyli,
że jest grzesznikiem, że Pan Bóg przyjął ofiarę
Chrystusa jako zadośćuczynienie za nasze grzechy, że sinością
Jego jesteśmy uleczeni, że przez Jego posłuszeństwo
zostaliśmy od Ojca przyjęci, że nasze grzechy zostały
włożone na Niego i On poniósł je na drzewo krzyżowe,
i że Jego zasługi i sprawiedliwość zostały nam
przypisane jako szata sprawiedliwości. Tym sposobem, Chrystus musi
stać się dla nas mądrością, zanim zdołamy
to pojąć i zrozumieć, a przez przyjęcie Jego zasług
być od Boga usprawiedliwionymi, przyjętymi, poświęconymi,
a z czasem wyswobodzonymi i uwielbionymi. Lecz Chrystus nie przestaje być
naszą mądrością, gdy postąpimy stopień wyżej,
bo wtedy staje się naszym usprawiedliwieniem. Potrzebujemy Go w
dalszym ciągu za naszą Mądrość i za naszego
Doradcę. Pod Jego kierunkiem potrzebujemy poznać mądrość,
by dopatrzyć się potrzeby zupełnego ofiarowania się i
postępować w tym ofiarowaniu, życiem świętobliwym,
poświęconym, wypełniając wolę Bożą. Na
każdym kroku, który czynimy, mądrość jest główną
rzeczą. W całym życiu poświęcenia, czyli
ofiarowania, każdy krok naszej pielgrzymki ku Miastu Świętemu,
wymaga mądrości, która jest z góry, a którą apostoł
opisuje, iż "najprzód jest czysta, potem spokojna, mierna,
powolna, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nie posądzająca
i nie obłudna" (Jakub 3:17). "Mądrość z góry
jest najpierw czystą, potem spokojną". Tylko ziemska mądrość
dyktuje "pokój za wszelką cenę", i zagłusza
sumienie, aby samolubny pokój można zachować. Mądrość,
która jest czystą, jest także szczerą, nie podstępną,
otwartą, miłuje światłość a nienawidzi
ciemności, grzechu, nie sprzyja niczemu, co nie może być
wyprowadzone na jaw, bo uważa to za uczynki ciemności, które są
złymi. Jest spokojną na tyle, ile się zgadza ze
sprawiedliwością i czystością: pragnie pokoju, zgody i
jedności. Odkąd pokój nie jest pierwszym, przeto w pokoju może
być tylko moralnie i w zupełnej zgodzie z tymi rzeczami, które
są szczere, czyste i dobre.
Mądrość pochodząca z góry jest łagodną,
a nie ordynarną, grubowatą, tak w swoich planach, jak i sposobie
obchodzenia się. Jednak jej łagodność następuje
po czystości i pokoju. Posiadający ją nie są najpierw
łagodnymi, a następnie czystymi i spokojnymi, lecz najpierw
czystymi i poświęconymi w prawdzie. Pragną pokoju i starają
się go zachować z innymi, przeto są łagodnymi, łatwo
dającymi się ubłagać, lecz jedynie w zgodzie z czystością,
pokojem i łagodnością; nie może się zgodzić
lub zezwolić na czynienie złego, bo duch mądrości
pochodzący z góry zabrania tego rodzaju postępowania.
Mądrość z góry jest pełną miłosierdzia
i dobrych owoców, raduje się w miłosierdziu, które jest głównym
elementem Boskiego charakteru i próbuje go naśladować. Miłosierdzie
i wszystkie owoce Ducha Świętego na pewno pochodzą z serca,
w którym rozwijają się i dojrzewają, oświecając
go mądrością z góry, lecz miłosierdzie, chociaż
lituje się nad błądzącymi i nie rozmyślnie czyniącymi
zło i stara się im pomóc, to jednak nie może sympatyzować
lub uznawać rozmyślnie źle czyniących, ponieważ mądrość
nie jest to okazywanie najpierw miłosierdzia, ale czystości.
Zatem miłosierdzie, według tej mądrości, może
jedynie być okazywane względem nieświadomie czyniących
zło.
Miłość pochodząca z góry nie jest stronniczą.
Stronniczość byłaby niesprawiedliwością, a czystość,
pokój, łagodność, miłosierdzie, owoce Ducha Świętego
mądrości pochodzącej z góry, nie pozwalają by mieć
wzgląd na osoby, z wyjątkiem, gdy charakter okazuje ich
rzeczywistą wartość. Zewnętrzne rysy - wygląd człowieka,
kolor skóry itp. rzeczy są ignorowane przez Ducha Bożego -
Ducha mądrości, który nie ma względu na osobę, nie
jest stronniczym, lecz pragnie tego, co jest najpierw czyste, spokojne,
łagodne, prawdziwe, gdziekolwiek by to nie było, i pod
jakimikolwiek warunkami.
Mądrość pochodząca z góry nie jest stronniczą,
ale jest tak czystą, spokojną, łagodną, tak miłosierną
względem wszystkich, iż nie potrzebuje być obłudną,
lecz zmuszoną jest nie zgadzać się i nie mieć żadnej
społeczności ze wszystkim, co jest złe, grzeszne, ponieważ
jest w zgodzie z tym, co jest czystym, spokojnym i łagodnym, a w
takich razach nie ma miejsca dla obłudy.
Mądrość pochodząca z góry odnosi się do
wszystkich tych spraw, które Bóg nam udzielił przez Syna Swego; nie
tylko w sprawie odkupienia, lecz także w okazaniu łask Ducha
Świętego i posłuszeństwo Ojcu, a tym samym uczy nas,
tak przez Swoje Słowo, jak i przykład. Co więcej, mądrość
ta przychodzi do nas przez nauki apostołów, jako przedstawicieli
Chrystusowych, jak również przez wszystkich tych, co otrzymali tego
Ducha mądrości, pochodzącego z góry, i którzy starają
się ustawicznie, aby ich światłość tak świeciła,
ażeby ich uczynki chwaliły Ojca, który jest w Niebiesiech.
CHRYSTUS
NASZYM USPRAWIEDLIWIENIEM
Do pewnego stopnia już omawialiśmy na innym miejscu
pojednanie między Bogiem a człowiekiem, przez które nasz Pan
stał się dla wszystkich, którzy Go uznają,
usprawiedliwieniem. Tutaj jednak pragniemy rozpatrzyć bardziej szczegółowo
znaczenie tego wyrazu. Usprawiedliwienie przez większość
ludu Bożego nie zdaje się zupełnie pojęte. Pierwsza myśl,
jaka się zawiera w wyrazie "usprawiedliwienie", jest: 1).
sprawiedliwość, lub zasada dobrego; 2). że coś takiego
nie jest w zupełnej zgodzie z tą zasadą, nie odpowiedniego
do wymagań tej zasady; 3). przyprowadzenie tego, co nie jest w
harmonii, do właściwej, czyli sprawiedliwej zasady. Za ilustrację
może posłużyć waga: na jednej stronie ciężar
reprezentowałby Sprawiedliwość; na drugiej stronie posłuszeństwo
człowieka, które powinno odpowiadać równowadze, czyli równać
się z ciężarem Sprawiedliwości. Ciężar posłuszeństwa
okazuje się niedostatecznym i dla zrównoważenia Sprawiedliwości
potrzeba coś dodać. Według tej ilustracji widzimy Adama
pierwotnie stworzonego doskonałym w harmonii z Bogiem i Jemu posłusznym.
To miał być jego właściwy stan, w którym miał
zawsze pozostawać. Lecz przez grzech popadł pod wyrok Boski i
został odrzucony, ponieważ nie zastosował się do
Boskiego prawa - zasady. Odtąd jego rodzaj "w nieprawości
poczęty, a w grzechu zrodzony", znalazł się na niższym
jeszcze poziomie niż on sam, bardziej jeszcze oddalony od zasady
wymaganej przez Sprawiedliwość. Zatem byłoby bezużytecznym,
dla którego z potomków Adama żądać od Stwórcy ponownej
próby, dla okazania czy nie mógłby wypełnić wymagań
nieograniczonej Sprawiedliwości. Uważamy, że jeżeli
doskonały człowiek przez nieposłuszeństwo utracił
swoje stanowisko, my, będąc niedoskonałymi i upadłymi,
zapewne nie moglibyśmy mieć ani nadziei by wypełnić
wymagania Sprawiedliwości - zrównoważenia samych siebie - to
jest usprawiedliwienia się przed Bogiem - "albowiem wszyscy
zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej", w której nasz
pierwszy rodzic Adam był pierwotnie stworzony.
Zatem jeżeli widzimy, że cały rodzaj ludzki jest
niesprawiedliwym, wszyscy ludzie niedoskonałymi, i że nikt
uczynkami swoimi nie może zadowolić wymagań Sprawiedliwości,
to możemy być pewnymi, że nikt "brata swego żadnym
sposobem nie odkupi, ani może dać Bogu okupu jego zań"
(Ps. 49:8). Nikt nie mógłby dopełnić niedostatków
drugiego, ponieważ nikomu nie zbywa zasług, czyli wagi cnoty
przeważającej, którą by mógł oddać na rachunek
drugiego, a nawet nie posiada dostatecznej wagi dla siebie samego, "bo
wszyscy zgrzeszyli i niedostaje im". Zachodzi, więc pytanie: Czy
Bóg może przyjąć, lub mieć coś do czynienia z człowiekiem
niesprawiedliwym, upadłym, którego już potępił i uznał
za niegodnego Jego łaski, i że musi umrzeć jako niegodny
żywota? Jednak Pan Bóg pokazuje nam sposób, jak On może być
sprawiedliwym (potępiając człowieka), a zarazem
usprawiedliwiającym tego, co wiarą przystępuje do Jezusa.
Pokazuje, iż On postanowił Chrystusa - Pośrednika Nowego
Przymierza, i że Chrystus kupił świat ofiarą
drogocennej Swojej krwi, i że we właściwym czasie (w Tysiącleciu)
Chrystus ujmie wielką władzę nad ziemią, błogosławić
będzie wszystkie rodzaje ziemi znajomością prawdy i udzieli
każdemu możność dojścia do podobieństwa Bożego,
na które był stworzony pierwszy nasz rodzic Adam, lecz utracił
je przez grzech. Dzieło przyprowadzenia rodzaju ludzkiego do doskonałości,
będzie dziełem usprawiedliwienia istotnego - dla odróżnienia
od przypisanego usprawiedliwienia, czyli "usprawiedliwienia z wiary",
przypisanego Kościołowi w wieku Ewangelii. Istotne
usprawiedliwienie rozpocznie się z początkiem Tysiącletniego
Królowania naszego Pana i będzie postępowało w miarę,
aż każdy człowiek otrzyma zupełną sposobność
powrócenia do pierwotnej doskonałości utraconej w Adamie, z
dodatkowym doświadczeniem, które okaże się mu pomocnym.
Dzięki niech będą Bogu za to istotne usprawiedliwienie, które
rzeczywiście wyprowadzi posłusznych i chętnych, do doskonałości
fizycznej, umysłowej i moralnej!
Teraz jednak zastanawiamy się nad Nowym Stworzeniem, i jakie
kroki Bóg przedsięwziął odnośnie usprawiedliwienia
tej klasy, którą powołuje z całego rodzaju ludzkiego do
uczestnictwa w Boskiej naturze, do chwały i nieśmiertelności.
Ci, podobnie jak i świat potrzebują usprawiedliwienia, ponieważ
tak jak inni z urodzenia są "dziećmi gniewu". Bóg nie
może mieć nic do czynienia ze światem, podczas, gdy
znajduje się pod przekleństwem śmierci z powodu grzechu,
dla tej samej przyczyny nie mógłby mieć nic do czynienia i z
tymi, których powołuje, by się stali Nowym Stworzeniem. Jeżeli
świat musi być pierwej usprawiedliwionym - przyprowadzony do
doskonałości, zanim Pan Bóg może być znowu z nim
pojednany, to jakby mógł mieć jakąś społeczność
z Kościołem, lub powoływać do dziedzictwa z Jego Synem,
jeżeliby nie był pierwej usprawiedliwionym? Trzeba przyznać,
że usprawiedliwienie jest wstępem do naszego powołania, do
Nowego Stworzenia, lecz pytanie: Jak nasze usprawiedliwienie może być
uskutecznione? Czy musimy być przyprowadzeni do absolutnej istotnej
doskonałości, fizycznej, umysłowej i moralnej? Odpowiadamy:
Nie potrzebujemy być. Bóg nie postanowił dla nas istotnego
usprawiedliwienia, lecz postanowił innego rodzaju usprawiedliwienie,
które Pismo Święte nazywa "usprawiedliwieniem z wiary",
nie istotne, lecz przypisane usprawiedliwienie. Bóg postanowił,
że jeśliby kto podczas okresu panowania grzechu i śmierci
usłyszał o poselstwie łaski i miłosierdzia w
Chrystusie, i żałował za swoje grzechy, i na ile to możebne,
naprawił popełnione zło; takim, zamiast by wrócili do
rzeczywistej ludzkiej doskonałości, Pan Bóg przypisuje
usprawiedliwienie i przykrywa ich wady zasługą Chrystusa. W obejściu
się z nimi uważa za sprawiedliwych, usprawiedliwiając ich z
wiary.
Ta przypisana sprawiedliwość, czyli usprawiedliwienie z
wiary, jest ważne tak długo, dopóki ten, co wierzy, stara się
czynić wolę Bożą (a jeżeliby wiara i posłuszeństwo
ustały, usprawiedliwienie w tej chwili przestaje być
przypisywane). Lecz usprawiedliwienie z wiary nie ustaje, jeżeli dzieło
Poświęcenia idzie dalej. Pozostaje przy nas i nie tylko
przykrywa nas od przestępstwa Adamowego, lecz zakrywa wszystkie nasze
słabości i niedoskonałości naszych myśli, słów
i uczynków, które wynikają ze słabości ciała,
odziedziczonych po rodzicach (lecz nie rozmyślne). Tym sposobem lud
Boży jest przykryty aż do końca ich drogi w ich wszystkich
doświadczeniach i próbach, które są im niezbędnie
potrzebne, jako kandydatom na członków Nowego Stworzenia. Zgodnie z
tym Paweł apostoł oświadcza: "Przetoż teraz
żadnego potępienia nie masz tym, którzy będąc
w Chrystusie Jezusie nie według ciała chodzą, ale według
Ducha", bez względu, że skarb nowej natury zawarty jest w
naczyniu glinianym, i z tego powodu dzieją się mimowolne błędy;
lecz gdyby nie były one przykryte szatą sprawiedliwości
Chrystusowej, nie byłaby nam przypisaną sprawiedliwość,
czyli nie bylibyśmy usprawiedliwieni przez wiarę, a w takim
razie zostalibyśmy potępieni jako niegodni żywota wiecznego
pod każdym względem.
My potrzebujemy to usprawiedliwienie i będzie ono naszą
szatą tak długo, dopóki trwamy w Chrystusie będąc
jeszcze w ciele; lecz ustanie zupełnie, gdy się skończą
nasze doświadczenia i zostaniemy przyjęci jako zwycięzcy i
otrzymamy udział w Pierwszym Zmartwychwstaniu, jak to apostoł
Paweł wyjaśnia: posiane jest w skazitelności, w niesławie
i słabości, ale będzie wzbudzone nieskazitelne, w mocy i
chwale, w zupełnym podobieństwie do naszego Pana, który jest
Duchem Ożywiającym, istnym wyobrażeniem istności
Ojcowskiej. Po dojściu do takiej doskonałości, przypisanie
sprawiedliwości nie będzie więcej potrzebne, bo wówczas będziemy
istotnie sprawiedliwymi, istotnie doskonałymi. To nie robi różnicy,
że doskonałość Nowego Stworzenia będzie na wyższym
poziomie, aniżeli doskonałość świata, to jest nie
stanowi różnicy, co się tyczy usprawiedliwienia; ci, którzy
dojdą do ludzkiej doskonałości będą również
doskonałymi (gdy to dzieło zostanie uzupełnione), lecz na
niższym poziomie od duchowych. Ci, którzy teraz są powołani
do Boskiej natury, aby ich powołanie i próba jako synów Bożych,
mogły być ważnymi, zostają usprawiedliwieni z wiary,
lecz aktualnie nie będą usprawiedliwieni, czyli doskonałymi,
aż przy Pierwszym Zmartwychwstaniu - wówczas otrzymają zupełność
żywota i doskonałość, w której nic z teraźniejszych
słabości i niedoskonałości nie będzie. Teraz zaś
doskonałość jest tylko przypisaną.
PRZYCZYNA,
CZYLI PODSTAWA NASZEGO USPRAWIEDLIWIENIA
Z powodu niedostatecznego badania i porównywania Słowa Bożego,
powstaje wiele zamieszania w umysłach odnośnie tego przedmiotu.
Niektórzy na przykład cytują słowa apostoła, iż
jesteśmy "usprawiedliwieni z wiary" (Rzym. 5:1;
3:28; Gal. 3:24) i utrzymują, iż wiara ma wielką wagę
przed Bogiem, ponieważ pokrywa nasze niedoskonałości. Inni
zaś cytują inne słowa apostoła, że jesteśmy
"usprawiedliwieni z łaski" (Rzym. 3:24; Tytus 3:7) i
twierdzą, że Bóg usprawiedliwia, oczyszcza każdego, bez
względu na jego zasługi, wiarę lub uczynki. Są jeszcze
inni, co wykazują, iż Pismo Święte mówi, że
jesteśmy "usprawiedliwieni przez krew Jego" (Rzym.
5:9; Żyd. 9:14; 1 Jana 1:7) z tego powodu, że krew Chrystusa
jest przyczyną usprawiedliwienia wszystkich ludzi, bez względu
na ich wiarę i posłuszeństwo. Inni znowu, również
opierając się na Piśmie Świętym, mówią,
że Chrystus "powstał z martwych, dla
usprawiedliwienia naszego" (Rzym. 4:25), na tej podstawie, że
usprawiedliwienie przychodzi na nas przez zmartwychwstanie. Są
jeszcze inni, co także dowodzą, że Pismo Święte
uczy, iż "człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków"
(Jakub 2:24), i pomimo wszystkiego, co jest powiedziane, nasze uczynki
decydują, czy jesteśmy w łasce, czy w niełasce u Boga.
Faktem jest, że te wszystkie orzeczenia są prawdziwe i
przedstawiają różne strony jednej i tej samej sprawy, podobnie
jak na budynek można patrzeć: na jego front, tył lub boki.
Apostołowie w różnych czasach omawiając różne fazy
tego przedmiotu, w ten sposób się wyrażali. Naszą zaś
rzeczą jest, by wszystkie te wyrażenia złożyć
razem, i dopatrzyć się całej prawdy, co się tyczy
usprawiedliwienia.
Przede wszystkim jesteśmy usprawiedliwieni z łaski.
Stwórca nie był wcale obowiązany, by nas uwolnić od nałożonej
na człowieka kary. Pan Bóg przewidział upadek zanim nas stworzył,
ulitował się nad nami i w tym względzie przygotował
plan naszego odkupienia przez Baranka zabitego od założenia
świata, a to wszystko Bóg uczynił z łaski swojej. Przez
jakikolwiek sposób zostało przeprowadzone nasze pojednanie z Bogiem,
wszystko stało się z Jego łaski.
Następnie jesteśmy pojednani przez krew Chrystusa,
przez Jego dzieło odkupienia - Jego śmierć - czyli, że
łaska Boża została objawioną względem nas w tym,
że "Jezus Chrystus z łaski Bożej, za wszystkich śmierci
skosztował", a tym sposobem zapłacił dług za
Adama. Odkąd cały rodzaj ludzki przez Adama stał się
uczestnikiem jego przestępstwa, ostatecznym wynikiem będzie
zmazanie grzechu całego świata. Upewnijmy się, co do tego
punktu, jak co do pierwszego, że łaska Boża działa
jedynie przez Chrystusa: "Kto ma Syna, ma żywot, kto nie ma Syna
Bożego, nie ma żywota", lecz zostaje pod przekleństwem
śmierci - 1 Jana 5:12.
Po trzecie, że Chrystus Jezus zmartwychwstał dla
naszego usprawiedliwienia, jest również prawdziwym, bo to było
częścią Boskiego planu, by Mesjasz nie tylko miał być
odkupicielem ludu, lecz by go błogosławił i przyprowadził
do harmonii z Bogiem. Chociaż śmierć Jezusa była najważniejszą,
jako podstawa naszego pojednania, to jednak nie mógłby się stać
przyczyną błogosławieństw i restytucji, gdyby pozostał
w śmierci - umarłym. Przeto Ojciec Niebieski, jak postanowił,
aby Jezus przez śmierć Swoją dał okup, tak również
postanowił wzbudzić Go od umarłych, aby w czasie właściwym
stał się czynnikiem w przyprowadzeniu człowieka do stanu
usprawiedliwienia, i aby ludzkość cała mogła powrócić
do harmonii z Bogiem.
Po czwarte, Kościół jest usprawiedliwionym z wiary
w ten sposób, że to usprawiedliwienie nie jest rzeczywistym, ani
przywróceniem do doskonałości podczas tego wieku, lecz jedynie
jest ono przypisane, czyli restytucją pochodzącą z wiary i
ma się rozumieć, iż to stosuje się jedynie do wierzących.
Nasza wiara lub niewiara, nie ma nic do czynienia z Boskim postanowieniem,
które zamierzył w Samym Sobie, i to postanowienie przeprowadzi w
czasie właściwym, lecz nasz udział i korzystanie z tych
łask zależy od naszej wiary. Podczas Tysiąclecia, rozległość
planu zbawienia będzie objawioną wszystkim - Królestwo Boże
zostanie ustanowione na ziemi, a Ten, który odkupił rodzaj ludzki i
otrzymał władzę błogosławienia wszystkich znajomością
prawdy, tj. tych, którzy przyjmą łaskę i warunki,
przyprowadzi do zupełnego - istotnego - usprawiedliwienia
i zupełnej ludzkiej doskonałości.
Można powiedzieć, że nawet wtedy wiara będzie
niezbędna do czynienia postępu i osiągnięcia rzeczywistego
usprawiedliwienia, bo "bez wiary nie można podobać się
Bogu", dlatego, że błogosławieństwa restytucji będą
udzielane jedynie wierzącym. Lecz wiara, jaka będzie wtedy
potrzebna, wielce będzie się różniła od tej, która
teraz jest wymaganą od świętych "współdziedziców
z Jezusem" - "Nowego Stworzenia". Gdy Królestwo Boże
będzie zaprowadzone, Szatan będzie związany, a ziemia cała
zostanie napełniona znajomością Pańską, wtedy
obietnice Boże zostaną uznane przez wszystkich, bo rzeczy będą
widoczne, gdy teraz tylko oczami wiary są rozpoznawane. Wiara jednak
będzie potrzebną, by mogli postępować ku doskonałości,
a więc i istotnemu usprawiedliwieniu, które przy końcu Tysiąclecia
otrzymają ci, którzy stale trwać będą w wierze i
uczynkach. O onym czasie jest powiedziane: "A księgi otworzone są
... i sądzeni są umarli według tego, jako napisano było,
w onych księgach, to jest według uczynków ich",
jakby w przeciwstawieniu z obecnym sądem Kościoła: "według
wiary twojej", a jednak ich uczynki nie będą bez wiary,
jak i nasza wiara w miarę naszych zdolności nie może być
bez uczynków.
Oświadczenie apostoła Pawła, że "z
wiary Bóg usprawiedliwia pogan" (Gal. 3:8) ma znaczyć,
że pojednanie nie miało być wynikiem Przymierza Zakonu,
lecz przez łaskę pod warunkami Nowego Przymierza, z którego jeśli
kto chce korzystać, musi w nie uwierzyć, przyjąć i
zastosować się do jego wymagań. Zatem różnica, jaka
zachodzi między obecnym a przyszłym usprawiedliwieniem jest ta,
że wierzący w teraźniejszym czasie, gdy posiadają właściwą
wiarę, otrzymają w jednej chwili społeczność
z Bogiem, przez przypisanie im usprawiedliwienia z wiary; podczas
gdy w przyszłym wieku, ludzie żyjąc w lepszych warunkach,
ich wiara i posłuszeństwo nie będą mogły
sprowadzić im przypisanego usprawiedliwienia, lecz przy końcu
Tysiąclecia przyprowadzi ich do społeczności z Bogiem i
istotnego usprawiedliwienia. Świat tymczasem znajdować się
będzie w rękach Wielkiego Pośrednika, którego dzieło
będzie dla nich wolą Bożą, będzie ich ćwiczyć
i stopniowo przyprowadzi do doskonałości, aż ostatecznie
przyprowadzi ich do istotnego usprawiedliwienia, przedstawi ich bez
wady Ojcu, jednocześnie odda Królestwo Bogu i Ojcu - 1 Kor. 15:24.
Dotąd Pan Bóg poszukuje klasę, która by miała
stanowić Nowe Stworzenie, a nikt nie został powołany do
tego stanu duchowego, kto nie został przyprowadzony do znajomości
Bożej łaski w Chrystusie, i był zdolny przyjąć
wiarą to postanowienie Boże; tak mocno uwierzył, że to
oddziaływałoby na jego życie, iż przekształciłby
je w teraźniejszym czasie i tak to oceniał, że w porównaniu
z tym, wszystkie inne rzeczy okazałyby się niczym. Okazując
wiarę w tych złych czasach, w których zło ma przewagę,
gdy wiara jest słabą, a nawet zapieraną miłość
i moc Wszechmocnego Stwórcy, dlatego wierzący uważani są
jakoby żyli w Tysiącleciu i otrzymali ludzką doskonałość.
To przypisane stanowisko doskonałości, czyli usprawiedliwienie,
jest udzielone w tym celu, aby wierzący mogli to doskonałe człowieczeństwo
złożyć w ofierze, a które by z czasem otrzymali, aby mogli
swoje ciała uznane za doskonałe, stawić ofiarą ze
wszystkimi ziemskimi przywilejami, w zamian za nadzieje i obietnice
otrzymania Boskiej natury i współdziedzictwo z Chrystusem, do czego
przywiązane są cierpienia i utraty ziemskich korzyści i sławy
od ludzi, na udowodnienie naszej szczerości.
Po piąte, klasa ta będąc teraz usprawiedliwioną
z wiary, nie może zaprzeć się tejże przez złe
uczynki. To musi być wiadome, że chociaż Pan Bóg postępuje
Sobie łaskawie z tą klasą, z punktu wiary nie przypisując
im przestępstw popełnianych ze słabości ciała i
uważa je za zgładzone przez zasługi Odkupiciela, postępuje
z nimi według ich ducha, czyli intencji, a nie według ciała,
czyli uczynków, to jakkolwiek bądź spodziewa się, aby ciało
zostało doprowadzone pod moc nowego umysłu na ile to możebne
i będzie współdziałać we wszystkim, co dobre, na ile
sposobności i możność pozwoli. W tym sensie, i w takim
stopniu, nasze uczynki mają do czynienia z naszym usprawiedliwieniem,
jako potwierdzenie i dowód szczerości naszego poświęcenia.
W każdym razie jesteśmy sądzeni od Pana nie według
naszych uczynków, lecz według wiary; gdybyśmy byli sądzeni
według uczynków, to by nam "niedostawało do chwały Bożej";
lecz będąc sądzeni według serca - naszych intencji,
Nowe Stworzenie może być uwzględnione przez prawo Boże
na zasadzie Przymierza Łaski, przez które zasługa ofiary
Chrystusowej przykrywa słabości ciała. Rozumie się,
że nikt nie zaprzeczy, ażeby Pan Bóg nie miał się
spodziewać od nas, abyśmy przynosili owoce sprawiedliwości,
które są dla nas możebne w obecnych warunkach. Więcej niż
to, Pan Bóg od nas nie wymaga; zaś mniej, nie możemy się
spodziewać, aby Pan Bóg mógł przyjąć i nagrodzić.
Jako ilustracja ogólnej działalności usprawiedliwienia z
łaski, przez krew i przez naszą wiarę i uczynki, niech nam
posłuży działanie kolei elektrycznej. Najpierw miejsce, w
którym wytwarza się elektryczność, do pewnego stopnia może
wyobrażać źródło naszego usprawiedliwienia, tj.
łaskę Bożą. Druty, po których przechodzi prąd
elektryczny, mniej więcej mogłyby ilustrować Pana Jezusa,
jako Czynnika Ojcowskiego w naszym usprawiedliwieniu; wagony reprezentowałyby
wierzących, a ramię (pręt żelazny łączący
wagon z drutem, po którym przechodzi prąd elektryczny) przedstawia
wiarę, która musi być żywą i mocno przeć do
drutu. 1). Wszystko zależy na prądzie elektrycznym. 2). Następnie
ważnym jest drut, który przynosi nam ten prąd elektryczny. 3).
Bez tego prętu wiary (ramienia) trzymania się i opierania na
Jezusie Chrystusie, który jest czynnikiem naszego usprawiedliwienia, nie
moglibyśmy otrzymać błogosławieństwa. 4). Błogosławieństwo,
otrzymane przez łączność z Jezusem, odpowiadałoby
oświetleniu wagonu elektrycznością, co wskazywałoby,
że tam jest siła, która może być użytą. 5).
Woźnica i jego rękojeść od aparatu, wyobrażaliby
wolę człowieka, zaś 6). aparat, czyli motor, przedstawia
naszą działalność, energię pod siłą, która
przychodzi do nas przez wiarę. Wszystkie te czynniki w połączeniu
są niezbędne do naszego postępu; byśmy ostatecznie
mogli dojść do remizy (gdzie wagony są przechowywane), co
mogłoby ilustrować miejsce Nowego Stworzenia, w domu naszego
Ojca, gdzie wiele jest mieszkań, czyli stanów dla wielu synów, różnych
natur.
USPRAWIEDLIWIENIE
ŚWIĘTYCH STAREGO TESTAMENTU
Patrząc wstecz, widzimy w pismach apostołów, że w
dalekiej przeszłości - zanim drogocenna krew została
przelaną dla naszego usprawiedliwienia - byli Święci
Starego Testamentu, tacy jak Abel, Enoch, Noe, Abraham, Izaak, Jakub,
Dawid i różni święci prorocy, którzy byli
usprawiedliwieni z wiary. Ponieważ nie mogli mieć wiary w
drogocenną krew, jaką więc mieli oni wiarę, która ich
usprawiedliwiała? Na to odpowiadamy, co jest napisane: "Wierzyli
Bogu i poczytano im to ku sprawiedliwości (usprawiedliwieniu)".
Prawda, że Bóg im nie objawił Swojego planu, jak to uczynił
nam, że możemy rozumieć, w jaki sposób Pan Bóg może
być sprawiedliwym i usprawiedliwiającym każdego, co wierzy
w Jezusa, zatem nie byli odpowiedzialnymi, że nie wierzyli, co nie było
im objawione. Lecz wierzyli, co im Bóg objawił, a to objawienie
zawierało w sobie to, co my obecnie mamy, tylko, że było
ono bardzo szczupłe, podobnie jak żołądź zawiera
w sobie dąb. Enoch prorokował o przyjściu Mesjasza i o błogosławieństwie,
jakie miało z Jego przyjścia wyniknąć. Abraham uwierzył
Bogu, że jego nasienie miało się stać tak wielkim, iż
miało błogosławić wszystkie rodzaje ziemi. To miało
znaczyć powstanie umarłych, ponieważ wiele narodów przeminęło,
poszło do grobu. Abraham wierzył, iż Pan Bóg jest zdolny
wzbudzić umarłych, jak to okazało się, gdy był próbowany,
czy ofiaruje swojego syna Izaaka, przez którego miała się wypełnić
obietnica. Na ile oni pojmowali sposoby, przez które Pan Bóg miał
ustanowić Swoje Królestwo na ziemi i spowodować wieczną
sprawiedliwość, przez usprawiedliwienie tych, którzy okażą
się posłusznymi władzy Chrystusa, nie możemy wiedzieć;
lecz w tym względzie mamy słowa Jezusa, że Abraham do
pewnego stopnia miał pojęcie odnośnie ofiary za grzech, którą
nasz Pan miał złożyć: "Abraham ... z radością
żądał, aby oglądał dzień mój, i oglądał
i radował się" - Jan. 8:56.
Nie wszyscy widzą różnicę, jaka była między
usprawiedliwieniem Abrahama i innych, żyjących w przeszłości,
do społeczności z Bogiem, zanim Pan Bóg uzupełnił
podstawę tej społeczności przez ofiarę Chrystusa i
usprawiedliwienie do żywota, w ciągu wieku ewangelicznego.
Zachodzi wielka różnica między tymi dwoma błogosławieństwami,
chociaż wiara potrzebną jest w obydwóch razach. Wszyscy
znajdowali się pod przekleństwem śmierci, a zatem nikt nie
mógł być wolnym od tego przekleństwa, być "usprawiedliwionym
do żywota" (Rzym. 5:18), dopóki nie była złożoną
ofiara za grzech przez naszego Zbawiciela; jak to apostoł tłumaczy,
że ofiara była niezbędną, aby Bóg mógł być
sprawiedliwym (Rzym. 3:26). Lecz sprawiedliwość przewidziawszy
wykonanie planu odkupienia, nie mogła mieć nic przeciwko ogłoszeniu
tegoż przed czasem, jako dowód łaski Bożej, dla tych, co
okazali potrzebną wiarę - usprawiedliwiając takich do tego
stopnia, iż mieli mieć społeczność z Bogiem.
Paweł apostoł wspomina o "usprawiedliwieniu do
żywota" (Rzym. 5:18), jako Boskiemu rozporządzeniu mającym
się wypełnić przez Chrystusa, które ostatecznie będzie
udziałem wszystkich ludzi; i to jest tym usprawiedliwieniem do żywota,
że tym, co teraz są powoływani, by się stali Nowym
Stworzeniem, im się liczy, by otrzymali teraz ten żywot przez
wiarę - pierwej, niż świat może go otrzymać.
Przez to usprawiedliwienie każdy nie tylko otrzymuje społeczność
z Bogiem jako przyjaciel, ale przestaje być obcym, cudzoziemcem,
nieprzyjacielem, a w dodatku jest możebnem przez tą samą
wiarę otrzymać prawo restytucji do żywota
zapewnionego przez ofiarę Zbawiciela, a następnie ofiarować
ziemskie prawa, by się stać współofiarnikiem, kapłanem,
i dojść do społeczności z Najwyższym Kapłanem
naszego wyznania, Chrystusem Jezusem.
Ponieważ ojcowie święci, którzy swego czasu
wierzyli, mogli przyjść do harmonii z Bogiem przez wiarę,
gdy plan Boży nie był im objawiony, a nawet się nie rozpoczął,
z tego można wnosić, że nie byłoby możebne dla
Boskiej sprawiedliwości uczynić nic więcej, dopóki nie
nastąpiłoby pojednanie za grzech przez ofiarę Chrystusa. To
jest w zupełnej zgodzie z tym, co apostoł mówi: "że Bóg
o nas (o Kościele ewangelicznym - Nowym Stworzeniu) coś lepszego
przejrzał, aby oni (Święci Starego Testamentu) bez nas, nie
stali się doskonałymi" (Żyd. 11:40). To samo zgadza się
ze słowami Jezusa, gdy dawał świadectwo o Janie Chrzcicielu,
mówiąc, że chociaż nie powstał większy prorok
jak on, to jednak, ponieważ umarł zanim ofiara pojednania została
zupełnie dokonaną, dlatego najmniejszy z klasy Królestwa
Niebieskiego, Nowego Stworzenia, usprawiedliwionych do żywota
(po dopełnionej ofierze za grzech) i którzy zostali powołani,
aby cierpieć z Chrystusem, większym będzie aniżeli on
- Mat. 11:11.
Jużeśmy poprzednio zauważyli, że Chrystus i Kościół
w chwale dokonają dzieła, że przyprowadzą świat
do usprawiedliwienia (restytucji) podczas Tysiąclecia, i że nie
będzie to usprawiedliwienie z wiary, jakim jest nasze (przypisane),
lecz będzie to istotne - usprawiedliwienie z uczynków, w tym
sensie, że chociaż uczynki będą połączone z
wiarą, to jednak ostateczna próba będzie "według
uczynków ich" (Obj. 20:12). W czasie teraźniejszym Nowe
Stworzenie postępuje wiarą a nie widzeniem, a wiara ich jest próbowaną
i jest wymagane, aby znosili trudy i jakoby widzieli Tego, który jest
niewidzialny i tak wierzyli w rzeczy, które z zewnętrznego wyglądu
wydają się zmysłom niemożebnymi, lub niedorzecznymi.
Wiara ta będąc popartą przez nasze niedoskonałe
uczynki, ma także poparcie przez doskonałe dzieło Boże,
i jest przyjemną Bogu z tego względu, że walczymy w
warunkach nieprzyjaznych, a na ile to jest dla nas możebne, staramy
się przypodobać Bogu, a tym sposobem dowodzimy, iż
posiadamy Ducha Chrystusowego, bo się radujemy z cierpień dla
sprawiedliwości, a to jest dowodem, że gdybyśmy znajdowali
się w przyjaznych warunkach, to ma się rozumieć, iż
nie bylibyśmy mniej wiernymi niż obecnie. Gdy znajomość
Pańska napełni wszystką ziemię, a ciemności i mgła,
która teraz otacza wierzących Pańskich zostanie usunięta,
a Słońce Sprawiedliwości olśni świat promieniami
prawdy, na ten czas wszyscy otrzymają zupełną znajomość
Boga, o Jego charakterze i Jego planie - gdy ludzie ujrzą dowody
Boskiej łaski, miłości i zostaną pojednani przez
Chrystusa i stopniowo będą przyprowadzeni do doskonałości
fizycznej, umysłowej i moralnej, to jest ci wszyscy, którzy będą
szukać pogodzenia się i harmonii z Bogiem, wtedy wiara będzie
w wielkiej mierze odmienną od tej, która jest wymaganą teraz.
Wtedy nie będzie potrzeba wysilać wzroku, by dojrzeć rzeczy
chwalebne, które Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują,
ale będą w mniejszym lub większym stopniu dość
wyraźnie objawione ludziom. Podczas gdy ludzie będą wtedy
mieli wiarę w Boga, to jednak będzie wielka różnica między
tymi, którzy będą mieli dowody zadawalające ich zmysły,
a wiarą, którą musi mieć Nowe Stworzenie teraz, odnośnie
rzeczy, których nie widzą. Wiara, którą Bóg teraz poszukuje u
Swojego ludu, jest drogą przed obliczem Jego i taką wiarą
odznacza się mała szczególna klasa ludzi; dlatego też Pan
Bóg postawił tak wysoką za nią nagrodę. Gdy wiek Tysiąclecia
zostanie zupełnie wprowadzony, wtedy nie będzie możebne wątpić
w fakta ogólne, i z tego powodu nie byłoby właściwą
rzeczą naznaczyć nagrodę dla tych, co nie będą wątpić.
Chociaż znajomość Pańska napełni ziemię
i nikt nie będzie potrzebował mówić bliźniemu swemu:
Poznaj Pana!, to jednak przyjdzie na ludzi odmienne doświadczenie:
nie wiary, lecz doświadczenia uczynków i posłuszeństwa.
"I stanie się, że wszelka dusza, która by nie słuchała
onego proroka, z ludu wytraconą będzie" (Dz.Ap. 3:23). W ciągu
obecnego czasu, gdy panuje ciemność odnośnie wypełnienia
się planu Bożego, grzech góruje, a szatan jest księciem
tego świata, Pan Bóg nagradza wiarę: "Niechaj ci się
stanie jakoś uwierzył" (Mat. 9:29). "To jest zwycięstwo,
które zwyciężyło świat - wiara nasza" (1 Jana
5:4). Co się tyczy Dnia Sądnego, czyli sądu świata,
czytamy, że wszyscy będą sądzeni według uczynków
ich, popartych wiarą i według tego zostaną przyjęci
lub odrzuceni przy końcu Tysiąclecia (Obj. 20:12).
Usprawiedliwienie, jakeśmy to już widzieli, znaczy
przyprowadzenie grzesznika do zupełnej zgody z jego Stwórcą.
Nigdzie nie czytamy w Piśmie Świętym, aby grzesznik był
usprawiedliwionym przed Chrystusem, lecz przez zasługi Chrystusa jest
usprawiedliwiony przed Ojcem, i to może nam dopomódz do wyrozumienia
całego przedmiotu, dlaczego to właśnie tak jest. Przyczyna
jest ta, że Stwórca stoi jako przedstawiciel Swojego własnego
prawa, i dlatego, że On wystawił Adama pod to prawo, a w nim cały
rodzaj ludzki, oświadczając, że może korzystać z
Jego łaski i zażywać żywota wiecznego, tak długo
dopóki okaże się posłusznym temu prawu, zaś w razie
nieposłuszeństwa utraci wszystkie łaski. To stanowisko,
czyli postanowienie, nie mogło być zmienione, ani odłożone
na stronę. Jednak zanim rodzaj ludzki będzie mógł dojść
do społeczności z Bogiem i korzystać z błogosławieństw
żywota wiecznego, musi w jakiś sposób powrócić do
harmonii ze swoim Stwórcą, a więc i do tej doskonałości,
która wytrzyma Boskie wymagania i próbę posłuszeństwa.
Tym sposobem świat znajduje się jakby w miejscu, gdzie
Wszechmocny go nie dosięga - który rozmyślnie postanowił
Swoje prawa, aby nie naruszać sprawiedliwości i uczynić
koniecznym obecny plan odkupienia i restytucję, czyli
usprawiedliwienie, to jest przyprowadzenie na powrót posłusznych do
doskonałości przez Odkupiciela, który w międzyczasie będzie
ich Pośrednikiem.
Pośrednik, aczkolwiek doskonały, to jednak nie wydawał
ścisłych praw, które by miały być zachowywane - ani
wygłaszał wyroku przeciw Adamowi i jego rodzajowi, bo to
przeszkodziłoby uznaniu ich i okazaniu się miłosiernym
wobec ich niedoskonałości. Przeciwnie, On kupił świat
w grzechu i niedoskonałości. Przyjął świat takim,
jakim jest, a podczas Tysiąclecia liczyć się będzie z
każdą jednostką według jej stanu, w jakim się będzie
znajdować i okazywał miłosierdzie słabym, zaś od
mocniejszych będzie wymagał więcej, zastosowując prawa
Swego Królestwa do różnych wad, słabości itp., w taki
sposób, jaki będzie najwłaściwszym. "Bo Ojciec nikogo
nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi" (Jan. 5:22).
Syn przedstawi rodzajowi ludzkiemu doskonałe zasady Boskiego prawa,
które ludzie będą musieli zachować, zanim zostaną
usprawiedliwieni przed obliczem Bożym przy końcu Tysiąclecia,
lecz nie będzie On zmuszał do zachowania tego prawa; kto go nie
zachowa, okaże się przestępcą tegoż prawa i będzie
potrzeba łaski ubłagania, by przykryć każde przekleństwo,
choćby niedobrowolne i nierozmyślne. Pojednanie za przestępstwa
doskonałego i nieodmiennego prawa Bożego skończy się
zanim Chrystus ujmie władzę.
Chrystus już zapłacił cenę, złożywszy
ze Siebie ofiarę, której część zasług przekazał
domownikom wiary, a przy końcu wieku ewangelicznego, pozostałą
część Swych zasług z ofiary za grzech przekaże na
korzyść "wszystkiego ludu" - całego rodzaju
ludzkiego. W figurach Dnia Pojednania, Pan Bóg pokazał, iż będzie
ona przyjętą, a jako wynik tego przyjęcia będzie,
że Chrystus i Jego Kościół ujmą rząd nad światem.
Formę rządu, jaka wtedy będzie, można by porównać
do tak zwanego stanu wojennego albo rządu despotycznego, który
odsuwa zwykłe prawa i zasady, z powodu potrzeby natychmiastowego załatwienia
sprawy i zastosowania praw w sposób, jaki się najlepiej nadaje, nie
dla tych, co będą znajdowali się w stanie doskonałym (według
praw Jehowy istniejących w całym wszechświecie), lecz dla
niepoddanych, buntujących się, czyniących bezprawie, jakie
wytworzyło się na świecie z powodu grzechu. W państwie
tym będzie Chrystus panował, nie tylko jako król, lecz także
jako sędzia i najwyższy kapłan, w tym celu, by świat mógł
dojść do istotnego usprawiedliwienia ze swych uczynków,
popartych wiarą, a co będzie stanowiło jego ostateczną
próbę. Lecz do tego istotnego usprawiedliwienia ludzkość
nie dojdzie zaraz na początku Tysiącletniego panowania, lecz
stanie się wynikiem panowania Chrystusa przy końcu Tysiąclecia.
Usprawiedliwienie z wiary, jakie się dzieje w teraźniejszym
czasie, jest w celu, aby dać możność tym, których Bóg
powołał do Swej szczególnej służby, do wzięcia
udziału w Przymierzu Abrahama, jako nasienie obietnicy i spółofiarników,
a z tego powodu i współdziedziców z Jezusem. Nawet z tymi, Bóg nie
może zawierać bezpośredniej umowy w czasie, gdy zostali
usprawiedliwieni z wiary i przez zasługi ich Odkupiciela, bo uważani
są za niezdolnych i dlatego powiedziano im, że są przyjęci,
lecz tylko w Umiłowanym, to jest w Chrystusie, a wszystkie ich umowy
i chęć ofiarowania, jeżeli nie zostaną potwierdzone
przez Niego, nie mają żadnego znaczenia.
Jest, więc widocznym, że jedynym celem wieku
ewangelicznego jest powołanie z pośród rodu ludzkiego
maluczkiego stadka, które by stanowiło członków Nowego
Stworzenia, a usprawiedliwienie wierzących do żywota jest
w tym celu, by im dać możność zajęcia stanowiska
przed Bogiem, by mogli z Nim uczynić przymierze i przyjęli
warunki wymagane od kandydatów na Nowe Stworzenie. Już było
wzmiankowane, że warunkiem, na mocy którego można być
przyjętym do Nowego Stworzenia, jest poświęcenie się,
a ponieważ Pan Bóg nie może przyjąć żadnej
ofiary mającej wady, zatem my jako członkowie skażonego i
potępionego rodzaju, nie moglibyśmy być przyjęci, aż
naprzód musi nam być przypisane usprawiedliwienie od wszystkich
grzechów, wtedy możemy, jak apostoł Paweł się wyraża:
"stawić ciała nasze ofiarą żywą, świętą,
przyjemną Bogu, to jest, rozumną służbę" -
Rzym. 12:1.
TYMCZASOWE
USPRAWIEDLIWIENIE
Mając to na względzie, co powiemy o tych, co uwierzyli w
Boga (i Chrystusa) i zostali usprawiedliwieni, a którzy, dopatrzywszy się,
iż dalszy postęp po drodze Pańskiej znaczy poświęcenie
i zaparcie samego siebie itd., nie postępują dalej, nie wchodzą
przez ciasną bramę na wąską drogę zupełnego
ofiarowania się - aż do śmierci? Czy możemy powiedzieć,
że Pan Bóg się na nich gniewa? Wcale nie, możemy
przypuszczać, że tak dalece, jak postępowali drogą
sprawiedliwości, byli przyjemnymi Bogu i że tacy otrzymują
błogosławieństwo, apostoł bowiem wyraźnie to oświadcza,
gdy mówi: "Będąc usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z
Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa". Pokój ten obejmuje w
sobie pewne rozeznanie planu Bożego odnośnie przyszłego
zmazania grzechów tych, którzy uwierzyli (Dz.Ap. 3:19); obejmuje także
w znacznym stopniu harmonię z zasadami sprawiedliwości, ponieważ
wiara sprowadzająca usprawiedliwienie, zawsze sprawia reformę.
Radujemy się ze wszystkimi, którzy postąpili tak daleko i
cieszymy się, iż stoją o wiele wyżej od wielkich mas
ludzi, których zmysły Bóg świata tego oślepił tak,
że nie mogą w teraźniejszym czasie dopatrzyć się
i ocenić łaski Bożej, która jest w Chrystusie. Zachęcamy,
przeto takich, aby pozostali w łasce Bożej i postępowali w
zupełnym posłuszeństwie.
"ABYŚCIE
ŁASKI BOŻEJ NADAREMNIE NIE BRALI"
Bez względu o ile ludzie wierzący mogą posiadać
pokój i radość z postępowania drogą sprawiedliwości,
gdy unikają wąskiej drogi ofiarowania i zaparcia samych siebie,
takim możemy powiedzieć, iż "przyjmują łaskę
Bożą nadaremno" (2 Kor. 6:1), ponieważ łaska Boża,
jaka okazała się przez usprawiedliwienie i którą przyjęli,
była zamierzoną, aby się stała stopniem do postąpienia
i osiągnięcia wyższego przywileju, którym jest powołanie
do Nowego Stworzenia. Dlatego tacy przyjmują łaskę Bożą
nadaremno, ponieważ nie korzystają z tak wielkiej sposobności,
jaka im się nastręczyła, a która przedtem nikomu nie była
ofiarowaną i jak Pismo Święte wskazuje, nigdy po tym czasie
nie będzie daną. Tacy przyjmują łaskę Bożą
nadaremnie, ponieważ sposobności do restytucji, które będą
im dane, otrzymują wszyscy z odkupionej ludzkości. Łaska Boża
w teraźniejszym czasie dowodzi o dobroci Bożej okazanej pierwej
im niż światu, w tym celu, aby przez usprawiedliwienie mogli
otrzymać powołanie i ubiegać się o nagrodę
wystawioną dla ciała Chrystusowego, Królewskiego Kapłaństwa.
Spoglądając po nominalnym "świecie chrześcijańskim",
jest widoczne, że wielkie masy ludzi nawet szczerze wierzących,
nigdy nie przestąpili poza ten przedwstępny stopień
usprawiedliwienia: "skosztowali, że dobrotliwy jest Pan", i
na tym poprzestali, uważając to dla siebie za dostateczne. Po
zakosztowaniu tej wielkiej radości, powinni więcej pragnąć
i łaknąć sprawiedliwości, prawdy i poznania Boskiego
charakteru i planu, aby więcej rość w łasce, umiejętności
i miłości, i więcej wyrozumiewać wolę Bożą
względem nich, którą będziemy rozbierać następnie
pod nazwą: Poświęcenie.
Tak dalece jak możemy pojąć, to korzyści
tymczasowo usprawiedliwionych odnoszą się jedynie do teraźniejszego
żywota i ulgi, którą teraz odczuwają przez poznanie
Boskiego charakteru i Jego przyszłej z nimi działalności.
Ich znajomość w tym względzie bywa tak ograniczoną,
że niekiedy zapytują: Czy należę ja do Boga, czy nie
należę?
Faktem jest, że chociaż Chrystus stał się ich mądrością,
tak, że dowiedzieli się o potrzebie Zbawiciela i było im
pokazane zbawienie w Chrystusie, to jednak w planie Bożym nie było
zamierzone, aby Chrystus ustawicznie miał być ich mądrością,
prowadził i pokazywał "głębokie rzeczy Boże",
chyba tylko wtedy, jeżeli się zaofiarują i poświęcą
być Jego naśladowcami. Niepoświęceni wierzący
żadną miarą nie mogą się zaliczać do Nowego
Stworzenia, pomimo, iż widzą oni drogi Boże, wyrozumiewają
Jego przykazania i starają się żyć na świecie
moralnie, rozumnie i uczciwie. Tacy jednak są ziemskimi, jeżeli
nie postąpili dalej, tj. do zamiany ludzkich praw i przywilejów (kupionych
przez Jezusa) na rzeczy niebieskie, do których nasz Pan przez ofiarę
otworzył im drzwi. Tak jak w figurze mamy pokazane, iż Lewitom
nie było dozwolone wchodzić do Świątnicy Przybytku,
ani nawet tam zajrzeć, by widzieć znajdujące się tam
rzeczy, podobnie w pozaobrazowym znaczeniu, niepoświęconym wierzącym
nie jest dozwolone widzieć głębokie rzeczy Boże, lub
ocenić ich wielkość, chyba, że staną się członkami
Kapłaństwa, przez zupełne ofiarowanie się.
Spodziewać się lepszych względów od Pana w przyszłym
wieku, dlatego, że ktoś otrzymał łaski w teraźniejszym
życiu, lecz ich nie używał, to byłoby coś
podobnego, jakby się ktoś spodziewał szczególnych błogosławieństw
za to, że poprzednich nie ocenił, albo użył na złe.
Czy nie znajdujemy coś z Boskiej działalności w przeszłości,
że niektórzy, co nie mieli w tym wieku ewangelicznym łaski u
Boga, że otrzymają ją w przyszłym wieku? Czy nie byłoby
to coś według słów naszego Pana, że "ostatni będą
pierwszymi, a pierwsi ostatnimi"? Paweł apostoł wykazuje,
że gdy wybór Nowego Stworzenia zostanie uzupełniony, a wiek
Tysiąclecia wprowadzony, łaska Boża powróci do Izraela, od
którego została odjęta na początku wieku Ewangelii (Rzym.
11:25-32).
Ci, co zostali usprawiedliwieni do społeczności z Bogiem
przed wiekiem Ewangelii, i którzy utrzymali się przy tym
usprawiedliwieniu kosztem zaparcia samych siebie, otrzymają nagrodę,
iż zostaną "postawieni książętami po
wszystkiej ziemi" (Żyd. 11:35). Ci zaś, którzy w teraźniejszym
czasie użyją właściwie i utrzymają swoje
usprawiedliwienie, muszą to uczynić kosztem swojego ciała.
Maluczkie stadko, wierne do najwyższego stopnia, kłaść
będzie życie swoje na służbę prawdy, braci i będzie
naśladować swego Wodza i Zbawiciela. Druga klasa, rozważana
na innym miejscu jako "Wielkie Grono", musi dojść do
posiadania nagrody również kosztem swojego ciała, ale z powodu
mniejszej gorliwości w poświęcaniu się, utracą
najwyższą nagrodę przeznaczoną dla Nowego Stworzenia i
jego przywilejów w Królestwie. Te trzy klasy jedynie są
uprzywilejowane w doczesnym życiu, przez otrzymanie poszczególnych
sposobności tego wieku, to jest, usprawiedliwienia z wiary.
Działalność Królestwa przy zupełnej znajomości
Boga, dla różnych powodów, prawdopodobnie najmocniej przemówi do
przekonania Izraela według ciała, który, gdy jego zatwardziałość
i niepobożność zostanie od niego odwróconą, stanie się
wielce gorliwym dla Pomazańca Pańskiego, jak jest przedstawione
w proroctwie Izajasza, które mówi: "Oto Bóg nasz Ten jest;
oczekiwaliśmy Go, i wybawił nas" (Izaj. 25:9).
Gdy Izrael w naturalny sposób będzie pierwszym, który
zastosuje się do nowego porządku rzeczy, błogosławieństwa
Królestwa szybko spłyną na całą ziemię, zaś
wszystkie narody staną się dziećmi Abrahama, w tym sensie,
że otrzymają uczestnictwo w błogosławieństwach
obiecanych Abrahamowi, jako napisano: "Uczynię cię ojcem
wielu narodów ... w nasieniu twojem błogosławione będą
wszystkie narody ziemi".
CHRYSTUS
STAŁ SIĘ DLA NAS POŚWIĘCENIEM
Jak mądrość, czyli znajomość Boga, stała
się nam jako wynik ofiary Jezusa danej za nas, i jak zostaliśmy
usprawiedliwieni przez Jego zasługi, gdyśmy zostali przez Niego
pojednani z Bogiem, i gdy odwróciliśmy się od grzechu, a nawróciliśmy
się ku sprawiedliwości, tak podobnie dzieje się i nasze poświęcenie
przez Niego. Nikt nie może poświęcić się w tym
znaczeniu, by mógł być przyjęty do rodziny Bożej -
jako Nowe Stworzenie, spłodzony z Ducha Bożego (Jan 1:13; Żyd.
5:4). Jak zasługi Chrystusa były niezbędnymi dla naszego
usprawiedliwienia, tak przyjęcie nas za członków Jego ciała
i Jego ustawiczna pomoc, są niezbędnymi do uczynienia naszego
powołania i wyboru pewnem. Apostoł gromi niektórych, iż
"nie trzymają się Głowy" (Kol. 2:19). Jesteśmy
przekonani, że niezbędnym jest dla każdego członka Kościoła
uznawać Jezusa Chrystusa, nie tylko za Odkupiciela od grzechu, lecz
także uznawać Go za Głowę, Kierownika, Nauczyciela i
Zachowawcę ciała, tj. Kościoła. Pan Jezus wykazuje
potrzebę trwania w Nim i często powtarza: "Mieszkajcież
we Mnie ... jako latorośl nie może przynosić owocu sama z
siebie, jeżeli nie będzie trwała w winnym krzewie, także
ani wy, jeśli we Mnie mieszkać nie będziecie". "Jeśli
we Mnie mieszkać będziecie i słowa Moje w was mieszkać
będą, czegobyściekolwiek chcieli proście, a stanie się
wam" (Jan 15:4,7). Apostoł również wykazuje potrzebę
trwania w Chrystusie, mówiąc: "Straszna jest rzecz wpaść
w ręce Boga żywego" (Żyd. 10:31). W dalszym ciągu,
Paweł apostoł wykazuje, że "Bóg nasz jest ogniem
trawiącym". Jego miłość i Jego sprawiedliwość,
pali wszelki grzech i "wszelką niesprawiedliwość";
Bóg nie może uznać grzechu, dlatego ofiara, którą Bóg
przygotował, nie jest dla zachowania grzeszników, lecz wybawienia
ich od słabości i wiecznej zagłady.
To, zgodnie z różnymi oświadczeniami Pisma Świętego,
zapewnia nas, że przychodzi czas, w którym grzech, grzesznicy i
towarzyszący im smutek, ból i umieranie przeminą. Dzięki
za to Bogu! Możemy się także cieszyć z zarysu Boskiego
charakteru, że Bóg jest ogniem trawiącym, i że On
przygotował dla nas ucieczkę w Jezusie Chrystusie, tak długo,
dopóki nasze przewinienia i przestępstwa pochodzące ze słabości
ciała, dopóki nie są rozmyślnymi, a także przygotował
dla Nowego Stworzenia w Chrystusie ostateczne wyswobodzenie od grzechu,
śmierci, wszelkiej słabości i niedoskonałości,
jak również możność dojścia do zupełnego
Jego podobieństwa, do doskonałości Boskiej natury i jej pełności;
zaś dla "Wielkiego Grona" doskonałość na
poziomie podobnym do natury anielskiej, aby byli sługami,
towarzyszami uwielbionego Kościoła - "panny za Nią
towarzyszki Jej" - Ps. 45:15.
Następnie Święci Starego Testamentu będą
doskonałymi w ludzkiej naturze, obrazami Bożymi w ciele, i
przedstawicielami Królestwa Chrystusowego i narzędziami w
rozdzielaniu Boskich błogosławieństw wszystkim rodzajom
ziemi. Gdy ostatecznie doświadczenia i próby Tysiąclecia
przyprowadzą wszystkich posłusznych do doskonałości,
ci również przez okazanie swojej wierności ku Bogu, otrzymają,
czyli dojdą do doskonałości ludzkiej natury i będą
rozumieli Boga, i tak będą Mu posłusznymi, że Pan Bóg
przestanie być dla nich ogniem trawiącym, ponieważ wszystek
ich brud zostanie oczyszczony pod nadzorem wielkiego ich Pośrednika,
któremu wszyscy byli oddani przez Ojcowską miłość i mądrość.
Chrystus wtedy "z pracy duszy Swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie"
- Izaj. 53:11.
Poświęcenie znaczy odłączenie się na
świętą służbę. Grzesznicy nie są powołanymi
do poświęcenia, lecz do pokuty, a pokutującym grzesznikom
nie jest rozkazano, by się ofiarowywali, lecz żeby wierzyli w
Jezusa Chrystusa ku usprawiedliwieniu. Poświęcenie, wymagane
jest jedynie od klasy ludzi usprawiedliwionych - od wierzących w
Boskie obietnice, ześrodkowane w Chrystusie i zapewnione przez Jego
okup. To jednak nie ma znaczyć, aby poświęcenie, czyli
świątobliwość, nie była właściwą
rzeczą dla całego rodzaju ludzkiego, lecz znaczy, iż Bóg
przewidział, że tak długo, dopóki człowiek zajmuje
stanowisko niepoprawnego grzesznika, byłoby bezpożyteczne
zapraszać go do życia świętobliwego; taki najpierw
musi się przyznać, iż jest grzesznikiem i nawrócić się.
To nie znaczy, aby pokutujący nie miał się uświęcać
i prowadzić życie świętobliwe, lecz znaczy, że poświęcenie
bez usprawiedliwienia byłoby zupełnie czczym. Według
Boskiego porządku rzeczy, naprzód musimy dowiedzieć się i
poznać dobroć Bożą i co Pan Bóg uczynił dla
naszych grzechów, musimy przyjąć Jego przebaczenie jako dar w
Chrystusie, zanim moglibyśmy być we właściwym stanie
do uczynienia ze siebie ofiary, lub poświęcić się Jemu
na służbę. Oprócz całego urządzenia w wieku
ewangelicznym, powołanie do pokuty, zwiastowanie wesołej nowiny
o usprawiedliwieniu i zaproszenie usprawiedliwionych do ofiarowania i poświęcenia
się na służbę Bogu, wszystko to są części
jednego wielkiego planu, który Bóg teraz przeprowadza w rozwijaniu
Nowego Stworzenia. Bóg postanowił, że wszyscy, którzy mają
być członkami Nowego Stworzenia, muszą być ofiarnikami,
"Królewskim Kapłaństwem", i każdy musi coś
ofiarować Bogu, tak jak nasz Arcykapłan ofiarował Samego
Siebie (Żyd. 7:27; 9:14). Kapłani również muszą ofiarować
samych siebie Bogu, do czego apostoł zachęca mówiąc:
"Proszę was tedy bracia (nazywa braćmi, ponieważ
zostali usprawiedliwieni, a przez to przyprowadzeni do społeczności
z Bogiem) przez litości Boże (przez darowanie grzechów), abyście
stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą
przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę Bożą"
(Rzym. 12:1). Trzeba teraz zauważyć, że ponieważ ciała
nasze nie są istotnie "świętymi", zatem muszą
być uznane za takie, zanim mogłyby być "przyjemnymi
Bogu" i liczyć się "świętymi", inaczej
mówiąc: musimy być usprawiedliwionymi przez wiarę w Jezusa
Chrystusa, zanim moglibyśmy posiadać coś świętego,
co mogłoby być złożone na ołtarzu ofiarnym,
przyjemnym Bogu i przyjętym z rąk Arcykapłana, i byśmy
mogli być uznani za "Królewskie Kapłaństwo".
Poświęcenie będzie wymagane przez wielkiego Króla
podczas Tysiąclecia. Od całego świata będzie wymagane,
by się odłączyli od wszelkiej nieczystości, wszelkiego
rodzaju grzechu i okazali uległymi Boskim rozporządzeniom, jakie
będą wydane przez książąt - przedstawicieli Królestwa.
Możebne, iż niektórzy zastosują się do wymagań i
poświęcą się zewnętrznie, bez przyjęcia
świątobliwości do serca. Tacy będą mogli czynić
postępy i rozwijać się umysłowo, moralnie i fizycznie,
aż do końca czasu restytucji - do zupełnej doskonałości,
a czyniąc tak, będą mogli mieć i błogosławieństwo
do tego przywiązane, jako nagrodę onego czasu, aż do jej końca;
lecz jeżeli ich poświęcenie do onego czasu nie osiągnie
ich myśli i serca, to nie będą zdolni przejść
poza Tysiąclecie, w którym to czasie nie będzie mogło
istnieć nic takiego, co nie będzie się zgadzało z
absolutnym prawem Bożym, tak w myśli, jak w słowie i
uczynku.
Widząc, że poświęcenie
jest ogólną zasadą, a jej działalność w przyszłości
obejmie i świat, nie wypuszczajmy z uwagi faktu, że Pismo Święte
było pisane "dla naszego napomnienia" - napomnienia
Nowego Stworzenia. Gdy przyjdzie czas dla świata, aby otrzymał
swoją naukę, co się tyczy poświęcenia, wtedy
Wielki Nauczyciel - Słońce Sprawiedliwości, oświeci całą
ziemię znajomością Bożą. Nie będzie tam więcej
Babilonu - zamieszania - w pojęciach, teoriach i dogmatach, ponieważ
Pan Bóg powiedział odnośnie owego dnia: "Na ten czas
przywrócę narodom wargi czyste, którymi by wzywali wszyscy imienia
Pańskiego, i służyli Mu jednomyślnie" (Sof. 3:9).
Apostoł odnosi się jedynie tylko do Nowego Stworzenia, gdy mówi,
że "Chrystus stał się nam od Boga mądrością,
sprawiedliwością, i poświęceniem, i wyswobodzeniem"
(1 Kor. 1:30). Przeto starajmy się tym bardziej zwracać uwagę
na te rzeczy, które są napisane dla naszej nauki i widocznie, iż
są one nam niezbędnie potrzebne, jeżeli chcemy nasze powołanie
do uczestnictwa w Nowym Stworzeniu uczynić pewnym.
Jak Pan Bóg powiedział do Izraela: "Poświęcajcie
się, a bądźcie świętymi" (3 Moj. 20:7,8; 2
Moj. 31:13), tak pokazuje duchowemu Izraelowi, by się poświęcił,
kładł ciało swoje ofiarą żywą Bogu, przez
zasługi ofiary Chrystusowej; jedynie tych, którzy to czynią w
tym "czasie przyjemnym", Pan Bóg przyjmuje i odłącza,
jako świętych, zapisuje imiona w księdze żywota i
przeznacza im koronę chwały, czci i nieśmiertelności,
które otrzymają, gdy dowiodą, iż są wiernymi w tym
wszystkim, czego się podjęli, będąc przekonani, iż
to jest "rozumna służba" - Obj. 3:5,11.
Jak było pokazane w figurze, to poświęcenie Lewitów
przedstawiało w pewnej mierze postępowanie w sprawiedliwości,
lecz nie poświęcenie ku ofiarowaniu, tak następny stopień
poświęcenia należy do tych, którzy przyjęli powołanie
Boże, by stać się Królewskim Kapłaństwem, a co
było wyobrażone przez poświęcenie Aarona i jego synów
na urząd Kapłański - poświęcenie ku ofiarowaniu.
To poświęcenie było przedstawione w figurze przez białą
płócienną suknię, wyobrażającą
usprawiedliwienie, i przez olej namaszczenia, jak również i przez
ofiarowywania, w których brali udział wszyscy Kapłani - Żyd.
8:3.
W figurze są pokazane dwa poświęcenia Lewitów: 1).
poświęcenie wszystkich Lewitów; 2). wyłączne poświęcenie
niektórych Lewitów, którzy byli ofiarnikami, czyli kapłanami.
Pierwsze przedstawia ogólne poświęcenie do świątobliwości
żywota i do posłuszeństwa Bogu, do którego są obowiązani
wszyscy wierzący, i które z łaski Bożej przez Chrystusa
zostaje dopełnione, tymczasowe "usprawiedliwienie żywota"
- pokój z Bogiem. To jest, co wszyscy prawdziwie wierzący rozumieją
i doświadczają w teraźniejszym wieku Ewangelii.
Apostoł mówi, że "koniec przykazania jest miłość
z czystego serca" (1 Tym. 1:5), to znaczy, że nasze zastosowanie
się do pierwszego poświęcenia; zastosowanie się do
warunków naszego usprawiedliwienia w wieku obecnym, doprowadzi nas w końcu
do tego drugiego poświęcenia, czyli do ofiarowania się jako
kapłani.
Jak to może być? W ten sposób: życie świątobliwe,
posłuszeństwo ku Bogu, zawiera w sobie "miłość
z czystego serca", tak ku Bogu, jak i ku naszym bliźnim. Miłość
ku Bogu znaczy: "miłować Boga z całego serca, z całej
duszy, i ze wszystkich sił"; taka miłość nie będzie
wyczekiwać na rozkazy, lecz będzie się dopytywać o służbę,
mówiąc: "Panie, co chcesz abym czynił?" Każdy
wierny, prawdziwy Izraelczyk podczas pierwszego przyjścia Chrystusa
był już raz ofiarowanym, co było wyobrażone w Lewitach
- i takich Pan najpierw powołał, aby się ofiarowali sami, i
wszystkie ziemskie korzyści i przywileje, w zamian za niebieskie -
duchowne - by postępowali śladami Jezusa, swego Wodza Zbawiciela,
po wąskiej drodze prowadzącej do czci, chwały i nieśmiertelności.
Którzy przyjęli to zaproszenie zostali przyjęci za kapłanów,
członków ciała, Najwyższego Kapłana naszego wyznania,
za "Synów Bożych" - Jan 1:12.
Przez cały wiek Ewangelii tego rodzaju postępowanie miało
miejsce: Naprzód poświęcenie się ku posłuszeństwu
i sprawiedliwości - jako pozaobrazowi Lewici; następnie
dowiedziawszy się, że sprawiedliwość znaczy najwyższą
miłość dla Boga, wyrodziło się pragnienie
poznania i czynienia woli Bożej; potem zaś dochodzi się do
wyrozumienia i poznania, że wszystko stworzenie jest spaczone i
przekręcone, jako też znajduje się w tak zupełnym
przeciwieństwie z Bogiem i do tego stopnia, że zgoda i jedność
z Bogiem, znaczy niezgodę i wystąpienie przeciw wszelkiej
niesprawiedliwości znajdującej się tak w nas samych, jak i
w innych. Wtedy wołamy i spoglądamy ku Bogu, by się
dowiedzieć, dlaczego On nas powołał i przyjął
nasze ofiarowanie, a jednak tak postanowił, że inaczej nie może
się stać, jak tylko przez ofiarowanie samych siebie.
W odpowiedzi na to wołanie, Pan Bóg nas informuje, "iż
On nas powołał, w jednej nadziei powołania naszego" (Efez.
4:4), i że to powołanie jest do współdziedzictwa z naszym
Panem, do chwały w Królestwie, do czci i nieśmiertelności
(Łuk. 12:32; Rzym. 2:7); a że droga jest wąską i trudną,
to jest nieodzowne dla tych, których Pan zaszczyci tą chwałą,
aby dowiedli wytrwałości i zwyciężyli (Mat. 7:14; Rzym.
8:17). Wtenczas usłyszeliśmy powołanie Boże - wyrażone
przez apostoła Pawła: "Proszę was bracia, byście
stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą,
przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą",
i gdyśmy to zrozumieli i przyjęli do serca, a następnie
ofiarowali się aż do śmierci, odtąd zostaliśmy
uznani za kapłanów - "Królewskie Kapłaństwo",
członków Arcykapłana naszego wyznania (porządku) Chrystusa
Jezusa - jako Nowe Stworzenie.
Tacy wierzący, gdy przyszli do wyrozumienia, że "końcem
przykazania jest miłość z czystego serca", a nie
starają się, by dojść do tego celu, odrzucają
powołanie ofiarowania samych siebie, a przez to nie zgadzają się
z zamiarem Bożym, by ich Bóg mógł usprawiedliwić, a zatem
nie wypełniają przymierza, by okazać się posłusznymi
sprawiedliwości, z powodu trudnej drogi, tacy więc odrzucają
"nadzieję powołania". Czy tacy nie biorą łaski
Bożej (przypisaną im sprawiedliwość) na próżno?
Spoglądając wstecz na Świętych Starego Testamentu,
daje się zauważyć, ile ich kosztowało, by mogli osiągnąć
dobre świadectwo przez wiarę i "podobali się Bogu",
a tym sposobem, by otrzymali usprawiedliwienie do społeczności
z Bogiem (Żyd. 11:5,32,39), czy więc możemy się
spodziewać, aby usprawiedliwienie do żywota, udzielane
podczas wieku ewangelicznego pozaobrazowym Lewitom, mogło być
osiągnięte przez niższy stopień wierności Bogu i
sprawiedliwości? Zaiste możemy powiedzieć, że ci, co
zostali przyjęci jako tymczasowo usprawiedliwieni, którzy po "obrachowaniu
nakładu" (Łuk. 14:27,28), by się mogli stać
uczniami Chrystusowymi, do czego ich ofiarowanie prowadzi, nie okazaliby
dostatecznej wiary w Boską pomoc i zaniedbaliby lub nie chcieli
wykonywać ich "rozumnej służby", ażeby uzupełnić
swoje ofiarowanie się - aż do śmierci - takich Pan Bóg
uprzywilejował na próżno. Takich nie można uważać,
iż są usprawiedliwionymi do żywota, ani nawet do społeczności
z Bogiem, tym sposobem odpadają oni od stanowiska łaski, właściwego
pozaobrazowym Lewitom, bo takimi nie są i nie mogą być uważani.
Lecz ci, co oceniają łaskę Bożą i okazują
wdzięczność i wierność otrzymanym przywilejom i
pełnią "rozumną służbę" zupełnego
ofiarowania, wypełniając przymierze w posłuszeństwie
Bogu i sprawiedliwości, i to aż do śmierci, ci stanowią
dwie klasy:
1). Są to, pozaobrazowi Lewici, którzy z chęcią kładą
swoje życie w ofierze i szukają sposobów, by służyć
Bogu, braciom i Prawdzie, uważają za radość i zaszczyt,
że mogą tym sposobem poświęcić swoje ziemskie
korzyści, posiadłości, czas, wygody, wpływ, poważanie
u ludzi i wszystko, co składa się na doczesny żywot i
stanowi przyjemność życia. Ci dobrowolni ofiarnicy i
pozaobrazowi kapłani, gdy będą uwielbieni ze swym Panem,
stanowić będą "Królewskie Kapłaństwo",
ich ofiarowania wtedy zostaną uzupełnione i nie będą
więcej figurowani przez Aarona i jego synów odprawiających
ofiary za lud, lecz przez Melchizedeka - kapłana na swym tronie -
rozdzielającego światu podczas Tysiąclecia błogosławieństwa
zapewnione przez "lepsze ofiary", sprawowane podczas
pozaobrazowego Dnia Pojednania, to jest wieku ewangelicznego.
2). Druga klasa wierzących jest ta, co w sercu swym jest wierną
Bogu i chętnie poświęciła wszystko i sprawuje "rozumną
służbę", a przez to pokazuje, iż jest godną
być pozafiguralnymi Lewitami, dlatego, iż nie otrzymali łaski
Bożej nadaremno. Ci jednak, chociaż okazali się chętnymi
i przyjęli powołanie i stali się uczestnikami wspólnej
nadziei naszego powołania i wszystkich przywilejów wybranych, jednak
ich miłość i gorliwość nie okazały się
tak wielkimi, aby skłoniły ich do wypełnienia ofiar, których
się podjęli wykonywać. Ponieważ ich miłość
i gorliwość nie okazały się dość silnymi,
dlatego nie złożyli zupełnie ofiary, czyli nie utrzymali
swych ofiar na ołtarzu; z tego powodu nie mogą być uważani
za dokładne "podobieństwo" naszego Arcykapłana,
który zawsze starał się czynić wolę Ojca! Ci nie
pokonali trudności, a z tego powodu nie mogą być policzeni
między "zwycięzców", którzy będą mieli
udział w Królestwie niebieskim ze swym Panem, jako członkowie
"Królewskiego Kapłaństwa"; ci nie zapewnili swego
powołania i wyboru przez ścisłe zastosowanie się do
ich przymierza uczynionego z Bogiem.
Jakim jest ich los? Czy liczą się straconymi, ponieważ
ubiegali się o nagrodę, a jednak z braku odpowiedniej miłości
i gorliwości nie dobiegli do zamierzonego celu? Dzięki Bogu,
że tak źle nie jest. Chociaż ich wiara i gorliwość
będąc doświadczane, nie okazały się dostatecznymi,
by ich zaliczyć w poczet kapłanów, to jednak ich wiara, chęć
i gorliwość w ofiarowaniu się aż do śmierci,
objawiły szczerość ich serc jako Lewitów. Aczkolwiek poświęcili
się zupełnie, to jednak nie jest to dostatecznym, muszą
jeszcze udowodnić, że miłują oni Boga z całego
serca i nie zaparliby się Go za żadną cenę,
chociaż nie zupełnie wierni i gorliwi w poświęceniu się
w służbie Bożej. Jaką będzie próba, która
udowodni, że ci są godnymi działu Lewitów w Królestwie? I
jak to będzie zastosowane?
Jużeśmy poprzednio nadmienili o prawdziwie poświęconych
Bogu, o których jest wzmianka w Objawieniu (Obj. 7:9,13-15), gdzie ich
nazwano "wielki lud". Ci są, którzy przyszli z ucisku
wielkiego, i omyli szaty swoje i wybielili je we krwi Barankowej, dlatego
są przed stolicą Bożą i służą we dnie i
w nocy w Kościele Jego, a Ten, który siedzi na stolicy, jako "namiotem
zasłoni ich" (przypuści do społeczności ze Sobą
i Jego uwielbioną Oblubienicą, będąc na jej usługi
w stanie duchowym), czyli tak nazwane "Głupie Panny".
Straciły one sposobność stania się członkami
Oblubienicy, lecz jakkolwiek bądź liczą się pannami,
czystymi w swych sercach i intencji. Klasa ta utraciła nagrodę,
lecz następnie przez ciężkie doświadczenia zdobyła
udział na weselu Oblubieńca z Jego Oblubienicą, jako "panny
za nią towarzyszki jej", będą także
przyprowadzone przed Króla. "Przywiodą je z weselem i z radością,
a wnijdą na pałac królewski" (Ps. 45:15,16). Jako Lewici
nie dosięgli stopnia Królewskiego Kapłaństwa, lecz są
Lewitami i mogą służyć Bogu w Jego chwalebnej świątyni
- Kościele - chociaż nie mogą być w nim "żywymi
kamieniami", ani "filarami" (1 Piotra 2:5; Obj. 3:12;
19:6,7). Następny wiersz ostatniego cytatu w Psalmie 45-tym, zwraca
uwagę na Lewitów, którzy w dawnych czasach u Izraela byli nazywani
"ojcami", i otrzymujemy zapewnienie, że i oni będą
nagrodzeni i uczynieni "książętami po wszystkiej ziemi".
Podobnie trzech synów Lewiego: Kaat, Gerson i Merary, zdają
się reprezentować cztery klasy: 1). Mojżesz, Aaron i cała
rodzina kapłańska Amrama (syna Kaata), miała swe namioty na
froncie (na wschodniej stronie) Przybytku. Ci mieli dozór nad wszystkimi
rzeczami religijnymi - ich bracia - to jest wszyscy Lewici, byli ich
pomocnikami, czyli sługami. 2). Rozłożoną obozem na południowej
stronie była rodzina Kaata i ich najbliżsi krewni; ci mieli
staranie o rzeczy najświętsze, jak Ołtarz, Świecznik,
Stół i Arka Przymierza. 3). Na północnej stronie Przybytku
obozowali Lewici z rodziny Merarego; ci wypełniali usługi następne
w zaszczycie, mając staranie o deskach złotem powleczonych, słupach,
podstawkach itp. 4). Obozującą na tyłach była rodzina
Gersona, mająca staranie o przedmioty mniej ważne, jak sznury,
zewnętrzne zasłony, bramy itp.
Te różniące się jedna od drugiej rodziny Lewiego,
można powiedzieć, iż reprezentują cztery różne
klasy usprawiedliwionej ludzkości, gdy nastąpi zupełne
pojednania, a mianowicie: Święci, czyli Królewskie Kapłaństwo,
Święci Starego Testamentu, "Wielka Kompania", i reszta
ocalonego świata. Jak zwykle w typach, imiona zdają się być
bardzo znaczącymi. 1). Rodzina Amrama była wybrana na kapłanów.
Imię Amram znaczy: lud wywyższony. Czy nie jest to
odpowiednia nazwa dla figury "Maluczkiego stadka", którego Głową
jest Chrystus Jezus! "Nader wywyższony". Takim jest oświadczenie
Pisma Świętego o tych kapłanach. 2). Kaat znaczy sprzymierzeniec,
lub towarzysz. Z rodziny Kaata byli wybrani synowie Amrama, którzy
mieli stanowić nowy dom kapłański. Rodzina Kaata, może
zatem właściwie reprezentować ojców świętych, których
wiara, posłuszeństwo i wierność Bogu, jak i gotowość
ponoszenia cierpień dla sprawiedliwości była dowiedzioną,
i z którymi łączy nas ścisłe powinowactwo. Zaiste,
byli oni sprzymierzeńcami Bożymi i naszymi, a w pewnym względzie
są bliższymi Chrystusa, niż ktokolwiek inny. 3). Merary
znaczy gorzkość; z tego powodu rodzina Merarego
reprezentowałaby "Wielką Kompanię", wielkie grono
duchownych, którzy nie doścignęli stanu Królewskiego Kapłaństwa,
a zostali zbawieni "jako przez ogień", przeszli przez
"wielki ucisk" i gorzkie doświadczenia, by osiągnąć
zaszczytne stanowisko, które będą zajmować. 4). Gerson
znaczy szukający schronienia, albo ocalony; dlatego
rodzina Gersona wyobrażałaby właściwie wybawiony
rodzaj ludzki, z którego każdy członek będzie wyswobodzony,
wybawiony od ślepoty i niewoli szatana.
Zatem pierwszym w rzędzie, jak i w stopniu, z pomiędzy
pozaobrazowych Lewitów, czyli usprawiedliwionych, będzie Królewskie
Kapłaństwo, któremu Królestwo Tysiąclecia i wszelkie tegoż
sprawy będą zlecone. Po prawicy znajdować się będą
najbliżsi powinowactwem - Święci Starego Testamentu - którzy
zostaną uczynieni "książętami po wszystkiej ziemi",
zaś po lewicy będą ich bracia, "Wielka Kompania".
Ostatnimi zaś ze wszystkich, będą wyzwoleni i wyswobodzeni
z grzechu i śmierci podczas Tysiąclecia, których wierność
będzie wystawioną na wielką próbę, która zakończy
wiek Tysiąclecia - Obj. 20:7-9.
Wszystkie te klasy Lewitów
są próbowane, i muszą wykazać, czy wytrzymają próbę,
czy okażą się serdecznie wiernymi. To jednak nie znaczy,
aby ci, którzy teraz są usprawiedliwionymi przez wiarę, pierwej
niż świat, a zaniedbają lub nie chcą dopełnić
końca przykazania, którym jest miłość z
czystego serca, a przeto otrzymują łaskę Bożą
nadaremno, aby ci mogli mieć dalszą sposobność. Gdy ci
obliczyli się, ile ma ich kosztować złożenie z siebie
ofiary, i z tego powodu nie podjęli się pełnić
rozumnie służby Bożej, rzecz naturalna, iż to nie mogło
się Bogu podobać, ani być nagrodzonym, lecz z drugiej
strony, ich nierozsądek nie zasługiwałby na karę, bo w
takim razie powołanie do chwały, czci i nieśmiertelności
nie byłoby łaską, lecz koniecznością, nie
zaproszeniem a rozkazem, musem, a zamiast być ofiarą byłoby
obowiązkiem. Unieważnienie ich usprawiedliwienia pozostawia im
jednak stanowisko w odkupionym świecie, takie, jakie zajmowali
przedtem, gdy uwierzyli w Chrystusa, z taką jednak różnicą,
że ich większa znajomość sprowadziła na nich większą
odpowiedzialność czynienia sprawiedliwości.
Innymi słowy, próba w obecnym czasie o śmierć i
życie, obejmuje tylko tych, którzy dobrowolnie poświęcają
się zupełnie "aż do śmierci" Panu. Reszta
rodzaju ludzkiego nie jest jeszcze sądzoną w tym stopniu, bo sąd
ten nastąpić ma dopiero aż utworzone zostanie Królestwo
Tysiąclecia. Jednakowoż w międzyczasie, każdy członek
ludzkości w stosunku do swych znajomości, buduje albo niszczy
charakter, a w ten sposób czyni swoje warunki w Tysiącleciu i widoki,
co do życia wiecznego lepszymi, albo gorszymi, stosownie do tego, czy
słucha, czy lekceważy swoją wiedzę i sumienie.
Co do zupełnie poświęconych ma się rzecz
jednakowoż inaczej. Przez swoje zupełne poświęcenie aż
do śmierci zrzekają się ziemskiego życia w całości,
zmieniając je na duchowe, które będzie ich udziałem, o ile
pozostaną wierni aż do śmierci - ale w żadnym innym
wypadku. Stąd to dla tych nielojalność przyniesie śmierć
- wieczną; tak pewną, jak dla niewiernych świata z końcem
Tysiąclecia.
Lewici, i to każdy bez wyjątku, nie miał żadnej
własności ziemskiej w Chanaan. Jest to znamiennym faktem, że
poświęciwszy wszystko Panu i będąc w zupełnej
harmonii z Jego sprawiedliwością, niedoskonałe warunki
obecnego pełnego wad czasu nie były ich dziedzictwem.
Chanaan reprezentuje warunki konfliktu stanu próby; pokonywanie
nieprzyjaciół, przezwyciężanie zła itd., zwłaszcza
podczas Tysiąclecia; ale Bóg przewidział lepsze bezgrzeszne i
doskonałe dziedzictwo dla wszystkich, których w zupełności
usprawiedliwia jako pozafiguralnych Lewitów. Pierwszymi, którzy
osiągną to lepsze dziedzictwo, będą kapłani, powołani
do Pierwszego Zmartwychwstania i doskonali do stopnia Boskiej natury;
"Święci Starego Testamentu" będą następnymi
i osiągną lepsze dziedzictwo przy zmartwychwstaniu jako doskonałe
istoty ludzkie; później miejsce następne zajmie "Wielka
Kompania", która doskonałość swoją uzyska w
stopniu duchowym; w końcu uzyska swoje dziedzictwo klasa Gersona,
kształcona, doskonalona i próbowana podczas Tysiąclecia, przez
stopniowe zmartwychwstanie, czyli przenoszenie ze stanu śmierci w
stan życia, osiągnięty w zupełności przy końcu
Tysiąclecia.
Że tylko ci wierni, którzy czynią poświęcenie
do ostatecznych granic - "aż do śmierci", są spłodzeni
z Ducha Świętego i zaliczają się do Najwyższych
Kapłanów, to ilustrują nam figury; ponieważ Lewici w ogólności
nie otrzymują namaszczenia świętym olejem, figurą
Ducha Świętego, wyłącznie tylko ofiarnicy, kapłani.
Ci byli skrapiani olejem pomieszanym z krwią, aby wykazać,
że Duch Święty przyznany członkom Chrystusowym, jest
ich udziałem wyłącznie przez zasługę przelanej
krwi: (1) ofiara Jezusa Chrystusa dla nich, by ich usprawiedliwić; i
(2) ich rękojmia wspólnej ofiary z Chrystusem - przez oddanie życia
w służbie dla Niego - 2 Moj. 29:21.
Namaszczenie Najwyższego
Kapłana było rzeczą jeszcze inną i przedstawiało
jedność, solidarność wybranego Kościoła;
ponieważ to namaszczenie dotyczyło tylko jego jednego, jako głównego
kapłana, który spełniał ofiarę - początkowo
tylko Aarona; ale i każdego z jego synów, jak obejmowali jego urząd
głównego kapłana "aby mi urząd kapłański
sprawowali" (2 Moj. 28:41; 40:13,15). Jezus Chrystus, Pan nasz,
jako Głowa Kościoła, który jest Jego ciałem, "pomazany
był olejkiem wesela [Ducha Świętego] nad uczestników swoich",
czyli współdziedziców i podczłonków "Królewskiego Kapłaństwa".
Wszystko było wylane na Niego, a "z pełności [obfitości]
Jego myśmy wszyscy wzięli, i łaskę za łaskę".
Był to "niewypowiedziany dar", że otrzymaliśmy
przebaczenie i usprawiedliwienie przez zasługę Jego ofiary;
owszem, jest to prawie nie do uwierzenia byśmy mogli być powołani
jako Jego współdziedzice Królestwa, by nasze poświęcenie
mogło być zapieczętowane wylaniem krwi i oleju, i byśmy
mogli być przyłączeni do naszej namaszczonej Głowy.
Pan kierował prorokiem Dawidem, aby dał nam obraz
namaszczenia i przedstawił dokładnie jak to wylewało się
na naszą Głowę i musiało spłynąć
dopiero od Niego na nas (Ps. 133:1-3; 45:7; Łuk. 4:18). Członkowie
Kościoła są "braćmi", a duch ich zmusza
"by zgodnie mieszkali". Wszyscy ci, którzy są jedno z Głową,
muszą sympatyzować z współtowarzyszami Jego ciała -
Kościoła - i tylko proporcjonalnie udzielane im jest
Namaszczenie Duchem Świętym. To święte namaszczenie
olejem, wyobrażało Ducha Świętego i oświecenie,
które daje tym wszystkim, których Bóg przyjmuje jako aprobowanych członków
tego Królewskiego Kapłaństwa, Nowego Stworzenia, z których każdy
jest "zapieczętowanym", czyli zaznaczonym lub wskazanym
przez Ducha Świętego danego im, jak już wykazaliśmy.
Wszyscy w ten sposób naznaczeni przez Ducha Świętego
jako czynni członkowie Nowego Stworzenia, upewnieni są przez
Pana, że "nie są ze świata, jako i Ja nie jestem z
świata", "Jam was obrał [ze świata] i postanowiłem,
abyście wyszli i przynieśli owoc, a owoc by wasz aby trwał",
"Byście byli ze świata, świat, co jest jego, miłowałby;
lecz, iż nie jesteście ze świata, alem Ja was wybrał z
świata, przetoż was świat nienawidzi" (Jan 15:16,19;
17:16). Chociaż do pewnego stopnia te oznaki uświęcenia
mogą być spostrzeżone przez świat, to jednak nie
spodziewamy się przez to, by one sprowadziły u świata
podziw i uznanie; ale raczej uważać będą te oznaki
Ducha Świętego u Nowego Stworzenia, jako dowody słabości
i zniewieściałości. Świat ceni i uznaje to, co by można
określić jako siłę lub brutalną potęgę
- nie przewagę w sprawiedliwości. Pan nasz tłumaczy nam,
dlaczego świat nie uzna Jego wyznawców; mianowicie, dlatego, ponieważ
ciemność nie znosi światła - ponieważ poziom myśli,
słowa i czynu Jego Królewskiego Kapłaństwa będzie
daleko wyższy jak ludzkości w ogólności, i będzie się
wydawał dla wielu w mniejszym lub większym stopniu potępieniem
ich systemu życia. Świat pragnie raczej, by mu ustępowano,
schlebiano; a cokolwiek rzuca refleksje na niego, jest do pewnego stopnia
pomijane, jeżeli nie zbijane. Ta nagana światowego Chrześcijaństwa
stanowi część próby dla Królewskiego Kapłaństwa;
i gdyby ich poświęcenie nie płynęło z serca
samego, to tęskniliby tak za przyjaźnią świata, jak
staraliby się o jego uznanie, że zaniechaliby wypełnić
we właściwym duchu poświęcenia ziemskich korzyści,
których się podjęli - zaprzestaliby być kapłanami;
wobec tego nie mieliby nic, jednakowoż ze względu na ich dobre
zamiary, Pan może prowadzić ich przez ogniste próby dla zniszczenia
ciała, którego oni z gorliwością nie zechcieli poświęcić;
w ten sposób uznani będą za godnych dzielenia błogosławieństw
i nagród Wielkiej Kompanii, która po wyjściu z wielkiego ucisku, służyć
będzie przed tronem, na którym usiądzie Maluczkie Stadko wraz z
Panem.
Uświęcenie składa się nie tylko z dwóch części,
a mianowicie zupełnego poświęcenia człowieka i zupełnego
przyjęcia ze strony Boga, ale mieści w sobie dodatkowo
pierwiastek postępu. Podczas gdy nasze poświęcenie dla Pana
musi być szczerym i zupełnym, aby mogło być
przyjętym w całości przez Niego, to jednak towarzyszy mu
stosunkowo mała wiedza i doświadczenie - mamy, więc przeto
tak rość z dnia na dzień w uświęceniu, jak
wzrastamy w wiedzy. Nasze serca początkowo były objęte poświęceniem,
odrzucały wszelkie uczucia samowoli, ale zdolność naszych
serc była zbyt małą; w miarę jak one rosną,
rozszerzają się, poświęcenie musi na równi czynić
postęp, wypełniając każde miejsce; w ten sposób się
Apostoł wyraża: "Bądźcie napełnieni Duchem",
i znowu: "Niech miłość Boża rozlaną będzie
w sercach waszych coraz więcej". Zastrzeżenie uczynione, co
do tego powiększania serca wyrażone jest w słowach modlitwy
naszego Odkupiciela: "Poświęćże je w prawdzie
Twojej; słowo Twoje jest prawdą" - Jan 17:17.
To było Słowo, czyli poselstwo Boże, "mądrość"
Boża w Chrystusie, która zaczęła okazywać względem
nas łaskę Bożą i która krok za krokiem wznosiła
nas do punktu poświęcenia; i oto obecnie to samo Słowo,
czyli poselstwo Boże, ma powiększyć, jako też i wypełnić
nasze serca. Ale, podczas gdy zadaniem Boga jest dostarczyć prawdy,
która ma wypełnić i uświęcić nas, to naszym
obowiązkiem jest okazać, że stan poświęcenia
serca, które łaknie i pragnie uświęcenia w prawdzie -
karmić się będzie nią codziennie i rość
silnie w Panu i w potędze Jego mocy. To nie wystarcza, że poświęcamy
się Panu; On nie pragnie wyłącznie kandydatów do Nowego
Stworzenia. Ci muszą, bowiem być wymustrowani, wyuczeni i wypróbowani
do tego stopnia, by postępowali wciąż naprzód i rozwijali
różnorodne rysy charakteru, a każdy rys był pełnym
świadectwem lojalności względem Boga; w ten sposób próbowane
we wszystkich kierunkach, powinny te Nowe Stworzenia uznane być za
wierne Temu, który je "powołał" i uznane za godne brać
udział w chwalebnych radościach Pana, przez uczestniczenie w
Pierwszym Zmartwychwstaniu.
Tak, jak to usprawiedliwienie do przyjaźni przynosiło pokój
z Bogiem, tak ten następny krok poświęcenia zupełnego
Panu każdej korzyści i sprawy życiowej, każdej nadziei
i ambicji, wymieniając ziemskie nadzieje, ambicje i błogosławieństwa
za niebieskie, zaofiarowane Nowemu Stworzeniu, przynosi bardzo wielką
pomoc, wielkie ukojenie dla serca i to w miarę, jak poznajemy i przywłaszczamy
sobie to niezwykłe, wielkie i drogocenne obietnice, jakie Bóg uczynił
dla Nowego Stworzenia. Te obietnice są krótko objęte w jedną,
mianowicie, że "wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to
jest, tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są"
(Rzym. 8:28). To jest Wtóre Błogosławieństwo w prawdziwym
tego słowa znaczeniu; nie towarzyszą mu jednakowoż
jakiekolwiek oznaki cielesne, ale prowadzi nasze serca w bezwzględny
spokój, do zupełnego zaufania w Bogu i pozwala na serdeczne
zastosowanie względem samych siebie nadzwyczajnie wielkich i
drogocennych obietnic Pisma Świętego.
Ze względu na różnicę w temperamencie będą
z konieczności i różnice w doświadczeniu odnośnie do
tego zupełnego poświęcenia. Dla niektórych, to zupełne
poddanie się Panu i pewność, że On specjalną
troską otacza tych, co stali się kandydatami wybieranego Kościoła,
sprowadzi prawdziwie zadawalający spokój i wytchnienie dla serca;
podczas gdy dla innych pełnych życia, sprowadzi niewymowną
radość i wesele. Musimy pamiętać o tych naturalnych różnicach
charakteru i sympatyzować z tymi, których doświadczenia są
różne od naszych własnych, pamiętając, że
podobne różnice występowały także między
dwunastoma Apostołami; że niektórzy - zwłaszcza Piotr,
Jakub i Jan, wyróżniali się temperamentem od innych, z powodu
swych doświadczeń - włączając i te Zielonych
Świąt. Niech bracia o żywym i wybujałym usposobieniu
pamiętają o umiarkowaniu, jakie zaleca Apostoł; i niech
bracia, którzy z natury swej są zimni i prozaiczni, modlą się
i starają się o większe ocenienie i wyraźniejsze
okazanie chwały Tego, który powołał nas z ciemności
do niezwykłej jasności. Przypominajmy sobie, że Jakub i
Jan, dwaj specjalnie umiłowani przez Pana, nazwani "synami gromu",
ponieważ byli bardzo zapaleni i gwałtowni, potrzebowali nieraz
napomnienia i przestrogi, w tym sensie - by pamiętali, jakiego są
ducha (Łuk. 9:54,55). Apostoł Piotr, także jeden z umiłowanych
i gorliwych, raz błogosławiony był z powodu właściwego
uznania Mesjasza; ale przy innej okazji zganiony był, jako przeciwnik,
ponieważ szkodził celowi. Pomimo to, Pan dawał dowody,
że ceni te gorące, nieugięte temperamenty tych trzech, gdyż
stanowili oni najbliższych Mu towarzyszy, jedynych, jakich zabrał
ze Sobą na Górę Przemienienia Pańskiego i do izby, gdzie
leżała córka Jairusa, którą Pan nasz obudził ze snu
śmierci; i oni także byli Jego specjalnymi towarzyszami, bliższymi
jak inni w ogrodzie Getsemanne. Naukę z tego wyciągnąć
możemy dla siebie, że zapał podoba się Panu i wyobraża
bliskość dla Niego, ale, że zawsze musi szanować Głowę
i być strzeżony przez Jego słowo i Ducha.
Uświęcenie nie oznacza ludzkiej doskonałości,
jak niektórzy to sobie źle tłumaczą, nie zmienia rodzaju
czy stanu naszego umysłu, ani nie usuwa w sposób cudowny wad naszego
ciała. Jest to poświęcenie woli, która przez
Chrystusa przyjętą jest jako doskonała; jest to poświęcenie
ciała na ofiarę - "nawet aż do śmierci" - a
to ciało, jak widzieliśmy, nie jest uczynione aktualnie doskonałym
przez usprawiedliwienie wiarą, ale raczej uznane za doskonałe,
stosownie do naszej woli, naszego serca i naszych zamiarów. Nowa wola,
jak Apostoł upomina, powinna się starać wpływać w
tym samym kierunku na wszystkich ludzi, z którymi się styka i stara
się sprowadzić wszelką władzę, wszelką
zdolność i sposobność swojego ciała do zupełnej
zgody z Panem. To nie znaczy, by w kilku krótkich latach - pięciu,
dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu - obecnego
życia, wola ta mogła przyprowadzić swoje biedne, niedoskonałe
ciało (czy ciała niedoskonałe innych, dla których ona jest
wzorem) do doskonałości. Przeciwnie, Apostoł zapewnia nas,
co do Kościoła, że w śmierci ono jest "wsiane w
skazitelności, wsiane w słabości, wsiane w niesławie,
wsiane w ciało [niedoskonałe] cielesne", i dopiero przy
Zmartwychwstaniu osiągniemy nowe ciała, silne, doskonałe,
chwalebne, nieśmiertelne, czci godne, takie, jakie pragnęliśmy
i jakie Pan obiecuje, o ile naturalnie w obecnym czasie słabości
i niedoskonałości okażemy względem Niego wierność
naszych serc.
Jednakowoż lojalność serc względem Pana znaczyć
będzie ustawiczne dążenie, by wszelkie postępowanie
naszego życia, jako to najskrytsze myśli i zamiary naszych serc,
podporządkować Boskiej woli (Żyd. 4:12). To jest naszym
pierwszym obowiązkiem, naszym ustawicznym obowiązkiem i końcem
naszego obowiązku, ponieważ "Ta jest wola Boża, to
jest poświęcenie wasze", "Świętymi bądźcie,
iżem Ja [Pan] jest święty" (1 Tes. 4:3; 1 Piotra
1:16). Absolutna świętość jest to stan, który nasze umysły
mogą z radością i w zupełności uznać i
żyć w nim, ale którego nigdy nie osiągniemy aktualnie i
fizycznie tak długo, jak długo jesteśmy podporządkowani
ułomnościom naszej upadłej natury i przeciwnością
ze strony świata i Przeciwnika. Ale w miarę jak jesteśmy
uczeni od Boga, jak przychodzimy do pełniejszej znajomości Jego
chwalebnego charakteru i jak poważanie dla Niego coraz więcej
wypełnia serca nasze, Nowy Umysł coraz większy zyskuje wpływ,
siłę i moc nad słabościami ciała, jakiekolwiek
one są - a te słabości różnią się u
rozmaitych członków ciała.
Prawdziwe uświęcenie serca dla Pana, objawiać się
będzie w gorliwości służenia Jemu; znaczyć będzie
chęć głoszenia radosnej wieści innym; znaczyć będzie
budowanie się w najświętszej wierze; znaczyć będzie,
że powinnością naszą jest czynić dobrze wszystkim
ludziom w miarę możności, a zwłaszcza domownikom wiary;
znaczyć będzie, że w najróżnorodniejszy sposób
życie nasze poświęcone Panu, kłaść będziemy
dla braci (1 Jana 3:16) codziennie, przy każdej sposobności, gdy
ta się nadarzy; znaczyć będzie, że miłość
dla Pana, dla braci, dla naszych rodzin, jak i dla wszystkich ludzi, coraz
więcej wypełniać będzie serca nasze, w miarę, jak
wzrastać będzie łaska, znajomość i posłuszeństwo
dla Słowa Bożego i przykładu. Pomimo to, wszystkie nasze
energie skierowane dla służenia innym, są raczej drogami,
przez które dzięki opatrzności Pana dokonywać się
będzie nasze własne uświęcenie. Jak żelazo
ostrzy żelazo, tak i nasze energie poświęcone dla drugich,
przynoszą błogosławieństwa nam samym. Nadto, podczas
gdy powinniśmy starać się coraz usilniej przyjść
do tego wielkiego stopnia miłości dla naszych bliźnich, jak
samych siebie - zwłaszcza domowników wiary - to główną
sprężyną tego wszystkiego powinna być nasza najwyższa
miłość dla naszego Stwórcy i Odkupiciela, i nasze
pragnienie być i czynić to, co mogłoby się Jemu podobać.
Nasze uświęcenie, przeto musi najpierw być od Boga i
najpierw dotykać musi nasze serca i wole, a jako rezultat tego
oddania się Bogu, znajdzie swój wyraz w służeniu braciom i
wszystkim ludziom.
UŚWIĘCENI
PRZEZ PRAWDĘ
Z poprzedniego pokazuje się, że uświęcenie, które
od nas Bóg wymaga - uświęcenie konieczne do zdobycia stanowiska
jako Nowe Stworzenie - nie będzie możliwe dla nikogo, jak tylko
dla tych, którzy znajdują się w szkole Chrystusa, i poznając
Go - "uświęceni są przez prawdę". Błąd,
ani też nieświadomość nie uświęci. Daleko więcej,
nie przypuszczajmy błędnie, że wszelka prawda prowadzi do uświęcenia,
przeciwnie, chociaż prawda w ogólności jest godną uznania,
dla tych wszystkich, którzy miłują prawdę a równocześnie
nienawidzą błędu, to słowo Pana odnośnie do tej
kwestii powiada, że tylko Boska "Prawda" uświęca.
Widzimy cały świecki świat pozornie pędzący,
polujący i współubiegający się o prawdę.
Geologowie zajmują jedną gałąź wiedzy,
Astronomowie inną, Chemicy inną, Lekarze inną, Politycy inną
itd.; ale nie możemy spostrzec, by te różnorodne gałęzie
poszukujące prawdy, prowadziły do uświęcenia.
Przeciwnie, znajdujemy i to jako regułę, że prowadzą
wprost w przeciwnym kierunku - i zgodnie z tym brzmi oświadczenie
Apostoła, że "świat nie poznał Boga przez mądrość"
(1 Kor. 1:21). Faktem jest, że w tych kilku krótkich latach obecnego
życia i przy tym w naszym niedoskonałym, upadłym i
zdeprawowanym stanie, nasze zdolności są absolutnie za szczupłe,
by mogły ogarnąć cały zakres prawdy, każdą
jej gałąź; wobec tego widzimy, że ludzie, cieszący
się powodzeniem w świecie, są specjalistami. Człowiek,
który całą uwagę poświęca Astronomii, będzie
tak zajętym, że nie będzie mógł ani chwili czasu poświęcić
geologii czy chemii, czy botanice, czy medycynie, lub najwyższej ze
wszystkich nauk "Boskiej Prawdy" - Boskiemu Planowi Wieków.
Odnośnie do tego Apostoł, który sam był bardzo wykształconym
człowiekiem na ówczesne warunki, radzi Tymoteuszowi, by wystrzegał
się ludzkich filozofii [teorii i nauk], fałszywie tak nazwanych.
Słowo wiedza oznacza prawdę, a Apostoł, możemy
być pewni, nie myślał zbijać szczerości u
uczonych ówczesnych, ani wnioski wyciągać, że są
rozmyślnymi fałszerzami; ale słowa jego pozwalają nam
się domyślać, że chociaż w każdej z tych
nauk mieści się cośkolwiek prawdy, to ludzkie teorie,
nazwane umiejętnościami, nie mają nic wspólnego z prawdą
- absolutnej nie zawierają prawdy. Są to raczej najlepsze domysły,
na jakie uważni słuchacze w tym zakresie studiów zdobyć się
mogli; a te - jak historia jasno wykazuje - od czasu do czasu zaprzeczają
sobie wzajemnie. Jak uczeni pięćdziesiąt lat temu odrzucili
wiedzę czasów minionych, tak na mocy dedukcji i metod rozumowania, w
następstwie i te odrzucone zostaną przez uczonych czasów
obecnych.
Apostoł Paweł był nie tylko mądrym człowiekiem
i w pełni poświęconym członkiem Królewskiego Kapłaństwa,
daleko lepiej z natury kwalifikowanym, jak wielu innych z jego towarzyszy,
by iść śladami Najwyższego Kapłana, ale nadto,
jako jeden z wybranych "dwunastu Apostołów Baranka",
zajmując miejsce Judasza, był przedmiotem Boskiej opieki - zwłaszcza
ze względu na nauczanie - i przeznaczonym przez Pana na instruktora
dla domowników wiary podczas wieku Ewangelii. Słowa tego
szlachetnego przykładu wiary, nie mniej jak przykład samego jego
poświęcenia, powinny zawsze być szczególnie przez nas
rozważane ile razy badamy sposób, za pomocą którego staliśmy
się poświęconymi i przyjętymi członkami Królewskiego
Kapłaństwa. Napomina nas, byśmy złożyli wszelkie
złe i grzeszne nałogi, patrząc na Jezusa, autora naszej
wiary, jako na dokończyciela tejże (Żyd. 12:2). I jako
napominanie, podaje nam swoje własne doświadczenia, mówiąc:
"Ale jedno czynię". Przekonałem się bowiem,
że całe moje poświęcenie dla Pana nie pozwoli na
rozszerzenie się moich zdolności w każdym kierunku, ani na
studiowanie wszelkiej prawdy. Prawda Boskiego objawienia, jak weszła
do serca mego i ze zwiększoną mocą kieruje jego uświęconymi
i poświęconymi zdolnościami, wykazała mi jasno, że
jeżeli pragnę zdobyć wielką nagrodę, to muszę
całą moją uwagę skierować na nią tak, jak ci,
którzy pragną zdobyć ziemską nagrodę na pewnym polu.
"Ale jedno czynię - że tego, co za mną jest, zapamiętywając
[zapominając o dawnych ambicjach jako studenta, o dawnych nadziejach
jako rzymskiego obywatela i człowieka o nieprzeciętnym wykształceniu;
zapominając o powabach różnorodnych nauk i wawrzynach, jakie
czekały tych, którzy biegli przez swe ścieżki], a do tego
się, co przede mną jest, spiesząc [mając wciąż
oczy zwrócone na moją wiarę, nadzieję, miłość
i oddanie się Panu, za co czeka mnie wielka nagroda, jako to współuczestniczenie
z Panem moim w Boskiej naturze i w chwalebnym dziele Królestwa, w błogosławieniu
świata], bieżę do kresu ku zakładowi powołania
onego Bożego" - Filip. 3:13,14.
UCZUCIE
NIE JEST UŚWIĘCENIEM
Bardzo pomieszane jest zdanie między ludem Chrześcijańskim
odnośnie oznak, czy dowodów przyjęcia ze strony Pana, jakie Ten
udziela wiernym ofiarnikom tego wieku. Niektórzy błędnie
wyczekują pewnych zewnętrznych oznak, chociażby takich,
jakie były dane Kościołowi w początkach, przy błogosławieństwie
Zielonych Świąt (zobacz Tom I Wykładów Pisma Świętego,
Rozdział 9). Inni spodziewają się wewnętrznych jakichś
przeobrażeń, a gdy ich oczekiwania się inne urzeczywistniają,
to niezadowolenie i długi czas trwające zwątpienie, czy Pan
przyjął ich poświęcenie wkrada się do ich serc.
Ich oczekiwania budowane są przeważnie na świadectwach
braci, którzy doświadczali wielkiego podniecenia. Jest rzeczą
bardzo ważną dlatego, by pamiętali o tym, że Pismo
Święte ostrzega nas przed takimi wyczekiwaniami, że "jesteśmy
powołani w jednej nadziei powołania naszego", że
te same obietnice przebaczenia grzechów przeszłości, uśmiechu
zadowolenia u Ojca, łaski towarzyszącej nam na drodze do
uzyskania nagrody, jaką nam ofiaruje - łaski dostatecznej nam w
każdej potrzebie - należą zarówno do wszystkich przyjmujących
stan powołania. Lud Pański jednakowoż różni się
bardzo, co do sposobu, w jaki przyjmuje wszelką obietnicę,
doczesną czy duchową, od ludzi czy Boga. Niektórzy daleko
lotniej i uczuciowo przyjmują wrażenia i wobec tego tak w
sposobie, jak w wyrażeniach, dobitniej i jaśniej przedstawiają
te same doświadczenia. Prócz tego, działanie Pana na Jego
dzieci objawia się w rozmaity sposób. Wielka Głowa Kościoła,
Pan nasz Jezus, kiedy miał lat trzydzieści i uczynił zupełne
poświęcenie Samego Siebie aż do śmierci, by uczynić
wolę Ojca i kiedy namaszczony został Duchem Świętym
bez miary, to jak nas Pismo Święte informuje, nie miał
wybujałych doświadczeń. Bez wątpienia jednakowoż
miał tę niezachwianą pewność, że droga Jego
była słuszną i właściwą; że Ojciec
zatwierdził ją i że ona będzie miała błogosławieństwo
Boskie, jakiekolwiek doświadczenie by napotkała. Pomimo to,
zamiast rozkoszować się najwyższą radością,
Pan nasz prowadzony był przez Ducha na puszczę; i pierwszymi doświadczeniami
Jego, jako Nowego Stworzenia, spłodzonego z Ducha, były ostre
pokusy. Dozwolone było Przeciwnikowi natrzeć na Niego i starał
się też on odwrócić Go od oddania się zupełnie
woli Ojca przez nasuwanie innych planów i doświadczeń, które
dozwoliłyby Mu dokonać dzieła, jakie zamierzył - planów,
które nie wymagałyby od Niego ofiarnej śmierci. Wierzymy,
że to samo spotyka i wyznawców Pana w czasie ich ofiarowania się.
Napadają ich pewne zwątpienia i obawy, sugestie przeciwnika,
kwestionujące mądrość Bożą lub miłość
Bożą pod względem konieczności ich ofiarowania
wszelkich ziemskich rzeczy. Nie sądźmy jedni drugich w tych
rzeczach, ale jeżeli któryś z nas cieszy się pewnego
rodzaju ekstazą uczuć, to podobnie poświęceni niechaj
również z nim radują się. Gdyby zaś inny, będąc
w stanie poświęcenia, przechodził próbę gorzkiego doświadczenia,
to niech drudzy okazują dla niego współczucie, zdając
sobie sprawę z tego, jak bardzo zbliżone jest to doświadczenie
do doświadczeń naszego Pana.
Tak drodzy ludzie Boży, jak Jan i Karol Wesley, bez wątpienia
byli poświęconymi ludźmi, jednak ich mylne pojęcia, co
do wyników poświęcenia, chociaż wyrządzały dobro
jednym, drugim do pewnego stopnia szkodziły, przez tworzenie
niebiblijnych nadziei, które nie mogły spełnić się
wszystkim i z tego powodu zniechęcały niektórych. To był
wielki z ich strony błąd, że uczyli, iż poświęcenie
Panu sprowadzało w każdym wypadku ten sam stopień
podniecenia. Przecież ci, zrodzeni z rodziców Chrześcijan i
wychowani w zasadach czcigodnego domu chrześcijańskiego,
pouczeni odnośnie wszystkich spraw życia zgodnie z wiarą
ich rodziców i zasad Słowa Bożego, i którzy przy pomocy takich
wpływów starali się poznać i czynić wolę Boską,
nie powinni się spodziewać, że po dojściu do lat
samodzielności i poświęceniu się osobistym Panu, będą
się cieszyć tą samą radością, co ten, który
do tej chwili był bezbożnym, obcym i dalekim dla rzeczy świętych.
Nawrócenie ostatniego byłoby zmianą radykalną, zwróceniem
w stronę Boga wszystkich swoich wysiłków i starań życia,
które poprzednio odbiegały od Boga w stronę grzechu i
samolubstwa, ale poprzedni, u którego uczucia, poszanowanie i oddanie się,
były od najwczesnej młodości zakorzenione i prowadzone
przez pobożnych rodziców ku Panu i Jego sprawiedliwości, nie
odczuwałby tak raptownej zmiany, czy rewolucji uczuć i nie
powinien się czegoś w tym rodzaju spodziewać. Tacy powinni
zrozumieć, że jako dzieci wierzących rodziców znajdowali
się aż do czasu ich osobistej odpowiedzialności pod łaską
i że przyjęcie ich w tym czasie znaczyło uznanie ich
poprzedniej przynależności do Boga i pełne poświęcenie
wszystkich swoich zdolności, władz i wpływów dla Pana,
Jego prawdy i Jego ludu. Powinni też zrozumieć, że ich poświęcenie
było tylko ich "rozumną służbą", i
powinni wiedzieć z Pisma Świętego, że ofiarując w
pełni już uświęcone jestestwo Bogu, mogą obecnie
w daleko większym stopniu przyswoić sobie niezwykłe
drogocenne obietnice Pisma Świętego - które należą
tylko do poświęconych i ich dzieci. Jeżeli nad to udzielone
im będzie jaśniejsze zrozumienie Boskiego planu, nawet w jego
początkach, to powinni uważać to jako dowód Boskiej łaski
wraz z wysokim powołaniem tego wieku Ewangelii, i cieszyć się
i radować z tego powodu.
Wyrażenie się Apostoła: "Postępujemy z
wiarą a nie widzeniem", odnosi się do całego Kościoła
w tym wieku Ewangelii. Pragnieniem Pana jest rozwijać naszą wiarę
- byśmy nauczyli się ufać i wierzyć Mu tam, gdzie nie
jesteśmy w stanie Go zrozumieć. Stosownie do tego, pozostawia
wiele rzeczy częściowo zamglonych, to jest rzeczy tyczące
się pojęcia i zrozumienia ludzkiego i to w tym celu, aby mogła
się wiara rozwijać w ten sposób i w tym stopniu, że stałaby
się niemożliwą, gdyby zjawiska i cuda podpadały pod
nasze ziemskie zmysły. Oczy naszego wyrozumienia mają się
otwierać ku Bogu przez obietnice Jego Słowa - przez rozróżnianie
i zrozumienie prawdy - by przynieść nam radość wiary w
rzeczach, które są dotychczas niewidzialne i nierozpoznawalne
sposobami naturalnymi.
Nawet to otwieranie się oczu naszego wyrozumienia, jest jak
Apostoł tłumaczy, rzeczą stopniowego rozwoju. Modli się
za tych, którzy są już w Kościele Boga, tytułując
ich "świętymi", czyli poświęconymi, by
otworzyły się oczy ich wyrozumienia, tak by mogli mieć w równym
stopniu wyrozumienie, co wszyscy święci (gdyż nikt inny nie
może tych rzeczy zrozumieć), by pojmowali coraz więcej długość
i szerokość, wysokość i głębokość
wiedzy i miłości Boga. Ta myśl, że duchowe błogosławieństwa
Nowego Stworzenia, które wypłynęły z jego poświęcenia,
nie są rozpoznawalne przez jego ziemskie zmysły, ale raczej
przez jego wiarę, jest wyobrażoną w obrazie Przybytku -
jako zewnętrzna zasłona "Świątnicy", kryjąca
święte zawartości, symbolizująca głębsze
prawdy przed Lewitami (figura usprawiedliwionych). Te mogły być
znane i cenione tylko przez tych, co przestępowali Świątnicę,
jako członkowie Królewskiego Kapłaństwa. (zobacz "Cienie
Przybytku o lepszych ofiarach", str.133).
Obfitość uczucia, która przychodzi do niektórych z
powodu temperamentu, jest często powodem utraty jej z tego samego
powodu; ale doświadczenie, błogosławieństwo i radość,
które mogą być stałym ich udziałem, jeżeli będą
mieszkać w Panu, starając się iść Jego śladami,
są radościami wiary, których ziemskie chmury i troski
nie mogą zaciemnić, a które jak to jest wolą Boską,
nigdy nie będą zaciemnione w sprawach duchowych, z wyjątkiem
chyba jednego momentu, jak to i Pan zawołał na krzyżu:
"Boże mój! Boże mój! Czemuś mnie opuścił!"
Ponieważ było to rzeczą konieczną, by nasz Pan, zajmując
miejsce potępionego Adama, zakosztował wszystkich doświadczeń
Adama jako grzesznika, wobec tego musiał przejść przez te
doświadczenia, chociaż przez jeden moment. I któż powie,
że taki ciemny moment nie może być dozwolony nawet najwięcej
godnym wyznawcom Baranka? Takie doświadczenia jednakowoż nie będą
napewno zbyt długo dozwolone, a dusza, która pokłada ufność
w Panu w chwili zaćmienia, będzie obficie wynagrodzoną za
to ćwiczenie wiary i ufności, kiedy ustąpi chmura a zabłyśnie
z powrotem słoneczna obecność Pana.
Chmury, które odgradzają poświęcone dziatki Boże
od ich Niebiańskiego Ojca i ich starszego Brata, są przeważnie
ziemskiej natury - jako rezultat przyzwolenia swoim uczuciom lgnąć
do ziemskich rzeczy, zamiast wznieść je do tych, które są
wysoko; jako rezultat zaniedbywania ślubu poświęcenia;
zaniedbywania poświęcenia siebie w służbie dla Pana;
oddawania życia za naszych braci, lub czynienia dobrze o ile możności
wszystkim ludziom. W chwilach, kiedy oczy nasze odwrócone są na
chwilę od Pana i Jego opieki, chmury szybko zaczynają się
zbierać i wnet światło społeczności, wiary,
zaufania i nadziei jest częściowo przyciemnione. Są to
chwile choroby duszy, niepokoju. Pan łaskawie pozwala na takie
zmartwienie, ale nie odcina nas od Swej łaski. Ukrywa Swoją
twarz przed nami, byśmy pojęli, jak samotnymi i niezadowolonymi
byśmy się czuli, gdyby znikła światłość
Jego obecności, która oświetla naszą drogę i sprawia,
że ciężary życia naszego stają się lekkimi.
"KTÓRY
UZDRAWIA WSZYSTKIE CHOROBY TWOJE"
"Błogosławże duszo moja Panu, a nie zapominaj
wszystkich dobrodziejstw Jego. Który odpuszcza wszystkie nieprawości
twoje; który uzdrawia wszystkie choroby twoje; który wybawia od śmierci
żywot twój; który cię koronuje miłosierdziem i wielką
litością; który nasyca dobrem usta twoje, a odnawia jako orła
młodość twoją."
- Ps. 103:2-5.
Podczas gdy Pan pozwala na takie choroby, o jakich co dopiero
wspomnieliśmy, by przychodziły na Nowe Stworzenie, to jednakowoż
stoi gotowy uzdrowić je, skoro ono znajdzie się we właściwym
stanie serca. Tron niebiańskiej łaski jest dostępny dla
chorych dusz - do takiego biednego Nowego Stworzenia, aby to duchowe
życie, żywotność i zdrowie wróciło ponownie do
światła Boskiej łaski. Napomnienie Apostoła brzmi:
"Przystąpmyż tedy z ufnością [śmiało,
odważnie] do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia
i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego" (Żyd.
4:16). Każde Nowe Stworzenie ma doświadczenia w tym względzie;
a ci, którzy są przez nie wyćwiczeni, stają się
silniejszymi w Panu i w sile mocy Jego, tak, że nawet ich usterki i słabości
- ich potrzeby wołania o pomoc i chwytania się wiarą
ramienia Pańskiego - są środkami, które świadczą
o duchowych błogosławieństwach dla nich, przez które
wzrastają w tym stopniu, że nie doszliby do tego stanu, gdyby
wolni byli od prób i doświadczeń i gdyby Pan nie zakrył
Swojego oblicza przed nimi, kiedy stali się zimnymi czy obciążonymi
lub obojętnymi, co do swoich duchowych przywilei. W każdej
chwili, kiedy Nowe Stworzenie widzi konieczność zwrócenia się
o pomoc i litość, przypomina sobie potrzebę pojednawczego
dzieła Odkupiciela, pojmując, że ofiara Jezusa Chrystusa
jest wystarczająca nie tylko za grzechy przeszłe - za grzech
Adama i nasze osobiste przewinienia do czasu zbliżenia się do
Ojca przez zasługę Syna - ale, że nad to sprawiedliwość
ofiary Jego jednego za wszystkich, pokrywa wszystkie nasze wady i
przewinienia umysłowe, moralne i fizyczne, które niebyły
dobrowolnymi, samowolnie przez nas popełnionymi. W ten sposób Nowe
Stworzenie wciąż pamięta o swojej zależności na
tej wąskiej ścieżce, że zostało kupione za cenę
drogocennej krwi Chrystusowej; doświadczenia więc jego, nawet w
jego błędach, sprowadzają go coraz bliżej Pana, gdyż
rozpoznaje wartość Jego doskonałego dzieła, jako
Odkupiciela i Jego obecnej działalności jako Pomocnika i
Wybawiciela.
Wielu jednakowoż z Nowego Stworzenia nie wie, jak postępować
z tymi słabościami czy chorobami, i zwykle powiada do siebie -
"Znowu upadłem. Nie mogę się zbliżyć do
tronu niebiańskiej łaski, aż nie okażę Panu
swoich dobrych intencji przez odniesienie zwycięstwa." W ten
sposób zwlekają z tym, co powinno być ich pierwszą czynnością.
Starając się swoimi własnymi siłami odnieść
zwycięstwo i umysłem, osłabionym poprzednimi słabościami,
nie znajdują się we właściwych warunkach by "bojować
dobry bój wiary" ze swoim własnym ciałem czy z
Przeciwnikiem, a klęska jest prawie, że nieunikniona; a z nią
przyjdzie stopniowe nieoglądanie się na Pana i wzrastające
zatapianie się w otaczające chmury, które zakrywać ich będą
przed blaskiem Boskiej łaski. Te chmury coraz pewniej uważać
będą za nieuniknione.
Wprost przeciwną drogę należy obrać: Jak tylko
rozpoznamy błąd w słowie czy w myśli lub czynie, lub
wyrządzoną krzywdę bliźniemu, to w tej chwili szukać
powinniśmy pomocy u tronu łaski - w wierze, a nie w zwątpieniu.
Nie powinniśmy przypuszczać, że Pan pragnie znaleźć
okazję by nas ostro sądzić; ale przeciwnie przypomnieć
sobie Jego dobroć i litość, którymi obdarzył nas w
celu odkupienia i w tym wypadku, kiedy jeszcze byliśmy grzesznikami.
Pewnie, że kiedy staliśmy się Jego dziećmi i zostaliśmy
spłodzeni z Ducha, to z całą usilnością starać
się powinniśmy iść Jego śladami - według
ducha, a nie ciała - w takich warunkach miłość Jego będzie
daleko obfitszą, jak kiedy byliśmy "dziećmi gniewu,
jak drudzy". Pamiętajmy, że jak każdy ojciec cielesny
ma litość nad swoimi dziećmi, tak i Pan ma litość
nad tymi, którzy Go szanują. Przypatrzmy się sympatii, miłości
i uczuciu naszych najlepszych przyjaciół względem nas, a
przeprowadzimy analogię i przekonamy się, jak dalece życzliwszym
i wierniejszym jest Pan od najlepszych Swoich stworzeń dla nas. On
pragnie i od nas takiej wiary i zaufania - i nagradza je. Każdy, który
miał dość wiary by z początku zbliżyć się
do Pana, powinien mieć dość wiary by codziennie z ufnością
zwierzał Mu swoje próby, trudności i niedokładności.
Jeżeli zaś pozwala, by chmury dzieliły go od Pana i nie
korzysta z zaproszenia do tronu łaski, by pokój i harmonia znów
zapanowały pomiędzy nim a Panem, taki uznany będzie nie
godnym miejsca w klasie specjalnej, którą Pan wybiera: "Bo i
Ojciec takowych szuka, którzy by Go chwalili" - takich, którzy by
Go zarówno kochali i ufali Mu. "A bez wiary nie można podobać
się Bogu", "A to jest zwycięstwo, które zwyciężyło
świat, wiara nasza" - Jan 4:24; Żyd. 11:6; 1 Jana 5:4.
Naturalnie, że napotyka się na trudności w drodze,
ale konieczną pomoc i radę Pan dostarczył w Słowie
Swoim i u tych braci, których ułożył w ciele w tym właśnie
celu (1 Kor. 12:18). Pomocą jest naprzykład wiedzieć gdzie
leży błąd powyżej wspomniany - wiedzieć, że
nie odniesienie się do tronu łaski, by otrzymać
przebaczenie, aż sami swoim wysiłkiem się usprawiedliwimy,
jest dowodem, że nie oceniamy w zupełności tej wielkiej
nauki, której nas Bóg uczy już od stuleci; mianowicie, że
wszyscy jesteśmy niedoskonałymi i nie możemy tak czynić
jakbyśmy chcieli, przeto było rzeczą konieczną, by
nasz Odkupiciel przyszedł i podniósł nas moralnie. Ten, który
stara się sam siebie usprawiedliwić, czyni rzecz niemożliwą
i im prędzej to spostrzeże, tym lepiej dla niego. Nasze
porachunki z Panem powinny być robione każdodziennie; jeżeli
więc trudność byłaby znaczną lub mniejszą
tylko, a serce poświęconego bardzo łagodne i przyzwyczajone
do ustawicznego komunikowania się i stykania z Panem, to taki
znajdzie błogosławieństwo, jeżeli zwróci się do
tronu łaski w tejże samej chwili, kiedy trudność się
jaka wyłoni, nie czekając końca dnia. Bo faktycznie, po co
czekać nocy, kiedy tron łaski otwarty jest dla nas o każdej
porze dnia; zaniedbywanie wykazywałoby stan przeciwny temu, który
radzi Słowo Pana.
Trudność, jakiej niektórzy doświadczają, jest,
że gdy przystępują do tronu łaski, to nie zdają
sobie sprawy z błogosławieństwa, jakiego szukają,
przebaczenia grzechów i pojednania z Ojcem. Ich trudność może
być jedną z tych trzech: (1) Może im brakować wiary; a
skoro działanie Pana w obecnym czasie odpowiada wierze, przeto
niczego nie można osiągnąć bez wiary. "Według
wiary waszej wam się stanie". (2) Trudność ich może
być tego rodzaju, że nie naprawili złego, które uczynili i
wyznali; że nie nagrodzili szkody, jaką drugim wyrządzili;
lub, gdy przestępstwo skierowane było przeciwko Panu, to oni
starali się o pokój bez uprzedniego wyznania i prośby o jego
przebaczenie. (3) Jeżeli nie tych kilka wypadków, to trudność
zachodziłaby taka, że błagający nigdy nie uczynili właściwego
poświęcenia Panu; szukali pokoju, radości i światła
łaski - szukali błogosławieństw, wyobrażonych w
świetle Złotego Świecznika i w Przaśnym Chlebie
Przybytku, podczas gdy w rzeczywistości z dala się znajdowali od
tych rzeczy, z dala od poświęcenia - z dala przeto od Królewskiego
Kapłaństwa - raczej byli Lewitami, którzy otrzymali specjalną
łaskę, czy przywilej, w obecnym czasie na próżno.
Właściwym lekarstwem na brak wiary byłoby wyrabianie
jej przez studiowanie Słowa Bożego, rozmyślanie nad Bożą
dobrocią przeszłą i obecną, i staranie się pojąć
i zrozumieć, jak jest łaskawym, "niezwykle obfitym", i
w większym stopniu, w jakim byśmy mogli Go prosić czy pomyśleć.
Lekarstwem na drugą trudność byłaby natychmiastowa prośba
o przebaczenie, i na ile możliwe, naprawienie złego, czyli
wynagrodzenie szkody, a później powrót do tronu łaski z zupełnym
zapewnieniem wiary. Lekarstwem na trzecią trudność byłoby
pełne poświęcenie się, które wymaga Pan od tych
wszystkich, którzy pragną cieszyć się ze specjalnych
przywilei i urządzeń tego wieku Ewangelii.
I nad drugą klasą poświęconych, ale dotkniętych
chorobą duchową, musimy się zastanowić. Ci, rzekomo
usprawiedliwieni w wierze i szczerzy w swoim poświęceniu, zdają
się robić albo zbyt mały postęp w kontrolowaniu swoim
ciałem, albo żadnego. W istocie w wielu wypadkach okazuje się,
że wiara w dobroć i miłosierdzie Boskie, po ustąpieniu
wszelkiej obawy, wystawiła ich na większe pokusy przez słabości
ciała jak początkowo, kiedy mniej znali Pana. Ci, doświadczają
wielkiej próby i to nie tylko na sobie samych, ale na wszystkich
domownikach wiary, z którymi się stykają - ich życie to ciągłe
błądzenie i skrucha, albo względem omyłek finansowych,
albo w sprawach moralnych lub towarzyskich.
Jakie jest lekarstwo na tego rodzaju stan duszy? Odpowiadamy,
że tacy powinni być szczegółowo poinformowani, że
Nowe Stworzenie nie będzie składało się z takich, którzy
uczynili przymierze tylko w celu samozaparcia rzeczy ziemskich, ale z
takich, którzy dla ich wierności w gorliwym wypełnianiu tegoż
przymierza, uznani będą za zwycięzców przez Tego, który
czyta serca. Powinni być poinformowani, że właściwą
metodą postępowania dla poświęconych jest, by będąc
uwolnionymi przez Syna, starali się tak pilnie zabiegać o błogosławieństwa
zapewnione z łaski Bożej, że dobrowolnie staną się
sługami Pana - poddając się pewnym ograniczeniom, zobowiązaniom,
tak odnośnie do swoich słów, jak postępowania i myśli
- prosząc usilnie o pomoc w modlitwie, jaką obiecał im w słowach
Apostoł: "Dosyć masz na łasce Mojej; albowiem moc Moja
wykonywa się w słabości". W każdym wypadku, kiedy
dokonali przestępstwa, powinni nie tylko wynagrodzić krzywdę,
ale także zrobić wyznanie Panu, by przez wiarę otrzymać
Jego przebaczenie - powinni przyrzec większą pilność
na przyszłość i powinni powiększyć
ograniczenia swojej osobistej wolności odnośnie do tych słabości,
o których się przekonali przy ostatnim błędzie.
Tak czuwając i modląc się, uważając na
swoje słowa i postępki w życiu, nadto podbijając
"wszelaką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe"
(2 Kor. 10:5), to w niezadługim czasie upewnią siebie samych i
braci, co do szczerości swych serc i iść będą
dalej przez życie tak, że dla wszystkich będzie widocznym,
że nie tylko pojednali się z Jezusem, ale, że poznali Go
dobrze, że szukają i używają opieki dla wyjścia
zwycięsko ze swoich słabości. Takie wypadki u braci i u sióstr
mogą być wzięte pod określenie Apostoła "nieporządnie
chodzących", nie według przykładu Pana i apostołów.
W innym rozdziale znajdujemy rozporządzenie Pana odnośnie do
sposobu, w jaki ci słabi i przynoszący niesławę
sprawie Pana mają być traktowani przez braci.
Tutaj zaznaczamy jednakowoż, że tak długo, jak
okazują żal za swe złe uczynki, a zarazem pragnienie wrócenia
na drogę sprawiedliwości i nadal okazują wiarę i ufność
ku Panu, tak długo musimy uważać ich za braci - jednakowoż
zachodzi może potrzeba ograniczenia towarzyskości z nimi, aż
dadzą wyraźne dowody siły łaski w swych sercach, przez
hamowanie swoich cielesnych słabości. Pomimo to, należy ich
zachęcać nadal do wiary i tłumaczyć, że Pan jest
bardzo miłościwym dla tych, którzy Mu ufają i którzy z
serca pragną iść Jego drogami, chociaż nie mogą
spodziewać się, by mogli zaliczeni być do klasy zwycięzców,
chyba, że okażą się tak gorliwymi w dążeniu
do sprawiedliwości, że ich ciało wykazywać będzie
dowody, że poddało się Nowemu Umysłowi.
Widzieliśmy niektórych z poświęconego ludu Pana w
stanie opłakanym i łaknącym; prawdziwie pragnących
łączności z Nim, ale którym brakowało koniecznych
informacji, w jaki sposób mogliby ją uzyskać i utrzymać.
Prawda, że mają oni Biblię, ale w samej rzeczy to cała
ich uwaga zwraca się w stronę nauczycieli, katechizmów itd.,
polegają więcej na tradycji ludzkiej aniżeli na mądrości
Bożej, i którym przeto brakuje właściwego pokarmu
duchowego. Rezultat takiego stanu jest ten, że czują
niezadowolenie ze stykania się z formalistyką, a nie wiedzą
z drugiej strony, jak mogą się zbliżyć całym
sercem do Pana, ponieważ nie mają pojęcia o dobroci i
bogactwach łaski Jego w Jezusie Chrystusie, o Jego wielkim planie
zbawienia świata, ani też o powołaniu Kościoła do
Nowej Natury. Ten stan głodu potrzebuje przede wszystkim czyste
"szczere mleko Słowa", a potem "twardy pokarm"
Boskiego objawienia. Tymi drogimi nie należy pogardzać ani ich
zaniedbywać w ogóle, postanowili szukać gdzie indziej
zadowolenia swojego głodu serca - choćby w przyjemnościach
światowych itd. Znamy kilku z tej klasy, którzy po różnorodnych
próbach znalezienia jakiejś satysfakcji duchowej, przyszli do zupełnego
zobojętnienia w rzeczach duchowych, ale po poznaniu "Obecnej
Prawdy" okazała się w nich obfitość duchowych
łask i znajomości. Wierzymy, że jest takich więcej w
rozmaitych denominacjach i że to jest szczególny przywilej dla tych,
co przyjęli Prawdę, aby podali dłoń takim, by wyciągnąć
ich z ciemności do przedziwnej Jego światłości, z
duchowego głodu w obfitość łaski i prawdy. Ale aby być
użytecznym przez Pana w tych błogosławieństwach,
konieczną jest rzeczą, by tak łaska, jako też i mądrość,
były szukane w Słowie i by one zastosowane były w sposób
życzliwy, wiernie i stale.
Z
USPRAWIEDLIWIENIEM MA ŁĄCZYĆ SIĘ UŚWIĘCENIE
Zauważyliśmy, że tymczasowe usprawiedliwienie nie
jest umysłowym przyzwoleniem wobec faktu, że Chrystus umarł
jako Odkupiciel człowieka, i że pewne błogosławieństwa
pojednania z Bogiem były w ten sposób zapewnione dla rodzaju
ludzkiego, ale, że dodatkowo, aby stać się
usprawiedliwionym wierzącym, wymagany jest pewien stopień uświęcenia.
Takie usprawiedliwienie wymaga uznania, że grzech jest nader
grzesznym (Rzym. 7:13), pragnienia by się uwolnić od niego -
spod jego władzy i kary - pragnienia, przeto, aby być w zupełnej
harmonii ze sprawiedliwym Stworzycielem i w zgodzie ze wszystkimi zasadami
sprawiedliwości. Wymaga nad to, by wierzący ustalił swój
umysł, swoją wolę, aby w imię sprawiedliwości
zastosował się wobec wszelkich zadań życia. Wiara w
Jezusa, przy takim poświęceniu, daje tymczasowe
usprawiedliwienie, ale nie obejmuje ofiary. Bóg ma prawo domagać się,
by wszystkie Jego stworzenia stwierdzały na każdym kroku, że
żyją w sprawiedliwości, a nienawidzą nieprawości,
gdyż w innym wypadku uważają się za obcych Mu - za
Jego nieprzyjaciół. Ale Bóg nie żąda, abyśmy czynili
ofiarę ze swojego życia w Jego służbie lub dla jakiejś
innej przyczyny. Ofiara, dlatego przedstawioną jest w Piśmie
Świętym, jako akt dobrowolny - nie wymagany przez prawo, nawet
gdyby to była, jak Apostoł oświadcza "rozumna służba"
i nawołuje: "Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże,
abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą,
przyjemną Bogu, to jest, rozumną służbę waszą"
- Rzym. 12:1.
U niektórych, poświęcenie do ofiarowania się występuje
zaraz po osiągnięciu wiary w Pana i pragnieniu dążenia
Jego śladami sprawiedliwości; ale ono musi koniecznie być
następstwem, a nie może poprzedzać, ponieważ jak
widzieliśmy musimy przynajmniej być tymczasowo usprawiedliwieni
przez wiarę, zanim możemy mieć jakąkolwiek styczność
z Bogiem lub w jakimkolwiek zrozumieniu cieszyć się Jego przyjaźnią.
U innych, ten stan poświęcenia jest osiągnięty i następuje
przez pewien czas przed namyśleniem się do zupełnego poświęcenia,
czyli ofiary ziemskich korzyści Panu i Jego sprawie. Ale przy
obecnych stosunkach, ci, którzy zaczęli iść ścieżką
sprawiedliwości, ścieżką usprawiedliwienia, ścieżką
harmonii z Bogiem, nie odejdą zbyt daleko od tej ścieżki,
zanim spotkają się z opozycją wewnętrzną, albo ze
strony świata lub przeciwnika.
Znajdują, że ta ścieżka sprawiedliwości
wznosi się coraz wyżej, jest coraz więcej stromą i pełną
trudności. Dążenie stale tą ścieżką
sprawiedliwości pociąga za sobą ofiarę,
zrzeczenia się ziemskich korzyści, ziemskich ambicji, ziemskich
przyjaźni, itd. Tutaj stajemy na rozdrożu: jedna, w górę
się pnąca ścieżka, prowadzi do chwały, zaszczytu,
nieśmiertelności i wejść na nią można tylko
po przejściu wąskiej bramy pokory, samozaparcia i samo poświęcenia.
Po wejściu, okaże się ta droga przykrą, na której
jednak niewidzialne usłużne duchy z pomocą przychodzić
będą pielgrzymom; na niej świecić będą dla
dodania im odwagi łaskawe obietnice Chrystusa, Kierownika, zapewniające
im dostateczną łaskę i pomoc do ukończenia tej podróży;
a wytrzymałość wykaże, że wszystkie te rzeczy wspólnie
przyczyniły się do ich najwyższego dobra, do zapewnienia im
ostatecznego członkostwa w Nowym Stworzeniu i uczestniczeniu w
chwalebnej pracy wieku Tysiąclecia. Przy tej bramie, która oznacza pełne
poświęcenie, nawet ofiarę wielu tymczasowo
usprawiedliwionych, zatrzymują się na chwilę do
obrachowania się z siłami i z korzyściami, zanim wstąpią
na tę ścieżką, nadsłuchując głosów
zaproszenia ze Słowa i wzmacniając równocześnie serca do
podjęcia tej podróży, mając na widoku jej dobre
zapewnienia.
Na zewnątrz tej bramy znajdują się rozliczne
poboczne ścieżki, którymi wielu z tych, którzy przyszli do tej
bramy, szukali łatwiejszej drogi, prowadzącej do chwały,
zaszczytów, nieśmiertelności - ale na próżno. Setki tam
jest tych bocznych dróżek, z których niektóre wiły się
cokolwiek w górę i wymagały pewną dozę samozaparcia;
inne biegły coraz więcej w dół ku błogosławieństwom
i widokom świata. Na żadnych z tych bocznych ścieżkach
jednakowoż nie można odnaleźć tych natchnionych
obietnic, które przynależą do tych, którzy przestępują
tę bramę ofiary - by wejść na "wąską
ścieżkę" przyjaźni ze swoim Panem, porzucając
ziemskie ambicje dla osiągnięcia wspólnictwa z Jezusem
Chrystusem w chwale, która ma nastąpić.
Radość i pokój przychodzi w tym momencie, kiedy zjawia
się u nas wiara w Pana, kiedy przyjęliśmy Jego pojednanie i
postanowiliśmy żyć sprawiedliwie, a wystrzegać się
grzechu. Ta radość i pokój są kompletnymi zanim dochodzimy
do bramy prowadzącej na wąską ścieżkę; ale
kiedy pościg za sprawiedliwością pociąga za sobą
samozaparcie i samo ofiarę, a ta ofiara nie jest dokonaną i
niska brama nie przekroczona, wtedy radość i pokój płynący
z łaski Bożej zaciemniają się. Nie ustąpią w
zupełności, jednakowoż na jakiś czas, podczas gdy
szczery wyznawca szuka innej drogi służenia sprawiedliwości,
wciąż miłując ją i stale ceniąc łaskę
Bożą, ale wstrzymując się i zaniedbując wejść
na nią. Pełność radości i pokoju nie może być
udziałem takich, ponieważ przez cały czas zdają sobie
sprawę, że pełne poświęcenie wszelkiej energii
Panu byłoby "rozumną służbą", racjonalną
znajomością i powrotem do Boskich łask otrzymanych już
w przebaczeniu za grzechy.
Wielu przez długie lata trwa w takim stanie, podczas gdy inni
zeszli na drogę świata. Żaden z nich nie był nawet
kandydatem na Nowe Stworzenie, zanim nie przeszedł niskiej bramy
samozaparcia. Pan przez długi czas nie odbiera im specjalnych
przywilei, danych im w celu przyprowadzenia ich do niskiej bramy; pomimo
to, że zwlekają z przejściem, wyznają, że "wzięli
łaskę Boga [przebaczenie za grzechy i przyprowadzenie do bramy]
nadaremno"; ponieważ przyszedłszy do tego stanu odmawiają,
czy zaniedbują korzystać z "jednaj nadziei powołania
naszego". Pan mógłby zupełnie słusznie powiedzieć:
Odbieram wam natychmiast wszystkie specjalne przywileje wszelkiego rodzaju.
Nie jesteście już więcej godni mojej łaski jak reszta
świata i powinniście mieć te same przywileje i sposobności,
jakie Ja pragnę udzielić całej ludzkości podczas wieku
Tysiąclecia; ale żadnych dalszych specjalnych przywilejów,
łask, opiek, uwagi itd., ode mnie nie otrzymacie w obecnym życiu,
ani też nie spodziewajcie się pierwszeństwa w życiu
przyszłym. Bóg wszakże nie czyni tego w jednej chwili, gdyż
jest długocierpliwym wobec wielu.
Te nadzwyczaj wielkie i cenne obietnice Słowa Pańskiego -
takie na przykład jak te, które zapewniają nas, iż "tym,
którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu"
- będą zastosowane wyłącznie do tych, którzy
pozyskali względy u Boga, skierowani ku niskiej bramie samo ofiary,
przeszli przez nią z radością, ponieważ jedynie tacy
kochają Boga w najwyższym stopniu - więcej niż siebie.
"Wszystkie rzeczy są ich, bo oni są z Chrystusem, a
Chrystus jest Boży". Wstąpili do szkoły Chrystusowej i
wszelkie instrukcje, zachęty i ćwiczenia w życiu Bóg
pokieruje tak, aby ostatecznie przygotowały ich do przyszłego Królestwa.
Ale te lekcje, instrukcje i błogosławieństwa nie są
udziałem tych, którzy odmawiają wstąpienia do szkoły
- którzy nie chcą podporządkować swojej woli do woli
wielkiego Nauczyciela.
Ściśle mówiąc, to ci, którzy na próżno
otrzymują łaskę Boga nie mają właściwej
podstawy zbliżenia się choćby nawet w modlitwie do Pana,
ponieważ skąd mają się spodziewać specjalnej
opieki i specjalnych przywilejów od Pana, kiedy zaniedbują uczynić
właściwego zwrotu za błogosławieństwa już
otrzymane? Czy ma powód przypuszczać, że ponieważ już
otrzymał od Pana błogosławieństwo w zakresie mądrości
i tymczasowego usprawiedliwienia, to Pan zobowiązany jest względem
niego do dalszych łask? Czy nie powinien raczej przypuszczać,
że po otrzymaniu tych błogosławieństw od Pana, sięgających
poza powszechną łaskę, nadaną całemu odkupionemu
rodzajowi, otrzymał więcej, niż mu w udziale przypadało?
Czy nie zastosowując się do woli Pana, czy nie powinien
przypuszczać raczej, że dalsze Boskie względy i łaski
zwrócą się, pomijając jego do tych, którzy nie byli
dotychczas tak wielce uprzywilejowani i którzy przeto nie wzgardzili do
tego stopnia łaskawą ofertą Pana? Ale Pan jest bardzo litościwy
i łaskawy, i wobec tego możemy przypuszczać, że tak długo,
jak ktoś utrzyma się w stanie wiary, Pan nie odrzuci go od
siebie w zupełności.
Cóż, więc za lekarstwo może być dla tych, którzy
znajdują się w tym stanie i pragną w zupełności
być z Panem i rościć sobie pretensje do wszelkich Jego względów?
Odpowiadamy, że tych rzeczą powinno być całkowite poświęcenie
się Panu, poddając się Jego woli pod każdym względem;
wszystkie ich zadania, nadzieje, widoki, myśli, a nawet ziemska miłość,
powinny ustąpić miejsca Panu; a w zastępstwie powinni przyjąć,
jako prawo swojego bytu i zasadę postępowania w przyszłości,
Jego kierownicze Słowo, Ducha Jego i Jego Opatrzność; z tą
pewnością, że te przysporzą im nie tylko daleko
chwalebniejsze rezultaty w życiu przyszłym, ale także większe
błogosławieństwa serca w życiu obecnym.
W jaki sposób powinni to uczynić? Odpowiadamy, że to
powinni zrobić w serdecznej, pokornej modlitwie - umowa powinna być
z Panem uczyniona w sposób określony i o ile możności głosem
słyszanym; a łaska Boża, litość i błogosławieństwo,
upraszane być powinny jako konieczna pomoc w wykonywaniu tej ofiary.
A co powinien uczynić ktoś, co "czując się
po Bożemu", a jednak nie czuje się w zupełności
gotowym do całkowitego poddania się Jego woli? Odpowiadamy,
że powinni odnieść się z tą rzeczą w
modlitwie do Pana i prosić o Jego błogosławieństwo
przy studiowaniu Prawdy, aby mogli coraz więcej zrozumieć,
przede wszystkim słuszność takiej służby; po
drugie, by wzrastała w nich pewność, że w rezultacie
czeka ich błogosławieństwo; a po trzecie, by dał im
wiarę w zachowaniu tych wszystkich łaskawych obietnic pomocy i
siły, uczynionych dla klasy ofiarującej się. Powinni prosić
także, by Pan pozwolił im właściwie ocenić rzeczy
ziemskie; by mogli pojąć i jeżeli to konieczne to i doświadczyć,
jak znikome i niezadowalające są wszelkie rzeczy związane z
samolubnością czasów obecnych i których umysł naturalny
pożąda; by mogli w ten sposób uczynić poświęcenie
i ocenić przywileje, że wszystkie swoje pragnienia zwróciliby
na rzeczy wyższe, a nie na ziemskie, i poświęcili te
ostatnie na rzecz poprzednich.
Powstaje inna kwestia: Ze względu na fakt, że "wysokie
powołanie" jest zamknięte, i że przeto poświęcenie
któregoś nie mogłoby być zapewnione przez sposobność
osiągnięcia nagrody jako nowej natury i chwały, połączonej
z nią, a nad to zaszczytów i nieśmiertelności - jaka różnica
nastąpiłaby pod względem poświęcenia? Odpowiadamy,
że nie byłoby żadnej różnicy, poświęcenie
jest jedyną, bowiem racjonalną, właściwą drogą
dla ludu Pańskiego bezwzględnie; pełne poświęcenie
wymagane będzie od tych, którzy chcieliby żyć i cieszyć
się z błogosławieństw wieku Tysiąclecia - i nie
być tychże pozbawieni. Gdyż w miarę sposobności i
nagroda wzrastać będzie - wykazaliśmy, bowiem poprzednio,
że według naszego rozumowania wielu jeszcze będzie
dopuszczonych do przywileju "wysokiego powołania", by wzięło
miejsca po tych, którzy już się poświęcili, ale nie będą
tak postępowali, by otrzymać nagrodę i będą,
dlatego z biegu wycofani. Ale żaden, jesteśmy pewni, nie będzie
dopuszczony do tych, przywilei, o ile nie przejdzie przez tę niską
bramę poświęcenia i ofiary.
Właściwie, to jest prawda, że wszyscy, którzy
przechodzą przez tę niską bramę, to jasno nie widzą
i nie rozumieją jak wielkie i bogate błogosławieństwa
Bóg przygotował dla Swego wiernego Nowego Stworzenia; z początku
widzą zaledwie, że racjonalną jest ich służba,
dopiero później dowiadują się coraz więcej, jak długą
i szeroką, wysoką i głęboką jest dobroć Boża
i ich przywileje, płynące z wysokiego powołania. Tak rzecz
się ma i z obecnie wstępującymi: nie mogą w pełni
ocenić niebiańskich duchowych rzeczy do chwili, aż dojdą
do momentu przetworzenia się ich racjonalnej służby w zupełne
poświęcenie. Możemy być zresztą pewni, że każdy
poświęcający się i ofiarujący się sprawie
Pana po skompletowaniu klasy niebiańskiej, spostrzeże, że
Pan ma jeszcze mnóstwo rozmaitego rodzaju błogosławieństw
do rozdania; i że wszystkie te Jego błogosławieństwa
przeznaczone są wyłącznie dla poświęconych,
ofiarujących się. Możliwe, że zaliczeni będą
do rzędu Świętych Starego Testamentu, którzy mieli skłonność
poświęcenia, to jest podobania się Bogu, zanim zaczęło
się "wysokie powołanie".
BŁĘDNE
POGLĄDY, CO DO UŚWIĘCENIA
Wziąwszy pod uwagę te ogólne pomieszanie pojęć,
jakie panuje między Chrześcijaństwem odnośnie do
Boskiego planu, usprawiedliwienia i uświęcenia, wspomnianych w
Piśmie Świętym, nie można dziwić się, że
taki chaos się spotyka w świecie. Jeden błędny pogląd
- utrzymujący się jednak u stosunkowo niewielkiej części
ludu Pańskiego, ale ze szkodą dla niej - to twierdzenie, że
jest aktualnie świętą i doskonałą, a oświadczenia
w jej zeznaniach brzmią:, że "nie grzeszyli już od
lat" itd. Porównać ich można z Faryzeuszami za czasów
Pana, którzy "ufali sami w sobie, że byli sprawiedliwymi, a
inszych za nic mieli", i przez tę swoją sprawiedliwość,
zaniedbali przywileje i łaski, jakie Pan przygotował dla nich w
Swoim dziele odkupienia.
Ten tak zwany "Lud Święty" i "Lud bez
grzechu", pomimo to odwrócił się przez ten błąd
w znacznym stopniu od wiary w Pana - wiary w Jego dzieło odkupienia -
wiary w zasługę Jego ofiary itd.; ponieważ, po co mają
się spuszczać na Jego litość czy łaskę, jeżeli
mogą zachowywać prawo Boskie w stopniu doskonałym? Jedna
trudność, związana z tym stanowiskiem, to brak poszanowania
dla Pana, a druga, zbyt wielkie ocenienie siebie samych. Właściwy
szacunek dla Pana uwzględniałby Jego wielkość, Jego
majestat i brał jako miarę z Jego świętości,
doskonalenie swojego własnego charakteru; a właściwe
ocenienie samych siebie bardzo szybko przekonałoby ich (jak
przekonuje innych), że daleko odeszli od Boskiej miary słowa,
czynu i myśli.
Inny rodzaj tak zwanego "Ludu Świętego" nie
posuwa się do takiej krańcowości w twierdzeniu, że
jest bezgrzesznym, ale uwzględniając niedoskonałość
głoszą, że są świętymi, całkiem uświęconymi
itd., na podstawie, że starają się unikać grzechu -
żyć bez grzechu itd. Zgodnie z tym, co powyżej powiedzieliśmy,
to zgadzamy się w zupełności z tym zdaniem, że
prawdziwie poświęceni powinni według możności
starać się unikać grzechu. Błąd tych, których
krytykujemy tkwi w tym, że oni sądzą, iż unikanie
grzechu jest jedynym celem ich poświęcenia. Nie zrozumieli w
takim razie rzeczy w zupełności; żadne stworzenie Boga nie
miało prawa błądzić; a wobec tego, powstrzymując
się od grzechu - od tego, czego im czynić nie wolno - nie mogą
właściwie być nazwani, czy uważani za poświęconych,
za czyniących "ofiarę". Słowo Boże nigdzie
nie wzywa ich, by ofiarowali grzechy. Ci drodzy przyjaciele, którzy nie
idą dalej w poświęceniu, jak tylko starają się
unikać grzechu, doszli tak daleko, jak mogą dojść
tylko usprawiedliwieni; a nie przeszli jeszcze przez niską bramę
samo ofiary, która oznacza oddanie tych wszystkich rzeczy, które są
słusznymi, prawymi i właściwymi - dobrowolne
pozbycie się ich, abyśmy mogli lepiej służyć Panu
i Jego sprawie.
CHRYSTUS
STAŁ SIĘ NAM ODKUPIENIEM
Słowo "odkupienie" użyte jest tutaj w znaczeniu
uwolnienia, zbawienia, jako rezultat dzieła odkupienia - rezultat
okupu, czyli danej ceny równoważnej. Myśl zawarta w tym słowie,
prowadzi nas aż do ostatecznego końca zwycięstwa Kościoła,
do stanu narodzenia Nowego Stworzenia - chociaż w naszym tekście
może być bardzo właściwie zastosowany do
natychmiastowych i przypadkowych wybawień wszystkich wiernych i dążących
wąską ścieżką, wznoszących się w
zbawieniu do najwyższego stopnia chwały, zaszczytu i nieśmiertelności
Pierwszego Zmartwychwstania.
Apostoł zapewnia nas, że ofiara naszego Pana pozyskała
dla nas "wieczne odkupienie", uzupełniła wieczne
uwolnienie od więzów grzechu i jego kary - śmierci (Żyd.
7:25; 9:12). Rzeczywiście, to odkupienie dotyczy całego świata;
i nasz Pan zapewni ostatecznie wszystkim, którzy zechcą przyjść
do harmonii z Boskimi zarządzeniami, wieczne odkupienie tak od
grzechu, jak i kary - to jest śmierci; ale, jak już widzieliśmy,
to wieczne uwolnienie, które będzie w następnym wieku
zastosowane do całej ludzkości, przez sprowadzenie wszystkich do
znajomości prawdy i pod panowaniem Królestwa Bożego, to w
obecnym czasie stosuje się tylko do domowników wiary - i z tych wyłącznie
do tych, którzy przy samo ofierze idą śladami Najwyższego
Kapłana, jako członkowie "Królewskiego Kapłaństwa".
Ich "wieczne odkupienie" od grzechu i śmierci będzie
jako członków Nowego Stworzenia ukoronowane chwałą, czcią
i nieśmiertelnością.
Przestudiujemy inne teksty, w których to samo greckie słowo Apolutrosis
(uwolnienie, zbawienie), ma znaczenie odkupienia. Pan nasz wskazując
nam zbawienie, które ma przyjść przez Pierwsze Zmartwychwstanie,
powiada do niektórych żyjących przy końcu wieku, którzy
rozpoznają pewne znaki czasów: "Podnoście głowy wasze,
przeto, iż się przybliża odkupienie wasze" (Łuk.
21:28). Apostoł zwracając się do tej samej klasy Nowego
Stworzenia, napomina ją mówiąc: "A nie zasmucajcie Ducha
Świętego Bożego, którym zapieczętowani jesteście
na dzień odkupienia" (Efez. 4:30). W tym tekście
odniesieni jesteśmy nie do dzieła odkupienia, dokonanego przez
ofiarę Pana naszego, ale do wyników tej pracy, jakie dokonane zostaną
przy doskonaleniu się Kościoła, który jest Jego ciałem
w Pierwszym Zmartwychwstaniu. W tym samym liście (Efez. 1:7), Apostoł
oświadcza: "Mamy odkupienie przez krew Jego". Wspomina tu
najwidoczniej o błogosławieństwach, jakimi cieszymy się
w obecnym czasie przez zasługi ofiary Pana naszego, pokrywającej
nasze przewinienia i wyrabiającej w nas daleko więcej niezwykłą
i wiecznego znaczenia chwałę, przez działanie w nas według
woli i upodobania Bożego. Myśl, jaką chcielibyśmy
wyrazić, jest, że Chrystus jest wybawieniem dla nas w czasie
obecnym - pozwalając nam na odniesienie zwycięstwa w obecnych
konfliktach, jako też na ostateczne zwycięstwo przez uczynienie
nas doskonałymi na podobieństwo Swoje własne.
Ta myśl prowadzone jest dalej przez tego samego pisarza, który
zapewnia nas (Rzym. 3:24), że łaska Boża usprawiedliwiła
nas darmo (i nadal usprawiedliwia, dokąd trwamy w Chrystusie) "przez
odkupienie, które się stało w Chrystusie Jezusie", a które
dosięgnie szczytu o ile to nas dotyczy, kiedy staniemy się Jemu
podobni i widzieć Go będziemy takim, jakim On jest i dzielić
Jego chwałę w dzień odkupienia (wybawienia). W tym samym liście
(Rzym. 8:23) Apostoł mówi znowu o uzupełnieniu naszego
odkupienia, czyli zbawienia i jak oczekiwać musimy tegoż do
czasu określonego przez Boga. Po przedstawieniu nam faktu, że:
"Wszystko stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje ...
oczekując przysposobienia synowskiego [do chwały wywyższonego
Nowego Stworzenia]", dodaje "a nie tylko ono stworzenie, ale i
my [powołani i spłodzeni do Nowego Stworzenia], którzy mamy
pierwiastki Ducha, i my sami w sobie wzdychamy, oczekując
przysposobienia synowskiego, odkupienia [wybawienia] ciała naszego"
- ciała Chrystusowego, Kościoła, którego Jezus jest Głową,
a my czynnymi członkami. To będzie końcowe dzieło
odkupienia z nami; ponieważ chociaż dzielimy wiele błogosławieństw
i korzyści w międzyczasie dzięki odkupieniu, to nie osiągniemy
zupełnego odkupienia, aż później - Rzym. 8:20-23.
Wziąwszy pod uwagę nasze obecne położenie -
udział w odkupieniu, który już do nas należy - Pan nasz oświadcza:,
"Kto we Mnie wierzy, ma żywot wieczny" (Jan 6:47), i Apostoł
także:, "Kto ma Syna, ma żywot" (1 Jana 5:12). Nie
rozumiemy, by ta wiara była tylko umysłowym przyzwoleniem na
niektóre fakty, związane z Boskim planem zbawienia, ale wiarą w
ofiarę pojednania i postępowaniem, zgodnym z opozycją do
grzechu - żywą wiarą, która okazuje się w posłuszeństwie
serca. Podobnie nie rozumiemy znaczenia w ten sposób, że ci wyznawcy
mają życie wieczne w całym tego słowa znaczeniu
- to jest w tym znaczeniu, aby ono ewentualnie było ich jako udział
w Pierwszym Zmartwychwstaniu. Raczej mamy rozumieć, że poświęceni
wyznawcy spłodzeni są do nowego życia, mając zacząć
nowe życie w tym sensie, że ich wole przyjęte są przez
Boga jako zapoczątkowanie Nowego Stworzenia, którym oni będą
przy Pierwszym Zmartwychwstaniu.
Rozumiemy to stanowisko zgodnie z oświadczeniem Apostoła,
że "nadzieją jesteśmy zbawieni" - przez wiarę
- przypuszczalnie zbawieni niezupełnie. Wobec tego czekamy z
cierpliwością na uzupełnienie dobrego dzieła, które Bóg
rozpoczął w nas, czekamy na "łaskę [zbawienie],
która wam dana będzie w objawienie Jezusa Chrystusa", - "gdy
przyjdzie, aby był uwielbiony w świętych Swoich" - 2
Tes. 1:10; 1 Piotra 1:13.
Odkupienie (zbawienie), które jest w Jezusie Chrystusie - którym
cieszymy się teraz, jako też, które uzupełni się z
czasem w nas - jest wszędzie w Piśmie Świętym utożsamiane
z ofiarą, którą Pan nasz uczynił na naszą korzyść.
Podczas gdy Jego śmierć stanowi cenę za naszą karę,
to Jego zmartwychwstanie było koniecznym, ponieważ zmarły
Zbawca nie mógłby przychodzić z pomocą odkupionemu, by tenże
odzyskał z powrotem to, co był stracił. I osobiste doświadczenia
naszego Pana w połączeniu z ofiarą, jesteśmy pewni,
tym więcej kwalifikują Go do wielkiego dzieła wybawienia
wzdychającego stworzenia, kupionego przez Jego krew. Apostoł oświadcza:
"Albowiem, że sam cierpiał będąc kuszony, może
tych, którzy są w pokusach ratować" - jest w stanie uwolnić
ich od pokus, które w innym wypadku mogłyby ich opanować.
"Nie dopuści, abyście byli kuszeni nad możność
waszą, ale uczyni z pokuszeniem i wyjście". Może dopuścić,
byśmy się potykali, ale jak długo będziemy się do
Niego odnosić z zaufaniem, tak długo nie dopuści, abyśmy
upadli - aż do zniszczenia we Wtórej Śmierci - Żyd. 2:18;
1 Kor. 10:13.
Pozwalając nam się potykać, może chce chwilami
dać nam cenne nauki odnośnie do naszych własnych słabości
i potrzeby spoglądania ku Niemu, jako naszemu Pasterzowi, jako też
naszemu Odkupicielowi i abyśmy poznali nasze słabości, a
przez to stawali się mocnymi w Panu i w sile mocy Jego. Przedstawiony
nam jest Najwyższy Kapłan, który współczuje z naszymi słabościami,
a który równocześnie posiada pełną władzę
wspomożenia nas w chwilach pokusy. Wspominane jest o Nim w sposób
szczególny, iż On może użalać nieumiejętnym i błądzącym,
i że zdolnym jest ocalić "doskonale" tych, którzy
zbliżają się do Ojca przez Jego wstawiennictwo i którzy
trwają w Nim w żywej wierze, która wymaga posłuszeństwa
aż do stopnia możliwości. W ten sposób radujemy się
naszym Odkupicielem jako obecnym Zbawcą, Wybawicielem, jako też
późniejszym Wybawicielem z grobu przez zmartwychwstanie - dokończycielem
naszej wiary -Żyd. 2:17,18; 4:15,16; 5:2; 7:26,26.
MODLITWA
Tysiące przeszkód czeka nas, w wędrówce naszej w nieba
próg;
Lecz
komu drogi przyszły czas, przeszkody zwalcza swoich dróg.
Więc
módlmy się, Pan doda sił, do zwyciężenia przeszkód
sto.
A
choćby wróg wam w drodze był, modlitwa zwalczy wszelkie zło.
Modlitwa
zbroją Bożą jest, co broni nas od wszelkich zdrad;
A
gdy nas czeka ognia chrzest, z modlitwą dążmy w Pański
ślad.
Więc
modły swe do Pana ślę; modlitwa słodzi moje dni;
A
kiedy wzmocnić serce chcę, modlitwa jest ucieczką mi.